Palinka. Prozy z Banatu

Okładka książki Palinka. Prozy z Banatu Matěj Hořava
Okładka książki Palinka. Prozy z Banatu
Matěj Hořava Wydawnictwo: Książkowe Klimaty Seria: Czeskie Klimaty literatura piękna
186 str. 3 godz. 6 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Czeskie Klimaty
Tytuł oryginału:
Pálenka: Prózy z Banátu
Wydawnictwo:
Książkowe Klimaty
Data wydania:
2017-05-15
Data 1. wyd. pol.:
2017-05-15
Liczba stron:
186
Czas czytania
3 godz. 6 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365595362
Tłumacz:
Anna Radwan-Żbikowska
Tagi:
literatura czeska Rumunia Banat
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
80 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
509
509

Na półkach:

Matej Horava, Czech z Moraw, przebywając w rumuńskim Banacie tęskni, choć na to wygnanie skazał się sam. Pejzaże wzgórz Banatu, tak różne od łagodności jego ojczystej ziemi, prowokują do wspominania, nasuwają raz za razem obrazy z przeszłości. Autor nawet umyślnie ich nie szuka, jest od tego bardzo daleki, to one go znajdują i nagle zjawiają się jak nieproszone, a wraz z nimi nostalgia, wyraźnie przez nas wyczuwana.

Opowiadania w tym zbiorze są niedługie, niektóre króciuteńkie jak mgnienie oka, ot, impresyjki, łaskoczące przez chwilę powiekę zanim umkną znów, spłoszone przypadkowym dźwiękiem. Wczoraj i dzisiaj spotykają się wpół drogi i okazuje się, że wiele je łączy i do siebie przywołuje. Nic tu nie jest statyczne, niemrawe, wprost przeciwnie, zarówno obserwowane na bieżąco zjawiska, obiekty, osoby, jak i te przywoływane wspomnienia żyją, oddziałują, będąc w ciągłym ruchu. O części z nich można rzec: gwałtowne, nieposkromione, jak ogień i jego wzlatujące w górę iskry, czy te z rozpalanych w dzieciństwie ognisk, czy dającego obecnie ciepło i poczucie przytulności pieca, albo z płonących gwałtownie zboczy, które są jak „ocean płomieni przetaczający się po grzbietach wzgórz, celowo rozniecony przez ludzi, a jednak nie do opanowania…” A ile wokół barw, wręcz feeria kolorów, nie dająca odpocząć oczom, tworząca impresjonistyczne złudzenie przenikania plam, nakładania się na siebie fal świetlnych, które rzutują nie tylko na jeden zmysł wzroku, ale na wszystkie zmysły, wprawiając je w pomieszanie.

Jak to jest z tymi migawkami z dzieciństwa, że pojawiają się z wszystkimi ulotnościami, znów pachną, brzmią, barwią się zupełnie jak niegdyś, w każdym szczególe. „Jesień, wiatr, pamięć, altanka, której pewnie od dawna nie ma; liście, które uległy rozkładowi, a przecież nigdy nie zginą; moje ręce maleją: dłonie są coraz mniejsze na tle czerwonego jaworowego liścia; a wiatr słucha, wiatr mnie słucha, wichrzy liście na moim zboczu: dawne liście z północy Czech, pochłonięte przez dzisiejszy banacki wiatr…” Autor nie tylko przywołuje obrazy, on na chwilę znów staje się tamtym małym chłopcem z płonącymi jesienną czerwienią liśćmi jawora w drobnych dłoniach.

Rumuńska wieś, czeska wieś, tak inne przecież, ale obie odmalowane sensualnie, zmysłowo. To zasługa pióra autora, ale przecież oddaje on to, co go zachwyciło, co zostawiło odciśnięty ślad, który nie tylko nie wyblakł po latach, ale odżył z dawną mocą, jakby tylko wybudził się z chwilowego snu. Gdy autor opisuje dojrzewanie śliwek w sadzie, to widzimy i czujemy ich wzrastanie, formowanie się wokół pestki, pęcznienie i słodycz wypływającego śliwkowego soku, słyszymy jak lekko uderzają o ziemię, zrzucone z gałęzi mocniejszym podmuchem. Nic, tylko schylić się i skosztować. W tej prozie jest poezja.

Śliwki dobre na palinkę, palinka znakomita na tęskne wspominanie, a także na rozmowy z ludźmi i z samym sobą. I autor pisze: „Pokażą się gwiazdy; nadejdzie górski, wrześniowy chłód: będę siedział, może zapadnę w lekki sen; będę śnił; i będę pił palinkę…”

Zapewne z tej pięknej prozy każdy wyciągnie parę smaczków tylko dla siebie, a więc ockną się z leniwego letargu kolejne powidoki, lekko zamglone przez czas, nasze własne. Wszyscy wszak byliśmy kiedyś dzieciakami ganiającymi po wiejskich łąkach, wdeptującymi z krzykiem w krowie placki i podkradającymi kurom jajka. Przynajmniej ci z nas, którzy mieli jeszcze okazję widzieć prawdziwą wieś.

Żarliwa, poetycka, empatyczna proza z Banatu wgryzła się we mnie, a ja poddałam się jej bez reszty. Jest w niej coś przyciągającego, jakaś prawda najgłębsza z najbardziej wewnętrznego miejsca w sercu wyciągnięta i tam też trafiająca. Opisując naturę, chwyta jej esencję, mówiąc o człowieku, przegląda go na wskroś, znajdując to, co ważne, nawet jeśli trzeba sięgnąć głębiej. Czy to staruszki, matka i córka, nie do odróżnienia, czy też rodzina Wojnerów – „złote zęby w ustach, wychudłe, zniszczone twarze, niemal identyczne twarze; zawsze mnie zadziwiało, z jaką siłą rysy poprzednich generacji przenoszą się tu na kolejne pokolenie, modelując je precyzyjnie i nieodwołalnie na własne podobieństwo (…)”

Autor lubi nawiasy, średniki i dwukropki. Początkowo to dziwi, później widzimy, że ma swoje uzasadnienie nie tylko w „widzimisię” autora. To złudzenie, jakby jedno zjawisko pociągało następne, połączone z nim, a zarazem rozszerzające o jeszcze więcej sensów, znaków. Z przecinkami, czy wręcz kropkami, rozdzielającymi tekst na pojedyncze zdania, zgubiłby on swój naturalny, jedyny odpowiedni rytm.

Okazuje się, że w różnych rejonach świata można poczuć się całkiem swojsko: te same bzy i akacje, stada owiec na zboczach, jesienna, lekko stęchła wilgoć, dźwięk harmonijki o kolorowych klawiszach…

Ujęło mnie bardzo wyczulenie autora na szczegół, nawet drobniutki. Któż potrafi jeszcze tyle niuansów wydobyć z głosów niosących się po podwórku sąsiada, albo z twarzy okolicznych ludzi? Najpierw przeanalizować ich wyjątkowość, aby pod koniec uogólnić, wprowadzić pod wspólny mianownik.

Dzięki tym podobieństwom nie tak łatwo uciec przed tym, o czym chce się zapomnieć. W najmniej spodziewanym momencie, wystarczy niewielki bodziec wywołujący i na człowieka spada cała jego przeszłość, choć przecież wcale tego nie pragnie.

Zamknąwszy „Palinkę” ma się wrażenie, że autor w pełni świadomie odsłonił przed czytelnikami to, co dla niego najważniejsze, najintymniejsze. Pozwolił nam się poznać, zawierzył szczerze swoje myśli, obnażył cały smutek samotności i beznadziejność ucieczki, spotęgowane jeszcze przez surowe banackie warunki i dystans, jaki zwykli utrzymywać mieszkańcy. Możliwe, że uczynił tak z pragnienia podzielenia się z kimś ciężarem, by ten choć trochę zelżał, być może chciał dodać nam otuchy, poczucia, że jeśli mamy podobnie, to nie jesteśmy jedyni. Mam nadzieję, że stojąc tam, „pod rozłożystą morwą (…) na rozdeptanych morwach…”, wiedząc że jego słowa poszły w świat, między ludzi, podniesie jednak głowę, a może nawet prześle lekki uśmiech – nie jest tak źle, zderzyliśmy się z własnym życiem, a teraz idziemy dalej.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Matej Horava, Czech z Moraw, przebywając w rumuńskim Banacie tęskni, choć na to wygnanie skazał się sam. Pejzaże wzgórz Banatu, tak różne od łagodności jego ojczystej ziemi, prowokują do wspominania, nasuwają raz za razem obrazy z przeszłości. Autor nawet umyślnie ich nie szuka, jest od tego bardzo daleki, to one go znajdują i nagle zjawiają się jak nieproszone, a wraz z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
213
213

Na półkach:

To jest piękne i bardzo poetyckie.

To jest piękne i bardzo poetyckie.

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
456
249

Na półkach: , ,

Matej Horava „Palinka. Prozy z Banatu”


Jest i Rumunia. Gdzieś w Europie i świecie mikroskopijny punkt przypominający o istnieniu tego państwa. Jest i bezkresny Dunaj przecinający również i Rumunię. To jakże dobrze skrojona czytelnicza podróż, by poprzez niewyszukane i krótkie opowiadania móc poznać kraj Rumuni, ale nade wszystko jest to – opowieść o poszukiwaniu sensu życia w ogóle.


Mikrohistorie będące główną osią samotnego nauczyciela i jego powrót do lat dzieciństwa w rejony Banatu kreują smutny obraz tęsknoty za dzieciństwem, niełatwych roztrząsań życiowych wyborów i może przede wszystkim – ogromnej wyrwy i samotności w dorosłym życiu. Poradzenie sobie z takim bagażem nie będzie łatwe. Wypełzają one z kolejnych stron, by ukazać iż ich prostota i minimalizm jest czymś bardzo pożądanym, bo ich skondensowanie w takiej a nie formie dodaje im bezsprzecznie uroku.

Czytelnik dzięki temu mierzy się z całą gamą emocji głównego bohatera i czuje się „częścią” jego wynurzeń i wspomnień, a już pewno ma wrażenie że wraz z bohaterem przemierza odległe doliny Rumunii.Horava uwypukla niezwykle przejmujące obrazy regionu Banatu, chadza ścieżkami pogranicza serbsko-rumuńsko-węgierskiego, tworzy świat odległy ale jednocześnie tak bliski i namacalny dla każdego. Chociaż są one krótkie, słodko-gorzkie, niejednokrotnie kipią sentymentalizmem, ogromem smutku czy cieniem zwykłej tęsknoty za tym co minione, to Matej Horava czaruje nimi niczym zręczny magik. Język historii ukoi niejedną duszę, gdyż jest najlepszym dowodem, że nie zawsze trzeba przegadanego monologu na pół strony. Ta krótka forma broni się sama, gdyż czytając te jakże krótkie rozdziały wiedziałam, że nic nie jest tu pozostawione przypadkowi.


Tytułowa Palinka jest bardzo adekwatnym tytułem, gdyż anegdoty i historie opowiedziane przez głównego bohatera są celne, uderzają do głowy, zapadają w pamięć i powodują lekkie (a może mocne?) oszołomienie i zadumę nad przemijającym życiem. Klisze wspomnień przeskakują wraz z historiami i są pięknym świadectwem zarówno kunsztu pisarskiego samego Horavy, jak i jego ogromnej wrażliwości i inteligencji. Czeski prozaik stworzył dzieło godne zapamiętania, polecania i powracania do tych krótkich form. To bezsprzecznie jedna z tych książek, które nie wywietrzeje szybko z umysłu, zostawia swój ślad i skłoni nas do refleksji nad życiem w ogóle.


Polecam! 9/10

Matej Horava „Palinka. Prozy z Banatu”


Jest i Rumunia. Gdzieś w Europie i świecie mikroskopijny punkt przypominający o istnieniu tego państwa. Jest i bezkresny Dunaj przecinający również i Rumunię. To jakże dobrze skrojona czytelnicza podróż, by poprzez niewyszukane i krótkie opowiadania móc poznać kraj Rumuni, ale nade wszystko jest to – opowieść o poszukiwaniu sensu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
116
36

Na półkach: ,

Polecam każdemu, kto czyta coś więcej niż kryminały i romase (sam je czytuję, więc to nie jest złośliwość). Jakoś nie potrafi przebić się do nas literatura dawnych demoludów (to takie określenie na kraje leżące niegdyś w strefie wpływów moskiewskich, w nomenklaturz partyjnej nazywanych krajami demokracji ludowej - taki krótki wtręt adresowany do młodszego pokolenia),a szkoda, bo była i jest bardzo interesująca. Kundera, Hrabal czy Havel byli dla nas w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zakazaną literaturą, która docierała do Polski w postaci książęk wydawnych przez nielegalne wydawnictwa i pocieszała, że nie jesteśmy osamotnieni w kontestacji. Dzisiaj nieco zapomniana, wraca między innymi w opowiadaniach Mateja Harava. Przeczytałem, czułem bliskość przeżyc i języka, a potem ze zdumieniem odkryłem, że Harava znacznie jest młodszy, a mimo to tak przejmujący.
To proza przemawiająca do tych, którzy czują zew szukanie miejsc odległych, samotnych i niezwykłych i zderzania ich z pospolitym światem. Mnie oczarowała na dni kilka, ale nieco się boję, że polecając ją innym, zawiodę jako literacki recenzent.

Polecam każdemu, kto czyta coś więcej niż kryminały i romase (sam je czytuję, więc to nie jest złośliwość). Jakoś nie potrafi przebić się do nas literatura dawnych demoludów (to takie określenie na kraje leżące niegdyś w strefie wpływów moskiewskich, w nomenklaturz partyjnej nazywanych krajami demokracji ludowej - taki krótki wtręt adresowany do młodszego pokolenia),a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2701
61

Na półkach:

Bardzo smakowita. Opowiadania pełne ciepła (dosłownie) i zimna, wilgoci i słońca, smaki i zapachy można nawet odczuć, gdy wczytamy się nieco bardziej. Nieco chaotyczne, ale w końcu myśli nigdy nie są uporządkowane. Skoki z jednego wspomnienia w inne. Z jednej pory roku w inną. Z jednego miejsca w kolejne. Z wczesnych lat w późniejsze i na odwrót. Wspomnienia warte polecenia.

Bardzo smakowita. Opowiadania pełne ciepła (dosłownie) i zimna, wilgoci i słońca, smaki i zapachy można nawet odczuć, gdy wczytamy się nieco bardziej. Nieco chaotyczne, ale w końcu myśli nigdy nie są uporządkowane. Skoki z jednego wspomnienia w inne. Z jednej pory roku w inną. Z jednego miejsca w kolejne. Z wczesnych lat w późniejsze i na odwrót. Wspomnienia warte polecenia.

Pokaż mimo to

avatar
1048
1000

Na półkach: , , , , ,

W podtytule mamy „prozy z Banatu”. Oczywiście chodzi o rumuńską cześć tego regionu, a konkretnie kilka wiosek zamieszkałych przez potomków czeskich osadników (Habsburgowie zasiedlali tereny odebrane Turkom wszystkimi chętnymi, by tam się osiedlić). Mamy zatem prozy z Banatu, ale niekoniecznie o Banacie.
Opowiadania – chociaż każde teoretycznie traktuje o czymś innym – stanowią pewną całość. Łączy je kilka rzeczy. Pierwsza to postać narratora (autora?),nauczyciela czeskiego w miejscowej szkole, który przyjechał ze starej ojczyzny osadników. Drugi łącznik to natomiast skojarzenia, jakie wywołuje Banat w pamięci narratora, przywołując wydarzenia z przeszłości, które rozgrywały się wcześniej lub później, w Czechach, na Morawach czy w Niemczech. Trzeci to odwrotność drugiego – odległe osoby czy zdarzenia przywołują w pamięci autora wietrzne, mokre i zimne wzgórza banackie nad Dunajem.
No i ostatni łącznik to tytułowa palinka. I z opowiadaniami jest tak jak z tym trunkiem. Do pewnego momentu działa świetnie, podnosi nastrój, ciekawość i ogólnie stan umysłu – tu czytelnika. Ale z palinką nie należy przesadzać. W nadmiernych dawkach odbiera radość, którą dawała na początek. Tak jest i z króciutkimi (od dwóch i pół do pięciu stron) opowiadaniami ze zbioru. Od pewnego momentu stają się schematyczne i podobne do poprzednich. Ładny poetycki język, nostalgiczne opisy banackiej wsi nie przyćmiewają tych samych przemyśleń autora, tego samego schematu kolejnych etiud. Dodatkowo – mam nadzieję, że wbrew intencjom autora – powielane są negatywne stereotypy zarówno o Rumunii, jak i o innych krajach i społeczeństwach bałkańskich (Albania, Macedonia). Wiadomo – ma to dodać malowniczości opisom, ale taką „malowniczość” biedy i nędzy można znaleźć wszędzie.
Jednym słowem nie żałuję, że przeczytałem, ale nie będę wracać ani czekać na następne dzieło autora.

W podtytule mamy „prozy z Banatu”. Oczywiście chodzi o rumuńską cześć tego regionu, a konkretnie kilka wiosek zamieszkałych przez potomków czeskich osadników (Habsburgowie zasiedlali tereny odebrane Turkom wszystkimi chętnymi, by tam się osiedlić). Mamy zatem prozy z Banatu, ale niekoniecznie o Banacie.
Opowiadania – chociaż każde teoretycznie traktuje o czymś innym –...

więcej Pokaż mimo to

avatar
829
604

Na półkach:

Przypominająca trochę twórczość Stasiuka poetycka proza, której bohater mierzy się z poszukiwaniami swojego miejsca w przestrzeni. O zamieszkałych przez potomków czeskich kolonistów Banacie pisze ciepło i surowo. O sobie raczej bardziej surowo.

Przypominająca trochę twórczość Stasiuka poetycka proza, której bohater mierzy się z poszukiwaniami swojego miejsca w przestrzeni. O zamieszkałych przez potomków czeskich kolonistów Banacie pisze ciepło i surowo. O sobie raczej bardziej surowo.

Pokaż mimo to

avatar
73
32

Na półkach:

Opowieść o życiu i ucieczce od niego

Opowieść o życiu i ucieczce od niego

Pokaż mimo to

avatar
16
10

Na półkach:

Książka jest świetna

Książka jest świetna

Pokaż mimo to

avatar
1060
311

Na półkach: ,

Przepiękna proza! Odczuwałam ja kazdym zmysłem.

Przepiękna proza! Odczuwałam ja kazdym zmysłem.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    106
  • Przeczytane
    95
  • Posiadam
    26
  • 2018
    9
  • Literatura czeska
    7
  • Ulubione
    3
  • Teraz czytam
    3
  • E-book
    3
  • Czeskie
    3
  • 2021
    3

Cytaty

Więcej
Matěj Hořava Palinka. Prozy z Banatu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także