rozwińzwiń

Rapsodia: Dziecko krwi

Okładka książki Rapsodia: Dziecko krwi Elizabeth Haydon
Okładka książki Rapsodia: Dziecko krwi
Elizabeth Haydon Wydawnictwo: Mag Cykl: Rapsodia (tom 1) Seria: Andrzej Sapkowski Przedstawia fantasy, science fiction
536 str. 8 godz. 56 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Rapsodia (tom 1)
Seria:
Andrzej Sapkowski Przedstawia
Tytuł oryginału:
Rhapsody: Child of Blood
Wydawnictwo:
Mag
Data wydania:
2000-12-18
Data 1. wyd. pol.:
2000-12-18
Liczba stron:
536
Czas czytania
8 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
8387968781
Tłumacz:
Anna Reszka
Tagi:
fantasy śpiew muzyka magia
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
502 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
16
6

Na półkach:

Historia wolno się rozkręca. Dużo niepowiązanych ze sobą na samym początku wątków. Jednakże ciekawi bohaterowie, wiele różnych ras i zmiany w czasie trzymają zainteresowanie czytelnika.

Historia wolno się rozkręca. Dużo niepowiązanych ze sobą na samym początku wątków. Jednakże ciekawi bohaterowie, wiele różnych ras i zmiany w czasie trzymają zainteresowanie czytelnika.

Pokaż mimo to

avatar
64
22

Na półkach:

Mhm nie wiem, jak tu się wypowiedzieć, ale mogę śmiało polecić.

Mhm nie wiem, jak tu się wypowiedzieć, ale mogę śmiało polecić.

Pokaż mimo to

avatar
212
11

Na półkach:

Być może to wstęp do wspaniałej trylogii, ale jako zamknięte dzieło Rapsodia sprawia wrażenie niedokończonej i nieprzemyślanej.

Zaczyna się dość długim wstępem, który potem zdaje się być porzucony. Następnie nakreśla sytuację polityczną Never Never Landu i szkicuje sylwetki trójki głównych bohaterów, by zaraz rzucić ich w niezmiernie długą (sic!) podróż przez Axis Mundi (korzeń świata),którą zakończą oni po drugiej stronie świata i czasu. To mógł być arcyciekawy zabieg, ale zostaje zasygnalizowany znacznie wcześniej tak wiele razy a na powierzchni Serendair spędzamy tak mało czasu, że trudno uronić nad nim łzę. Kiedy bohaterowie wreszcie kończą swoją podróż przez korzeń, zaczynają snuć się bez większego celu niczym postaci w grze crpg próbujące znaleźć odpowiedniego NPC, który popchnie fabułę dalej.

W końcu znajdują cel w postaci stworzenia Królestwa Firbolgów (istot przypominających skrzyżowanie orka z ogrem) i wtedy fabuła nabiera w końcu rumieńców. Namacalny cel daje bohaterom jakąś motywację do działania i pojawiają się też w końcu poważniejsze przeszkody na ich drodze. Oczywiście koniec końców bohaterowie wychodzą z nich bez szwanku, wszak ich moce i zdolności czynią z nich niemal półbogów, ale to i tak większe napięcie niż przez pierwsze 2/3 książki.

Mimo dość niepochlebnej opinii o Rapsodii, rozważam kontynuowanie czytania trylogii. Trudno oprzeć mi się wrażeniu, że pierwszą część serii autorka poświęciła, by cierpliwie zbudować świat przedstawiony i to może zaowocować. Wielość rozpoczętych i porzuconych wątków aż prosi się o kontynuację w kolejnych częściach. Koniec książki rozpoczął dwa najciekawsze wątki - przeszłości Asha i podróży do smoczycy. Nie mogę też powiedzieć, że nie polubiłem trójki głównych bohaterów, którzy z czasem przestają denerwować swoimi nadnaturalnie potężnymi (nawet jak na gatunek) mocami i zaczynają bawić lekko napisanymi dialogami.

Mam zatem nadzieję, że zasadzone przez autorkę nasiono, wykiełkuje w piękną, zapadającą w pamięć serię (choć może wolałbym, by pozbawiona była już ona korzeni).

Być może to wstęp do wspaniałej trylogii, ale jako zamknięte dzieło Rapsodia sprawia wrażenie niedokończonej i nieprzemyślanej.

Zaczyna się dość długim wstępem, który potem zdaje się być porzucony. Następnie nakreśla sytuację polityczną Never Never Landu i szkicuje sylwetki trójki głównych bohaterów, by zaraz rzucić ich w niezmiernie długą (sic!) podróż przez Axis Mundi...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
358
259

Na półkach: , ,

Akcja zaczyna się na pięknej wyspie Serendair. Rapsodia jest Pieśniarką - nie tylko układa muzykę i ją wykonuje, ale może za jej pomocą wpływać na rzeczywistość. Pracowała także przez jakiś czas jako panna lekkich obyczajów, ale obecnie stara się o tym zapomnieć. Jeden z jej dawnych adoratorów - zdeterminowany i okrutny - nie zamierza jednak odpuścić, więc Rapsodia musi uciekać. W ten sposób nieoczekiwanie trafia do kompanii Achmeda i Grunthora - bezwzględnego zabójcy i jego przyjaciela, strażnika-olbrzyma. Nie można powiedzieć, by była to przyjaźń od pierwszego wrażenia czy serdeczna kompania. Obydwaj mężczyźni - zdecydowanie nieatrakcyjni, szorstcy w obyciu i bezwzględni - praktycznie porywają Rapsodię ze sobą. Sami uciekają przed czymś znacznie groźniejszym niż ona. Zmuszają dziewczynę do zejścia pod ziemię - dosłownie - i ciągną ją ze sobą przez jądro ziemi. Kiedy po długiej, długiej wędrówce udaje im się wydostać na powierzchnię, okazuje się, że znaleźli się... o wiele dalej niż się spodziewali, a zarazem bardzo blisko.
Autorka budując swój świat wykorzystała elementy z różnych kultur i mitologii - nie tylko tych dobrze znanych jak celtycka czy nordycka, ale i bardziej egzotycznych - arabskiej, hinduskiej i innych. Pojawia się też wiele popularnych motywów, m.in. zaginionego świata, Atlantydy, przejścia przez oczyszczający ogień czy walki ze złem, które ma zniszczyć świat. Mimo to opowieść nie nudzi - całość jest spójna, nie kopiuje oklepanych schematów. Autorce udało się zachować dobre, choć nie zawsze równe tempo narracji.
Rapsodia jest... słodka, śliczna i najchętniej uratowałaby każdą, najmarniejszą nawet istotę. Pomimo trudnych doświadczeń wciąż wydaje się trochę naiwna, ryzykuje życiem (niestety, nie tylko swoim) i doprowadza swoich towarzyszy do białej gorączki zbyt łatwo obdarzając ludzi zaufaniem. Jej postać budzi sympatię, jest przeciwwagą dla nieufnego i bezdusznego Achmeda, ale też często mnie denerwowała. Chwilami sprawia wrażenie niezwykle przenikliwej, to znów nie potrafi wychwycić tego, co dla czytelnika jest oczywiste. Przyznaję, że nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego w niektórych kwestiach wykazywała tak wielką tolerancję, w innych zaś - mniej istotnych moim zdaniem - zacinała się we wściekłym uporze. Miałam wrażenie, że autorka sporo naciągała dla dobra fabuły. Bo w każdej kompanii potrzebne jest słabsze ogniwo, ktoś, kto pakuje resztę w tarapaty – tak aby akcja się rozwijała ;)
Jest to opowieść o przyjaźni, przeznaczeniu, miłości oraz poświęceniu. Miejscami nieco patetyczna, a czasem bardzo zwyczajna, ludzka, ale przede wszystkim pełna niezwykłych przygód.

Akcja zaczyna się na pięknej wyspie Serendair. Rapsodia jest Pieśniarką - nie tylko układa muzykę i ją wykonuje, ale może za jej pomocą wpływać na rzeczywistość. Pracowała także przez jakiś czas jako panna lekkich obyczajów, ale obecnie stara się o tym zapomnieć. Jeden z jej dawnych adoratorów - zdeterminowany i okrutny - nie zamierza jednak odpuścić, więc Rapsodia musi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
991
141

Na półkach:

Przeczytałam, bo chłopak mi kazał XD

Przeczytałam, bo chłopak mi kazał XD

Pokaż mimo to

avatar
157
124

Na półkach: ,

Trylogia Rapsodii pióra amerykańskiej pisarki (być może lekko szurniętej, biorąc pod uwagę, czym jeszcze się zajmuje) została w Polsce wydana przez Wydawnictwo MAG pod szyldem Andrzej Sapkowski poleca. O ile lubię sporą część jego utworów, o tyle publikowanie czegoś na zasadzie „mistrz powiedział” wydaje mi się trochę ryzykowne. Na szczęście te pozycje z serii, które czytałem (a czytałem jakieś 60%, odpuściłem na Robin Hobb) był najczęściej dobre, a przynajmniej niezłe.
Trylogia Rapsodii mieści się w ścisłej czołówce tego rankingu, zarówno pod względem jakości pisarstwa, jak i umęczenia czytelnika. Haydon ma mnóstwo rewelacyjnych pomysłów i doskonałe pióro. Niestety ma również skłonność do przesadnego dramatyzowania i dręczenia swoich bohaterów (coś, co zniechęciło mnie na przykład do przeczytania końcowych tomów cyklu Jaskółki samego AS-a). Czyli jej książki należą do tych, które się zapamiętuje na długo, ale nieczęsto do nich wraca.
Większość, o ile nie wszystkie pozycje z serii zostały opatrzone przedmowami Sapkowskiego. Są one na ogół ciekawe, ale bywają też mylące. W przedmowie do pierwszego tomu cyklu Rapsodii Sapkowski wielce się ekscytuje, jaką to nietypową postacią jest tytułowa bohaterka, ponieważ albowiem jest prostytutką. Uczynienie z prostytutki głównej bohaterki książki mogłoby rzeczywiście być bardzo ciekawe z różnych względów, niestety AS zapomina nadmienić, że w momencie, gdy książka się rozpoczyna, Rapsodia jest już tylko BYŁĄ prostytutką. Z zawodu właśnie się wycofała, a tak właściwie jest Bajarką – rodzajem czarodziejki, która nie może kłamać, ale za to wszystko, co powie uważając za prawdę, tą prawdą się staje. Nie zagłębiajmy się dokładniej w logikę tego pomysłu, bo i sama autorka tego nie czyni, może przeczuwając, że jest wewnętrznie sprzeczny, jeśli nie absurdalny.
Jako Bajarka, znając „prawdziwe imiona” osób i rzeczy, Rapsodia może czynić prawdziwe cuda: błyskawicznie leczyć rany, uodpornić siebie i innych na ogień, ukryć się tam, gdzie nie ma kryjówki, poprawiać nastrój, usypiać i budzić na życzenie itp. itd. etc. Wiedząc to wszystko, człowiek zaczyna się zastanawiać, po co i dlaczego właściwie Rapsodia zarabiała na życiem „kupcząc swym ciałem” zamiast wykorzystywać do tego swoje inne talenty – no chyba że jej talenty w dziedzinie prostytucji były jeszcze większe, ale o tym pani Haydon milczy. Najwyraźniej uczynienie bohaterką prostytutki (byłej! byłej!) miało dać jej tylko sposobność do wyrażenia kilku absurdalnych poglądów na temat tego najstarszego zawodu świata. Jest bowiem bardzo wątpliwe, aby prostytucję wynaleźli mężczyźni (choć stręczycielstwo jest zapewne męskim pomysłem). Pani Haydon wydaje się kompletnie ignorować to, że odium ohydy i nieprzyzwoitości zostało rzucone na prostytucję dopiero przez chrześcijaństwo, a i to nie od razu. Wcześniej prostytucja bywała uprawiana po prostu jako normalny zawód, czasem jako religijny rytuał w świątyniach; prostytutki były szanowanymi członkiniami społeczeństwa i zasiadały we władzach miast i republik nawet długo po zakończeniu starożytności.
Przez większość pierwszego tomu Rapsodia wędruje w towarzystwie dwóch płatnych morderców – Achmeda i Grunthora, mieszańców rasy Firbolgów – przedstawionych przez autorkę w taki sposób, by czytelnik jak najprędzej zapomniał o ich ofiarach (przeszłych i obecnych, bardzo licznych). Nie chodzi tu bynajmniej o pokazanie pary sympatycznych łotrzyków jak w nieśmiertelnej sadze o Ffafrhdzie i Szarym Kocurze Fritza Leibera – mamy tutaj dwóch okrutników odbierających życie bez skrupułów i refleksji, aby osiągnąć własne cele, początkowo służących demonowi, który pragnie doprowadzić do zagłady świata. No ale są lojalni, co stanowi plus, gdyż większy z nich, Grunthor, nie gardzi ludożerstwem. Wobec towarzyszącej im Rapsodii ogranicza się do żartów na ten temat – na szczęście, gdyż dosłowna konsumpcja tak niezwykłej kobiety byłaby przecież niewybaczalna.
Uciekając przed siłami demona wysłanymi na ich poszukiwanie, trójka bohaterów zapuszcza się pod ziemię – a konkretnie podąża wzdłuż korzeni megadrzewa, będącego zasadniczo kopią Yggdrassila z mitologii skandynawskiej, co jest analogią tym silniejszą, że gdzieś w głębi planety, dokąd owe korzenie sięgają, spoczywa w uśpieniu megawąż gigantyczniejszy od Jörmungandra. Ten to wąż właśnie, obudzony przez demona, który zniewolił Achmeda, ma skonsumować świat i wszystko, co na nim żyje. Po co? Co w takim razie (i gdzie) miałby potem robić ten demon? Nie wiadomo, ale nie zadawajmy zbyt wielu egzystencjalnych pytań.
Wędrówka prowadzi bohaterów przez sam środek planety na drugą jej stronę, a przy okazji w zupełnie inną epokę. Po drodze przechodzą przez ogień – a raczej przeprowadza ich przezeń Rapsodia, dzięki temu, że zna „prawdziwe imię” ognia. Ogień to i owo w bohaterach wzmacnia, ale najzabawniejsze jest to, że łata dziewictwo Rapsodii (o tym, czy Achmed i Grunthor zostali na powrót prawiczkami, autorka nie wspomina),zaprzepaszczone można by pomyśleć na wieki wskutek zawodu, jaki nie wiadomo dlaczego uprawiała. To się świetnie składa, gdyż dzięki temu Rapsodia może w kolejnym tomie pokochać Prawdziwą Miłością swojego mężczyznę, czy też raczej samca smoka. Bo gdyby nie była Dziewicą Znowu Niepokalaną, to by przecież nie mogła, prawda? Do megawęża i megadrzewa dołącza się w ten sposób amerykańska megabigoteria.

Trylogia Rapsodii pióra amerykańskiej pisarki (być może lekko szurniętej, biorąc pod uwagę, czym jeszcze się zajmuje) została w Polsce wydana przez Wydawnictwo MAG pod szyldem Andrzej Sapkowski poleca. O ile lubię sporą część jego utworów, o tyle publikowanie czegoś na zasadzie „mistrz powiedział” wydaje mi się trochę ryzykowne. Na szczęście te pozycje z serii, które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
262
14

Na półkach:

Przeczytałam tą książkę wiele lat temu, mając lat chyba z 15. Pamiętam kilka szczegółów jak przez mgłę, ale pamiętam też że bardzo mi się ta książka spodobała :)
Polecam ją przeczytać dla miłośników fantastyki, to właśnie ta książka sprawiła, że do tej pory fantasy to mój ulubiony gatunek literacki :)
Może wydawnictwo by się pokusiło o wznowienie ;) chętnie oglądałabym ją na swojej półce ;)

Przeczytałam tą książkę wiele lat temu, mając lat chyba z 15. Pamiętam kilka szczegółów jak przez mgłę, ale pamiętam też że bardzo mi się ta książka spodobała :)
Polecam ją przeczytać dla miłośników fantastyki, to właśnie ta książka sprawiła, że do tej pory fantasy to mój ulubiony gatunek literacki :)
Może wydawnictwo by się pokusiło o wznowienie ;) chętnie oglądałabym ją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
242
17

Na półkach: , ,

Jedna z ulubionych książek przeczytanych w czasach szkolnych. Pełna zwrotów akcji opowieść, niesamowita przygoda.

Jedna z ulubionych książek przeczytanych w czasach szkolnych. Pełna zwrotów akcji opowieść, niesamowita przygoda.

Pokaż mimo to

avatar
107
63

Na półkach:

"Rapsodię" czytałem wielokrotnie, cały cykl, i podejrzewam, że jeszcze do niej wrócę. Samą książkę znalazłem zupełnie przypadkiem przeglądając jeden ze straganów na pchlim targu, w ciągu którychś wakacji. Od razy przyciągnęła mnie typowo fantastyczna okładka. Nie zawiodłem się. Książkę wchłonąłem w moment i do dziś wspominam jej bohaterów. Po "Rapsodii" od razu widać, że jest pisana kobiecą ręką. Nie znaczy to broń Boże, że jest... "babska". Owszem główna bohaterka jest kwintesencją kobiecości - piękna, utalentowana artystka, która urzeka każdego kogo spotka swoim wdziękiem. Nie da się jej nie lubić. Jest idealistką ale ma również swoje zasady, których naruszenie powoduje gwałtowną zmianę nastawienia. Głównych bohaterów jest w zasadzie trzech - Rapsodia, asasyn Ahmed oraz waleczny wojownik Grunthor. Wydawałoby się, że schemat również oklepany. Jednak historia, którą wykreowała pani Haydon jest tak wyjątkowa i oryginalna, że ta schematyczność owej "drużyny" szybko zanika. Autorka czerpie chyba z jakichś starodawnych wierzeń, gdzieś słyszałem już historię o ogromnym wężu, który zamknięty jest w środku Ziemi i stanowi większość jej ciężaru. Nie jest to jednak kopiowanie pomysłu, a tylko wybranie tła dla realizowania akcji książki. I muszę przyznać, że zostało ono wybrane bezbłędnie. Pani Haydon świetnie porusza się w wykreowanym przez siebie świecie, pełnym fantastycznych istot i magicznych krain. Wbrew temu co może się wydawać, książka nie jest banalna. Nie jest może również dziełem wybitnym, ale z całą pewnością zasługuje na uwagę. Gorąco polecam całą serię!

"Rapsodię" czytałem wielokrotnie, cały cykl, i podejrzewam, że jeszcze do niej wrócę. Samą książkę znalazłem zupełnie przypadkiem przeglądając jeden ze straganów na pchlim targu, w ciągu którychś wakacji. Od razy przyciągnęła mnie typowo fantastyczna okładka. Nie zawiodłem się. Książkę wchłonąłem w moment i do dziś wspominam jej bohaterów. Po "Rapsodii" od razu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
238

Na półkach: , , , , ,

Istna droga przez mękę. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. A kolejne tomy jeszcze gorsze.

Istna droga przez mękę. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. A kolejne tomy jeszcze gorsze.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    689
  • Chcę przeczytać
    346
  • Posiadam
    170
  • Ulubione
    40
  • Fantastyka
    29
  • Fantasy
    21
  • Chcę w prezencie
    8
  • Teraz czytam
    4
  • Literatura amerykańska
    3
  • Smoki
    2

Cytaty

Więcej
Elizabeth Haydon Rapsodia: Dziecko krwi Zobacz więcej
Elizabeth Haydon Rapsodia: Dziecko krwi Zobacz więcej
Elizabeth Haydon Rapsodia: Dziecko krwi Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także