rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mocna, trochę chaotyczna książka. Czytając ją czuć ból bohaterki, która pozornie wyjaśnia mało, ale przez to wszystko przedziera niemoc, rozpacz i beznadzieja. Jak to pisze Zafon "Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie" dlatego nie polecam tej pozycji komuś borykającemu się z depresją czy jakimś mocnym zwątpieniem, bo można się zdołować. Ale chyba każdy kto tą książkę przeczyta sam czuję się trochę pod szklanym kloszem. Ja przynajmniej tak miałam.

Mocna, trochę chaotyczna książka. Czytając ją czuć ból bohaterki, która pozornie wyjaśnia mało, ale przez to wszystko przedziera niemoc, rozpacz i beznadzieja. Jak to pisze Zafon "Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie" dlatego nie polecam tej pozycji komuś borykającemu się z depresją czy jakimś mocnym zwątpieniem, bo można się zdołować. Ale chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po "Podarunek" sięgnęłam po przeczytaniu hitu C.Ahern - "PS. Kocham Cię". Jednak muszę obiektywnie stwierdzić, że pierwsza książka tej autorki jest zdecydowanie bardziej interesująca. Jej debiut literacki jest dużo bardziej klimatyczny i nie ma co ukrywać po prostu lepszy. "Podarunek" ma ciekawy sposób prowadzenia historii, z dwóch, pozornie niezwiązanych punktów widzenia, których powiązanie wyjaśnia się na końcu. Nie przemawia do mnie także niestety zakończenie - wiem, że jest wzruszające, refleksyjne itp., ale ja jestem jednak fanką klasycznych happy endów w opowieściach o miłości. I ten drobny, ale bardzo istotny element rodem z science fiction też jakoś do mnie nie przemówił.
Autorce raczej trudno będzie pobić swoją pierwszą, idealną książkę.

Po "Podarunek" sięgnęłam po przeczytaniu hitu C.Ahern - "PS. Kocham Cię". Jednak muszę obiektywnie stwierdzić, że pierwsza książka tej autorki jest zdecydowanie bardziej interesująca. Jej debiut literacki jest dużo bardziej klimatyczny i nie ma co ukrywać po prostu lepszy. "Podarunek" ma ciekawy sposób prowadzenia historii, z dwóch, pozornie niezwiązanych punktów widzenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspaniała książka popularno-naukowa, najlepsza jaką do tej pory przeczytałam. Bryson w fantastyczny sposób przedstawia świat oczami naukowca (którym nie jest!), tłumaczy w prosty sposób skomplikowane mechanizmy. Wzbudza ciekawość w czytelniku, co jest niezwykle cenne w tego typu książkach. Polecam każdemu - w nastolatkach rozbudzi ciekawość świata nauki, który niekoniecznie na nudnych lekcjach pokazany jest zachęcająco, a dorosłym pozwoli poznać kilka fascynujących zjawisk. Książka napisana z dużym poczuciem humoru, polecam każdemu ;)

Wspaniała książka popularno-naukowa, najlepsza jaką do tej pory przeczytałam. Bryson w fantastyczny sposób przedstawia świat oczami naukowca (którym nie jest!), tłumaczy w prosty sposób skomplikowane mechanizmy. Wzbudza ciekawość w czytelniku, co jest niezwykle cenne w tego typu książkach. Polecam każdemu - w nastolatkach rozbudzi ciekawość świata nauki, który niekoniecznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kinga uwielbiam, ale tym razem trochę się zawiodłam. Mam wrażenie że "Joyland" to trochę taka książka-wydmuszka. Dużo obiecuje, ale koniec końców jestem rozczarowana. Tylko King umie wprowadzić w czytelnika w specyficzny klimat, po którym boje się zgasić światło. Tu jest to tak delikatne, że jakby tego nie było. Dalej jest to świetna książka, ale bez "dreszczyku", który zawsze mnie w książkach Kinga pociągał. Wracam do "Miasteczka Salem"

Kinga uwielbiam, ale tym razem trochę się zawiodłam. Mam wrażenie że "Joyland" to trochę taka książka-wydmuszka. Dużo obiecuje, ale koniec końców jestem rozczarowana. Tylko King umie wprowadzić w czytelnika w specyficzny klimat, po którym boje się zgasić światło. Tu jest to tak delikatne, że jakby tego nie było. Dalej jest to świetna książka, ale bez "dreszczyku", który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na temat książek G.R.R.Martina napisano już tyle słów, że nic nowego nie dodam. Fantastyczne fantasy(!) Bogactwo wątków, intrygi, wspaniale wykreowany świat, genialni, wyraziści bohaterowie, nieprzewidywalność to wszystko sprawia że od każdej z książek sagi nie sposób się oderwać. Z niecierpliwością czekam na kolejne części, a znając autora na pewno nie raz otworzę usta ze zdziwienia. Martin jest niesamowicie odważnym i genialnym pisarzem.

Na temat książek G.R.R.Martina napisano już tyle słów, że nic nowego nie dodam. Fantastyczne fantasy(!) Bogactwo wątków, intrygi, wspaniale wykreowany świat, genialni, wyraziści bohaterowie, nieprzewidywalność to wszystko sprawia że od każdej z książek sagi nie sposób się oderwać. Z niecierpliwością czekam na kolejne części, a znając autora na pewno nie raz otworzę usta ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Orwell to geniusz, a każda kolejna książka jego autorstwa która czytam to potwierdza. Wielowarstwowa, fascynująca, przerażająca, niezapomniana.

Orwell to geniusz, a każda kolejna książka jego autorstwa która czytam to potwierdza. Wielowarstwowa, fascynująca, przerażająca, niezapomniana.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przerażająca w każdym aspekcie. Lektura obowiązkowa dla każdego myślącego człowieka.

Książka przerażająca w każdym aspekcie. Lektura obowiązkowa dla każdego myślącego człowieka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest niesamowite jak ZŁA jest ta "książka"... Grafomaństwo w najczystszej postaci. Myślałam że pierwsza część to szczyt, ale to była dopiero rozgrzewka autorki. Ale do rzeczy - bohaterowie - Ana tak samo wkurzająca i irytująca jak była, Christian - przykre co autorka z nim zrobiła, bo był jedynym ciekawym bohaterem, a teraz przeistoczył się w nudziarza z obsesją ścisłej kontroli. Fabuła - dno i sto metrów mułu, narzekałam że w pierwszej części jej nie było w ogóle, to teraz jest aż nadmiar, ale akcja prowadzona jest w tak nieumiejętny sposób, że aż się słabo robi. Zamiast pociągnąć dłużej jeden wątek, autorka tworzy kilka, które od razu się urywają. Kompletnie bez sensu. Seks - jak zwykle dużo, panaceum na każdą sytuację, do przesady, ale jakoś coraz mniej ekscytujący. Język tak samo słaby, ona ciągle rozpada się na milion kawałków, a on wciąż powtarza jak Ana bosko pachnie. Widać, że p.Leonard wyczerpała już limit środków artystycznych wzbogacających swe "dzieło".
Dlaczego więc to przeczytałam, skoro tak mi się nie podoba? Bo mam takie zboczenie, że jak coś zacznę czytać to muszę dokończyć. Chociaż nie wiem czy mi się to uda z trzecią częścią, bo jestem w stanie czytać tylko po 10 stron, zanim irytacja nie weźmie górą.
Wrr... Najgorsza książka jaką czytałam, niestety. Mam wrażenie, że ona może się podobać tylko komuś, kto nie przeczytał żadnej innej książki i dopiero odkrywa siłę słowa pisanego. Jeżeli tak - współczuje wyboru.

To jest niesamowite jak ZŁA jest ta "książka"... Grafomaństwo w najczystszej postaci. Myślałam że pierwsza część to szczyt, ale to była dopiero rozgrzewka autorki. Ale do rzeczy - bohaterowie - Ana tak samo wkurzająca i irytująca jak była, Christian - przykre co autorka z nim zrobiła, bo był jedynym ciekawym bohaterem, a teraz przeistoczył się w nudziarza z obsesją ścisłej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to jak kubek ciepłej herbaty w brzydki jesienny wieczór. Dawno nie czytałam czegoś tak wzruszającego ale przy tym przepełnionego ciepłem, humorem i miłością. Wyraziści bohaterowie, wbrew przypuszczań wcale nie ckliwa historia i nieoczywiste zakończenie. Aż ciężko mi uwierzyć, że napisała to osoba w moim wieku, której nie podejrzewam raczej o taki bagaż doświadczeń. Uwielbiam brytyjską literaturę i mam nadzieję, że inne książki tej autorki okażą się równie fantastyczne :)

Ta książka to jak kubek ciepłej herbaty w brzydki jesienny wieczór. Dawno nie czytałam czegoś tak wzruszającego ale przy tym przepełnionego ciepłem, humorem i miłością. Wyraziści bohaterowie, wbrew przypuszczań wcale nie ckliwa historia i nieoczywiste zakończenie. Aż ciężko mi uwierzyć, że napisała to osoba w moim wieku, której nie podejrzewam raczej o taki bagaż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z moich ulubionych książek, przeczytałam ją niezliczoną ilość razy. Uwielbiam za optymizm, poczucie humoru, główną bohaterkę, Marka Darcy'ego (słabość do wszystkich Panów Darcy ;). Dla mnie panaceum na smutki i zły humor :)

Jedna z moich ulubionych książek, przeczytałam ją niezliczoną ilość razy. Uwielbiam za optymizm, poczucie humoru, główną bohaterkę, Marka Darcy'ego (słabość do wszystkich Panów Darcy ;). Dla mnie panaceum na smutki i zły humor :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wszyscy czytają Greya, przeczytam i ja!"
Przyznaję szczerze, że byłam ciekawa książki która zrobiła takie zamieszanie. Czytali ją wszyscy - mnóstwo kobiet w środkach komunikacji miejskiej, większość moich koleżanek, moja nowoczesna ciocia, bratowa nie mogła się oderwać. Więc jak tu nie sprawdzić źródła tego zamieszania.
Więc do rzeczy - ta książka to koszmar. Dla mnie książki to świętość, a to jest świętokradztwo, szkoda papieru na to "coś". Dlaczego? Po pierwsze koszmarna główna bohaterka, jej "wewnętrzna bogini", jej "przekleństwa" (święty Barnabo? serio? Pani tłumaczko bądźmy poważni, tak nikt nie mówi), wszystko. Za chuda i ma za duże oczy? A czy przypadkiem tak nie wygląda obecny "ideał" urody? Irytowała mnie na każdym kroku. Faktycznie sytuacje ratuję główny bohater (za to gwiazdka) - ideał nad ideałami, porównywany do Adonisa, Michała Anioła itd. Jest ciekawy i tylko dla niego zdołałam tą książkę dokończyć. Chociaż miałam czasem wrażenie, że autorka jest niekonsekwentna w kreowaniu jego wizerunku - jakoś chichoczący Grey mi nie pasuje.
Fabuła jest uboga, że aż piszczy - jednozdaniowe dialogi, a opisy pomiędzy nimi dotyczą z reguły tylko tej nieszczęsnej wewnętrznej bogini. Słabo.
Ale wiadomo, że ta książka nie była pisana dla fabuły. Jej główna zaletą miał być nietypowy seks. No cóż, seks jest. Nawet w bardzo dużej ilości, ale nie jest aż taki niesamowicie ostry i mocny. Spodziewałam się czegoś drastyczniejszego, bo tak też był reklamowany. Ale przyznaję, że momentami czytało się fajnie (za to druga gwiazdka).
Ostatni zarzut - tłumaczenie. Droga Pani Tłumaczko - czemu wkłada Pani w usta Greya tak koszmarne słowo jak "chłopacy"? Tak się mówi w gimnazjum i nigdy nie zaakceptuję tego słowa w języku ludzi dorosłych. Pomijam koszmarne przekleństwa dla dzieci...
Podsumowując nie da się napisać nic nowego ponad to co widnieje jako oficjalna recenzją, która bardzo trafnie podsumowuje to "dzieło".
Aha i nie dziwię się, że żaden facet nie chcę tego czytać...

"Wszyscy czytają Greya, przeczytam i ja!"
Przyznaję szczerze, że byłam ciekawa książki która zrobiła takie zamieszanie. Czytali ją wszyscy - mnóstwo kobiet w środkach komunikacji miejskiej, większość moich koleżanek, moja nowoczesna ciocia, bratowa nie mogła się oderwać. Więc jak tu nie sprawdzić źródła tego zamieszania.
Więc do rzeczy - ta książka to koszmar. Dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Magiczna książka. Niesamowicie klimatyczna, każda strona przesycona jest mądrością i melancholijnym nastrojem. Dramat, kryminał, romans? Niejedno imię ma ta książka i każde z nich jest warte poznania. Bardzo polecam każdemu kto lubi zatopić się w dobrej książce na długie wieczory - ta nadaje się do tego idealnie.

Magiczna książka. Niesamowicie klimatyczna, każda strona przesycona jest mądrością i melancholijnym nastrojem. Dramat, kryminał, romans? Niejedno imię ma ta książka i każde z nich jest warte poznania. Bardzo polecam każdemu kto lubi zatopić się w dobrej książce na długie wieczory - ta nadaje się do tego idealnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo chciałabym wymazać tę książkę z pamięci, żeby jeszcze raz móc delektować się, przeżywać i wzruszać przy ponownym czytaniu.

Po przeczytaniu "Wyboru Zofii" polecono mi "Jeźdźca miedzianego" jako kolejną książkę opowiadającą o miłości podczas wojny.
Książka P.Simons to ponad 700 stron arcydzieła wnikliwie opisującego tło historyczne i przepiękną miłość dwojga zagubionych ludzi. Czyta się ją jednym tchem. Świetnie wykreowane postaci, barwny język, przepiękne słowa i emocje towarzyszące czytaniu sprawiły że nawet po skończeniu książki sięgam po nią co kilka dni i czytam wyrywkowo raz po raz przeżywając losy bohaterów.

Dawno nie czytałam książki która tak mną wstrząsnęła i tak zapadła w pamięć. Musiałam robić przerwy w czytaniu bo przez gęsto cieknące łzy nie mogłam skupić się na tekście. Nawet przesyt dosadnych opisów seksu nie przesłania i nie ujmuje nic ogólnemu wydźwiękowi książki.
Straciłam przez nią kilka nocy - najpierw na czytanie, a potem na przeżywanie losów bohaterów, ale nie żałuje żadnej chwili bo była tego warta.

Polecam każdemu człowiekowi złaknionemu piękna i emocji, sama sięgnę po tę książkę jeszcze na pewno nie raz!

Bardzo chciałabym wymazać tę książkę z pamięci, żeby jeszcze raz móc delektować się, przeżywać i wzruszać przy ponownym czytaniu.

Po przeczytaniu "Wyboru Zofii" polecono mi "Jeźdźca miedzianego" jako kolejną książkę opowiadającą o miłości podczas wojny.
Książka P.Simons to ponad 700 stron arcydzieła wnikliwie opisującego tło historyczne i przepiękną miłość dwojga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu "Wyboru Zofii" zainteresowałam się książkami o opowiadającymi o trudnej miłości w czasach wojennych. Bibliotekarka poleciła mi "Jeźdźca Miedzianego" P.Simons i "Ostatnie lato" C.Collier. Być może gdybym przeczytałam książkę pani Collier jako pierwszą moja opinia byłaby inna. Tak niestety wciąż porównuje obie książki i "Ostatnie lato" przegrywa z kretesem.
Po pierwsze liczyłam na większy opis romansu, pierwsze 300 stron przeczytałam w oczekiwaniu na "coś", a to co w końcu się pojawiło niestety mnie zawiodło.
Cały czas czytając pamiętnik Charlotte miałam wrażenie niedosytu emocji. Nawet najbardziej ohydne rzeczy były opisane jak dla mnie w trochę beznamiętny sposób.
Nie umiałam się w żaden sposób utożsamić z główną bohaterką, z reguły przeżywam takie książki i płaczę jak bóbr, a tu główna bohaterka była mi całkiem obojętna.
Na plus zaliczam ciekawą formę książki.
Przeczytałam "Ostatnie lato" w dwa wieczory i jestem pewna że po niewiele dłuższym czasie o niej zapomnę. Być może gdybym przeczytałam tę książkę zanim sięgnęłam po "Jeźdźca miedzianego" moja opinia była by inna, a tak niestety - rozczarowanie.

Po przeczytaniu "Wyboru Zofii" zainteresowałam się książkami o opowiadającymi o trudnej miłości w czasach wojennych. Bibliotekarka poleciła mi "Jeźdźca Miedzianego" P.Simons i "Ostatnie lato" C.Collier. Być może gdybym przeczytałam książkę pani Collier jako pierwszą moja opinia byłaby inna. Tak niestety wciąż porównuje obie książki i "Ostatnie lato" przegrywa z kretesem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znacie to słynne zdjęcie małego, wychudzonego dziecka gdzieś w Afryce i czającego się z tyłu sępa? Czytając "Ratując Amy" ciągle miałam przed oczami tą fotografię.

Daphne Barak z pewnością przeprowadziła wiele wywiadów ze sławnymi osobami (o czym nieustannie przypomina) i z pewnością ma poczucie kogoś niezwykle ważnego. I to czuć czytając książkę. Mój ulubiony fragment:
"(...) Czy wiesz, jaka jestem sławna?- wrzeszczy [Amy]
- Amy w niektórych krajach jestem o wiele sławniejsza od ciebie - mówię."

Książka to zbiór rozmów z rodzicami Amy, oraz jeden rozdział z samą Amy podczas pobytu na St. Lucia. Autorka skrupulatnie opisuję swoje odczucia względem matki i ojca, z reguły to co jej się nie podoba. Przedstawia ogrom nieszczęścia jakim jest walka z uzależnieniem, nie tylko samej osoby uzależnionej, ale też całej rodziny.
Nie jest to przyjemna lektura, szczególnie dla fanów Amy. Bo choć otoczona na pozór fachową opieką, okazuję się że wcale tak nie jest. Pomimo starannej kontroli nikt nie pomaga zagubionemu dziecku jakim była Amy Winehouse. Książka była napisana przed śmiercią piosenkarki, dopiero ostatni, króciutki rozdział dopisano po tym wydarzeniu.

Nie podoba mi się styl pisania Daphne Barak, nie wzbudza ona mojej sympatii, jest tylko kolejną osobą która chce "wydoić" Amy. Oskarża Mitcha Winehousa o kierowanie się finansami, a sama wyciąga z tej przykrej sytuacji ile tylko może (film+książka). Plusem książki jest tylko to co można wyczytać z samych cytatów rodziców Amy, reszty subiektywnych opinii autorki wolałabym już nie czytać.

Dla mnie dziennikarska hiena, której mówię nie.

Znacie to słynne zdjęcie małego, wychudzonego dziecka gdzieś w Afryce i czającego się z tyłu sępa? Czytając "Ratując Amy" ciągle miałam przed oczami tą fotografię.

Daphne Barak z pewnością przeprowadziła wiele wywiadów ze sławnymi osobami (o czym nieustannie przypomina) i z pewnością ma poczucie kogoś niezwykle ważnego. I to czuć czytając książkę. Mój ulubiony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Genialna powieść, wciągająca, wielowymiarowa, fantastyczna! Zawsze będę do niej wracać

Genialna powieść, wciągająca, wielowymiarowa, fantastyczna! Zawsze będę do niej wracać

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najgorsza książka jaką przeczytałam... Wybrałam ją bo opis z tyłu brzmiał interesująco, ale niestety był najciekawszym elementem całej książki. Przeczytałam całą ponieważ ciągle czekałam aż stanie się coś interesującego, aż doszłam do zakończenia które wywołuje tylko i wyłącznie śmiech... To nie zasługuje nawet na stanie koło horroru. Nie ma w niej nic strasznego, wywołuje jedynie obrzydzenie.

Najgorsza książka jaką przeczytałam... Wybrałam ją bo opis z tyłu brzmiał interesująco, ale niestety był najciekawszym elementem całej książki. Przeczytałam całą ponieważ ciągle czekałam aż stanie się coś interesującego, aż doszłam do zakończenia które wywołuje tylko i wyłącznie śmiech... To nie zasługuje nawet na stanie koło horroru. Nie ma w niej nic strasznego, wywołuje...

więcej Pokaż mimo to