-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-02-14
2023-10-17
2023-10-17
"Memory Almost Gone" to mocno przeze mnie wyczekiwane zakończenie historii Amelii i Jonatana. Po przeczytaniu pierwszej części tej dylogii "Memory Almost Full" czułam mocny niedosyt. Brakowało mi rozwiązania niektórych spraw, domknięcia wątków i dokładniejszego zagłębienia się w psychikę bohaterów po tak trudnych przeżyciach. Czy otrzymałam to w drugiej części?
Tak! To i znacznie więcej.
Ciężko pisać o "Memory Almost Gone" w taki sposób, by nie spojlerować zbyt dużo. Zwłaszcza że autorka mocno bawi się formą i bez zawahania sprawdza, jak wiele plot twistów, zagadek i anagramów można zmieścić w tak krótkiej książce.
Nie chcę zdradzać zbyt dużo, więc napiszę tylko o moich odczuciach. "Memory Almost Gone" podobało mi się nawet bardziej niż pierwsza część. Mamy więcej konfliktów, bohaterowie stają się nam bardziej bliscy i bardziej ludzcy, mimo paranormalnych okoliczności. Podobają mi się nowe postacie, które zostały wprowadzone w tym drugim tomie, by mocniej namieszać w relacji głównych bohaterów.
Zakończenie zdecydowanie nie rozczarowuje! Można wylać kilka łez smutku i wzruszenia, można się pośmiać z poczucia humoru Julii Biel, można szybko zatęsknić i pomyśleć sobie "kurcze, szkoda, że to już koniec".
Mogłabym się przyczepić tylko do tego, że książka jest tak krótka - mam wrażenie, że gdyby była dłuższa, gdyby wątki były bardziej rozbudowane, dużo byśmy zyskali. Przez ten niedosyt zostawiam ocenę 4/5 gwiazdki.
"Memory Almost Gone" to mocno przeze mnie wyczekiwane zakończenie historii Amelii i Jonatana. Po przeczytaniu pierwszej części tej dylogii "Memory Almost Full" czułam mocny niedosyt. Brakowało mi rozwiązania niektórych spraw, domknięcia wątków i dokładniejszego zagłębienia się w psychikę bohaterów po tak trudnych przeżyciach. Czy otrzymałam to w drugiej części?
Tak! To i...
2023-06-30
2016-02-09
2015-11-28
2015-11-02
2023
2023
2023
2023
2023
2016-04-20
2023
2023-05
2023-06-02
Ulubiona książka z całej serii!
Ulubiona książka z całej serii!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-06-14
Po zakończeniu czytania tej książki przez chwilę gapiłam się prosto w ścianę z myślą... co tu się właśnie stało?
"Memory Almost Full" to moje pierwsze spotkanie z Julią Biel i nie ukrywam, że początkowo wcale nie polubiłam się ze stylem pisania tej autorki. Odrzucały mnie niektóre humorystyczne wstawki i odniesienia do nastoletniego slangu, jakie przewijały się w dialogach. Nie uważam, by była to źle napisana książka, ale zdecydowanie inaczej niż to, do czego przywykłam. Już po paru stronach złapałam jednak dobry rytm i mogłam skupić się na samej historii.
A ta z kolei była nie tylko wartka i płynna, ale momentami rozpędzała się do niesamowitych prędkości. Jedno jest pewne - przy tej lekturze nie da się nudzić. Z każdym kolejnym rozdziałem autorka zaskakuje nas tym, co przygotowała dla bohaterów. Gdy sen miesza się z jawą, wydaje się, że wszystko może się zdarzyć.
Ale ile reguł można bezpiecznie złamać?
Tutaj następuje największy zgrzyt. Bo nawet od fantastyki wymaga się trochę logiki i wyjaśnień. A po lekturze "Memory Almost Full" czytelnik zostaje z większą liczbą pytań i nierozwiązanych kwestii niż odpowiedzi. Rozumiem, że autorka chciała zachęcić odbiorców do sięgnięcia po kolejną część - i udało jej się, bo sama to zrobię, aby poznać dalsze losy bohaterów - ale obawiam się, że nawet po zakończeniu serii nie doczekamy się domknięcia i wyjaśnienia wszystkich wątków.
Podsumowując: bardzo ciekawa historia, wciągająca od pierwszych stron z barwnymi bohaterami i największymi plot twistami, jakie można sobie wyobrazić. Idealna niewymagająca lektura na chillowy wieczór. Jednak raczej dla młodzieży, a nie fanów rozbudowanej fantastyki, bo tym będzie brakowało trochę wyjaśnień i bardziej dopracowanej budowy świata "magicznego".
Po zakończeniu czytania tej książki przez chwilę gapiłam się prosto w ścianę z myślą... co tu się właśnie stało?
"Memory Almost Full" to moje pierwsze spotkanie z Julią Biel i nie ukrywam, że początkowo wcale nie polubiłam się ze stylem pisania tej autorki. Odrzucały mnie niektóre humorystyczne wstawki i odniesienia do nastoletniego slangu, jakie przewijały się w...
2023-05-18
Macie czasem tak, że boicie odezwać się do obcej osoby? A może stresowaliście się kiedyś zadzwonić do kogoś, kogo nie znacie? A co gdyby każda wasza interakcja z ludźmi wywoływała u was niesamowity stres, przerażenie, i powodowała ataki paniki? Tego właśnie doświadcza Maddie - bohaterka powieści „Zabiję cię” Vquiet. Walczyć z tym problemem pomaga głównej bohaterce jej znajomy Tim, z którym rozmawia przez internet.
Rzadko już sięgam po takie typowo obyczajowe młodzieżówki, ale tu czułam, że tematyka może być mi bliska. Sama jako nastolatka miałam podobne problemy do tych, z którymi zmaga się Maddie. Dlatego, gdy dostałam książkę od wydawnictwa i zobaczyłam tę piękną okładkę, byłam bardzo pozytywnie nastawiona.
Czy mi się podobało? Tak, ale nie bez „ale”. Autorka ma ciekawy, barwny styl, historia jest wciągająca, a głównych bohaterów nie da się nie lubić - zwłaszcza Tima, który jest idealnym wzorem cierpliwego, wyrozumiałego i wspierającego przyjaciela.
Było jednak kilka problemów - mieszanie kultury amerykańskiej z polską, czasami dziwne wypowiedzi bohaterów, którzy brzmią, jakby czytali informacje z Wikipedii (nie uwierzę, że przeciętny 18-latek ma tak rozległą wiedzę medyczną), rozwlekanie wątków, które nie dodawały wiele do fabuły, a także mało barwni bohaterowie drugoplanowi. To wszystko sprawiało, że ciężko mi było dokończyć lekturę, mimo że byłam szczerze przejęta losami bohaterów.
Dlatego książka dostaje ode mnie tylko 3 gwiazdki, bo mimo dużego potencjału, jestem jednak trochę wymagającym czytelnikiem - nawet gdy mowa o książkach młodzieżowych czy YA.
@patidoludzi
Macie czasem tak, że boicie odezwać się do obcej osoby? A może stresowaliście się kiedyś zadzwonić do kogoś, kogo nie znacie? A co gdyby każda wasza interakcja z ludźmi wywoływała u was niesamowity stres, przerażenie, i powodowała ataki paniki? Tego właśnie doświadcza Maddie - bohaterka powieści „Zabiję cię” Vquiet. Walczyć z tym problemem pomaga głównej bohaterce jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03
2022-09-15
Ig: patidoludzi
Znacie „Szeptem”? Jeśli nie… to nadeszła pora, by Wam je przedstawić.
Co byście powiedzieli, gdybym zaproponowała Wam nostalgiczną podróż do 2010 roku? Do czasów, gdy w wydawanych książkach królował gatunek paranormal romance, gdzie trup ścielił się gęsto, ale nikt nie pozostawał w trumnie zbyt długo, a nastolatki zakochiwały się w 500-letnich wampirach/wilkołakach/demonach/aniołach zamiast współczesnych „ciemnookich fae”?
Spodziewam się, że część osób na taką propozycję czytelniczej podróży w czasie zareagowałaby… sceptycznie. Sama nie byłam pewna, jak wiele dobrych wspomnień z tamtego okresu mogłabym odtworzyć z równie dobrym skutkiem po latach. Postanowiłam jednak spróbować, dać szanse nostalgii i sięgnęłam po „Szeptem”. Moja ocena? Na pewno różna od tego, co powiedziałaby o tej książce nastoletnia ja.
„Szeptem” to klasyczny przykład romansu „nie z tego świata”. Poznajemy 16-letnią Norę, która zostaje zmuszona do szkolnej współpracy z przystojnym nieznajomym, który niedawno dołączył do grona uczniów jej szkoły. Patch jest nie tylko wyjątkowo atrakcyjny, ale przede wszystkim tajemniczy i zdaje się, że razem z nim w życiu Nory pojawia się coraz więcej niebezpieczeństw. Dziewczyny to jednak nie zniechęca - wręcz przeciwnie, tylko podsyca jej ciekawość.
I… tu na chwilę przerwę, bo muszę przyznać - bardzo ciężko było mi ocenić tę książkę po latach. Jest w niej sporo tego, co kiedyś było uznawane za „standard” w romansach, a teraz się tego unika. Jakie minusy rzuciły mi się w oczy?
Przede wszystkim to, że główna bohaterka nie jest kowalem własnego losu, wręcz przeciwnie - leci dokładnie tam, gdzie zawieje wiatr, a raczej gdzie zaprowadzi ją męski bohater. Bezgranicznie mu ufa, nawet gdy sama w myślach stwierdza, że nie powinna. Zachowuje się jak ta typiara w horrorach, która zamiast uciekać z nawiedzonego domu, postanawia sprawdzić dziwne odgłosy dochodzące z piwnicy i zapomina zabezpieczyć drzwi przed zamknięciem. Frustrujące, prawda?
Mam też wrażenie, że sam romans między Patchem i Norą pojawił się jakby znikąd. To ten przypadek motywu enemies to lovers, w którym bohaterowie zaczynają od nienawiści i nagle jest scena, w której się całują - pomijając jakiekolwiek budowanie napięcia w relacji czy etap dostrzegania dobrych cech tej drugiej strony (innych niż: on jest bardzo przystojny)
Samo to, jak napisana jest historia, daje odczuć, że jest to starsza pozycja - zwłaszcza dialogi trochę się zestarzały. Mogłabym narzekać też na to, że w pewnym momencie historia robi się bardzo zawiła, a liczba zwrotów akcji i mnogość złych bohaterów, którzy czyhają na życie naszej protagonistki, sprawia, że gubimy gdzieś w tym wszystkim logikę...
Ale kurcze, ciężko jest mi ocenić na mniej niż 3,5 (a serce podpowiada, by podciągnąć do 4) gwiazdki. Bawiłam się wyśmienicie, ponownie przypominając sobie historię Patcha i Nory. Połknęłam tę książkę błyskawicznie. Nie każda pozycja musi być super ambitna, nie w każdej budowa relacji czy świata musi być na najwyższym poziomie - tutaj najważniejszy był dla mnie klimat i dobra rozrywka.
Może to sentyment, którego nie mogę pozbyć się z głowy. A może to, że wyrosłam wiekowo z docelowej grupy odbiorców - i dlatego staram się raczej brać pod uwagę, co podobałoby się 16-letniej mnie. A podejrzewam, że nastoletnia ja wciąż zachwycałaby się tą książką.
Ig: patidoludzi
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZnacie „Szeptem”? Jeśli nie… to nadeszła pora, by Wam je przedstawić.
Co byście powiedzieli, gdybym zaproponowała Wam nostalgiczną podróż do 2010 roku? Do czasów, gdy w wydawanych książkach królował gatunek paranormal romance, gdzie trup ścielił się gęsto, ale nikt nie pozostawał w trumnie zbyt długo, a nastolatki zakochiwały się w 500-letnich...