Czytamy w weekend
Marcin sprawdza, jak mogłaby wyglądać III wojna światowa, Mateusz tropi powiązania włoskiej mafii z Watykanem, a Kinga szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego psychiatria nazywana jest czarną owcą medycyny. A z jakimi książkami wy spędzicie weekend?
Nie raz wspominałem na łamach niniejszej rubryki, że książki, które czytam, muszą najpierw długo leżakować na stosiku wstydu, zanim po nie w końcu sięgnę. Jest jeden znaczący wyjątek od tej reguły. Niektóre pozycje od razu wskakują na czoło listy „do przeczytania” i tylko śmieją się bezczelnie w okładkę swoim braciom i siostrom, które figurują na dalszych jej numerach już od kilku lat. Są to książki, które dostaję w prezencie od żony. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, nikt nie zna mnie lepiej, więc tytuły, które mi daje, są zawsze trafione. Po drugie, żywię głębokie przekonanie, że czytając te książki z entuzjazmem, niewerbalnie zachęcam moją lepszą połówkę do jak najczęstszego mi ich wręczania. Dlatego w najbliższy weekend bez zwłoki zasiądę do czytania „Sycylijskiego mroku” Petera Robba. Przy okazji pisania o „Czasie porzucenia” Eleny Ferrante wspominałem, jaką rolę w moim życiu odgrywają Włochy. Ten reportaż pokaże mi ów kraj od innej, nie eksplorowanej dotąd przeze mnie strony. Wkroczę na teren brudnej polityki, cosa nostry, bardzo bliskich związków jakie łączą rząd w Rzymie, zorganizowaną przestępczość na Sycylii i Watykan. Zanosi się na sensacyjny koniec tygodnia.
Gdybyście zapytali mnie na początku zeszłego roku, na jakie premiery czekam w 2019, mogłabym was zarzucić dziesiątkami tytułów. W tym roku jednak z początku miałam jedynie dwa. Oczywiście na mojej liście znalazła się nowa Jesmyn Ward i zbiór opowiadań Stephena Kinga. Dość ubogo, sami musicie przyznać.
Dlatego, gdy Wydawnictwo Poznańskie ogłosiło, że w swojej nowej serii ZROZUM wyda książkę „Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii”, natychmiast dopisałam ją do swojej listy. I faktycznie była to najbardziej wyczekiwana przeze mnie premiera tego roku. Pierwsza książka z tej serii, czyli „Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości” spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem czytelników. Chyba nie widziałam negatywnej opinii o niej. Zresztą wiąże się z nią zabawna historia. Ponieważ nie mogłam uczestniczyć w Poznańskich Targach Książki, poprosiłam moją przyjaciółkę, by mi ją kupiła. Niestety pandemia pokrzyżowała nam plany. Tydzień później zamknęliśmy się wszyscy w domach i tym sposobem moja książka nadal tkwi w jej studenckim mieszkaniu.
Tym razem zamówiłam już książkę sama, nie chcąc ryzykować, że znowu 2020 rok pokrzyżuje mi plany. Dlatego, gdy tylko wylądowała w moich rękach, zaczęłam czytać. I wciągnęła mnie do tego stopnia, że musiałam zacząć ją sobie dawkować. Może to z powodu tęsknoty za literaturą popularnonaukową, bo w tym roku jeszcze żadnej takiej pozycji nie przeczytałam. A może też tęsknota za psychologią, którą studiowałam przez dwa lata. I choć na zajęcia bym nie wróciła, to wciąż lubię z własnej woli wrócić do tych tekstów i dalej zgłębiać związane z nią tematy.
Co łączy Zygmunta Freuda ze Steve'em Jobsem? W ten weekend się dowiem!
Alternatywna wizja świata skąpanego we krwi – winnych i niewinnych – ofiar III wojny światowej, do której doszło w 1964 roku. O tym właśnie, między innymi, pisze Paweł Majka i Radosław Rusak w swoim powieściowym cyklu „Czerwone żniwa”. Na kartach „Uderzenia wyprzedzającego”, pierwszego tomu, twórcy w pieczołowity sposób odwzorowali społeczno-polityczny krajobraz, w której wojska NATO i armie Układu Warsrzawskiego stanęły przeciw sobie. Towarzysząc w zmaganiach rodzimych komandosów, mamy okazję do tego, aby zaobserwować świat niby to podobny, a jednak różny od wizji, którą zapisano na kartach historii. Majka i Rusak to prawdziwi erudyci, znawcy temat, którzy nie bali się jednak zapytać o to, co by było, gdyby… Dowodem „Trzeci front”, kiedy to żołnierze polskiego 1. Batalionu Szturmowego znów znajdą się w samym centrum wydarzeń. Emocjonująca, inteligentna, zaskakująca literatura rozrywkowa najczystszej próby.
Jak mogłaby wyglądać III wojna światowa napisał Paweł Majka, współautor książki „Czerwone żniwa”. Artykuł znadziecie na stronie Ciekawostki Historyczne.
[kk]
komentarze [183]
Toy Wars właśnie skończyłam, tuż po Szarak na studniówce obie wybitnie dobre. Z pozoru zupełnie inne, a jednak w pewien sposób podobne: z fantazją i ciut absurdalnym jajem.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Skończyłem Yeti. Jak poszukiwania legendarnego Człowieka Śniegu uratowały Himalaje, może być, chociaż nie tego się spodziewałem, tytuł jest bardzo mylący.
Zaczynam w końcu kolejnego "półkownika" - Droga Królów. Zobaczymy, czym...
Ogień w równaniach. Nauka, religia i poszukiwanie Boga
Dziesiąty grudnia
Powiedzieć, że ten malutki tomik opowiadań (pod względem treści i rozmiarów książki) jest genialny, to chyba zbyt mało.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Piękne wydania!
Mam Księgę herbaty, ale nie jest tak wizualnie atrakcyjna.
U mnie tym razem wyjazdowy weekend, więc zostało mi niedzielne popołudnie, które spędzę z komisarzem Mortką na Osiedlu Marzeń. Osiedle marzeń
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
U mnie ciąg dalszy Pieśń Maorysów i zaczynam Ktoś musi umrzeć.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa już sama nie wiem czym próbować przełamać kolejny atak niemocy czytelniczej. Czy z grubej rury klasycznie Wściekłość i wrzask, czy na wesoło Niedorajda, czyli co nam radzą poradniki, czy na reportażowo Martwa dolina
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Gdybym miała wybierać tylko z tych trzech książek, też miałabym trudność, więc pewnie sięgnęłabym po czwartą - np. powieść sprawdzonego autora, powiedzmy Brytyjczyka, więc może Sary Waters, Sary Moss, Iana McEwana, Juliana Barnesa, Zadie Smith.
Wściekłość i wrzask zostawiłabym na czas lepszej kondycji psycho-fizycznej, bo...
William Faulkner to klasa sama w sobie, ale to też rodzaj wyzwania, konfrontacji. Dlatego dołączam się tutaj do troski Awity, czy aby tego typu proza może być remedium na czytelniczy kryzys.
Ja polecam coś ironicznego, dowcipnego, np. Jestem kotem Sōsekiego Natsume
Wściekłość i wrzask to naprawdę wymagająca lektura.Jestem już po, więc wiem co mówię. Dlatego radzę wziąć się za nią z dużą dozą cierpliwości i pozytywnego nastawienia. Jak się już wgryzie to jakoś poleci :)
Pozdrawiam
Dziękuję za Wasze sugestie :)
@awita: Co do kondycji psychiczno-fizycznej, to jestem w całkiem dobrej, tyle że zajmują mnie różne inne poza czytaniem sposoby spędzania wolnego czasu (którego zresztą nie mam w nadmiarze) i jakoś trudno mi przysiąść do nowej książki.
Ostatecznie do poduszki wczoraj wzięłam Rusinka i to będzie bardzo szybka (bo łatwa) lektura. No chyba że...
Króliki z Ravensbrück oraz Kwiaty nad piekłem
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post