Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytelnicze nawyki: najpopularniejsze, najdziwniejsze, zakazaneAnna Sierant238
- ArtykułyCosy crime, czyli kryminał kocykowy: 7 książek o bezkrwawych zbrodniachAnna Sierant67
- ArtykułyCzytamy w weekend. 11 października 2024LubimyCzytać478
- ArtykułyNoc Bibliotek już dzisiaj! Sprawdź, jakie atrakcje czekają na odwiedzających!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Greg Pak
62
6,6/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www.pakbuzz.com/
6,6/10średnia ocena książek autora
483 przeczytało książki autora
450 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Star Wars: Darth Vader. Tom 7: Nieokiełznana Moc
Greg Pak, Adam Gorham
0,0 z ocen
8 czytelników 0 opinii
2024
Star Wars: Darth Vader. Tom 6: Powrót Dwórek
Greg Pak, Luke Ross
6,4 z 21 ocen
37 czytelników 3 opinie
2024
Star Wars: Darth Vader. Tom 5: Cień cienia
Greg Pak, Marco Castiello
6,8 z 29 ocen
45 czytelników 3 opinie
2023
Star Wars: Darth Vader. Tom 4: Szkarłatne Rządy
Greg Pak, Leonard Kirk
6,4 z 38 ocen
60 czytelników 4 opinie
2023
Doktor Strange. Dziwne początki Strange'a
Joe Edkin, Greg Pak
6,1 z 36 ocen
73 czytelników 3 opinie
2022
Star Wars Komiks. Łotry i rebelianci. Tom 15
Greg Pak, Phil Noto
6,0 z 35 ocen
48 czytelników 8 opinii
2022
Star Wars Komiks. Rebelianci i łotry. Tom 14
Greg Pak, Phil Noto
6,1 z 37 ocen
56 czytelników 9 opinii
2022
Darth Vader. Prosto w ogień. Tom 2
Greg Pak, Raffaele Ienco
7,1 z 85 ocen
120 czytelników 11 opinii
2021
Star Wars Darth Vader. Mroczne serce Sithów. Tom 1
Greg Pak, Raffaele Ienco
7,5 z 134 ocen
185 czytelników 18 opinii
2021
Firefly: The Unification War Deluxe Edition
Greg Pak, Dan McDaid
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2020
Totalnie Odlotowy Hulk: Mistrz Excello / Twoja kolej, Cho!
Greg Pak, Frank Cho
8,0 z 4 ocen
18 czytelników 1 opinia
2020
War Machine: Dziedzictwo Iron Mana / Żelazne serce
Greg Pak, Len Kaminski
6,0 z 6 ocen
23 czytelników 1 opinia
2018
Herkules: Starcie tytanów / Bogowie Brooklynu
Greg Pak, Stan Lee
6,9 z 16 ocen
43 czytelników 1 opinia
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Star Wars: Darth Vader. Tom 5: Cień cienia Greg Pak
6,8
W najnowszym tomie przygód Dartha Vadera (premierę miał w listopadzie, ale dopiero teraz nadrobiłem tę zaległość) prawa ręka Imperatora zawiązuje nieoczekiwane przymierze z Sabé, dawną dwórką Padmé Amidali. W tym skomplikowanym sojuszu, nie jest do końca jasne, kto jest pionkiem, a kto szachistą. Tajemnica, głęboko ukryta w przeszłości, wychodzi na światło dzienne, a wszystkie drogi prowadzą do… Padmé i jej ostatnich słów.
Vader znany jest z nieugiętego dążenia do porządku, lecz tu widać, że zaczynają dręczyć go wątpliwość. Czy to nadal jest jego motywacja, czy może spotkanie z cieniami przeszłości obudziło w nim inne pragnienia? I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te na siłę – w moim odczuciu – wstawki z przeszłości. Takie to strasznie łopatologiczne. Fanom uniwersum nie trzeba ich przypominać, a tutaj mamy kadry przerysowane 1:1 z pierwszych trzech epizodów filmowych. Łącznie z kultową już wypowiedzią Anakina o szorstkich (he, he) relacjach z piaskiem – po czym okazuje się, że do Vadera zbliża się… burza piaskowa :D
Nie jest to jakiś tragiczny komiks, ale jednak czytało mi się go totalnie bez emocji. Na pewno na plus można zaliczyć spójność z innymi seriami, gdzie wciąż mamy nawiązania do wydarzeń ze Szkarłatnych Rządów, czy pojawiających się w tle łowców nagród. Na pewno nie polecam do samodzielnej lektury, bo jednak podbudowę z poprzednich tomów warto mieć.
Star Wars Darth Vader. Mroczne serce Sithów. Tom 1 Greg Pak
7,5
Pośród starwarsowych realiów w kulturze masowej istnieje pewien serial, który jest swego rodzaju pokłosiem wydarzeń i licznych relacji, także całej tej specyfiki dzieła z wielosezonowej produkcji, nad którą pieczę do 2012 roku - gdy wtenczas słynny kalifornijski reżyser z Modesto ,,oddał" Lucasfilm Ltd. w ręce Disneya - sprawował właśnie stwórca tej ikonicznej marki ,,Papa George Lucas”. A rozchodzi się o "The Clone Wars", na kanwie którego to siódmego sezonu powstał serial pt. "Parszywa Zgraja". I co ciekawe nie jest to produkcja, która ma jednego głównego bohatera czy te istotne kreujące wszystko wątki. Mimo obecności tu bardzo charakterystycznej postaci, Omegi i coraz silniej rozwijanych i wiązanych z Trylogią Prequeli Star Wars wątków midichlorianów oraz z Nową Trylogią w Kanonie z czym wiąże się proces ,,klonowania"; mimo obecności motywu pra-narodzin (ram) ideologicznych tego co nazwiemy potem ,,The First Order", „Zgraja” wciąż jest i zawsze będzie serialem animowanym o przygodach takiej a nie innej grupy postaci, takiej a nie innej grupy zbuntowanych Klonów, ot renegatów własnego losu, gdzie historie tych bohaterów i postaci z nimi współpracujących ciągną cały ten grajdołek starwarsowej fabuły do przodu, ku wiecznej galaktycznej przygodzie.
"The Bad Batch" to o tyle wyjątkowy serial, że podczas multum odcinków jego rozbudowanej całości, a niedługo zadebiutują ostatnie epizody wieńczące przygody ,,Zgrai” i ich tajemniczej towarzyszki, młodziutkiej i energicznej Omegi, doszedłem do wniosku, że warto zabrać się za lekturę jakiegoś w miarę dobrego i ogarniętego we wszystkich aspektach twórczych komiksu osadzonego w Nowym Kanonie Star Wars, który to ukazywałby historie rozgrywane nie aż tak daleko na Osi Czasu Uniwersum - po wydarzeniach z ostatnich epizodów "The Bad Batch". Mój fanowski umysł pracował non-stop, szukając to, co przyznam uczciwie, konkretnego i najlepszego dla mnie rozwiązania: albo pojedynczego gwiezdnowojennego zbioru zeszytów, czyli wydania zbiorczego, który prezentowałby daną zamkniętą i spójną opowieść, lub tomu pierwszego z danej serii zbiorczej, która osadzona by była wokół jakiejś dość kultowej i znaczącej dla marki postaci. I tak natrafiłem, i chyba co by nie było, było w tym jakieś 40% przypadkowości, na pilotowy tom rozpoczynający serię "Star Wars. Darth Vader". "Mroczne serce Sithów" to standardowe w wydaniach wielu zeszytów ,,obarczonych" odpowiedzialnością bycia określoną spójną historią zamkniętą w ramach tzw. Tomu, około 140 stron graficznej opowieści. Jej twórcami są Greg Pak, znany artysta komiksowego pióra z Marvela, tu odpowiadający za scenariusz oraz Raffaele Ienco, Neeraj Menon i Inhyuk Lee - specjaliści odpowiadający za ogólną stronę wizualną i graficzną. Co istotne, sam scenariusz do tomu pierwszego to swego rodzaju Spin-Off do wydarzeń, licznych informacji, relacji i danych umiejscowionych pośród galaktycznych wojażach Mocy i mieczy świetlnych pomiędzy epizodami filmowymi V-VI Sagi Star Wars, na co wskazują już na starcie inteligentnie oddane i świetnie rozrysowane pierwsze kilka stron tegoż to (wyjątkowego już za sam projekt okładek oraz tytuł!) komiksu - te momenty, te drobne, ale jakże intensywne początki są przeniesieniem kultowych i kluczowych dla Sagi Star Wars momentów z "Imperium Kontratakuje", zwłaszcza gdy w owym klasycznym filmie, co znajdzie przeniesienie w tej komiksowej historii w Mieście w Chmurach, mówiąc krótko, co widzimy w barwnie rozrysowanych zakrapianych ,,krwistością sithowskiej ciemności Vadera” kadrach z początku wydania: Luke w trakcie walki z Vaderem, dowiaduje się, że ów potężny Lord jest jego Ojcem i, że próbuje przeciągnąć go na Ciemną Stronę Mocy, aby razem jak to na więź ,,ojciec i syn” przystało rządzić całą Galaktyką. Od tego akcentu nastrojowo i z odpowiednim ujęciem tematu i osoby Vadera zaczyna się tak naprawdę cała fabuła, krwista, energiczna, pełna emocji i bardzo szybka, którą można podsumować jako vaderowskę przygodę, ot vendettę tej sylwetki naznaczoną wielkim bólem swego niematerialnego Ja jako Sitha. Tak rozpoczyna się wszystko, co najważniejsze dla istoty całości "Mrocznego serca Sithów".
Uniwersum Gwiezdnych Wojen, które odcisnęło swój ślad nawet w światowej myśli i strategii politycznej, czego przykładem niech będzie nazwa programu/operacji militarnej prezydenta USA Donalda Reagana: ,,Star Wars", nie dość, że jako ponadczasowa marka dla popkultury i dziedzictwa twórczego ludzkości jest z globalnym organizmem fandomowym zawsze i wszędzie, to i tak ciągle nie przestaje zaskakiwać geeków tegoż to jakże cennego i wyjątkowego Świata rozrywki. I chyba nigdy się to nie wydarzy, nigdy nie nastąpi ten dzień, aby ,,starwarsy" nagle przestały dla nas, choć to brzydko zabrzmi: ,,się produkować". I niech to zaskoczenie, ten pozytywny ,,szok neuronalny" potwierdzi ów komiks - szczerze: nie mogłem przewidzieć oprócz tego, że ta publikacja doda nam kolejne cegiełki wiedzy, relacji i jak zawsze podkreślam licznych informacji o Gwiezdnych Wojnach i dla Gwiezdnych Wojen, iż pokaże ona nam mrocznego Lorda Sithów w takiej dyspozycji, z taką niespotykaną dotąd wściekłością i determinacją oraz, co zaskakujące bagażem sprzecznych emocji, czego właściwie wcześniej w materii tworów Uniwersum albo nie widzieliśmy wcale, albo mieliśmy z taką kreacją do czynienia nader rzadko. Ogólnie rzecz ujmując, choć to i tak za mało aby określić ów fenomen "Mrocznego serca Sithów" w prostych słowach, to to co nastąpiło po początkowym nawiązaniu do Epizodu V w komiksie, potrafiło ściąć z nóg i przyszpilić do surowego muru emocji i wrażeń zarówno z perspektywy oceny grafik i rysunków jak i scenariusza oraz niebywałego przeniesienia go na opowieść komiksową. Bo nie sztuką jest ,,coś narysować i jakoś to opowiedzieć", sztuką jest zrobić to tak, aby obraz, narracja kadrami, fabuła etc. zgrały się w jeden symbiotyczny byt, będący atakującą i szokującą nasze zmysły i starwarsową wiedzę niezapomnianą epopeją, która godna jest wszystkich filmów Sagi, szczególnie tych klasycznych sprzed dziesiątek lat, które wpłynęły na rewolucję gatunku sci-fi oraz Sci-Fi Space Opera i Space Fantasy. I z mojej strony nie ma tu przesady czy jakiejś hiperbolizacji - tak właśnie szczególnie, na dużej warstwie emocji odczułem ten komiks. To było prawdziwe ,,Serce Sithów"!... Które biło chyba w tych 140 stronach ,,z kawałkiem” po prostu dla mnie.
Mimo wiadomego od pierwszych plansz tomu obranego przez twórców punktu widzenia ich opowieści, czy inaczej mówiąc perspektywy dynamiki narracji, dostaliśmy rzetelnie wykonany komiks: graficznie bardzo dokładny i skrupulatnie stworzony jakby to były zdjęcia z filmu rysunkowego zatrzymane w kadrze. Kednakże okazał się to bardzo szybki, jak ta tytułowa wściekłość i żal w jednym Vadera, tom, jakby brakowało mu miejscami kadrów do domknięcia określonego wątku, jakby liczyło się tylko to, co czuje i jak rozumie to, czego dokonuje wokół siebie Lord Vader. I chyba wiecie co… tak też tu było. A jeśli liczyło się na jakieś zaskoczenia, zwiększenia tempa emocji w stosunku do i tak niniejszym wysokiego, to takowych tu nie zabrakło: pojawił się sympatyczny i nieco rozgadany, wprowadzający potrzebny ,,stabilizujący” porywczość ,,upadłego Anakina” humanoidalny droid imperialny, towarzyszący samemu Vaderowi, tak jak to niegdyś było za dobrych czasów z jego relacją z C3PO. Oprócz tego w okolicy połowy zawartości komiksu zostaje wprowadzona… dublerka Padme, jej służka, którą to już widzowie "Mrocznego Widma" mogli śmiało poznać. Kobieta łudzącą przypominała ukochaną anakinowskiej części Vadera. Czy to przypadek? Nie sądzę – zagranie przemyślane, ale bardzo zbijające z tropu, do tego stopnia, że czytający tom 1 mogą uważać Lorda Sithów za rozdartego, wewnętrznie krwawiącego. Można dojść do wniosku, że dusza Anakina wciąż tkwi w Vaderze. Tam gdzieś ,,inside” jego psyche kryje się rozdarty niegdyś tak szczęśliwy i sympatyczny Anakin Skywalker. W pewnych sekwencjach komiksu widać, że chce się on spod całunu Ciemnej Strony wydostać. A świadczą o tym ,,przebitki” wspomnień Vadera w postaci rysowanych, szerokich fizycznie przetartych sithowską czerwienią krwawiącego Kyberu scenach/kadrach – przebitki te nam, fanom, znane są wydarzeń filmowych Prequeli Lucasa.
Tak Anakin/Vader, nieistotne jak go nazwiemy, mroczne serce Sitha tej postaci… po prostu cierpi, choć w kwestii odczuwanych emocji przez byt niematerialny zwany Vaderem pośród fanów, którzy przeczytają ten komiks, może pojawić się wiele głosów sceptycznych; w końcu upadły niegdyś Anakin, a teraz Czarny Lord w okresie od 0 – 3 lat po ,,Bitwie o Yavin” to najpotężniejsza jego wersja, najintensywniej i najpełniej trwająca przy Ciemnej Stronie Mocy. I nie jest to do końca pewne, czy Vader był w stanie pozwolić sobie na choćby i minimalne dopuszczenie Jasnej Strony i doraźniejszych, pełniejszych emocji i wspomnień do swojego ,,dawnego Ja”, o ile faktycznie wtenczas tam jeszcze ono było. Przez sam aspekt graficzny, i tu najbardziej wybija się w komiksie praca Neeraja Menona w wypełnianiu rysunków odpowiednią temperaturą i intensywnością kolorów, zdarzały się takie kadry skupiające się na kreacji Vadera w różnych momentach ruchu postaci, odczuwania emocji, w danej akcji w konkretnej scenie, które to śmiało, lekko podszeptywały do ucha czytelnika, że coś jest jednak na rzeczy, że Vader całym sobą, od hełmu przez opalizującą intensywną czernią resztę zbroi odczuwał jednak żal, skruchę jakieś szczere typowo anakinowskie emocje. Jakby nie był w stanie zostawić wielu spraw i chwil za sobą i skupić się na podporządkowaniu Galaktyki woli swojej i Imperatora. Zakończenie opowieści to taka otwarta księga, coś bardzo ,,kontrolnego", co ma ustawić Czarnego Lorda na określone działania w dalszych tomach serii mu przeznaczonej.