-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-08-04
2012-12-07
2012-11-30
2013-04-07
2013-01-27
Miałam takie szczęście, że kiedy skończyłam "Córka dymu i kości" na półce czekała już druga część "Dni krwi i światła gwiazd". Nie mogła się doczekać jak w końcu skończę książkę. Pewnie myślicie:"Dlaczego?". Dobre pytanie... Z jednej strony chciałam, żeby książka trwała jak najdłużej, a z drugiej liczyłam strony do końca. 200, 100, 50, 5... i w końcu upragniony koniec. I co? Zawiodłam się? Zaskoczyłam się? Zadziwiłam?
Dalszy ciąg powieści miłości niezwykłej i jedynej w swoim rodzaju
"Dawno, dawno temu anioł i diabelica zakochali się w sobie.
Nie skończyło się to dobrze.
Bo ośmielili marzyć o świecie bez wojny i rozlewu krwi
Ale to nie był ich świat..."
Pierwsze strony wprowadzają nasz w fabułę. Nikt nie wie gdzie podziała się Karou. Jedyną osobą, która opowiada zdarzenia dziejące się na ziemi jest Zuzanna. Jej najlepsza przyjaciółka martwi się o nią.. i ma rację.
Karou dociera do świata chimer jednak to co spotyka to tylko popiół, dym i wspomnienia. W tej chwili do akcji wdziera się nie kto inny jak Biały Wilk.
W tym czasie Akiva nie może przeboleć to co zrobił. Postanawia postawić wszystko na jedną kartę...
Była bardzo ciekawa w jaki sposób autorka poprowadzi dalej bohaterów i co się stanie. Niektórzy bohaterowie zostali w pewnym sensie ulepszeni, a inni zaczęli mnie irytować. Jednak najpierw fabuła.
Autorka poprowadziła większości akcje w świecie aniołów i chimer. Było to bardzo ciekawe posunięcie gdyż czytelnik lepiej poznaje tamte światy. Oprócz tego spodobało mi się opisy tych niezwykłych miejsc.
Zwroty akcji w książce są bardzo ważne jednak według mnie tutaj to było mistrzostwo. Czytelnik czytał sobie spokojnie jedna stronę, jednak na drugiej "pędził" jak szalony by dowiedzieć co się jakie będą tego konsekwencje.(w tym momencie opisuję siebie)
Autorka ukazała, że można zadziwić i że miłość, wiara pomoże w podjęcie trudnych decyzji i zrealizowaniu ich.
Ciekawe też było, że czytając książkę można się było wczuć w uczucia bohaterów. W niektórych książkach brakuje prawdziwych emocji.
"Dawno, dawno temu,
anioł i diablica trzymali w dłoniach
rozwidloną kostkę życzeń
Kiedy pękła
świat rozpadł się na dwoje"
W tej części niektórzy bohaterowie dostali większy potencjał.
Jednym z takich bohaterów jest Zuzanna. Pełna energiii, czasami nieśmiała dziewczyna trochę się zmieniła. Wykazała się bystrością i strasznym uparciuchem. Jednak był to dla mnie wielki plus, gdyż była to postać z krwi i kości.
Mniejsze dobre wrażenie wywołała u mnie Karou. Przez większość książki była potulna i nie wiedziała co robić. Było to według mnie wielkie przeciwieństwo tego co autorka pokazała nam w pierwszej części. Taką małą i zagubioną dziewczynką wydawała mi się przez większość książki na szczęcie na końcu wzięła się w garść.
Porównując Akivę w pierwszej, a drugiej częścią za dużo się nie zmienił. Ten sam przystojny, pewny siebie anioł. Jedynie co to rzuciło mi się w oczy jest to, że próbował zrobić wszystko by zmienić złowrogi świat.
Styl pisania autorki jest bardzo podobny do pierwszej części. Jedynie co mi się wydaje to, że tym razem jest więcej opisów miejsc, bohaterów i uczuć co daje idealną otoczkę dla całej powieści.
Okładka... tutaj nie wiem co myśleć w "Córka dymu i kości" okładka nawiązywała do treści książki, a ta niezbyt. Jednak nie ocenia się książki po okładce:)
Podsumowując jest to pozycja idealna. Dla każdego, w każdym wieku. Książka jest wzruszająca, idealna, ciekawa, interesująca.Nikt kto czytał pierwszą części nie obejdzie koło tek książki obojętnie.
[http://niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com/2013/01/dni-krwi-i-swiata-gwiazd.html]
Miałam takie szczęście, że kiedy skończyłam "Córka dymu i kości" na półce czekała już druga część "Dni krwi i światła gwiazd". Nie mogła się doczekać jak w końcu skończę książkę. Pewnie myślicie:"Dlaczego?". Dobre pytanie... Z jednej strony chciałam, żeby książka trwała jak najdłużej, a z drugiej liczyłam strony do końca. 200, 100, 50, 5... i w końcu upragniony koniec. I...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-12-18
Czy ktokolwiek, nigdy nie słyszałby chociażby słowa na temat Władcy pierścieni? J. R. R. Tolkien jest, nazywany ojcem fantastyki. To właśnie dzięki niemu. dzisiaj mamy takie, a nie inne wyobrażenie o elfach, krasnoludach. Autor stworzył wspaniały i jedyny w swoim rodzaju świat. Jednak, co jest takie wyjątkowe w jego książkach, które są już klasyką fantasty?
„Czasem niebezpiecznie jest wyjść z domu, gdy staniesz na drodze, nigdy nie wiadomo, dokąd cię nogi poniosą”
Bilbo Baggins przygotowuje się do swych 111 urodziny, które mają być wyjątkowe. Połowa hobbitów, ze wszystkich zakątków ich małego świata,przyjeżdża, by złożyć życzenia solenizantowi i wziąć udział w zabawie. Jednak, nasz drogi Bilbo ma plan, o którym wie tylko Gandalf. Podczas przyjęcia, hobbit postanawia się pożegnać ze wszystkimi i wyruszyć w ostatnią podróż na różne krańce Śródziemia. Wszystkie swoje skarby, zapisał bratankowi - Frodo, wraz z tajemniczym pierścieniem, który znalazł wiele lat temu. Gandalf po jakimś czasie, odkrywa tajemnice pierścienia i wraz z hobbitem muszą wyruszyć w pełną niebezpieczeństw przygodę. Po drodze spotkają wiele przeszkód, ale także wspaniałych przyjaciół. Jak się potoczą losy jedynego pierścienia?
„Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź, więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci, nawet bowiem najmądrzejszy nie wszystko wie.”
Przed przeczytaniem książki ,oglądałam już kilkanaście/kilkadziesiąt razy Władcę Pierścieni. Film od początku kochałam, jednak do opowieści mnie nigdy nie ciągnęło. Po skończeniu Hobbita stwierdziłam, że to idealny czas na rozpoczęcie przygody z Drużyną Pierścienia. Jakie są w takim razie moje odczucia względem książki?
Wszystkie książki Tolkiena są ponad czasowe. Każda z nich ucieszy czytelnika, w każdym wieku(jeżeli, będzie umiał docenić warsztat pisarski autora). Niesamowity świat, przezabawni bohaterowie, przygody mrożące krew w żyłach. Cała trylogia, czy to jest ona w postaci filmu, czy też mamy przed sobą opowieść zapisaną na kartkach, ma ona w sobie coś niezwykłego. Tolkien stworzył powieść nieszablonową, na której powstało wiele opowieści, zawierających więcej bądź mniej wątków z Władcy Pierścieni.
„Nawet najmniejsza osoba zmienić może bieg dziejów...”
Bohaterów mamy od groma i każdy z nich jest wyjątkowy. Każy przedstawiciela rasy: człowieka, hobbita, krasnoluda, elfa występuje w tej książce. Każdy z nich, jest na swój sposób uroczy. Moimi ulubionymi postaciami są oczywiście Aragorn, Gimlin i Legolas. Tych bohaterów,(szczególnie ostatniego) pokochałam od filmu, a w książce jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym przekonaniu. Niestety moja niechęć do Froda jeszcze bardziej się pogłębiła przy powieści, ni jeżeli przy filmie. No ale cóż, reszta hobbitów skradła moje serce.
Nie będę się rozpisywać, gdyż to nie potrzebne. Drużyna pierścienia to niezwykła i jedyna w swoim rodzaju opowieść. Wszytko jest w niej wiarygodne i jednocześnie magiczne. Całe Śródziemie to kraina, która pozostanie nieśmiertelna wraz ze swoimi bohaterami.
„Nie każde złoto jasno błyszczy,
Nie każdy błądzi, kto wędruję,
Nie każdą siłę starość zniszczy.
Korzeni w głębi lód nie skuję
Z popiołów strzelą znów ogniska
I mrok rozświetlą błyskawice.
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król tułacz wróci na stolicę.”
Czy ktokolwiek, nigdy nie słyszałby chociażby słowa na temat Władcy pierścieni? J. R. R. Tolkien jest, nazywany ojcem fantastyki. To właśnie dzięki niemu. dzisiaj mamy takie, a nie inne wyobrażenie o elfach, krasnoludach. Autor stworzył wspaniały i jedyny w swoim rodzaju świat. Jednak, co jest takie wyjątkowe w jego książkach, które są już klasyką fantasty?
„Czasem...
2017-06-29
,,Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą, Rhys.ˮ
Sarah J. Maas ma na swoim koncie już kilka książek, które są kochane i uwielbiane przez czytelników na całym świecie. Pierwsza jej seria Szklany trony jest dla wielu strzałem w dziesiątkę. Ja sama jestem wielką fanką twórczości autorki. Do tej pory nie mogę się nadziwić, jak perfekcyjne przygody Celaeny zostały zaplanowane, sprawiając, że kolejne części nie są jedynie pustą opowiastką o zabójczyni.
Jednak ta recenzja, nie jest od tego, by rozpływać się nad Szklany tronem, a opowiedzieć o drugiej serii autorki, która nie ukrywając, jest równie dobra, a skuszę się nawet na końcu moich wywodów o inne słowo...
Mowa oczywiście o Dworze mgieł i furii. Niecierpliwie oczekiwanym, przez fanów twórczości pani Maas, drugim tomie Dworu cierni i róż. Pierwsza część opierała się na opowiedzeniu na nowo baśni o Pięknej i Bestii. Bardzo miło spędziłam czas podczas poznawania historii o Feyre i Tamlinu, jednak nie byłam, aż tak bardzo zakochana, jak w Szklanym tronie. O taka lekka opowiastka na wieczór. Dlatego też nie do końca rozumiałam, czemu autorka zaplanowała kontynuacje. Uważałam, że wszystko było wyjaśnione i wszelkie dalsze przygody, nie będą lepsze, niż te przedstawione w pierwszej części. Jednak teraz pojmuję, jak bardzo nie doceniłam autorki! Dwór cierni i róż okazał się jedynie preludium prawdziwej historii, która bezapelacyjnie skradła moje serce i zostawiła w świecie wykreowanym przez panią Maas.
Feyre wbrew oczekiwaniom pokonała Amaranthe w jej własnej grze. Pokonując wszelkie przeciwności losu, może w końcu odetchnąć u boku swojego ukochanego. Jednak życie nie jest wcale takie różowe, jakby się wydawało. Od dnia popełnienia największej możliwej zbrodni, dziewczynę dręczą koszmary i wyrzuty sumienia. Mimo świadomości uratowania całego kraju nie umie sobie wybaczyć. Tamlin widząc cały czas zagrożenia dla swojej ukochanej, z całej siły stara się ją trzymać na dworze, zamkniętą i pozostawioną ze swoimi myślami. Jednak nim dziewczyna ma uczynić najważniejszy krok w swoim życiu, sprawy się komplikują, gdyż pojawia się Rhysand żądając dotrzymania umowy, jaką zawarł pod górą z Feyre. Z początku wydaje się, że Książę Dworu Nocy okaże się mężczyzną ze wszystkich strasznych opowieści. Tymczasem nad Prythianem zbierają się kolejne czarne chmury, które mogą przynieść większe cierpienie, niż podczas rządów Amaranthy.
,,Kiedy spędzasz tak wiele czasu uwięziony w ciemności,
Lucienie, odkrywasz, że ciemność zaczyna patrzeć na ciebie.ˮ
Wprowadzenie powinno już przedstawić, w jakim kierunku będzie zmierzała ta recenzja. Oprócz zachwalania wszystkiego i wszystkich nie raz będę mówiła o geniuszu i wyobraźni autorki. Dlatego moim wypocinom daleko do recenzji. Lepiej nazwać dzisiejszy post "Powody, dla których MUSISZ sięgnąć po Dwór mgieł i furii".
Na pierwszy ogień idzie fabuła, która okazała się jeszcze bardziej wciągająca, jeszcze bardziej magiczna i jeszcze bardziej wspaniała, niż dotychczas. Dwór cierni i róż był zaledwie zapowiedzią niezwykłych wydarzeń, które uświadczy w drugim tomie czytelnik. Mowa w tym wypadku o miłości, poświęceniu, wojnie, lojalności, braterstwie, przyjaźni..., a to dopiero początek listy. Autorka w tym opasłym tomie zawarła niesamowitą ilość różnorakich wątków, które czarują czytelnika od pierwszej strony. Niektóre są zaledwie wspomniane, inna bardziej rozbudowane, jednak wszystkie tworzą spójną całość. Czytelnicy, którzy już mieli okazje, przeczytać tę część wiedzą, jak wiele różnych sytuacji oraz wydarzeń pojawia się na przestrzeni prawie 800 stron. Pomimo ogromu akcji, zdarzenia nie przytłaczają czytelnika. Jedynie coraz bardziej wciągają go w świat Fae, tym samym sprawiając, że czytający nie odłoży tej książki na moment.
,,Ukląkł na tych gwiazdach i górach wytatuowanych na jego kolanach. Nie ukłoniłby się przed nikim i niczym... Poza swoją towarzyszką. Kimś równym jemu.ˮ
Jeżeli nadal opis fabuły nie zachęca Was do sięgnięcia po ten majstersztyk, może opis bohaterów przekona niedowiarków.
Feyre z początku mi się nie spodobała. Ba! Mówiłam przy okazji poprzedniej recenzji, że brakuje jej temperamentu, życia i tego "czegoś", tym samym nie przypadła mi ona do gustu. Jednak zmiana, jaką przeszła bohaterka była niesamowita. Feyre nie zmienia się jednak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Postać otoczona nowymi osobami i biorąca udział w kolejnych wydarzeniach stopniowo przechodzi przemianę. Już w połowie powieści pokochałam "nową" wersję Feyre, aczkolwiek zakończenie, w którym pokazana jest ona w 100 procentach powaliło mnie. Nigdy chyba nie widziałam, żeby bohater tak się zmienił. Co więcej, nie raz wydawało mi się, że Feyre bez problemu mogłaby być człowiekiem z krwi i kości, a nie jedynie postacią literacką. Jej charakter nie ukazywał papierowego bohatera, a jedynie osobę, która mogłaby stać w tej chwili obok czytelnika i niczym się nie wyróżniać od prawdziwych ludzi.
Rhysand był jedną z niewielu postaci, które pokochałam od pierwszego wejrzenia. Jednak dopiero w tej części ukazał pełną osobowość. Jest zapewne jedną z najbardziej kochanych, wielbionych i mających własny piedestał postaci. Ja również dałam się zauroczyć tym bohaterem i uwielbiam go całym sercem. Bardzo dawno nie miałam styczności z tak pełnokrwistą postacią, która bezprecedensowo zasługuje na wszystkie pozytywne opinie i maślane spojrzenia. Właściwie, nawet jeżeli autorka zepsułaby wszystkie inne aspekty tej książki, które tak bardzo uwielbiam to i tak przeczytałabym tę powieść dla samego Rhysa. #TeamRhys
Bardzo mi się spodobało, że pisarka odstawiła Tamlina na boczny (bardzo daleki) tor. W końcu mogłam również dać argumenty przyjaciółce, dlaczego uważałam go za najgorszą ze wszystkich postaci, jakie pojawiają się we Dworze. Pierwotny partner Feyre okazał się dokładnie takim łajdakiem, za jakiego go brałam od samego początku. Okazuje się, że miałam nosa i mam nadzieję, że w trzeciej części wyleci on przez okno (czekałam na taką sytuację podczas czytania Dworu mgieł i furii. Może w trzecim tomie autorka spełni moje marzenie).
W innej sytuacji zapewne skończyłabym swoje wywody na temat bohaterów. Jednak trudno mi się powstrzymać przed dopowiedzeniem, chociaż kilku słów o wewnętrznym kręgu Rhysa, ponieważ odgrywają oni również istotną rolę i trudno ich nie pokochać. Cała czwórka jest wspaniała, kochana, niesamowita. Aż brakuje słów, by opisać w jak genialny oraz przemyślany sposób autorka dodała kolejne postacie, które zachwycają czytelnika. Obawiałam się, że Dwór Nocy będzie niepotrzebnym dodatkiem i jedynie główna para, będzie dobrze wykreowana. Po raz kolejny żałowałam swoich słów. Od pierwszego spotkania z nimi wiedziałam, że do zbędnego "dodatku" im bardzo daleko. Byli i są nieodłączny elementem przygód Feyre, Rhysa oraz czytelnika.
,,Dlaczego istoty lgną do innych istot? Może kochają miejsce, w które się udają, tak bardzo, że uznają podróż za wartą ryzyka. Może będą tak wracać, aż zostanie jedna gwiazda. Może ona będzie powtarzać tę podróż po kres czasów w nadziei, że kiedyś pewnego dnia, jeśli będzie wracać wystarczająco często i wytrwale, jakaś inna gwiazda znów ją odnajdzie.ˮ
Autorka w pierwszym tomie magicznie i plastycznie opisywała świat Feyre. Był to nieodłączny element głównej bohaterki. Dzięki temu łatwiej było wczuć się w postać oraz zobaczyć świat jej oczami. W tej części jednak wszystko ulega zmianie, w tym również opisy. Zamiast skupiać się na pięknie przyrody i miejsc, autorka kreuje opisy uczuć. I to nie byle jakich. Przez całą książkę przewija się gamma różnorakich emocji różnych postaci. Począwszy od Feyre, po Castiela, Mor..., a skończywszy na Rhysandzie. Sarah J. Maas nie ukrywa żadnych uczuć, jakie towarzyszą bohaterom, zagłębiając się nawet w najgorsze wspomnienia. Dzięki temu czytelnik czuje całym sobą, przez co przeszli jego ukochani bohaterowie, by znaleźć się w miejscu, w którym byli obecnie. Jakiej niesprawiedliwości, bólu, odrzucenia, samotności doświadczyli, aby stać się takimi osobami, jakimi są w danym momencie.
Dwór mgieł i furii zdecydowanie trwał za krótko. Nawet kolejne 500 stron byłoby zdecydowanie za mało. Kartki po prostu przelatywały jedna za drugą, a ja nie mogłam przerwać tej powieści, ani na moment. Dlatego też jeszcze pierwszego dnia uświadczyłam uczucia, że zdecydowanie za mało książki mi zostało, mimo że miałam jeszcze przed sobą prawie 400 stron.
Prythian okazuje się z każdym tomem bardziej magicznym miejsce niż dotychczas. Poza znanym wszystkich fanom Fae, autorka kreuje kolejne potwory i stworzenia, która oczarowują czytelnika. Z każdą stroną mogłam się przekonać, jak wiele pomysłów ma Sarah J. Maas, które cały czas dziwią i fascynują czytelnika.
,,- Jesteś wolna - powiedziała napiętym głosem. - Jesteś wolna.
Nie bezpieczna. Nie chroniona.
Wolna.ˮ
Dwór mgieł i furii przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Spodziewałam się, że autorka stworzy bardzo dobrą powieść, która będę długo wspominać. Jednak okazało się, iż drugi tom jest wspanialszy, niż mogłam przypuszczać. Zdecydowanie Sarah J. Maas stworzyła powieść niezwykłą oraz jedyną w swoim rodzaju. To prawdziwy majstersztyk. Dawno nie czytałam tak genialnej powieści i zanosi się, że długo poczekam na kolejną tak świetną powieść. Co więcej, mam teraz problem, która seria autorki jest lepsza. Ponieważ z początku przed poznaniem drugiego tomu Dworu cierni i róż, mogłam bez zawahania się wybrać pierwszą serię. Obecnie mam duży problem, by wskazać, która seria jest lepsza. Nie mniej jednak polecam Dwór mgieł i furii, wszystkim czytelnikom. Z pewnością każdy znajdzie tam coś dla siebie. No bo w końcu jak można nie kochać Rhysa?
,,Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają.ˮ
,,Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą, Rhys.ˮ
Sarah J. Maas ma na swoim koncie już kilka książek, które są kochane i uwielbiane przez czytelników na całym świecie. Pierwsza jej seria Szklany trony jest dla wielu strzałem w dziesiątkę. Ja sama jestem wielką fanką twórczości autorki. Do tej pory nie mogę się nadziwić, jak perfekcyjne przygody Celaeny zostały...
2017-10-20
Feyra nie mając innego wyboru wraca na Dwór Wiosny razem z Tamlinem. Aczkolwiek nie już jako pionek w grze, ale jako gracz. Dziewczyna odgrywa rolę szpiega, który zbiera informacje o ruchach wroga. Jej zawiły i jednocześnie genialny plan przewiduje nie tylko odkrycie planów Hyberii, ale także pogrążenie dawnego ukochanego. Feyra osamotniona prowadzi niebezpieczną grę, a stawką w niej jest życie jej przyjaciół i całego świata, jakie zna. Jednakże tak łatwo złamać nowe wcielenie dziewczyny.
Na trzeci tom czekałam bardzo długo. Po skończeniu Dworu mgieł i furii nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przez kilka dni kręciłam się wokół regału, spoglądając na tę książkę z uwielbieniem i jednocześnie ze złością. Jak można zostawić czytelnika w takim momencie? Przez drugą część Dworu cierni i róż nie byłam w stanie rozpocząć innej powieści, ponieważ nadal żyłam przygodami Feyre, Rhysa i pozostałych bohaterów. W głowie miałam tysiące scenariuszy, jak mogą potoczyć się ich dalsze losy. Gdy w końcu dorwałam tę książkę, przepadłam na niecałe dwa dni. Dokładnie po tym czasie z uśmiechem na twarzy i ze łzami szczęścia skończyłam ACOWAR, który był jednym słowem rewelacyjny.
Nie wiedziałam, w jaki sposób autorka zaplanuje akcję. Po skończeniu drugiej cześci ACOTAR'u w głowie miałam tysiące różnych scenariuszy. Począwszy od najgorszych z możliwych, aż do tych najlepszych. Oczywiście Sarah J. Maas całkowicie mnie zaskoczyła, Początek książki był spokojny... Chociaż właściwie nie jest to odpowiednie słowo dla tej powieści. Pierwsze kilka rozdziałów nie wrzucało czytelnika od razu w wir akcji, ale zapewniało niesamowite emocje. Powoli tkana akcja była przesiąknięta intrygami raz tajemnicami. Na każdym kroku czuło się na sobie oddech wroga i nigdy nie można było ani na chwilę odpocząć. Późniejsze strony jedynie zapewniły jeszcze więcej przygód, które spędzały sen z powiek. Nie raz nie mogłam odłożyć książki, ponieważ pojawiał się kolejny, i kolejny, i kolejny wątek.
Bohaterowie przeszli fenomenalną zmianę. Widać to było już w trakcie drugiej części. Największą przemianę oczywiście przeszła Feyra, którą wtedy pokochałam całym sercem. Jednak w tym tomie serce skradła mi nie tylko główna bohaterka, ale także Rhys, Mor, Azriel... W Dworze mgieł i furii uwielbiałam ich, a Rhysa praktycznie czciłam. Aczkolwiek Sarah J. Maas dopiero teraz w pełni odsłoniła ich charaktery. Z czym musieli i z czym muszą się zmierzyć, jakie są ich marzenia i obawy. Właśnie dzięki poznaniu ich od podszewki, stali się jeszcze bardziej wyraziści, prawdziwi oraz oryginalni.
Autorka przy okazji pokazała naturę człowieka (lub fae w zależności na kogo patrzymy). Uważam, że właśnie ten wątek sprawił, iż ta powieść jest taka niezwykła. Sarah J. Maas dodała realizmu, zwracając uwagę czytelnika na wady postaci, które mimo ran nadal potrafią odnaleźć dobroć. Jednocześnie nie umniejsza to zła, które kryje się w większym, bądź mniejszym stopniu w nich samych. Bohaterowie, stojąc przed wyborami są niejednokrotnie zmuszani do wybierania pomiędzy większym a mniejszym złem. Problemy natury etycznej pokazały mi, jak prawdziwe mogą być postacie na kartach powieści. Jak łatwo się z nimi utożsamić i zarazem pokochać.
Oczywiście oprócz Rhysa i całej jego gromadki, czekałam na Tamlina. Czemu miałabym z niecierpliwością oczekiwać na osobę, której nienawidzę? Po prostu skakałam z radości, wyobrażając sobie moment, kiedy to Feyra wbije mu nóż w plecy. Oczywiście nic nie mogłoby być takie proste z tą autorką. Gdzie tam... Sarah J Maas sprawiła, że moje marzenia finalnie spełzły na dalszy plan i czułam się zagubiona. Byłam zbita z pantałyku. Właśnie w takich momentach autorka udowodniła, że niczego nie można być pewnym. Nawet wypadku największego wroga.
Definitywnie mogę stwierdzić, iż ta książka jest zdecydowanie za krótka. Tak naprawdę mogłaby liczyć kolejne 800 stron i twierdzę, że byłaby ona nadal interesująca. Pierwszego dnia przeczytałam 550 stron i nawet nie wiedziałam, kiedy mi się to udało. Dosłownie przepadłam w tej powieści i nie mogłam się od niej oderwać.
Powyższe akapity jednak nie oddają w pełni, dlaczego ta książka jest taka cudowna (oczywiście sam Rhys jest powodem, dla którego powinno się przeczytać tę serię, ale o tym wszyscy wiedzą).
Autorka stworzyła świat, który rozwijał się w ciągu trzech części. Jest on barwny, niezwykły i po prostu piękny. Nie mogłabym oczekiwać od niego niczego więcej. Jednak najbardziej niezwykłe czekało mnie na końcu Dworu skrzydeł i zguby. Gdy przeczytałam ostatnie zdanie, chciałam ponownie wejść do tego świata, w którym pozostało jeszcze tyle do odkrycia. Czytelnik czuje, że Prynthian skrywa w sobie jeszcze wiele tajemnic. Mimo tego, iż on sam był zmuszony opuścić barwny świat, historie w nim nadal się toczą. Jednocześnie pojawiają się one perypetie, w których biorą udział ukochani bohaterowie. Prynthian żyje na kartach powieści i w głowach czytelnika. Właśnie w tym momencie Sarah J. Maas udowodniła, jak potrafi tworzy rzeczywistość. Rzeczywistość, której nikt nie chce opuszczać, by poznawać kolejne, niezwykłe przygody.
Czytałam już kilka opinii na temat ostatniej części ACOTAR'u i nie podzielam niektórych zdań innych czytelników. Uważam, że Dwór skrzydeł i zguby jest doskonały. Różni się od poprzednich części, jednak do tego wszyscy powinni się przyzwyczaić. Autorka za każdym razem zaskakuje czytelnika, aczkolwiek zawsze pozytywnie. Nie spodziewałam się, że akcja potoczy się w taki sposób, jednakże uważam, że wszystko było doskonałe i bardzo dobrze przemyślane. Oczywiście moje serce skradło zakończenie. Właśnie dla takich momentów, jak tamto warto czytać książki. Teraz jedynie oczekuję kolejnych, niezwykłych historii z Rhysem i Feyrą w roli głównej.
Feyra nie mając innego wyboru wraca na Dwór Wiosny razem z Tamlinem. Aczkolwiek nie już jako pionek w grze, ale jako gracz. Dziewczyna odgrywa rolę szpiega, który zbiera informacje o ruchach wroga. Jej zawiły i jednocześnie genialny plan przewiduje nie tylko odkrycie planów Hyberii, ale także pogrążenie dawnego ukochanego. Feyra osamotniona prowadzi niebezpieczną grę, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09-25
2018-06-23
2012-10-28
Książka ta pokazuje świat, który byśmy nie chcieli nigdy oglądać. Fabuła i bohaterowie dopełniają się. Wzruszająca lektura, od której nie da się oderwać.
Książka ta pokazuje świat, który byśmy nie chcieli nigdy oglądać. Fabuła i bohaterowie dopełniają się. Wzruszająca lektura, od której nie da się oderwać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-09
2017-07-29
Wyobraźcie sobie taką sytuacje; wchodzicie do księgarni i kierujecie się na dział "DLA MŁODZIEŻY". Gdy tylko wchodzicie między półki tak dobrze wam znane widzicie mnóstwo książek pt:"Pandemonium"(tak dobrze przeczytaliście wiem, że mowa powinna być o Delirium ale poczekajcie) I kto z was nie sięga po tą książkę z zaciekawieniem? Nagle uświadamiacie sobie, że to jest druga część więc szukacie pierwszej części. W końcu jakimś cudem znajdujecie powieść "Delirium". Czytacie i co? Niektórzy zachwyceni opisem wiedzą, że muszą mieć tę książkę, a część może większa, może mniejsza to nie ważne jaka: krzywi się, odkłada książkę na półkę i idzie dalej.
I co? Przypomina wam to coś? Często może rzadko czytamy jakiś opis książki i wiemy, że "Muszę ją mieć", a niektóre "Eee... widziałam/widziałem lepsze" i odchodzicie. A tak naprawdę ta książka jaką odrzuciliśmy okazuje się prawdziwym arcydziełem, który pozostawia po sobie na długo ślad w sercu. Tak, że myślicie co będzie dalej. Nie możecie uwierzyć, że ta książka to prawdziwe arcydzieło.
"Nie możesz być naprawdę szczęśliwa jeżeli czasem nie bywasz nieszczęśliwa"
str. 25
Ale od początku.
Miłość. Słowo mające wiele znaczeń, słowo które może dotyczyć wszystkiego i wszystkich ale zawsze to jest uczucie, emocja, która sprawia, że wszystko jest piękniejsze, to po prostu "najważniejsza rzecz pod słońcem". Ale nie tutaj i nie w tej chwili.
Stany Zjednoczone. Przyszłość. Lena żyje w świecie gdzie [miłość] jest traktowana jako przestępstwo, choroba. Według władz, każda osoba powinna być wyleczona z tzw. amor deliria nervosa. Dlatego jest właśnie lekarstwo, które sprawia, że człowiek jest wyleczony. Wyleczony z bólu. Wyleczony z miłości. Główna bohaterka od dziecka ma wpajane, że jak będzie "zdrowa" nic jej się nie stanie, będzie szczęśliwa przy boku mężczyzny, którego komisja jej wybierze. Będzie mogła być sobą. Nową sobą.
Wszystko wydaje się być proste. Jeszcze tylko kilkadziesiąt dni do zabiegu i będę zdrowa.
Jednak wszystko się zmienia gdy podczas incydentu spotyka niezwykłe chłopaka Aleksa. Wtedy jej serce zabije mocniej.
„Niesamowite jak paradoksalnie układa się życie: najpierw bardzo czegoś pragniesz i nie możesz się doczekać, a potem, kiedy jest już po wszystkim, marzysz tylko o tym, by cofnąć czas i wrócić do dni, gdy wszystko było po staremu.”
str. 44
Czy mówiłam jak ważna dla mnie jest fabuła? Każda, która występuje nadaje jej kształt. Sprawia, że jest wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, czytelnik może ją pokochać jak i znienawidzić. W tym przypadku jest tak samo. Niezwykła, poruszająca i zostawiająca po sobie ślad to dla mnie najlepsze słowa do opisania tej książki. Nie patrzy się ile stron zostało do końca. Tylko mówi się "Niech trwa jeszcze". Jest to wspaniała powieść, której nie można zapomnieć, na którą czeka się niecierpliwie. Nie wyobrażam sobie świata bez miłość, ale właśnie pani Oliver pokazała nam tą delikatną bańkę mydlaną, która jest wrażliwa na najmniejszy dotyk.
"Spotkałam Odmieńca co urzekł mnie wielce,
pokazał mi uśmiech i skradł moje serce"
str. 61
Bohaterowie są wyraziści czyli prawdziwi. Lena nieśmiała, cicha i niezbyt odważna dziewczyna. Lecz w raz z rozwojem książki zmienia się. Zmienia się jej światopogląd na wszystko co do tej pory znała. Najlepsze jest chyba to, że łatwo można wyobrazić sobie taką osobę, które gdzieś jest i istnieje.
Aleks, kolejny bohater, który pozostanie na długo w pamięci.
"Na krótka chwilę czas zastyga i świat zatrzymuje się w ruchu.
Tylko na krótka chwilę. I jeśli komuś uda się żyć w takiej chwili będzie żyć wiecznie"
str. 129
Autorka stworzyła przerażający, piękny i zmysłowy świat. Dzięki narracji pierwszoosobowej oprócz przeżywania emocji Leny poznajemy ten nieznanych świat, który jest wspaniale wykreowany. W prost nie można się nachwalić nad tą pozycją. Każde wspomnienie, które opowiada nam bohaterka poznajemy ją lepiej czujemy to co ona.
„Wszystko będzie dobrze. Słowa, które tak naprawdę nic nie znaczą, które są mantrą rzucaną w przestrzeń i mrok jak rozpaczliwe próby uchwycenia się czegoś, gdy się spada.”
str. 205
"Delirium" - zespół zaburzeń świadomości, któremu towarzyszą iluzje, omamy wzrokowe, słuchowe(dzięki wikipedio!) Tytuł jest bardzo dobrze dobrany. Skoro to opowieść o amor deliria nervosa, gdzie jednym z objawów jest zaburzenie snu, omamy, zwidzenia. Nie wiem jaki możę być lepszy tytuł do tej książki. Okładka wspaniała, doskonała, wisienka na torcie.
„Miłość - jedno słowo, niby nic, nieznaczne jak ostrze noża. Właśnie tym jest: ostrzem, krawędzią. Przechodzi przez środek twojego życia, dzieląc wszystko na pół. Przed i po. Cały świat spada na którąś ze stron. Przed i po. I w trakcie - moment na krawędzi.”
str. 248
Nie widzę w tej książce żadnych minusów chociaż.... pierwsze strony mogą być nużące i zniechęcić do czytania. Ale cała reszta książki to arcydzieło.
„Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali.”
str. 322
"Delirium" nie mogę się nachwalić uważam ją za ciekawą, niezwykłą, fascynującą, brutalną powieść. Nie wyobrażam sobie dzisiejszego wieczoru bez drugiej części(którą pożyczyłam)
Najlepsza książka jaką czytałam od dawna. I do dawana przy, której się wzruszyłam.
„Kocham cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą.”
[http://niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com/2013/04/delirium.html]
Wyobraźcie sobie taką sytuacje; wchodzicie do księgarni i kierujecie się na dział "DLA MŁODZIEŻY". Gdy tylko wchodzicie między półki tak dobrze wam znane widzicie mnóstwo książek pt:"Pandemonium"(tak dobrze przeczytaliście wiem, że mowa powinna być o Delirium ale poczekajcie) I kto z was nie sięga po tą książkę z zaciekawieniem? Nagle uświadamiacie sobie, że to jest druga...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to