Dziwki morderczynie

Okładka książki Dziwki morderczynie Roberto Bolaño
Okładka książki Dziwki morderczynie
Roberto Bolaño Wydawnictwo: Muza literatura piękna
216 str. 3 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Putas asesinas
Wydawnictwo:
Muza
Data wydania:
2013-09-11
Data 1. wyd. pol.:
2013-09-11
Liczba stron:
216
Czas czytania
3 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377584675
Tłumacz:
Tomasz Pindel
Tagi:
literatura chilijska opowiadania Tomasz Pindel
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
66 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
188
132

Na półkach: ,

Nie wszystkie opowiadania mi się podobały ale niewątpliwie ma to klimat. Warto przeczytać.

"Człowiek nigdy nie kończy czytać, choćby książki się skończyły, tak samo jak nigdy nie przestaje się żyć, choćby doszło do śmierci"

Nie wszystkie opowiadania mi się podobały ale niewątpliwie ma to klimat. Warto przeczytać.

"Człowiek nigdy nie kończy czytać, choćby książki się skończyły, tak samo jak nigdy nie przestaje się żyć, choćby doszło do śmierci"

Pokaż mimo to

avatar
109
58

Na półkach:

Mam bardzo mieszane odczucia odnośnie do tej książki.

Bolano miał talent. Bezapelacyjnie. Jednak dla mnie w tej książce jest zbyt wiele ale.
To pozycja, moim zdaniem, z kategorii „ale jak to nie zachwyca, skoro zachwyca?”.

Opowiadania prezentują bardzo nierówny poziom. Niektóre są nudne jak flaki z olejem. Te które wzbudzają powszechny zachwyt - jak Powrót - są bardzo sprawnie napisane, jednak wcale nie przemawiają do mnie. Opowieść o nekrofilii francuskiego dyktatora mody i jego rozmowach z duchem gwałconego ciała? - gdybym wciąż miał dwadzieściakilka lat, być może byłbym pod wrażeniem i odkrywał metafizyczne aspekty opowiadania. Ale chyba jestem na to za stary i za cyniczny.

Mam bardzo mieszane odczucia odnośnie do tej książki.

Bolano miał talent. Bezapelacyjnie. Jednak dla mnie w tej książce jest zbyt wiele ale.
To pozycja, moim zdaniem, z kategorii „ale jak to nie zachwyca, skoro zachwyca?”.

Opowiadania prezentują bardzo nierówny poziom. Niektóre są nudne jak flaki z olejem. Te które wzbudzają powszechny zachwyt - jak Powrót - są bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
37

Na półkach:

Bolano posiadał nieznośną lekkość stylu. Zdania same układały się w historie, choć nie zawsze, na większej przestrzeni, pozostawały spójne. Ale w opowiadaniach pozostaje niedościgniony. Zaryzykuję, że opowiadania są lepsze od powieści (oczywiście z wyjątkiem "Dzikich...", bo to arcydzieło). Wpadamy w te teksty, pędzące jak TGV, w język, obrazy, nastroje, by zostać porzuceni w otwartych finałach. Bolano udowadnia, że literatura jest najważniejsza. Język to wszystko co mamy. A opowieści o nas samych są pierwotniejsze niż nasze wyobrażenia. Warstwy tekstów Bolano można odsłaniać, ciągle znajdując coś nowego. Czytać trzeba koniecznie.

Bolano posiadał nieznośną lekkość stylu. Zdania same układały się w historie, choć nie zawsze, na większej przestrzeni, pozostawały spójne. Ale w opowiadaniach pozostaje niedościgniony. Zaryzykuję, że opowiadania są lepsze od powieści (oczywiście z wyjątkiem "Dzikich...", bo to arcydzieło). Wpadamy w te teksty, pędzące jak TGV, w język, obrazy, nastroje, by zostać porzuceni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1187
435

Na półkach: , ,

Jak to zazwyczaj ze zbiorami opowiadań bywa, jedna są lepsze, drugie słabsze. Jest kilka perełek i interesujących akapitów pisanych pięknym językiem. Jednak wolę Bolaño w dłuższej formie...

Jak to zazwyczaj ze zbiorami opowiadań bywa, jedna są lepsze, drugie słabsze. Jest kilka perełek i interesujących akapitów pisanych pięknym językiem. Jednak wolę Bolaño w dłuższej formie...

Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

Ten zachęcająco zatytułowany zbiór to w istocie wyrafinowana (intelektualnie i literacko) dyskusja z tezą, że literatura musi mieć cel, poznawczy lub pedagogiczny, zamiast opisywać fenomen życia, z jego nagłymi zwrotami, słodko-gorzkim smakiem, niemożnością prawdziwego zrozumienia drugiego człowieka i ogólnym poczuciem bezsensu.

Bolaño jak zwykle zręcznie manewruje między faktami a fikcją, zaskakuje humorem odwołującym się często do absurdu, a przede wszystkim tropi te obszary ludzkiej działalności, które bywają pomijane przez główny nurt kultury, a już na pewno przez jej wysoki prąd, gdy tymczasem wcale nie wyrażają ludzkiego ducha gorzej czy w sposób mniej pewny niż wzniosłe akty lub popularne motywy.

Narratorskiego talentu Bolaño nie sposób kwestionować, ale nie wszystkie historie wydają się równie zajmujące czy wnikliwe. Podejrzewam jednak, że to bardzo indywidualna kwestia, niekiedy pojedynczy obraz lub fraza potrafią tu przywieść mnie do olśnienia, stanowiąc niebezpiecznie bliskie lustro dla mojej własnej melancholii.

Pełen namiętności i brudu świat Ameryki Łacińskiej (nawet jeśli czasowo przemycany do Europy) znajduje tu adekwatny, a jednocześnie bardzo autorski obraz, w którym sztuka poetycka nadaje prozie życia dodatkowy wymiar, czyniąc z codzienności coś wyjątkowego i zarazem subtelnie (oraz nigdy do końca) tę wyjątkowość oswajając.

Każda z tych historii jest otwarta, nie zawiera jednoznacznego rozwiązania, a jedynym wspólnym mianownikiem niektórych z nich są elementy autobiograficzne, składające się na zawsze niepełny los emigranta, nieuchronnie wiodący ku twórczemu i życiowemu rozczarowaniu. Zasadniczy problem polega chyba jednak na tym, że rozczarowaniu w ogóle nie sposób umknąć: w ojczyźnie nie byłoby ono mniejsze, a jedynie inne.

Ten zachęcająco zatytułowany zbiór to w istocie wyrafinowana (intelektualnie i literacko) dyskusja z tezą, że literatura musi mieć cel, poznawczy lub pedagogiczny, zamiast opisywać fenomen życia, z jego nagłymi zwrotami, słodko-gorzkim smakiem, niemożnością prawdziwego zrozumienia drugiego człowieka i ogólnym poczuciem bezsensu.

Bolaño jak zwykle zręcznie manewruje między...

więcej Pokaż mimo to

avatar
874
858

Na półkach:

Świetny ma język Bolaño. Surowy, ascetyczny, bez ozdobników. Całość charakteryzuje surowość niedopowiedzeń. Tam, gdzie inni autorzy zbudowaliby opisy, prowadzili narrację, dodając kolejne zdania, akapity, stronice, Bolaño kwituje zdawkowo – “może”, “nie pamiętam”, “może było tak, a może nie”.

[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/dziwki-morderczynie/

Świetny ma język Bolaño. Surowy, ascetyczny, bez ozdobników. Całość charakteryzuje surowość niedopowiedzeń. Tam, gdzie inni autorzy zbudowaliby opisy, prowadzili narrację, dodając kolejne zdania, akapity, stronice, Bolaño kwituje zdawkowo – “może”, “nie pamiętam”, “może było tak, a może nie”.

[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/dziwki-morderczynie/

Pokaż mimo to

avatar
136
133

Na półkach:

6.1. 6.1 to jest ocena tego zbioru opowiadań na portalu lubimyczytac. Patrzę na to 6.1 i sobie myślę - użyję swoich umiejętności mężczyzny, co url-om się nie kłaniał, shackuję go po jakimś zapomnianym porcie, wejdę na tę książkę i dam jej 20 gwiazdek. Albo: sparsuję IP wszystkich ludzi ktorzy dali jej poniżej 9 (też niewybaczalne, ale każdy ma gorszy dzień bądź słabszą formę),odnajdę ich w tym smutnym i niewdzięcznym kraju, stanę na progu ich drzwi i będe krzyczał, że jak już muszą czytać takich szalonych tytanów jak bolano, to niech przynajmniej nie oceniają swojego skastrowanego wrażenia obcowania z literackim absolutem, a te piatki i szóstki se zachowają dla Carollów albo innych Murakamich, bo kija się znają, kija się rozumieją, kij, wszystko kij.
Byłem w zeszłym tygodniu w sklepie z piwami. Z tymi piwami to jest jak z wszystkim w życiu - są lepsze i gorsze i to się bardzo stopniuje. W ostatnim kręgu piekła mamy jakieś specjale i tatry poniżej dwóch złotych za puszkę, potem szlagiery wiejskich sal restauracyjnych w postaci żywca i okocimia, następnie piwa udające dobre, czyli jakieś książęce, jakieś fortuny, a potem się zaczynają rzeczy ciekawe. Bo poprzez bardzo przyzwoite browary kraftowe, coraz mniejsze, które wypuszczają coraz dziwniejsze piwa w coraz mniejszych partiach, piwa z laktozą, egzotycznymi przyprawami, sokami z owoców spotykanych ne niewielu szerokościach długościach. A potem sa takie małe czarne flaszeczki, czasami bez etykiety, na widok ceny mój portfel kurczy się w sobie i zaczyna chlipać. Ponoć takie piwa się kupuje i nie pije, tylko patrzy się te piwa. Nawet drewno beczek w których były leżakowane ma swoją własną historię. Taki ten świat dziwny.
Dlaczego o tym piszę. Bo tego Bolano to ja bym podzielił na kartki i postawił te kartki na takiej półeczce i sprzedawał je po tryliadr za stronę, nie do czytania, bo jak z tym czytaniem jest to widać po ocenach niżej (6.1!!!!! 6.1!!!!!!) ale do patrzenia, jak wyglądają te nasze literki, jak się je złoży w literacką totalność, która zasługiwałaby na jakąs własną planetę, na jakąś własną galaktykę. Jak ten książeczkę, taką trochę łachudrę, miękka okładka, papier zamiast pergaminu, odłożyłem, miałem wrażenie jakby ktoś trufle wsadził do plastikowej tacki z biedronki. Takie mam z tej książki wrażenie.

6.1. 6.1 to jest ocena tego zbioru opowiadań na portalu lubimyczytac. Patrzę na to 6.1 i sobie myślę - użyję swoich umiejętności mężczyzny, co url-om się nie kłaniał, shackuję go po jakimś zapomnianym porcie, wejdę na tę książkę i dam jej 20 gwiazdek. Albo: sparsuję IP wszystkich ludzi ktorzy dali jej poniżej 9 (też niewybaczalne, ale każdy ma gorszy dzień bądź słabszą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
745
229

Na półkach:

Bardzo lubię prozę Bolaño. Dzicy detektywi i 2666 to powieści wybitne. Krótkie formy zawarte w tym tomie nie zachwyciły mnie jednak w ogóle. Z raczej średnich formalnie opowiadań wyłącznie "Dziwki morderczynie" i "Powrót" trochę podnoszą poziom. Reszta wydaje się być wyłącznie zarysem powieści a nie gotowym opowiadaniem

Bardzo lubię prozę Bolaño. Dzicy detektywi i 2666 to powieści wybitne. Krótkie formy zawarte w tym tomie nie zachwyciły mnie jednak w ogóle. Z raczej średnich formalnie opowiadań wyłącznie "Dziwki morderczynie" i "Powrót" trochę podnoszą poziom. Reszta wydaje się być wyłącznie zarysem powieści a nie gotowym opowiadaniem

Pokaż mimo to

avatar
159
135

Na półkach:

Fajny klimat. POlecam

Fajny klimat. POlecam

Pokaż mimo to

avatar
60
11

Na półkach:

Z Bolaño jest jak z dzieckiem: nigdy nie wiesz, kiedy cię zaskoczy. A kiedy zaskoczył, okazuje się, że może zaskoczyć jeszcze bardziej. Tak pokrótce można ocenić prozę Roberto Bolaño, jednego z czołowych pisarzy literatury iberoamerykańskiej. W Polsce, nazwisko tego chilijskiego twórcy jest znane dopiero od niedawna, ale szybko zyskało rzesze wielbicieli. Nic dziwnego, bo Bolano mistrzowsko radzi sobie zarówno z dłuższymi jak i krótszymi formami prozatorskimi. Jednak to te ostatnie, paradoksalnie, niosą ze sobą większy ładunek emocji, mnożą pytania, intrygują, realizmem magicznym wymierzają policzek naszemu bezpiecznemu racjonalizowaniu wszystkiego, a zarazem brutalnie ściągają na ziemię. Dziwki, morderczynie, kolejny tom opowiadań pisarza, tylko to potwierdza.

Wydawać by się mogło, że po lekturze pierwszego opowiadania pt. Oko Silva możemy już scharakteryzować styl pisarski Bolaño. Narrator to obserwator, słuchacz, bardziej zaabsorbowany otaczającym go światem i ludźmi niż sobą, ale wystarczy przeczytać kolejny tekst, a okaże się jak bardzo się myliliśmy. Narracja u Bolano przybiera momentami postać suchej, beznamiętnej relacji z wydarzeń, co od razu zauważyć można w autobiograficznym opowiadaniu pt. Ostatnie zachody słońca na ziemi, w których główny bohater wyrusza ze swoim ojcem na wakacje do Acapulco. Być może w tym wypadku, ascetyczne pióro autora jest sposobem na zdystansowanie się do relacji ojciec – syn i pozwala mu spojrzeć na nią obiektywnie, bez zbędnych emocji. Z podobnym zabiegiem spotykamy się w dwóch kolejnych opowiadaniach pt. Dni roku 1978 i Włóczęga po Francji i Belgii – oszczędne, surowe relacje, implikujące myśl, że o własnych wspomnieniach najlepiej pisać bez niepotrzebnego rozczulania się nad każdą frazą.

Tytułowe opowiadanie to z kolei popis narracji bezpośredniej, gdzie główną bohaterką jest kobieta, prowadząca dramatyczny, a zarazem niezwykle plastyczny i muśnięty zgrabnymi metaforami monolog. Im bliżej jego końca, tym większy niepokój wzbudzają jej intencje, które wyrażone nie wprost, dają pole do popisu naszym domysłom. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest to najlepsze opowiadanie i być może nieprzypadkowo stanowi także tytuł całego tomu. Wodząc oczami po kolejnych wersach ma się wrażenie, że są one jedynie cienką warstwą, pod którą kryje się znacznie większy ładunek znaczeniowy niż słowa są w stanie wyrazić. I w tym tkwi mistrzostwo Bolaño. To trochę jak ze stąpaniem po lodzie, stawiamy ostrożnie każdy krok, ale nie mamy pewności, czy ten następny nie okaże się zaproszeniem do spotkania z niezbadaną głębią.

Totalnym zaskoczeniem w kwestii tematyki, jest opowiadanie Powrót. Z jednej strony mamy do czynienia ze zjawiskiem paranormalnym (główny bohater jest duchem) z drugiej zaś z nekrofilskimi skłonnościami projektanta mody Villlenueve, w którego ręce trafia ciało głównego bohatera. Ryzykowny wątek, aczkolwiek czyta się to całkiem spokojnie, bo autor wplótł zarówno w losy głównego bohatera, jak i w opowieść Villenueve, przedziwną formę smutku egzystencjalnego. Nekrofilski weltschmerz projektanta zaciekawia ducha, który postanawia potowarzyszyć Villanueve przez jakiś czas i obaj oddają się prowadzeniu osobliwej konwersacji.
Opowiadania zebrane w tomie Dziwki, morderczynie przypominają bukiet kwiatów, z których każdy ma inny zapach. Jeden pachnie tęsknotą za czymś bliżej nieokreślonym, drugi wulgarnie drażni nozdrza, inny zadziwia subtelnością, a jeszcze inny wydziela woń irracjonalnego smutku. Bukietów, które wręcza nam Bolaño nie da się nie przyjmować.

Z Bolaño jest jak z dzieckiem: nigdy nie wiesz, kiedy cię zaskoczy. A kiedy zaskoczył, okazuje się, że może zaskoczyć jeszcze bardziej. Tak pokrótce można ocenić prozę Roberto Bolaño, jednego z czołowych pisarzy literatury iberoamerykańskiej. W Polsce, nazwisko tego chilijskiego twórcy jest znane dopiero od niedawna, ale szybko zyskało rzesze wielbicieli. Nic dziwnego, bo...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    119
  • Przeczytane
    84
  • Posiadam
    35
  • 2014
    3
  • Opowiadania
    3
  • 2020
    2
  • Z biblioteki
    2
  • 2013
    2
  • 2018
    2
  • Teraz czytam
    1

Cytaty

Więcej
Roberto Bolaño Dziwki morderczynie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także