Włóczęga po krainie bezsensu

Zicocu Zicocu
25.07.2018

Samuel Beckett. Cóż, dzisiejsza popularność jego literatury z całą pewnością nie dorównuje niegdysiejszej – a przecież była obłędna, swego czasu każdy pisarz wciskał jego nazwisko na listę inspiracji... lub antywzorów. Nagroda Nobla, którą został uhonorowany pod koniec lat 60., stanowiła tylko formalność (zakrzyknęli wespół w zespół Nabokov z Borgesem), bo spowodowany przez tego irlandzkiego Francuza (lub odwrotnie) ferment intelektualny trudno z czymkolwiek porównać. Dzisiaj tego klasyka, przynajmniej w Polsce, czyta tylko wąskie grono intelektualistów (i paru sfrustrowanych studentów polonistyki), ale wśród nich z pewnością znalazło się kilku, u których porządne wydanie jego prozy wywołało gęsią skórkę.

Jaki jest Beckett, każdy – spośród tych kilku intelektualistów – widzi. Prawdopodobnie najsłynniejszym jego dziełem jest sztuka „Czekając na Godota”, ale pod względem tematyki i treści dramaty oraz epika są bliźniętami jednojajowymi. Chodzi Beckettowi o jedno: mianowicie bezsens. Punktem wyjścia może być, choć nie musi, absurd; jeśli autor od niego nie zaczyna, to z całą pewnością poprowadzi narrację tak, aby doń dotrzeć. Aby jednak zbyt mocno sprawy nie komplikować, pisarz często zaczyna od przedstawienia czytelnikowi swojego ukochanego bohatera – włóczęgi, biedaka, obdartusa, człowieka w pół drogi do bezdomności: nawet jeśli w prologu ma dom, to przy okazji zawiązania akcji zapewne dostanie kopa, który wyrzuci go za próg. Beckett zabiera czytelnika na spacer wraz z takim niezbyt świeżym protagonistą, pokazuje mroczne zakamarki miasta i wiejskie okolice, żeby dojść do tego prostego wniosku, że całe to łażenie nie ma absolutnie żadnego sensu. Tak samo jak nie mają go codzienne chodzenie do pracy, życie rodzinne, próby zmieniania swojej marnej egzystencji i walka o zachowanie jej w dotychczasowym kształcie. Wszystko to, przywołując genialną scenę z jednego z tekstów, przekładanie kamieni z kieszeni do kieszeni. Można próbować to usystematyzować, można twierdzić, że to ta godna szacunku treść, której przez lata się szukało, ale rozczarowanie przyjdzie prędzej czy później – a kamienie będzie można po prostu wyrzucić. A więc porażka? Nie, raczej odrzucenie złudzeń.

Te teksty (nowele i powieść) tworzą pierwszą kategorię ujętych w drugim tomie „Utworów zebranych” prac. Na drugą składają się krótkie formy zdominowane przez abstrakcję. Beckett zmienia nieco założenia, włóczędzy znikają z pierwszego planu (cóż, z tła właściwie też, po prostu nie ma dla nich miejsca), a budulcem świata staje się język. To za jego sprawą z pustki wyłaniają się kolejne przedmioty – ożywione i nie – które składają się na jeden z niepokojących obrazów. Najciekawszy, lecz zarazem najbardziej tragiczny powstaje w „Wyludniaczu”: kilkaset ciał zostaje zamkniętych w ogromnej klatce, a całą swoją energię trwonią na poszukiwanie wyjścia, którego nie ma. Brzmi to może banalnie, ale w tym właśnie tekście Beckett udowadnia, że osiągnął maestrię w maksymalnie ostrym ukazywaniu bezsensu i tak konsekwentnym rozbieraniu treści, iż ta zapada się pod własnym ciężarem i zamienia w pustkę.

Osobną kategorią tworzą oczywiście, ze względu na różnicę gatunkową, eseje. Warto docenić je przede wszystkim za erudycję, bo młody Irlandczyk (lub Francuz, w zależności od preferencji) w świecie literatury poruszał się bez większych problemów, o czym świadczy choćby ogromnych rozmiarów medytacja nad „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta. Widać jednak wyraźnie, że Beckett eseistą nigdy nie był, a sięgnął po tę niezwykle wymagającą formę z sąsiedniego pola literatury artystycznej – wpuszcza do swoich tekstów zbyt wiele chaosu, za lekko trzyma pióro, nie pozbywa się wszystkich zbędnych słów. Podobne odczucia budzą wiersze autora: bywają interesujące, ale łatwo stwierdzić, że to nie jego piaskownica i nie jego zabawki.

Cóż, „Utwory wybrane w przekładzie Antoniego Libery” (warto przywołać nazwisko tłumacza, który musiał wykonać pracę tytaniczną) zapewne nie przywrócą Samuelowi Beckettowi niegdysiejszej sławy, ale dla tych, którzy po tom sięgną, będą doświadczeniem niezwykłym. Miłośnicy dwudziestowiecznej literatury z pewnością już to zrobili, wszyscy inni powinni dobrze sprawę przemyśleć, bo taka okazja do spotkania z klasyką szybko się nie trafi.

Bartosz Szczyżański

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja