Poeta, krytyk literacki i tłumacz (głównie literatury anglojęzycznej, m.in. Jamesa Joyce'a, Philipa Rotha, Craiga Raine'a),z wykształcenia anglista. Członek kolegium redakcyjnego "Literatury na świecie" oraz "Tygla Kultury", teksty krytycznoliterackie stale publikuje również w "Tygodniku Powszechnym" i "Gazecie Wyborczej", współpracuje też z brytyjskimi pismami literackimi "Poetry Review" i "Areté". Wykładowca literatury angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim i Łódzkim. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. W 2008 roku nominowany do Literackiej Nagrody Nike. Za zasługi dla kultury odznaczony medalem Gloria Artis oraz Złotym Krzyżem Zasługi. Mieszka na stałe w Łodzi.
Jerzy Jarniewicz zabrał mnie w cudowną podróż po mojej ulubionej dekadzie w historii: czasie kontrkultury, złotych latach zbuntowanej młodzieży, pragnącej wykrzyczeć swoim rodzicom i dziadkom ich błędy i przemilczenia, epoce niewinności, nadziei, brutalności i wiary w społeczeństwo obywatelskie. czyta się to fantastycznie (jak zresztą wszystko, co Jarniewicz pisze),a ogromnym plusem jest to, że obok postaci i wydarzeń bardzo znanych (Woodstock, Joni Mitchell, protesty studenckie, Stonewall, Wietnam),swoje miejsce w tym zbiorze znalazły też postacie i zdarzenia mniej znane i przemielone przez popkulturę, jak np. Joan Baez, Pauline Boty czy Hell's Angels. zaskoczył mnie rozdział o psychiatrii, ale jest on przeciekawy i dobrze wpisuje się w narrację o czasach odzyskiwania/walki o godność, nawet, jeśli dzisiaj nauka prezentuje się nieco inaczej.
autor reprezentuje perspektywę współczesną i patrzy na wydarzenia ze zrozumiałym dystansem, nie boi się oceniać ich krytycznie bądź negatywnie, jednak w jego pisaniu czuć fascynację, melancholię, czułość w stosunku do tematów, o których pisze, utopii, za którą tęskni.
przepiękna była to dekada, choć zakończona tak nagle i boleśnie.
jeśli mam się czepiać to - oprócz tego, że jeszcze wiele sylwetek i ważnych wydarzeń zostało do poruszenia i jest to książka bardzo amerykocentryczna - brakuje mi tutaj zdjęć, obrazujących to, co opisuje autor. każdy rozdział zaczyna się pasującą do niego fotografią, ale opisy konkretnych kadrów czy scen aż się proszą o wklejenie ich między akapity.
Trochę dziwi mnie ta Nagroda Nike, bo tomik “Mondo cane” Jerzego Jarniewicza jest zupełnie przeciętnym przykładem poezji współczesnej. Nie jest wprawdzie tak źle jakby się to mogło wydawać, ale z drugiej strony wszystko to już czytałeś gdzieś indziej. I to najczęściej mocniej, trafniej, konkretniej. Ot taka próbka tego jak wygląda wiersz współczesny.