-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński40
Biblioteczka
Czwarta część "Pomnika..." pozostawia po przeczytaniu niedosyt. Trudno oprzeć się wrażeniu, że została napisana i wydana w pośpiechu, byle zdążyć przed zakupami z okazji Bożego Narodzenia. Szczególnie rażąca jest istna pogoń niesamowitych zbiegów okoliczności, pomagających bohaterom na ostatnich stu stronach powieści. O ile dwa-trzy nie byłyby jeszcze problemem (w końcu nie ma nic pasjonującego w czytaniu o wydarzeniach z życia wziętych), o tyle jeśli - bez zaglądania do książki! - można wymienić ich około dziesięciu, coś jest nie tak. Bohaterowie przestają napędzać akcję - to ona pcha ich do przodu, liniowo, od problemu do rozwiązania. Ponadto, pomimo objętości, ma się wrażenie, że wcale nie dzieje się wiele, a sytuacja na końcu nie różni się diametralnie od początkowej. Być może jest to wina "syndromu środkowego tomu" - wszystkie ważniejsze wątki zostały już nawiązane, ich zakończenie natomiast czeka w ostatnim tomie pentalogii.
Niemniej jednak książkę czyta się przyjemnie - styl pana Ziemiańskiego jest, jak zawsze, lekki, prosty, bez zbędnych upiększeń. Tom IV "Pomnika..." jest dobrą lekturą na spokojny, świąteczny tydzień, akurat by zrelaksować się po obżarstwie i po przeczytaniu nie myśleć o nim więcej aż do finału serii. Miejmy tylko nadzieję, że nie zostanie on również wydany w takim pośpiechu...
Czwarta część "Pomnika..." pozostawia po przeczytaniu niedosyt. Trudno oprzeć się wrażeniu, że została napisana i wydana w pośpiechu, byle zdążyć przed zakupami z okazji Bożego Narodzenia. Szczególnie rażąca jest istna pogoń niesamowitych zbiegów okoliczności, pomagających bohaterom na ostatnich stu stronach powieści. O ile dwa-trzy nie byłyby jeszcze problemem (w końcu nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tytuł książki doskonale oddaje wrażenia z czytania. Žamboch rzeczywiście nie ma dla odbiorcy litości - od bucowatego głównego bohatera, przez akcję, w której wątkach nie można się odnaleźć, aż do niesatysfakcjonującego zakończenia. Wydawać by się mogło, że wszystkie elementy są na miejscu - potężny najemnik, który nie daje sobie w talerz pluć, co rusz wpadający w kłopoty, otrzymuje zadanie, mające z niego uczynić bogacza. Dlaczego więc książkę czyta się tak boleśnie?
Wygląda na to, że Žamboch zapomniał, że "antybohater" to nie połączenie słów "antypatyczny bohater". Bakly spędza większość książki użalając się nad sobą. Zapijaczony, zagłębiony w introspekcjach mówi czytelnikowi, że popełnił wiele strasznych zbrodni, że czuje do siebie tylko pogardę, wreszcie - że chce się zabić. Wszystko to pomimo zachwytu, jak wzbudza w kobietach, szacunku czy strachu u mężczyzn, którym przyszło się z nim mierzyć i wolności, którą cieszy się jako najemnik. Domyślam się, że miało to położyć grunt pod przemianę, jaką przechodzi na ostatnich stronach książki, jednak celowo antypatyczny bohater nadal jest antypatyczny. Niemożność identyfikacji z Baklym i przemożna chęć przyłożenia mu w jego tępy łeb towarzyszyły mi aż do ostatnich stron, nie pozwalając dać się porwać fabule. Nawiasem - jest upiornie zagmatwana, pełna nieistotnych wątków pobocznych, a na dodatek zdarzają się w niej zgrzyty typu rozwiązywania problemów przez Deus Ex Machina.
Śmiech wzbudza też wzmianka o tym, że "panie również znajdą [w tej książce] coś dla siebie". Jasne, jeśli nie przeszkadza im mizoginia, wyzierająca z każdego kąta. Główne postaci kobiece to: czarodziejka, która może poradzić sobie z wyzwaniami jedynie z pomocą Bakly'ego, kochanka lokalnego lorda, która potrzebuje pomocy Bakly'ego i szefowa najemników. Na pierwszy rzut oka ostatnia wydaje się być silną, władczą kobietą, jednak okazuje się, że w głębi duszy pragnie jedynie być gosposią dla swojego ukochanego. No i potrzebuje pomocy Bakly'ego.
Słowem - nie czytać. Nie warto marnować czasu.
Tytuł książki doskonale oddaje wrażenia z czytania. Žamboch rzeczywiście nie ma dla odbiorcy litości - od bucowatego głównego bohatera, przez akcję, w której wątkach nie można się odnaleźć, aż do niesatysfakcjonującego zakończenia. Wydawać by się mogło, że wszystkie elementy są na miejscu - potężny najemnik, który nie daje sobie w talerz pluć, co rusz wpadający w kłopoty,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czym jest Czas dla najpotężniejszej istoty, władającej światem? Mogącej kształtować go podług swojej woli, niedbałym ruchem ręki zmieniać rzeczywistość i naginać ją do wymyślonych przez siebie form? Tworzyć lub niszczyć niezliczone krainy? Słowem - czym jest Czas dla autora? Dla Piskorskiego podatną materią, rozwijaną przed naszymi oczami, którą splata mistrzowsko i tworzy przed nami swoje dzieło. Oczarowuje kreacją, od początku do końca trzymając w niepewności, czy uda mu się zakończyć kunsztowny splot. Czy tkwimy w momencie? Czy Czas jest niezmienny?
Trudno nie ulec urokowi świata, kreowanego przez autora. Mając władzę nad nieskończonym momentem, demiurg pozwala istnieć dawno minionym czasom, dzielnicy wyrwanej wprost z Warszawy XIX w. Ludzie, spełniwszy marzenie Fausta, tkwią w szczęśliwym zapomnieniu chwili. Nie wszystko jednak jest idealne. Tajemniczy intruz zagraża światu. Może mu stawić czoła jedynie Maksym - człowiek z innego czasu...
Chwile szczęścia są zbyt ulotne. Jest to truizm, nie ma na to jednak rady. A co jeśli rozwiązaniem byłoby stworzenie świata, gdzie chwile te trwałyby wiecznie? Niezmiennego i stałego. A co jeśli podczas tworzenia tego świata popełni się błąd, którego nie można naprawić? Czy nieskończoność to dostatecznie długo, by znaleźć rozwiązanie? A może szczęścia nie da się uwięzić na stałe, ponieważ jego domeną jest chwila? Czasem przekonujemy się o tym zbyt późno...
Czym jest Czas dla najpotężniejszej istoty, władającej światem? Mogącej kształtować go podług swojej woli, niedbałym ruchem ręki zmieniać rzeczywistość i naginać ją do wymyślonych przez siebie form? Tworzyć lub niszczyć niezliczone krainy? Słowem - czym jest Czas dla autora? Dla Piskorskiego podatną materią, rozwijaną przed naszymi oczami, którą splata mistrzowsko i tworzy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie czytajcie noty edytorskiej do tej książki! Przez cały czas zastanawiałem się: gdzie jest to pytanie - "Polska, ale jaka"? A ono, złośliwie, ukryło się w samym zakończeniu, psując nieco radość z czytania!
Zagłębiwszy się w życie prawdziwie Twardego Mężczyzny, pokazawszy nam piękny, prosty świat widziany przez filtr pogardy dla Miękkości (jakże skrzętnie skrywanej pod maską troski), dla pochwiactwa, miękasów i zwisiorów, dopiero pod koniec wywodu Bieńkowski zadaje najważniejsze pytanie: co nam, mężczyznom, w zasadzie daje ta Twardość? Toż poza mile spędzonym na lekturze Biało-czerwonego czasem dała nam Dziadka-Ojca powstańca, dowódcę, żołnierza, który nie potrafi się z otoczeniem inaczej komunikować, niż tylko przez przemoc! Dała nieporadnego Pawcia, zapatrzonego w pokolenia walczące o wolność i zwycięstwo - nigdy militarne, broń Boże! Nam przecież, jak to Bieńkowski podsumowuje, tylko o moralne chodziło. Da i pewnie Wiktora, kontynuującego rodzinną tradycję pogardy dla zwisiorów. Co w końcu miał zrobić z takimi znakomitymi przykładami w osobie Pradziadka, a być może i Dziadka w jednej osobie? Ojca? Może odlecieć do ciepłych krajów?
Do przemyślenia dla wszystkich, którzy powołują się na męską godność. Pozdrowienia z happeningu "Pajęczyna".
Nie czytajcie noty edytorskiej do tej książki! Przez cały czas zastanawiałem się: gdzie jest to pytanie - "Polska, ale jaka"? A ono, złośliwie, ukryło się w samym zakończeniu, psując nieco radość z czytania!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZagłębiwszy się w życie prawdziwie Twardego Mężczyzny, pokazawszy nam piękny, prosty świat widziany przez filtr pogardy dla Miękkości (jakże skrzętnie skrywanej pod...