Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać319
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Donald Antrim
2
5,5/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
83 przeczytało książki autora
87 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Głosuj na pana Robinsona i lepszy świat! Donald Antrim
5,6
"Głosuj na pana Robinsona i lepszy świat" to powieść z świata odbitego w krzywym zwierciadle, pełna czarnego humoru i irracjonalnych myśli, zdarzeń, zachowań bohaterów – groteska pełną gębą.
Świat przedstawiony jest jakby nam znany i nieznany. Wydawałoby się normalne rodziny, dzieci, spotkania z przyjaciółmi – ale kiedy główny bohater dostaje pochwały za dobry pomysł na uśmiercenie byłego burmistrza (przez rozerwanie ciała przywiązanego do samochodów),zaczyna się robić dziwacznie. A jest to tylko przedsmak. Nie dość, że były burmistrz zostaje brutalnie zabity, szkoła podstawowa zostaje przerobiona na fabrykę bibelotów z muszelek, a mieszkańców pochłaniają rozważania nad bliżej niezidentyfikowaną wojną i obroną przed nią. W przydomowych ogródkach powstają coraz to zmyślniejsze wilcze doły i systemy obronne. Sąsiedzi stają wręcz w zawodach na najlepiej ufortyfikowane podwórko, co przypomina klasyczne konkursy na ozdoby bożonarodzeniowe.
Pet Robinson jest niezwykle oczytanym i zafascynowanym swoją pracą nauczycielem. Jego konikiem jest historia średniowiecza, a przede wszystkim jej mroczne strony – brutalne przesłuchania i tortury. Po zamknięciu szkoły nie poddaje się i postanawia uczyć dzieci w piwnicy własnego domu i w nietypowych okolicznościach werbuje kolejnych nauczycieli. Własna szkoła nie jest jednak szczytem jego ambicji – w przyszłości chce startować w wyborach na burmistrza.
Jest to opowieść pełna absurdu, momentami wręcz szokująca, jak wyciągnięta z koszmarnego snu.
Sam główny bohater zachowuje się chwilami jakby był zagubiony w koszmarze i nie do końca rozumiał własne pobudki i zachowania. I choć cały przedstawiony świat wydaje się surrealistyczną wizją, to nawet na jego tle Pet Robinson zachowuje się nietypowo, na co zwracają uwagę jego znajomi.
Groteska Donalda Antrima zdecydowanie zasługuje na uwagę. Mimo niewątpliwej ekscentryczności (a może właśnie dzięki niej?) książkę czyta się niezwykle lekko, pozostawiając po sobie nutę niepokoju. Gdzie kończy się prawdziwy, a zaczyna surrealistyczny świat? Co może tak rozwścieczyć mieszkańców, że postanawiają dokonać brutalnego samosądu? A sąsiedzi zaczną prześcigać się w zbrojeniach własnych domów? Aż ciśnie się na usta: nic nowego pod słońcem.
Głosuj na pana Robinsona i lepszy świat! Donald Antrim
5,6
Odprzeczytać. Z tym słowem będzie mi się kojarzyć powieść Antrima. Jej się nie da odprzeczytać.
Wbrew zapewnieniom wydawcy nie ma tu czarnego humoru. Humor, a właściwie jego drobiny, jest akurat nie tam, gdzie czarno. Tam, gdzie czarno, jest choro. Jakiś czas temu założyłem sobie, że będę unikał literatury sadystycznej. Wpakowałem się przez nieuwagę.
Może błędem autora było być przekonującym. Może to przez umiar, może zaszkodził autentyzm – cechy, które kiedy indziej byłyby zaletami. Ale nie tu. To nie są atrybuty groteski. To samo mogliby napisać Topor, Mrożek albo John Cleese z kumplami, ale wtedy miałoby to i przynależny gatunkowi dystans, i wdzięk. Było kilka pomysłów, które naprawdę warto zapamiętać, był klimat amerykańskich opowiadań z trzeciej kwarty XX w., i do pewnego momentu, bliżej nawet końca niż początku, wszystko jeszcze mogło się gibnąć w dobrą stronę. Całość zepsuł pozór zaangażowania, a raczej narastający niepokojący domysł, że to nie pozór. I finał.
Pozostał kac. Odprzeczytać się tego nie da.