Na podbój Księżyca

Okładka książki Na podbój Księżyca Norman Mailer
Okładka książki Na podbój Księżyca
Norman Mailer Wydawnictwo: Zysk i S-ka reportaż
610 str. 10 godz. 10 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Of a Fire on the Moon
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2019-07-17
Data 1. wyd. pol.:
1978-01-01
Liczba stron:
610
Czas czytania
10 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381167352
Tłumacz:
Ewa Adamska, Lesław Adamski
Tagi:
księżyc apollo astronauci kosmos
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Marilyn Monroe by Norman Mailer & Bert Stern Norman Mailer, Bert Stern
Ocena 7,5
Marilyn Monroe... Norman Mailer, Bert...
Okładka książki O Bogu. Norman Mailer rozmawia z Michaelem Lennonem. Michael Lennon, Norman Mailer
Ocena 6,2
O Bogu. Norman... Michael Lennon, Nor...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
41 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2312
2134

Na półkach: , , ,

Pierwsze kroki w podboju kosmosu opowiedziane przez doświadczonego dziennikarza i laureata Pulitzera - a jednak tyle rzeczy poszło nie tak. Forma zupełnie niestrawna. Bardzo pretensjonalna, a narrator sprawia wrażenie, jakby pisał za karę, obrażony na cały świat i tych złośliwych ludzi, którzy wymagają rzetelności, przez co "dziennikarzom ciężko się odnaleźć". No straszne.

Pierwsze kroki w podboju kosmosu opowiedziane przez doświadczonego dziennikarza i laureata Pulitzera - a jednak tyle rzeczy poszło nie tak. Forma zupełnie niestrawna. Bardzo pretensjonalna, a narrator sprawia wrażenie, jakby pisał za karę, obrażony na cały świat i tych złośliwych ludzi, którzy wymagają rzetelności, przez co "dziennikarzom ciężko się odnaleźć". No...

więcej Pokaż mimo to

avatar
903
162

Na półkach: , , ,

"Wybieramy się na Księżyc w tej dekadzie i robimy inne rzeczy, nie dlatego, że są łatwe, ale dlatego, że są trudne (...)" w specjalnym przesłaniu Prezydenta Kennedy'ego do Kongresu w sprawie pilnych potrzeb narodowych (25.05.1961) jest jednym z najczęściej przywoływanych cytatów adresujących amerykański program księżycowy Apollo.

Książka Normana Mailera jest reportażem-rzeką, której główny nurt zdaje się być opowieścią o tym, jak doszło do tak wspaniale technologiczno-technicznego przedsięwzięcia dostarczenia przedstawicieli rodzaju Ludzkiego po raz pierwszy na świat inny niż Ziemia i szczęśliwego ich sprowadzenia z powrotem. Koloryzuję to mistyczne, bo ten reportaż udowadnia coś zupełnie przeciwnego. Sukces Apollo 11, to nudna, nerdystyczna technika i ludzie wykonujący swoją robotę. Marzenia o podboju Kosmosu mniej tu znaczyły, bo program Apollo miał zmiażdżyć ideologicznie wrogą sowiecką konkurencję. Formuła reportażu zdaje się więc być rodzajem oswajania z nieznanym.

Reportaż jest także opowieścią z wyraźnym tłem kulturowym Ameryki przełomu lat 60-tych i 70-tych XX wieku. Trzeba tę książkę czytać uważnie, czujnie zwracać uwagę na konteksty społeczne i liczne "rozgadania" relacjonujące co kto powiedział, jak zareagował, kiedy się uśmiechnął i co myślał, odczuwał i robił Aquarius.

"Wybieramy się na Księżyc w tej dekadzie i robimy inne rzeczy, nie dlatego, że są łatwe, ale dlatego, że są trudne (...)" w specjalnym przesłaniu Prezydenta Kennedy'ego do Kongresu w sprawie pilnych potrzeb narodowych (25.05.1961) jest jednym z najczęściej przywoływanych cytatów adresujących amerykański program księżycowy Apollo.

Książka Normana Mailera jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
12
3

Na półkach:

Już na "dzień dobry" ogarnęłam, że dokonałam złego wyboru kupując tę książkę. Przez większą część czasu miałam ochotę sobie podciąć żyły czytając wywody tego pana na tematy wszelakie, jego porównania; na każde "Aquarius coś tam" miałam odruch wymiotny, po prostu forma tej książki jest dla mnie kompletnie niestrawliwa, jak i jej autor.
Pocieszało mnie tylko, że gdzieś tam w końcu dochodzi on do sedna i opisuje to, co powinien opisywać, więc z trudem i mozołem przedzierałam się przez tę dżunglę niepotrzebnych dla mnie słów pierwszej części tej pozycji.
Gdy już dochodzimy do konkretów, faktycznie dostajemy dużo szczegółowych informacji, co jest na plus. Dokładne cytaty, wydarzenia opisane praktycznie sekunda po sekundzie, wyczerpująco i ze wszystkimi detalami. Gdyby wyłuskać z tej książki samo "mięso", czyli suche, konkretne informacje, moja ocena byłaby zdecydowanie wyższa. Wiem na pewno, że twórczość Normana Mailera będę omijać szerokim łukiem.

Już na "dzień dobry" ogarnęłam, że dokonałam złego wyboru kupując tę książkę. Przez większą część czasu miałam ochotę sobie podciąć żyły czytając wywody tego pana na tematy wszelakie, jego porównania; na każde "Aquarius coś tam" miałam odruch wymiotny, po prostu forma tej książki jest dla mnie kompletnie niestrawliwa, jak i jej autor.
Pocieszało mnie tylko, że gdzieś tam w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
11
11

Na półkach:

Nie będę odkrywcza ale książka jest pięknym przykładem jak można "zarżnąć" genialny i atrakcyjny temat. Czyta się ciężko - napisana jest zbitym stylem i dotyczy to również formatu akapitów. Minimalna liczba dialogów. Opisy, opisy, opisy i ....po prostu nużące. Może trzeba by ją skrócić ?

Nie będę odkrywcza ale książka jest pięknym przykładem jak można "zarżnąć" genialny i atrakcyjny temat. Czyta się ciężko - napisana jest zbitym stylem i dotyczy to również formatu akapitów. Minimalna liczba dialogów. Opisy, opisy, opisy i ....po prostu nużące. Może trzeba by ją skrócić ?

Pokaż mimo to

avatar
836
554

Na półkach: , ,

Ta książka ma 589 stron, z czego tylko około 150, no może 200, czytałam z zainteresowaniem. Przez całą resztę zastanawiałam się, czy nie szkoda czasu na resztę. Nie lubię jednak nie kończyć tego, co zaczęłam, więc doczytałam. Ale z bólem.

Książka Normana Mailera pt. Na podbój Księżyca zachęciła mnie zarówno tematyką jak i opisem z okładki. Niestety miałam dość wyśrubowane oczekiwania. Myślałam, że dowiem się wiele na temat samego lądowania ale i Stanów Zjednoczonych w latach siedemdziesiątych. Niestety. Stricte temat misji zaczął się pod koniec książki, a o społeczeństwie USA z tamtych czasów jest może 50 stron, ale po kolei.

Specyficzny styl

Norman Mailer na okładce książki określony jest jako “literacki prowokator, który zmienił oblicze amerykańskiej literatury faktu”. Możliwe, że coś w tym jest, a jego styl może się podobać. Niestety w mój gust nie trafił.

Ciężko było mi przebrnąć już przez pierwszą część książki, w której znajduje się grafomański opis przygotowań do jej napisania z punktu widzenia samego autora. Mailer nazwał siebie samego Aquarius, a narracja jest w trzeciej osobie. Aquarius/autor to, Aquarius/autor tamto. A do tego kwieciste (i okropne) porównania. Nie tego oczekiwałam.

Na początku treść składa się ze zbioru niepotrzebnych i odległych dygresji, mini biografii osób pośrednio tylko związanych z tematem oraz sporo pobocznych historii. A to wszystko dopełnia wielkie ego autora. Pierwsze 200 stron tylko lekko zahacza o lądowanie.

Autor prawdopodobnie chciał w ten sposób oddać klimat i emocje jakie działy się wokół tego wydarzenia oraz epokę, mieszkańców Ameryki i show jaki zrobiono pod nich. Ale moim zdaniem, nie do końca mu się to udało. Jego porównania są za długie i zbyt wymyślne, dygresje odchodzą za daleko i ogólnie ciężko się to czyta.

Początek drugiej części książki jest chyba jeszcze nudniejszy. To wielokrotnie złożone zdania i pseudofilozoficzne rozważania autora na tematy różne, które tylko bardzo daleko dotyczą tematu lądowania. Może one są nawet ciekawe, ale w tym momencie byłam tak zniechęcona, że ciężko było mi się przemóc i skupić. Wiedziałam, że zaraz znienacka wyskoczy na mnie Aquarius…

Druga połowa książki jest ciekawsza

Ciekawie zaczyna się robić dopiero po starcie misji. Mailer z niesamowitą szczegółowością opisuje m.in. losy poprzednich lotów Apollo, które obfitowały w usterki i wypadki oraz ogólną sytuację polityczną w stanach, która prowadziła do wzmożonego ciśnienia, żeby ta misja się na pewno udała (Zimna Wojna, zabójstwo Kennedy’ego, wojna w Wietnamie itp).

Przytacza też mnóstwo szczegółów technicznych. Opisuje np. z czego składała się rakieta, paliwo rakietowe, dokładne opisy układów sterujących, napędowych i tankujących, komputery. Pod koniec książki znajdziemy także informacje na temat pokładu, procedur, testów, skafandrów astronautów, ich samych – lęków, nadziei, charakterów, rodzin oraz rozterek.

Ma momenty

Oprócz tych szczegółowych i ciekawych opisów, które uświadamiają ogrom skomplikowania tej misji oraz problemów, które trzeba było rozwiązać, żeby lądowanie się udało, książka ma kilka innych dobrych momentów.

Mailer jeśli chce, potrafi plastycznie opisywać otaczający go świat. Świetny jest fragment dotyczący hangaru, w którym budowano sprzęt astronautów oraz drugi, gdy opisuje podróż do centrum lotów kosmicznych. Widzi tam pewien specyficzny wycinek społeczeństwa amerykańskiego, który przyjechał żeby być blisko miejsca startu. Te opisy są świetne – plastyczne i niosące emocje.

Ma też inne ciekawe przemyślenia, na przykład na temat stanu dziennikarstwa. Już w latach sześćdziesiątych przewidział jego upadek. A może po prostu dziennikarstwo zawsze było w kiepskiej formie?

Ale ma też fragmenty dość kontrowersyjne. Pisze na przykład:

„wrzucali swoje dziesięciocentówki i ćwierćdolarówki [do automatów z żywnością] z tą drobną, lubieżną satysfakcją, jaką mężczyzna czerpie z czynności wtykania (…)” /s. 225

Nie rozumiem też, co ma rozwód autora do wyprawy na Księżyc i po co o tym pisał w tej książce. Jest w niej wiele innych fragmentów nic nie wnoszących do tematu. Jednak w ramach usprawiedliwienia autora trzeba przyznać, że jakiś pomysł na tę książkę miał. Podejrzewam, że publikacji na ten temat było wtedy sporo, więc musiał wymyślić coś innego. Padło na osobistą kronikę.

Może i ciekawa, ale męcząca

Na podbój Księżyca zostało napisane i wydane dwa lata po lądowaniu (1971),w związku z tym wydarzenia były w niej opisywane na świeżo. To nie jest żaden odległy reportaż, dlatego może stanowić cenne źródło emocji towarzyszących misji. To jest niewątpliwy plus, dzięki temu całościowo książka jest dość interesująca,

Niestety, i to jest spory minus, jej forma jest dla mnie kompletnie niestrawna. Bardzo się cieszyłam, gdy dobrnęłam do ostatniej strony, choć faktycznie muszę przyznać, że Mailer dał mi pewien pogląd na samą wyprawę, na Księżyc oraz jej historyczne okoliczności.

Ta książka ma 589 stron, z czego tylko około 150, no może 200, czytałam z zainteresowaniem. Przez całą resztę zastanawiałam się, czy nie szkoda czasu na resztę. Nie lubię jednak nie kończyć tego, co zaczęłam, więc doczytałam. Ale z bólem.

Książka Normana Mailera pt. Na podbój Księżyca zachęciła mnie zarówno tematyką jak i opisem z okładki. Niestety miałam dość wyśrubowane...

więcej Pokaż mimo to

avatar
546
477

Na półkach:

Nastawiłam się na świetną książkę ukazującą podróż na Księżyc - tą pierwszą lub kolejne, ale niestety dostałam coś zgoła innego. Mnóstwo filozofowania, moralizatorskich treści, trochę felietonu, długich zdań, które zdecydowanie nie przypadły mi do gustu. Sama podróż na Księżyc, relacje z jej przebiegu łącznie z mnóstwem technicznych informacji i relacjach z wyprawy ciągnęła się zaledwie przez jedną część, która zajmowała może jedną trzecią całości. Rozczarowałam się bardzo i nie było to kompletnie to, co chciałam otrzymać od tej książki.

Nastawiłam się na świetną książkę ukazującą podróż na Księżyc - tą pierwszą lub kolejne, ale niestety dostałam coś zgoła innego. Mnóstwo filozofowania, moralizatorskich treści, trochę felietonu, długich zdań, które zdecydowanie nie przypadły mi do gustu. Sama podróż na Księżyc, relacje z jej przebiegu łącznie z mnóstwem technicznych informacji i relacjach z wyprawy ciągnęła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2319
2319

Na półkach: , ,

Srebrny glob.

W lipcu minęło równe 50 lat od jednego z największych sukcesów w historii ludzkości - mowa o lądowaniu na Księżycu. Okrągła rocznica tego wydarzenia aż prosi się o książkową opowieść na ten temat i taką właśnie rzecz dostajemy od Normana Mailera. Jest to co prawda polska reedycja tytułu "Na podbój Księżyca", ale niczego to jej nie ujmuje - książkę czyta się świetnie i jest ona czymś zdecydowanie więcej niż tylko literacką próbą zbicia kasy na sukcesie Armstronga i spółki sprzed półwiecza.

Norman Mailer tak naprawdę bardzo mocno w tej książce zaskakuje. Wydawać bowiem się może, że niczego odkrywczego w temacie misji Apollo 11 nie da się już napisać - a jednak, można. O sukcesie niniejszej lektury oraz o jej naprawdę dużej wartości merytoryczno-fabularnej świadczy kilka rzeczy.

Przede wszystkim "Na podbój Księżyca" to nie jest tylko zwykła kronika lotu, lądowania i powrotu z Księżyca. Tak naprawdę samego Księżyca (że tak to ujmę) jest w książce bardzo mało, a cała lektura to w zasadzie bardziej mini obraz całokształtu amerykańskiej rzeczywistości u schyłku lat 60-tych XX wieku połączony z całą masą rozważań dotyczących dążeń ludzkości, jej celów oraz możliwości. Książka zawiera także bardzo pouczające wywody dotyczące technicznych aspektów misji kosmicznych ze szczególnym uwzględnieniem charakterystyki astronautów i pożądanych u nich przez mocodawców misji cech. Całość spaja zaś bardzo ważna rzecz - fachowe podejście do tematu przez autora. Nie mówimy wszak o byle kim, Mailer to bowiem dwukrotny laureat Nagrody Pulitzera.

Sama misja Apollo 11 także ma w książce rzecz jasna swoje miejsce. Mailer bardzo szczegółowo opisuje genezę misji, przygotowania do niej, jej przebieg, a także osoby biorące w niej udział. Ciekawe jest w tym miejscu pokuszenie się autora o próbę wyjaśnienia dlaczego to właśnie Armstrong był tym, który pierwszy postawił stopę na Księżycu, a z ową próbą wyjaśnienia łączy się szalenie ciekawa charakterystyka całej NASA i rządzących jej funkcjonowaniem polityczno-ekonomicznych zasad.

Największym atutem lektury jest fantastyczny dar autora polegający na tym, że bez większego wysiłku potrafi on przejść od szczegółu do ogółu, dzięki czemu sama misja Apollo 11 to tylko pretekst to ukazania oczami autora ogromnego wycinka amerykańskiej rzeczywistości i panujących w niej stosunków społeczno-politycznych. Fabularnie i narracyjnie książka stoi ponadto na bardzo dobrym i nie sprawiającym zawodu poziomie. Być może można nieco narzekać, że chwilami Mailer zamieszcza na kolejnych stronach zbyt wiele własnych wywodów i przemyśleń, jednak nie sądzę aby był to argument za ominięciem tej pozycji - ma ona zbyt wiele plusów.

Gorąco polecam.

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl

Więcej o książce:
https://www.taniaksiazka.pl/na-podboj-ksiezyca-norman-mailer-p-1267768.html?q=na+podb%f3j+ksi%ea%bfyca&sgtype=prodonecol

https://cosnapolce.blogspot.com/2019/09/na-podboj-ksiezyca-norman-mailer.html

Srebrny glob.

W lipcu minęło równe 50 lat od jednego z największych sukcesów w historii ludzkości - mowa o lądowaniu na Księżycu. Okrągła rocznica tego wydarzenia aż prosi się o książkową opowieść na ten temat i taką właśnie rzecz dostajemy od Normana Mailera. Jest to co prawda polska reedycja tytułu "Na podbój Księżyca", ale niczego to jej nie ujmuje - książkę czyta się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1428
1039

Na półkach:

https://podrugiejstronieokladki6.blogspot.com/2019/08/na-podboj-ksiezyca-norman-mailer.html

Niby blisko, ale ciągle daleko.


Nie od dzisiaj wiecie, że jestem kosmicznym freakiem i uwielbiam wszystkie książki, które mają w sobie coś z Wszechświata. Miesiąc temu mieliśmy okazję świętować pięćdziesiątą rocznicę lądowania człowieka na Księżycu, a wydawnictwa rozpieściły nas pozycjami o naszym nocnym towarzyszu. Zapytacie pewnie, dlaczego ta opinia pojawia się tak późno. Odpowiem Wam: nie chciałam zalać Was książkami o kosmosie, bo doskonale wiem, że szybko by Was to znudziło.
Dlatego dopiero teraz zapraszam Was „Na podbój Księżyca” od Normana Mailera.

„Na podbój Księżyca” jest wznowieniem wersji z 1978 roku, w nowej, zdecydowanie lepszej odsłonie. Sam autor jest eseistą, dziennikarzem i powieściopisarzem. Co ciekawe jest także podwójnym laureatem Nagrody Pullizera.

Książka została napisana na podstawie obserwacji, których świadkiem był Mailer. Widział na własne oczy lądowanie na Srebrnym Globie i postanowił napisać o tym reportaż. Reportaż, który do końca reportażem nazwać nie można. „Na podbój Księżyca” to pozycja, nieco fabularna, momentami wzbudzająca przemyślenia, czasami doprowadzająca do nostalgii. Niewątpliwie jest to jednak pozycja, po którą trzeba sięgnąć, kiedy naprawdę ma się na nią ochotę, bo czytać dla samego czytania mija się tutaj z celem.

„Na podbój Księżyca” podzielona jest na trzy części. Każda z nich opowiada o innym etapie przygotowań do wysłania Apollo 11 w komos, a także o samym lądowaniu Armstronga i jego kompanów na Srebrnym Globie. Autor zabiera nas na długą wycieczkę po Florydzie i Centrum Lotów Kosmicznych i opowiada o konferencjach prasowych z załogą Apollo 11. Aby utrwalić wiedzę zdobytą wcześniej, na koniec Mailer zabiera nas na taras widokowy, gdzie jako jedni z ważniejszych osób mamy okazję oglądać start rakiety Saturn V, która zabrała naszych astronautów na Księżyc.
Myśleliście, że lot w kosmos to koniec przygody?
Nic bardziej mylnego!
W kolejnych rozdziałach mamy okazję posłuchać rozmów prowadzonych między astronautami, a Centrum Dowodzenia, a także możemy oglądać powrót bohaterów tamtych czasów na Ziemię.

Jestem naprawdę zaskoczoną tą pozycją, ponieważ mimo iż wszystko kręci się wokół Księżyca, to jego samego według mnie jest tutaj naprawdę mało.
Autor bardzie skupia się na zachowaniu astronautów oraz ich charakterach. Próbuje analizować ich ton i słowa, których używają podczas konferencji prasowych, a także przytacza nam historie z ich życia, opowiadając o sprawach prywatnych trzech śmiałków.
Nie owija w bawełnę i szybko stwierdza, że Armstrong tak naprawdę nie powinien być liderem tej wyprawy, ale z racji, że najbardziej się nadawał nazwijmy to „komercyjnie” to dowództwo Lotów Kosmicznych właśnie jego wytypowało do prowadzenia tej misji.

„Na podbój Księżyca” to pozycja, która nie została napisana, aby słodzić NASA. Mailer odkrywa brudną politykę i ekonomię, opowiada o ówczesnej sytuacji społecznej USA. Wszystko to, nie było tak różowe, jak mogłoby się wydawać, co sprowadza się do pytania, czy misja na Księżyc na pewno była dobrym pomysłem?
A zdania na ten temat są podzielone.

Co mi się nie spodobało w tej publikacji to rozwlekanie rozdziałów. Norman Mailer wiele razy wchodzi we własne przemyślenia, które czasami ciągną się przez kilka stron i szybko zaczynają nudzić. W tym grubym tomie jest też za dużo niepotrzebnych szczegółów, które dla stykającego się pierwszy raz z taką lekturą czytelnika będą niesamowicie męczące. Skąd to wiem? Cóż, sama jestem kosmicznym freakiem, ale nawet mnie miliony szczegółów budziły do ziewania. Dobrze jest czasami dowiedzieć się czegoś nowego, ale kiedy co stronę jest cała masa informacji to lektura robi się nużąca. Ponadto nie wiem czemu, ale miałam pewien dyskomfort czytając zbyt prywatne sprawy astronautów. Niektóre rzeczy nie powinny być podawane do opinii publicznej.

„Na podbój Księżyca” to dobrze napisana książka, która pokazuje, że nie wszystko zawsze jest tak piękne, jak pokazują to w telewizji. Lądowanie człowieka na Srebrnym Globie niewątpliwie było ważnym wydarzeniem, które pchnęło technologię i wiedzę o tym, co nas otacza do przodu. Ciężko jest jednak zebrać wszystkie to wydarzenia w jedną historię, która w pełni zadowoli. Czy Norman Mailer dał sobie radę? Poniekąd tak. Ta pozycja to kopalnia wiedzy o Apollo 11 i jego misji. Gdyby tylko usunąć refleksje i przemyślenia autora byłaby to pozycja idealna. Tak jest to jedynie dobra książka, którą polecam. Jednak nie czytajcie jej całej za jednym zamachem.

https://podrugiejstronieokladki6.blogspot.com/2019/08/na-podboj-ksiezyca-norman-mailer.html

Niby blisko, ale ciągle daleko.


Nie od dzisiaj wiecie, że jestem kosmicznym freakiem i uwielbiam wszystkie książki, które mają w sobie coś z Wszechświata. Miesiąc temu mieliśmy okazję świętować pięćdziesiątą rocznicę lądowania człowieka na Księżycu, a wydawnictwa rozpieściły nas...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
63

Na półkach:

Tym razem chciałbym wyjątkowo ocenić nie treść książki, bo to będziecie mogli przeczytać sobie w innych recenzjach, ale polskiego wydawcę.

Proszę wpiszcie w wyszukiwarkę "Moonfire by Norman Mailer - The Epic Journey of Apollo 11" (a jest też większa gabarytowo wersja). Teraz przejdźcie się do Empiku i zobaczcie jak wygląda polska wersja tej książki!?! Czy u nas serio wszystko musi tak wyglądać? Książka o kosmosie w 50tą rocznicę i ani jednego zdjęcia?

Polskiej wersji nie posiadam, chciałem kupić, ale skoro tyko kasa musi się zgadzać to niech szukają gdzie indziej. Ostatecznie 2 gwiazdki a nie jedna bo w końcu mogli też zrobić w miękkiej okładce i na papierze z odzysku.

Chciałbym też doprecyzować pewną kwestię. Jestem świadom, że polska wersja jest tłumaczeniem z "Of a Fire on the Moon" a nie z "Moonfire", i zdaje sobie sprawę, że "Moonfire" nie ma pełnego tekstu z "Of a Fire on the Moon". Chodziło mi jedynie o jakość wydania. Wydawca mógłby zrobić książkę jakości "Moonfire" z pełnym tłumaczeniem tekstu. Wtedy to byłoby coś...

Dziękuję i pozdrawiam...

Tym razem chciałbym wyjątkowo ocenić nie treść książki, bo to będziecie mogli przeczytać sobie w innych recenzjach, ale polskiego wydawcę.

Proszę wpiszcie w wyszukiwarkę "Moonfire by Norman Mailer - The Epic Journey of Apollo 11" (a jest też większa gabarytowo wersja). Teraz przejdźcie się do Empiku i zobaczcie jak wygląda polska wersja tej książki!?! Czy u nas serio...

więcej Pokaż mimo to

avatar
340
129

Na półkach: , , , ,

Od zawsze ciekawił mnie kosmos i to, co się w nim znajduje. Choć moja fascynacja ograniczała się zazwyczaj do samego rozmyślania i tworzenia własnych pozaziemskich historii, lubię od czasu do czasu sięgać po publikacje na temat prawdziwych wydarzeń. Tak się złożyło, że w 2019 obchodziliśmy okrągłą, pięćdziesiątą rocznicę lądowania na Księżycu, dlatego też postanowiłam zmierzyć się z niemałą cegiełką, jaką jest ,,Na podbój Księżyca". Nie była to lektura dla mnie najłatwiejsza, jednak nie żałuję ani chwili, którą z nią spędziłam. Mimo wszystko, jest to tytuł bardzo urokliwy, specyficzny i niepowtarzalny.

,,Na podbój Księżyca" opowiada o pierwszym lądowaniu człowieka na Księżycu, choć nie tylko na tym skupia się Norman Mailer. Autor opowiada o swojej przygodzie związanej z tym wydarzeniem, odnosząc się do swoich własnych doświadczeń. Mówi o sobie w trzeciej osobie, a także nazywa samego siebie Aquariusem (ze względu na jego znak zodiaku). Porusza dzięki temu wiele innych tematów, związanych z filozofią, ekonomią, czy też chociażby pozwala bliżej poznać amerykańskie społeczeństwo tamtych czasów. Pisze o swoich przeżyciach i odczuciach na temat wielu spraw, przez co momentami można mieć wrażenie, że Mailer zapomniał o faktycznym temacie książki. Używa swojego charakterystycznego, błyskotliwego ciętego języka do komentowania wydarzeń, a także pokazuje wszystko z przymrużeniem oka. Uważam jednak, że gdyby skupił się w większym stopniu na podróży Armstronga, Aldrina i Collinsa, wyszłoby to jemu dziełu na lepsze. Zdecydowanie za wiele czasu skupia się na nieistotnych sprawach, choć mimo wszystko dodaje to jakiegoś uroku i pozwala poznać autora o wiele bliżej. Zwłaszcza, że nie pozwala o sobie ani na moment zapomnieć.
Jakby nie było, przedstawienie spraw związanych z misją Apollo 11 i przygotowaniami do niej stoi na najwyższym poziomie. Można poznać bardzo wiele ciekawych informacji na temat astronautów oraz samej misji. Niestety dla takiego astronomicznego laika jak ja, wiele spraw wydało się niezwykle zagmatwanych i skomplikowanych. Najwidoczniej już nie można ich przedstawić w prostszy sposób, a szkoda. Warto jednak sięgnąć ,,Na podbój księżyca" i samemu zmierzyć się z, nie mniej jednak, interesującym piórem Normana Mailera.

Nie jest to jednak reportaż pełen suchych faktów i szczegółów. Prawda, pojawiają się, jednak wszystko i tak zostało przedstawione w inny, nietypowy sposób. To tak naprawdę ogromna, epicka historia o jednym z najważniejszych wydarzeń ostatniego stulecia, którą autor potraktował bardzo subiektywnie. Niejednokrotnie wtrąca również swoje obawy i teorie związane z tym, co może na Księżycu czekać astronautów, a także kwestionuje sens takiej misji. Czyta się to niezwykle dobrze, jednak mogłoby to być odrobinę krótsze. Kilka razy pojawiły się momenty, które praktycznie kartkowałam (głównie rozterki narratora i trudniejsze opisy związane z mechaniką),zaś od niektórych wręcz nie mogłam się oderwać (najczęściej były to fragmenty opisujące Armstronga, Aldrina lub Collinsa). Na podbój Księżyca to szalona, a także melancholiczna podróż w kosmos i z powrotem.

Nowe wydanie książki Normana Mailera idealnie wpasowuje się w pięćdziesiątą rocznicę lądowania na Księżycu. Każda osoba zainteresowana tym tematem powinna po nią sięgnąć, gdyż można poznać inne oraz niezwykle ciekawe spojrzenie na misję Apollo 11. Zdarzają się co prawda gorsze momenty, jednak całokształt i tak prezentuje się bardzo dobrze. Choć może odstraszać objętością, czyta się ją przyjemnie, a wszystko dzięki przyjemnemu, pełnemu ironii stylowi autora. Być może nie wszystko wyglądało tak, jak się spodziewałam, jednak i tak warto dać jej szansę. To wciąż bardzo dobre źródło wiedzy na temat pierwszego lądowania na Księżycu.

http://popkulturkaosobista.blogspot.com/2019/08/nie-tylko-kosmos-czyli-na-podboj.html

Od zawsze ciekawił mnie kosmos i to, co się w nim znajduje. Choć moja fascynacja ograniczała się zazwyczaj do samego rozmyślania i tworzenia własnych pozaziemskich historii, lubię od czasu do czasu sięgać po publikacje na temat prawdziwych wydarzeń. Tak się złożyło, że w 2019 obchodziliśmy okrągłą, pięćdziesiątą rocznicę lądowania na Księżycu, dlatego też postanowiłam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    109
  • Przeczytane
    54
  • Posiadam
    30
  • Reportaż
    3
  • Historia
    3
  • Teraz czytam
    2
  • 2019
    2
  • Literatura amerykańska
    2
  • E-book niekomerc. PDF, rtf, doc. txt
    2
  • Kosmos
    2

Cytaty

Więcej
Norman Mailer Na podbój Księżyca Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także