Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

DNF 40%
halo? literatura piękna??? to jakieś nieporozumienie... przecież to jest zwyczajny romans, do tego z denerwującymi postaciami (narrator 🙄) i stylistycznie nudny.
myślałam, że będzie to omówienie mitu o Achillesie ze skupieniem się na wątku braterstwa i prawdopodobnej miłości Achillesa do swojego towarzysza, a nie zwyczajny retelling - zmyliła mnie kategoria i pochlebne recenzje innych czytelników; niestety to nie jest to, czego szukałam

DNF 40%
halo? literatura piękna??? to jakieś nieporozumienie... przecież to jest zwyczajny romans, do tego z denerwującymi postaciami (narrator 🙄) i stylistycznie nudny.
myślałam, że będzie to omówienie mitu o Achillesie ze skupieniem się na wątku braterstwa i prawdopodobnej miłości Achillesa do swojego towarzysza, a nie zwyczajny retelling - zmyliła mnie kategoria i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem ROZCZAROWANA.
Po "Sadze Księżycowej" trzymałam tę trylogię na wypadek posuchy fantasy, jako pewniaka, który zmiecie mnie z nóg. A co dostałam? Rozwleczoną trylogię, która przez trzy książki robiła z Adriana kompletnego idiotę. Ej, naprawdę przez niemalże 1500 stron, przy tak oczywistych dowodach, nie był w stanie odkryć prawdziwej tożsamości Nory, a Calum połączył wszystkie kropki po praktycznie jednym spotkaniu z Nightmare??? To jakiś nieśmieszny żart.
Marissa miała świetny pomysł na książkę, ale zdecydowanie bardziej spodobał mi się sam zamysł niż jego wykonanie. Jedyny plus tej trylogii to epilog, który potwierdził moje przewidywania - ale to nie wystarcza(!).

Jestem ROZCZAROWANA.
Po "Sadze Księżycowej" trzymałam tę trylogię na wypadek posuchy fantasy, jako pewniaka, który zmiecie mnie z nóg. A co dostałam? Rozwleczoną trylogię, która przez trzy książki robiła z Adriana kompletnego idiotę. Ej, naprawdę przez niemalże 1500 stron, przy tak oczywistych dowodach, nie był w stanie odkryć prawdziwej tożsamości Nory, a Calum połączył...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Masz szczęście, że nie jestem damskim bokserem." 😬 😬 😬

"Masz szczęście, że nie jestem damskim bokserem." 😬 😬 😬

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miałam nadzieję, że moja opinia będzie tą jedną pozytywną, że dojrzę skrywany potencjał, że historia superbohaterów i superzłoczyńców zmiecie mnie z nóg. I co? I zwyczajnie się zawiodłam...
Uważam, że wszystko zostało już napisane, choć dodam od siebie jedno słowo: INFANTYLNE. Tanie rozwiązania, jakie autorka zastosowała w prowadzeniu historii, były po prostu niechlujne, przewidywalne i infantylne.
Przeczytam następne części trylogii z nadzieją, że historia Novy i Adriana zostanie poprowadzona w znacznie lepszy sposób, ponieważ na to, te dwie postaci zasługują.

Miałam nadzieję, że moja opinia będzie tą jedną pozytywną, że dojrzę skrywany potencjał, że historia superbohaterów i superzłoczyńców zmiecie mnie z nóg. I co? I zwyczajnie się zawiodłam...
Uważam, że wszystko zostało już napisane, choć dodam od siebie jedno słowo: INFANTYLNE. Tanie rozwiązania, jakie autorka zastosowała w prowadzeniu historii, były po prostu niechlujne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy poleciłabym komuś przeczytanie tej książki? Absolutnie nie. Uważam, że nawet celowo szukając odmóżdżacza, ta książka stanowi "zbyt mocnego" kandydata.
ALE. Borze szumioncy, przesłuchałam audiobooka i polecam to doświadczenie ABSOLUTNIE KAŻDEMU. Lektorzy wykonują swoją pracę na 200%, momentami płakałam ze śmiechu, a dzięki ich intonacji książkę tę odebrałam jako absolutną komedię. A moment, gdy lektorka musiała wypowiedzieć słowo "fujarka" już na zawsze będzie mieszkać w mojej głowie rent-free <3
Z całego serca serdecznie pozdrawiam panią Polę i pana Michała i dziękuję za te genialne godziny, które mogłam z Państwem spędzić.

Czy poleciłabym komuś przeczytanie tej książki? Absolutnie nie. Uważam, że nawet celowo szukając odmóżdżacza, ta książka stanowi "zbyt mocnego" kandydata.
ALE. Borze szumioncy, przesłuchałam audiobooka i polecam to doświadczenie ABSOLUTNIE KAŻDEMU. Lektorzy wykonują swoją pracę na 200%, momentami płakałam ze śmiechu, a dzięki ich intonacji książkę tę odebrałam jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie potrafię tej książki opisać inaczej niż zaledwie jednym słowem: przyjemna
Nie wrócę do niej więcej, ale polecam na wieczorne rozluźnienie.

Nie potrafię tej książki opisać inaczej niż zaledwie jednym słowem: przyjemna
Nie wrócę do niej więcej, ale polecam na wieczorne rozluźnienie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Brak mi słów. Co to za cudo było, łooo panie.
Mariana Zapata can't come to the phone right now. Why? Oh, cause she's ZAJĘTA PISANIEM NAJLEPSZYCH HISTORII MIŁOSNYCH KROPKA

"When Gracie met the Grump" oficjalnie dołączyła do "Kultiego" i "ACOMAFu", które od teraz już we trójkę spoglądają na wszystkie inne książki w mojej biblioteczce z politowaniem. Bez wahania ogłaszam, że jest to Mariana w najlepszym wydaniu, a każdemu kto twierdzi inaczej... nie zrobię absolutnie nic, ale powiem tylko:
"You're full of sh*t!"

Brak mi słów. Co to za cudo było, łooo panie.
Mariana Zapata can't come to the phone right now. Why? Oh, cause she's ZAJĘTA PISANIEM NAJLEPSZYCH HISTORII MIŁOSNYCH KROPKA

"When Gracie met the Grump" oficjalnie dołączyła do "Kultiego" i "ACOMAFu", które od teraz już we trójkę spoglądają na wszystkie inne książki w mojej biblioteczce z politowaniem. Bez wahania ogłaszam, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

I to się nazywa dobry dialog między bohaterami - BRAWA!!!

I to się nazywa dobry dialog między bohaterami - BRAWA!!!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety nie rozumiem skąd tak wysokie oceny.

Niestety nie rozumiem skąd tak wysokie oceny.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ostatnimi czasy Colleen próbuje swoich sił w innych historiach nich dotychczas się prezentowała i bardzo podoba mi się efekt końcowy tych eksperymentów.
"Reminders of Him" na pierwszy rzut oka może wydawać się kolejną powieścią należącą do kategorii jej bestsellerów, jednak im dalej w las, tym więcej drzew - w tym przypadku zaskoczeń. Zaskoczenia te nie wynikają bowiem z zastosowania przez autorkę kolejnych plot-twistów (z czego tak doskonale słynie Colleen), a właściwie z ich braku. Jest to prosta historia o dziewczynie, która musi żyć z bólem i konsekwencjami popełnionego niegdyś błędu.
Po zakończeniu pozostaje z nami tylko jedno pytanie: “Is that . . . is that a f*cking pigeon?”
Serdecznie polecam "Reminders of Him" - bierzcie i czytajcie z tego wszyscy!

Ostatnimi czasy Colleen próbuje swoich sił w innych historiach nich dotychczas się prezentowała i bardzo podoba mi się efekt końcowy tych eksperymentów.
"Reminders of Him" na pierwszy rzut oka może wydawać się kolejną powieścią należącą do kategorii jej bestsellerów, jednak im dalej w las, tym więcej drzew - w tym przypadku zaskoczeń. Zaskoczenia te nie wynikają bowiem z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam w końcu "Rhythm, Chord & Malykhin" pomimo strachu, że mnie zawiedzie i choć ostatecznie tak się nie stało, to mam wrażenie, że jest to taka historia o niczym. Niestety. Zabrakło mi celu, za którym bohaterki Mariany Zapaty zazwyczaj podążają. Nie zauważyłam żadnej znaczącej przemiany w którejkolwiek postaci. Gaby niczego się nie nauczyła. Oczywiście może istnieć książka ukazująca fragment wycięty z życia kilkorga bohaterów bez żadnego większego celu, ale wydaje mi się, że nie do tego dążyła autorka.
Nie żałuję poświęconego na tę historię czasu, jednak kolejne godziny mojego życia zdecydowanie poświęcę na reread "Kultiego", nie tego.

Przeczytałam w końcu "Rhythm, Chord & Malykhin" pomimo strachu, że mnie zawiedzie i choć ostatecznie tak się nie stało, to mam wrażenie, że jest to taka historia o niczym. Niestety. Zabrakło mi celu, za którym bohaterki Mariany Zapaty zazwyczaj podążają. Nie zauważyłam żadnej znaczącej przemiany w którejkolwiek postaci. Gaby niczego się nie nauczyła. Oczywiście może istnieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zabrakło mi czegoś, żebym mogła dać 9-10 gwiazdek, ale jest to nadal ta genialna Mariana, która rozpieszcza nas poruszającymi slow-burnami. Warto.

Zabrakło mi czegoś, żebym mogła dać 9-10 gwiazdek, ale jest to nadal ta genialna Mariana, która rozpieszcza nas poruszającymi slow-burnami. Warto.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ktoś może zapytać, czy warto przeczytać "(Nie)zdobytą". Odpowiedź jest prosta: pytasz dzika, czy sra w lesie?

Ktoś może zapytać, czy warto przeczytać "(Nie)zdobytą". Odpowiedź jest prosta: pytasz dzika, czy sra w lesie?

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Tyle dobrego słyszałam, więc stwierdziłam: "ja obalę te zachwyty!".
Nooooo, nie wyszło xD
Cudowna książka, nie taka jak się spodziewałam. Nie czytałam wcześniej powieści, w której wątek romantyczny rozgrywa się między dwiema osobami płci męskiej i bałam się (nie wiedzieć dlaczego). Okazało się to niepotrzebne, ponieważ historia tych postaci jest wartościowa, wesoła i przede wszystkim przezabawna. Polecam tę ksiązkę wszystkim wielbicielom komedii czy romansów, a w szczególności osobom, które tak jak ja miały opory przed poznaniem historii dwóch nieheterseksualnych chłopców - zakochacie się.

Tyle dobrego słyszałam, więc stwierdziłam: "ja obalę te zachwyty!".
Nooooo, nie wyszło xD
Cudowna książka, nie taka jak się spodziewałam. Nie czytałam wcześniej powieści, w której wątek romantyczny rozgrywa się między dwiema osobami płci męskiej i bałam się (nie wiedzieć dlaczego). Okazało się to niepotrzebne, ponieważ historia tych postaci jest wartościowa, wesoła i przede...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

To już moja szósta książka tej autorki i choć kocham "The Wall of Winnipeg and Me" oraz "Kulti", to ta powieść będzie mieć specjalne miejsce w moim sercu.
We wcześniejszych książkach choć uwielbiałam bohaterki, to wydawały się one być otoczone jednocześnie niezwykłą tragedią i wyjątkowością, dlatego niezbyt mocno identyfikowałam się z bohaterkami. Do czasu, gdy (na moje szczęście) pojawiła się Diana. <3 Nie jest najlepszym sportowcem, ani jej rodzina nie odwróciła się od niej i nie była wobec niej okrutna. Jej miłość do brata wzruszyła mnie, ponieważ mam siostrę, bez której nie wyobrażam sobie życia i wiedziałam dokładnie, co Diana czuła. Dallas (Dal-ass :> ) zaś choć był przystojny, to nie był greckim bogiem, tylko mężczyzną, który jedynie chciał uszczęśliwić swoją ukochaną.
Natomiast wisienką na torcie była scena miłosna - cicha, pełna bliskości, bez żadnych wulgaryzmów.
Pani Mariana skradła moje serce swoją twórczością już na zawsze.

PS: Pojawiają się starzy bohaterowie, więc polecam czytać powieści autorki chronologicznie.
PS2: Napisałam do autorki e-maila i odpisała mi rozpalając płomień - któraś z jej powieści ma być wydana w Polsce już niedługo. <3

To już moja szósta książka tej autorki i choć kocham "The Wall of Winnipeg and Me" oraz "Kulti", to ta powieść będzie mieć specjalne miejsce w moim sercu.
We wcześniejszych książkach choć uwielbiałam bohaterki, to wydawały się one być otoczone jednocześnie niezwykłą tragedią i wyjątkowością, dlatego niezbyt mocno identyfikowałam się z bohaterkami. Do czasu, gdy (na moje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Zakochałam się w tej książce i w jej autorce.
Po prostu.

Zakochałam się w tej książce i w jej autorce.
Po prostu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dawno nie czytałam takiej książki, a może nawet nigdy.
Akcja rozwijała się tak powoli, że na początku nie wiedziałam skąd tyle hałasu o nic, a im dalej byłam tym bardziej wierzyłam w tę historię. To piękna opowieść o powstaniu przyjaźni i zakochiwaniu się w sobie. Nie było żadnych relacji nienawiść/miłość i nagłego, (czasami bezsensownego) rzucania się na siebie jak wygłodniałe zwierzęta.
Główna bohaterka stała się jedną z moich ulubionych postaci książkowych, ponieważ nie była chodzącą seksbombą, tylko mądrą, pozytywną dziewczyną, która wie co chce robić w życiu i dąży do tego.
W tej historii mają cieszyć te (nie)zwyczajne momenty, które dają radość i nie mogą nie cieszyć. Z pewnością będę wracać do tej powieści i Wam ją również polecam. :)

Dawno nie czytałam takiej książki, a może nawet nigdy.
Akcja rozwijała się tak powoli, że na początku nie wiedziałam skąd tyle hałasu o nic, a im dalej byłam tym bardziej wierzyłam w tę historię. To piękna opowieść o powstaniu przyjaźni i zakochiwaniu się w sobie. Nie było żadnych relacji nienawiść/miłość i nagłego, (czasami bezsensownego) rzucania się na siebie jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Piękna.

Piękna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W 2015 roku swoją premierę miał film pt. "Pokój". Potrzebowałam dwóch lat, aby w końcu zebrać się w sobie i poznać historię Jacka i jego mamy. To były jedne z najintensywniejszych dwóch godzin w moim życiu, które zaowocowały oceną 10/10 oraz obietnicą, że już nigdy więcej nie obejrzę tego filmu. Dlaczego teraz o tym piszę? Ponieważ i tak jest z tą powieścią.
Losy Grahama i Quinn zwyczajnie ranią duszę. To jest najsmutniejsza historia, jaką pani Hoover do tej pory wydała oraz całkowicie wyróżniająca się na tle jej pozostałych. Nie mam tu na myśli jedynie tematu (choć temat zagubionego małżeństwa jest czymś nowym u Colleen), ale przede wszystkim sam sposób prowadzenia historii. To nie jest książka wbijająca w fotel poprzez swoje zwroty akcji, a nasze serca nie zostaną podbite przez przezabawne postaci drugoplanowe. Ta powieść wbija w fotel autentycznością, a nasze serca zdobędą główni bohaterowie w swoich najgorszych dniach życia. Ta historia to tak naprawdę inspirująca relacja dwóch osób, które zapomniały o tym jak wielką moc ma zwykła rozmowa oraz przypomnienie dla nas, że jeśli nie powiedzie się plan A, to mamy do wykorzystania jeszcze cały alfabet - coś tak prostego o czym zbyt często zapominamy.

"I didn't get my first choice at the perfect life, but I sure as hell did the best I could with my second choice."

W 2015 roku swoją premierę miał film pt. "Pokój". Potrzebowałam dwóch lat, aby w końcu zebrać się w sobie i poznać historię Jacka i jego mamy. To były jedne z najintensywniejszych dwóch godzin w moim życiu, które zaowocowały oceną 10/10 oraz obietnicą, że już nigdy więcej nie obejrzę tego filmu. Dlaczego teraz o tym piszę? Ponieważ i tak jest z tą powieścią.
Losy Grahama i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

“I like you enough to kiss you. Believe me. But I just wish you could like yourself as much as I like you.”

Rozumiem, dlaczego "Without Merit" mogła nie przypaść komuś do gustu. Po Colleen Hoover spodziewamy się pięknych, mądrych, altruistycznych postaci, które pokochamy od pierwszej strony i których historia miłosna poruszy nas do głębi. Za to ja sama polubiłam tę autorkę. Natomiast w tej powieści dostajemy chaos, skomplikowane postaci i tylko niewielką cząstkę romansu(!). "Co się stało CoHo?!". Ano stało się to, że Colleen poszła w ślady "It ends with us" i zdecydowała się poruszyć kolejny trudny temat. Ostrzegam jednak - te dwie książki są kompletnie od siebie różne.
O czym jest ta powieść? Oficjalny opis oczywiście nie kłamie, lecz ja wolę ująć to inaczej. "Without Merit" to powieść o perspektywach - o tym, jak dużo potrafimy przeoczyć, gdy nie staramy się spojrzeć na całość, bo wystarcza nam sam wierzchołek; o tym, że nie każdy błąd wymaga konsekwencji, a jedynie przebaczenia; o tym, jak wiele tak naprawdę nie wiemy o nas samych. Merit, Honor, Utah, Barnaby, Luck, Victoria i Sagan są tak bardzo nieidealni, że jedyne, co mogłam zrobić to ich pokochać. Dajcie im szansę i pozwólcie się im dać zirytować, będzie warto. Znajdźcie, w którejś z postaci zalążek siebie, który pomoże wam zrozumieć i docenić to kim jesteście, tak jak to było ze mną.
With Merit...

“I like you enough to kiss you. Believe me. But I just wish you could like yourself as much as I like you.”

Rozumiem, dlaczego "Without Merit" mogła nie przypaść komuś do gustu. Po Colleen Hoover spodziewamy się pięknych, mądrych, altruistycznych postaci, które pokochamy od pierwszej strony i których historia miłosna poruszy nas do głębi. Za to ja sama polubiłam tę...

więcej Pokaż mimo to