-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
Dla tej książki odgrzebałam swoje konto na lubimyczytać - wczoraj odebrałam prenumeratę, dzisiaj już przeczytane. To współczesna satyra na korpokulturę z potężną ilość zabaw formą, ale każda z nich ma sens.
To jedna z tych książek, które się czyta i się z nich śmieje, dopóki nie uświadamia się sobie, że to jest w sumie tragiczne.
Autorka cudownie wplata tak na dobrą sprawę problem indywidualności a kolektywizmu; zgubienia swojej tożsamości w społeczeństwie;
I niby Ci bezimienni bohaterowie mają momenty,w trakcie których zdają się jakby mieć przestrzeń do wyrażenia siebie;
Ale łapałam się na tym, że już nie wiedziałam, czy te momenty "indywidualności" nie są tylko kolejnym elementem systemu urojeniowego społeczeństwa - czy to tak, że to tylko w relacjach jest spłaszczony człowiek do swojego typu ludzkiego, czy on sam się wpycha w niego?
Świetnie operuje absurdem, w opisie kładąc tez nacisk na to, jak człowiek sobie kategoryzuje świat
Właśnie na dobra sprawę tym pisze, ludzkimi (nie tylko pani autorki) narracjami i kategoriami
A przy tym jest tak brawurowo i inteligentnie zabawna, że można by ja czytać/krzyczeć na głos w HydeParku, zostawiając po sobie odrobinę goryczy.
Bardzo nieskładna i bardzo pochlebna opinia - chwała, że to zostało wydane!
Dla tej książki odgrzebałam swoje konto na lubimyczytać - wczoraj odebrałam prenumeratę, dzisiaj już przeczytane. To współczesna satyra na korpokulturę z potężną ilość zabaw formą, ale każda z nich ma sens.
To jedna z tych książek, które się czyta i się z nich śmieje, dopóki nie uświadamia się sobie, że to jest w sumie tragiczne.
Autorka cudownie wplata tak na dobrą sprawę...
Różnie czytam opowiadania.
Zazwyczaj jednak nie potrafię się wyrwać z linearnej formy czytania książki i czytam je po kolei, jedno po drugim. Czasami dawkuję je sobie, tworząc z czytania swoisty codzienny rytuał, uświetniający mój wieczór lub poranek.
"Ministerstwo moralnej paniki" za to podczytywałam. Wybierałam leniwie jedno z opowiadań, zaintrygowana tytułem, i korzystając z 15 minut, które normalnie mogłyby zostać przetrawione na czynności byle-jakie, czytałam. Żeby przekonać się do wstania z łóżka, przyspieszyć czas oczekiwania na ugotowanie się obiadu lub po prostu nie dać się pożreć marazmowi.
I tak po dwóch dniach zorientowałam się, że brakuje mi już tytułów do wyboru.
A po paru godzinach od tego braku zorientowałam się, że brakuje mi również tych tytułów, które już przeczytałam i chce mi się do nich wracać.
Tak oto "Ministerstwo moralnej paniki" znalazło sobie dogodne miejsce w moim sercu. Ale za co tak właściwie? Prawdą jest, że nie wszystkie opowiadania są równie dobre, a powiedziałabym nawet, że kilka początkowych jest mocno średnich. Jednak te, które wywarły na mnie pozytywne wrażenie, są naprawdę wybitne. [dla ciekawych: to np. "Ballada o Arlene i Nelly", "Alice, musisz być środkiem swojego własnego wszechświata", "Miłość to żadna wielka sprawa" czy "Pralniomat"]
Rzecz tkwi przede wszystkim w stylu pisania, bardzo dobrze przełożonym na j.polski. We wstrząsie, który jest podany bardzo delikatnie, kronikarsko, jak każda rzecz, która może się zdarzyć. Jest może nawet w tym coś intymnego. Intymność to w końcu druga rzecz, która się tu pojawia. Koi moralną panikę. Bywa zdecydowanie bardziej ludzka niż hollywoodzkie obrazki, do których zdarza się ludziom ją porównywać. I całkiem zaskakująca.
Gdzieś to w moim serduszku zostanie już na zawsze.
Różnie czytam opowiadania.
więcej Pokaż mimo toZazwyczaj jednak nie potrafię się wyrwać z linearnej formy czytania książki i czytam je po kolei, jedno po drugim. Czasami dawkuję je sobie, tworząc z czytania swoisty codzienny rytuał, uświetniający mój wieczór lub poranek.
"Ministerstwo moralnej paniki" za to podczytywałam. Wybierałam leniwie jedno z opowiadań, zaintrygowana tytułem, i...