Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nigdy nie należałam do fanów twórczości pani Michalak, chociaż przeczytałam większość napisanych przez nią książek. Pierwsze spotkania (seria ''sklepikowa'' czy jedna z tych owocowych lub kwiatowych) nie odrzuciły mnie na tyle od autorki, by nie próbować dać jej kolejnej szansy. Jednak z każdą powieścią było coraz gorzej. Nie czytałam książek chronologicznie według daty ich wydania, stąd nie mogę powiedzieć, że każdy kolejny tytuł to spadek po równi pochyłej, ale na pewno więcej tu upadków niż wzlotów.
Powtarzalne wątki, praktycznie ten sam język u większości bohaterów... ileż razy można pisać (i co gorsza - czytać) o tym samym? Otóż wychodzi na to, że cały czas. Skoro książki są tak popularne, dobrze się sprzedają, to czemu nie powielać po raz n-ty wypracowanych schematów?

Co zatem skłoniło mnie, aby sięgnąć po najnowszą powieść spod pióra pani Michalak? Nie wiem... Być może to zasługa okładki - trzeba oddać, że jest ładna, przyciąga wzrok i trochę obiecuje, że w środku czeka nas urzekająca, bajkowa historia. A może to dość długa przerwa, którą zaserwowała autorka swoim czytelnikom i nadzieja, że przez ten czas pisarka nieco podszlifowała swój warsztat, znalazła nowe (inne!) inspiracje i że tym razem to będzie lepsza powieść.

Niestety, ''Panna z bajki'' to chyba jedno z największych rozczarowań dla fanów autorki. Nie dla mnie, bo zbyt wiele po tej powieści się nie spodziewałam i tak naprawdę w tej historii znowu mamy to, co już wielokrotnie było, jak np. trzy przyjaciółki, domek w głuszy, aspirującą pisarkę, która tworzy do szuflady (czy raczej do folderu na komputerze) i wiele innych. Językowo książka również wypada marnie. Mam wrażenie, jakby autorka w każdej powieści musiała używać ciągle tych samych słów i wyrażeń, jak chociażby ''imaginuj sobie'', ''bydlak'', ''bidul'' i wiele innych, które naprawdę pojawiają się chyba w co drugiej jej powieści. Tak, jakby kolejna książka była generowana z
bardzo ograniczonego słownika.

To może chociaż ta powieść broni się fabularnie? Zdecydowanie nie! Fabuła to chyba, poza wyżej wymienionymi, najgorsza z wad tej powieści. Początek historii zapowiadał się w miarę interesująco, ale bardzo szybko to zostało zepsute i każde kolejne wydarzenie działało na niekorzyść całej opowieści. Dawno nie czytałam tak nieskładnej i pozbawionej ciągu logiczno-skutkowego historii.

Książka według wydawcy ma być uroczym (chyba tylko dzięki okładce), zaskakującym (raczej negatywnie) i romantycznym (?????) powrotem Katarzyny Michalak.
Cóż, po raz kolejny nie wyszło. Pani Kasiu - może już czas na emeryturę?

To jest naprawdę, naprawdę złe. Tylko okładka ratuje całość i za to dodatkowa gwiazdka.

Nigdy nie należałam do fanów twórczości pani Michalak, chociaż przeczytałam większość napisanych przez nią książek. Pierwsze spotkania (seria ''sklepikowa'' czy jedna z tych owocowych lub kwiatowych) nie odrzuciły mnie na tyle od autorki, by nie próbować dać jej kolejnej szansy. Jednak z każdą powieścią było coraz gorzej. Nie czytałam książek chronologicznie według daty ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na pytanie, czy podobała mi się ta książka odpowiedziałam: nie. Nie, nie podobał mi się świat przedstawiony, nie podobali mi się bohaterowie i wartości (czy też ich brak), jakimi kierowali się w życiu. Nie podobało mi się właściwie wiele rzeczy... Skąd więc taka ocena? Wszak ''6'' na LC oznacza książkę dobrą. Dobrą, wartościową, wartą polecenia. Czy ta taka jest? I tak i nie. Polecać moim znajomym nie będę, odradzać też nie. Jeśli kogoś zainteresuje np. tak, jak mnie z powodu tytułu, niech czyta. Może uzna ten czas za stracony, a może nie.
Ja, mimo braku empatii w stosunku do bohaterów, książki na bok nie odłożyłam. Mimo wszystko byłam ciekawa, jakie decyzje każdy z nich podejmie, jak się zachowa.
Podczas lektury nie raz nasuwała mi się myśl, że chce nam się wmówić/pokazać jak wygląda świat współczesnych młodych ludzi, żyjących w wielkim mieście, niewolników korporacji, alkoholu lub innych używek. Takich, dla których podstawowe wartości, jak rodzina, szacunek dla innych przestały się liczyć. Takich, co wstydzą się swojego pochodzenia i gardzą małymi miasteczkami, bo to przecież zaścianek, kołtuństwo i nadgorliwość religijna...
Nie podobało mi się takie szufladkowanie, bo nie wszyscy młodzi ludzie są tacy, jak bohaterowie tej książki, nie wszyscy mężowie zdradzają żony (co usilnie podkreślano), nie wszystkie małe miasteczka to siedliska plotek i nietolerancji dla ''odmieńców'', wreszcie nie wszyscy księża pogonią kobietę niezamężną, która chce ochrzcić dziecko...
Nie polubiłam tej książki ani żadnego z bohaterów, ale daję gwiazdkę wyżej za zakończenie i dość trafne podsumowanie przez jedną z bohaterek postaw życiowych osób z jej otoczenia.
I może jeszcze +1 za tytuł. "Nie lubię kotów" - tak w pijackim monologu mówi jedna z bohaterek. I nie chodzi tu tylko o niechęć do futrzaków (którą szczerze rozumiem i podzielam), ale o to, że nie zawsze musimy mówić to, co chcą usłyszeć inni, nie zawsze musimy się dostosować do reszty.

Mimo że nie polubiłam tej książki, to nie uważam czasu spędzonego na jej lekturę za stracony (cóż... większość przeczytałam w pociągu;) )

Na pytanie, czy podobała mi się ta książka odpowiedziałam: nie. Nie, nie podobał mi się świat przedstawiony, nie podobali mi się bohaterowie i wartości (czy też ich brak), jakimi kierowali się w życiu. Nie podobało mi się właściwie wiele rzeczy... Skąd więc taka ocena? Wszak ''6'' na LC oznacza książkę dobrą. Dobrą, wartościową, wartą polecenia. Czy ta taka jest? I tak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Na pokuszenie” wypożyczyłam zachęcona filmową okładką, ekranizacji jeszcze nie widziałam, ale lektura zachęciła mnie do obejrzenia tego filmu.

Akcja książki rozgrywa się na pensji dla młodych dziewcząt. Ich dość monotonne dotychczas życie zakłóca przybycie rannego żołnierza. Jego pobyt odbije się nie tylko na relacjach miedzy uczennicami, ale również w dużym stopniu wpłynie na relacje dwóch sióstr, które prowadzą tę szkołę.

Mimo iż w książce nie ma wielu zwrotów akcji i opowieść snuje się dość wolno, to czyta się ją dobrze i z niesłabnącym zainteresowaniem.
Jeśli ktoś lubi powieści osadzone w XIX-wiecznej Ameryce, ten nie powinien się zawieść na tym tytule.

Ode mnie 6/10

Z chęcią również zobaczę film w reżyserii Sofii Copolli, z dobrze zapowiadającą się obsadą

„Na pokuszenie” wypożyczyłam zachęcona filmową okładką, ekranizacji jeszcze nie widziałam, ale lektura zachęciła mnie do obejrzenia tego filmu.

Akcja książki rozgrywa się na pensji dla młodych dziewcząt. Ich dość monotonne dotychczas życie zakłóca przybycie rannego żołnierza. Jego pobyt odbije się nie tylko na relacjach miedzy uczennicami, ale również w dużym stopniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wypożyczając tę książkę z biblioteki nie pamiętałam, że jej autorka popełniła wcześniej serię o Greyu...
Szybko jednak zorientowałam się z kim mam do czynienia, lecz mimo to zabrałam się za lekturę „Mistera” mając nadzieję, że pani EL James wymyśli tym razem coś nowego. Niestety przeceniłam autorkę, gdyż nowa seria (bo zapowiada się tego więcej) jest przepisaniem historii Any i Christiana w innym miejscu i okolicznościach, jednak można doszukać się tu wielu podobieństw. On niewyobrażalnie bogaty, ona pochodzi z niższej sfery, a na dodatek jest nielegalną imigrantką, która została wwieziona do Anglii przez handlarzy żywym towarem.
Nie będę streszczać całej historii (w dużym skrócie jest ona podana na tylnej stronie okładki), dodam jedynie, że podobnie jak w Greyu pani EL James wielokrotnie zmarnowała potencjał całkiem nieźle (jak na jej możliwości) rozwijającej się akcji. Na sceny łóżkowe trzeba było tu jednak trochę poczekać i nie ma ich tu aż tyle co w Greyu (co można zapisać na plus), jednak główna bohaterka (podobnie jak Ana) z nieśmiałej i niewinnej dziewczyny przeistacza się niemal w nimfomankę, która w każdej sytuacji myśli tylko o jednym.

Pod względem językowym książka nie wypada o wiele lepiej niż poprzednie. Tłumaczenie polskie „zawdzięczamy” aż trzem osobom, co jest dość zastanawiające, bo język oryginału zdecydowanie nie jest skomplikowany. Podobnie jak w poprzednich książkach, autorka często się powtarza, a język głównego bohatera (który jest hrabią) jest tak prosty i prymitywny, że to aż boli. Szczególnie denerwujące są przerywniki, wśród których dominuje „Ożeż!

Sama historia jest nieco ciekawsza, jednak nie brak tu fragmentów, które wywołują w Czytelniku irytację i chęć rzucenia książką w kąt.

Przeczytałam, bo nie mam w zwyczaju zostawiać niedokończonej lektury, jednak po raz kolejny stwierdzam, że książki tej autorki to nie jest typ literatury, który mi się podoba i które mogłabym polecić innym. Jest lepiej niż w Greyu, ale to dopiero początek historii, więc możemy się spodziewać, że pani EL James jeszcze nas pomęczy.

Wypożyczając tę książkę z biblioteki nie pamiętałam, że jej autorka popełniła wcześniej serię o Greyu...
Szybko jednak zorientowałam się z kim mam do czynienia, lecz mimo to zabrałam się za lekturę „Mistera” mając nadzieję, że pani EL James wymyśli tym razem coś nowego. Niestety przeceniłam autorkę, gdyż nowa seria (bo zapowiada się tego więcej) jest przepisaniem historii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka historia, która ani nie porywa ani nie odrzuca.
Opowieść o losach młodej dziewczyny, która na studia wyjechała do Częstochowy i próbuje jakoś przetrwać w większym mieście. Niby typowy przykład biednego studenta z lat 90-tych: problemy mieszkaniowe, finansowe, sercowe... Jednak coś mi w tej historii przeszkadzało, ciężko powiedzieć co. Może to ten nieco przygnębiający nastrój, może kolejne perypetie Wioli, nie wiem...

Książka nie jest ani zła ani rewelacyjna. Czyta się szybko i chyba równie szybko zapomina. W mojej ocenie będzie to 5/10.

Krótka historia, która ani nie porywa ani nie odrzuca.
Opowieść o losach młodej dziewczyny, która na studia wyjechała do Częstochowy i próbuje jakoś przetrwać w większym mieście. Niby typowy przykład biednego studenta z lat 90-tych: problemy mieszkaniowe, finansowe, sercowe... Jednak coś mi w tej historii przeszkadzało, ciężko powiedzieć co. Może to ten nieco...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nędznicy" to jedna z tych książek, które po prostu trzeba przeczytać!
Jak każdy klasyk, do tego będący (przynajmniej we fragmentach) lekturą szkolną, rzadko jest w pełni doceniany, gdy czytamy go niejako z przymusu.

Ja do "Nędzników" podchodziłam dwa razy - przed kilku laty, gdy postanowiłam nadrobić zaległości ważnych dzieł i dzisiaj, kiedy ponownie sięgnełam po tę powieść.
I wtedy i teraz dałam sie porwać opowieści o XIX-wiecznej Francji i jej mieszkańcach. Z nieustannie rosnącym zainteresowaniem śledziłam losy głównych i drugoplanowych bohaterów. Liczne opisy życia codziennego czy też odniesienia do wydarzeń historycznych (niekiedy nieco odbiegających od prawdy) jeszcze bardziej sprawiały, że dałam się "wciągnąć" w tę opowieść.

"Nędznicy" to bardzo dobra i pouczająca książka. Chociaż jej objętość (4 tomy) może odstraszać od jej lektury, to zapewniam, że powieść czyta się bardzo szybko i nawet nie zauważamy kiedy przeczytaliśmy 100 stron i kolejne 100 stron i kolejne 100...

Krótko mówiąc: moim zdaniem to obowiązkowa pozycja dla każdego Czytelnika.

"Nędznicy" to jedna z tych książek, które po prostu trzeba przeczytać!
Jak każdy klasyk, do tego będący (przynajmniej we fragmentach) lekturą szkolną, rzadko jest w pełni doceniany, gdy czytamy go niejako z przymusu.

Ja do "Nędzników" podchodziłam dwa razy - przed kilku laty, gdy postanowiłam nadrobić zaległości ważnych dzieł i dzisiaj, kiedy ponownie sięgnełam po tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książkę sięgnęłam, gdyż moja uwagę przykuł drugi tom tej serii. Historia zapowiadała się ciekawie, a jako że nie lubię zaczynać od środka, to odszukałam w bibliotece pierwszą książkę tejże autorki i zaczęłam czytać.
O czym jest „Śledztwo...” nie będę pisać - każdy może to przeczytać w krótkim streszczeniu z tyłu okładki czy choćby na LC. Tytuł nieco przydługi, ale przymknęłam na to oko. Opis fabuły brzmiał całkiem zachęcająco, więc udałam się w podróż w dość bliskie dla mnie okolice Ojcowskiego Parku Narodowego.

Wrażenia po lekturze? Cóż, dość mieszane. Spodziewałam się nieco bardziej skomplikowanej zagadki i nieco więcej emocji. Początek był całkiem dobry, nawet irytująca główna bohaterka nie wydała mi się odpychająca. Wręcz przeciwnie - nawet poczułam do niej pewną sympatię (może to zasługa jej talentu kulinarnego). Postać ta została wykreowana na nieco arogancką, wścibską i lekko apodyktyczną, przekonaną o własnej nieomylności osobę.
Ta oto bohaterka, wdowa po aptekarzu postanawia zabawić się w pannę Marple i Herkulesa Poirot w jednym. Jakby tego było mało, do pomocy znajduje sobie (a raczej ta pomoc znajduje ją) młodą zakonnicę, której detektywistyczne zapędy zostały już wcześniej ostudzone poprzez „zesłanie” jej do mniejszej parafii.

Mamy więc dwie bohaterki, które niejednokrotnie porównywane są do postaci znanych nam z innych książek. Znajdziemy tu odwołania do bohaterów powieści Agathy Christie, Artura Conan Doyle (tak, tak nasza wdowa we własnym mniemaniu to oczywiście Sherlock), wspomniana jest również siostra Pelagia z książek Akunina i ... kilku innych bohaterów. Zabieg byłby całkiem udany, gdyby te odwołania nie były tak nagminne i tak oczywiste. To był dla mnie jeden z minusów tej książki, autorka co chwila odwoływała się do innych znanych detektywów, zamiast bardziej skupić się na kreacji bohaterów swojej powieści. Również komentarze autorki w przypisach były lekko irytujące - to takie prowadzenie nierozgarniętego Czytelnika za rączkę. Nie było miejsca na niedopowiedzenia czy aluzje.
Pozostali bohaterowie stanowią jedynie tło dla charakterne wdowy, na pierwszy plan wysuwa się nieco zakonnica, która stara się zawsze dorzucić własne trzy grosze do śledztwa. Jest ona osoba oczytaną, szczególnie w powieściach detektywistycznych, co nie o irytuje wdowę, gdyż ona z lekturami jest zdecydowanie na bakier...

Rozwiązanie zagadki jest dosyć oczywiste i Czytelnik bardzo szybko może na nie wpaść, zwłaszcza kiedy pojawia się odwołanie do kolejnej powieści, tym razem do „Lalki” Prusa.

Na koniec mamy jeszcze spotkanie w stylu Herkulesa Poirot i ... to by było na tyle.

Podsumowując: powieść czyta się szybko, z zainteresowaniem, które przeplata się z lekką irytacją (zachowanie bohaterki, przypisy, ciagłe odwołania do innych znanych detektywów). Na minus zaliczę przewidywalne zakończenie i traktowanie Czytelnika jak małe dziecko, na plus pomysł na intrygę oraz odmalowanie życia mniejszych społeczności.

Z tego wychodzi ocena średnia, czyli 5/10. Można przeczytać, można pominąć.
Jeśli chodzi o kolejny tom, to prawdopodobnie mimo wszystko po niego sięgnę, ciekawa jestem czy trzyma ten sam poziom czy może coś się zmieni.

Po książkę sięgnęłam, gdyż moja uwagę przykuł drugi tom tej serii. Historia zapowiadała się ciekawie, a jako że nie lubię zaczynać od środka, to odszukałam w bibliotece pierwszą książkę tejże autorki i zaczęłam czytać.
O czym jest „Śledztwo...” nie będę pisać - każdy może to przeczytać w krótkim streszczeniu z tyłu okładki czy choćby na LC. Tytuł nieco przydługi, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Byłam zaskoczona, że tak się wciągnęłam!
Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej polskiej powieści.

Polecam!

Byłam zaskoczona, że tak się wciągnęłam!
Dawno nie czytałam tak dobrze napisanej polskiej powieści.

Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pisarka” miała być powieścią inna niż dotychczas wydane przez tę autorkę.
Reklamowana jako nie-autobiografia miała skusić Czytelników wizją wydarzeń, które naprawdę miały miejsce w życiu autorki lub bliskich jej osób. Czy tak było? Nie wiem i dociekać nie będę, jednak każdy nawet mało wnikliwy Czytelnik dostrzeże tu wiele motywów, które tak często pojawiały się w poprzednich książkach.
W „Pisarce” autorka zebrała to wszystko do kupy i serwuje nam to w dużych dawkach. Mamy zatem motyw biednej dziewczyny, nawet przez chwilę bezdomnej, znów pojawiają się konie i psy - wszak niemal każda bohaterka ma zadatki na weterynarza, mamy również poprawczak i osadzonego w nim pokrzywdzonego przez los chłopaka. Są ludzie dobrzy, którzy bez wahania wyciągają pomocna dłoń do potrzebujących, ale jest tez uosobienie czystego zła w postaci rodziców głównej bohaterki. Może to wszystko byłoby do strawienia, a nawet dobre, gdyby nie to, że zostało opisane przez Katarzynę Michalak. Infantylny i naiwny styl oraz język to tylko jedno z wielu niedociągnięć tej powieści.

Fani twórczości tej autorki będą pewnie zachwyceni i po raz kolejny przeczytamy wiele peanów na cześć autorki i jej nowej książki. Pytanie brzmi: czy naprawdę jest się czym zachwycać? Co takiego maja w sobie te powieści, że są tak wychwalanie i polecane na blogach? Nie mam pojęcia! Przeczytałam wiele książek autorstwa pani Michalak i z przykrością stwierdzam, że dobre one nie są. Owszem, niektóre pozycje to szybkie czytadełka, pozwalające oderwać się od codziennych spraw, ale ile można pisać o tym samym? Ta wtórność i pewna szablonowość kiedyś się przeje - nawet tym wiernym Czytelniczkom.

Na koniec ostatnia uwaga: po raz kolejny w powieści autorka przemyca uwagę, iż znajdą się zawistnicy, czy jak kto woli musztardowi, którzy swoją gorycz będą wylewać w niepochlebnych opiniach i fali hejtu. A zatem każdy, kto skrytykuje książkę od razu jest szufladkowany, gdyż ośmiela się wyrazić własne zdanie...

„Pisarka” miała być powieścią inna niż dotychczas wydane przez tę autorkę.
Reklamowana jako nie-autobiografia miała skusić Czytelników wizją wydarzeń, które naprawdę miały miejsce w życiu autorki lub bliskich jej osób. Czy tak było? Nie wiem i dociekać nie będę, jednak każdy nawet mało wnikliwy Czytelnik dostrzeże tu wiele motywów, które tak często pojawiały się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom cudownej, całkowicie porywającej sagi.
Kiedy wypożyczyłam jedną z książek z serii Poldark, okazało się, że był to już szósty tom. Czym prędzej zamówiłam pozostałe i zaczęłam czytać...
Nie sądziłam, że ta opowieść tak mnie wciągnie!

Nie będę rozpisywać się o fabule - to można przeczytać w streszczeniu. Zaznaczę tylko, że nie jest to szablonowe historia. Bohaterowie przeżywają wzloty i upadki, a Czytelnik odczuwa wszystko razem z nimi.

Jak dla mnie jedna z najlepszych serii osadzonych w 18 i 19-tym wieku.
Szczerze polecam i już nie mogę się doczekać kiedy w moje ręce wpadnie ostatni już tom tej sagi.

Mocne 8/10!

Fanom polecam również serial zrealizowany przez BBC. Przez wielu okrzyknięty godnym następca „Dumy i uprzedzenia”.

Pierwszy tom cudownej, całkowicie porywającej sagi.
Kiedy wypożyczyłam jedną z książek z serii Poldark, okazało się, że był to już szósty tom. Czym prędzej zamówiłam pozostałe i zaczęłam czytać...
Nie sądziłam, że ta opowieść tak mnie wciągnie!

Nie będę rozpisywać się o fabule - to można przeczytać w streszczeniu. Zaznaczę tylko, że nie jest to szablonowe historia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Naznaczeni śmiercią” to kolejna książka Veroniki Roth, której akcja osadzona jest w futurystycznym świecie.
Główni bohaterowie początkowo znajdują się na przeciwległych biegunach, jednak w miarę rozwoju akcji ich losy łącza się ze sobą.
Nie będę streszczać fabuły, nadmienię tylko, ze pomysł na nią jest całkiem ciekawy.
Ostatnio rzadko czytam książki o podobnej tematyce, dlatego tez trochę ciężko było mi przebrnąć przez kilka pierwszych rozdziałów, jednak wraz z każdym kolejnym coraz bardziej „wkręcałam się” się w opowiadaną historię.
Książka jest częścią cyklu, nie wiem ile tomów liczącego, gdyż dopiero skończyłam lekturę pierwszej części.
Wiele wątków pozostało otwartych i zakładam, że będą one kontynuowane w następnych tomach. Mam nadzieję, że Autorka uniknie dłużyzn i przeciągania akcji, jak to było w przypadku omawianej pozycji.

To właściwie mój jedyny zarzut do tej powieści. Fanom powinna jednak przypaść do gustu.
Można czytać, jeśli lubi się takie klimaty.

„Naznaczeni śmiercią” to kolejna książka Veroniki Roth, której akcja osadzona jest w futurystycznym świecie.
Główni bohaterowie początkowo znajdują się na przeciwległych biegunach, jednak w miarę rozwoju akcji ich losy łącza się ze sobą.
Nie będę streszczać fabuły, nadmienię tylko, ze pomysł na nią jest całkiem ciekawy.
Ostatnio rzadko czytam książki o podobnej tematyce,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Powiedziane po krakowsku. Słownik regionalizmów krakowskich Donata Ochmann, Renata Przybylska
Ocena 7,8
Powiedziane po... Donata Ochmann, Ren...

Na półkach:

Ciekawa lektura - zwłaszcza dla nierodowitych mieszkańców Krakowa.
Słownik bogaty w hasła oraz przykłady. Wiele słów już gdzieś słyszałam, ale zdecydowana większość była mi obca. Nawet mój mąż, Krakus od urodzenia, wielu słów czy powiedzeń nie znał.

Duży plus dla autorów za zebranie tych wszystkich słów i dokładną ich analizę. Przy każdym haśle mamy również podane poprawne słowo. To, co mi trochę przeszkadzało, to zbyt długie przykłady, które niejednokrotnie były powtarzane przy różnych hasłach.

Świetna pozycja jeśli chcemy co jakiś czas sprawdzić znaczenie słów czy wyrażeń z krakowskiej gwary, jednak lektura może być nużąca, jeśli próbujemy czytać słownik od deski do deski, jak to było w moim przypadku.

Ode mnie 6/10.

Ciekawa lektura - zwłaszcza dla nierodowitych mieszkańców Krakowa.
Słownik bogaty w hasła oraz przykłady. Wiele słów już gdzieś słyszałam, ale zdecydowana większość była mi obca. Nawet mój mąż, Krakus od urodzenia, wielu słów czy powiedzeń nie znał.

Duży plus dla autorów za zebranie tych wszystkich słów i dokładną ich analizę. Przy każdym haśle mamy również podane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra i całkiem ciekawie napisana książka.
Podobał mi się podział na ''przedtem'' i ''teraz" - poznajemy równocześnie historie dwóch lokatorek tego samego mieszkania, przy czym od początku wiemy jaki koniec spotkał jedną z bohaterek.

Uznany architekt, Edward Monkford, buduje minimalistyczne ale funkcjonalne budynki. Jednym z jego projektów jest mieszkanie przy Folgate Street 1, które jest wynajmowane różnym lokatorkom. Jednak, aby zamieszkać w tym szczególnym miejscu trzeba przejść długi proces weryfikacji i swego rodzaju rekrutacji. Tylko właściciel decyduje kto może zamieszkać pod tym adresem. Mieszkanie różni się od wszystkich innych tym, że jest zaprojektowane w sposób niezwykle minimalistyczny, ale jednocześnie wykorzystujący nowoczesne technologie - wszystko jest sterowane i kontrolowane przez specjalną aplikację.
Lokatorzy muszą podpisać bardzo restrykcyjną i szczegółową umowę, aby móc korzystać z tego nowoczesnego mieszkania.

"Lokatorka" to historia dwóch kobiet - Emmy i Jane. Obie z sukcesem przeszły przez selekcję i mogły zamieszkać pod adresem Folgate Street 1. Każdą z nich łączyła specyficzna relacja z właścicielem mieszkania.

Nie będę zdradzać całej fabuły, dodam tylko, że z każdą kolejną stroną napięcie rośnie i robi się ciekawiej (aczkolwiek nie unikniemy pewnych dłużyzn czy przestoju w akcji).Jeśli ktoś gustuje w tego typu opowieściach, to nie powinien być zawiedziony. Nie jest to może thriller roku 2017, ale czas przeznaczony na czytanie nie będzie stracony.

Książkę czyta się szybko i z rosnącym zainteresowaniem - polecam na zimowe wieczory lub jako lekturę w autobusie, tramwaju lub pociągu. Uwaga: istnieje ryzyko "przejechania" swojego przystanku czy też stacji.

Mnie się podobało i z ciekawością czekam na ekranizację tej książki.

Dobra i całkiem ciekawie napisana książka.
Podobał mi się podział na ''przedtem'' i ''teraz" - poznajemy równocześnie historie dwóch lokatorek tego samego mieszkania, przy czym od początku wiemy jaki koniec spotkał jedną z bohaterek.

Uznany architekt, Edward Monkford, buduje minimalistyczne ale funkcjonalne budynki. Jednym z jego projektów jest mieszkanie przy Folgate...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem co mnie kusi, aby czytać kolejne (do tej pory chyba już wszystkie książki tej autorki). Po koszmarnej ''sadze'' o Ferrinie czułam przesyt i zmęczenie stylem, treścią i bardzo niskim poziomem książek pani Katarzyny, ale dzisiaj nie o tym!

"Gwiazdka z nieba" - tytuł i okładka sugerowały, że książka będzie utrzymana w świątecznym klimacie (być może coś w stylu "Listów do M."?), jednak na Święta musimy poczekać do ostatnich kilku stron.
Pierwszy rozdział - dość chaotyczny - opisuje zdarzenie, które stało się punktem zwrotnym w życiu głównego bohatera i które co jakiś czas będzie powracać w sennych koszmarach.

Nie zamierzam rozpisywać się o fabule ani jej streszczać - to każdy znajdzie w jakiejkolwiek recenzji. To, co chcę przekazać w mojej krótkiej opinii to ostrzeżenie (zarówno dla Czytelników jak i dla samej Autorki).

"Gwiazdka z nieba" to jest zła książka. Niedobra, niedopracowana, powielająca schematy, momentami nużąca (co przyznają nawet fani twórczości pani Michalak).

Sięgając po każdą kolejną książkę autorstwa Katarzyny Michalak dostajemy prawie zawsze ten sam utarty już motyw wiejskiej opuszczonej chaty, którą główna bohaterka (w omawianej książce to dla odmiany główny bohater) dziwnym zrządzeniem losu "nabywa", choć brak jej/jemu na to funduszy. Zawsze możemy liczyć na jeden z następujących motywów: zwierzęta (najlepiej przybłędy - i to w liczbie mnogiej), wspomniany wcześniej opuszczony dom (najczęściej w lesie lub na odludziu), skrzywdzona i doświadczona przez los bohaterka (tu bohater), motyw sierocińca (czy też jak woli autorka: bidula), czarny charakter (ubrany na czarno, super przystojny i ze złowieszczym uśmieszkiem), wielokropki, przepowiadanie przyszłości ( w stylu: '' ale nie wiedział,że los zgotuje mu wielką niespodziankę" - itp.), bardzo pobieżne poruszanie "ważnych" tematów (w przypadku "Gwiazdki z nieba" będzie to prywatyzacja kamienic) i wiele innych wątków, które wracają praktycznie w każdej kolejnej książce pani Michalak.
Nasuwa się pytanie: czy to nie jest nudne? czy się już nie przejadło - nawet najbardziej zagorzałym fankom?
Czytając niektóre 8,9 czy 10 gwiazdkowe opinie widać jakby nieśmiałą krytykę książki - tego, że jest pisana na siłę i powiela wykorzystane wcześniej tematy. Myślę, że autorka powinna wziąć sobie to do serca i zastanowić się nad sensem pisania kolejnych powieści.

Jeszcze tylko kilka słów o stylu. Pani Michalak w tej powieści utrzymuje poziom - swój poziom, co oznacza, że w tekście jest dużo "zgrzytów": pomieszanie rejestrów językowych,np. wkładanie w usta osób mieszkających na wsi słów nieco archaicznych, czy też nagminne używanie słów takich jak : "sk....el" czy "bydlak" - to już chyba stały element każdej powieści pani M.

Krótko mówiąc: jest to kolejna nieudana i nieporadna opowiastka, która wyszła spod pióra (a raczej klawiatury) Katarzyny Michalak. W mojej ocenie nie zasługuje na więcej niż 1 gwiazdkę, jednak daję dwie, przy czym ta druga to taka mała gwiazdka z nieba - za to, że szybko czyta się tę powieść.

---------
Bardzo mnie zastanawia dlaczego wydawnictwo "Znak" zgodziło się publikować książki tej Autorki. Czy ich motto nie brzmi "Książki z dobrej strony?"

Nie wiem co mnie kusi, aby czytać kolejne (do tej pory chyba już wszystkie książki tej autorki). Po koszmarnej ''sadze'' o Ferrinie czułam przesyt i zmęczenie stylem, treścią i bardzo niskim poziomem książek pani Katarzyny, ale dzisiaj nie o tym!

"Gwiazdka z nieba" - tytuł i okładka sugerowały, że książka będzie utrzymana w świątecznym klimacie (być może coś w stylu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Autobiografia" Agathy Christie to niewątpliwie ciekawe uzupełnienie książek tej autorki i swego rodzaju gratka dla fanów. Już od dłuższego czasu przymierzałam się do przeczytania tej książki i muszę stwierdzić, że była to ciekawa lektura. Początek nieco się dłużył, ale już opis kolejnych lat jest dużo lepszy, zwłaszcza od momentu, kiedy Agatha opisuje proces powstawania kolejnych powieści.

Co prawda liczyłam na nieco więcej informacji związanych ze sferą zawodową autorki czy też wyjaśnienia okoliczności jej tajemniczego zniknięcia, jednak nie mogę powiedzieć, abym była zupełnie rozczarowana tą pozycją.

W mojej opinii jest to dobra książka i tyle gwiazdek otrzymuje ode mnie w skali LC.

"Autobiografia" Agathy Christie to niewątpliwie ciekawe uzupełnienie książek tej autorki i swego rodzaju gratka dla fanów. Już od dłuższego czasu przymierzałam się do przeczytania tej książki i muszę stwierdzić, że była to ciekawa lektura. Początek nieco się dłużył, ale już opis kolejnych lat jest dużo lepszy, zwłaszcza od momentu, kiedy Agatha opisuje proces powstawania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przebrnięcie przez tę pozycję autorstwa Katarzyny Michalak było dla mnie drogą przez mękę. Od początku wiedziałam, że to nie będzie nic dobrego, ale jak zawsze chciałam się przekonać na własne oczy.

I cóż... Przekonałam się, a teraz pragnę przekonać potencjalnych Czytelników tej książki, aby omijali ją szerokim łukiem. "Sekretnik" to istny koszmar!

Lektura tej książki zajęła mi ponad tydzień, a w przypadku książek tej autorki i przy moim tempie czytania to naprawdę długo. Książkę czytałam tylko w domu, gdyż moje zbyt gwałtowne reakcje na niektóre "artykuliki" mogłyby zrazić do mnie sporą część współpasażerów autobusu czy też tramwaju.

Książka podzielona została na dwie części: "Poradnik drimerki" (sic! sic!) oraz "Pamiętniczek". Porady dla potencjalnych profesjonalnych marzycielek rażą infantylnością, a wręcz głupotą. Nie przytoczę tu cytatów, bo książkę dawno oddałam do biblioteki, a większość "złotych myśli" wyrzuciłam już z głowy, jednak to, co najbardziej mnie raziło, to stereotypowe potraktowanie mężczyzn. Autorka ukazuje ich po prostu jako gatunek mocno ograniczony, niezdolny myślenia o niczym innym prócz seksu. Nie wiem, czy jakiś pan przeczytał w całości lub we fragmentach tę książkę, ale myślę, że niejeden podałby autorkę do sądu.

Natomiast "Pamiętniczek" to już bełkot totalny. Miało niby być zabawnie i ciekawie, a wyszło żenująco. Na miejscu autorki kilka razy zastanowiłabym się, zanim opublikowałabym tego typu rzeczy.

Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości albo co gorsza chęci do lektury - stanowczo odradzam. Dla mnie było to wręcz masochistyczne przeżycie, ale jak napisałam wyżej chciałam sprawdzić czy faktycznie to jest takie złe jak mówią. Jest złe - uwierzcie.

Przebrnięcie przez tę pozycję autorstwa Katarzyny Michalak było dla mnie drogą przez mękę. Od początku wiedziałam, że to nie będzie nic dobrego, ale jak zawsze chciałam się przekonać na własne oczy.

I cóż... Przekonałam się, a teraz pragnę przekonać potencjalnych Czytelników tej książki, aby omijali ją szerokim łukiem. "Sekretnik" to istny koszmar!

Lektura tej książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwykle staram się dokończyć zaczętą książkę, a często także i serię. Poprzednie części trylogii przeczytałam i choć nie przypadły mi one do gustu, to rzutem na taśmę zamówiłam w bibliotece ostatni tom oraz dodatek w postaci "Sekretnika" (aż się boję, co to będzie!).

Wracając do "Zmyślonej": w moim odczuciu jest to książka napisana jakby na siłę i pod przymusem dokończenia serii. Wydarzenia w niej opisane są niby kontynuacją losów bohaterów znanych z "Poczekajki" i "Zachcianka", ale autorka wprowadza też nowe postaci, które w cudowny sposób są powiązane z głównymi bohaterami. Na przykład taki Patryk - postać wprowadzona w tej części: przyrodni brat Hanki, ale też najlepszy przyjaciel Łukasza z sierocińca. Autorka próbuje wracać do przeszłości bohaterów i tym tłumaczyć ich obecne postępowanie - patrz Gabriel.
Dawno nie spotkałam się z taką niekonsekwencją w kreowaniu postaci. Tak jakby autorka zupełnie nie znała swoich bohaterów i po prostu na potrzeby danej sytuacji dostosowywała ich zachowanie. Raz hrabia Romocki jest księciem na czarnym koniu, potem czarnym charakterem, znów się poprawa, by zamienić się w ojca, który nienawidzi przybranej córki, bo za bardzo przypomina mu ... Patrycję. A wszystko to autorka tłumaczy trudnym dzieciństwem i surowym wychowaniem przez rodziców.

O pozostałych postaciach już nie będę wspominać.

Krótko mówiąc: "Zmyślona" to w mojej opinii książka słaba i szczerze się dziwię licznym zachwytom nad tą pozycją. Mnie po raz kolejny ta autorka nie przekonała do siebie, a dałam jej naprawdę wiele szans. Jednak coś jest w jej powieściach, że tak się podobają. Może miałabym inne zdanie, gdyby nie była to już kolejna książka, w której pani Michalak powiela dobrze znane schematy ze swoich innych powieści. Nie trzeba być nie wiadomo jak wnikliwym czytelnikiem, aby dostrzec, że prawie w każdej książce powtarzają się podobne tematy: dziecko z sierocińca (czy jak woli autorka: z bidula), naiwna i denerwująca główna bohaterka, która w zaskakujący sposób przyciąga do siebie najprzystojniejszych mężczyzn, mały domek w wiejskiej głuszy, a wszystko to doprawione zawrotna akcją i licznymi niespodziankami, jakie przygotował los (czy też autorka) dla głównych bohaterów.

Prawdopodobnie przeczytam za jakiś czas kolejną powieść tej autorki, ale już przestałam liczyć na to, że nagle mnie zaskoczy i napisze dobrą książkę. Powieści pani Michalak to czytadełka dobre na weekend czy jeden wieczór. Łatwo się je czyta, ale równie łatwo o nich zapomina. Są niegroźne, pod warunkiem, że ich lekturę traktuje się z przymrużeniem oka. Dla mnie stanowią przerywnik między poważniejszymi pozycjami.

Zwykle staram się dokończyć zaczętą książkę, a często także i serię. Poprzednie części trylogii przeczytałam i choć nie przypadły mi one do gustu, to rzutem na taśmę zamówiłam w bibliotece ostatni tom oraz dodatek w postaci "Sekretnika" (aż się boję, co to będzie!).

Wracając do "Zmyślonej": w moim odczuciu jest to książka napisana jakby na siłę i pod przymusem dokończenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za każdym razem, kiedy sięgam po kolejną książkę autorstwa pani Michalak zastanawiam się czym mnie tym razem zaskoczy, jakie przedziwne perypetie zaserwuje swoim bohaterom i jak wiele wątków i zwrotów akcji pojawi się w całej historii. Po raz kolejny mogę jednak rzec, iż autorka nie zaskakuje niczym! Wręcz chce się powiedzieć "ale to już było", choć akurat "Zachcianek" to jedna z wcześniejszych jej powieści.
Każda kolejna książka tej autorki utwierdza mnie w przekonaniu, że pani Michalak na okrągło i do znudzenia "wałkuje" te same wątki, a zmieniają się tylko bohaterowie i miejsce akcji.

"Zachcianek", podobnie jak "Poczekajka", nie przypadł mi do gustu. Nie polubiłam bohaterów od pierwszej powieści i zapewne nie zmieni się do to już do końca ("Zmyśloną" przeczytam, choć wiem, że znów będę przewracać oczami nad kartkami książki).

Jedyny plus, to fakt, iż książkę czyta się naprawdę szybko. Jest to typowa lektura z gatunku lekkich, łatwych i - dla wielu - przyjemnych. Ja przyjemności z książek pani Michalak nie czerpię, bo bardzo często poziom mojej irytacji nad bohaterami i fabułą przekracza "bezpieczne" normy.

Nie potrafię dać więcej niż 3 gwiazdki, gdyż za dużo w tej książce wszystkiego. Autorka ma talent do tworzenia powieści "śmietników", gdzie wrzuca wszystko, co jej wpadnie pod rękę. Nie inaczej jest w przypadku "Zachcianka". No i te nagłe przemiany Gabriela i Łukasza zupełnie mnie nie przekonują. W moim odczuciu wszyscy bohaterowie książek pani Michalak są zbyt dalece oderwani od rzeczywistości i zanadto bajkowi, ale chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Ja akurat tego nie kupuję i sama się sobie dziwię, że co jakiś czas wypożyczam kolejne książki tej pani.

Za każdym razem, kiedy sięgam po kolejną książkę autorstwa pani Michalak zastanawiam się czym mnie tym razem zaskoczy, jakie przedziwne perypetie zaserwuje swoim bohaterom i jak wiele wątków i zwrotów akcji pojawi się w całej historii. Po raz kolejny mogę jednak rzec, iż autorka nie zaskakuje niczym! Wręcz chce się powiedzieć "ale to już było", choć akurat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Ten jedyny" to druga powieść tej autorki, którą czytałam i muszę z żalem stwierdzić, iż jest dużo gorsza od poprzedniczki ("Pewnego dnia").

Nudna i przewidywalna historia, którą autorka rozwlekła na ponad 500 stronach doprawiając to wszystko opisem narodowego sportu Amerykanów, czyli futbolu. Nie potrafię zrozumieć tego bezkrytycznego uwielbienia dla tak głupiego i brutalnego sportu. Denerwuje mnie on w filmach, a w książkach tym bardziej. Pewnie też dlatego oceniam tę powieść tak nisko.
Do tego antypatyczna bohaterka, która nie potrafi zdecydować się czego i kogo tak naprawdę chce. Sama się sobie dziwię, że skończyłam tę powieść w dwa dni, bo początek również nie był zachęcający - nudny i rozwlekły opis pogrzebu matki Lucy - przyjaciółki głównej bohaterki. Naprawdę trzeba wiele samozaparcia i szczerych chęci, aby dotrwać do końca tej historii.

Krotko mówiąc: nie podobało mi się. Książkę "zmęczyłam" i na pewno nie będę do niej wracać. Uważam, że na okładce powinno widnieć ostrzeżenie, że zawiera liczne fragmenty traktujące o futbolu.

"Ten jedyny" to druga powieść tej autorki, którą czytałam i muszę z żalem stwierdzić, iż jest dużo gorsza od poprzedniczki ("Pewnego dnia").

Nudna i przewidywalna historia, którą autorka rozwlekła na ponad 500 stronach doprawiając to wszystko opisem narodowego sportu Amerykanów, czyli futbolu. Nie potrafię zrozumieć tego bezkrytycznego uwielbienia dla tak głupiego i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dobra, lecz nie porywająca. Wiem, że bohaterowie i ich historia miłości doprowadziły do łez miliony Czytelników na całym świecie, jednak mnie ta opowieść nie poruszyła.

Dość długo zajęło mi wciągnięcie się w fabułę - dopiero po około 100 stronach zaczęłam przeżywać historię Hazel i Gusa, choć i tak nie potrafiłam wczuć się w ich role i współczuć obojgu ich przeżyć i choroby.

Po tylu pozytywnych opiniach spodziewałam się czegoś naprawdę rewelacyjnego, a to po prostu trochę inna wersja "Romea i Julii" dla współczesnych nastolatek.

Nie zmienia to jednak faktu, że "Gwiazd naszych wina" jest całkiem dobrą propozycją dla wielu Czytelników i na pewno znajdzie kolejne rzesze zwolenników. Ja pozostaję sceptyczna co do wyjątkowości tego dzieła, jednak jego lektury nie odradzam.

Książka dobra, lecz nie porywająca. Wiem, że bohaterowie i ich historia miłości doprowadziły do łez miliony Czytelników na całym świecie, jednak mnie ta opowieść nie poruszyła.

Dość długo zajęło mi wciągnięcie się w fabułę - dopiero po około 100 stronach zaczęłam przeżywać historię Hazel i Gusa, choć i tak nie potrafiłam wczuć się w ich role i współczuć obojgu ich przeżyć...

więcej Pokaż mimo to