rozwiń zwiń
Tali

Profil użytkownika: Tali

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 2 lata temu
404
Przeczytanych
książek
536
Książek
w biblioteczce
123
Opinii
769
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

֦Odnalazłam go w sposób, w jaki odnajduje się na mapie niegdyś dobrze znaną ścieżkę, gdy goni się za znajomym, i przypomina się sobie to, co zostało zapomniane.ˮ

Seria Samanthy Shannon czekała kilka lat na mojej półce. Pewnego dnia jednak się przemogłam i w końcu mogę powiedzieć, że jestem na bieżąco. Pierwszy tom był ciekawy, drugi był rewelacyjny, za to trzeci... zdecydowanie do mnie nie trafił. Pieśń jutra podobnie, jak dwie poprzednie części jest utrzymywana w zupełnie innych klimatach. Najpierw czytelnik poznawał obóz karny, któremu towarzyszył niepokój, zagubienie i strach. Zakon mimów zapewniał poznanie społeczności jasnowidzów oraz Londynu. Tam zdecydowanie można było odczuć walkę o władzę, jak i jedyny w swoim rodzaju klimat, który towarzyszył "odmieńcom". Pieśń jutra za to jest kompletną niewiadomą. Nic nie jest w niej pewne i wszystko się zmienia. Jednak zacznijmy od początku.

Paige po trudnych walkach zostaje Zwierzchniczką. Dzięki temu ma możliwości, o których marzyła i siłę, by stanąć przeciwko swoim wrogom. Jednak na społeczność jasnowidzów kładzie się blady strach związany z Tarczą Czuciową. Ta nowa technologia ma możliwości wykrywania "odmieńców". Paige za wszelką cenę chcę zlikwidować nowe zagrożenie, które może zakończyć życie jasnowidzów raz na zawsze. Wspierana przez swoich dowódców, przyjaciół i Naczelnika szuka możliwości, aby zapobiec działaniu nowej broni.

֦Nigdy nie dopuszczaj do siebie myśli, że powinnaś zamilknąć.ˮ

Z jednej strony powinnam się cieszyć, że autorka potrafi zaskakiwać. Ponieważ nigdy nie wyobrażałam sobie takiej fabuły, jaka została zaserwowana w tym tomie. Podejrzewałam, iż wzmianki o nowej broni przeciwko jasnowidzom, nie są rzucane na wiatr, jednak nie sądziłam, że rozrośnie się ona na tak ogromną skalę. Nie mówiąc już o tym, że zajmie ona cały trzeci tom. Nie ma co ukrywać. Pieśń jutra krąży wokół jednego tematu i jednego celu. Z tego też powodu trzeci tom nie przypadł mi do gustu. Nie powiem, że był on zły, bo wbrew pozorom był znakomity. Jednakże główna linia fabularna mnie rozczarowała i nie zachwyciła.
Kolejnym powodem, dla którego uważam Pieśń jutra za najsłabszą część, jest panujący w powieści klimat. W Czasie żniw kolonia karna była ciekawym i odważnym pomysłem, biorąc pod uwagę fakt, iż była to część rozpoczynająca cykl. Jednak to właśnie dzięki Zakonowi Mimów doceniłam wyobraźnie autorki i zobaczyłam prawdziwe społeczeństwo jasnowidzów. Mim-królowie, faworyci, szary rynek, walka o dominacje. Dopiero wtedy poczułam intrygujący oraz oryginalny klimat. Dlatego miałam ogromną nadzieję, że autorka będzie kontynuować go w kolejnych częściach. Jednak już od połowy Pieśni jutra znikał on i został zastąpiony czymś nowym. Zdecydowanie nowe rozwiązanie nie przypadło mi do gustu. Czułam, że oryginalny klimat, który był obecny w poprzedniej części i nierozerwalnie związany z jasnowidzami, został utracony. Ze względu na kierunek, w jakim idzie ten cykl, było to z pewnością nieuniknione. Jednakże nie zmienia to faktu, że brakowało mi go i zapewne w kolejnej części się to nie zmieni.

Paige zdecydowanie zasługuje na sympatię czytelnika. Młoda kobieta nie ma łatwego zadania. Będąc nową Zwierzchniczką, ma rolę, do której nie była nigdy nieprzygotowana. Pomimo tego, uważam, że doskonale daje sobie radę. Autorka kreuje postać silną i zdecydowaną. Nawet jeśli popełnia ona błędy, bierze odpowiedzialność za nie i łatwo się nie poddaje. Z każdym kolejnym tomem coraz bardziej zżywam się z Paige i wraz z nią przeżywam wszystkie wydarzenia. Mam nadzieję, że kolejne części jedynie bardziej rozwiną jej charakter, bym mogła z ręką na sercu powiedzieć, iż nigdy mnie nie rozczarowała.
Tak jak główna bohaterka jest wyrazistą i pełną życia postacią, tak Naczelnik jest jej przeciwieństwem. Moja opinia o nim nie uległa zmianie. Nadal pozostaje milczącym, nieodgadnionym dodatkiem od Paige. Ćma byłaby bardziej intrygująca niż on. Mogę jedynie liczyć, że w kolejnym tomie autorka w końcu nada mu jakieś cechy charakteru.
Postacie drugoplanowe są lepiej wykreowani niż Naczelnik. Mówię o Elizie, Nicku, Mari i wielu innych. Każdy z nich ma wyjątkowy charakter i ani przez chwilę nie wydają się papierowi.

֦Już raz powstałaś z popiołów. Jedynym sposobem na przeżycie jest wiara, że tym razem też ci się uda.ˮ

Autorka wysoko stawia sobie poprzeczkę w tej części. Z każdym kolejnym wydarzeniem czytelnik oczekuje czegoś więcej i więcej. Jak na razie widać, że pisarka wykorzystuje potencjał innych państw. Jak do tej pory jasnowidzenie było przedstawiane jedynie na terenach londyńskich. Fabuła trzeciego tomu pozwala na poznanie ich również na innych ziemiach. Czytelnik otrzymuje obraz społeczności, która nie funkcjonuje jedynie w pierwotnym mieście przygód Paige. Co więcej, kolejna część pozwoli nawet jeszcze lepiej poznać jasnowidzów w nowym miejscu.

Pieśń jutra jest dobrą książką i ciekawą kontynuacją. Autorka podeszła do tego tomu w zupełnie inny sposób niż się spodziewałam. Cały czas rozwija pomysł na ten cykl, wykorzystując jej potencjał całkowicie. Dba również, aby czytelnik nie nudził się podczas lektury i cały czas zapewnia nowe zwroty akcji. Pomimo wszystkich plusów, sama nie wczułam się całkowicie w klimat Pieśni jutra. Mimo że, jest naprawdę znakomitą kontynuacją Śniącego wędrowca, mi do końca nie przypadł do gustu. Tak czy inaczej, czekam na dalsze części przygód Paige i Naczelnika.

֦Odnalazłam go w sposób, w jaki odnajduje się na mapie niegdyś dobrze znaną ścieżkę, gdy goni się za znajomym, i przypomina się sobie to, co zostało zapomniane.ˮ

Seria Samanthy Shannon czekała kilka lat na mojej półce. Pewnego dnia jednak się przemogłam i w końcu mogę powiedzieć, że jestem na bieżąco. Pierwszy tom był ciekawy, drugi był rewelacyjny, za to trzeci......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Zaczynałam jednak rozumieć, że życie to nie tyle twoja opowieść, co opowieść o tobie.”

Z reguły trzymam się z dala od książek obyczajowych. Bardzo rzadko czytam powieści z tego gatunku, gdyż najzwyczajniej w świecie nudzą mnie one. Preferuję bardziej żywe przygody z mnóstwem zwrotów akcji. Niemniej jednak jest pewien autor, którego historie są niezwykle piękne, mądre oraz jedyne w swoim rodzaju. Oczywiście chodzi o Johna Greena. Jak do tej pory udało mi się przeczytać Gwiazd naszych wina i Papierowe miasta. Mimo że czytałam te powieści kilka lat temu, to nadal pamiętam, jak duże wrażenie na mnie wywarły. W końcu po długim okresie przerwy od twórczości Greena sięgnęłam po jego najnowszą książkę, której tytuł jak zawsze był owiany nutką tajemnicy.

Aza Holmes jest dziewczyną, która zdecydowanie różni się od swoich rówieśników. Zmaga się ona z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Choroba ta nie pozwala jej żyć normalnie, gdyż odbiera jej radość życia. Dziewczyna ma tylko jedną, bliską przyjaciółkę - Daisy. Pomimo tak długiej przyjaźni z nią, nadal mają pomiędzy sobą mur. Życie Azy zapewne toczyłoby się bez żadnych niezwykłych przygód, gdyby nie zniknięcie miliardera. Za namową przyjaciółki, Aza postanawia uczestniczyć w amatorskim śledztwie Daisy. Pomóc ma w tym syn zaginionego - David, który niegdyś był blisko z Azą.


„Najlepsze w nauce jest właśnie to, że w miarę uczenia się tak naprawdę nie otrzymuje się odpowiedzi, tylko coraz lepsze pytania.”

Czytanie książek Johna Greena jest niezwykłe. Pierwotny zarys fabuły przedstawiony na okładce książki jest zaledwie nakreśleniem ogólnej sytuacji. Dopiero zagłębiając w historii, widać, że autor kreuje zupełnie inny obraz. Obraz, który jest znacznie bardziej skomplikowany. Co więcej, za każdym razem John Green mierzy się z innym problemem, który dotyka zwykłych ludzi. W przypadku Gwiazd naszych wina była to choroba, w Papierowych miastach szukanie własnego ja, a w Żółwiach aż do końca zmierzenie się z własnym umysłem.
Autor w najnowszej powieści przedstawia historię osoby z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. I tak jak w poprzednich swoich książkach John Green przedstawia temat niełatwy, który opisuje po mistrzowsku. Pisarz potrafi opisywać walkę, jaka toczy się w głowie bohaterki. Jednak co ważniejsze, potrafi to przekazać czytelnikowi. Laikowi, który być może nigdy się nie spotkał z takim tematem, a dzięki tej książce zrozumie problemy oraz myśli, z jakimi musi się zmierzyć osoba z takimi zaburzeniami.

Główna historia miała przedstawiać śledztwo na temat miliardera. Na początku sądziłam, że autor stworzy z bohaterek Sherlocka w spódnicy. Aczkolwiek postaciom daleko było do detektywów, a fabule do kryminału. Wątek z szukaniem poszlak został zepchnięty na dalszy plan i to prawie od samego początku. Moim zdaniem brak takiej akcji nie miał złego wpływu na książkę. Wbrew pozorom bardzo dobrze czytało mi się o zwykłych życiu Azy, nie wypełnionym żadnymi nieprawdopodobnymi wydarzeniami.
Bohaterowie książki są postaciami żywymi, których losy dotykają czytelnika. Moja ulubioną postacią była główna bohaterka. Zaciekawiła mnie ona od samego początku. Nie tylko ze względu na nerwicę natręctw, ale przede wszystkim na swój charakter. Nie udawała ona filozofa. Jej wypowiedzi dawały za każdym razem do myślenia czytelnikowi. Inne postacie były równie niesztampowe i prawdziwe.
Autor w każdej ze swojej książek zaskakuje. W tym przypadku jednak nie ograniczył się tylko do niezwykłej fabuły, ale także zakończenia. Wcześniejsze przeczytane przeze mnie pozycje miały finał, który łapał za serce, jednocześnie pozostawiając pewne sprawy niewyjaśnione. W przypadku Żółwi aż do końca przedostatnia strona daje czytelnikowi wiele odpowiedzi odnoszących się do wydarzeń, których nie miałby okazji poznać. Bardzo się cieszę, gdyż nie muszę sama tworzyć zakończenia historii Azy, tylko miałam je klarownie przedstawione.

„Bynajmniej Holmesy. Sama wybierasz swoje zakończenia i rozpoczęcia. Wybierasz ramę, wiesz? Może nie wybierasz tego, co będzie na obrazku, ale ramę tak.”

Żółwie aż do końca nie są lekturą, o której łatwo się zapomni. John Green porusza temat trudny, ale jednocześnie ciekawy. Dzięki swojemu talentowi autor umie przekazać czytelnikowi najbardziej skomplikowane sprawy. Książka ta, podobnie zresztą jak poprzednie pozycje pisarza, daje wiele do myślenia. Oprócz spędzania miłego czasu podczas czytania powieści, czytelnik uczy się i poznaje świat z innej strony, dzięki historii autora.

„Zaczynałam jednak rozumieć, że życie to nie tyle twoja opowieść, co opowieść o tobie.”

Z reguły trzymam się z dala od książek obyczajowych. Bardzo rzadko czytam powieści z tego gatunku, gdyż najzwyczajniej w świecie nudzą mnie one. Preferuję bardziej żywe przygody z mnóstwem zwrotów akcji. Niemniej jednak jest pewien autor, którego historie są niezwykle piękne, mądre oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakiś czas temu na rynku wydawniczym pojawiły się pozycje, których akcja dzieje w gorącym, pustynnym klimacie.
Jedną z nich jest Gniew i świt. Oczarował mnie on swoim klimatem i obecnie czekam na ciąg dalszy. Następnie postanowiłam poznać Buntowniczkę z pustyni, z którą się ociągałam długi czas. Przymierzałam się do niej kilka razy, jednak zasłyszane opinie, wręcz obrzydziły mi tę historię. Słyszałam, iż jest ona niskich lotów oraz nie czaruje swoim pustynnym klimatem. W końcu na własnej skórze postanowiłam się o tym przekonać i bardzo dobrze zrobiłam.

Amani żyje w dziurze zabitej deskami. I to dosłownie. Nie ma tam żadnej przyszłości, nie licząc, że wyjdzie za mąż z obowiązku. Gdy dziewczyna przez przypadek słyszy plany swojego wujka, który chce ją wziąć za żonę, przelewa się szala goryczy. Za wszelką cenę Amani natychmiast postanawia uciec. Chcąc zarobić pieniądze na ucieczkę postanawia wziąć udział w konkursie strzeleckim. Podczas turnieju poznaje tajemniczego obcokrajowca. Jednak nim zdążą się bliżej poznać, każdy idzie we własną stronę. Nie mija wiele czasu, gdy oboje znowu się spotykają, akurat gdy chłopak ucieka przed strażą. Amani widzi w nim szansę na pomoc w ucieczce. Tym oto sposobem losy Jina i młodej dziewczyny splatają się w najmniej oczekiwanym momencie.

Opis książki nie za wiele mówi. Przedstawia tylko dziewczynę, która chce uciec ze swojego świata i tajemniczego chłopaka, który ma jej to umożliwić. Pierwsze rozdziały przedstawiały płytką historię. Jednak dopiero dalsze strony ujawniają znacznie ciekawszą powieść, przy której nie można ani na chwilę się nudzić. Dlaczego tak uważam? Autorka stworzyła żywy oraz pełen barw świat. On jest podstawą całej historii i właśnie on sprawia, że Buntowniczka z pustyni jest intrygującą i pełną niespodzianek lekturą.
Bardzo mi przypadł do gustu klimat powieści. Oczywiście od samego początku, aż do ostatniej strony towarzyszy czytelnikowi gorący, pustynny klimat. Moim zdaniem jest on bardzo dobrze oddany. Podczas przemierzania bezkresnych wydm, nie raz można poczuć piasek na skórze.

Przez większą część powieści czytelnik towarzyszy przede wszystkim Amani oraz Jinowi. Dziewczyna jest postacią, która bez większych problemów przypadnie do gustu czytelnikowi. Przebiegła, silna oraz pewna siebie bohaterka będzie idealną towarzyszką podczas przygód. Nie da się eównież ukryć, że z wielką przyjemnością śledzi się jej losy i kibicuje na każdym kroku.
Tajemniczy obcokrajowiec nie jest daleki od ideału. Jin jest czarującym oraz charyzmatycznym bohaterem.

Tak jak wspominałam wcześniej największym plusem tej powieści jest świat. Pełen tajemniczych, starych istot czaruje od pierwszej strony. Każda informacja o magicznych stworach była na wagę złota. Czytelnik z kolejnymi stronami powieści, coraz bardziej wciąga się w świat Buntowniczki z pustyni.
Akcja książki jest bardzo dynamiczna. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo co czyha za rogiem, z czym będą musieli zmierzyć się bohaterowie. Cała historia jest jedną, wielką niewiadomą. Niczego nie można z góry zakładać, gdyż niczego nie można przewidzieć w stu procentach.

Buntowniczka z pustyni okazała się niesamowitą przygodą na pustyni wśród mistycznych stworów. Autorka prawie od samego początku czaruje czytelnika intrygującą historią ze wspaniałymi bohaterami. Teraz jedynie muszę sięgnąć po drugą część, by ponownie przenieść się na magiczną pustynię.

Jakiś czas temu na rynku wydawniczym pojawiły się pozycje, których akcja dzieje w gorącym, pustynnym klimacie.
Jedną z nich jest Gniew i świt. Oczarował mnie on swoim klimatem i obecnie czekam na ciąg dalszy. Następnie postanowiłam poznać Buntowniczkę z pustyni, z którą się ociągałam długi czas. Przymierzałam się do niej kilka razy, jednak zasłyszane opinie, wręcz...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Tali

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [13]

J.K. Rowling
Ocena książek:
7,7 / 10
43 książki
14 cykli
11336 fanów
Robin Bridges
Ocena książek:
6,6 / 10
3 książki
1 cykl
Pisze książki z:
16 fanów
Suzanne Collins
Ocena książek:
7,9 / 10
10 książek
3 cykle
3758 fanów

Ulubione

Andrzej Sapkowski Krew elfów Zobacz więcej
Wisława Szymborska - Zobacz więcej
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Zobacz więcej
Antoine de Saint-Exupéry Mały Książę Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej
Wisława Szymborska Nic dwa razy: Wybór wierszy - Nothing Twice: Selected Poems Zobacz więcej
Paulo Coelho Alchemik Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Kamień Filozoficzny Zobacz więcej
Alan Alexander Milne Kubuś Puchatek Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Tahereh Mafi Sekret Julii Zobacz więcej
Christi Daugherty Wybrani Zobacz więcej
Kimberly Derting Przysięga Zobacz więcej
Marissa Meyer Scarlet Zobacz więcej
Tahereh Mafi Sekret Julii Zobacz więcej
Jessica Khoury Geneza Zobacz więcej
Jessica Khoury Geneza Zobacz więcej
John Green Żółwie aż do końca Zobacz więcej
Morgan Rhodes Upadające królestwa Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
404
książki
Średnio w roku
przeczytane
29
książek
Opinie były
pomocne
769
razy
W sumie
wystawione
396
ocen ze średnią 7,7

Spędzone
na czytaniu
2 789
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
34
minuty
W sumie
dodane
62
W sumie
dodane
6
książek [+ Dodaj]