rozwińzwiń

Wyrok

Okładka książki Wyrok Christina Dalcher
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Wyrok
Christina Dalcher Wydawnictwo: HarperCollins Polska kryminał, sensacja, thriller
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Tytuł oryginału:
The Sentence
Wydawnictwo:
HarperCollins Polska
Data wydania:
2023-11-08
Data 1. wyd. pol.:
2023-11-08
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788327699534
Tłumacz:
Alina Patkowska
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Wyróżniona opinia i

Wyrok



przeczytanych książek 1145 napisanych opinii 1142

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
125 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
463
144

Na półkach:

Bardzo ciągnie mnie zarówno do potyczek słownych w przestronnych salach sądowych, jak i do zawilgoconych cel więziennych. „Wyrok” wydawał się być wręcz książką stworzoną dla mnie. W końcu to połączenie tych dwóch tematów — to prokuratorka domagająca się kary śmierci i skazany oczekujący w celi na egzekucję. Czy najnowsza powieść Christiny Dalcher była tak dobra jak zapowiadała się być?

Stany Zjednoczone. Nowa ustawa o środkach naprawczych wprowadza prawo, zgodnie z którym prokurator domagający się kary śmierci odpowie własnym życiem w sytuacji, gdy skazany okaże się niewinny. Ustawa ta ma na celu ochronę życia i odwiedzenie prokuratorów od wnioskowania o najwyższy wymiar kary. W końcu w historii było wiele przypadków niesłusznego wymierzenia kary śmierci. Kary, której nie w sposób cofnąć… Justine Boucher ma tego świadomość, a mimo to w przypływie emocji wnosi o karę śmierci dla Jake’a Milforda oskarżonego o brutalne morderstwo chłopca. Wkrótce odzywa się do niej wdowa po Milfordzie. Kobieta ma w posiadaniu dowód, który wszystko zmienia…

„Dlaczego zabijamy ludzi, którzy zabijają ludzi, żeby pokazać, że zabijanie jest złem?”

Sięgając po „Wyrok” byłam niemal pewna że będę pełna rozterek moralnych. Czy opowiem się za prokuratorką, która chciała dobrze, chciała sprawiedliwości dla rodziców tragicznie zamordowanego dziecka, a koniec końców posłała krzesło niewinnego człowieka? Lub też odwrotnie, czy zaboli mnie los osoby niesłusznie skazanej na karę śmierci? O dziwo ani jedno, ani drugie nie miało miejsca. W świetle wszelkich wydarzeń nie uważam, żeby Justine podjęła złą decyzję i by miała jakikolwiek powód się obwiniać, a co do Jake’a Milforda… jakoś nie potrafiłam mu współczuć i nie polubiłam go. Nie chcę więcej zdradzać, ale był świadom tego co robi i umówmy się — nie był święty. Nie tylko Jake nie wzbudził mojej sympatii. Justine to kolejna postać, którą nie do końca rozumiem. Uważam, że jak na bycie prokuratorem ma zbyt słabą psychikę, ale na to byłabym jeszcze w stanie przymknąć oko. Tym, czego jednak do teraz nie jestem w stanie pojąć jest to co… powiedzmy zrobiła dla Jake’a. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale jej postępowanie było nielogiczne, odrealnione i zaprzeczające temu, jaką osobą wydawała się być.

„Wyrok” to powieść o bardzo dużym, ale niestety w mojej opinii zmarnowanym potencjale. Sam pomysł na fabułę brzmiał szalenie interesująco, ale nie do końca spodobała mi się cała reszta, to znaczy ta konkretna sprawa. Szkoda, że czytelnik poznaje tę historię, gdy w zasadzie jest już po fakcie i Jake został już stracony. Myślę, że możliwość śledzenia tej sprawy od początku, od momentu znalezienia zwłok, poprzez cały proces, wpłynęłaby bardzo pozytywnie na lekturę. Dzięki temu można by bardziej wczuć się w sytuację prokuratorki, jak i oskarżonego oraz zrozumieć co nimi kierowało. Niestety tak nie jest. Zamiast tego otrzymujemy po prostu… chaos. Mieszaninę historii Justine za czasów studenckich, wspominki na temat jej męża, rozważania czy słusznie wymierzono Jake’owi karę śmierci oraz jego pamiętnik, w którym wyjaśnia co tak naprawdę się stało. Zabrakło mi elementu zaskoczenia, zwrotów akcji, rozbudowania fabuły oraz konkretnego, zamkniętego zakończenia. Powieść Dalcher jak na taką tematykę jest po prostu nijaka i zbyt prosta.

Myślę, że autorka wybrała ciekawy temat do swojej książki, ale chyba nieco przerosła ją forma powieści i skonstruowanie spójnej, logicznej, zapadającej w pamięć fabuły. Momenty, w których skupiała się na samej karze śmierci i dylematach moralnych były ciekawe i skłaniające do rozważań. Bardzo podobały mi się też fragmenty, w których opisywała przebieg egzekucji (nie zapominając o tym co może się wydarzyć, gdy coś pójdzie nie tak). Przypuszczam, że dla wielu osób, które dotychczas nie zainteresowały się tą tematyką takie informacje mogą być czymś nowym i interesującym. Mimo to mam poczucie, że ta książka byłaby dużo lepsza, gdyby była po prostu esejem czy reportażem na temat kary śmierci, ewentualnie z dodatkiem „co by było gdyby”, jeżeli chodzi o sytuację, gdy skazany okazuje się być niewinny i to prokurator zostaje stracony.

Powieści Dalcher nie jest arcydziełem literatury, kompendium wiedzy na temat kary śmierci, wielowątkową powieścią, do której będzie się wracać ani przyspieszającym bicie serca thrillerem. Jest dość prostą książką z niezłym pomysłem na fabułę. Książką, która momentami w negatywny sposób zaskakuje, ale która mimo wszystko wciąga i czyta się ją z przyjemnością. Myślę, że warto dać jej szansę i wyrobić własne zdanie na jej temat.

Bardzo ciągnie mnie zarówno do potyczek słownych w przestronnych salach sądowych, jak i do zawilgoconych cel więziennych. „Wyrok” wydawał się być wręcz książką stworzoną dla mnie. W końcu to połączenie tych dwóch tematów — to prokuratorka domagająca się kary śmierci i skazany oczekujący w celi na egzekucję. Czy najnowsza powieść Christiny Dalcher była tak dobra jak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
366
366

Na półkach: ,

Największym atutem tej książki jest intrygująca tematyka związana z karą śmierci i wszechogarniające napięcie dotyczące tego co się wydarzy. Na plus również przyciągająca uwagę okładka. Otwarte zakończenie wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Za największy minus tej pozycji uznaję chaotyczny styl autorki. Kompletnie mnie do siebie nie przekonała, męczyłam się podczas czytania. Zabrakło mi dbałości o szczegóły, momentami odczuwałam przerost formy nad treścią. Biorąc pod uwagę fabułę i ocenę na LC liczyłam na więcej a czuję niedosyt. Ode mnie 7,5/10.

Największym atutem tej książki jest intrygująca tematyka związana z karą śmierci i wszechogarniające napięcie dotyczące tego co się wydarzy. Na plus również przyciągająca uwagę okładka. Otwarte zakończenie wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Za największy minus tej pozycji uznaję chaotyczny styl autorki. Kompletnie mnie do siebie nie przekonała, męczyłam się podczas...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1080
1076

Na półkach:

Justine Boucher w czasach studiów prawniczych była zdecydowaną przeciwniczką kary śmierci. Brała aktywny udział w protestach a później w przygotowaniu ustawy o środkach naprawczych. Nowe prawo miało zapewnić, że nie zostanie skazany niewinny człowiek. Prokurator, który domagał się najwyższej kary w razie udowodnienia pomyłki sam miał trafić do celi śmierci.

Justine obiecywała sobie kiedyś, że nie zażąda takiego wyroku, mimo to w przypadku Jake'a Milforda dowody ją przekonują i podejmuje taką decyzję.

Teraz wdowa po Jake'u, Emily Milford, znajduje coś, co może świadczyć o jego niewinności. Tylko dlaczego w takim razie się nie bronił? Przecież każdy człowiek walczyłby o życie, prawda?

Co zrobi Emily? Czy wskaże palcem na Justine i zażąda sprawiedliwości?

Narracja dotycząca aktualnych wydarzeń przeplata się ze wspomnieniami Justine oraz spowiedzią Jake'a.

Książka oparta na dylemacie moralnym trzyma czytelnika w niepewności co do postępowania bohaterów. Skłania nas do zadawania sobie pytań o to, co jest właściwe

Pomimo trudnego tematu książkę czyta się dobrze. Najbardziej wciągnęły mnie listy Jake'a i relacje Justine z nieudanych egzekucji.

Justine Boucher w czasach studiów prawniczych była zdecydowaną przeciwniczką kary śmierci. Brała aktywny udział w protestach a później w przygotowaniu ustawy o środkach naprawczych. Nowe prawo miało zapewnić, że nie zostanie skazany niewinny człowiek. Prokurator, który domagał się najwyższej kary w razie udowodnienia pomyłki sam miał trafić do celi śmierci.

Justine...

więcej Pokaż mimo to

avatar
129
43

Na półkach:

Zaintrygował mnie opis tej książki i dlatego chciałam po nią sięgnąć. Muszę przyznać, że chyba spodziewałam się czegoś innego w środku, ale jestem pozytywnie zaskoczona. Także zapraszam cię, na kilka moich przemyśleń na temat Wyroku.

Justine wnosi o najwyższy wymiar kary - karę śmierci. Dowody są niezaprzeczalne, więc sąd przychyla się do jej wniosku i wyrok zostaje wykonany. Nowe przepisy zostawiają pewną furtkę - gdy po śmierci skazanego, okaże się, że był niewinny, prokurator wnoszący o karę śmierci odpowie za to własnym życiem. Z czasem okazuje się, że Justine nie może być taka pewna swego.

Autorka pokazuje nam historię z dwóch, a raczej trzech perspektyw, Justine oraz dziennika prowadzonego z celi śmierci, a do tego mamy jeszcze retrospekcje przeszłości Justine. Bardzo ciekawy zabieg, dzięki któremu, jako czytelnik, mogłam snuć własne domysły, co do tego, jak potoczył się ten feralny dzień zabójstwa, a także co kierowało Justine. Niesamowicie podobało mi się zakończenie. Nie mogę tutaj za dużo nic zdradzić, żeby nie popsuć ci lektury, ale to, w jaki sposób autorka rozwiązuje całość, idealnie podkreśla charakter i przekaz książki. Według mnie to zdecydowanie najmocniejszy punkt tej historii.

W sumie nie do końca potrafię się zdecydować, czy lubię główną bohaterkę, czy mnie denerwuje. Z jednej strony wiem i rozumem, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej, a z drugiej nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak szybko porzuciła swoje ideały. Autorka próbowała tutaj zbudować głębie jej postaci, ale jakoś tak nie do końca jej uwierzyłam i cały czas mam mieszane uczucia, więc z kolejnej znów strony to dobrze, bo wywoła u mnie pewien proces myślowy. Ciężko mi to określić słowami, w każdym razie tak naprawdę tylko Justine zasługuje tutaj na jakieś szersze wspomnienie.

Dalcher porusza w swojej książce bardzo ważny problem kary śmierci. Przedstawia świat, w którym, żeby prokurator mógł skazać kogoś na śmierć, musi postawić na szali swoje życie. Pokazuje także wszystkie za i przeciw karze śmierci poprzez szereg wydarzeń, które zmuszają czytelnika do myślenia, a także do wyrobienia sobie własnego zdania na ten temat.

Po pierwszych stronach nie spodziewałam się, że tak bardzo wciągnę się w lekturę. Miałam na początku mały miszmasz, bo trochę mi się sprawy mieszały ze sobą. Za kilka rozdziałów początkowych i już wszystko wróciło na właściwe tory, a ja mogłam rozkoszować się tą lekturą, bo ta historia porwała mnie i nie chciała wypuścić do samego końca, mimo tego, że nie ma tu jakiejś szaleńczej akcji.

Spodobał mi się styl autorki i mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję sięgnąć po jakąś książkę Dalcher, bo chciałabym zobaczyć jej spojrzenie na inne ważne tematy. Tobie oczywiście polecam zainteresowanie się tą pozycją, bo myślę, że jest godna twojej uwagi.

Zaintrygował mnie opis tej książki i dlatego chciałam po nią sięgnąć. Muszę przyznać, że chyba spodziewałam się czegoś innego w środku, ale jestem pozytywnie zaskoczona. Także zapraszam cię, na kilka moich przemyśleń na temat Wyroku.

Justine wnosi o najwyższy wymiar kary - karę śmierci. Dowody są niezaprzeczalne, więc sąd przychyla się do jej wniosku i wyrok zostaje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
120

Na półkach:

Ludzka sprawiedliwość bywa omylna. Ustawa o środkach naprawczych ma na celu ograniczenie wykonywania kary śmierci do absolutnego minimum. Prokurator, który o nią wnosi, stawia na szali Temidy własne życie, jeśli jego decyzja okaże się w przyszłości błędna.

Sama fabuła jest ciekawa, a pomysł z nowymi regulacjami prawnymi dotyczącymi kary ostatecznej w miarę intrygujący. Niestety, gorzej z wykonaniem. Mimo że temat mocny i kontrowersyjny, przedstawiony został w monotonny, rozciągnięty do granic możliwości sposób. Książka okazała się przegadana, pozbawiona akcji, męcząca w swoim odbiorze.

Sytuację ratowały jedynie krótkie rozdziały stanowiące zapiski więźnia z celi śmierci. Czytałam je z dużym zainteresowaniem, nie mogąc się doczekać kolejnych fragmentów. W mojej ocenie były najmocniejszym aspektem powieści.

Autorka dosyć sprawnie i precyzyjnie posługuje się nomenklaturą prawniczą. Ten hermetyczny język niektórym przypadnie do gustu, innym wręcz przeciwnie.

Co do zasady, lektura pozwala spojrzeć całościowo na odwieczny dylemat współmierności kary głównej do winy, ale chyba spodziewałam się po niej trochę więcej. Nie wzbudziła we mnie większych emocji, finał również nie zrobił wrażenia.

Przeczytałam do ostatniego zdania, bo lubię wiedzieć jak historia się kończy 😉.

Ludzka sprawiedliwość bywa omylna. Ustawa o środkach naprawczych ma na celu ograniczenie wykonywania kary śmierci do absolutnego minimum. Prokurator, który o nią wnosi, stawia na szali Temidy własne życie, jeśli jego decyzja okaże się w przyszłości błędna.

Sama fabuła jest ciekawa, a pomysł z nowymi regulacjami prawnymi dotyczącymi kary ostatecznej w miarę intrygujący....

więcej Pokaż mimo to

avatar
342
160

Na półkach: ,

Czy podejmując decyzję, która rzutuje na dalsze życie człowieka (lub raczej skazuje go na śmierć),można być pewnym tego, że czyni się dobrze i że to jedyna „słuszna” decyzja? Ten niełatwy temat kary śmierci, wciąż dozwolonej w niektórych stanach w USA, podjęła Christina Dalcher w swoim najnowszym thrillerze zatytułowanym „Wyrok”.

Justine Boucher jest doświadczonym prokuratorem. Od czasów studiów prawniczych stanowczo opowiadała się przeciw karze śmierci. Także głównie dzięki jej staraniom wprowadzono w USA ustawę, która w swoim założeniu ma powstrzymywać prokuratorów przed zbyt pochopnym skazaniem jakiegokolwiek człowieka na śmierć, nawet jeśli rzeczywiście jest winny. Ustawa ta zakłada, że w przypadku niesłusznego skazania danej osoby na karę śmierci – jeśli po wykonaniu egzekucji pojawią się dowody wskazujące na to, że ta osoba była niewinna – to prokurator, który ją skazał, musi ponieść za to odpowiedzialność… i także zostać skazanym na tę samą karę.

Zaproponowane przez Justine przed laty rozwiązanie wydaje się słuszne i powinno ono skłaniać prokuratorów do większej refleksji przed wydaniem tak poważnego wyroku… Co jednak, gdy prokurator się pomyli i niewinna osoba zostanie zabita? Czy przed skazaniem prokuratora także nie ma odwrotu?

Christina Dalcher swoją książkę pt. „Wyrok” napisała z dwóch perspektyw – prokurator Justine Boucher oraz więźnia nr 39384 (Jake’a Milforda),który został skazany na karę śmierci. Historie obojga tych bohaterów są różne, nie są one tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Te historie pokazują jednak, że wydanie wyroku na człowieka – chyba – nigdy nie może być pewne… Chyba że rzeczywiście „zasługuje” on na śmierć.

Kara śmierci to najsurowsza kara, na jaką można skazać człowieka. Kara, od której nie ma odwrotu i która zabiera człowiekowi jakąkolwiek nadzieję na bycie wolnym. Wyklucza ona wszelkie możliwości okazania skruchy, prawdziwego żalu czy szczerej chęci naprawienia tego, co się zrobiło (chociaż zabójstwa nie można tak po prostu „naprawić”). Ale może kara śmierci jest słuszna w przypadku, gdy skazany popełnił wyjątkowo okrutną zbrodnię? Tylko czy zawsze możemy być pewni tego, że ktoś rzeczywiście jest „winny”. Czy samo przyznanie się do winny świadczy o faktycznej winie i musi zwiastować koniec?

„Wyrok” Christiny Dalcher to thriller jakich wiele. Nie jest oparty na faktach, a jednak zmusza on czytelnika do głębokiej refleksji – czy tego chce, czy nie chce. Na temat kary śmierci można mieć jednoznaczne stanowisko. Książka ta pokazuje jednak, że w tej kwestii takie „oczywiste stanowisko” wcale nie musi być oczywiste. „Wyrok” wywołał u mnie wiele skrajnych odczuć i chyba właśnie dlatego uważam, że warto sięgnąć po tę książkę. Pokazuje ona, że nie ma prostych rozwiązań – każde rozwiązanie niesie za sobą jakieś konsekwencje, nawet jeśli jest ono podejmowane „w dobrej wierze”.

Czy podejmując decyzję, która rzutuje na dalsze życie człowieka (lub raczej skazuje go na śmierć),można być pewnym tego, że czyni się dobrze i że to jedyna „słuszna” decyzja? Ten niełatwy temat kary śmierci, wciąż dozwolonej w niektórych stanach w USA, podjęła Christina Dalcher w swoim najnowszym thrillerze zatytułowanym „Wyrok”.

Justine Boucher jest doświadczonym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
259
255

Na półkach:

🔥🔥🔥RECENZJA 🔥🔥🔥

Brutalnie zamordowany zostaje chłopiec. Podejrzanym o tą zbrodnię zostaje Jake Milford. Mężczyzna staje przed sądem. Prokuratorem prowadzącym tą sprawę jest Justine Boucher, która jest pewna tego że właściwa osoba stanęła przed sądem i że Jake jest w stu procentach winny zarzucanego mu czynu. W taki oto sposób zapada wyrok i czeka go najcięższa z możliwych kar - wyrok śmierci. Niestety zaraz po wykonaniu wyroku, do Pani prokurator docierają dowody, które powodują że zaczyna mieć wątpliwości czy Jake został słusznie skazany. Nad Justine zaczynają się zbierać ciemne chmury, powodując obawy o jej własne życie.

Czy mężczyzna został słusznie skazany? Czy prokurator popełniła błąd i przed sądem stanął niewinny mężczyzna? Jaki wpływ będzie to miało na jej życie?

,,Wyrok" to thriller psychologiczny, który porusza niezwykle trudny a zarazem interesujący temat. Bowiem kara śmierci wzbudzała wiele kontrowersji, posiadając zarówno wielu zwolenników jak i przeciwników. A co najważniejsze była nieodwracalna a każda pomyłka mogła kosztować osobę oskarżającą życie. Dużym plusem jak dla mnie w książce było ukazanie sytuacji z perspektywy osoby skazanej na wyrok śmierci. Jego uczucia oraz myśli. Pierwszy raz miałam możliwość przeczytania książki o właśnie takiej tematyce. Jeżeli interesuje Was temat kary śmierci, to ta książka jest zdecydowanie warta przeczytania.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję bardzo wydawnictwu @harpercollinspolska 😘😘

🔥🔥🔥RECENZJA 🔥🔥🔥

Brutalnie zamordowany zostaje chłopiec. Podejrzanym o tą zbrodnię zostaje Jake Milford. Mężczyzna staje przed sądem. Prokuratorem prowadzącym tą sprawę jest Justine Boucher, która jest pewna tego że właściwa osoba stanęła przed sądem i że Jake jest w stu procentach winny zarzucanego mu czynu. W taki oto sposób zapada wyrok i czeka go najcięższa z możliwych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1976
1454

Na półkach:

Kara śmierci wciąż wzbudza kontrowersje. Są miejsca, w których wciąż się ją wykonuje. Czytałam kiedyś rozmowę z osobą, która pracuje w celi śmierci. Mówiła, że nie ma wyrzutów sumienia, że pozbawia kogoś życia, bo skazany sam zdecydował, że wejdzie na taką drogę, choć znał cenę, jaką przyjdzie mu za to zapłacić. W tej książce pada pytanie, czy można zabijać, żeby pokazać, że nie wolno zabijać.

A co, jeśli osoba, która wniesie o karę śmierci, nie miała racji? Co, jeśli zostanie stracony niewinny człowiek? Życia przecież nie można przywrócić. A gdyby tak prokurator, który się jej domaga, stawiał na szali własne życie, które straci, jeśli jego oskarżenie będzie bezpodstawne? Tak właśnie jest w tej powieści. Justine Boucher wniosła o wymierzenie kary śmierci na człowieku, który dopuścił się brutalnego morderstwa. Wyrok został wykonany. Z czasem jednak pojawiają się nowe dowody w sprawie. Jeśli okazałoby się, że stracono niewinnego człowieka, nad Justine zawiśnie groźba egzekucji bez prawa do procesu.

Ta książka daje do myślenia, jeśli chodzi o karę śmierci. Pokazuje przypadki, gdy coś podczas jej wykonywania poszło nie tak. Od razu ostrzegam, że są to mocne opisy, spokojnie, nie będę ich przytaczać, ale chciałabym, żebyście wiedzieli, że takowe się pojawiają.

Jeśli chodzi o postać Justine, to nie wiem do końca, co mam o niej myśleć. Jest dotknięta przez życie. Sporo przeszła i widać, że to, co się dzieje w sprawie, która teoretycznie miała już swój finał, nie jest jej obojętne, jednak trudno było mi z nią nawiązać nić porozumienia. Moim zdaniem najwięcej emocji okazywała wtedy, gdy widziała się z kobietami, które znały straconego Jake'a. Mam też wrażenie, że nie do końca został wykorzystany potencjał Daniela. Brakowało mi jego perspektywy w tym wszystkim. Najbardziej przypadły mi do gustu zapiski Jake'a. To moim zdaniem najmocniejszy element tej książki.

Doceniam to, że autorka poruszyła temat związany z karą śmierci i pokazała go od nieco innej strony. Szkoda tylko, że książka jest nierówna, jeśli chodzi o rytm fabuły. Przemyślenia Justine nieco mnie nużyły, za to końcówkę i wspomniane już zapiski Jake'a czytałam z zapartym tchem.

Kara śmierci wciąż wzbudza kontrowersje. Są miejsca, w których wciąż się ją wykonuje. Czytałam kiedyś rozmowę z osobą, która pracuje w celi śmierci. Mówiła, że nie ma wyrzutów sumienia, że pozbawia kogoś życia, bo skazany sam zdecydował, że wejdzie na taką drogę, choć znał cenę, jaką przyjdzie mu za to zapłacić. W tej książce pada pytanie, czy można zabijać, żeby pokazać,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1028
756

Na półkach: ,

Temat kary śmierci ciekawy ale został on podany na chłodno. Cała książka to jedno wielkie zimno, bez emocji, bez akcji. We wszystkim czuć było chłód, w każdym dialogu czy rozmyślaniach. Dodatkowo nużyły mnie rozterki bohaterki, które nic nie wnoszą do całej historii. Zakończenie - żadne.

Temat kary śmierci ciekawy ale został on podany na chłodno. Cała książka to jedno wielkie zimno, bez emocji, bez akcji. We wszystkim czuć było chłód, w każdym dialogu czy rozmyślaniach. Dodatkowo nużyły mnie rozterki bohaterki, które nic nie wnoszą do całej historii. Zakończenie - żadne.

Pokaż mimo to

avatar
149
50

Na półkach:

Wyjątkowy temat, rzuca inne spojrzenie na sprawę i daje do myślenia. Bardzo mi się podobała ta pozycja

Wyjątkowy temat, rzuca inne spojrzenie na sprawę i daje do myślenia. Bardzo mi się podobała ta pozycja

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    190
  • Przeczytane
    137
  • Posiadam
    18
  • 2023
    11
  • 2024
    9
  • Teraz czytam
    6
  • Legimi
    6
  • Ebook
    3
  • Przeczytane 2024
    2
  • LEGIMI
    2

Cytaty

Więcej
Christina Dalcher Wyrok Zobacz więcej
Christina Dalcher Wyrok Zobacz więcej
Christina Dalcher Wyrok Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także