-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2012-08-11
Po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci" nie mogłam się doczekać, kiedy sięgnę po "W pierścieniu Ognia". Zanim jednak ją kupiłam, przeczytałam z grubsza opinie. Jak nietrudno się domyślić, były pozytywne, nawet bardzo. Zastanawiałam się długo, co w niej będzie, kolejne igrzyska? Katniss będzie mentorką? Stwierdziłam, że to będzie nudne, ale jednak książka okazała się całkowicie NIEPRZEWIDYWALNA, w ogóle nie wiedziałam co się wydarzy! Trzymała w napięciu do ostatniej chwili.
Książa opowiada o dalszych losach Katniss i Peety. Pół roku, po zakończeniu siedemdziesiątych czwartych igrzysk, w których wspólnie wygrali, przygotowują się do Tournee Zwycięzców, gdzie zwiedzą wszystkie dystrykty. W między czasie trwają przygotowania do 75 Głodowych Igrzysk...
Ta książka, łącznie z pierwszą częścią, to ... NAJLEPSZA SERIA JAKĄ KIEDYKOLWIEK CZYTAŁAM. POLECAM KAŻDEMU!
Po przeczytaniu "Igrzysk Śmierci" nie mogłam się doczekać, kiedy sięgnę po "W pierścieniu Ognia". Zanim jednak ją kupiłam, przeczytałam z grubsza opinie. Jak nietrudno się domyślić, były pozytywne, nawet bardzo. Zastanawiałam się długo, co w niej będzie, kolejne igrzyska? Katniss będzie mentorką? Stwierdziłam, że to będzie nudne, ale jednak książka okazała się całkowicie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-08-23
Po drugim tomie, pt. "Płonący most" prawie się popłakałam. I to wcale nie stało się przez Willa, ani Evanlyn, ale właśnie przez jedną z moich ulubionych dwóch postaci - szpakowatemu zwiadowcy Halto'wi. Bardzo mi szkoda, że w tej części było tak bardzo mało o Gilanie... Jakoś to przeżyłam.
Zaraz po spaleniu mostu, Will, wraz z Evanlyn trafili do niewoli Skandian pod dowództwem jarla Eraka. Przemierzają razem groźne wody, by dojechać do skutej lodem groźnej Skandii, gdzie mają zostać sprzedani do niewoli, skazani na ciężką pracę od świtu do nocy, ponad siły każdego człowieka. Tymczasem Halt szuka sposobu, dzięki któremu będzie mógł udać się na wyprawę w sprawie odnalezienia swojego czeladnika. Będzie jednak musiał zapłacić za to wielką cenę: zostanie wydalony z korpusu zwiadowców.
Książka była bardzo lekka i przyjemna jak poprzednie części. Mimo wszystko, nieco denerwowało mnie to, że Horace, rumienił się za każdym razem - z nieśmiałości, z nerwów, z wściekłości... z wszystkiego! To tylko jeden taki nieistotny minus, ale jednak coś.
Z niecierpliwością sięgam po kolejną część!
Po drugim tomie, pt. "Płonący most" prawie się popłakałam. I to wcale nie stało się przez Willa, ani Evanlyn, ale właśnie przez jedną z moich ulubionych dwóch postaci - szpakowatemu zwiadowcy Halto'wi. Bardzo mi szkoda, że w tej części było tak bardzo mało o Gilanie... Jakoś to przeżyłam.
Zaraz po spaleniu mostu, Will, wraz z Evanlyn trafili do niewoli Skandian pod...
Już dawno miałam przeczytać tą książkę, jednak zanim do niej się zebrałam, zadano mi ją jako lekturę na język polski.
Przeżyłam z tą historią bardzo wiele i mam co do niej miłe wspomnienia. Tolkien stworzył bardzo piękny świat, do którego sporządził także mapę, która pomaga nam śledzić losy bohaterów. Postarał się o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Ta książka jest lekka i bardzo przyjemna na długie wieczory.
Już dawno miałam przeczytać tą książkę, jednak zanim do niej się zebrałam, zadano mi ją jako lekturę na język polski.
Przeżyłam z tą historią bardzo wiele i mam co do niej miłe wspomnienia. Tolkien stworzył bardzo piękny świat, do którego sporządził także mapę, która pomaga nam śledzić losy bohaterów. Postarał się o każdy, nawet najmniejszy szczegół. Ta książka jest lekka i...
Sama nie wiem, jak mam ocenić kilka opowiadań, które wydają się obszerniejsze, niż właściwie są. Zastanawiam się, czy to przez tą "grubość kartek" ta książka wydaje się tak obszerna, a w rzeczywistości ma zaledwie 200 stron z wielgaśną czcionką... Hmm... Gdybym nie była fanką autorki, szkoda by mi było tych dwudziestu paru złotych.
"Szepty Dzieci Mgły"
Trudi Canavan dostała za nie nagrodę Aurealis za najlepsze opowiadanie fantasy... hm, właściwie jedyny fajny fragment z tej historii znajduje się z tyłu książki. Można by spokojnie rozwinąć, czegoś mi tutaj jednak brakowało. Mimo wszystko opowiadanie dobre, więc daję 6/10.
"Szalony Uczeń"
Najbardziej oczekiwane przeze mnie opowiadanie ze świata Trylogii Czarnego Maga, w której był napoczęty właśnie temat Tagina. Ta opowieść daje właściwie do myślenia. Czy jakby Twój brat okazał się szaleńcem, potrafiłabyś/łbyś go powstrzymać? 10/10
"Markietanka"
To opowiadanie natomiast mnie bardzo zadziwiło, spodziewałam się czegoś zupełnie innego! Wg mnie ta historia ma na celu pokazanie, jak silna jest śmierć, a i co mogą zrobić ludzie. Ciekawe, ciekawe, warto przeczytać. 9/10
"Przestrzeń dla siebie"
Tutaj mam trochę mieszanych odczuć. Z jednej strony to opowiadanie było napisane w formie pamiętnika pewnej malarki... Pomysł był bardzo ciekawy, ale zastanawiam się, czy to już kiedyś gdzieś nie było, albo już zaczęło coś kiełkować w mojej wyobraźni. Zastanawialiście się kiedyś, co zrobilibyście z dodatkowym czasem, a w dodatku - nieograniczonym, a czy powiedzielibyście o tym swoim bliskim? 8/10
"Biuro rzeczy znalezionych"
Jak dla mnie było do bólu przewidywalne i wcale nie podobał mi się pomysł. Na sam koniec bohaterka zachowuje się trochę samolubnie, co innego gdyby powstrzymała tą suszę, żeby coś jeszcze w tym opowiadaniu się działo, ale z jednej strony wtedy nie byłoby to opowiadanie - miałoby więcej niż jeden wątek.;) Ale mimo wszystko daję 4/10
Licząc średnią...
Wychodzi mi na całą książkę 7,4.
Tak więc wychodzi mi ocena "Bardzo dobra". ;))
Polecam, najbardziej warto dla Szalonego Ucznia (o ile się czytało Tryl. Czar. Mag.) i Markietanki.
Polecam.:)
Sama nie wiem, jak mam ocenić kilka opowiadań, które wydają się obszerniejsze, niż właściwie są. Zastanawiam się, czy to przez tą "grubość kartek" ta książka wydaje się tak obszerna, a w rzeczywistości ma zaledwie 200 stron z wielgaśną czcionką... Hmm... Gdybym nie była fanką autorki, szkoda by mi było tych dwudziestu paru złotych.
"Szepty Dzieci Mgły"
Trudi Canavan...
Zmierzch to podobno połączenie horroru, romansu i powieści o dojrzewaniu (mówię podobno, bo horroru to tam nie widziałam). Sama nie wiem, co mam powiedzieć po przeczytaniu TEJ książki. Na prawdę długo zastanawiałam się nad tym, co napisać, czy polecić ją innym, czy nie, a może stanowczo od niej odciągać. Stwierdziłam, że nie będę się przejmować tym, co sądzą inni, ale postaram się napisać z mojego serca, z tego, co czułam czytając...
Będzie tego chyba dużo, więc może zacznę od postaci Belli i Edwarda.
Bella - okropnie ją znienawidziłam, była płytka, wyciągała bardzo pochopne wnioski, a czasami była tak naiwna, że trzymałam się za głowę, chciałam wyrwać kartki i sama dopisać mądrzejsze rozwiązanie, niż to wybrane przez nią, i to chyba tylko dlatego, że szkoda mi było Edwarda (choć on też nie był brylantowy, ale o nim za chwilę)... Choć w sumie chyba taki był cel, dziewczyna-totalne-zero + super-mega-facet-niczym-superman. Zachowanie Belli przy Edwardzie też było karygodne - albo się go bała, albo się rumieniła, albo miała tysiąc myśli, albo tysiąc pytań, a jak go nie było, to po prostu umierała z tęsknoty. A, zapomniałabym dodać - Bella potrafiła potknąć się na prostej powierzchni, i wpaść w tarapaty w każdym momencie, albo nawet celowo - myśląc np. że ma szanse z głodnym wampirem sam na sam, a bo co.
Edward - był tak STRRRRRRRRASZNIE wyidealizowany, że po prostu rzygałam czasami tym, czego on nie potrafi. Pięknie pisał, grał, (nie tylko w baseball, na pianinie też), szybki, czytał w myślach, piękny, tak pięknie się poruszał, też odnosiłam wrażenie że był po prostu niepokonany, więc osobiście cech Edwarda miałam po dziurki w nosie. Rzygałam także tym, jak on to mówił, że jest ogromnie niebezpieczny, że powinna go unikać, a potem siedział z nią dzień i noc, ale dalej jej mówił, że jest niebezpieczny... Ale ogólnie był o niebo lepszy od Belli.
Ogólnie ta książka to właściwie praktycznie jeden wielki dialog, o tym, jak to brali się za ręce, po tysiąckroć, o tym, jak Edward głaszcze ją po policzku, o tym, jak ona się rumieni, o tym, jak Edward opowiada jak jest niebezpieczny i inny, o tym, jak Bella go wypytuje i on ją na zmianę, o tym, jak Edward tłumaczy co wtedy i kiedy zrobił i dlaczego, i tak dalej, i tak dalej... Zdecydowanie nie jest to książka, w której jest ogromnie dużo opisów, szczegółowych opisów, tu po prostu przeważają dialogi, Edwarda z Bellą, jak się to nie kochają + przeżycia Belli, o tym, jak to się ktoś nie zachował, albo o tym, jak często się potyka, czy choć o tym, jaki jej wampir jest piękny.
A mimo wszystko... Nie potrafię ocenić tej książki. Z jednej strony jak nic dałabym dwie gwiazdki, a z drugiej, dała te 5 albo 6, bo przeczytało mi się szybko i było kilka fajnych fragmentów... No nic, nie potrafię. Dlatego pozostawiam bez oceny... Jednak mimo tych debilnych postaci, debilnej fabuły, ta książka wciąga, czyta się ją szybko, czasami można się uśmiechnąć, bo jest dobry fragment, a czasami chce się ją wywalić przez okno. Nie dam rady jej ocenić, za dużo zmiennych uczuć.
Zmierzch to podobno połączenie horroru, romansu i powieści o dojrzewaniu (mówię podobno, bo horroru to tam nie widziałam). Sama nie wiem, co mam powiedzieć po przeczytaniu TEJ książki. Na prawdę długo zastanawiałam się nad tym, co napisać, czy polecić ją innym, czy nie, a może stanowczo od niej odciągać. Stwierdziłam, że nie będę się przejmować tym, co sądzą inni, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-27
Elphame, od pasa w górę człowiek, w dół - spadek po ojcu centaurze, dwie porośnięte włosiem nogi, oczywiście z kopytami. Naznaczona przez boginię. Inna, uważa, że nigdy nie odnajdzie swojej prawdziwej miłości - bo w końcu kto zapragnie taką istotę, jak ona? Wewnętrzny impuls pcha Elphame do zamku MacCallana - właściwie ich ruin, które nagle intuicja każe jej odbudować. Elphame jeszcze nie wie, że pozna tam swoją miłość, niejakiego Lochlana, który jest również połączeniem dwóch ras. Wszystko wydawałoby się piękne, gdyby nie ponadstuletnia krwawa przepowiednia, unosząca się nad zamkiem MacCallan...
Muszę przyznać, że wielkie było moje zdziwienie, gdy już w Epilogu dowiedziałam się, że główna bohaterka, mianowicie - Elphame - jest krótko mówiąc dziewczyną, która zamiast nóg ma kopyta. Aż zerknęłam ponownie na okładkę i wreszcie zagadka, której właściwie sobie nie zadałam, się wyjaśniła - czy ktoś kupiłby tą książkę, gdyby zobaczył dziwny wybryk natury i zapewne nazwał go mianem "minotaura", zaczerpniętego z mitologii? Hm, tego stwierdzić nie mogę, ale ja bym się chyba zastanowiła - albo by mnie zaintrygowało. Na pewno pomysł na powieść jest bardzo dobry, ale jak z wykonaniem? Według mnie w tej książce brakuje trochę dobrej, wartkiej akcji, czasami potrafi zanudzić, szczególnie czytając przeżycia głównej bohaterki, jak zachwyca się starymi ruinami zamku, albo jak ciągle się cieszy, nawet gdy uda jej się zedrzeć kurz z posadzki. Inne postacie były całkiem dobre, ale czasami wydawało się, że niektóre są jakby płaskie, jakby nie miały charakteru - bodajże Wynne wydała mi się zwykłą małostkową kobietą, która tylko patrzy by uwieść faceta i takie tam. Najbardziej żywe były wg mnie Brighit - łowczyni, jedyna, która nie zachwycała się Cuchulainnem i Brenna - wstydliwa uzdrowicielka, ale gdy dowiedziała się o czyimś nieszczęściu, pierwsza leciała na pomoc. A teraz dochodząc tak do Lochlana... okropnie pachniało mi to zmierzchem - co mam na myśli? Tutaj nieco zdradzę fabułę, więc jak ktoś ma tą książkę przed sobą, albo nie chce, żebym mu waliła spoilery, proszę dalej nie czytać :) - tak więc Lochlan był w połowie człowiekiem, w połowie demonem. A teraz podobieństwa, jakie zaobserwowałam: Lochlan zachowywał się przy Elphame w taki sposób, że pragnął wypić jej krew (to demon, czy wampir? ;D Nie wiedziałam, że demony są tak podobne) i ciągle się bał, że zrobi jej krzywdę. A ona co? Oczywiście się go nie bała, a kiedy powiedział, że się o nią boi, dostał po uszach, bo jak może obrażać boginię. Ma za swoje. Za to ukradzenie części Edwarda, choć wcale za nim nie przepadam.
Pomysł na fabułę - jak najbardziej, gorzej z wykonaniem. Akcja toczyła się mozolnie, w prawdzie dopiero ok.450 strony coś zaczęło się dziać, gdy mieliśmy 58 stron do końca, a właściwie i tak nie wydarzyło się zbyt wiele - ale to był tam jakiś przełom. Postacie nijakie, główna bohaterka bez rewelacji. Stwierdzam, że trochę się to wyrównuje, bo mimo grubości skończyłam nawet szybko. Trochę się wyrównuje, książka jak najbardziej średnia - nie mam co polecać, a z drugiej strony, nie mam od czego odciągać.
Elphame, od pasa w górę człowiek, w dół - spadek po ojcu centaurze, dwie porośnięte włosiem nogi, oczywiście z kopytami. Naznaczona przez boginię. Inna, uważa, że nigdy nie odnajdzie swojej prawdziwej miłości - bo w końcu kto zapragnie taką istotę, jak ona? Wewnętrzny impuls pcha Elphame do zamku MacCallana - właściwie ich ruin, które nagle intuicja każe jej odbudować....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-01
Nic dodać, nic ująć - kolejna bardzo dobrze napisana część zwiadowców, zaczynam się zastanawiać, czy kiedykolwiek mnie rozczarują... tym razem przenosimy się trochę w czasie, kiedy Will był jeszcze uczniem Halta - Erak pragnie wyruszyć na jeszcze jedną morską wyprawę w wyniku czego zostaje pojmany, a nasi przyjaciele z Araulenu muszą wyzwolić go z niewoli.
~~spoiler~~
Część bardzo ciekawa, choć nie życzyłam śmierci żadnemu z bohaterów, było wiadomo, że wszyscy przeżyją, więc zakończenie trochę słabe, mimo wszystko część aż do samego końca trzyma w napięciu. c;
Polecam!
Nic dodać, nic ująć - kolejna bardzo dobrze napisana część zwiadowców, zaczynam się zastanawiać, czy kiedykolwiek mnie rozczarują... tym razem przenosimy się trochę w czasie, kiedy Will był jeszcze uczniem Halta - Erak pragnie wyruszyć na jeszcze jedną morską wyprawę w wyniku czego zostaje pojmany, a nasi przyjaciele z Araulenu muszą wyzwolić go z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-04
Jak Szekspir słyszy, te porównania, że Edward to Romeo, Jacob to Parys, a Bella to Julia, chyba przewraca się w grobie.
Jak Szekspir słyszy, te porównania, że Edward to Romeo, Jacob to Parys, a Bella to Julia, chyba przewraca się w grobie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-06
Pocałunek anioła to nic innego jak dosyć krótka, ale za to przyjemnie opowiedziana historia Ivy, nastolatki, która ma swoje serdeczne przyjaciółki oraz chłopaka, Tristana, którego kocha wraz ze wzajemnością, planuje z nim wspólną przyszłość i nie widzi bez niego życia - okazałoby się puste i beznadziejne. Jednak zrządzeniem losu chłopak ginie w wypadku samochodowym, a ona uchodzi z życiem. Wtedy dotychczasowe życie Ivy się załamuje, a także przestaje wierzyć w anioły, do których dotychczas się modliła...
Książkę czyta się bardzo szybko, wręcz połyka się ją w całości, w ogóle nie kontrolujemy stron, ale ma to także swoje minusy - czasami czułam się zawiedziona, bo autorka równie szybko zamykała wątki które dopiero co się pojawiały i robiło się czasami trochę chaotycznie, jakby nie można było ich trochę bardziej dopracować i spędzić nad nimi więcej czasu, zamiast się 'spieszyć'. Powieść napisana z pewnością bardzo dobrym językiem, któremu nie mogę nic zarzucić. Fabuła również niczego sobie, dziewczyna wierząca w anioły, dramatyczna utrata osoby, którą się kocha, a także to, co z nami się po tym dzieje. Dzięki niej można z pewnością uwierzyć w istnienie aniołów, wszystko opowiedziane w bardzo ciekawy, zarazem przyjemny w odbiorze sposób.
Pocałunek anioła to nic innego jak dosyć krótka, ale za to przyjemnie opowiedziana historia Ivy, nastolatki, która ma swoje serdeczne przyjaciółki oraz chłopaka, Tristana, którego kocha wraz ze wzajemnością, planuje z nim wspólną przyszłość i nie widzi bez niego życia - okazałoby się puste i beznadziejne. Jednak zrządzeniem losu chłopak ginie w wypadku samochodowym, a ona...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytałam kiedyś, bardzo dawno, a dziś przypadkiem się na nią natknęłam i ożyły moje uczucia - wiem, że ogromnie mi się podobała, a że czytałam ją w młodym wieku niezbyt dobrze pamiętam fabułę. Cóż, wtedy byłam zafascynowana. ;)
Czytałam kiedyś, bardzo dawno, a dziś przypadkiem się na nią natknęłam i ożyły moje uczucia - wiem, że ogromnie mi się podobała, a że czytałam ją w młodym wieku niezbyt dobrze pamiętam fabułę. Cóż, wtedy byłam zafascynowana. ;)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-12
Sama nie wiedziałam dlaczego wzięłam tą książkę, może dlatego, że wypożyczałam sporo lektur, a jakimś cudem w mojej pamięci zaświtało, że koleżanka mi polecała... Nie byłam do końca przekonana, myślałam, że to tania książka dla nastolatek. Ale wbrew tego co myślicie - wcale mnie nie rozczarowała, bo szukałam właśnie lekkiej i niezobowiązującej książeczki, czasami tak mam, dla odmiany.:) Mimo wszystko taka ocena, bo czytało się lepsze, jestem ciekawa kolejnych książek z serii "Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty" ;)
Sama nie wiedziałam dlaczego wzięłam tą książkę, może dlatego, że wypożyczałam sporo lektur, a jakimś cudem w mojej pamięci zaświtało, że koleżanka mi polecała... Nie byłam do końca przekonana, myślałam, że to tania książka dla nastolatek. Ale wbrew tego co myślicie - wcale mnie nie rozczarowała, bo szukałam właśnie lekkiej i niezobowiązującej książeczki, czasami tak mam,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-09
Po przeczytaniu dwóch części, opuściłam Heartland na dobre trzy miesiące z przypiętą w moim umyśle łatką - znudziła mnie ta historia i nie chce mi się czytać więcej.
Dzisiaj rano, zwalczając nudę zabrałam się za trzecią część serii. Nie spodziewałam się jakiegoś przełomu, zwykła krótka historyjka, z którą można spędzić kilka przyjemnych godzin, czytając o koniach - właściwie nie są to wcale uwielbiane przeze mnie stworzenia.
We "własnej drodze" dowiadujemy się o kolejnych problemach Amy i Heartlandu - Pegaz czuje się coraz gorzej, a schronisko chyli się ku upadkowi, z braku klientów i środków finansowych. Do tej pory była to według mnie najbardziej smutna część. Mimo wszystko dobra, na takie jak dzisiaj, nudne niedzielne i zimowe poranki, a ja mimo wszystko skuszę się na przeczytanie dalszych części i to w bardzo bliskiej przyszłości. ;))
Po przeczytaniu dwóch części, opuściłam Heartland na dobre trzy miesiące z przypiętą w moim umyśle łatką - znudziła mnie ta historia i nie chce mi się czytać więcej.
Dzisiaj rano, zwalczając nudę zabrałam się za trzecią część serii. Nie spodziewałam się jakiegoś przełomu, zwykła krótka historyjka, z którą można spędzić kilka przyjemnych godzin, czytając o koniach -...
2012-12-11
Wczoraj skończyłam czytać Łotra.
Jakie mam teraz odczucia? Hmmm... bardzo mieszane. Zacznijmy po kolei:
Co mnie irytowało?
- Lilia była tak naiwna, że w pewnych momentach byłam niemal zupełnie pewna, że to dziesięciolatka.
- Jak zawsze podobały mi się badania Dannyla, teraz byłam wręcz znudzona.
- Mam dość tych poszukiwań dzikich magów.
- Jak to jest, że w Kyralii, gdzie wszyscy są tak nietolerancyjni, co druga osoba jest homoseksualistą!? Tak, wątki z Dannylem były oryginalne i to mi się podobało, ale z góry było wiadomo, że tak samo jest z Ashakim, Naki i Lilią, a gdy zaczęłam czytać jak Anyi kłóciła się ze swoją byłą kochanką, normalnie skręciło mnie w żołądku. Kolejna osoba... za niedługo się okaże, że Cery kocha Gola - już dzisiaj nic mnie nie zdziwi.
Co mi się spodobało? Po tej ostrej krytyce...
- Podobał mi się wątek z Dorrienem i Soneą - nareszcie!
- Przygody Lorkina wśród zdrajców także były ciekawe.
- Jak zwykle styl pisania autorki stoi na wysokim poziomie, a okładka jest również zachęcająca.
Niestety dam tylko 6/10 (mówię tylko, bo dzieła pani Canavan to jedne z moich ulubionych). Za dużo tego homoseksualizmu... to stało się po prostu... nudne... przewidywalne...
Ale ciągle mam nadzieję, że Królowa Zdrajców okaże się najlepszą częścią Trylogii Zdrajcy, podobnie jak było z Wielkim Mistrzem.
Wczoraj skończyłam czytać Łotra.
Jakie mam teraz odczucia? Hmmm... bardzo mieszane. Zacznijmy po kolei:
Co mnie irytowało?
- Lilia była tak naiwna, że w pewnych momentach byłam niemal zupełnie pewna, że to dziesięciolatka.
- Jak zawsze podobały mi się badania Dannyla, teraz byłam wręcz znudzona.
- Mam dość tych poszukiwań dzikich magów.
- Jak to jest, że w Kyralii, gdzie...
2012-12-14
Moja przygoda z czwartą częścią Heartlandu zakończyła się bardzo szybko - przeczytałam w formie pdf wszystko naraz, nawet nie odchodząc od komputera i zastanawiam się teraz, ile mi to zajęło - kilka godzin?
Heartland jak dla mnie robi się coraz bardziej nudnawy. Do schroniska przybywa siostrzeniec Lisy Stillman - Ben, który nie wykazuje żadnej chęci ani ochoty poznania metod stosowanych przez Amy i Trega - a nawet w nie nie wierzy. Amy pragnie go zwolnić, kiedy dowiaduje się od Lou prawdy o chłopaku, po czym zmienia zdanie, ale wtedy pojawia się problem... Treg nie może o niczym wiedzieć. A to doprowadza do częstych konfliktów pomiędzy nimi. On nie może odejść, bo jest jedyną osobą - poza Amy - która oddaje się zupełnie Heartlandowi i wie jaki jest jego prawdziwy cel.
Książeczka lekka, czyta się szybko, jak w poprzednich częściach też nieco dramatyczna i smutnawa, ale także zadziwiająca - świetne były momenty, kiedy Claire przełamała strach i ćwiczyła ze swoim siwkiem na lonży. :)) Poolecam!
Moja przygoda z czwartą częścią Heartlandu zakończyła się bardzo szybko - przeczytałam w formie pdf wszystko naraz, nawet nie odchodząc od komputera i zastanawiam się teraz, ile mi to zajęło - kilka godzin?
Heartland jak dla mnie robi się coraz bardziej nudnawy. Do schroniska przybywa siostrzeniec Lisy Stillman - Ben, który nie wykazuje żadnej chęci ani ochoty poznania...
2012-12-15
Oblężenie Macindaw bardzo mile mnie zaskoczyło. Stwierdziłam, że to będzie jedna z najbardziej nudnych części, bo opisuje jedynie odbicie zamku Kerenowi, ale pomyliłam się. Jak zwykle John Flanagan potrafił wpleść w swoją powieść piękne opisy walk, uczuć, przyjaźni, a także nieco humoru. Cieszę się, że poza tą ciągłą chęcią wygranej, bohaterowie mówią też nieco o swoich uczuciach, a nie pozostawiają ich jako mniej ważny element. Will zdecydowanie jest postacią, która nigdy mi się nie znudzi, i w przeciwieństwie do niektórych powieści innych autorów, opowiadających o wielkich bohaterach, zupełnie nie irytuje, a wręcz przeciwnie - trzymamy za niego kciuki do ostatniej chwili, do ostatniej akcji, w napięciu przewracając strony i uśmiechając się, gdy mu się uda. Zdecydowanie polecam, to jedna z najlepszych serii młodzieżowych na świecie.
Oblężenie Macindaw bardzo mile mnie zaskoczyło. Stwierdziłam, że to będzie jedna z najbardziej nudnych części, bo opisuje jedynie odbicie zamku Kerenowi, ale pomyliłam się. Jak zwykle John Flanagan potrafił wpleść w swoją powieść piękne opisy walk, uczuć, przyjaźni, a także nieco humoru. Cieszę się, że poza tą ciągłą chęcią wygranej, bohaterowie mówią też nieco o swoich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLedwo co przetrwałam. Męczarnia i tyle.
Ledwo co przetrwałam. Męczarnia i tyle.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-11-24
Nie ma to jak powrócić do jednej z moich ukochanych autorek, która tak oczarowała mnie "Trylogią Czarnego Maga", że chciałam jak najszybciej zabrać się za "Trylogię Zdrajcy" i udało się. ;)
Na prawdę ciężko jest się oderwać od świata wytworzonego przez Trudi Canavan, a powieści *wg mnie* stoją na bardzo wysokim poziomie, są dopracowane i uwielbiane przez czytelników.
Natomiast w "Trylogii Zdrajcy" dużo się zmienia. Syn Sonei, Lorkin, jest już dorosły, w Gildii nastąpiło wiele zmian, jak np. pojawienie się lecznic i dołączenie slumsów do miasta. Wydawałoby się, że wszystko się ułożyło, gdyby nie to, że Lorkin chce towarzyszyć Ambasadorowi Dannylowi w podróż do Sachaki...
Czy Sonea zgodzi się na wyprawę Lorkina?
Czy Lorkin nie narazi się na gniew Ichanich, za poczynanie jego matki i ojca?
Czy będzie grozić mu niebezpieczeństwo?...
Tego musicie dowiedzieć się sami. ;)
Nie ma to jak powrócić do jednej z moich ukochanych autorek, która tak oczarowała mnie "Trylogią Czarnego Maga", że chciałam jak najszybciej zabrać się za "Trylogię Zdrajcy" i udało się. ;)
Na prawdę ciężko jest się oderwać od świata wytworzonego przez Trudi Canavan, a powieści *wg mnie* stoją na bardzo wysokim poziomie, są dopracowane i uwielbiane przez czytelników....
2012-11-30
Czy ja mogę jeszcze coś dodać? Czyżby opis z tyłu okładki zupełnie nie opowiadał o akcji zawartej w książce, wyciskając tylko tyle, ile powinien i nic więcej, że nie trzeba niż dorzucać?
Jest to moja pierwsza przygoda z Carlosem Ruizem Zafónem, muszę to przyznać, ale nie mogę się już doczekać, kiedy może kiedyś wpadnę w bibliotece na "Cień Wiatru" (chodź tak to brzmi, na pewno nie przez przypadek. ;D) Książka jest ciekawa, czyta się niezmiernie szybko, właściwie chciałabym czasami trochę więcej, a to dobry znak, gdy właściwie nie "rzyga się" akcją i ilością stron. Mimo, iż książka nie wnosi nic nowego do literatury, jak to powiedzieć - zwykła powieść skierowana do młodzieży, z lekkim dreszczem, tajemniczością i przygodą - ale polecam każdemu, bo książka wbrew pozorom nie jest naiwna i do bólu przewidywalna. Polecam. ;))
Czy ja mogę jeszcze coś dodać? Czyżby opis z tyłu okładki zupełnie nie opowiadał o akcji zawartej w książce, wyciskając tylko tyle, ile powinien i nic więcej, że nie trzeba niż dorzucać?
Jest to moja pierwsza przygoda z Carlosem Ruizem Zafónem, muszę to przyznać, ale nie mogę się już doczekać, kiedy może kiedyś wpadnę w bibliotece na "Cień Wiatru" (chodź tak to brzmi, na...
Na "Anioła" trafiłam zupełnie przypadkiem - poszłam do biblioteki po zupełnie inną książkę, a już odchodząc, zauważyłam przyciągającą okładkę dzieła Dorotei De Spirito. Podniosłam ją, obróciłam i niedbale rzuciłam okiem na opis okładki, jedynie przebiegając pierwszą linijkę opisu. "Jeszcze to i nareszcie nie zawracam pani głowy." - rzuciłam do bibliotekarki i uśmiechnęłam się. A bo co mi tam? Jedyne co mi grozi to po przeczytaniu lekki dół z zawiedzenia.
Naszą główną bohaterką jest Vittoria - anioł bez skrzydeł. Normalna nastoletnia dziewczyna, chodzi do szkoły, ma swoich przyjaciół, "których kocha" (jak w kółko to powtarza), siostrę, kochających rodziców. Czy czegoś jej brakuje...? Tak, bardzo boi się, że nigdy się nie zakocha. Jednak sama nie ma pojęcia, że o mało nie wjeżdżając skuterem w pewnego chłopaka rozpoczyna się jej wielka przygoda z demonem, "połączonych jak Romeo i Julia niebezpieczną miłością" - jak głosi nam opis z tyłu okładki.
"- To jest ten chłopak, którego o mało nie przejechałam na skuterze.
- Co takiego?
- I tym razem też zniknął! Dosłownie wyparował...
- Ba, i nic dziwnego, już drugi raz usiłujesz go zabić!
- To ty go o mało nie zabiłaś.
- No tak, ale ty byłaś ze mną i jak jakaś idiotka się schowałaś.
- Mówisz, że mnie widział?
- Myślę, że tak.
- Mam nadzieję, że go więcej nie zobaczę.
- Na jego miejscu też bym miała taką nadzieję. Ale tak swoją drogą, jest niezły. Jeśli za trzecim razem go przejedziesz, może zaprosi cię na kolację.
- To nie jest zabawne, moja droga"
Co mnie NAJBARDZIEJ ugryzło?
- Główna bohaterka nie posiada skrzydeł i nawet nie zostało nam to wytłumaczone, dlaczego.
- Bardzo proste dialogi (książkę napisała w sumie 17-sto latka...)
- Chyba ten Gi... Gi... (czekajcie) Guglielmo wydawał mi się za bardzo wyidealizowany.
Jak tak, to... Jak chce się wam, to przeczytajcie.
Jak wam szkoda czasu, to nie. ;)
Na "Anioła" trafiłam zupełnie przypadkiem - poszłam do biblioteki po zupełnie inną książkę, a już odchodząc, zauważyłam przyciągającą okładkę dzieła Dorotei De Spirito. Podniosłam ją, obróciłam i niedbale rzuciłam okiem na opis okładki, jedynie przebiegając pierwszą linijkę opisu. "Jeszcze to i nareszcie nie zawracam pani głowy." - rzuciłam do bibliotekarki i uśmiechnęłam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Eragon, jest to książka, zatytułowana imieniem głównego bohatera, którym jest biedny chłopiec ze wsi Carvahall, mieszkający ze swoim wujem i kuzynem. Pewnego razu, udając się na polowanie, znajduje dziwny niebieski kamień. Z początku pragnie odsprzedać go i na nim zarobić, ale nie udaje mu się to. W pewnym momencie z tajemniczego głazu wykluwa się mały, niebieski smoczek. Eragon dotyka zwierzęcia, dostając gedwey ignasię - znamię na dłoni. Od tego czasu wychowuje samotnie smoczycę, imieniem Saphira, w ukryciu przed wujem i kuzynem. Jednak pewnego razu pojawiają się kłopoty. Niejacy Ra'zacowie, pod nieobecność jego kuzyna, który wyjechał do innego miasta do pracy, zabijają jego wujka. Eragon wraz z Brom'em, bajarzem z wioski, udają się po zemstę. W ten sposób zaczyna się pełna przygód historia...
Po przeczytaniu kilku rozdziałów ta książka bardzo przypadła mi go gustu. Jestem wielką miłośniczką fantasy. Christopher Paolini przedstawił w Eragonie wspaniały świat, pełen różnorodnych wydarzeń i bohaterów. Niektóre wydarzenia były zbyt łatwe do przewidzenia, ale mimo wszystko książka jest bardzo ciekawa i udana, jak na tak młodego pisarza. Polecam każdemu, kto lubi czytać fantastykę, a tym bardziej temu, kto uwielbia smoki.
Eragon, jest to książka, zatytułowana imieniem głównego bohatera, którym jest biedny chłopiec ze wsi Carvahall, mieszkający ze swoim wujem i kuzynem. Pewnego razu, udając się na polowanie, znajduje dziwny niebieski kamień. Z początku pragnie odsprzedać go i na nim zarobić, ale nie udaje mu się to. W pewnym momencie z tajemniczego głazu wykluwa się mały, niebieski smoczek....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to