Każdy
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Volunteer
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2020-08-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-08-03
- Liczba stron:
- 544
- Czas czytania
- 9 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324060641
- Tłumacz:
- Jerzy Kozłowski
Długo wyczekiwana powieść finalisty National Book Award
Hamburg, Terminal nr 1. O umówionej porze kilkuletni Janis wychodzi z toalety i rozgląda się za tatą. Chłopiec nie ma przy sobie nic – żadnych dokumentów czy bagażu, jedynie zwitek amerykańskich dolarów. Obsługa lotniska próbuje zidentyfikować małego pasażera, ale Janis nie zamierza odpowiadać na pytania.
Kim jest chłopiec? Kim jest człowiek, który go zostawił? I co kryje się za tą historią?
Najbardziej wyczekiwana powieść 2019 roku w USA.
Intensywna, elektryzująca opowieść o każdym z nas – o marzeniach, emocjach i skrywanych pragnieniach, w mistrzowskim przekładzie Jerzego Kozłowskiego.
Spektakularne dzieło
/San Francisco Chronicle/
Znakomite
/The Boston Globe/
Rozdzierające serce
/The Guardian/
Doskonałe
/Rachel Kushner, autorka Mars Room/
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wielka amerykańska powieść na hamburskim lotnisku
Wyczekiwanie kolejnej wielkiej amerykańskiej powieści, drodzy Państwo, trwa już tak długo, że zmieniło się w mem nie tylko literacki – w jednym z odcinków „Ratched”, niedawno wypuszczonego serialu Netflixa, jedna postać wyśmiewa drugą, bazgrolącą coś na boku, twierdząc, że właśnie próbuje stworzyć tę mityczną fabułę. Nie mam wątpliwości co do tego, że podobnie zaczepiony Salvatore Scibona poczułby się dotknięty do żywego, bo, cóż, prawda potrafi użądlić najboleśniej, a „Każdy” to kolejny oczywisty kandydat na mesjasza anglosaskiej literatury.
I tutaj może pojawić się pierwsze zdziwienie, bo opis na okładce, gdyby odrzeć go z dodatkowych informacji (o tym, że to ponoć najbardziej oczekiwana w Stanach powieść 2019 roku oraz o w istocie mistrzowskim przekładzie Jerzego Kozłowskiego) i zostawić tylko fragment dotyczący fabuły, można by uznać, że mamy doświadczenia ze współczesnym kryminałem czy thrillerem.
Nic bardziej mylnego – Scibona miesza właściwie wszystko (powieść wojenną, historyczną, szpiegowską, obyczajową, drogi, inicjacyjną...), żeby otrzymać miksturę, którą zwykliśmy nazywać literaturą piękną, a napięcia związanego z intrygą kryminalną nie ma tu za grosz.
Zamiast tego dostajemy historię chłopca, który rodzi się niespodziewanie dla podstarzałych rodziców, a później — tym razem niespodziewanie dla samego siebie — zostaje żołnierzem, co ostatecznie definiuje losy nie tylko jego, ale całej licznej grupy ludzi. W tym opisanego na okładce dziecka, które zostaje porzucone na hamburskim lotnisku.
Po bardzo efektownym blockbusterowym otwarciu, w którym ojciec zostawia kilkuletniego Janisa, Scibona skupia się na przeszłości Tilly’ego, weterana z Wietnamu. Opis jego wojennych losów jest solidny – nie zachwyca, może dlatego, że jestem świeżo po lekturze świetnych „Depeszy” Herra, ale fragmenty poświęcone pobytowi bohatera w południowej Azji zostały dobrze przemyślane, składają się na nie zmieszane w odpowiednich dawkach wisielczy humor, bohaterstwo i tragedia. Dużo ważniejsze w powieści jest jednak to, co z nich wynika — może się wydawać, że zespół stresu pourazowego, szczególnie w kontekście Wietnamu, to wytarty temat, ale Scibona podchodzi do niego w wyjątkowo ciekawy sposób. Tilly, wtedy znany pod innym nazwiskiem, postanawia wykorzystać nadarzającą się jeszcze w trakcie wojny okazję i po prostu zniknąć, przestać istnieć. To właśnie znikanie stanowi najważniejszy temat „Każdego”. Autor podporządkowuje fabułę pokazywaniu, w jaki sposób decyzja protagonisty wpływa na jego samego oraz ludzi, z którymi nawiązuje relacje. Konsekwencje, mówiąc oględnie, raczej nie są pozytywne, a świat opisany przez Scibonę okazuje się maszyną napędzaną przez spiralę przemocy (nie tylko fizycznej, nie tylko personalnej). Zdaje się, że można ją łatwo przerwać, ale do tego potrzeba jednej rzeczy, której Tilly nie jest gotów dać: obecności. „Każdy” to powieść o antybohaterstwie, ale bardzo specyficznym – nie objawia się ono w działaniu (czyli czynieniu zła), lecz w jego braku. Przy tym trudno nie współczuć głównemu bohaterowi, bo przecież nie on jest ziarnem, z którego mrok wykiełkował — a następnie wyrósł ponad miarę — on został złamany, a potem robił wszystko, żeby swoje rany wyleczyć. W tym kontekście szczególnie przeraża brutalne zakończenie — próby łatania dziur w egzystencji Tilly’ego kończą się ostatecznym niepowodzeniem, zło trwa nieprzerwanie.
Czy „Każdy” w istocie jest Wielką Amerykańską Powieścią? Cóż, zależy gdzie postawić poprzeczkę — jeśli były nią „Niksy”, jeśli był nią „Szczygieł”, jeśli było nią „4321”, jeśli było nią „Małe życie” to pewnie tak, pewnie można uznać tekst Salvatore Scibony za kolejnego mesjasza literatury. W mojej prywatnej kwalifikacji usadawia się gdzieś pomiędzy wyżej wymienionymi ani najlepszy z nich, ani najsłabszy — to półka z powieściami bardzo dobrymi, sprawiającymi mnóstwo czytelniczej frajdy (to bardzo ważne — podczas lektury „Każdego” czas płynie naprawdę niepostrzeżenie) i niosącymi pewną myśl, ale pozbawionymi błysku geniuszu, który dodaje dziełu tak bardzo pożądany przedrostek.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 250
- 123
- 32
- 6
- 5
- 4
- 4
- 4
- 3
- 3
Opinia
to był luty
byłem pijany i przeziębiony
to musiał być luty
bo byłem pijany i przeziębiony
człowiek spojrzał w górę
tracił kontrolę
nie miał rękawiczek
przypominał galaretę
mówiłem? to było w lutym
i byłem pijany i byłem przeziębiony
a on szukał miłości
rozglądał się za duszą
to wszystko za mało
by stał się całością
MTT420 RR IDLES
Kurr...nie wyżyjesz z napiwków....powiedział mi kiedyś zaprzyjaźniony od dwóch godzin barman w knajpie Pod Ratuszem....
Tak...wokół erzace , namiastki , pieprzone didaskalia , szurnięte hologramy...a może? a jeśli? to wszystko? Nie ma całości , pewników i ostateczności? To mogłoby dużo tłumaczyć...
Książka świetna ...tak mniej więcej do połowy....typowy przykład sukcesu połowicznego ...ale i tak warto...
to był luty
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo tobyłem pijany i przeziębiony
to musiał być luty
bo byłem pijany i przeziębiony
człowiek spojrzał w górę
tracił kontrolę
nie miał rękawiczek
przypominał galaretę
mówiłem? to było w lutym
i byłem pijany i byłem przeziębiony
a on szukał miłości
rozglądał się za duszą
to wszystko za mało
by stał się całością
MTT420 RR IDLES
Kurr...nie wyżyjesz z...