-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-02-16
2024-02-02
Natasza Ladowska pseudonim Lady zaczyna trzeci rok nauki magii praktycznej Collegium Magicae przy Grodzkiej. Zabawa z okazji rozpoczęcia roku akademickiego okazuje się klapą, a na dodatek współlokatora dziewczyny ginie w niewytłumaczalnych okolicznościach. Lady wraz z Agnieszką, Dobromirem i Bartkiem próbują odkryć tajemnicę zaginięcia Olki Czerwieńskiej. Niestety rozwiązanie zagadki odsłania niewygodną prawdę, co niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo.
Po raz kolejny przenosimy się na Magiczny Uniwersytet Jagielloński. I tym razem dostajemy go więcej. Po raz kolejny mamy do czynienia z Lady, Agnieszką, Dobromirem i Bartkiem, którzy wplątują się w niemałe kłopoty.
"Czarodziejkę z ulicy Grodzkiej" powinniśmy czytać po pierwszym opowiadaniu znajdującym się we wcześniejszym tomie przygód Lady. I ta kolejność ma swoje uzasadnienie. Na pewno pozwoli nam lepiej poznać ekipę, oraz zrozumieć nawiązania do poprzedniej historii. A jest ich sporo.
W "Czarodziejce z ulicy Reymonta" akcja goniła akcję, historia przez formę opowiadań była skompresowana i dynamiczna. Teraz dostaliśmy powieść i w tej części mamy czas, by skupić się na bohaterach. Dobromir już wcześniej zdobył moje serce, teraz apeluje o osobną powieść o nim! Jest najlepiej zbudowanym bohaterem, Lady ma swoje zalety, ale w tym tomie irytowała mnie przeogromnie. 😅 Wolę tę wersję Lady z trzeciego opowiadania z "Czarodziejki z ulicy Reymonta".
Jednak to co najbardziej podoba mi się w historiach Magdaleny Kubasiewicz to magia. Rzucenie zaklęć, iluzji, tarcz, walka żywiołami, cała ta otoczka związana z mocami postaci. Autorka nie stawia na proste rozwiązania, zawsze dzieje się coś, czego nie przewidział ani bohater ani czytelnik.
#urbanfantasy z wątkiem kryminalnym, z tajemnicą do rozwiązania - jest czymś co uwielbiam.
Oczywiście polecanko. ( ꈍᴗꈍ)
{ Współpraca z @wydawnictwosqn ❤️ }
Natasza Ladowska pseudonim Lady zaczyna trzeci rok nauki magii praktycznej Collegium Magicae przy Grodzkiej. Zabawa z okazji rozpoczęcia roku akademickiego okazuje się klapą, a na dodatek współlokatora dziewczyny ginie w niewytłumaczalnych okolicznościach. Lady wraz z Agnieszką, Dobromirem i Bartkiem próbują odkryć tajemnicę zaginięcia Olki Czerwieńskiej. Niestety...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-15
Lubię fantastykę w której od początku dużo się dzieje. Taką, w której świat budowany jest płynnie, a autor nie skąpi na opisach, czy wyjaśnieniach. Z wyraźnymi postaciami, które łatwo zapisują się w pamięci.
I to wszystko znajdziecie w "Bogobójczyni".
Autorka serwuje nam wieloosobową narrację, co w sumie wpłynęło pozytywnie na odbiór. Mamy bóstwo bez świątyni (Skediego), dziewczynkę, która straciła wszystko (Inarę), kobietę, która tępi bogów niczym szkodniki (Kissen) oraz byłego rycerza, który poprzysiągł po raz ostatni pomóc swojemu królowi (Elogast). Cała trójka wybiera się do wymarłego miasta bogów, gdzie liczą znaleźć odpowiedzi i rozwiązania na nurtujące ich problemy.
Bogowie są nielegalni, a oddawanie im czci zakazane. Ich świątynie zostały zniszczone.
I ten wątek okazał się najciekawszy. W trakcie wyprawy bohaterów mnogość bóstw i pomniejszych bożków może przyprawić o zawrót głowy. Pojawia się też motyw starej wojny między bóstwami, która podzieliła ludzi. I taki obraz świata kupił mnie totalnie.
Ale przyznam, że początkowo miałam problem by wgryźć się w historię przez Kissen - Bogobójczyni. Wykwalifikowany zabójca na zlecenie, który ma swojego ulubionego konia, jest ponury, humorzasty i stroni od ludzi - vibe nieco podobny do Wieśka, nieprawdaż?😅 Ale to by było tyle, nie czułam tego zapowiadanego 'wiedźmińskiego' klimatu.
Jednakże lektura okazała się przyjemna, czułam, że jestem uczestnikiem wyprawy do upadłego miasta, polubiłam Inare z jej bogiem niewinnych kłamstw. "Bogobójczyni" jest pierwszym tomem trylogii i z chęcią poznam dalszy ciąg tej przygody. Debiut obiecujący i liczę na to, że historia rozwinie się w coś nieszablonowego.
Swoją drogą jedzenie i opisywanie dań w tej książce powinno otrzymać osobną nagrodę. Serio. ( ꈍᴗꈍ)
{Współpraca z @wydawnictwojaguar }
Lubię fantastykę w której od początku dużo się dzieje. Taką, w której świat budowany jest płynnie, a autor nie skąpi na opisach, czy wyjaśnieniach. Z wyraźnymi postaciami, które łatwo zapisują się w pamięci.
I to wszystko znajdziecie w "Bogobójczyni".
Autorka serwuje nam wieloosobową narrację, co w sumie wpłynęło pozytywnie na odbiór. Mamy bóstwo bez świątyni (Skediego),...
2023-11-08
2023-11-02
Czy można wierzyć listom od nieznajomego, które niemal przepowiadają przyszłość? Co zrobić kiedy anonimowych wiadomości przybywa, a kruk któremu postanowiliśmy pomóc, okazuje się być zmiennokształtnym? Jak uratować zaklętą mamie i zaginioną ciocię?
Jedno jest pewne. Nie wolno ufać obcym ludziom we mgle.
Miasteczko Brume otacza mgła, która chroni mieszkańców przed potworami. Kryje w sobie różnej maści stworzenia. Pożeraczy dusz - naprawdę okropne, okropne stwory, których nie chcielibyście spotkać.
Ogromne smoki. Zmiennokształtnych władających piorunami. Ogniki. Czyścicieli. A to tylko garstka.
W tej mgle spotkacie również strażników pociągów - wielkie, tysiącletnie automaty o ludzkim wyglądzie. Strzegą pociągów kursujących między Aerlandią a innymi miejscami poza mgłą. I ten wytwór wyobraźni autorki podbił moje serce. Zresztą nie tylko on.
Podczas lektury czułam się jak we śnie. Baśniowy klimat, świat w którym niezwykłe sytuacje to norma, kupił mnie totalnie.
Podobne emocje wywołała we mnie lektura "Ruchomego zamku Hauru". Tam magia wypełniała każda kartkę, każda literkę. I tu jest podobnie. "Książę znikąd" to lektura dla młodszego czytelnika, ale ja, jako osoba mająca te 30+ naprawdę dobrze się bawiłam. Poczułam silną więź z bohaterami, z szeroko otwartymi oczami przyglądałam się światu i chłonęłam jego niezwykłość.
Autorka sięgnęła po wiele znanych motywów literackich, ale naprawdę umiejętnie połączyła je w całość. Choć były momenty, że miałam ciężko nadążyć za bohaterami. 🤭 Bo dzieje się naprawdę wiele. Wyprawa Rody po lekarstwo dla mamy przerodziła się w epicką wręcz przygodę. Podobały mi się miejsca do których zawędrowała dziewczynka, wręcz można było dostać zawrotów głowy od magii, która je wypełnienia. Chciałabym móc powiedzieć o nich więcej, ale za dużo bym zdradziła. 🤫
Musicie przekonać się sami, co tak niezwykłego kryję "Książę znikąd".🖤✨
Jeśli lubicie baśniowe klimaty, historie o rodzących się wielkich przyjaźniach i walkach z potworami to nie poczujecie się rozczarowani sięgając po tę książkę. Ja bawiłam się znakomicie. 🥰
Czy można wierzyć listom od nieznajomego, które niemal przepowiadają przyszłość? Co zrobić kiedy anonimowych wiadomości przybywa, a kruk któremu postanowiliśmy pomóc, okazuje się być zmiennokształtnym? Jak uratować zaklętą mamie i zaginioną ciocię?
Jedno jest pewne. Nie wolno ufać obcym ludziom we mgle.
Miasteczko Brume otacza mgła, która chroni mieszkańców przed...
2023-06-29
"Od dawna wiedziała, że istnieją dwa rodzaje wojny. Są bitwy, w których walczą bohaterowie w lśniących zbrojach, z drogocennymi mieczami. I są bitwy, które toczą się w czterech ścianach, a bronią są szepty i raniące słowa."
Klitajmestra żyje w świecie okrutnym dla kobiet. Wychowana na królową, jest idealna w tym co robi. Wytrwała i waleczna pragnie mieć męża, który nie zniczy dziewczyny tak jak ojciec jej matkę. Wszechstronnie uzdolniona Spartanka, siostra Heleny nie poddaje się przeciwnościom losu. Traci ukochanego i dwójkę dzieci, zostaje żoną tyrana, a gorąca nienawiść zalewa jej serce i pompuje krew by dalej żyła. Zemsta na tych którzy ją skrzywdzili staje się najważniejsza, a ból straty nęka ją każdego dnia.
Zanim sięgnęłam po książkę odświeżyłam sobie nieco znajomość mitów o Helenie i Klitajmestrze. Wiedziałam, że ta historia będzie trudna i przepełniona bólem, ale nie sądziłam, że tak bardzo przeora mnie emocjonalnie. Wiele było we mnie gniewu i poczucia niesprawiedliwości, odrazy dla poczynań mężczyzn tamtych czasów, niesprawiedliwości i zrozumienia dla decyzji, jakie podjęła główna bohaterka.
Klitajmestra #costanzacasati to wyjątkowa, wielowymiarowa bohaterka. Królowa Myken, matka, żona, morderczyni, siostra i córka. Każda z tych ról w inny sposób napiętnowała tę kobietę. Czytałam z zapartym tchem o jej dzieciństwie, o życiu jakie wiodła, jak wyglądał los kobiety urodzonej w Sparcie. Mnóstwo mitycznych bohaterów przewinęło się przez strony tej powieści i każdy z nich miał swoją osobowość i zapadał w pamięć.
Szczególnie podobała mi się drobiazgowość autorki by oddać realia życia, malowniczość scenerii, domów i miejsc, które odwiedzali bohaterowie.
Z ogromnym zainteresowaniem przyglądałam się ich życiu, czułam nieznośnie gorąco lata i chłód poranków. Czułam wszystkie te emocje które targały bohaterkami i pchały do działania.
Mitologię grecką dążę szczególnym uczuciem i każde nowe spojrzenie na mity, wariacja na ich temat znajdzie się na mojej półce.
Klitajmestra jeszcze długo będzie gościć w moich myślach.
Wspólpraca z Wydawnictwo Muza.
"Od dawna wiedziała, że istnieją dwa rodzaje wojny. Są bitwy, w których walczą bohaterowie w lśniących zbrojach, z drogocennymi mieczami. I są bitwy, które toczą się w czterech ścianach, a bronią są szepty i raniące słowa."
Klitajmestra żyje w świecie okrutnym dla kobiet. Wychowana na królową, jest idealna w tym co robi. Wytrwała i waleczna...
2023-01-17
Co powiecie na historię, gdzie niespokojne duchy morza niełatwo dają się okiełznać, a wiatr połyka nasze słowa i niesie je hen daleko? Gdzie melodia barda ożywia zjawy, a dźwięk harfy przenika do świata nieśmiertelnych? Co powiecie na opowieść o kapryśnej wyspie pełnej duchów żywiołów, gdzie muzyka niczym delikatnie płatki kwiatów pozostaje we włosach?
"Cadence (wyspa) zawsze była nieprzewidywalna i niebezpieczna, cudowności istniały tu obok koszmarów. "
Jack Tamerlaine wraca do domu po 10 latach spędzonych na kontynencie. Wezwany przez przywódcę swojego klanu nie wie co go czeka na jego rodzinnej wyspie. Na Cadence znikają dzieci. Jack ma pomóc w poszukiwaniach. Kto odpowiada za porwanie dziewczynek? Gdzie szukać winnych, wśród ludzi czy duchów?
Zawsze chętnie sięgam po fantastykę gdzie w fabułę są wplecione wątki mitologiczne. A w książce ze zdjęcia doszukałam się kilku. "Rzeka zaklęta" oczarowała mnie niespiesznym budowaniem akcji, niesamowitym wręcz klimatem, gdzie duchy żywiołów mamią nas słodkimi obietnicami byśmy skoczyli za nimi w mroczną toń. Z przyjemnością czytałam opisy przyrody, nieco liryczne i delikatne, przypominające pieśń. Podobała mi się zagadka kryminalna, która została całkiem fajnie poprowadzona. Niestety szybko ją rozgryzłam łącząc okruszki, ale nie uważam by był to minus. Kreacje bohaterów też można ocenić na plus. Ładnie do siebie pasowali (Jack i Adaira) i ciekawie uzupełniali (Torin i Sidre). Przyroda też jest w sumie bohaterem tej powieści, bo odgrywa istotne miejsce w fabule.
Dwa zwaśnione klany, walka o przetrwanie, nieśmiałe uczucie i pogoń za porwanymi dziewczynkami. A gdzieś w tym wszystkim są jeszcze czerwone kwiaty i ich płatki niesione wiatrem. I opowieści, jak na historię barda przystało. Magiczne przedmioty też. Wartkiej akcji tu nie odnajdziecie, ale wyspę pełną mrocznych tajemnic i eterycznych zjaw już tak. I przyznajcie sami, ta okładka jest wprost genialna! Idealnie oddaje klimat powieści. Historia pozostawia przyjemne ciepło na sercu. Czekam na dalszy ciąg.
Co powiecie na historię, gdzie niespokojne duchy morza niełatwo dają się okiełznać, a wiatr połyka nasze słowa i niesie je hen daleko? Gdzie melodia barda ożywia zjawy, a dźwięk harfy przenika do świata nieśmiertelnych? Co powiecie na opowieść o kapryśnej wyspie pełnej duchów żywiołów, gdzie muzyka niczym delikatnie płatki kwiatów pozostaje we włosach?
"Cadence (wyspa)...
2022-11-25
2022-11-21
2022-11-04
Podaj tytuł najładniejszej książki z twojej biblioteczki. Prawda, że trudno wybrać? 🤭
Nowość od Wydawnictwa Kobiecego pięknym wydaniem i przyciągającą wzrok okładką u niejednego czytelnika spowoduje migrację monet w portfelu. 🙈
Podczas lektury 'Young Oracle Tarot' otaczał mnie zniewalający zapach tuszu. Oczy zachłannie karmiły się zapierającymi dech ilustracjami, które zdobią każdą stronę. Umysł chłonął informacje, a serce mocno biło z ekscytacji. Czysta przyjemność z lektury.
Ta książka jest idealnym wprowadzeniem w świat tarota. Zachęca do poszukiwań i zgłębiania wiedzy o kartach. Pokazuję ścieżkę jaką możemy podążać. W jasny i przejrzysty sposób przedstawia historię tarota, jak on działa, na czym powinniśmy się skupiać przy stawianiu kart. Wyjaśnia też pokrótce znaczenie każdej karty oraz co wchodzi w skład typowej tali. Uczy nas rozpoznawać symbole i jak dokonywać odczytów. Pobudza wyobraźnię i daje kopa do działania by samemu spróbować swoich sił w stawianiu kart.
Z tarotem nigdy nie miałam do czynienia, nikt nie stawiał mi kart i czytając tę książkę rozbudziła się we mnie ciekawość by poznać lepiej ten mistyczny świat. Z chęcią poczytałabym więcej o tarocie na przestrzeni dziejów. W książce temat ten zajmuje jeden rozdział, ale dla mnie za krótki. 😉
'Young Oracle Tarot' jest skierowana do młodszych osób niż ja, jednak jako ten starszy czytelnik znalazłam kilka odpowiedzi, które nurtowały mnie od lat. I poczułam chęć by odkryć więcej tajemnic jakie skrywa tarot.
Współpraca z @wydawnictwo.kobiece ✨🖤
Podaj tytuł najładniejszej książki z twojej biblioteczki. Prawda, że trudno wybrać? 🤭
Nowość od Wydawnictwa Kobiecego pięknym wydaniem i przyciągającą wzrok okładką u niejednego czytelnika spowoduje migrację monet w portfelu. 🙈
Podczas lektury 'Young Oracle Tarot' otaczał mnie zniewalający zapach tuszu. Oczy zachłannie karmiły się zapierającymi dech ilustracjami, które...
2022-10-31
Szóstka wybrańców walczy o miejsce w szeregach Towarzystwa Aleksandryjskiego. Niestety wtajemniczenia dostąpi tylko piątka. Pretendenci mają rok na poszerzenie swoich umiejętności, testowania granic, poszukiwania nowych sojuszników i perspektyw. Rywalizacja okazuję się naprawdę zażarta, w końcu kandydaci otrzymali życiową szansę by stać się kimś wyjątkowym! Libby, Nico, Reina, Callum, Tristan oraz Parisa naginają rzeczywistość by dostać to czego pragną - władze, pieniądze, prestiż. I wiedzę. Ale jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego, że wiedza ta może zabijać.
Naprawdę różne opinie krążą na temat The Atlas Six i powiem szczerze, że dla mnie ta historia okazała się naprawdę wciągająca.
To co należy wiedzieć o tej książce to fakt, że posiada mnóstwo ścian składających się z ciasno ulokowanego tekstu - wszelkich opisów rozmyślań natury filozoficznej i świata. Autorka napracowała się nad każdym detalem. Przez co kuleją nieco dialogi. Dla jednych okazał się to mur nie do przebicia. Ja naprawdę zafascynowałam się strukturą rywalizacji między wybranymi. Testowania przez nich swoich umiejętności, dostrajania ich do pozostałych kandydatów. Moce całej szóstki są tak do siebie niepodobne i fascynacjace, że z przyjemnością wczytywałam się w opisy magicznych starć. I ani trochę nie są one typowe. Wyjątkowe, to na pewno.
Do czego trzeba się przyzwyczaić to tempo akcji. To trochę wina przedstawiania wydarzeń z perspektywy wszystkich bohaterów. Nie mamy jednego do którego możemy się przyzwyczaić i mu kibicować. Mamy całą irytującą (mniej, lub bardziej) szóstkę. Jedyną postacią, która nie wywołała we mnie pozytywnych emocji jest Calllum. Cała reszta okazała się fascynująca w swoich próbach bycia najlepszym.
Mnóstwo zakurzonych i starych ksiąg przelatuje nam przed nosem. Do tego napięcie jakie rodzi się z powodu rywalizacji kandydatów potęguje mroczny klimat. Sam początek książki skutecznie przyciąga uwagę przez specyficzność rozdziałów.
Naprawdę zaintrygowały mnie umiejętności bohaterów i długo rozmyślałam którą z ich mocy sama chciałabym władać. Historia jest oryginalna i naprawdę warto po nią sięgnąć.
Współpraca @youandyabooks
Szóstka wybrańców walczy o miejsce w szeregach Towarzystwa Aleksandryjskiego. Niestety wtajemniczenia dostąpi tylko piątka. Pretendenci mają rok na poszerzenie swoich umiejętności, testowania granic, poszukiwania nowych sojuszników i perspektyw. Rywalizacja okazuję się naprawdę zażarta, w końcu kandydaci otrzymali życiową szansę by stać się kimś wyjątkowym! Libby, Nico,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10-26
Macie czasem tak, że kiedy przeczytacie wyjątkowo dobrą książkę brakuje wam słów by opisać uczucia jakie towarzyszyły wam podczas lektury? Że wszystko co piszecie wydaje się mdłe i za mało fajne by oddać ducha danej książki? Ja miałam tak z książką ze zdjęcia. 🙈
🪶"Szata z piór" to druga część cyklu "Moc korzeni". Pierwszy tom zachwycił mnie swoim klimatem, magią czającą się na każdym kroku i przede wszystkim bohaterką. Wrena to postać, która wiele przeszła, ale żadna siła nie jest w stanie ją złamać. Wytrwała, waleczna i oddana. Warcisława jest fantastyczną postacią i z wielką niecierpliwością oczekiwałam dalszych jej przygód. W pierwszym tomie było naprawdę magicznie i dynamicznie. "Szata z piór" wita nas wolniejszym tempem. Ale to nie znaczy że jest nudno. Mamy więcej czasu by przyjrzeć się bohaterom. Na początku lektury przestraszyłam się, że większość imion wyparowała mi z głowy. Ale szybko zorientowałam się kto kim jest i dokąd zmierza. 🤭
🪶Wraz z Wreną opuszczamy magiczny las w poszukiwaniu sojuszników, by odbić rodzinne ziemie z rąk Bygosta Powały. Po pomoc udajemy się do krewnych Warcisławy w Świerkach.
Wrena staje przed naprawdę trudnym zadaniem - bo zjednać sobie ludzi by poszli z tobą na wojnę wcale nie jest tak łatwo! Dodatkowo Szary zaczyna dziwnie się zachowywać, co nie pomaga bohaterce w skupieniu się na najważniejszym celu. Wrena po raz kolejny musi zmobilizować wszystkie swoje siły by dokonać niemożliwego.
🪶Przygoda bohaterki nie obyła się bez czarodziejskich artefaktów, bajkowych paktów z siłami nadnaturalnymi i epickich wręcz scen, które głęboko zapadają w pamięć. Słowiańskości znalazłam aż w nadmiarze i cieszyłam się z każdej najdrobniejszej wzmianki.
Co tu dużo mówić - w tej książce podobało mi się dosłownie wszystko!
Zaczynając od świetnie wyrysowanych bohaterów, przez doskonale zobrazowany świat i intrygi polityczne, na bogach, boginkach i istotach nadprzyrodzonych kończąc.
W tym roku po raz drugi moje serce zadrżało gwałtownie z emocji i w końcu mogę dopisać do listy ulubieńców kolejną książkę.
"Szata z piór" znalazła sobie przytulne miejsce w moim sercu, dokładnie tak jak pierwszy tom i już tam zostanie. 💚💙
Współpraca z @mwolff_autorka 💚💙
Macie czasem tak, że kiedy przeczytacie wyjątkowo dobrą książkę brakuje wam słów by opisać uczucia jakie towarzyszyły wam podczas lektury? Że wszystko co piszecie wydaje się mdłe i za mało fajne by oddać ducha danej książki? Ja miałam tak z książką ze zdjęcia. 🙈
🪶"Szata z piór" to druga część cyklu "Moc korzeni". Pierwszy tom zachwycił mnie swoim klimatem, magią czającą...
2022-10-12
Świat w którym los kobiet nie należał do nich samych. Świat w którym o wolność i możliwość wyboru trzeba było zaciekle walczyć. Starożytna Kreta pod rządami Minosa. Czas krwawych igrzysk. Czas bogów olimpijskich i herosów, którzy nieprawdopodobnymi czynami zdobywali miłość ludu.
Moje zamiłowanie do mitologii greckiej wciąż nie maleje, więc kiedy zobaczyłam zapowiedź "Pani labiryntu" wiedziałam, że prędzej czy później ta powieść zasili moją biblioteczkę. Jednak nie spodziewałam się, że ta książka wywrze na mnie tak duże wrażenie. Nie spodziewałam się tak angażującej emocjonalnie książki!
"Istnieją różne labirynty " i o tym głównie opowiada ta książka.
Labirynt Magdy Knedler pożera czytelnika. Spanikowani szukamy drogi i ratunku, ale dopiero po chwili dociera do nas, że to my sami musimy wywalczyć sobie drogę na zewnątrz.
Wiele brutalności kryje się pod przykrywką utkaną z pięknych opowieści.
"Pani Labiryntu" to historia o błędach rodziców, o odwiecznym poszukiwaniu szczęścia, własnego miejsca na świecie.
To przede wszystkim dużo grzebania w ludzkim umyśle. Niepokojący, mroczny klimat utrzymywał się przez sporą część książki. Nie jest to słodka historia. Zdecydowanie nie. Na początku lektura przypominała mi "Kirke" Madeline Miller. Ale podobieństwo to bardzo szybko się zatarło.
"Wszystko łączą jakieś nici, nawet jeśli ich nie widać."
Autorka niczym mityczna mojra splotła wątki tak ciasno i w tak skomplikowane wzory, że nie potrafiłam porzucić lektury na rzecz innych obowiązków. Szczególnie zafascynowało mnie ukazanie przenikania się religii - to jak nowa wiara wypierała starą. To jak ludzie pamiętali dawne bóstwa i czuli lęk przed nimi. I to ta stara wiara ma prawo głosu w tej opowieści. Jestem pod wrażeniem ilości szczegółów o jaką pokusiła się autorka jeśli chodzi o budowanie świata i postaci.
To nie jest opowieść tylko o Ariadnie. To historia zapomnianych kobiet i ich lęków. Zapomnianych dzieci. Niechcianych herosów. Momentami czułam się przytłoczona cierpieniem, które skryło się między literami. Jednak siła jaka rosła w bohaterce, która popychała ją do działania, rozświetliła ogarniający mnie mrok.
Tak naprawdę dla każdego wątku tej książki można by było napisać oddzielną opinię. Dla Labiryntu. Dla Minotaura. Dla bogini Potni.
I miałabym problem ze zmieszczeniem się w limicie znaków. 🙈
Jeśli lubicie historie, gdzie wątki mitologiczne są mocno wplecione w fabułę, to koniecznie sięgnijcie po "Panią Labiryntu". Jeśli podoba się wam kreślenie na nowo znanych opowieści tym bardziej ta książka przypadnie Wam do gustu.
Mnie oczarowała. ✨🍂 Polecam!
Świat w którym los kobiet nie należał do nich samych. Świat w którym o wolność i możliwość wyboru trzeba było zaciekle walczyć. Starożytna Kreta pod rządami Minosa. Czas krwawych igrzysk. Czas bogów olimpijskich i herosów, którzy nieprawdopodobnymi czynami zdobywali miłość ludu.
Moje zamiłowanie do mitologii greckiej wciąż nie maleje, więc kiedy zobaczyłam zapowiedź...
2022-03-28
Czy kosmici jedzą brokuły? Jak myślicie?
Pytanie to ściśle wiąże się z pewną ciekawą książką, którą przeczytałam niedawno.
"Tam gdzie las spotyka się z niebem" to poruszająca historia o odnajdywaniu szczęścia tam, gdzie tego uczucia najmniej się spodziewamy.
Kiedy zaczynałam tę lekturę nie sądziłam, że tak bardzo mnie wciągnie!
Joanna zajmuję się ekologią ptaków i gatunkami chronionymi. Musi dokończyć przerwany doktorat i dlatego wyjeżdża do Shwanee Forest by badać rozwój lęgowy tamtejszych ptaków.
Na miejscu niespodziewanie spotyka małą, brudną i posiniaczoną dziewczynkę, która twierdzi, że przybyła z galaktyki wiatraczek i by wrócić do domu musi odnaleźć na Ziemi pięć cudów.
Kobieta nie wie co począć z kosmitką Ursą (tak każe nazywać się dziecko), bo każda próba wezwania szeryfa kończy się ucieczką dziewczynki.
Nieoczekiwanie z pomocą przybywa sąsiad, który sprzedaje jajka.
Cały galimatias łączy tę trójkę zaskakującą więzią. A co z tego wyniknie?
...
Prosty, przyjemny w odbiorze język.
Ta historia to głównie dialogi między trójką bohaterów. Z ciekawością śledziłam ich losy.
Książa ma w sobie mnóstwo przytłaczających tematów, o których niekoniecznie lubimy czytać.
Jednak autorka utkała historie w bardzo przemyślany sposób i chcąc nie chcąc przywiązujemy się do małej kosmitki, która szuka pięciu cudów na ziemi.
Opowieść niesie ze sobą sporo refleksyjnych myśli. Myślę, że im więcej powie się o tej książce, tym bardziej historia traci na uroku, więc zachęcam do przekonania się na własnej skórze co chce przekazać autorka i gorąco polecam sięgnąć po tę książkę.
Dla mnie była to nietypowa lektura po której zrobiło mi się przyjemnie na sercu.
Fascynująca opowieść pełna interesujących metafor.
Warto zapisać sobie tą debiutancką powieść Glendy Vanderah.
____________
Współpraca z @wydawnictwomuza 💙
Czy kosmici jedzą brokuły? Jak myślicie?
Pytanie to ściśle wiąże się z pewną ciekawą książką, którą przeczytałam niedawno.
"Tam gdzie las spotyka się z niebem" to poruszająca historia o odnajdywaniu szczęścia tam, gdzie tego uczucia najmniej się spodziewamy.
Kiedy zaczynałam tę lekturę nie sądziłam, że tak bardzo mnie wciągnie!
Joanna zajmuję się ekologią ptaków i...
2022-03-09
Kiedy wycieczka ze znajomymi kończy się wizytą w innym wymiarze. 🤯
Lena eksplorując jaskinie w jurze nie spodziewała się, że przygoda ta przeniesie ją do zupełnie innego świata, gdzie wszystko jest potencjalnym zagrożeniem, nie istnieje elektronika, a rzeczywistość wokół przypomina średniowieczną Europę.
Przypadkowo spotkany chłopak, Eavan, stanie się jej sprzymierzeńcem w poszukiwaniu drogi do domu. To, że jest przystojny, odpowiedzialny, rycerski i uroczy nie pomaga w całym tym galimatiasie, w jakim znalazła się Lena.
Problemy mnożą się do kwadratu, rozwiązań brak. Jak wrócić do domu, kiedy nie wiadomo komu zaufać?
...
Podobała mi się budowa świata, polityka, która wkradła się w przygody dziewczyny, ceremonie i zachowania ludzi z innego wymiaru. Fajnie było wraz z bohaterką odkrywać różnice między światem Leny, a Ardiven. Wgląd w myśli bohaterki też był przyjemnym doświadczeniem, spodobała mi się szczegółowa analiza uczuć, nie tylko Leny, ale i innych bohaterów.
Z ciekawością śledziłam jej decyzje i poczynania w tym nowym świecie.
Podobało mi się w jaki sposób Lena tłumaczyła sobie podróż między wymiarami, jej racjonalne myślenie i odwaga jaką wykazywała w trudnych sytuacjach.
Co do innych bohaterów - rozbrajający szczerością Lefric czy mroczny, bezpośredni, odważny, impulsywny i bezwstydny Cedrik zdecydowanie podbili moje serce. 🖤
Książka jest świetnie napisana i zredagowana. Ta lekkość i płynność w czytaniu spowodowała, że książkę pochłonęłam w dwa wieczory.
A to zakończenie? Jak tu siedzieć spokojnie bez drugiego tomu? 🥺
Magii w tej książce nie odnalazłam, ale czytało mi się iście czarodziejsko. Potrzebowałam czegoś co odepchnie źle myśli i w tej książce odnalazłam - dużo dobrego humoru, bohaterów, którzy zapadają w pamięć, fizykę kwantową i muzykę rockową.😜
Naprawdę dobra fantastyka w polskim wydaniu. 😀
Współpraca z @youandyabooks 💞
Kiedy wycieczka ze znajomymi kończy się wizytą w innym wymiarze. 🤯
Lena eksplorując jaskinie w jurze nie spodziewała się, że przygoda ta przeniesie ją do zupełnie innego świata, gdzie wszystko jest potencjalnym zagrożeniem, nie istnieje elektronika, a rzeczywistość wokół przypomina średniowieczną Europę.
Przypadkowo spotkany chłopak, Eavan, stanie się jej sprzymierzeńcem...
2022-01-10
"Nie mogę obchodzić urodzin, bo to bezbożne. Nie wolno mi jeździć na pikniki do gaju ani jeść z kimś kolacji, bo jestem Panną. Nie wolno mi się bronić, bo to nie wypada. Nie umiem nawet jeździć konno. Zabraniają mi czytać prawie wszystkie książki. Nie mogę się z nikim spotykać ani zaprzyjaźnić, bo moim jedynym celem jest służyć królestwu, odchodząc do bogów... coś, czego nikt mi nigdy nie wyjaśnił. Co to właściwie znaczy? "
Rytm dnia Poppy definiują zakazy i nakazy, całe jej dotychczasowe życie sprowadza się do tego by być godną oddania bogom. Zanim zostanie poddana Ascendencji dziewczyna pragnie zasmakować normalnego życia. Pewien młody, niezwykle tajemniczy strażnik z Zapory samym swoim pojawieniem się zmienia los dziewczyny.
"Krew i popiół" to chyba najgłośniejsza z premier ostatnich tygodni. Książka zyskała niebywałą popularność na Instagramie jeszcze przed premierą. Z wielką ciekawością przystąpiłam do czytania tej powieści i przyznam, że nie spodziewałam się, że "Krew i popiół" będzie miała tak wiele do zaoferowania... i tak dużo potknięć.
Miałam problem z wgryzieniem się w historię, bo nie jestem fanką narracji pierwszoosobowej. Poppy dość chaotycznie wprowadza nas w swoje życie, oraz świat, który jest naprawdę ciekawy. Jej relacje są dość skąpe i w momencie kiedy pojawia się mnóstwo nowych nazw, te w żaden sposób nie chciały zakotwiczyć się w moim mózgu. (Jedna szczególnie mnie rozbawiła...do stu sysunów...tfu, piorunów skąd to tłumaczenie - sysuni. )
Okazuję się, że świat ten ma własną mitologię. Tylko, że wzmianka o tym w książce pojawia się raptem dwa razy. Jak wielka szkoda, że ta wzmianka jest mikroskopijna względem całej książki. To zdecydowanie za mało i według mnie historia mocno na tym traci.
Niestety dialogi są poprowadzone dość drętwo. Z tym spotkałam się już w innych książkach autorki (seria "Dwa światy") i poniekąd spodziewałam. Na szczęście później jest lepiej.
No i to nierówne tępo akcji. Początek usypiający, wręcz zbyt powolny. Historia zyskuje właściwy rytm dopiero przy scenie z Rytuałem i jakże zwariowanym balem. (Czyli ok. 350 strony!) Pojawiają się dość makabryczne sceny, których nie spodziewałam się totalnie. Poppy zyskuje ten ogień, którego brakowało jej na początku, przez co wydawała się nudna i zbyt ckliwa. Potem wszystko dzieje się naraz, elementy układanki częściowo wskakują w odpowiednie miejsca. Ale odpowiedzi wciąż jest za mało. Razem z Poppy błądzimy w tym mroku do końca.
No właśnie Poppy. Jest postacią bardzo nieoczywistą. Z jednej strony marzy o pocałunkach i seksie (mam wrażenie, że tylko to miała w głowie uciekając z zamku) a z drugiej strony niejednokrotnie mierzy się z śmiercią i sama poniekąd ją sprowadza. Do końca zaskakuje decyzjami. Najlepiej skrojonym bohaterem tej książki jest Hawke. Od momentu kiedy po raz pierwszy spotyka się z Poppy zyskał moje pełne zainteresowanie. Tajemnica otacza go ze wszystkich stron i z przyjemnością obdzierałam go z kolejnych warstw mroku.
Podsumowując "Krew i popiół" jest dobrym wprowadzeniem do świata Ascendentów, Descendentów i Atlantów. Wraz z Poppy dopiero odkrywamy granice i prawa jakimi rządzi się to królestwo. Mam nadzieję, że kolejne tomy utrzymają to fajne tempo jakie wyklarowało się na końcu książki.
"Krew i popół" to dopiero początek drogi jaką przejdzie bohaterka i jestem naprawdę ciekawa w jakim kierunku to wszystko zmierza. Zakończenie zostawia nas z ogromnym znakiem zapytania wypisanym na twarzy.
"Krew i popiół" to przyjemna lektura na wieczór, którą czytasz bez spiny i po prostu płyniesz wraz z historią. Bez zbędnego rozmyślania. Na rozluźnienie jest idealna. Oby następne tomy zaoferowały nam więcej.
Współpraca @youandyabooks
"Nie mogę obchodzić urodzin, bo to bezbożne. Nie wolno mi jeździć na pikniki do gaju ani jeść z kimś kolacji, bo jestem Panną. Nie wolno mi się bronić, bo to nie wypada. Nie umiem nawet jeździć konno. Zabraniają mi czytać prawie wszystkie książki. Nie mogę się z nikim spotykać ani zaprzyjaźnić, bo moim jedynym celem jest służyć królestwu, odchodząc do bogów... coś, czego...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-19
Jako, że wieczory mamy teraz coraz dłuższe, jesień na dobre zagościła za oknem, to każdy książkowy frik musi zaopatrzyć się w smakowitą lekturę. "Kolejna historia pasjonującej podróży w świecie fantasy" (ależ długi tytuł!) to książka, która sprawi, że czytelnik zapomni o jesiennej chandrze i da ponieść się niepozbawionej humoru przygodzie.
To co lubię najbardziej w fantastyce to rozbudowane magiczne światy. A "Drakerios" to bogaty w opisy świat, gdzie magia i intrygi równoważą się wzajemnie. W książce znajdziemy mnóstwo rzeczy, postaci, miejsc czy zwierząt, które mają nazwy własne (maroniedźwiedź czy zmoro-koń). I z jednej strony jest to fajny zabieg, który wzbogaca lekturę, jednak momentami to słowotwórstwo zaczynało brzmieć dziwnie.
Przygoda bandy lisa i bandy wilka jest zobrazowana za pomocą ładnego i przystępnego języka. Nie jestem fanką zbyt długich opisów, które niewiele wnoszą do fabuły. Niestety "Drakerios" nie jest ich pozbawiona. Miejscami zdania mogłyby być po prostu odchudzone z zbędnych epitetów, a nie zmieniłoby to odbioru tekstu. To co podobało mi się najbardziej to bezpośrednie zwroty do czytelnika. Czułam, jakby autor zerkał na mnie zza stron książki, by sprawdzić czy rzeczywiście dobrze się bawię. A bawiłam się całkiem dobrze. Humor w książce nie jest ani nachalny, ani budowany na siłę. Niestety żaden z bohaterów, a jest ich naprawdę dużo, nie podbił mojego serca, Mimo tego z ciekawością śledziłam ciąg zdarzeń.
"Drakerios" nie jest pozbawiony wad, jednak jest to lektura pełna fajnego humoru i mnóstwa ciekawych przygód. I magii. Sprawdźcie sami czy macie ochotę na wielką przygodę z Elsabath i Naalą, bandą wilka i lisa w drodze ku Florestad. Myślę, że warto dać szansę tej powieści!
Jako, że wieczory mamy teraz coraz dłuższe, jesień na dobre zagościła za oknem, to każdy książkowy frik musi zaopatrzyć się w smakowitą lekturę. "Kolejna historia pasjonującej podróży w świecie fantasy" (ależ długi tytuł!) to książka, która sprawi, że czytelnik zapomni o jesiennej chandrze i da ponieść się niepozbawionej humoru przygodzie.
To co lubię najbardziej w...
2021-10-11
Za oknem jesień w pełnym rozkwicie, co sprzyja czytaniu nastrojowych powieści grozy. Pod koniec września wydawnictwo Zysk i S-ka oddało w nasze ręce niesamowitą, bardzo wiekową historię Arnolda Bennetta pod tytułem "Duch". Ten horror z innej epoki czaruje pięknym kunsztownym wręcz językiem, przenosząc nas do spowitego mgłą Londynu z początku XX w.
Młody, dopiero rozpoczynający praktykę lekarską Carl Foster za namową znajomego wybiera się do opery. Tam spotyka piękną, nieco tajemniczą śpiewaczkę, Rosettę Rose. Mężczyzna ulega urokowi kobiety, przez co nie potrafi przestać o niej myśleć. Wokół Rosetty zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które trudno wyjaśnić. Carl zaczyna obawiać się o własne życie i podejrzewać, że kobieta ma mroczną tajemnicę, która wiążę się bezpośrednio z upiorną postacią nękającą mężczyznę.
Cała historia jest opisana z perspektywy Carla Fostera i z ciekawością śledziłam poczynania tego młodego lekarza. Niekiedy jego zachowania i sytuacje w jakich się znajdował były nacechowane pewnym komizmem i sama już nie wiem, czy tylko ja tak je odbierałam, czy był to zamierzony zabieg. Bawiła mnie odrobinę niezgrabność i niemrawość Fostera.Groza jaka rozgrywała się na jego oczach mogłaby wystraszyć, ale! tylko czytelnika, który rzadko sięga po horrory. Dla mnie była to przyjemna przygoda wywołująca jedynie delikatny dreszcz emocji, bo większość zdarzeń jest do przewidzenia. Ale tak to już bywa z klasycznymi horrorami.
Podobało mi się jak autor zobrazował uczucie Carla do Rosetty. Wyszło delikatnie i uroczo, co wpłynęło pozytywnie na odbiór historii. Mnogość epitetów w jednym zdaniu, czy opisie była wręcz nieprawdopodobna.
Kryształowe seanse, wystawne przyjęcia, siły nadnaturalne i miłosny galimatias. Wszystko to znajdziecie w książce Arnolda Bennetta. Rasowy czytelnik horrorów może liczyć na przyjemną lekturę pełna zaskakujących zwrotów akcji. Ten kto rzadko sięga po grozę może się wystraszyć.
Mimo, że książka Arnolda Bennetta nie wywołała we mnie jakiś gwałtownych emocji, polecam ją przeczytać dla stylu i języka jakim posługuję się autor. Duchy i horror zawsze na propsie.
We współpracy z Bookhunter.pl i Wydawnictwo Zysk i S-ka.
Za oknem jesień w pełnym rozkwicie, co sprzyja czytaniu nastrojowych powieści grozy. Pod koniec września wydawnictwo Zysk i S-ka oddało w nasze ręce niesamowitą, bardzo wiekową historię Arnolda Bennetta pod tytułem "Duch". Ten horror z innej epoki czaruje pięknym kunsztownym wręcz językiem, przenosząc nas do spowitego mgłą Londynu z początku XX w.
Młody, dopiero...
2021-09-26
Magia żywiołów, uzdrawianie czy przepowiadanie przyszłości?
Co wybierasz?
Bitwa z demonami Regulusa trwa w najlepsze. Vi i jej siostry stawiają czoła niebezpiecznemu królowi demonów, jednak walka ta jest bardzo nierówna. Ostatecznie decydują się na sprowadzenie posiłków, by mieć choć cień szansy na wygraną. Po drodze, w wyniku zaskakujących zdarzeń, zamiast wrócić z niezbędną pomocą trafiają na dwór Regulusa. By ratować własne życie muszą zgodzić się na pewien pakt.
Co z niego wyniknie i czy siostry zdołają ocalić siebie?
W drugim tomie autorka nie bawi się w półśrodki. Od początku dzieje się naprawdę dużo. Akcja książki została fajnie podzielona, pojawia się w niej sporo dynamicznej walki ale przetykana jest spokojniejszymi momentami, w których lepiej poznajemy znane nam postaci, oraz te zupełnie nowe. A nowych twarzy pojawia się całkiem dużo i wprowadzają spore zamieszanie w życie sióstr.
Dziewczyny w końcu pokazują na co je stać, szczególnie Vianne. Jej magia rozwija się ciekawie i to jej autorka poświęca najwięcej uwagi. Nawiązań do legend arturiańskich wciąż nie brakuje i są ciekawie wplecione w fabułę. Szczególnie mocno podobały mi się te fragmenty, bo wprowadzały fajny klimat do książki.
Po przeczytaniu pierwszego tomu miałam pewne założenia dotyczące tego, w którym kierunku podąży akcja, jednak zostałam totalnie zaskoczona rozwojem wydarzeń! Cieszę się, że autorka porzuciła pewne pomysły fabularne, a postawiła na zupełnie nowe, które niezwykle pozytywnie wpłynęły na odbiór książki. Pewien demon z dworu Regulusa (nie Caleb ;)) okazał się wyjątkowo ciekawą zagwozdką i to jego losy śledziłam z wzmożoną uwagą.
Jedynym minusem tej książki jest postać Ezry. Facet ma duży problem ze sobą.
Jego relacja z Vi przyprawiała mnie o ból głowy.
Momentami dziewczyna zaczęła racjonalniej myśleć, ale! gdy tylko Ezra pojawiał się na horyzoncie, to przemieniała się w ciepłe kluski.
Miłość, miłością, ale na boga, trzeba zachować rozsądek!
Na szczęście w tym tomie Vi trochę ratuję swój wizerunek. Podoba mi się w jakim kierunku zaszła w niej zmiana i mam nadzieję, że ten stan się utrzyma.
No i to zakończenie! Sytuacja pogmatwała się jeszcze bardziej niż mogłoby się wydawać. Ciężko będzie wytrzymać do premiery trzeciego tomu, kiedy autorka pozostawiła nas z tyloma pytaniami bez odpowiedzi.
"Siostra księżyca" okazała się lepsza od tomu pierwszego pod względem i akcji i fabuły i bohaterów. Czytało się szybciej i sprawiło mi to większą frajdę.
Lektura bardzo przyjemna i przepełniona magią. Polecam!
Magia żywiołów, uzdrawianie czy przepowiadanie przyszłości?
Co wybierasz?
Bitwa z demonami Regulusa trwa w najlepsze. Vi i jej siostry stawiają czoła niebezpiecznemu królowi demonów, jednak walka ta jest bardzo nierówna. Ostatecznie decydują się na sprowadzenie posiłków, by mieć choć cień szansy na wygraną. Po drodze, w wyniku zaskakujących zdarzeń, zamiast wrócić z...
2021-06-16
Ateny szykują się na wojnę!
Pod Maratonem gromadzą się ateńscy wojownicy, by stoczyć walkę z siłami perskimi pod dowództwem Dariusza I Wielkiego. Przegrana oznacza śmierć nie tylko wojowników, ale zagładę całych Aten. Zwycięzca może być tylko jeden, dlatego zaprawieni w boju wojownicy robią wszystko, by ocalić rodziny i miasto przez przerażającym królem-bogiem i jego armią. Po dziesięciu latach wraca zagrożenie w postaci dziecka perskiego króla, Kserksesa I. Ateńczycy po raz kolejny stają przeciwko owianą złą sławą, niezwykle potężną, armią perską. Czy rozdarte politycznie Ateny i tym razem nie ulegną i zwyciężą?
"Bramy Aten" to powieść historyczna, która wyrwie was z waszych spokojnych i pachnących latem domów i wrzuci w wir krwawych i brutalnych wojen grecko-perskich. Wasze ręce zacisnął się na broni i wraz z ateńskimi wojownikami stoczycie heroiczną walkę o dom i świat, by ten nie zadrżał w posadach.
Książka Conna Igguldena to historia o ogromnej odwadze, brutalnej i brudnej wojnie, o polityce i krwawych zdradach, spiskach i knuciach.
W świecie Ksantypposa słabość nie istnieje. Jeśli nie jesteś w stanie czemuś podołać, to nie masz prawa żyć. Najwspanialszy dzień w jego życiu, zwycięstwo pod Maratonem, przyczynia się do tragicznej zmiany, przed którą bohater nie może uciec. Okazuję się, że ta zwycięska chwila ciągnie ze sobą straszne konsekwencje. To właśnie z perspektywy Ksantypposa poznajemy większość wydarzeń rozgrywających się w książce. To wraz z nim walczymy pod Maratonem, poznajemy Temistoklesa i jego niesamowitą charyzmę. Towarzyszymy mu podczas późniejszego wygnania i w końcu ucieczki z Aten.
"Bramy Aten" są podzielone na dwie części. Jedna z nich opowiada o walce pod Maratonem, gdzie siły greckie starły się z persami pod wodzą Dariusza I Wielkiego. I zwyciężyły. Druga część odnosi się do bitwy pod Termopilami i klęsce Aten. Pojawia się postać Kserksesa, syna króla-boga. Czytamy też o słynnej bitwie o przesmyk i niesamowitych spartanach pod wodzą Leonidasa. I przyznam, że za każdym razem gdy czytam książkę bądź oglądam film o tym wydarzeniu samotna łza kręci mi się w oku.
Conn Iggulden w niesamowity sposób prowadzi nas przez te wszystkie walki, spiski i knowania, nie zwalniając tempa i nie pozwalając nam się znudzić. Spodziewałam się nieco monotonnej historii, a dostałam gotującą krew opowieść o tym jak kiedyś wyglądał świat i jakimi rządził się prawami.
Warto uważnie przeczytać notę historyczną sporządzoną przez autora. Dowiedziałam się z niej, że wspomnienia tych wszystkich wydarzeń nadal możemy zobaczyć na własne oczy - 'Hełm Miltiadesa' czy ostrakony z imieniem Ksantypposa. Podczas czytania często spoglądałam na mapy bitew, Aten i świata starożytnego dołączone do książki, by móc wyobrazić sobie przebieg tych wydarzeń. I uważam, że takie mapki to świetna i bardzo przydatna rzecz.
Czytanie książki Conna Igguldena przypomniało mi lekcje historii i ten fajny czas, kiedy ze skupieniem wsłuchiwałam się w głos nauczyciela, który opowiadał o dawno minionym świecie.
"Bramy Aten" to nie lada gratka dla fanów historii starożytnej. Książka jest pierwszym tomem nowej trylogii autora i już wiem, że przeczytam wszystkie części.
Conn Iggulden udowadnia, że powieści historyczne wcale nie muszą być nudne!
Ateny szykują się na wojnę!
Pod Maratonem gromadzą się ateńscy wojownicy, by stoczyć walkę z siłami perskimi pod dowództwem Dariusza I Wielkiego. Przegrana oznacza śmierć nie tylko wojowników, ale zagładę całych Aten. Zwycięzca może być tylko jeden, dlatego zaprawieni w boju wojownicy robią wszystko, by ocalić rodziny i miasto przez przerażającym królem-bogiem i jego...
W Arizonie roku 1848 roku można zginąć na tysiąc sposobów. Jest to miejsce pełne brudu, krwi, przerażenia i bezprawia. Jedynym argumentem jest siła, a obroną rewolwer. Jednak nie zawsze jest on w stanie wygrać z wściekłością i brutalnością przeciwnika.
Elena zostaje porwana wraz z siostrą do obozu niewolników prowadzonych przez przerażające las hermanas del diablo {siostry diabła}. Dziewczynie udaje się uciec, trafia na Mariona Bella i Johna Harta, poganiaczy mustangów. Elena jest ciężko ranna i rządna krwi oprawców.
Zawsze kiedy sięgam po książki Jacka Ketchuma wiem, że lektura ta zostawi po sobie niezapomniane wrażenie. Tak było w przypadku "Rudego", "Dziewczyny z sąsiedztwa" czy "Poza sezonem". Tym razem dostałam western połączony z horrorem. I wyszło wstrząsająco brutalnie z klimatem galopujących mustangów i nieznośnego gorąca.
Historia jest nam przedstawiona z dwóch perspektyw - Mariona Bella opowiadającego o swoich przeżyciach z wypraw na mustangi i miasteczku, które powstało niemal w jeden dzień. Oraz Eleny, Meksykanki, której udało się uciec od sióstr Velenzura.
Te opisy. Jakże one są bogate w emocje i trafiają wprost pod powieki, rysując niecodzienne, brutalne obrazy. I plastyczne, płynne i jakże dosadne. Ta książka nie jest gruba, więc akcja rozgrywa się szybko i nie pozostawia czytelnikowi chwili na oddech. Końcówka spowodowała u mnie ból serca i ogólną słabość. Jazda bez trzymanki.
Czekam na "Przebudzenie" zapowiedziane na końcu książki. To będzie dobra rzecz. Tak jak "Przeprawa". 🐎
{Współpraca z @skarpawarszawska }
W Arizonie roku 1848 roku można zginąć na tysiąc sposobów. Jest to miejsce pełne brudu, krwi, przerażenia i bezprawia. Jedynym argumentem jest siła, a obroną rewolwer. Jednak nie zawsze jest on w stanie wygrać z wściekłością i brutalnością przeciwnika.
więcej Pokaż mimo toElena zostaje porwana wraz z siostrą do obozu niewolników prowadzonych przez przerażające las hermanas del diablo {siostry...