-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-09-29
Podobno najuważniej słucha się osób, które opowiadają z pasją. Mam nadzieję, że dzisiaj ja, pisząc o tej książce opowiem o niej z pasją. Mam nadzieję, że z tych liter, które teraz wystukam na klawiaturze swojego laptopa, będzie można wyczytać moją fascynację i zachwyt, bo ta książka zasługuje na najlepsze słowa.
Klemens - chłopiec-mężczyzna, ograniczony przez swój umysł, zakochany w przedmiotach, zagubiony w świecie. Olga - młoda kobieta, przejmująco samotna i równie zagubiona jak on. Po przypadkowym spotkaniu Klemens uporczywie wraca do jej myśli. Co się stanie, jeśli ich losy przetną się ponownie? Czy relacja z niemym chłopakiem pozwoli Oldze wznieść się na nowo?
"Olga czuła jak te słowa unoszą się w powietrzy wokół nich, jak osiadają na meblach, na skórze. Gdyby mogła, wyłapałaby teraz je wszystkie i zgniotła albo schowała z powrotem w siebie, byle tylko ich nie widzieli, ale już nic nie dało się zrobić."
Jakub Małecki całą historię przedstawia nam w strzępach. Poznajemy wspomnienia bohaterów wyrywkowo, otrzymujemy niedopowiedziane fragmenty ich życia i sami składamy sobie ich historie w całość, dopisując w głowie to, czego nie napisał autor. Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się ten sposób podania powieści. Jest delikatnie bardziej wymagający, ale nadal wszystko jest jasne.
Za co tak bardzo cenię Małeckiego? Za jego bohaterów, którym nie brakuje zupełnie niczego. Klemens, Olga i Igor to już nie postacie opisane na kartach, w mojej głowie to już najzwyczajniejsi ludzie. Igor pojawia się właściwie gdzieś w tle, jego obraz maluje się we wspomnieniach Olgi, która zawsze mówi o nim z czułością i tęsknotą. Igor skradł nie tylko serce Olgi, ale również moje. Jest jednym z najprostszych bohaterów tej powieści, jest osobą, która nie wszystko rozumie, jest naznaczony rodzinnym nieszczęściem, całkowicie pochłonięty przez swoją pasję i pięknie kochający.
"Ratować kogoś kosztem siebie, nie pytając, czy ten ktoś w ogóle chce być ratowany."
No dobrze, ale o czym tak naprawdę jest "Nikt nie idzie"? Dla mnie jest to powieść o mocy niewypowiedzianych zdań i niezadanych pytań, które chowamy głęboko w głowie i przerabiamy każdego wieczoru, pytając siebie, co by było gdyby. Bohaterowie chcą nauczyć się latać, ale przez swoje lęki sami na siebie nakładają kolejne ograniczenia, odbierając sobie szansę na szczęście. Poruszająca do głębi i bardzo prawdziwa. "Nikt nie idzie" to historia o walce z ogromną samotnością, albo może właśnie o walce z wielką miłością.
"Tą drogą
nikt nie idzie
tego dzisiejszego wieczoru"
Jakub Małecki pisze o prozie życia, o szarych problemach szarych ludzi. "Nikt nie idzie" to bardzo kameralna powieść, w której być może nie znajdziecie pędzącej akcji, ani przewrotów w fabule, ale znajdziecie w niej ogromny nakład emocji. Na koniec powiem coś, co Jakub Małecki uważa za największy komplement: TAKIEJ KSIĄŻKI JESZCZE NIE CZYTALIŚCIE.
Ocena: 10/10
Podobno najuważniej słucha się osób, które opowiadają z pasją. Mam nadzieję, że dzisiaj ja, pisząc o tej książce opowiem o niej z pasją. Mam nadzieję, że z tych liter, które teraz wystukam na klawiaturze swojego laptopa, będzie można wyczytać moją fascynację i zachwyt, bo ta książka zasługuje na najlepsze słowa.
Klemens - chłopiec-mężczyzna, ograniczony przez swój umysł,...
2018-09-14
"Subtelnie mówię f*ck" to kolejna książka, której szukać możemy pod hasłem rozwoju osobistego. Jej autor Mark Manson to popularny bloger z nieco innym spojrzeniem na świat. Chcąc podzielić się swoją metodą na szczęśliwe życie napisał tę książkę, która ma stać w opozycji do pozostałych poradników tego typu i ma nam pokazać, co w życiu jest naprawdę ważne i jak przestać się przejmować bzdurami.
"Dążenie do doświadczenia pozytywnego jest doświadczeniem negatywnym; akceptacja doświadczenia negatywnego jest doświadczeniem pozytywnym."
Od jakiegoś czasu telewizja i internet wywierają na nas presję, aby być fit, być bogatszym, być modniejszym i wiecznie zadowolonym. Często oglądając w sieci idealne życia influencerów, zestawiamy je ze swoimi i staramy się im dorównać. Dążymy do poczucia wyjątkowości, do bycia zapamiętanym i właśnie taki model życia ślepo uważamy jako szczęście. Rozwój osobisty zalewa nas falami chwytliwych truizmów, które nakazują nam wierzyć w siebie i przeć do przodu, co jeśli teraz ktoś mówi nam, że wcale nie jesteśmy tacy wyjątkowi?
"Olewanie nie oznaczy bycia obojętnym; oznacza brak problemu z byciem innym."
Mark Manson próbuje nam uświadomić, że nie jesteśmy wyjątkowi i być może nigdy nie będziemy. Chce nam pokazać, że można być szczęśliwym, będąc przeciętnym. Całe zjawisko nazywa tyranią wyjątkowości i muszę przyznać, że bardzo podoba mi się to określenie. Ulegamy wielu wpływom i dążymy do nierealnych ideałów, gubiąc po drodze nasze szczęście.
Autor staje na przekór innym książkom związanymi z rozwojem osobistym i pokazuje nam, że nie możemy zrobić wszystkiego. Ostrzega, żebyśmy nawet nie próbowali. Szczęściem nazywa problemy i ich rozwiązywanie.
"Często jedyną różnicą między problemem bolesnym a takim, który dodaje nam sił, jest poczucie, że sami ten problem wybraliśmy i ponosimy za ten wybór odpowiedzialność."
Ale czas zadać sobie najważniejsze pytanie, czy metoda Marka Mansona może być też moją metodą na szczęśliwe życie? Nie sądzę, niestety metoda na szczęśliwe życie nie istnieje. Nie ma uniwersalnego sposobu na bycie szczęśliwym.
Muszę jednak przyznać, że chociaż "Subtelnie mówię f*ck" nie przyniosło mi nic, co pozostanie w mojej głowie na dłużej, to czytało się ją całkiem zabawnie. Miło było sięgnąć po coś, co w końcu jest w opozycji do wszystkich innych poradników. Byłabym jednak zadowolona, gdyby Mark Manson podważył wszystkie dotychczasowe metody, nie stawiając swojej. Chciałabym, aby pozostał przy swoim satyrycznym, sceptycznym podejściu do samego końca.
Ocena: 5,5/10
Wydawnictwo: Sensus
Liczba stron: 190
Tłumaczenie: Leszek Sielicki
Więcej na moim blogu pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
"Subtelnie mówię f*ck" to kolejna książka, której szukać możemy pod hasłem rozwoju osobistego. Jej autor Mark Manson to popularny bloger z nieco innym spojrzeniem na świat. Chcąc podzielić się swoją metodą na szczęśliwe życie napisał tę książkę, która ma stać w opozycji do pozostałych poradników tego typu i ma nam pokazać, co w życiu jest naprawdę ważne i jak przestać się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-09
2018-09-09
2018-08-08
"Przyjaciele bez bonusu" to drugi tom serii Kółko Singielek Miejskich. Tym razem główną bohaterką jest Elizabeth, która postanowiła sobie, że nie będzie wchodziła w stałe związki. Sądząc, że straciła swoją prawdziwą miłość, wdaje się w płytkie relacje z nudnymi, ale przystojnymi mężczyznami. Pewnego dnia w jej pracy pojawia się jednak znajomy z przeszłości. Jak Elizabeth poradzi sobie z urokiem wygadanego showmana i czy da radę nie zakochać się w przezabawnym Nico?
"Nie byłam zdolna do pokochania kogokolwiek - nie chciałam. Ta część mnie była już na zawsze zamknięta. Nie chciałam nigdy więcej podejmować tego ryzyka. Miłość była jak misja kamikadze, nieuchronnie skazana na niepowodzenie."
Wielokrotnie czytałam w internecie o tym, że drugi tom można czytać bez znajomości pierwszego. Chciałabym trochę sprostować tę informację. Zrozumiecie drugi tom bez znajomości pierwszego, być może nie wyłapiecie jakichś drobnych, nieistotnych smaczków, ale ta książka zdradza trochę zakończenie poprzedniej, więc na Waszym miejscu rozpoczęłabym klasycznie od "Randki z homo sapiens".
Elizabeth to bohaterka bardzo charyzmatyczna ze sporymi skłonnościami do niepohamowanego sarkazmu. Mimo tego, że ma ona większy temperament niż Janie z pierwszej części, to tamta bohaterka była bliższa mojemu sercu. Jednak obu kobiet nie da się nie lubić.
"Nieodwzajemniona miłość była miłością teoretyczną, ponieważ nie dało się sprawdzić jej autentyczności. Beznadziejnie jednostronna, a jednocześnie na swój tragiczny sposób inspirująca."
"Przyjaciele bez bonusu" to na pewno dojrzalsza historia. Penny Reid wraca do przeszłości, która ciąży tej dwójce i nadaje ich relacji większą głębię. Poznając ich dramatyczne doświadczenia, które przeżyli w wieku nastoletnim, lepiej rozumiemy wybory bohaterów.
Autorka tworzy tym razem historię bardziej wzruszającą, poważniejszą, ale nadal nie odchodzi od swojego lekkiego i przyjemnego stylu. Książki z tej serii dosłownie się pożera. Jak już pisałam w recenzji poprzedniego tomu są to absolutne perełki w swoim gatunku i życzyłabym sobie, aby każdy lekki romans był tak napisany.
"Nagrodą za miłość jest miłość sama w sobie."
Trzeba pamiętać, że od takich obyczajówek również można wymagać. Penny Reid w gatunku, który jest okrutnie schematyczny, znajduje miejsce na swoją oryginalność i ja z pewnością sięgnę po kolejne tomy, które wyjdą spod jej ręki. Czekam z niecierpliwością na kolejną silną kobiecą postać z Kółka Singielek Miejskich.
Ocena: 7/10
Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 411
Tłumaczenie: Maria Kabat
Seria: Kółko Singielek Miejskich
Za możliwość poznania Elizabeth i Nico dziękuję wydawnictwu Poradnia K :)
"Przyjaciele bez bonusu" to drugi tom serii Kółko Singielek Miejskich. Tym razem główną bohaterką jest Elizabeth, która postanowiła sobie, że nie będzie wchodziła w stałe związki. Sądząc, że straciła swoją prawdziwą miłość, wdaje się w płytkie relacje z nudnymi, ale przystojnymi mężczyznami. Pewnego dnia w jej pracy pojawia się jednak znajomy z przeszłości. Jak Elizabeth...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Życie Janie Morris zmieniło się diametralnie w ciągu jednego dnia. W ciągu 24h straciła chłopaka, pracę oraz mieszkanie. Jakby tego było mało, na jej drodze pojawia się zabójczo przystojny ochroniarz, który jest równie piękny, jak nieosiągalny. Czy Janie poradzi sobie z nagłymi zmianami i obecnością Quinna w jej otoczeniu?
"Ja z kolei musiałam się trzymać swoich etykietek, bo miałam wrażenie, że bez nich będę dryfować po bezkresnym morzu niewiadomych."
Wchodząc na portal Lubimy Czytać, znajdujemy w opisie książki zdanie: "Jeśli kochacie Seks w wielkim mieście i Birdget Jones, to ta książka jest dla was.". Zawsze sceptycznie podchodzę do tego typu porównań. Ciągle szukamy odwołań do najpopularniejszych bestsellerów, aby odnaleźć swoje grono odbiorców, co jest całkowicie zrozumiałe. Niestety najczęściej poziom takich książek jest o wiele niższy. Zdziwiłam się, że w tym przypadku tak nie jest.
Penny Reid snuje zabawną i lekką opowieść o grupie kobiet z dużego miasta, w taki sposób, że uśmiech nie schodził mi z ust. W swoim gatunku to perełka. Książka o kobietach, które są jak my, poszukujących swojego miejsca w życiu, poszukujących miłości jak z filmu i wielkiej namiętności.
"Los bywa zabawny. I nie mam tu na myśli "zabawny" w sensie "śmieszny". Mam na myśli to, że los potrafi być przewrotny, kapryśny, kuriozalny i dziwny jak "The joke's on you, Batman!"."
Janie to bohaterka raczej niepewna siebie, wyróżniająca się tym, że na każdym kroku zasypuje swoich rozmówców nikomu niepotrzebnymi ciekawostkami. Quinn natomiast jest typowym podrywaczem, wokół którego zawsze znajdzie się kilka zainteresowanych nim kobiet. Ona spokojna, lubiąca stabilne i jasne sytuacje, on tajemniczy, z bujną przeszłością i sporą dozą spontaniczności.
Styl Penny Reid nie pozostawia wiele do życzenia. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Nie jestem pewna, czy książka zostanie ze mną na dłużej ale zdecydowanie była to najprzyjemniejsza obyczajówka, jaka trafiła do mnie od dłuższego czasu.
"Odrzucenie za każdym razem boli tak samo i jest tak samo niespodziewanie."
Okładka... Ugh... Wszyscy ją widzicie, niestety nieudana i to bardzo. Wygląda mi na książkę dla piętnastolatek o pierwszej przesłodzonej miłości. Nie mam pojęcia skąd taki wybór, ale w tym przypadku bardzo nietrafiony. Jednak "Randka z homo sapiens" to kolejny dowód, że okładką nie warto się sugerować.
Podsumowując, jeśli szukacie cudownej obyczajówki, która umili Wam przesiadywanie na tym letnim upale, to Penny Reid jest wyborem idealnym. Autorka znalazła swoje miejsce na oryginalność w gatunku, w którym wydało się to już niemożliwe.
Ocena: 7/10
Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 411
Tłumaczenie: Maria Kabat
Seria: Kółko Singielek Miejskich
Za możliwość poznania Janie i Quinna dziękuję wydawnictwu Poradnia K
Życie Janie Morris zmieniło się diametralnie w ciągu jednego dnia. W ciągu 24h straciła chłopaka, pracę oraz mieszkanie. Jakby tego było mało, na jej drodze pojawia się zabójczo przystojny ochroniarz, który jest równie piękny, jak nieosiągalny. Czy Janie poradzi sobie z nagłymi zmianami i obecnością Quinna w jej otoczeniu?
"Ja z kolei musiałam się trzymać swoich etykietek,...
2018-07-03
UWAGA, RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z TOMU PIERWSZEGO!
Po tragicznym wypadku na lotnisku Livia musi walczyć o odzyskanie pełnej sprawności, jej kariera tancerki staje pod znakiem zapytania, a wspomnienia feralnego dnia nie przestają jej nawiedzać. Z pomocą swojego chłopaka Jamesa oraz innych przyjaciół walczy o swoje marzenia, ale czy jej miłość przetrwa, kiedy życie wystawia naszych bohaterów na kolejne próby?
Już na początku muszę przyznać, że seria "Dance, sing, love" to dla mnie jedno wielkie guilty pleasure. Z niecierpliwością oczekiwałam tomu drugiego, ponieważ od pierwszego nie mogłam się oderwać. Chociaż zakończenie "Miłosnego układu" wydawało mi się zupełnie oderwane od całej historii, to i tak postanowiłam dalej śledzić losy Liv i Jima.
"Życie nie było czarno-białe. Miało także odcienie szarości i to właśnie z tym miałam do czynienia. Nic nie było proste i oczywiste."
Livia i James to bohaterowie bardzo charakterystyczni. Na jednej stronie ich lubiłam, a na drugiej już nie znosiłam, ale najważniejsze jest dla mnie to, że ani na moment nie pozostawali mi obojętni. Czytając tę książkę znajdziecie się w świecie muzyki, wielkiej namiętności i sławy. Zobaczycie świat gwiazd od drugiej strony i sprawdzicie, jak powstają plotki pojawiające się na portalach. Autorka pokazuje nam tak odległy świat celebrytów w sposób, który nie pozwoli Wam się oderwać ani na moment.
W "W rytmie serc" Layla Wheldon podrzuca bohaterom kolejne kłody pod nogi i kiedy jeden problem udaje się rozwiązać, to drugi już na nich czeka. Nie daje wytchnienia tej parze, a fabuła nie zwalnia. Dzieje się naprawdę dużo, a czytelnik nie ma chwili na nudę.
"Nie zamierzałam się załamywać. Otarłam się o śmierć. Po czymś takim ludzie zaczynają inaczej patrzeć na świat."
Muszę jednak wspomnieć o minusach. Sądziłam, że drugi tom skupi się głównie na odzyskiwaniu sprawności i próbach pozbywania się traumy związanej z wypadkiem. W związku z tym wątkiem oczekiwałam więcej! Więcej dramatyzmu, więcej napięcia związanego z powracaniem do formy i odbudowywaniem na nowo kariery. Żałuję, że autorka zamiast skupić się na jednym, konkretnym problemie, podrzuca nowe. Muszę przyznać, że spodziewałam się również spektakularnego zakończenia, które sprawi, że na kolejny tom będę czekać z jeszcze większą niecierpliwością.
"Żyłam. W tej chwili naprawdę to do mnie dotarło. Dostałam od losu drugą szansę i zamierzałam z niej skorzystać."
Co jest największą zaletą tej serii? Nieprzewidywalność. Nigdy nie wiemy, co wydarzy się w następnym rozdziale, możemy się spodziewać wszystkiego i dzięki temu książkę czyta się zadziwiająco szybko. Zaledwie dwa dni zajęło mi pochłonięcie tej powieści. Styl Layli Wheldon nie jest idealny, w powieści nadal momentami czuć amatorski, wattpadowy klimat, ale jest w tym coś, co sprawia, że na wszystkie błędy przymykam oko i najchętniej czytałabym bez przerwy aż do samego epilogu.
Ocena:6/10
Liczba stron: 429
Wydawnictwo: Editio
Seria wydawnicza: Editiored
Seria: Dance, Sing, Love
UWAGA, RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z TOMU PIERWSZEGO!
Po tragicznym wypadku na lotnisku Livia musi walczyć o odzyskanie pełnej sprawności, jej kariera tancerki staje pod znakiem zapytania, a wspomnienia feralnego dnia nie przestają jej nawiedzać. Z pomocą swojego chłopaka Jamesa oraz innych przyjaciół walczy o swoje marzenia, ale czy jej miłość przetrwa, kiedy życie...
Sześćdziesiąt lat po wojnie ujawniony został krótki dziennik Rutki Laskier, który wstrząsnął ludźmi i stał się historyczną sensacją. Zbigniew Białas na podstawie dziennika rekonstruuje historię dziewczynki, która żyła w czasach brutalnych i nieludzkich. Fabularyzując kolejne wydarzenia autor ukazuje nam wstrząsającą historię o dorastaniu w czasie wojny.
"Wątpienie jest w swej istocie wiarą, podobnie jak wiara zawiera w sobie wątpienie, gdyż wiara i wątpienie nie są przeciwieństwami. Są swoim koniecznym dopełnieniem. Wątpcie więc do woli, tym cenniejsza będzie wasza wiara."
Rutka Laskier nazywana jest polską Anną Frank. Muszę przyznać, że to porównanie jest naprawdę trafne, a w powieści Zbigniewa Białasa zauważam wiele motywów inspirowanych jej dziennikiem. Mam nadzieję, że ponowne opisanie losów tej nastoletniej dziewczynki sprawi, że więcej osób zainteresuje się polskim odpowiednikiem Anny Frank.
Historia Rutki, to historia o dojrzewaniu w czasach, w których dzieciom stopniowo odbierano normalne życie. Początkowo beztroska bohaterka, która marzyła o pierwszej miłości, musi zrezygnować ze wszystkich swoich pragnień i walczyć o życie. Zauroczenie Rutki i jej kolegi Janka musiało zejść na drugi plan, a młodzi bohaterowie musieli skupić się na przetrwaniu.
"Gdybym prowadziła tutaj swój dziennik, musiałabym zrobić taki zapis, że zapewne zaczynam ostatni etap życia. A jeszcze parę miesięcy temu mogłam myśleć, że chciałabym od Janka dostać kwiaty, na przykład kwiaty, które pachną tak odurzająco."
Zbigniew Białas pokazuje nam wojnę widzianą przez niewinne dziecko, które stopniowo zdaje sobie sprawę z brutalności świata, w którym żyje. Dojrzałość i wrażliwość młodej bohaterki chwyci za serce każdego czytelnika.
Czytając o Holocauście widzimy tylko liczby, dowiadujemy się, ile osób w przybliżeniu zginęło. Nie wiemy nic więcej, być może część z nas potrafi przybliżyć kilka wybitnych jednostek, które wyróżniły się jakimiś dokonaniami w czasie wojny. Jak często jednak zastanawiamy się nad życiem zwyczajnych rodzin? Ludzie, którzy musieli zamienić swoje codzienne życie w nieustanną walkę o przetrwanie. Historie takie jak ta pokazują, że ludzie, którzy ginęli mieli swoje marzenia, przeżywali swoje pierwsze miłości. Żyli tak jak my, dopóki to wszystko nie zostało im brutalnie odebrane.
"Ale może w takich czasach trzeba wszystko zapisywać? Z poczucia odpowiedzialności za każdą chwilę...?"
Zawsze kończę swoje recenzje oceną w skali od 1 do 10. Tym razem długo zastanawiałam się, jak ocenić tę książkę. Czy może powinnam ocenić ciekawość historii, czy to jak Zbigniew Białas rekonstruował kolejne wydarzenia opierając się na krótkim dzienniku? Tej książki nie da się ocenić na podstawie tych aspektów. Tę książkę powinien przeczytać każdy, a ja po prostu ocenię ją na 10 za to, co za sobą niesie.
Ocena: 10/10
Sześćdziesiąt lat po wojnie ujawniony został krótki dziennik Rutki Laskier, który wstrząsnął ludźmi i stał się historyczną sensacją. Zbigniew Białas na podstawie dziennika rekonstruuje historię dziewczynki, która żyła w czasach brutalnych i nieludzkich. Fabularyzując kolejne wydarzenia autor ukazuje nam wstrząsającą historię o dorastaniu w czasie wojny.
"Wątpienie jest w...
Haruki Murakami tym razem przedstawia nam historię portrecisty porzuconego przez żonę, który szuka swojego miejsca w nowej rzeczywistości i nie mogąc się odnaleźć, osiedla się w niemal bezludnym miejscu w górach. Całkowita rezygnacja z dotychczasowego życia staje się o wiele trudniejsze, kiedy dostaje on zlecenie namalowania portretu swojego tajemniczego sąsiada. Jego rzeczywistość zaczyna przypominać sen, a on sam zainspirowany znalezionym obrazem, próbuje się odrodzić jako nowa osoba.
Jak zwykle u tego autora, nasz główny bohater jest bacznym obserwatorem tego, co dzieje się wokół niego. Wszystko w życiu malarza nie dzieje się bezpośrednio z jego inicjatywy, zawsze jednak stoi on obok i bacznie analizuje wszystkie wydarzenia. Ciekawa jest jednak postać tajemniczego Menshikiego, który powoli obnaża swoje tajemnice i ujawnia najmroczniejsze zakątki swojej osobowości. Jest on postacią, która pozwala portreciście odkrywać siebie i to on napędza, a raczej bardzo, ale to bardzo delikatnie przyspiesza, całą fabułę.
"Płynąłem tylko unoszony prądem, uchwyciwszy się jakiegoś kawałka drewna. Wokół panowała atramentowa ciemność, na niebie nie było gwiazd ani księżyca. Kurczowo trzymałem się tego drewna i dzięki temu udało mi się nie utonąć, ale nie miałem pojęcia, gdzie jestem ani dokąd prąd mnie niesie."
"Śmierć komandora" jest dla czytelnika wielkim testem cierpliwości. Zagłębiamy się w powieść, której akcja toczy się swoim bardzo powolnym tempem, nie wciąga nas w wir wydarzeń, a raczej snuje się niemrawo. Bohaterowie ociągają się z ukazaniem nam swoich tajemnic, a autor sprawdza, czy my, czytelnicy, jesteśmy w stanie to znieść.
Wymagająca skupienia, pełna symboliki, a przede wszystkim bardzo mocno japońska. Czasem zbyt ociężała, a czasem poruszająca i tajemnicza. Momentami mnie przerastała, a momentami budziła te głębokie refleksje, które zawsze pojawiają się w mojej głowie przy zetknięciu z jego twórczością. Murakami wywołał we mnie mieszane emocje, doprowadził mnie do granic mojej wytrzymałości, a na ostatnich stu stronach zaczarował.
"Popychają nas do przodu nie rzeczy, które posiadamy, ani te, które chcemy zdobyć, a te, które utraciliśmy, których teraz już nie mamy."
Haruki Murakami długo kazał na siebie czekać, a razem z pojawieniem się "Śmierci komandora", pojawiły się też mieszane opinie, bo przecież, czy na taką książkę czekaliśmy? Czy przebrnęłabym przez tę powieść, gdybym tak nie uwielbiała warsztatu Murakamiego? Nie wydaje mi się. Na pewno nie jest to dobry wybór na rozpoczęci przygody z literaturą tego autora. Całość jednak zachęca do sięgnięcia po drugi tom, tak wiele otwartych wątków pozostaje nam po pierwszej części, że pozostaje tylko czekać na zakończenia.
"Nawet idee nie wiedziały wszystkiego."
Muszę przyznać, że jestem pewna, że nie wszystko udało mi się pojąć. Frustrowała mnie moja niemoc, kiedy czytałam tę książkę, ale kiedy teraz o tym myślę, to być może czasem cudownie jest czegoś nie rozumieć? Niezrozumienie często prowadzi do dowolnej interpretacji, co też pozwoliło mi odnieść niektóre wydarzenia do swojego życia. Haruki Murakami rzucił mi wyzwanie, przedstawiając historię wymagającą niesamowitej czytelniczej dojrzałości. Dziś książki nie ocenię, ze względu na jej kaliber i wszelkie otwarte wątki, ale jeśli tak jak ja uwielbiacie tego pisarza, to koniecznie sięgnijcie i po tę pozycję.
Haruki Murakami tym razem przedstawia nam historię portrecisty porzuconego przez żonę, który szuka swojego miejsca w nowej rzeczywistości i nie mogąc się odnaleźć, osiedla się w niemal bezludnym miejscu w górach. Całkowita rezygnacja z dotychczasowego życia staje się o wiele trudniejsze, kiedy dostaje on zlecenie namalowania portretu swojego tajemniczego sąsiada. Jego...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to