Bo mnie stać na blagę. Zebrane utwory satyryczne
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Państwowy Instytut Wydawniczy
- Data wydania:
- 2023-05-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-05-26
- Liczba stron:
- 504
- Czas czytania
- 8 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381966047
Oto kompletne – „pomnikowe” – wydanie utworów satyrycznych Janusza Szpotańskiego (1929–2001). Piszę „pomnikowe”, bo mimo rozmaitych wydań w przeszłości, żadne nie było tak okazałe i wyczerpujące.
Co ważne, „Bo mnie stać na blagę…” ukazuje się w PIW-e, z którym Szpotański był związany jako redaktor w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dwudziestego wieku, i w którym (z kilkuletnim poślizgiem) zadebiutował jako krytyk literacki opracowaniem pism Karola Irzykowskiego. Co ważniejsze jednak, komplet utworów satyrycznych Szpota ukazuje się w szczególnej chwili historycznej. Na Ukrainie toczy się okrutna wojna, rozpętana przez barbarzyńską Rosję, a na Zachodzie – szaleńcza wojna kultur, osłabiająca europejskiego ducha. Oba zjawiska zostały proroczo – wręcz kasandrycznie – przepowiedziane przez Autora w „Carycy i zwierciadle” oraz w „Bani w Paryżu”. „Genialny Szpot” – jak zwano go w środowisku peerelowskiej opozycji, a później w szerokich kręgach Solidarności – zawsze tak wyczulony na powiewy Historii i bezbłędnie wyczuwający sytuację polityczną, oto zza grobu raz jeszcze daje o sobie znać jako swoisty barometr czasu, jako szyderczy, ale i pełen goryczy Stańczyk.
Antoni Libera
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 15
- 6
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
„Bo mnie stać na blagę” Janusza Szpotańskiego czyta się z rozbawieniem, zainteresowaniem, ale też z ogromnym zdumieniem. Jakąż trzeba było wykazać się odwagą i bezkompromisowością, a może też i niefrasobliwością, by w najmroczniejszych latach PRL-u nie tylko głośno i do tego inteligentnie system krytykować, ale po prostu z niego szydzić, bezlitośnie wyśmiewać.
Z tekstu na wstępie, czyli krótkiej autobiografii Szpota wiemy, że był to jego sposób na życie, mówienie tego, co myśli, bez względu na konsekwencje, co wielokrotnie mu zaszkodziło, nie pozwoliło na realizację życiowych planów, a nawet zaprowadziło do więzienia i miejsca internowania. Po prostu aż się prosił o zemstę aparatu władzy, inwigilację i represje. Jednak Janusz Szpotański ani nie potrafił, ani nie chciał żyć inaczej niż w zgodzie z sobą samym. Nigdy nie stracił też swojej niezwykłej bojowości i zadziornego poczucia humoru.
Jego satyry polityczne łączą bystrą obserwację ze zjadliwym szyderstwem, bardzo inteligentnym tekstem, który mógł nie na żarty zdenerwować wyszydzanych, gdyż oprócz prześmiewczej krytyki ogólnych zjawisk społecznych i politycznych, z łatwością dało się odczytać osobiste wycieczki, tożsamości osób – bohaterów utworów były dość oczywiste. A że to z reguły prominentni działacze komunistyczni, jak choćby Gomułka czy Moczar, to owo zdenerwowanie i chęć odwetu zdziwienia nie budzi. No i wszędzie na potęgę mnożą się Cisi. Jest Cichy Poeta, Cichy Reporter, Cichy Mecenas, a nawet 20-letni Cichy Nowoczesny. Lecz jeszcze gorsi są chyba osobnicy zwani Białymi Gnidami, a więc tchórze i oportuniści, mieniący się opozycją, ale pokątnie korzystający z protekcji i przymilający się obu stronom. Ludzie bez honoru, interesowni i sprzedajni.
Jakoś tak od razu satyra polityczna Szpota „Cisi i Gęgacze” skojarzyła mi się z Dziadami Adama Mickiewicza. Widać tu ciągłość historii, która powielana jest w różnych wariantach przez wieki. Zawsze są mniej lub bardziej odważni Gęgacze, Cichych też nigdy nie brakowało i jak świat światem nie zabraknie. Jednego Gnoma zastąpi kolejny, co widzimy sami, a po czystce w wyniku politycznych zmian po jednych „ubekach” przyjdą inni, kto wie, może nawet bardziej perfidni. Natura nie znosi próżni.
Zawsze też dziwiła mnie podatność Zachodu na komunistyczną propagandę, choć sztuczki przez nią stosowane nie ulegają przecież jakiejś dużej modyfikacji. Nawet tak inteligentni, wręcz wybitni, jak George Bernard Shaw, Theodore Dreiser, Bertold Brecht, Andre Malraux, Romain Rolland i wielu innych, dali się uwieść. W „Carycy i zwierciadle” Szpotan i do tego odnosi się z właściwą sobie kpiną, pod którą tkwią jednak całe pokłady powagi i troski.
„Bo nic nie wzrusza tak Zachodu,
jak szum frazesów o wolności.
Możesz pół świata zakuć w dyby,
strzelać w tył głowy, łamać kości,
ale bredź przy tym o ludzkości,
o Lepszym Jutrze, Wielkim Świcie,
a wyjdziesz na tym znakomicie!”
Satyryczna twórczość Szpotańskiego prześwietla kolejne przełomy, historyczne zawirowania, wskazując na ich regularną powtarzalność w coraz to nowych aranżacjach. Od sierioznych gomułkowskich lat 50-tych przechodzimy przez gierkowski, nieco bardziej wypolerowany PRL, by wkroczyć w okres Solidarności, stanu wojennego, ukrytych na strychach powielaczy, a w tapczanach stert tak zwanej bibuły.
„Do swych dziadów podobni, tak jak oni brodatych,
którzy z bombą pod pachą, a w prawicy z browningiem,
dynamitem kruszyli gmach zmurszały caratu
i z okrzykiem „Giń zdrajco!” pociągali za cyngiel”
Janusz Szpotanski jest też tutaj autorem króciutkich przedmów, w których tłumaczy kontekst swoich utworów, realia ich powstania i oddźwięk społeczny. Z pewnością pomoże to w zrozumieniu wielu niuansów tych błyskotliwych wierszy, oper i poematów czytelnikom młodym, którzy PRL znają, lepiej lub gorzej, tylko z podręczników i opowieści rodziców. Starsi zaś chętnie podążą za wspomnieniami autora i swymi własnymi, zaśmiewając się z celnych porównań i doskonale spuentowanych sytuacji. To pierwsze tak obszerne wydanie utworów satyrycznych Janusza Szpotańskiego, pięknie opracowane i zrealizowane, opatrzone dowcipnymi komentarzami autora , ze wszech miar zasługuje na uwagę i miejsce w naszych domowych biblioteczkach.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/
„Bo mnie stać na blagę” Janusza Szpotańskiego czyta się z rozbawieniem, zainteresowaniem, ale też z ogromnym zdumieniem. Jakąż trzeba było wykazać się odwagą i bezkompromisowością, a może też i niefrasobliwością, by w najmroczniejszych latach PRL-u nie tylko głośno i do tego inteligentnie system krytykować, ale po prostu z niego szydzić, bezlitośnie wyśmiewać.
więcej Pokaż mimo toZ...
Książka jest pełnym zbiorem tekstów znanego w swoim czasie satyryka, niezłomnego przeciwnika komuny. Dosyć kuriozalny jest wstęp Antoniego Libery, który czyni ze Szpota (tak był powszechnie nazywany Szpotański) prawdziwego giganta literatury, geniusza, który proroczo przewidział przyszłość Polski i Europy, to duża przesada. Rację ma raczej Michał Głowiński, który w 'Tęgich głowach' uważa, że Szpot był tylko świetnym satyrykiem czasów gomułkowskich, a nie wybitnym literatem. Jego utwory pełne są aluzji do ówczesnych czasów, nazwisk których już mało kto pamięta. Czyta się to ciężko, na przykład poemat 'Szmaciak' o gnidowatym działaczu partyjnym jest za długi i po prostu bardzo nudny mimo ciekawych fragmentów. No cóż, to co było świeże i odkrywcze w czasach komuny, obecnie mocno przyblakło i może zainteresować tylko amatorów.
Niemniej trafiają się celne fragmenty, jak ten o Gomułce z utworu 'Targowica', dotyczyć może każdego dyktatora...:
„To nie ranne wstają zorze,
jeno wstał gospodarz nasz,
ponad ziemie, ponad morze
rzuca blaski jasna twarz!
Uroczysty, promienisty,
pewnie nowe ma pomysły,
pewnie miał proroczy sen,
jak podwyżkę zrobić cen.
Jaki rześki, jaki świeży
wstał z pościeli dziś nasz wódz!
Do KC prędziutko bieży,
by rządzenia podjąć trud.”
W książce mamy również wspomnienia Szpota, niektóre bardzo ciekawe. Pisze na przykład pysznie o wizycie profesorów z Moskwy na Uniwersytecie Warszawskim w 1951 r.: „Wizytę uczonych radzieckich celebrowano z pompą godną cara Mikołaja I”. A potem ci luminarze filozofii i literaturoznawstwa pouczali naszych uczonych o wyższości nauki sowieckiej nad zdegenerowaną myślą zachodnią.
Z pewnością Szpot zasługuje na wielki podziw za odwagę i niezłomność, nigdy nie wszedł w układy z komuną, podobnie jak Zbigniew Herbert czy Miron Białoszewski, ale ranga tamtych twórców jest bezspornie większa. Zaś Szpot zapłacił wielką cenę za swoją twórczość, pod koniec lat 60. przesiedział kilka lat w więzieniu. A ówczesny władca Polski, Gomułka, publicznie nazwał go 'człowiekiem o mentalności alfonsa', piękna reklama...
Wielka szkoda, że satyry Szpotańskiego nie były popularne wtedy gdy powstawały, wówczas odbierałoby się zupełnie inaczej. Zatem jego los jest na swój sposób tragiczny, bo niestety, ta forma literatury bardzo jest ulotna.
Książka jest pełnym zbiorem tekstów znanego w swoim czasie satyryka, niezłomnego przeciwnika komuny. Dosyć kuriozalny jest wstęp Antoniego Libery, który czyni ze Szpota (tak był powszechnie nazywany Szpotański) prawdziwego giganta literatury, geniusza, który proroczo przewidział przyszłość Polski i Europy, to duża przesada. Rację ma raczej Michał Głowiński, który w 'Tęgich...
więcej Pokaż mimo to