rozwiń zwiń

Marszałkowie Stalina

Okładka książki Marszałkowie Stalina
Jurij Wiktorowicz Rubcow Wydawnictwo: Rea historia
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Rea
Data wydania:
2018-11-01
Data 1. wyd. pol.:
2018-11-01
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379933686
Tagi:
Stalin ZSRR komunizm wojna marszałek
Średnia ocen

                5,2 5,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,2 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
28
28

Na półkach:

Wiekopomne dzieło rosyjskiej? radzieckiej? (sam już nie wiem) propagandy
W książce mamy szeroki przegląd umiejętności wojskowych np. marszałka Jegorowa:
"Jegorow. Dowódca Frontu Południowego. Wysoki, silnej budowy. Prosta, dobroduszna twarz. Nos przypłaszczony. Głęboko osadzone oczy. Uśmiechnięty..."
"W tamtych latach często spotykałem Aleksandra Iljicza — wspomina A.M. Wasilewski. — Pełen życia, skromny, niepyszniący się swymi stanowiskami ani tytułami, bezgranicznie oddany sprawie komunizmu".
"Wielu z nas pamięta dobry uśmiech tow. Jegorowa, jego delikatny, prawdziwie ludowy humor, zwykły ludzki urok, jakąś szczególną duchowość w połączeniu ze stalową wolą dowódcy wojskowego"

Oraz trochę zagadnień specjalistycznych, które pozwolą laikom zrozumieć zagadnienia strategii:
"Na mrozie, bez gorącej strawy, z kawałkiem zamarzłego chleba w kieszeni, pod huraganowym ogniem karabinów maszynowych i artylerii własną piersią przedarliście zasieki z drutu kolczastego cytadeli wroga, by wreszcie swymi potężnym ciosami skruszyć go w jego umocnionym legowisku... Jest mi trudno wyróżnić jakiś jeden oddział wojskowy: bohatersko walczyli i bez wahania spoglądali w oblicze śmierci dosłownie wszyscy"

Z innych rzeczy na pierwszy plan wysuwa się dość swobodne poczynanie z liczbami np (bitwa nad jeziorem Chasan):
"Japończycy skoncentrowali przy granicy ugrupowanie o liczebności około 38 tysięcy strzelców, wspieranych z powietrza przez 70 samolotów. Po naszej stronie dysponowano zaledwie dwoma kompaniami z garnizonu ochrony pogranicza w Posjecie oraz 119. pułku strzeleckiego 40. Dywizji. Różnica w siłach, jak widać, znaczna"

No, nie tak znaczna, jak się sprawdzi w innych źródłach. Z 38 tysięcy Japończyków robi się około 20 tysięcy, a liczba Rosjan rośnie do 24 tysięcy, że o czołgach i samolotach nie wspomnę. I to wcale nie jest jakiś wyjątek. Nawet tłumacz nie wytrzymał i zaczął prostować co lepsze kwiatki liczbowe. Trzeba wspomnieć, że autor trzyma się oficjalnych danych kremlowskich, które są łagodnie mówiąc, różne od innych danych. Głównie chodzi o to, że Rosjanie zawsze mieli mniejsze siły, mniej sprzętu, zawsze pod górkę i los im nie sprzyjał. Przeciwnik na odwrót, zawsze z rękawa wypadały mu lawiny czołgów i masy żołnierzy.

Bohaterem tej książki nie są marszałkowie, ale jeden marszałek - Gieorgij Konstantinowicz Żukow. Człowiek bez skazy. Bohaterski, w żadnym razie nie gwiazdor, oraz niebywale przewidujący, zawołany strateg. Po prostu: Najlepszy. Autor z wprawą slalomisty unika wszelkich trudnych tematów, a jak już nie uda mu się umknąć, to katastrofy pracowicie przekuwa w obraz zwycięstwa. Marszałek co i rusz występuje jako autorytet i jego cytaty świadczą o wielkości, lub lichości opisywanej persony. Cytaty nie są jednak z książek o specjalistycznej tematyce wojskowej, bo takich Żukow nie pisał. Są głównie ze "Wspomnień i refleksji" o których sam Rubcow musiał powiedzieć, iż są kompilacją różnych dopisków, których Żukow nigdy na oczy nie widział, a które aktualnie były na czasie. Nie mogło być inaczej, bo wydań ta książka miała mnóstwo, a każde różni się od poprzedniej. Niestety tylko pierwsze wydanie powstało za życia marszałka, więc nie bardzo wiadomo, kto zmieniał następne wydania (a raczej doskonale wiadomo).
Gdyby ktoś miał ochotę wszystkie kwiatki zawarte w książce Rubcowa prostować, to musiałby napisać nową książkę, ale trzy razy grubszą. Trudno bowiem odnieść się do niektórych skrótów myślowych autora bez pokazania szerszej perspektywy, tak jak np w przypadku marszałka Goworowa chociażby. Autor nie szczędzi czytelnikowi cennych cytatów w stylu: "Pierwsze wrażenie ze spotkań z nowym dowódcą było różne — wspominał były szef wojsk inżynieryjnych B.W. Byczewski — wszyscy się jednak zgadzali co do jednego: Goworow nie znosi powierzchowności ani w myśleniu, ani w działaniu i potrafi ostro wypowiadać swoje zdanie lub ocenę. Słucha natomiast uważnie.
Od razu zaczął wymagać od każdego podwładnego dokładnej znajomości sytuacji na powierzonym odcinku i ze swej strony metodycznie i skrupulatnie kontrolował rozwiązanie każdego problemu w armii i zablokowanym mieście po najcięższej głodowej zimie".
Lub:
"L.A. Goworow był prawdziwym artylerzystą, to znaczy człowiekiem o ścisłym umyśle, jasno i precyzyjnie wyrażającym swoje myśli... Bardzo lubił Leningrad i miał w sobie jakieś charakterystyczne cechy prawdziwego leningradczyka — powściągliwość przy ukrywanej pasji... W zimnej chacie pod Możajskiem zobaczyłem nie dziarskiego wojaka, lecz raczej inżyniera czy matematyka, takiego dawnego rosyjskiego inteligenta".
O samej operacji wojskowej jeden krótki akapit, z czego połowa, to "Połączyły się 18 stycznia, kładąc kres 16–miesięcznej blokadzie Leningradu. Po raz pierwszy w historii współczesności oblegane wojska przy poparciu z zewnątrz zdołały rozbić przeciwnika, który blokował je przez tak długi okres. Mianowany 15 stycznia 1943 roku generałem–pułkownikiem Goworow otrzymał Order Suworowa I stopnia przyznawany dowódcom bojowym".
Rubcow ani się nie zająknie, że "przy poparciu z zewnątrz" oznacza cały Front Wołchowski. Jak pisze Władimir Bieszanow w "Obronie Leningradu": "Siły tego frontu przewyższały nieprzyjaciela co najmniej 2,2 raza w liczbie żołnierzy, w czołgach — 3,2 raza, w artylerii — 1,5 raza, w lotnictwie — 1,3 raza".
O tym rzeczywiście niekoniecznie trzeba pisać, skoro głównodowodzący frontem Miereckow "stracił w 1942 r. 170% pierwotnego stanu osobowego (!) i stał się absolutnym rekordzistą wśród wszystkich frontów radzieckich, o czym świadczy wskaźnik ukazujący procent strat w stosunku do liczebności składu osobowego; pod tym względem wyprzedził on nawet Front Zachodni i Stalingradzki!".
Książka tchnie duchem radzieckiej propagandy aż miło. Jak ktoś chce się zanurzyć w oparach tamtych lat, to ma niepowtarzalną okazję. Barwne postaci, ale spokojne, takie opiekuńcze i braterskie (oczywiście nie wszyscy, autor ma swoich wyraźnych faworytów), które dokonywały mistrzowskich, nieszablonowych posunięć zadziwiających wroga. O samych posunięciach się wiele nie dowiemy. Wystarczy, że były mistrzowskie i nieszablonowe. Słusznie. Np. opisywaną operację leningradzką konfrontowałem z książką Bieszanowa i ten oceniał to mniej barwnie: "Gwiazdozbiór czerwonych strategów" nie wymyślił niczego innego, aniżeli zebranie jeszcze większej liczby wojsk i sprzętu oraz zadanie silnego uderzenia czołowego na najbliższej odległości — przez odcinek szlisselburski". Bieszanow jest malkontentem. I ja chyba też.
Ogólnie książka nie jest taka zła, jeśli ktoś mniej więcej choćby zna temat. Wtedy można ją potraktować z przymrużeniem oka. Gorzej, jak ktoś ją zechce traktować na serio.

Wiekopomne dzieło rosyjskiej? radzieckiej? (sam już nie wiem) propagandy
W książce mamy szeroki przegląd umiejętności wojskowych np. marszałka Jegorowa:
"Jegorow. Dowódca Frontu Południowego. Wysoki, silnej budowy. Prosta, dobroduszna twarz. Nos przypłaszczony. Głęboko osadzone oczy. Uśmiechnięty..."
"W tamtych latach często spotykałem Aleksandra Iljicza — wspomina A.M....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    19
  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    7
  • Moja biblioteka
    1
  • Historia powszechna
    1
  • 01. Epub+
    1
  • Rosja/ ZSRR
    1
  • E-book
    1
  • Historia
    1
  • Szkoda papieru
    1

Cytaty

Więcej
Jurij Wiktorowicz Rubcow Marszałkowie Stalina Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne