Utwory wybrane w przekładzie Antoniego Libery. T. 2. Eseje, proza, wiersze
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Państwowy Instytut Wydawniczy
- Data wydania:
- 2017-10-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-10-15
- Liczba stron:
- 560
- Czas czytania
- 9 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788306034073
- Tłumacz:
- Antoni Libera
- Tagi:
- Molloy
Wydanie pierwsze w tej edycji. Obszerną prezentację mistrza dwudziestowiecznego dramatu i niepokojącego prozaika – w przekładach i z komentarzem Antoniego Libery – dzielimy na dwie części. W tomie drugim gromadzimy eseje, nowele, powieść „Molloy”, fragmenty prozatorskie, wiersze
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Włóczęga po krainie bezsensu
Samuel Beckett. Cóż, dzisiejsza popularność jego literatury z całą pewnością nie dorównuje niegdysiejszej – a przecież była obłędna, swego czasu każdy pisarz wciskał jego nazwisko na listę inspiracji... lub antywzorów. Nagroda Nobla, którą został uhonorowany pod koniec lat 60., stanowiła tylko formalność (zakrzyknęli wespół w zespół Nabokov z Borgesem),bo spowodowany przez tego irlandzkiego Francuza (lub odwrotnie) ferment intelektualny trudno z czymkolwiek porównać. Dzisiaj tego klasyka, przynajmniej w Polsce, czyta tylko wąskie grono intelektualistów (i paru sfrustrowanych studentów polonistyki),ale wśród nich z pewnością znalazło się kilku, u których porządne wydanie jego prozy wywołało gęsią skórkę.
Jaki jest Beckett, każdy – spośród tych kilku intelektualistów – widzi. Prawdopodobnie najsłynniejszym jego dziełem jest sztuka „Czekając na Godota”, ale pod względem tematyki i treści dramaty oraz epika są bliźniętami jednojajowymi. Chodzi Beckettowi o jedno: mianowicie bezsens. Punktem wyjścia może być, choć nie musi, absurd; jeśli autor od niego nie zaczyna, to z całą pewnością poprowadzi narrację tak, aby doń dotrzeć. Aby jednak zbyt mocno sprawy nie komplikować, pisarz często zaczyna od przedstawienia czytelnikowi swojego ukochanego bohatera – włóczęgi, biedaka, obdartusa, człowieka w pół drogi do bezdomności: nawet jeśli w prologu ma dom, to przy okazji zawiązania akcji zapewne dostanie kopa, który wyrzuci go za próg. Beckett zabiera czytelnika na spacer wraz z takim niezbyt świeżym protagonistą, pokazuje mroczne zakamarki miasta i wiejskie okolice, żeby dojść do tego prostego wniosku, że całe to łażenie nie ma absolutnie żadnego sensu. Tak samo jak nie mają go codzienne chodzenie do pracy, życie rodzinne, próby zmieniania swojej marnej egzystencji i walka o zachowanie jej w dotychczasowym kształcie. Wszystko to, przywołując genialną scenę z jednego z tekstów, przekładanie kamieni z kieszeni do kieszeni. Można próbować to usystematyzować, można twierdzić, że to ta godna szacunku treść, której przez lata się szukało, ale rozczarowanie przyjdzie prędzej czy później – a kamienie będzie można po prostu wyrzucić. A więc porażka? Nie, raczej odrzucenie złudzeń.
Te teksty (nowele i powieść) tworzą pierwszą kategorię ujętych w drugim tomie „Utworów zebranych” prac. Na drugą składają się krótkie formy zdominowane przez abstrakcję. Beckett zmienia nieco założenia, włóczędzy znikają z pierwszego planu (cóż, z tła właściwie też, po prostu nie ma dla nich miejsca),a budulcem świata staje się język. To za jego sprawą z pustki wyłaniają się kolejne przedmioty – ożywione i nie – które składają się na jeden z niepokojących obrazów. Najciekawszy, lecz zarazem najbardziej tragiczny powstaje w „Wyludniaczu”: kilkaset ciał zostaje zamkniętych w ogromnej klatce, a całą swoją energię trwonią na poszukiwanie wyjścia, którego nie ma. Brzmi to może banalnie, ale w tym właśnie tekście Beckett udowadnia, że osiągnął maestrię w maksymalnie ostrym ukazywaniu bezsensu i tak konsekwentnym rozbieraniu treści, iż ta zapada się pod własnym ciężarem i zamienia w pustkę.
Osobną kategorią tworzą oczywiście, ze względu na różnicę gatunkową, eseje. Warto docenić je przede wszystkim za erudycję, bo młody Irlandczyk (lub Francuz, w zależności od preferencji) w świecie literatury poruszał się bez większych problemów, o czym świadczy choćby ogromnych rozmiarów medytacja nad „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta. Widać jednak wyraźnie, że Beckett eseistą nigdy nie był, a sięgnął po tę niezwykle wymagającą formę z sąsiedniego pola literatury artystycznej – wpuszcza do swoich tekstów zbyt wiele chaosu, za lekko trzyma pióro, nie pozbywa się wszystkich zbędnych słów. Podobne odczucia budzą wiersze autora: bywają interesujące, ale łatwo stwierdzić, że to nie jego piaskownica i nie jego zabawki.
Cóż, „Utwory wybrane w przekładzie Antoniego Libery” (warto przywołać nazwisko tłumacza, który musiał wykonać pracę tytaniczną) zapewne nie przywrócą Samuelowi Beckettowi niegdysiejszej sławy, ale dla tych, którzy po tom sięgną, będą doświadczeniem niezwykłym. Miłośnicy dwudziestowiecznej literatury z pewnością już to zrobili, wszyscy inni powinni dobrze sprawę przemyśleć, bo taka okazja do spotkania z klasyką szybko się nie trafi.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 128
- 32
- 24
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Utwory wybrane w przekładzie Antoniego Libery. T. 2. Eseje, proza, wiersze
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Trzeba mieć odpowiedni nastrój i dosłownie nie mieć nic innego do czytania - potrzebować czegoś kompletnie nowego, zwątpić we wcześniejszą sztukę, w jej znaczenie. A o to ciężko.
Jeśli znajdzie się nastrój, pochłoniesz jeden tekst. Ale nie wyobrażam sobie czytać bez przerw - ćwiczenie jedynie estetyczne, gdyż głębszych interpretacyj tutaj brak - to przecież teatr absurdu, gdzie zaczynając bez myśli mamy najwyżej szansę trafić na nią, to tyle.
Najlepsze sądzę "Towarzystwo" oraz "Pierwsza miłość".
Trzeba mieć odpowiedni nastrój i dosłownie nie mieć nic innego do czytania - potrzebować czegoś kompletnie nowego, zwątpić we wcześniejszą sztukę, w jej znaczenie. A o to ciężko.
więcej Pokaż mimo toJeśli znajdzie się nastrój, pochłoniesz jeden tekst. Ale nie wyobrażam sobie czytać bez przerw - ćwiczenie jedynie estetyczne, gdyż głębszych interpretacyj tutaj brak - to przecież teatr absurdu,...
Beckett, nie będąc może mistrzem najwyższej klasy, był przynajmniej prawdziwym artystą, który walczył na własnym terenie własną bronią o prawo do nieortodoksyjnej interpunkcji zgodnej z tokiem własnych myśli. Tworzył przyjemne nowele i okropne sztuki. Największym jego osiągnięciem jest chyba "Molloy". Wszystko jest tam takie szare, niedogodne, człowiek czuje się jak zawinięty w pieluchę strasznego snu starca, który wywołuje u niego nocna potrzeba opróżnienia pęcherza. Ów żałosny stan kondycji niedomagających i zgnębionych bohaterów, wielokrotne powtarzanie się tych samych elementów, monotonia trwania, rzadkość rzeczy wyjątkowych i ważnych, ów bezwład jest właśnie najciekawszym aspektem jego dzieł.
Beckett, nie będąc może mistrzem najwyższej klasy, był przynajmniej prawdziwym artystą, który walczył na własnym terenie własną bronią o prawo do nieortodoksyjnej interpunkcji zgodnej z tokiem własnych myśli. Tworzył przyjemne nowele i okropne sztuki. Największym jego osiągnięciem jest chyba "Molloy". Wszystko jest tam takie szare, niedogodne, człowiek czuje się jak...
więcej Pokaż mimo toE – S – E – J – E
Drugi tom obszernej edycji twórczości Samuela Becketta otwierają eseje: o Dante, Vico, Bruno, Joyce, a przede wszystkim najdłuższy o Prouście, gdzie analizowane są wybrane zagadnienia z cyklu powieściowego „W poszukiwaniu straconego czasu” (cierpienie, upływ czasu). Całość świadczy o dużej erudycji dwudziestokilkuletniego wówczas Becketta w literaturze światowej.
C – Z – T – E – R – Y N – O – W – E – L - E
PIERWSZA MIŁOŚĆ
Pewien młodzieniec, miłośnik cmętarzy poznaje przypadkiem dziewczynę, do której czuje co najwyżej obojętność, a raczej wzgardę.
WYPĘDZONY
Pewien młokos, gdy narobił w majty, miał zwyczaj chodzić tak obesrany aż do wieczora... Chyba nie dziwne, że świntucha wypędzili z domu?
ŚRODEK USPOKAJAJĄCY
Staruszek wałęsający się po okolicy bezczynnie.
KONIEC
Mężczyzna nie mogący sobie znaleźć miejsca, wypędzony włóczęga.
P – O – W – I – E – Ś – C – I
MOLLOY
Typowy i jeden z najbardziej znanych utworów Becketta, świetnie odzwierciedlający kluczowy motyw pisarza, a więc bezsens ludzkiej egzystencji – rewelacyjnie to ukazuje scena, gdy tytułowy bohater, będący doświadczonym nędznym wędrowcem irracjonalnie przekłada kamienie z jednej kieszeni do drugiej, by nagle wyzbyć się wszystkiego również bez powodu. W powieści ukazany jest totalny rozkład więzi rodzinnych, Molloy wzgardliwie i cynicznie wypowiada się o matce; „o tej co dziurą w dupie jeśli dobrze pamiętam wydała mnie na świat. Pierwszy smak tego gówna”. Mężczyzna ma pretensje o słabe geny po matce. Molloy właśnie oznacza kogoś słabego, mięczaka. Druga część o oziębłych relacjach ojca z synem, poszukiwaniu Molloya.
T – E – K – S – T –Y N – A N – I – C
1
Mężczyzna przyszedł na wzgórze, za bardzo nie wie jak i dlaczego, chyba pragnął jakiejś odmiany...
13
Opowieść o tajemniczym, starym głosie, gdzie nie wiadomo co jest prawdą.
Z – A – R – Z – U – C – O – N – A P – O – W – I – E – Ś – Ć
Z ZARZUCONEGO DZIEŁA
Dziwny mężczyzna, nierozmawiający z nikim, wędrujący po śmierci swych rodziców.
5 K – R – Ó – T – K – I – C – H T – E – K – S – T – Ó – W
WYOBRAŹNIĘ MARTWĄ WYOBRAŹMY SOBIE
Skrajności.
WYLUDNIACZ
W wielkim walcu upchane jest ponad 200 ciał, które rozpaczliwie szukają wyjścia, będącego tytułowym wyludniaczem, a właściwie go nie ma.
DZYŃ
Imitacja ludzkiej egzystencji, monotonia trwania na podstawie nagminnego opisu białego ciała.
BEZ
Kontynuacja „Dzyń”, trawestacja „Boskiej komedii” Dantego, szydercza kontemplacja Boga.
ABY ZAKOŃCZYĆ JESZCZE RAZ
Być może wizja zmierzchu ludzkości.
M – A – Ł – A T – E – T – R – A – L – O – G – I – A
TOWARZYSTWO
Towarzystwo skutkujące samotnością.
ŹLE WIDZIANE, ŹLE POWIEDZIANE
Opowieść, bardziej przekaz o pewnej kobiecie, być może wyimaginowanej.
HEJ NA DNO
Rozpaczliwa potrzeba tworzenia w zderzeniu z zamierającą wyobraźnią.
PODRYGI
Włóczęga bez celu w mroku.
W – I – E – R – S – Z – E
CASCANDO
Nieodwzajemniona miłość.
PRZYCHODZĄ JEDNA PO DRUGIEJ
Brak miłości.
KTO ZDOŁA OPOWIEDZIEĆ
Nawiązanie do powieści „Watt”.
MÓJ SZLAK PRZEBIEGA W SYPKIM PIASKU
Uspokojenie po ulotnym życiu.
CO ROBIŁBYM BEZ ŚWIATA
Błądzenie w świecie.
NIECH BY JUŻ WYGASŁA MOJA MIŁOŚĆ
Żałoba po miłości nieszczęśliwej.
DOWNS
Tragiczny los człowieka, który traci miłość i staje się samotny, nieszczęśliwy.
COŚ GDZIEŚ
Coś się otwiera i zamyka.
ŻADNĄ Z
Niemoc w dostaniu się do celu.
KRÓTKI SEN
Nieważne gdzie i kiedy.
IDŹ DOKĄD JESZCZE NIGDY
Gdzie, od razu na zawsze?
NO WŁAŚNIE CO
Obsesja na punkcie obłędu.
E – S – E – J – E
więcej Pokaż mimo toDrugi tom obszernej edycji twórczości Samuela Becketta otwierają eseje: o Dante, Vico, Bruno, Joyce, a przede wszystkim najdłuższy o Prouście, gdzie analizowane są wybrane zagadnienia z cyklu powieściowego „W poszukiwaniu straconego czasu” (cierpienie, upływ czasu). Całość świadczy o dużej erudycji dwudziestokilkuletniego wówczas Becketta w literaturze...
Wreszcie solidne wydanie prozy Becketta! Przyjemność sprawia porównywanie z innymi tłumaczeniami, ale tu na szczęście jest wiele nowel w jednym zgrabnym tomie. Mam do tego autora ambiwalentny stosunek, jedne rzeczy mnie zachwycają (Pierwsza miłość, Molly, Koniec) inne nieomal irytują (Wypędzony, Środek uspokajający). Z utęsknieniem czekam dnia aż jakieś wydawnictwo wyda równie zasobny zbiór tekstów (subiektywnie) znacznie lepszych pisarzy XX w. jak Thomas Bernhard i Ferdinand Celine. Symptomatyczne, że Cioran nazywając siebie przyjacielem Becketta w tym samym wywiadzie stwierdził, że nie było mu dane poznać żadnego wielkiego pisarza.
Wreszcie solidne wydanie prozy Becketta! Przyjemność sprawia porównywanie z innymi tłumaczeniami, ale tu na szczęście jest wiele nowel w jednym zgrabnym tomie. Mam do tego autora ambiwalentny stosunek, jedne rzeczy mnie zachwycają (Pierwsza miłość, Molly, Koniec) inne nieomal irytują (Wypędzony, Środek uspokajający). Z utęsknieniem czekam dnia aż jakieś wydawnictwo wyda...
więcej Pokaż mimo toNie jest to zbyt udany wybór prozy, poza Molloyem, można jednak wyłapać pustkę egzystencjalną zbliżona do tej z filmów Bela Tarra. Watt i Pisma prozą , są bardziej skończonym dziełem. Beckett, Tarr, Bergman Ciężka Trójca. Amen.
Nie jest to zbyt udany wybór prozy, poza Molloyem, można jednak wyłapać pustkę egzystencjalną zbliżona do tej z filmów Bela Tarra. Watt i Pisma prozą , są bardziej skończonym dziełem. Beckett, Tarr, Bergman Ciężka Trójca. Amen.
Pokaż mimo to