Janusz Christa to jeden z największych polskich twórców komiksu. Narysował ok. 4700 komiksowych pasków i 700 plansz. Wydał ok. 40 albumów komiksowych w łącznym nakładzie 10 mln egzemplarzy. Urodził się 19 lipca 1934 roku w Wilnie, wówczas jeszcze polskim mieście na kresach wschodnich.
Jako rysownik zadebiutował w roku 1956 – niemal równocześnie w dwóch pismach – cykl jednostronicowych historyjek o dwóch chłopcach Kuku i Ryku w magazynie „Przygoda” oraz całostronicowy komiks bez dymków Opowieść o Armstrongu i komiks Rock and Roll na łamach miesięcznika „Jazz”. 15 września 1958 pojawił się pierwszy pasek komiksowy o Kajtku-Majtku. Rozpoczęty w ten sposób cykl Kajtek i Koko, a później Kajko i Kokosz zagościł w „Wieczorze Wybrzeża” na 17 lat. W międzyczasie rysownik eksternistycznie zdał dużą maturę w Technikum Ekonomicznym dla Pracujących. Współpracę z gdańską popołudniówką Christa przerwał w roku 1975, by wraz ze swoimi bohaterami przejść do „Świata Młodych”, a wkrótce potem do magazynu „Relax”. Przyniosło mu to ogólnopolską sławę, porównywalną jedynie z popularnością Papcia Chmiela. Niestety, w wieku zaledwie 55 lat Christa ze względu na stan zdrowia zakończył karierę albumem Mirmił w opałach. Potem tworzył już niewiele, głównie do szuflady.
Christa zmarł po ciężkiej chorobie 15 listopada 2008 r. w wieku 74 lat w Sopocie.http://www.januszchrista.pl/
Zwieńczenie "Złotej kolekcji" ma w sobie z kilku powodów coś w rodzaju pożegnania. Chociaż na wstępie, trochę symbolicznie, udziela się Maciej Kur, który jest głównym scenarzystą kontynuacji "Kajka i Kokosza". Kwestia samej kontynuacji to jednak osobny temat, skupmy się na dorobku Christy. Pierwszym albumem zawartym w tym integralu jest "Dzień Śmiechały" - dla mnie osobiście (ale też wiem, że również dla wielu innych fanów),ulubiony album serii. Potem jest "Srebrny denar" - jednoplanszówka-ciekawostka, którą niegdyś Christa stworzył dla specjalnego wydania "Świata Młodych". Dalej jest "W krainie borostworów" - część dość specyficzna nie tylko ze względu na mocno bajkową treść (z ekologicznym przesłaniem) i marginalizację Mirmiłowa jako miejsca akcji, ale również ze względu na formę (zmniejszenie liczby kadrów przypadających na stronę). Wreszcie "Mirmił w opałach", pożegnalny album serii, który niekoniecznie należy do tych najbardziej i najlepiej zapamiętanych dzieł sopockiego rysownika, choć reprezentuje wciąż to, za co "Kajka i Kokosza" kochamy. Dodano tutaj także jako ciekawostkę komiksowo-edukacyjne kalendarze z Kajkiem i Kokoszem. No i na sam koniec w dwóch dawkach opracowania Krzysztofa Janicza z bloga "Na plasterki!!!" poświęconego twórczości Christy. Być znawcą to jedno, a umieć przekuć swoją wiedzę w ciekawy tekst to drugie - Janicz robi to wybornie, a że jego rozważaniom towarzyszy bogaty materiał ilustracyjny (w tym taki, o którego istnieniu nawet najwięksi fani nie mieli pojęcia),to już dla samych tych materiałów dodatkowych warto zrobić miejsce na półce dla "Złotej kolekcji". A dlaczego na wstępie wspomniałem o pożegnaniu? Bo to nie tylko koniec cyklu integrali, ale też smutna opowieść o schyłkowym Chriście i jego komiksowej emeryturze (oraz wyjątkach od niej). Z drugiej strony - życie dopisało do tego wszystkiego triumfalną puentę, bo twórczość Christy przeżywa dziś renesans. Oby kiedyś w podobnej formule ukazały się przygody Kajtka i Koka i aby nie była to pieśń zbyt odległej przyszłości.
Cieszyć się czy smucić? Kajko i Kokosz dobiega właśnie końca. Ostatni tom cieszy, bo wreszcie mamy całość, jak należy wydaną, ale żal, że więcej nie będzie. Ale dobrze, że takie wznowienie w takim wydaniu się pojawiło, bo świetna to rzecz. Oczywiście można narzekać, że to kopia Asteriksa i Obeliksa, ale rzecz jest tak swojska i tak znakomita, że przestaje to mieć znaczenie. Akcja, przygody, humor, ponadczasowa zabawa gwarantowana na każdym kroku. Świetnie zilustrowana, pięknie wydana, robi wrażenie. Czy czytelnik duży, czy mały, bawi się doskonale. I chętnie wraca.