rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

- forma niezbyt do mnie trafia; sam tekst trąci grafomanią przez trywialne porównania i przenośnie, które chyba miały być poetyckie; "ozdobne" fragmenty też wydają się bardziej infantylne niż ciekawe czy klimatyczne
- przedstawienie biedy i smutku z perspektywy dziecka przypomina mi "Niepokój przychodzi o zmierzchu"
- nie czytałem nigdy nic Coelho, ale tak to sobie mniej-więcej wyobrażam
- mało wciągająca, nijaka, fabularnie miałka, po 1/3 nie miałem ochoty wracać do lektury

- forma niezbyt do mnie trafia; sam tekst trąci grafomanią przez trywialne porównania i przenośnie, które chyba miały być poetyckie; "ozdobne" fragmenty też wydają się bardziej infantylne niż ciekawe czy klimatyczne
- przedstawienie biedy i smutku z perspektywy dziecka przypomina mi "Niepokój przychodzi o zmierzchu"
- nie czytałem nigdy nic Coelho, ale tak to sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

(wersja angielska)
- wyraziste, różnorodne, dobrze nakreślone postacie
- przyjemnie zbudowany klimat, przemyślany i wiarygodny
- zasady szkoły i gier, świata magii przemyślane, spójne i interesujące
- spoko dopasowanie świata magii do świata realnego
- czuć od razu zaplanowanie na kilka powieści (jak się zna dalszą fabułę)
- nazwy ciekawe, spójne i klimatyczne
- całość trochę jak zbiór opowiadań w ramach jednego ścisłego uniwersum, z tymi samymi bohaterami w różnym czasie - nie ma pełnej ciągłości są skoki, jednak skupia to na istotnych, ciekawych wydarzeniach bez zbędnego opisywania
- dobrze się czyta, ale nie angażuje za bardzo, nie budzi emocji (może przez to, że wiadomo, co się stanie)
- naiwne rozwiązania fabularne, skróty, uproszczenia, przeskoki z "niepamiętaniem" czy "niewyobrażaniem sobie czegoś"
- mimo skrótów całość skleja się spójnie i sensownie

(wersja angielska)
- wyraziste, różnorodne, dobrze nakreślone postacie
- przyjemnie zbudowany klimat, przemyślany i wiarygodny
- zasady szkoły i gier, świata magii przemyślane, spójne i interesujące
- spoko dopasowanie świata magii do świata realnego
- czuć od razu zaplanowanie na kilka powieści (jak się zna dalszą fabułę)
- nazwy ciekawe, spójne i klimatyczne
- całość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

- pierwsze 30 stron gęste, mało fabularne, mocno filozoficzno-dywagacyjne - wydaje mi się, że zwykle u Żulczyka pojawiało się to później w książkach, tutaj trochę utrudnia wejście w powieść od razu; trudno o pełne zaangażowanie bez "rozgrzewki"
- podział skupienia z jednej na dwie postaci między kolejnymi częściami przypomina mi "Króla" i "Królestwo" Twardocha
- nienachalne i raczej trafne (wydaje mi się, z perspektywy "pokolenia pomiędzy") spojrzenie na roczniki 2000+ i cześć ich problemów
- wątek Jacka od początku wjezdza z odpowiednim klimatem i tempem, czuć to, co tak grało w "Ślepnąc od świateł"
- bohaterowie odtworzeni idealnie - rzeczywiście jest to pełnoprawna kontynuacja poprzedniej części
- fabuła przeplata się z rozważaniami społecznymi w naturalny sposób, dobrze się to czyta
- bardzo wciąga, angażuje
- naturalne i jednocześnie ciekawe dialogi, z odpowiednim doprawieniem charakterami bohaterów
- mam nadzieję na ekranizację i niektóre sceny wydają się wręcz pod to pisane - człowiek sobie tym bardziej uświadamia, czytając, jak dobrą robotę wykonano przy serialu na podstawie pierwszej powieści
- wyraźny parallelizm do pierwszej części
- wątek Paziny potrzebuje trochę czasu, ale później angażuje podobnie jak wątek Jacka
- lepsze od "Ślepnąc od świateł" - bardziej spójne, wciągające, lepiej napisane - o ile tam miałem czasami wrażenie grafomanii, tu tego nie ma
- postacie i wątki naturalnie i zgrabnie się zazębiają
- dobra proza ma w sobie coś z poezji i tutaj to czuć
- nie ma niepotrzebnych dłużyzn, te 800 stron autor zapełnił interesującą i wciągającą fabułą

- pierwsze 30 stron gęste, mało fabularne, mocno filozoficzno-dywagacyjne - wydaje mi się, że zwykle u Żulczyka pojawiało się to później w książkach, tutaj trochę utrudnia wejście w powieść od razu; trudno o pełne zaangażowanie bez "rozgrzewki"
- podział skupienia z jednej na dwie postaci między kolejnymi częściami przypomina mi "Króla" i "Królestwo" Twardocha
-...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- moim zdaniem: niepotrzebnie polityczna
- za dużo covidu, który nic de facto do powieści nie wnosi
- mozolnie się zawiązuje i rozkręca; wydaje mi się, że odbieram to tak, bo nie jestem wielkim fanem postaci Holly ani jej historii, plus cała otoczka covidowo-polityczna nie pomaga
- zagęszcza się z czasem (w drugiej połowie) i zaczyna wciągać
- datowanie rozdziałów na początku wydaje się niepotrzebne, ale z czasem nabiera sensu - nie zwraca się na to uwagi, a dzięki temu puzzle lepiej się układają
- naciągane uzasadnienia braku pomocy podczas budowania kulminacji
- na swój wypaczony sposób - ładnie pokazana miłość staruszków
- szkoda tej covidowej dominacji, bo wyłączając to (plus sporo samej postaci i historii Holly) odczuwałem połączenie klimatu Misery z trylogią o Billu Hodgesie
- druga połowa książki bardzo dobra

- moim zdaniem: niepotrzebnie polityczna
- za dużo covidu, który nic de facto do powieści nie wnosi
- mozolnie się zawiązuje i rozkręca; wydaje mi się, że odbieram to tak, bo nie jestem wielkim fanem postaci Holly ani jej historii, plus cała otoczka covidowo-polityczna nie pomaga
- zagęszcza się z czasem (w drugiej połowie) i zaczyna wciągać
- datowanie rozdziałów na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- napisane tak, że wydaje się, jakby rzeczywiście pisał to nastolatek
- luźna, z humorem
- chaotyczna, pełna dygresji
- narrator to cyniczny, narcystyczny, dość irytujący pozer, trochę przypomina totumfackigo u Bukowskiego
- pod względem fabularnym i pod względem postaci - płytka, nijaka
- coś jednak w sobie ma na płaszczyźnie przemyśleń głównego bohatera na temat społeczeństwa, samotności, rodziny, konieczności decydowania o przyszłości

- napisane tak, że wydaje się, jakby rzeczywiście pisał to nastolatek
- luźna, z humorem
- chaotyczna, pełna dygresji
- narrator to cyniczny, narcystyczny, dość irytujący pozer, trochę przypomina totumfackigo u Bukowskiego
- pod względem fabularnym i pod względem postaci - płytka, nijaka
- coś jednak w sobie ma na płaszczyźnie przemyśleń głównego bohatera na temat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- kreska stara, kolorów nie za wiele, miejscami karykaturalna, ale ogólnie spoko
- liternictwo schludne, z dobrymi podkreśleniami wyrazów ułatwiającymi wyobrażenie sobie intonacji
- zebranie wielu kluczowych, obecnie już klasycznych postaci
- trochę brakuje głębi, Xavier jako bardzo skuteczny komiwojażer
- jest suspens, akcja się rozwija i buduje
- końcówka z rozmachem, ale trochę komiczna

- kreska stara, kolorów nie za wiele, miejscami karykaturalna, ale ogólnie spoko
- liternictwo schludne, z dobrymi podkreśleniami wyrazów ułatwiającymi wyobrażenie sobie intonacji
- zebranie wielu kluczowych, obecnie już klasycznych postaci
- trochę brakuje głębi, Xavier jako bardzo skuteczny komiwojażer
- jest suspens, akcja się rozwija i buduje
- końcówka z rozmachem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- ciekawe połączenie postaci
- nie jestem fanem magicznej odnogi Marvela, ale nie było źle
- stara kreska, ale nie kłuje w oczy
- fabularnie w porządku

- ciekawe połączenie postaci
- nie jestem fanem magicznej odnogi Marvela, ale nie było źle
- stara kreska, ale nie kłuje w oczy
- fabularnie w porządku

Pokaż mimo to


Na półkach:

- religia, etyka, człowieczeństwo
- "myślę, więc jestem" do kwadratu
- z lekkim humorem, nienachalnym, ale też nie jakimś super
- lekko się czyta, nie angażuje jakoś mocno, ale jest spoko
- fabularnie niezbyt rozbudowane, nieangażujące, nużące (ja po połowie odpadłem)
- napisane lekko, ale też bez jakiegoś polotu, tak od niechcenia

- religia, etyka, człowieczeństwo
- "myślę, więc jestem" do kwadratu
- z lekkim humorem, nienachalnym, ale też nie jakimś super
- lekko się czyta, nie angażuje jakoś mocno, ale jest spoko
- fabularnie niezbyt rozbudowane, nieangażujące, nużące (ja po połowie odpadłem)
- napisane lekko, ale też bez jakiegoś polotu, tak od niechcenia

Pokaż mimo to


Na półkach:

- audiobook w formie słuchowiska świetny - klimatyczny i dobrze zrealizowany
- znając fabułę z serialu, czuć, że saga była mocno przemyślana zawczasu już od początku
- wyraźnie zarysowane postacie z charakterem; naturalny rozwój postaci wraz z biegiem fabuły; na tyle realne, że budzą nienawiść i sympatię
- skakanie po wielu miejscach i postaciach - fabuła nie nuży
- wiele postaci, ale wprowadzanych w taki sposób, że nie ma chaosu, wszystko jest jasne
- potężny, spójny świat z pełną historią
- mnóstwo dobrze splecionych intryg
- bez znajomości fabuły z serialu byłoby większe napięcie i zaskoczenia, książka mogłaby jeszcze zyskać
- złożona, składająca się z sensownych fragmentów fabularnych i spójnych postaci
- ilość postaci i wątków może trochę przytłaczać
- niektóre postacie i ich wątki (Sansa, w dużej mierze Denerys) nudne i dłużące się, choć po czasie się rozwijają i robią się ciekawsze

- audiobook w formie słuchowiska świetny - klimatyczny i dobrze zrealizowany
- znając fabułę z serialu, czuć, że saga była mocno przemyślana zawczasu już od początku
- wyraźnie zarysowane postacie z charakterem; naturalny rozwój postaci wraz z biegiem fabuły; na tyle realne, że budzą nienawiść i sympatię
- skakanie po wielu miejscach i postaciach - fabuła nie nuży
-...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- to samo, tylko więcej
- wątek Stanisa nudny jak Khalesi w pierwszej części
- spoko uzupełnianie historii przeszłości z perspektywy różnych osób
- mniej charyzmatyczne, nudne wątki - Stanis, Greyjoy

- to samo, tylko więcej
- wątek Stanisa nudny jak Khalesi w pierwszej części
- spoko uzupełnianie historii przeszłości z perspektywy różnych osób
- mniej charyzmatyczne, nudne wątki - Stanis, Greyjoy

Pokaż mimo to

Okładka książki Deadpool: Martwi prezydenci Gerry Duggan, Tony Moore, Brian Posehn, Val Staples
Ocena 6,9
Deadpool: Mart... Gerry Duggan, Tony ...

Na półkach:

- świetny, trafiający do mnie humor; żarciki sytuacyjne, słowne, sporo nawiązań popkulturowych (Alien, Lord of the Rings i wiele innych)
- ładna kreska, do tego bardzo dobre liternictwo, rozróżniające wyraźnie kto mówi i w jaki sposób, klimatycznie
- fajne wykorzystanie innych bohaterów
- odjechane pomysły świetnie zrealizowane
- zeszyt 2 gorszy niż 1 i 3
- krwawo, ale z sensem (jak na Deadpoola) i z humorem

- świetny, trafiający do mnie humor; żarciki sytuacyjne, słowne, sporo nawiązań popkulturowych (Alien, Lord of the Rings i wiele innych)
- ładna kreska, do tego bardzo dobre liternictwo, rozróżniające wyraźnie kto mówi i w jaki sposób, klimatycznie
- fajne wykorzystanie innych bohaterów
- odjechane pomysły świetnie zrealizowane
- zeszyt 2 gorszy niż 1 i 3
- krwawo, ale z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki X-Men: Magneto Testament Greg Pak, Carmine di Giandomenico
Ocena 8,0
X-Men: Magneto... Greg Pak, Carmine d...

Na półkach:

- powykrzywiane, karykaturalne twarze dość często przy szerszych kadrach, ale ogólnie kreska spoko; przy bliższych kadrach twarze z emocjami, realne
- ciekawie i poprawnie osadzone historycznie
- może być dobrym przybliżeniem tej części historii, szczególnie dla mniej zainteresowanych przedmiotem z innych części świata
- obraz getta warszawskiego i Auschwitz oraz kolejnych wydarzeń dobrze przedstawiony w skrócie
- mocny, dojrzały, mroczny
- dobrze napisany fabularnie i dialogowo
- brakowało trochę jakiegoś faktycznego pokazania mocy Magneto, jako origin story - niepełne
- bardziej komiks quasi-historyczny niż superbohaterski

- powykrzywiane, karykaturalne twarze dość często przy szerszych kadrach, ale ogólnie kreska spoko; przy bliższych kadrach twarze z emocjami, realne
- ciekawie i poprawnie osadzone historycznie
- może być dobrym przybliżeniem tej części historii, szczególnie dla mniej zainteresowanych przedmiotem z innych części świata
- obraz getta warszawskiego i Auschwitz oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- ciekawy pomysł, aktualny, ale nie aż taki unikatowy ("Delicatessen")
- daje inną perspektywę na przemysł mięsny
- miejscami po bandzie
- plastyczne, czasami obrzydliwe opisy; realistyczne
- wizja kompletna, świat w pełni zarysowany na ile trzeba
- wszystko w zasadzie opiera się o pomysł sytuacji i realistyczne, obrzydliwe opisy, brakuje czegokolwiek ponadto
- skoro przez pół książki się nic nie zarysowało, to nie czekam dalej - zupełnie nijaka, pretekstowa fabuła

- ciekawy pomysł, aktualny, ale nie aż taki unikatowy ("Delicatessen")
- daje inną perspektywę na przemysł mięsny
- miejscami po bandzie
- plastyczne, czasami obrzydliwe opisy; realistyczne
- wizja kompletna, świat w pełni zarysowany na ile trzeba
- wszystko w zasadzie opiera się o pomysł sytuacji i realistyczne, obrzydliwe opisy, brakuje czegokolwiek ponadto
- skoro...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

- język i perspektywa dziecka dobrze pokazane, chociaż męczące
- plastyczne, ładne opisy, ale jednak grafomanią to miejscami zajeżdża
- naturalizm - okej, chociaż do mnie nie trafia, mało przejmujący, płytki
- nuda
- nie trafia do mnie, inna wrażliwość mam wrażenie, może kwestia braku "połączenia z realiami"
- zmęczyłem 30%

- język i perspektywa dziecka dobrze pokazane, chociaż męczące
- plastyczne, ładne opisy, ale jednak grafomanią to miejscami zajeżdża
- naturalizm - okej, chociaż do mnie nie trafia, mało przejmujący, płytki
- nuda
- nie trafia do mnie, inna wrażliwość mam wrażenie, może kwestia braku "połączenia z realiami"
- zmęczyłem 30%

Pokaż mimo to

Okładka książki Inne światy Sylwia Chutnik, Jacek Dukaj, Aneta Jadowska, Anna Kańtoch, Jakub Małecki, Remigiusz Mróz, Łukasz Orbitowski, Robert J. Szmidt, Aleksandra Zielińska, Jakub Żulczyk
Ocena 6,5
Inne światy Sylwia Chutnik, Jac...

Na półkach:

Idzie niebo - 6/10 - klimatyczne, mało odkrywcze, niezbyt rozwinięte.
Szpony smoka - 6/10 - ciekawy świat przedstawiony, niezbyt mój klimat (Japonia); najciekawsze elementy nierozwinięte, a zbędny wstęp przeciągnięty.
Zapalny stan udręki - 3/10 - chaos, zupełnie nie mój styl, dziwne połączenie Alicji w Krainie Czarów z Misztrzem i Małgorzatą; nie czuję nawiązań do obrazów Różalskiego.
Korytarz pełnomorski - 7/10 - interesujące podejście, chociaż oderwane od samego świata 1920+; czyta się lekko, przyjemnie.
Człowiek, który kochał - 7/10 - klimatyczne, ładnie osadzone w czasie, ale zupełnie oderwane od świata 1920. Jak się rozkręciło to w sumie niezłe.

Idzie niebo - 6/10 - klimatyczne, mało odkrywcze, niezbyt rozwinięte.
Szpony smoka - 6/10 - ciekawy świat przedstawiony, niezbyt mój klimat (Japonia); najciekawsze elementy nierozwinięte, a zbędny wstęp przeciągnięty.
Zapalny stan udręki - 3/10 - chaos, zupełnie nie mój styl, dziwne połączenie Alicji w Krainie Czarów z Misztrzem i Małgorzatą; nie czuję nawiązań do obrazów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wstępie zaznaczę, że książki nie skończyłem - udało mi się zmęczyć prawie połowę i na więcej zwyczajnie szkoda mi czasu. Dość powiedzieć, że na ponad 200 stronach (z 500 na moim czytniku) nic ciekawego się nie wydarzyło, a świat i bohaterowie przedstawieni zostali płytko i nieangażująco. Ciągnie się to niemiłosiernie, a kolejne rozdziały nic prawie nie wnoszą do ogólnego obrazu. Dodatkowo mam wrażenie, że kiedy King wprowadza nieletniego narratora pierwszoosobowego, cały styl pisania mocno się infantylizuje. Nie czyta się tego dobrze - podobne wrażenie miałem już w "Później", ale tutaj dużo bardziej mi to przeszkadzało.

W innych opiniach w Internecie widziałem zachwyty nad nawiązaniami do baśni i osadzeniu ich we współczesnym kontekście. Jest to moim zdaniem zrobione mało zgrabnie i bez polotu, a w porównaniu do "The Wolf Among Us" wypada po prostu płytko i słabo. Dałem "Baśniowej opowieści" szansę i naprawdę próbowałem się do niej przekonać. Nie warto.

Na wstępie zaznaczę, że książki nie skończyłem - udało mi się zmęczyć prawie połowę i na więcej zwyczajnie szkoda mi czasu. Dość powiedzieć, że na ponad 200 stronach (z 500 na moim czytniku) nic ciekawego się nie wydarzyło, a świat i bohaterowie przedstawieni zostali płytko i nieangażująco. Ciągnie się to niemiłosiernie, a kolejne rozdziały nic prawie nie wnoszą do ogólnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z Żulczykiem miałem już do czynienia w tym roku - "Ślepnąc od świateł" było jego pierwszą książką, którą przeczytałem, wiedziałem zatem, czego mniej-więcej się spodziewać po "Wzgórzu psów". Do pewnego momentu ta druga wydawała mi się lepsza, jednak ostatecznie trudno byłoby mi wybrać spośród nich faworyta.

W lekkości pisania i naturalnych, ale jednocześnie ciekawych dialogach czuć "współczesny" warsztat. W dzisiejszych czasach ilość bodźców jest ogromna - przeciętny odbiorca kultury domaga się akcji, trudno jest utrzymać jego uwagę i zyskać zaangażowanie. Żulczyk to rozumie i umiejętnie pisze tak, aby czytelnik wybrał pochłanianie jego książki zamiast kolejnego serialu na Netfliksie. Historia intryguje od początku, a niedopowiedzenia sprawiają, że chce się czytać dalej, jednak nie są to urwane nagle wątki z "trailerowymi" zdaniami na koniec - to naturalna kompozycja fabuły i rozdziałów buduję napięcie. Początek powieści jest niespieszny, jednak pozwala to lepiej poznać i zrozumieć bohaterów, a z czasem akcja nabiera pełnego tempa. Całość jest złożona i wielowątkowa, ale nieprzeładowana.

Świetnie ujęty jest we "Wzgórzu psów" klimat małego miasteczka bez perspektyw, z którego młodzi masowo wyjeżdżają i które powoli umiera (mocne skojarzenie z utworem "Niewidzialne miasto" Karwela). Postacie są pełne i bogate, ale przy tym zrozumiałe, autentyczne i nieprzerysowane. Nawet ten sam bohater w młodości i jako dorosły, zachowuje spójność, jego rozwój jest naturalny. Na korzyść działa też przeplatanie faktycznych wydarzeń z myślami i wspomnieniami - ujęte jest to tak, jak dzieje się w życiu rzeczywistym.

Często wykorzystywanym zabiegiem w książkach "z tajemnicą" jest podsuwanie czytelnikowi fałszywych tropów, droczenie się z nim - i tutaj tego nie zabrakło, w dobrym stylu. Suspens miejscami jest przedłużony nieco na siłę i czasami męczy. Cała historia w okolicach 3/4 książki traci trochę rozpęd, przez co również początek zakończenia jest nagły, jakby znikąd, nie jest odpowiednio zbudowany - cały koniec powieści na tym traci, jednak ostatecznie nie rozczarowuje.

Przemyślenia autora ukazane są w rozważaniach bohaterów oraz po prostu w narracji. Jest tego sporo i choć część jest ciekawa i celna, to dużo jest również balansowania na granicy grafomanii i głupio-mądrych zdań, które z powodzeniem mogłyby stanowić podpis demotywatora, jak na przykład: "Rodzina to zatrzaśnięcie się z obcymi ludźmi w windzie na całe życie". Co do wad - moją uwagę zwróciła również niekonsekwencja w opisie zachowań bohaterów w kontekście wcześniejszych wydarzeń. Co najmniej kilkukrotnie bohater siadał, chociaż wcześniej nie wstał albo przewrócił się na drugi bok, choć przed chwilą usiadł na łóżku. Nie wpływa to mocno ma odbiór książki, ale jednak burzy immersję.

Całościowo jest to powieść dobra i godna polecenia, jednak pierwsze 70% książki ma potencjał na bycie czymś bardzo dobrym. Ostatecznie - książka jest "tylko" dobra.

Z Żulczykiem miałem już do czynienia w tym roku - "Ślepnąc od świateł" było jego pierwszą książką, którą przeczytałem, wiedziałem zatem, czego mniej-więcej się spodziewać po "Wzgórzu psów". Do pewnego momentu ta druga wydawała mi się lepsza, jednak ostatecznie trudno byłoby mi wybrać spośród nich faworyta.

W lekkości pisania i naturalnych, ale jednocześnie ciekawych...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Daredevil: The Man Without Fear Frank Miller, John Romita Jr.
Ocena 7,8
Daredevil: The... Frank Miller, John ...

Na półkach:

"The Man Without Fear" to dobre origin story Daredevila ukazane w pięciu zeszytach. W pierwszym i drugim postać jest solidnie zarysowana i zbudowana. Wątek związany z Elektrą mnie osobiście męczył i odstawał od całości, natomiast wprowadzenie Kingpina wyrównało poziom. Poza fragmentami z postacią Elektry całość była spójna, klimatyczna i dojrzała. Kreska trochę się już zestarzała - wolę jednak bardziej nowoczesną, miejscami było wręcz karykaturalnie.

"The Man Without Fear" to dobre origin story Daredevila ukazane w pięciu zeszytach. W pierwszym i drugim postać jest solidnie zarysowana i zbudowana. Wątek związany z Elektrą mnie osobiście męczył i odstawał od całości, natomiast wprowadzenie Kingpina wyrównało poziom. Poza fragmentami z postacią Elektry całość była spójna, klimatyczna i dojrzała. Kreska trochę się już...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Java concurrency in practice Joshua Bloch, Joseph Bowbeer, Brian Goetz, David Holmes, Doug Lea, Tim Peierls
Ocena 7,9
Java concurren... Joshua Bloch, Josep...

Na półkach:

Jak to zwykle bywa z książkami technicznymi, czytanie "Concurrency in Practice" zajęło mi sporo czasu. Nie wyobrażam sobie "wciągnięcia" całości na raz. Ostatecznie jednak zapoznałem się z pełną treścią książki i mogę powiedzieć, że była to wartościowa lektura.

Przede wszystkim - mimo że książka ma swoje lata, to nie czułem, żeby się zestarzała (jak było np. z "Pragmatycznym programistą"). Jednocześnie zwraca to uwagę na to, że API JDK 7 zostało solidnie zaprojektowane i obsługa wielowątkowości już wtedy była dobra. Wspomniane API jest przekrojowo opisane, przedstawione są przykłady wraz ze zwróceniem uwagi na potencjalne pułapki i błędy. Wiele rozwiązań stosowałem intuicyjnie, jednak było też sporo takich, które wymagały dokładniejszej analizy i doczytania w innych źródłach.

Jeśli chodzi o minusy, to na pewno największym jest brak ogólnodostępnego repozytorium, gdzie łatwo można byłoby przejrzeć lepiej zorganizowany kod, a autorzy mogliby poprawić błędy (których trochę w książce jest - pomaga Stack Overflow). Nie zabrakło kilku niedopowiedzeń, które również można łatwo uzupełnić na podstawie dyskusji w Internecie. W niektórych rozdziałach autorzy odwołują się do koncepcji opisywanych w dalszej części książki, co wprowadza lekkie zamieszanie - przydałoby się w tych miejscach krótkie wprowadzenie dla rozjaśnienia.

Nie powiedziałbym, że była to dla mnie lektura przełomowa, jednak na pewno sporo z niej wyciągnąłem i jako solidna podstawa nauki programowania współbieżnego, sprawdza się dobrze.

Jak to zwykle bywa z książkami technicznymi, czytanie "Concurrency in Practice" zajęło mi sporo czasu. Nie wyobrażam sobie "wciągnięcia" całości na raz. Ostatecznie jednak zapoznałem się z pełną treścią książki i mogę powiedzieć, że była to wartościowa lektura.

Przede wszystkim - mimo że książka ma swoje lata, to nie czułem, żeby się zestarzała (jak było np. z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy pierwszy raz czytałem "Diunę" (choć, jak sie okazało teraz, nie mogę powiedzieć, że "przeczytałem"), mialem około 15 lat - minęło od tego sporo czasu. Na filmie Denisa Villeneuve'a byłem w kinie dwukrotnie. Podobało mi się, zatem stwierdziłem, że pora odświeżyć sobie książkę, szczególnie że nie wspominałem jej wcale jako doskonałej lektury i pamiętam, że trochę się przy czytaniu męczyłem.

Nie mogę powiedzieć, że tym razem wciągnąłem się od razu i miałem ochotę na rozpoczęcie kolejnych rozdziałów jak najszybciej. Z czasem się tak stało, jednak "Diuna" może swoim złożonym światem początkowo nieco przytłoczyć (w ekranizacji zresztą również jest to wyczuwalne). Sposób pisania Herberta mógłby być lżejszy, jednak kiedy już sytuacja polityczna staje się klarowna i zawiązuje się fabuła, czyta się to naprawdę dobrze.

Klimat niepewności, możliwej zdrady, nieustannej walki pomiędzy rodami, tragicznej świadomości przyszłości i jednocześnie ciągłej analizy oraz planowania kolejnych kroków jest świetnie przedstawiony, podobnie zresztą jak (na innej płaszczyźnie) klimat planety Arrakis. W kontekście budowania niepokoju (a raczej w tym przypadku - braku tegoż) - nie trafił do mnie zabieg ujawnienia przed czytelnikiem zawczasu zwrotu akcji, który ma nastąpić dalej. Miejscami męczyła mnie nieco rownież przesadna pompatyczność. Postacie są zrozumiałe i spójne, jednak niezbyt wyraziste i dość słabo nakreślone, poza kilkoma wyjątkami (Vladimir, Gurney, Paul w późniejszej części powieści). Przemiana głównego bohatera (w oczywisty sposób konieczna już od pierwszych rozdziałów) w czasie rozwoju fabuły dokonuje się naturalnie i kompletnie, co dało mi dużą satysfakcję.

Podobało mi się również rozpoczynanie każdego rozdziału cytatem z dzieła historycznego z przyszłości, co pozwalało lepiej zrozumieć przedstawianą sytuację lub postać w szerszym kontekście. Dodatkowo fragmenty te dobrze pasują do całości fabuły. Wyjątkowo trafiły do mnie również rytuały przedstawione w powieści, w szczególności sprawdzian Gom Jabbar, który w pewien sposób zawiera w sobie bardzo lubiany przeze mnie cytat: "Candida pax homines, trux decet ira feras".

Ilość pośrednio poruszonych tematów już w "Fundacji" Asimova wydawała mi się obszerna, natomiast w "Diunie" jest tego jeszcze więcej (bo i książka kilkukrotnie dłuższa, jakby nie patrzeć). Z najbardziej obecnie aktualnych są to: ekologia i zmiany klimatyczne - dobro człowieka a interesy korporacji, wojny o zasoby (polityczne i zbrojne) oraz granica tego, ile można poświęcić dla rozwoju cywilizacji. Poza tym Herbert nawiązuje również do takich zagadnień jak: feudalizm, imperializm, kolonializm, ustrój monarchiczny, kastowy podział społeczeństw, zderzanie się różnych kultur, religia, tradycja i przesądy, plemienność, Zimna Wojna i potencjalny konflikt atomowy.

Fabularnie "Diuna" jest interesująca i czuć na każdym kroku ten rozmach, ten majestat planet, ich mieszkańców i rodów. Każdy z nich ma swoją przeszłość, swoje cele i swoją rolę w całej historii. Warto pamiętać, że powieść Herberta powstała w latach sześćdziesiątych i miała duży wpływ na dalsze kształtowanie się science fiction - była inspiracją, dzięki której powstał i rozrósł się choćby świat Gwiezdnych Wojen. I choć faktycznie miejscami ma w moich oczach braki, to całościowo zdecydowanie polecam lekturę - nie tylko wielbicielom fantastyki i futurologii.

Kiedy pierwszy raz czytałem "Diunę" (choć, jak sie okazało teraz, nie mogę powiedzieć, że "przeczytałem"), mialem około 15 lat - minęło od tego sporo czasu. Na filmie Denisa Villeneuve'a byłem w kinie dwukrotnie. Podobało mi się, zatem stwierdziłem, że pora odświeżyć sobie książkę, szczególnie że nie wspominałem jej wcale jako doskonałej lektury i pamiętam, że trochę się...

więcej Pokaż mimo to