Mój czołg

Okładka książki Mój czołg Viktor Horvath
Okładka książki Mój czołg
Viktor Horvath Wydawnictwo: Książkowe Klimaty Seria: Węgierskie Klimaty powieść historyczna
328 str. 5 godz. 28 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Seria:
Węgierskie Klimaty
Tytuł oryginału:
Tankom
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Data wydania:
2018-11-29
Data 1. wyd. pol.:
2018-11-29
Liczba stron:
328
Czas czytania
5 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365595843
Tłumacz:
Anna Butrym
Tagi:
literatura węgierska
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
45 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
213
213

Na półkach:

Lekkie, zabawne, z dystansem. Naprawdę polecam.

Lekkie, zabawne, z dystansem. Naprawdę polecam.

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
1178
732

Na półkach:

Bardzo dobra powieść, świetnie, łatwo czytalna (czytliwa?),choć nie dla wszystkich, bo ci, których ancien regime nic nie obchodzi, znajdą "Mój czołg" nudnym i, być może, zbędnym.
Są pewnie i tacy, którzy dopiszą tę książkę do tej samej listy, na której jest Szwejk, a może i Remarque z "Na zachodzie bez zmian", ja jednak wolalbym pozostać tylko przy porównaniu jej z "Batalionem czołgów" Josefa Škvorecký'ego. Obie powieści to i gorzkie żale na widok schizofrenicznej rzeczywistości w świecie komunistycznej dyktatury, i satyra, zjadliwa satyra na tęże rzeczywistość. Škvorecký jednak pozostaje w swoim pisaniu rzeczowy, realistyczny, a z związku z tym przygnębiony i ponury, podczas gdy Horváth bawi się materią i nawet prawdopodobieństwem, przesadza, koloryzuje i nadyma balon, dzięki czemu percepcja treści staje się lżejsza, nabieramy dystansu i możemy się śmiać z tego, co w swej istocie jest przecież tragiczne.
Autor użył tu też ciekawego zabiegu, powstawiał mianowicie do fabuły artefakty-symbole, mn. tytułowy czołg (polowanie, gawron, żołnierzyki),które mają swoje znaczenie symboliczne właśnie, a odkrywanie tych znaczeń czyni lekturę atrakcyjniejszą i wzbogaca - a przynajmniej próbuje - refleksję na temat tamtych czasów i na temat funkcjonowania zamordystycznych ustrojów w ogóle.

Bardzo dobra powieść, świetnie, łatwo czytalna (czytliwa?),choć nie dla wszystkich, bo ci, których ancien regime nic nie obchodzi, znajdą "Mój czołg" nudnym i, być może, zbędnym.
Są pewnie i tacy, którzy dopiszą tę książkę do tej samej listy, na której jest Szwejk, a może i Remarque z "Na zachodzie bez zmian", ja jednak wolalbym pozostać tylko przy porównaniu jej z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1858
1510

Na półkach: , , ,

Książka dzieje się 1968 r., kiedy to w Czechosłowacji wprowadzano 'socjalizm z ludzką twarzą', co bardzo nie podobało się ZSRR i innym satelitom. Narratorem książki jest porucznik armii węgierskiej, ideowy komunista, który bywa też tłumaczem przywódcy węgierskiego Jánosa Kádára. Książka przynosi satyryczny obraz tamtych czasów, czyta się to fajnie, ale do Szwejka jej trochę brakuje.
 
Rzecz dzieje się w pamiętnym roku 1968, kiedy to w Czechosłowacji objął władzę Aleksander Dubček i zaczęto wprowadzać socjalizm z ludzką twarzą. Bardzo to zaniepokoiło pozostałych przywódców komunistycznych, którzy naciskali Dubčeka, aby zahamował reformy i wziął społeczeństwo z powrotem za mordę, ale ten nie chciał. W końcu więc nastąpiła `internacjonalistyczna pomoc': wojska 5 państw komunistycznych, w tym Polski, wkroczyły do Czechosłowacji 21 sierpnia 1968 r., aby ratować socjalizm. O tym jak do tego doszło, opowiada ta książka, ale z bardzo ciekawej perspektywy.
 
Narratorem jest porucznik – czołgista, pół Węgier, pół Słowak, który służy w armii węgierskiej, a że świetnie zna język słowacki i rosyjski, jest czasami osobistym tłumaczem Jánosa Kádára, ówczesnego przywódcy Węgier. Możemy więc z pierwszej ręki śledzić rozmowy Kádára z Dubčekiem i przekonywanie tego ostatniego, aby wstrzymał reformy bo grozi mu interwencja.
 
A porucznik to idealny produkt systemu, myśli i gada komunistyczną nowomową. Ale to nie Szwejk, który był cwaniakiem udającym idiotę, nasz porucznik to naprawdę głuptak, w gruncie rzeczy łatwowierne dziecko. Dość powiedzieć, że jego największą pasją są zabawy żołnierzykami z podporucznikiem Zsoltim, kolegą z pułku. Znane powiedzenie głosi, że niemożliwe jest, aby ktoś był jednocześnie komunistą, inteligentnym i uczciwym, ale dwie kombinacje jak najbardziej występują. Nasz porucznik to uczciwy komunista, taki wolterowski prostaczek bezkrytycznie wierzący we wszystko, co mu mówią.
 
Wielkim walorem książki jest parodiowanie komunistycznej nowomowy, mówi na przykład nasz porucznik gdy trafia do stolicy ZSRR: „Moskwa jest taka, jak zaświaty, jak niebo, które obiecywały ogłupiające lud religie – to znaczy kiedy ludzie jeszcze wierzyli w coś takiego. Stamtąd czuwają nad nami anioły. Ściskający broń żołnierze o promiennych twarzach, uśmiechnięci, choć spojrzenie mają stanowcze, robotnicy o umięśnionych torsach z łopoczącymi czerwonymi flagami, niewinne, ale rezolutne dzieci w pionierskich mundurkach – to jest Związek Radziecki.” itd., itp.
 
Mamy też parę scen nieodparcie śmiesznych, na przykład opis polowania przywódców komunistycznych na Słowacji, albo historia inwazji wojsk węgierskich na Czechosłowację, sporo jest też dłużyzn, jak wspomniane już opowieści o zabawach żołnierzykami z Zsoltim.
 
Rzecz jest interesująca dla kogoś, kto zna te czasy z autopsji albo z książek historycznych, nie jestem pewien czy inni czytelnicy docenią urok tej prozy.
 
W sumie to lekka, fajna literatura, ale nic specjalnego,  ani Szwejk, ani nawet Czonkin to nie jest.

Książka dzieje się 1968 r., kiedy to w Czechosłowacji wprowadzano 'socjalizm z ludzką twarzą', co bardzo nie podobało się ZSRR i innym satelitom. Narratorem książki jest porucznik armii węgierskiej, ideowy komunista, który bywa też tłumaczem przywódcy węgierskiego Jánosa Kádára. Książka przynosi satyryczny obraz tamtych czasów, czyta się to fajnie, ale do Szwejka jej trochę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
999
999

Na półkach: , ,

Bardzo się cieszę, że trafiłem na książkę Pana Victora Horvatha. To kolejna udana próba satyrycznego spojrzenia na życie w armii. Dołączyła do grona takich pozycji jak „Życie i niezwykłe przygody żołnierza Iwana Czonkina” Włodzimierza Wojnowicza, „Batalion czołgów” Josefa Skvorecky’ego czy nieśmiertelnych „Przygód dobrego wojaka Szwejka". Ale byłoby niesprawiedliwe sprowadzić tę książkę wyłącznie do roli „wesołej komedii frontowej”. Epizodów zabawnych czy groteskowych jest tutaj sporo, to jednak w pamięci pozostają przede wszystkim fragmenty przypominające na czym polegała socjalistyczna indoktrynacja oraz jak uzasadniano konieczność „niesienia internacjonalistycznej pomocy dla bratniej Czechosłowacji”.
Główny bohater nie grzeszy błyskotliwością, jest bardzo naiwny, podatny na wpływ osób trzecich. Wystarczy spojrzeć na pisane przezeń listy – z dokonywaną na bieżąco autocenzurą. Ale dzięki nadaniu takich cech charakterologicznych znacznie łatwiej zrozumieć jak funkcjonował ówczesny system polityczny. Rozczulające są sceny z ustawianiem w koszarach plastikowych żołnierzyków z różnych epok (zwłaszcza gdy samemu miało się podobną kolekcję :-) Świetnie ukazano rozgardiasz towarzyszący inwazji oraz sceny tajnych narad z udziałem towarzyszy partyjnych, co dobrze świadczy o lekkim stylu autora. Naprawdę warto przeczytać.

Bardzo się cieszę, że trafiłem na książkę Pana Victora Horvatha. To kolejna udana próba satyrycznego spojrzenia na życie w armii. Dołączyła do grona takich pozycji jak „Życie i niezwykłe przygody żołnierza Iwana Czonkina” Włodzimierza Wojnowicza, „Batalion czołgów” Josefa Skvorecky’ego czy nieśmiertelnych „Przygód dobrego wojaka Szwejka". Ale byłoby niesprawiedliwe...

więcej Pokaż mimo to

avatar
820
503

Na półkach: ,

Ustawiam żółnierzyka w polu. Cudownie się prezentuję, mogę na niego patrzeć godzinami, jest w nim coś tak majestatycznego, że aż serce rośnie. Dziś dostałem wezwanie z jednostki. Czuję się wspaniale z tego powodu, dzięki temu mogę kontynuować moją misję, wytyczoną mi przez przywódców naszego wspaniałego, socjalistycznego raju. Napawa mnie wielka duma i przesuwam żołnierzyka dalej do przodu. Już czuję zbliżające się zwycięstwo i radość ludu pracującego, kiedy będą nas witać kwiatami. Zaczyna wyć alarm, a ja chowam żołnierzyki do pudełka i ruszam w stronę swoich ludzi, tam czeka już na mnie mój czołg.

"Perypetie dobrego wojaka"

Zetknięcie się z literaturą węgierską było dość ciekawym przeżyciem. W ogóle taki rodzaj prozy bardzo szybko sprostał moim gustom, tym bardziej, że mamy tu rok 1968 i planowany atak na Czechosłowację. I w tym momencie robi się już interesująco. Toczące się wydarzenia przyjdzie nam obserwować z perspektywy młodego porucznika Węgierskiej Armii Ludowej, ślepo zapatrzonego w ideały komunizmu, a jak by tego było mało, to nasz bohater nie grzeszy intelektem. Z takiego połączenie musiała wyjść farsa i powieść, która obnażałaby absurdu słusznie minionego ustroju. Nasz bohater staje się świadkiem planowania ataku na "bratni kraj", by w końcu stać się czynnym uczestnikiem. Sama postać zbudowana jest groteskowo, ale jest to celowy zabieg autora, który w prosty, ale skuteczny sposób pokazuję jak działał totalitarny system. Znajdziemy tu postacie historyczne, jak i wymyślone specjalnie na potrzeby powieści. Zdarzenia 1968 roku mieszają się z pastiszem, ale jednocześnie da się wyczuć element zagrożenia i kłamstwa zamaskowanego pod płaszczykiem niesienia pomocy.

"Gdzie zaczyna się prawda"

Książka ta doskonale punktuję komunizm i wystawia na pośmiewisko system i życie codzienne w kraju socjalistycznym. Niby obserwujemy wydarzenia okraszone humorem, czasem wręcz bardzo absurdalne, ale jak już wspomniałem, jest w tym głębia, która nie stroni od smutnych akcentów. Całość napisana jest w narracji pierwszoosobowej i bardzo lekkim stylem. Autor wywiązał się ze swojego zadania znakomicie, podkreślił gruba kreską to, co tego podkreślenia potrzebowało, stworzył poczciwego, ale i zagubionego w swoich przekonaniach bohatera i poprowadził fabułę tak, że wciągnęła bez reszty. Każdy szczegół ma tu swój określony cel i do czegoś prowadzi, a my jako czytelnicy możemy zachwycać się prozą przejmującą jak i komiczną w swej postaci.

Ustawiam żółnierzyka w polu. Cudownie się prezentuję, mogę na niego patrzeć godzinami, jest w nim coś tak majestatycznego, że aż serce rośnie. Dziś dostałem wezwanie z jednostki. Czuję się wspaniale z tego powodu, dzięki temu mogę kontynuować moją misję, wytyczoną mi przez przywódców naszego wspaniałego, socjalistycznego raju. Napawa mnie wielka duma i przesuwam żołnierzyka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1080
633

Na półkach:

Victor Horvath - węgierski prozaik i tłumacz, autor nagrodzonego Europejską Nagrodą Literacką „Tureckiego lustra”, w „Moim czołgu” postanowił w satyryczny sposób rozprawić się z demonami Praskiej Wiosny. Do osiągnięcia swojego celu wykorzystał doskonale nam znany chociażby z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, „Zezowatego szczęścia” czy „Forresta Gumpa” zabieg osadzenia naiwnego człowieka w centrum wielkich wydarzeń.

Główny bohater dzieła jest porucznikiem węgierskiej armii. Swoją zawodową karierę zawdzięcza głównie umiejętnością lingwistycznym – z łatwością potrafi posługiwać się nie tylko językiem węgierskim, ale także rosyjskim i słowackim. W przeciwieństwie do pierwszej tłumaczki Janosa Kadara, nasz bohater nie boi się podróżować, co stanowi dla niego przepustkę na najważniejsze narady Bloku Wschodniego. Pozna więc Breżniewa, Dubceka, Gomułkę czy Żiwkowa. Będzie uczestnikiem tajnych spotkań, na których ważyć się będą losy całego socjalistycznego świata. I w żadnej mierze nie przeszkodzi w tym jego naiwność. Jest to bowiem istota nierozumna, nie umiejąca odróżnić prawdy od fałszu. Nie wie kiedy jest manipulowany, wrabiany, wykorzystywany, wtłaczany w tryby państwowej maszyny, zdradzany. Nie uświadamia sobie prawdziwego znaczenia słów i wydarzeń go otaczających. Jest więc tłumaczem idealnym – oddanym sprawie, ale jednocześnie całkowicie pozbawionym własnego zdania.

Nasz porucznik to tak naprawdę mały chłopiec. Nigdy nie całował dziewczyny, a termin seks jest dla niego równie obcy, jak myśl o upadku komunizmu. Nie dopuszcza do siebie możliwości zainteresowania zachodnią muzyką, nie toleruje alkoholu, ba, on nawet nadal myli prawą i lewą stronę. Jego ulubionym zajęciem jest zabawa w żołnierzyki z kolegami. Co i rusz przydarzają mu się jakieś niewyjaśniane sytuacje – a to czołg stoczy się ze stoku, a to ustrzeli nie tego dzika co trzeba, a to znowu pomyli szpiega z przyjacielem. Nie umie nawet znaleźć koszar czechosłowackiej armii, gdy przypadkowo zostanie głównodowodzącym węgierskiego plutonu.

Chciałoby się powiedzieć, że „Mój czołg” to swego rodzaju kafkowski „Proces” na opak: o ile Józef K. został przytłoczony przez bezosobową, nieludzką, niedającą się ogarnąć machinę, to jednak dzielnego porucznika węgierskiej armii przytłoczyć się nie dało, tak jak nie da się śpiewem rozpalić ogniska. Z siłą infantylności wygrać nie sposób, tak jak nie sposób najeść się samym stresem. Oczywiście warto nadmienić, że jest to tak naprawdę gaszenie ognia ogniem, czyż bowiem na tle niegroźnej głupoty nie rysuje się tym mroczniej i wyraziściej głupota zinstytucjonalizowanego świata? Horvath dorzuca swoją iskrę do ognia komunistycznej krytyki, a czyni to niezwykle lekko i przystępnie dla każdego. Zachwycają tu przede wszystkim układane pieśni, ale i w tych pozornie błahych listach do ukochanej znaleźć możemy wiele uroczej ironii.

„Mój czołg” bywa momentami nierówny, jest może też nieco za długi, przez co traci na wartości świeżość humoru. Niektóre wydarzenia są tak oderwane od rzeczywistości, tak zdeformowane i absurdalne, że nawet mimo szczerych chęci, trudno wpisywać je w kadry historyczne. A jednak książkę czyta się bardzo dobrze. Jest to też ważna pozycja, powieść rozliczeniowa o kluczowym we współczesnej historii momencie kraju. Wychodzi ona także poza tę interpretację. Dzięki zgrabnemu posługiwaniu się socjalistycznym slangiem, autor osiągnął efekt uniwersalizmu – książka będzie tak samo czytelna dla Polaka, Słowaka czy Koreańczyka z Północy. To mała cegiełka w morzu krytyki ustroju komunistycznego, cegiełka o tyle istotna, że nie potrzebuje epatować patosem, nazwiskami i gehenną, żeby osiągnąć zamierzony efekt.

Recenzja ukazała się na stronie https://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/01/recenzja-moj-czog-victor-horvath.html

Victor Horvath - węgierski prozaik i tłumacz, autor nagrodzonego Europejską Nagrodą Literacką „Tureckiego lustra”, w „Moim czołgu” postanowił w satyryczny sposób rozprawić się z demonami Praskiej Wiosny. Do osiągnięcia swojego celu wykorzystał doskonale nam znany chociażby z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, „Zezowatego szczęścia” czy „Forresta Gumpa” zabieg osadzenia...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1108
337

Na półkach: ,

"Mój czołg" Viktor Horvátha jest jak gulasz węgierski w którym każdy znajdzie coś dla siebie, każdy odczyta ją w inny sposób. Dla Węgrów będzie ważną książką, która jest próbą rozliczenia ich z historią, wydarzeniami roku 1968. Można ją czytać jako prześmiewczą satyrę na system komunistyczny, ale gdy z naszej twarzy zniknie już uśmiech, pojawi się smutna refleksja, że sami tworzymy dyktatorów i dyktatury.

"Mój czołg" Viktor Horvátha jest jak gulasz węgierski w którym każdy znajdzie coś dla siebie, każdy odczyta ją w inny sposób. Dla Węgrów będzie ważną książką, która jest próbą rozliczenia ich z historią, wydarzeniami roku 1968. Można ją czytać jako prześmiewczą satyrę na system komunistyczny, ale gdy z naszej twarzy zniknie już uśmiech, pojawi się smutna refleksja, że sami...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    65
  • Przeczytane
    54
  • Posiadam
    18
  • 2019
    10
  • E-book
    4
  • Literatura węgierska
    3
  • 2018
    3
  • Legimi
    2
  • Proza
    1
  • Fiction - Obyczajowe
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mój czołg


Podobne książki

Przeczytaj także