Adamantowy miecz

Okładka książki Adamantowy miecz Dominik Sokołowski
Okładka książki Adamantowy miecz
Dominik Sokołowski Wydawnictwo: Rebis Cykl: Kroniki Arkadyjskie (tom 2) fantasy, science fiction
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Kroniki Arkadyjskie (tom 2)
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2013-05-21
Data 1. wyd. pol.:
2013-05-21
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375109788
Tagi:
kroniki arkadyjskie
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Frankenstein ożył



1608 62 133

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
48 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1564
700

Na półkach:

Kontynuuję czytanie cyklu „ Kroniki Arkadyjskie” , którego autorem jest Dominik Sokołowski. Druga cześć ma tytuł „Adamantowy miecz” i tu nie ma jakiegoś zaskoczenia, bo w prawie wszystkich książkach fantasy jest jakiś tego typu artefakt i rzeczywiście bardzo często to jest jakiś miecz. Wiemy, że ten adamantowy, po prostu żelazny, jak nam czytelnikom tłumaczy sam autor. Wiemy, że tym mieczem można utłuc demony, pewnie o jego wyjątkowości w trzecim ostatnim, a więc decydującym tomie będziemy mieli okazje się przekonać. W tej części on po prostu krąży, został wykonany na zlecenie tajemniczych sił, które kierują Isaksiosem, żeby opanował tron, a przy tej okazji zrobił niezły bałagan w imperium, bowiem żaden kraj nie może mieć dwóch władców, czyli siłą rzeczy jednego trzeba się pozbyć, wysłać na tamtem świat, a po drodze zginie wielu rycerzy i osłabianie się imperium będzie kontynuowane. Isaksios zdołał zebrać dostateczne poparcie, żeby pokusić się, żeby zdobyć stolice Chrystopolis. Czy mu się to uda? Nawet jeżeli to urzędujący monarcha nie ma zamiar przespać tej zmiany na tronie. I dopóki żyje nie odpuści, a przecież na wojnie się zna. I na tym polega zasadnicza trudność stronnictwa Isaksiosa, żeby zdobyć władzę musi pokonać trudnego przeciwnika. Isaksios, jeden z głównych bohaterów, jest legalnym następcą tronu i właściwie to powinno wystarczyć, ale to oczywiście nie takie proste. Ferment jaki te aspiracje do tronu młodego Do tego wszystkiego dochodzą kompletnie mistyczne motywy, przepowiednie końca świata.

Tak jak w poprzedniej części pojawiają się znane postaci, w tym wspominany już Isaksios, Łamignat, Michelle i parę innych osób. Pojawił się wątek miłosny Michelle i Besaraba. Tyle, że jej duchowni mocodawcy zachwyceni nie byli i narobili jej sporo problemów. Mamy kolejne intrygi polityczne. Mocno naciągany jest motyw, że Isaksios zabija Łamignata, przynajmniej tak myśli, że mu się to udało, bo mu głosy to podpowiedziały, a po jakimś czasie po tym jak ten przeżył. jak gdyby nigdy nic Łamignat wraca wiernie służyć swojemu panu. Pewnie autor miał jakąś koncepcje, którą zmienił w czasie procesu tworzenia książki, cyklu.

Podsumowując książka jest ciekaw, bo niewątpliwie koncepcja stylizowana na konkretne historyczne realia, Konstanynopol i dość spory kawał Europy, a także ,Afryki i Azji. Czyli wykreownie świata globalnego jaki ludzie wtedy znali. Pojawiają się ludzie różnych nacji mający różny stosunek do imperium. Chociażby po to warto książkę przeczytać i orientować się, e cos takiego zostało napisane. Wiadomo można spekulować o tym, że niewątpliwie widać niedociągnięcia, ale po pierwsze to jest debiut pisarski, i to może być trudność równoległe rozłożenie akcji książki i utrzymania jej poziomu na trzy tomy, mam wrażenie, że trzeba tu więcej doświadczenia typowo pisarskiego. Wynika z tego, że przypuszczalnie książka mogłaby się lepiej obronić gdyby była w jednym tomie. Z drugim, środkowym tomem zawsze jest trudność, bo trzeba poprowadzić akcje tak, żeby rozwiązania nie pojawiły się zbyt szybko, a z drugiej, żeby to było ciekawe dla czytelnika. Ja książkę oceniam dobrze i mam nadzieje, że ostatni trzeci tom będzie ciekawy, że autor ma fajne pomysły na koniec. Książka jest ciekawa. Polecam.

Kontynuuję czytanie cyklu „ Kroniki Arkadyjskie” , którego autorem jest Dominik Sokołowski. Druga cześć ma tytuł „Adamantowy miecz” i tu nie ma jakiegoś zaskoczenia, bo w prawie wszystkich książkach fantasy jest jakiś tego typu artefakt i rzeczywiście bardzo często to jest jakiś miecz. Wiemy, że ten adamantowy, po prostu żelazny, jak nam czytelnikom tłumaczy sam autor....

więcej Pokaż mimo to

avatar
610
336

Na półkach: , , , , ,

Drugi tom Kronik Arkadyjskich, według mnie nawet lepszy od pierwszego.
Losy bohaterów krzyżują się ze sobą, chociaż niewielu ma ze sobą bezpośredni kontakt.
Jak w pierwszym tomie, na koniec, ginie jeden z głównych bohaterów, ale wnioskując po pierwszym tomie, nie jestem pewien, czy na pewno zginą.
Ciekawi mnie, jak będzie wyglądało zakończenie trylogii i oby było tak dobre jak ta część .

Drugi tom Kronik Arkadyjskich, według mnie nawet lepszy od pierwszego.
Losy bohaterów krzyżują się ze sobą, chociaż niewielu ma ze sobą bezpośredni kontakt.
Jak w pierwszym tomie, na koniec, ginie jeden z głównych bohaterów, ale wnioskując po pierwszym tomie, nie jestem pewien, czy na pewno zginą.
Ciekawi mnie, jak będzie wyglądało zakończenie trylogii i oby było tak dobre...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4975
4766

Na półkach:

Przykład to taki,że nasi pisarze potrafią pisać.I to bardzo,ta książka jest tego przykładem/
Oto,czasy średniowiecza.Ja tu znalazłem kilka odnośników do Bizancjum,Islamu i Europy Zachodniej.
Akcja nie nudzi,fajna agentka inkwizycji.Podróże,potyczki.
Intryga polityczna,coś tam z fantasty.Ogólnie książka bardzo przyjemna do czytania.

Przykład to taki,że nasi pisarze potrafią pisać.I to bardzo,ta książka jest tego przykładem/
Oto,czasy średniowiecza.Ja tu znalazłem kilka odnośników do Bizancjum,Islamu i Europy Zachodniej.
Akcja nie nudzi,fajna agentka inkwizycji.Podróże,potyczki.
Intryga polityczna,coś tam z fantasty.Ogólnie książka bardzo przyjemna do czytania.

Pokaż mimo to

avatar
162
162

Na półkach:

Świat to nie wszystko.
Fabuła też istotna.
W powieściach.

Choć zaraz ktoś się odezwie w sposób mniej więcej taki: jakże to świat umniejszać, z niego się wszystko bierze. Nawet fantasy nie ma bez przedstawienia różnorakich krain. Czy taki Tolkien nie opisuje Arnoru i Gondoru, nie rozróżnia kraiku hobbitów, dostatniego i zamożnego Shire od krasnoludzkich dziedzin w Górach Błękitnych, Żelaznych Wzgórzach i Samotnej Góry?
Rację przyznam.
Robi to.
Ale on nie zaczął od obrazu świata, a od opowieści. I tak zaczął, że aż język stworzył, by te historie wpisać w tamten świat. A od języka rozpoczyna się każda opowieść.
Podstawą świata Tolkiena nie jest zatem geografia wraz z mapą Śródziemia, a dzieje Tuków i Oldbucków, Numenorejczyków i Rohirrimów, potomstwa Durina i elfów wiążących się z ludźmi, choć nad tymi ostatnimi bezlitosną władzę sprawuje śmierć.
U Tolkiena jedne historie nakładają się na inne i tak dalej. Zawsze jakąś znajdziemy, a ta w gruncie rzeczy opowiada o ludziach, tak dramatycznie urabiając ich dzieje, by te opowieści zdołały przemówić do odbiorców.
Choć oczywiście mamy nawet geografię ekonomiczną. Wielu badaczy ściśle określa więzy łączące poszczególne kraje.
Jednak mapa to dodatek.

U Sokołowskiego odmiennie. Fabuła to dodatek do mapy.

Prześledźmy to na przykładzie wyprawy jednej z głównych postaci, pięknej blondynki Michelle, o drobnych, choć krągłych piersiach, młodej małżonki, do niedawna agentki inkwizycji. Już samo krótkie przedstawienie tej dziewczyny, poprzez ukazanie jej dotychczasowej dokonań, ukazuje tę postać jako co najmniej nie byle jaką. Choć za bardzo nie opisaną, poza tymi detalami, że piersi drobne, ale krągłe. Michelle rusza w drogę do ukochanego, on na północnych rubieżach. Ni zdania o tej drodze nie otrzymamy.

Droga powinna przygotowywać do tego, co u jej celu. Cel to jej spełnienie.
Tu zaś mamy tylko punkt kulminacyjny, choć bez narastania tej kulminacji. Autor chce umieścić bohatera w określonej roli i nie dba o to, by ten bohater nową rolę uwiarygodnił swymi przeżyciami.
A one mają go przygotować.
Tu nie.

W gruncie rzeczy to zabieg pod tytułem: deux ex machina. Autor jako demiurg swego świata może w nim zrobić co zechce.
I robi.
Wędrówka bohaterów po drogach Cesarstwa Arkadyjskiego to w zasadzie tylko pokonywanie kilometrów. Na dzisiejszych drogach my spotykamy więcej trudności niż tamci na swoich. Podróżują długo, a my w zasadzie tego nie widzimy. Bo w gruncie rzeczy oni mają znaleźć się w punkcie węzłowym, a to co ich spotyka, nie ma znaczenia. Nawet wtedy kiedy mają do spełnienia misję.

Autor stworzył podziemia z Morlokami. Dwójka bohaterów trafia do kopalni, by rozprawić się ze straszydłem. Kłopot taki, że ten quest do niczego nie potrzebny. On nie ma znaczenia dla późniejszych wydarzeń. Ot, znalazło się miejsce i demiurg chce je pokazać. Pokazuje, nie uzasadniając potrzebami fabularnymi. Wątek tak sztucznie dodany, że aż razi.

Inny bohater, rycerz Ilias po zdobyciu łańcucha z nieziemskiego metalu, udaje się do biblioteki, która bynajmniej w pobliżu się nie znajduje, by pozyskać wiedzę, w jaki sposób przekuć ogniwa w głownię miecza. Dowiaduje się, że uczynić to można w piekle lub za sprawą smoczego ognia. I choć to dla Iliasa misja najważniejsza, on zamiast szukać tych ogni, wraca do domu. A tam siedzi, nie podejmując żadnych działań mających na celu wykucie miecza.

W naszym świecie mamy coś takiego jak Taj Mahal. Grobowiec. Grecy szczycili się Mauzoleum, pierwowzorem wszystkich grobowców. Legenda tych budowli wzmacniana jest historią miłości.
Ale żeby też o czymś żywym.
Anglicy mają Wembley i Big Bena, my Zamek Królewski i kopalnię soli w Wieliczce, którą węgierska Kinga przywiozła jak głosi legenda wraz z pierścieniem. Budowle to także historie ludzi, którzy je wznosili i zasiedlali.
Uniwersum Sokołowskiego choć oznaczone miastami, warowniami i bibliotekami, nie zyskało sobie historii w ludzkich przedstawieniach. Świat ludzi i budowle nie łączą się ze sobą. To dziwne. I niezmienione od poprzedniego tomu.
A Autor nie pisze przecież kierując swą książkę do budowli, a do ludzi.
Sokołowski przedstawia świat ze skomplikowanymi powiązaniami. Więcej, tak rysuje podskórne nurty wpływające na bieg dziejów, że w jego prawdopodobieństwo można uwierzyć.
Ale budowli twórcy „Adamantowego miecza” nie zapamiętam, choć pamiętam, że jak wznoszono Mur Chiński, to grzebano w nim ludzi, pamiętam Morię z grobem Balina i Wichrowy Czub, gdzie zostały resztki wieży strażniczej, zaś z mniej znanych historii zamek Sogignaków, taką ruinę, jak przyszłość żyjącego w nim młodzieńca. W te budowle wplecione zostały ludzkie dzieje, a w te z trylogii Sokołowskiego nie.
Choć powieść to fabuła!

Michelle rozmawia ze swym przełożonym. Dziewczyna znalazła miłość, nie podoba się jej dłuższa służba jako agentki. Chce kochać i być kochaną.
I niestety, jest to bardzo słabo przedstawiona scena. Banalne wypowiedzi postaci w niej biorących udział. Wyklepane zostają komunały, które irytują.
I tak w wielu innych wypadkach.

Dla Autora „Adamantowego miecza” fabuła to pretekst, by ukazać świat, nad którym się napracował. Zatem stawia porządek na głowie. Bo w książce, wbrew pozorom, fabuła jest ważniejsza od świata. Na kanwie niezwykłej historii opowiada się o miejscach gdzie ona się dzieje, pod warunkiem, że opowieść frapująca.
I dramatyczna.
I w zamyśle Sokołowskiego dwa tomy z jego trylogii w takie wydarzenia obfitują.
Po to, by za ich pomocą opisał swój świat.

A tak się składa, że czytelnika zwykle bardziej obchodzi dramat, który by go poniósł, bo to on zna, poprzez własne dramatyczne przeżycia. Choć oczywiście mniejszego formatu. A jednak.
Świat to tło, dobrze, gdy barwne, odświeżające kiedy egzotyczne.
Ale tło.
Niezbędne dla wiarygodności.
Lecz powtórzę to samo:
tło.

Zatem „Adamantowy miecz” swego podstawowego celu nie spełnia.
Dla czytelnika.
Dla Autora owszem, który pokazuje, co tam pieczołowicie zmajstrował.
Przyznam przy tym, że coś z tymi bohaterami spróbował zrobić, bo w porównaniu z poprzednią częścią oni wyrazistsi. Nieco.
Lecz Autor dramatyczny rys osłabia, bo rozstać się z nimi nie umie. Taki Łamignat odżywa, by irytująco łatwo pokonać własne opory i przystać do pana, w którego wszak zwątpił. Ale skoro demiurg tak mu nakazał, to ten posłusznie zrobił. Stwórca może wszystko.

Mam opory, ale mimo wszystko temu tomowi wystawię ocenę wyższą niż poprzedniemu.
Bo ten odrobinę lepszy.
O pół gwiazdki.
Ale książka mnie nie porusza, a skakanie od bohatera do bohatera Sokołowskiemu niezbyt wychodzi.
Historia o cesarstwie Arkadyjskim, może opisuje to państwo oraz sąsiednie kraje, ale dramatyczne dzieje ludzkie już nie.
A na tym polega siła powieści.
Więc gwiazdek:
pięć.

Świat to nie wszystko.
Fabuła też istotna.
W powieściach.

Choć zaraz ktoś się odezwie w sposób mniej więcej taki: jakże to świat umniejszać, z niego się wszystko bierze. Nawet fantasy nie ma bez przedstawienia różnorakich krain. Czy taki Tolkien nie opisuje Arnoru i Gondoru, nie rozróżnia kraiku hobbitów, dostatniego i zamożnego Shire od krasnoludzkich dziedzin w Górach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1389
878

Na półkach: ,

Na początku muszę przyznać, że kompletnie nie pamiętam o co chodziło w pierwszej części ,,Kronik Arkadyjskich". Dlaczego więc zdecydowałam się na przeczytanie drugiego tomu? Otóż byłam oczarowana ,,Kwiatem paproci", tyle pamiętam, przyznałam jej wtedy maksymalną ocenę, więc coś musiało w niej być. Pomyślałam sobie, że jeśli zacznę czytać ,,Adamantowy miecz" to wszystkie pozytywne odczucia oraz najważniejsze fakty powrócą do mnie. Czy tak było? Nie za bardzo. Prawie niczego z pierwszej części nie przypomniałam, lecz była to dość przyjemna przygoda z zapomnianymi przeze mnie bohaterami.

Nie mam nic do zarzucenia stylowi autora. Dzięki niemu przyjemnie czytało mi się książkę, choć muszę przyznać, że czasami trochę się przy niej nudziłam. Na szczęście było to tylko od czasu do czasu i za dużo tego nie było. Można to wybaczyć za to, że autor nam przedstawił naprawdę dobrze wykreowany świat. Język jakim się posługuje oraz wydarzenia jakie przedstawia nie sprawiają, że czytelnik może mieć wątpliwości co do czasów w jakich akcja się toczy. Ani razu nie miałam wrażenia, że jestem w XXI-wiecznej rzeczywistości, jeśli już czytałam to automatycznie przenosiłam się do świata ,,Kronik Arkadyjskich".

Resumując, ,,Adamantowy miecz" to dobra książki i nie żałuję, że ją przeczytałam, mimo tego, że nic nie pamiętałam z pierwszej części. W ogóle mi to nie przeszkadzało w czytaniu książki, swobodnie mogłam się delektować historią. Od czasu do czasu nużyła mnie, lecz przy takim natłoku bohaterów oraz przeróżnych wydarzeń nudzące fragmenty szybko mijały i przechodziłam do tych ciekawszych.

Na początku muszę przyznać, że kompletnie nie pamiętam o co chodziło w pierwszej części ,,Kronik Arkadyjskich". Dlaczego więc zdecydowałam się na przeczytanie drugiego tomu? Otóż byłam oczarowana ,,Kwiatem paproci", tyle pamiętam, przyznałam jej wtedy maksymalną ocenę, więc coś musiało w niej być. Pomyślałam sobie, że jeśli zacznę czytać ,,Adamantowy miecz" to wszystkie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1456
259

Na półkach: , , ,

(...)Stąd, że czuję się oszukana, zarówno przez szacownego pana autora, jak i swój zeszłoroczny „gust”. Oszukana, bo dałam spory kredyt zaufania Dominikowi Sokołowskimi, jego „Kwiat paproci” wywołał we mnie ciepłe skojarzenia i oczekiwałam, że Adamantowy miecz zapewni mi przynajmniej taką samą dawkę rozrywki. Tak się jednak nie stało, a lektura Adamantowego była czystą katorgą zarówno dla mnie, jak i moich domowników. Powodów takiego stanu rzeczy było kilka,(...)
Całą recenzję przeczytacie tutaj: http://www.kronikinomady.pl/2013/06/adamantowy-miecz-dominik-sokoowski.html

(...)Stąd, że czuję się oszukana, zarówno przez szacownego pana autora, jak i swój zeszłoroczny „gust”. Oszukana, bo dałam spory kredyt zaufania Dominikowi Sokołowskimi, jego „Kwiat paproci” wywołał we mnie ciepłe skojarzenia i oczekiwałam, że Adamantowy miecz zapewni mi przynajmniej taką samą dawkę rozrywki. Tak się jednak nie stało, a lektura Adamantowego była czystą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
873
725

Na półkach:

Najsłabsza w trylogii, raczej taka łącząca klamra miedzy tomami. Dobrze, że było kilka małych zaskoczeń, ale generalnie: średniaczek.

Najsłabsza w trylogii, raczej taka łącząca klamra miedzy tomami. Dobrze, że było kilka małych zaskoczeń, ale generalnie: średniaczek.

Pokaż mimo to

avatar
126
126

Na półkach:

O ile pierwszy tom trylogii był dosyć przeciętny, to druga część już całkiem nieźle wciąga. Akcja rozwija się wartko, jest kilka niespodzianek, czyta się z przyjemnością.
Koniecznie muszę przeczytać tom ostatni.

O ile pierwszy tom trylogii był dosyć przeciętny, to druga część już całkiem nieźle wciąga. Akcja rozwija się wartko, jest kilka niespodzianek, czyta się z przyjemnością.
Koniecznie muszę przeczytać tom ostatni.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    61
  • Chcę przeczytać
    58
  • Posiadam
    37
  • Fantastyka
    3
  • 2013
    3
  • Fantastyka polska
    2
  • Ulubione
    2
  • Fantasy
    2
  • 2015-Książki
    1
  • Polskie
    1

Cytaty

Więcej
Dominik Sokołowski Adamantowy miecz Zobacz więcej
Dominik Sokołowski Adamantowy miecz Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także