4321

- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- 4 3 2 1
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2018-03-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-03-12
- Data 1. wydania:
- 2017-01-31
- Liczba stron:
- 848
- Czas czytania
- 14 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324053360
- Tłumacz:
- Maria Makuch
- Tagi:
- Maria Makuch Nagroda Bookera proza powieść literatura amerykańska
- Inne
Cztery losy. Jeden człowiek. Jedna miłość. 3 marca 1947 roku na świat przychodzi Archibald Isaac Ferguson. Człowiek, który może przeżyć swoje życie cztery razy. Za każdym razem los prowadzi go zupełnie inaczej. Tylko jedno się nie zmienia: uczucie do niesamowitej Amy Schneiderman.
Precyzyjnie skonstruowana i pełna pasji monumentalna powieść mistrza literatury amerykańskiej znalazła się na wszystkich listach najważniejszych książek 2017 roku i osiągnęła status bestsellera. Nazwano ją epopeją XX wieku.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Nic dwa razy się nie zdarza. Zdarza się cztery razy
Tworzyć literaturę opartą o wątki autobiograficzne wydaje się dla pisarza zajęciem raczej naturalnym – wszak cóż może znać lepiej niż swą własną historię? Nie trzeba jednak głęboko pochylać się nad tą kwestią, aby dojść do wniosku, że szybko pojawiają się problemy. Przecież czytelnik niekoniecznie będzie zainteresowany tym, co szanowny autor jada na śniadania, nie mówiąc już o jego głębokich zmaganiach z lękami egzystencjalnymi; a jak już rzeczony pisarz ma od powiedzenia coś wartościowego, to jeszcze musi zadbać o to, aby odbiorca go zrozumiał – przecież ten dysponuje zupełnie innym kapitałem intelektualnym, w pewnych miejscach nieco większym, w innych zaś szczuplejszym. Paul Auster, jeden z najwybitniejszych żyjących amerykańskich prozaików, wcale się tym czarnowidztwem nie przejął i postanowił napisać „4 3 2 1”. I dobrze, bo efekt jest doskonały.
Rodzice Archibalda Isaaca Fergusona spotykają się i, po jakimś czasie, postanawiają wspólnie założyć rodzinę. W wyniku tych okoliczności chłopiec przychodzi na świat. I tutaj właściwie kończy się większość tego, co z całą pewnością można powiedzieć o głównym bohaterze powieści. A to dlatego, że Auster nawet przez chwilę nie ma zamiaru opowiadać czytelnikowi spójnej, logicznie ułożonej i eleganckiej historii protagonisty – to dla niego zdecydowanie za mało. Dlatego też, jak sugeruje sam tytuł, postanowił przeprowadzić eksperyment, w którym z tego dość prozaicznego rdzenia – narodzin Fergusona obciążonego pewną historią rodzinną – wyrastają cztery różne opowieści.
Każdą z nich można by uznać za osobny bildungsroman, a ci spośród Państwa, którzy regularnie czytują moje teksty, doskonale zdają sobie sprawę, że jest to dla mnie najprawdziwszy lep. I, nie będę ukrywał, ponownie dałem się na ów lep złapać. Auster poradził sobie z opisem dorastania po mistrzowsku, a poczworzenie historii dało mu asumpt do zajęcia się każdą niemal tęsknotą, każdą trwogą i obawą, każdą radością i niepewnością, przed jakimi staje kształtująca się jednostka. Archie może więc jednocześnie rzucać się w mroczne odmęty beznadziejnego promiskuityzmu, jak i przeżywać nieskończoną i szczęśliwą miłość do dziewczyny, którą zna przez całe życie; może rozwijać karierę bejsbolisty albo porzucić go w ramach przyjacielskiej solidarności; może być dziennikarzem, poetą albo powieściopisarzem – albo wszystkimi jednocześnie. Brawa należą się Austerowi za to, że nie boi się patosu i egzaltacji, które są nieodłącznym elementem życia młodego człowieka: wielokrotnie pisze wprost, iż Ferguson przede wszystkim rozpacza nad własną samotnością i poszukuje miłości, wszelkie „poważniejsze” aktywności zostawiając na później. Pisarz nie wyrzuca ich, oczywiście, poza nawias powieści: kiedy Archie skończy już, szczęśliwie lub nie, ze swoimi romantycznymi podbojami, angażuje się w działalność społeczną, artystyczną czy sportową, a Auster z rodzicielską troską opisuje jego pierwsze kroki w wybranej dziedzinie.
„4 3 2 1” jednak to coś więcej niż bildungsroman. Gdyby Amerykanin napisał po prostu cztery mikropowieści, nadał im wspólny tytuł i wydał w jednym tomie, to rzeczywiście można by uznać jego teksty za klasycznych przedstawicieli literatury inicjacyjnej. Historie te jednak przeplatają się w wyjątkowy sposób i jako całość stanowią fascynujące studium przypadku – lub zaprzeczającego mu determinizmu – rządzącego losami człowieka. Ferguson w każdym ze swoich czterech żywotów podejmuje inne decyzje i mierzy się z innymi problemami, ale często trafia na tych samych ludzi lub w te same miejsca, a Auster wykorzystuje każdy z tych powrotów, aby zmusić czytelnika do refleksji nad tym, co właściwie wyznacza kolejne przystanki – albo też czym one właściwie są – na ścieżce egzystencji. Nie ucieka się, na szczęście do nudnawych wywodów filozoficznych, lecz zręcznie wplata wszystko w swoją monumentalną opowieść.
Jedną ze zdecydowanie najważniejszych kwestii definiujących losy Archiego jest jego ojczyzna. Pisarz, poza tym, że kreśli głęboki portret protagonisty i jego otoczenia, mnóstwo uwagi poświęca opisaniu Ameryki w drugiej połowie XX wieku. „4 3 2 1” to opowieść bardzo intymna, ale ciężki oddech unoszący pierś śpiącej gdzieś obok wielkiej historii czuć bez przerwy – a za każdym razem, gdy wdziera się w życie Fergusona, przynosi ze sobą olbrzymie zmiany. Zabójstwa JFK i Martina Luthera Kinga lub kolejne rasistowskie zamieszki – czy to na ulicach miast, czy na uniwersyteckich kampusach – zmieniają biografię protagonisty. Auster niemal wprost mówi: nieważne ile razy wejdzie się do potężnej rzeki dziejów i jak rozpaczliwie będzie się walczyło z nurtem – ten zawsze wygra.
„4 3 2 1” to powieść stworzona dla miłośników wielkich opowieści. Paul Auster podjął się w niej próby jak najdokładniejszego opisu ponad dwudziestu lat życia człowieka, który dopiero sam siebie tworzy – i to w dodatku na cztery różne sposoby. Próba ta udała się wyśmienicie i zaowocowała książką obszerną, nietuzinkową, potężną, rozpisaną na imponującą skalę – literaturą monumentalną.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 1 644
- 386
- 141
- 33
- 20
- 16
- 16
- 14
- 9
- 7
Cytaty
Nie miał jeszcze pięciu lat, ale już wtedy zrozumiał, że świat składa się z dwóch sfer, widzialnej i niewidzialnej, i że rzeczy, których nie...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Jej obszerność początkowo mnie wystraszyła. Za chwilę weszłam w rytm i - tu nastąpiło zdziwienie, że jakoś to szło inaczej. Dopiero po przypomnieniu sobie opisu książki, zrozumiałam. Później zaczęłam robić notatki. Ale mimo tych notatek wszystko było tak zagmatwane, że koniec końców oceniam książkę na tylko dobrą. Były momenty, kiedy chciałam dać więcej, bo opowieść zaczęła mnie zachwycać, ale były też chwile, kiedy chciałam to rzucić w kąt.
Dla mnie za dużo opisów gier w piłkę. Za długie zdania (kiedy zorientowałam się, że czytam i czytam i końca zdania nie widać - policzyłam wyrazy w pierwszym lepszym zdaniu. Było ich 174).
Generalnie fajny pomysł, ale jak dla mnie, to za bardzo przekombinowane to wszystko było.
Jej obszerność początkowo mnie wystraszyła. Za chwilę weszłam w rytm i - tu nastąpiło zdziwienie, że jakoś to szło inaczej. Dopiero po przypomnieniu sobie opisu książki, zrozumiałam. Później zaczęłam robić notatki. Ale mimo tych notatek wszystko było tak zagmatwane, że koniec końców oceniam książkę na tylko dobrą. Były momenty, kiedy chciałam dać więcej, bo opowieść zaczęła...
więcej Pokaż mimo toFerguson urodził się, podobnie jak Auster, w 1947 r., a jego życie poznajemy w czterech wersjach. Mamy więc Fergusona nr 1, 2, 3, 4 – jak w tytule powieści. Zaskoczeniem jest rozmach tej realistycznej panoramy. Każdą wersję życia bohatera Auster pokazuje bardzo drobiazgowo. I ta opowieść sprawia wrażenie uwięzionej w szczegółach. Brniemy przez codzienność, która w wymiarze każdej opowieści jest ciekawa, ale w całości staje się mozolna. Bohatera w jego czterech wcieleniach bez przerwy spotykają jakieś katastrofy, ale sposób narracji nie pozwala się nimi przejmować. Okazuje się też, że szczególnie ważny jest (znany z wielu jego książek) wątek pisarza, który tworzy powieść. I w ten sposób Auster znowu stał się więźniem swojego ulubionego tematu.
Ferguson urodził się, podobnie jak Auster, w 1947 r., a jego życie poznajemy w czterech wersjach. Mamy więc Fergusona nr 1, 2, 3, 4 – jak w tytule powieści. Zaskoczeniem jest rozmach tej realistycznej panoramy. Każdą wersję życia bohatera Auster pokazuje bardzo drobiazgowo. I ta opowieść sprawia wrażenie uwięzionej w szczegółach. Brniemy przez codzienność, która w wymiarze...
więcej Pokaż mimo toZa dużo opisów, momentami o niczym. Walenie tytułami książek czy filmów jednym ciągiem na pół strony albo jeszcze dalej. Zastanawianie się kto jest kim, dla którego Fergusona ile znaczy dana osoba. Ktoś wcześniej napisał, że zrobił ściągawkę o każdym Fergusonie – co lubi, stosunki rodzinne itp. Przydatna rzecz.
Za dużo opisów, momentami o niczym. Walenie tytułami książek czy filmów jednym ciągiem na pół strony albo jeszcze dalej. Zastanawianie się kto jest kim, dla którego Fergusona ile znaczy dana osoba. Ktoś wcześniej napisał, że zrobił ściągawkę o każdym Fergusonie – co lubi, stosunki rodzinne itp. Przydatna rzecz.
Pokaż mimo toCi niżej, co dali słabe opinie, niech trzymają się swoich szmir, bo ratunku dla ich rozwoju intelektualnego już nie będzie.
Ci niżej, co dali słabe opinie, niech trzymają się swoich szmir, bo ratunku dla ich rozwoju intelektualnego już nie będzie.
Pokaż mimo toWielka proza wymaga powolnego delektowania się nią, co też czyniłem czytając „4321”. Skąd taki nieco dziwaczny tytuł? Książka przedstawia cztery alternatywne wersje życiorysu amerykańskiego chłopaka imieniem Archibald Ferguson. Chociaż historie różnią się od siebie, to możemy znaleźć ich wspólny mianownik, czyli uczucie Artiego do nieco tajemniczej Amy Schneiderman. Uczucie to rozwija się w różnorodny sposób, w zależności od tego z którą z czterech opowieści mamy do czynienia.
„4321” mówiąc najogólniej to piękna podróż, epopeja XX wieku jak ją nazwano i prawdziwe wyzwanie czytelnicze, bowiem liczy sobie 850 stron. Nie wszystko mi jednak w niej zagrało, jak na przykład nadmierne epatowanie seksem, niekiedy na granicy dobrego smaku. Artie jako młody, niewyżyty chłopak przygód erotycznych ma całe mrowie, niekiedy nawet z osobami tej samej płci, więc wątek gejowski też się tutaj pojawia. Niektóre fragmenty mogą szokować, ale jak wiadomo coraz mniej jest rzeczy szokujących dzisiaj ludzi. Przejaskrawione sceny erotyczne nie zepsuły mi jednak odbioru całości a niektóre fragmenty były wręcz rewelacyjne! Główny bohater gra w bejsbol i w koszykówkę, chodzi do kin, teatrów i restauracji, słucha muzyki, przeżywa pierwsze miłości, podejmuje próby pisarskie i podróżuje do Europy. To naprawdę świetna opowieść. Polecam. Siedem gwiazdek (bardzo dobra).
Wielka proza wymaga powolnego delektowania się nią, co też czyniłem czytając „4321”. Skąd taki nieco dziwaczny tytuł? Książka przedstawia cztery alternatywne wersje życiorysu amerykańskiego chłopaka imieniem Archibald Ferguson. Chociaż historie różnią się od siebie, to możemy znaleźć ich wspólny mianownik, czyli uczucie Artiego do nieco tajemniczej Amy Schneiderman. Uczucie...
więcej Pokaż mimo to4321"Start! Bo najbardziej tąpnęła mną po przeczytaniu, kiedy miałam możliwość poukładania sobie wszystkiego w głowie. Jeden bohater i 4 różne wersje jego życia. Czasem chwilę mi zajęło, zanim poukładałam sobie linię życiową i dopasowałam ją do wersji życia. Dlatego pewnie jeszcze kiedyś po nią sięgnę. Ale nie uważam żeby lekkie zaplątanie się w wątek było problemem. Tak, jak w życiu. Każdy się plącze, każdy dostaje kolejne szansę, choć nie każdy je zauważa i potrafi je wykorzystać.
Wielowątkowa, obszerna książka, która może zniechęcić ale daje nadzieję.
4321"Start! Bo najbardziej tąpnęła mną po przeczytaniu, kiedy miałam możliwość poukładania sobie wszystkiego w głowie. Jeden bohater i 4 różne wersje jego życia. Czasem chwilę mi zajęło, zanim poukładałam sobie linię życiową i dopasowałam ją do wersji życia. Dlatego pewnie jeszcze kiedyś po nią sięgnę. Ale nie uważam żeby lekkie zaplątanie się w wątek było problemem. Tak,...
więcej Pokaż mimo toPowieść Austera wywołuje we mnie mieszane odczucia. Od zachwytu po znużenie. Są fragmenty wciągające i zwyczajne dłużyzny. Rzeczy ważne i zupełnie nieistotne. Raz mam ochotę wpisać „4321” na listę książek ulubionych by zaraz potem przerwać lekturę i odstawić książkę na półkę. Czytam różne recenzje w Internecie i widzę, że nie jestem w mej ocenie odosobniony.
Największą wadą tej książki jest jej absurdalna objętość. Przeczytałem grubo ponad pięćset stron, a nie pamiętam już, co działo się kilkadziesiąt kartek wcześniej. Odchudzenie tej cegły o połowę wyszłoby powieści na zdrowie.
Powieść Austera wywołuje we mnie mieszane odczucia. Od zachwytu po znużenie. Są fragmenty wciągające i zwyczajne dłużyzny. Rzeczy ważne i zupełnie nieistotne. Raz mam ochotę wpisać „4321” na listę książek ulubionych by zaraz potem przerwać lekturę i odstawić książkę na półkę. Czytam różne recenzje w Internecie i widzę, że nie jestem w mej ocenie odosobniony.
więcej Pokaż mimo toNajwiększą...
Za długa, ale czytana jednocześnie z inną książką ok.
Dużo słów, mało treści 😎
Za długa, ale czytana jednocześnie z inną książką ok.
Pokaż mimo toDużo słów, mało treści 😎
Bardzo mi się podoba na LC przelicznik czasu jaki jest potrzebny do przeczytania danej książki.
Jeżeli ktoś przeczyta 4321 w 14 godz i 8 min (a nie jest po kursie błyskawicznego czytania) to jest mistrzem świata.
Bardzo mi się podoba na LC przelicznik czasu jaki jest potrzebny do przeczytania danej książki.
Pokaż mimo toJeżeli ktoś przeczyta 4321 w 14 godz i 8 min (a nie jest po kursie błyskawicznego czytania) to jest mistrzem świata.
4321 blisko rok leżało na moim stosiku do przeczytania na już. Ciężar książki, twarda oprawa i gabaryty nie zachęcały. Ciężko znaleźć dogodną pozycję do czytania, kiedy ma się w rękach cegłę, a właściwie dwie. W końcu styczniowe #wyzwanieLC2021 zmobilizowało mnie do sięgnięcia na górę stosiku. I nie żałuję ani jednej sekundy, jaką poświęciłam na lekturę. Długie zdania, brak dialogów i nietypowa forma początkowo zniechęcały, ale kiedy już wpadłam w odpowiedni rytm, nie mogłam się oderwać. Pędziłam przez 850 stron i nawet przez chwilę nie czułam znużenia, żadnego fragmentu nie mogę uznać za zbędny, niepotrzebny albo gorszy.
Książka opowiada o losach A. Fergusona w czterech różnych odsłonach od przybycia jego przodków do Stanów, przez poczęcie aż do chwili śmierci. Autor prowadząc nas przez jego życie/a, wyśmienicie wplata najnowszą historię Stanów Zjednoczonych, wątki polityczne i przedstawia nastroje społeczne tamtych lat, za każdym razem patrzymy na tę samą rzeczywistość, ale z różnych płaszczyzn, pod różnym kątem. Losy chłopca/nastolatka/mężczyzny układają się różnie, ale dwie rzeczy są niezmienne miłość do literatury i Amy. Wiem, że na pierwszy rzut oka książka nie zachęca, gruba, duża, nieporęczna, zdania długości strony i podział na cztery historie, ale zapewniam, że warto. Nie jest to lekka lektura na wieczór typu przeczytaj i zapomnij, nie jest to też nużące, ambitne i pełne mądrości życiowych dzieło, z którego ciężko coś zrozumieć, ale kawał solidnej, dojrzałej literatury. Polecam.
4321 blisko rok leżało na moim stosiku do przeczytania na już. Ciężar książki, twarda oprawa i gabaryty nie zachęcały. Ciężko znaleźć dogodną pozycję do czytania, kiedy ma się w rękach cegłę, a właściwie dwie. W końcu styczniowe #wyzwanieLC2021 zmobilizowało mnie do sięgnięcia na górę stosiku. I nie żałuję ani jednej sekundy, jaką poświęciłam na lekturę. Długie zdania, brak...
więcej Pokaż mimo to