Superman: Rok pierwszy Frank Miller 4,7
ocenił(a) na 89 tyg. temu Niektóre postaci popkultury mają status kultowych. Wiąże się z tym pewne ryzyko. Gdy wszyscy znają losy superbohatera od czasu, gdy był niemowlęciem to wydaje się niemożliwym powiedzieć o nim coś nowego. A jeśli już ktoś spróbuje, to zaraz podniesie się raban, że kanonicznie to było inaczej. Jednak Frank Miller i John Romita JR., podjęli wyzwanie i postanowili przedstawić swoją wersję dzieciństwa i młodości najsłyniejszego spośrod kryptończyków.
“Superman.Rok pierwszy” zaczyna się niby klasycznie od ostatnich chwil Kal-Ela na Kryptonie. Jednak już na tym etapie zostaje wprowadzony plot twist. Pomimo bardzo młodego wieku nasz bohater nie tylko zapamięta wizerunek swoich rodziców, ale nawet wiedza, którą wówczas od nich otrzymał, będzie mu towarzyszyć przez całe życie. Od chwili wylądowania kryptończyka na Ziemi, autorzy ukazali nam jego niełatwe dorastanie i perypetie z nim związane. Postanowili również przybliżyć niecodzienne losy Clarka, za nim został na dobre został Supermanem i rozpoczął rolę “dziennikarskiego popychadła” w Daily Planet.
Należy odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie: czy wizja zaprezentowana przez autorów jest jakkolwiek zaskakująca i interesująca? W mojej opinii, jak najbardziej tak. Obraz Kal- Ela, który zdaje się od początku zdawać sobie sprawę z gigantycznych różnic między nim a ludźmi i stopniowo odkrywa swoje niecodzienne umiejętności, jest odświeżający. Za intrygujące, ale i dość dyskusyjne rozwiązanie, uznaję niepokojące wręcz poczucie wyższości, które Clarkowi przypisano. Czułem po prostu, jakbym niekiedy śledził nie historię Supermana, a mniej hardcorową wersję Homelandera z serii “The Boys”.
Pozytywnym i przy tym fascynującym aspektem jest nauka Kal-Ela. Nie chodzi tu przy tym wyłącznie o radzenie sobie z mocami, ale także o umiejętność ich ukrywania. Autorzy zwrócili uwagę na niezbyt popularny motyw, iż posiadanie super mocy to nie jest najłatwiejsza rzecz do zamaskowania.
Chciałbym zaznaczyć, że zdaje sobie sprawę, iż motyw pochylenia się nad wczesnym życiem Clarka nie jest nowy. Nad tym tematem częściowo pochylił się Max Landis w “Superman amerykański obcy” jednak panowie Miller i Romita JR., zrobili to w zupełnie innym stylu.
Przez większość czasu scenariusz komiksu trzyma poziom i ma dosyć ciekawą fabułę i poprawne dialogi. Niestety, pod koniec to wrażenie się zmieniło. Czułem jakby autorzy chcieli wcisnąć za dużo wątków i postaci na finał. Zakończenie natomiast, pozostawia zdecydowany niedosyt i nie bardzo pasuje do całości.
Zarówno kreska jak i kolorystyka plansz są przyjazne dla oka. Do gustu przypadły mi również pomysły na wizerunki postaci. Nie są one wybitnie nowatorskie, ale mają w sobie coś świeżego.
Przyznaje, iż jest to jeden z lepszych komiksów o Clarku Kencie jakie dotychczas czytałem. Jeśli chcecie poznać, Supermana od nieco innej strony jest do doskonała okazja.