-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-01-07
2023-06-04
2023-03-04
Młody Filip zostaje osierocony i wychowany przez wujka Ambrożego, który posiada znaczny majątek ziemski w Kornwali. Chłopak staje się jego dziedzicem. Kiedy wuj Ambroży zaczyna chorować musi wyjechać na jakich czas zagranicę. Niestety jego pobyt znacznie się przedłuża, co martwi bratanka. Filip rusza za wujkiem do Florencji. Tam odkrywa, że Ambroży ożenił się. Kiedy Filip spotyka wybrankę wuja, kuzynkę Rachele, nie wie, że od tego momentu jego życie bardzo się zmieni.
Świetna lektura za mną. Wciągająca jak diabli. Dobrze napisana historia pełna mrocznych pragnień i niedopowiedzeń. 🖤
Wyjątkowo podobały mi się opisy lokalizacji w jakich znajdował się Filip, realizm tych miejsc, szczegółowość w ich budowaniu, tak by czytelnik z łatwością mógł przemieść się za pomocą wyobraźni właśnie w te miejsca.
Dom wuja Ambrożego czy jego majątek ziemski stały się krótką odskocznią dla moich myśli. Z przyjemnością spędzałam tam czas przyglądając się poczynaniom młodego Filipa.
No właśnie Filip. Postać z którą łatwo się zaprzyjaźnia, ale równie szybko stracisz do niego cierpliwość i będziesz miał ochotę pacnąć go w głowę za głupotę. Co innego Rachela. Fascynująca postać przez którą można stracić na chwilę oddech. ☠️
Podobała mi się ta nieufność jaka wkardla się między kartki, to poczucie niejasności i wyczekiwanie momentu, kiedy moje przypuszczenia odnośnie bohaterów okażą się właściwie. Pewne podejrzenia sprawdziły się, inne zupełnie inaczej zostały rozwiązane. Zakończenie nie usatysfakcjonowało mnie. Oj nie. Choć przyznam że nie oczekiwałam takiego obrotu spraw!
Książki Daphne du Maurier okazały się pozytywnym odkryciem tego roku. I naprawdę podoba mi się sposób budowania bohaterów przez autorkę oraz miejsc w których się znajdują. I klimat! OMG, po prostu kocham. 🖤
Młody Filip zostaje osierocony i wychowany przez wujka Ambrożego, który posiada znaczny majątek ziemski w Kornwali. Chłopak staje się jego dziedzicem. Kiedy wuj Ambroży zaczyna chorować musi wyjechać na jakich czas zagranicę. Niestety jego pobyt znacznie się przedłuża, co martwi bratanka. Filip rusza za wujkiem do Florencji. Tam odkrywa, że Ambroży ożenił się. Kiedy Filip...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-20
Góra która zabiera ludzi, trudna miłość i wspinaczka.
Kłopotliwa jabłonka, żal i tęsknota.
Fotografia, wakacje nad morzem, pragnienia i oczekiwania.
Apokalipsa ptaków, strach i nadzieja.
Dwójka starszych ludzi, małżeństwo, zbrodnia i wolność.
Kino, randka, cmentarz i piękna broszka...🖤
Tak w skrócie można opisać istotę opowieści Daphne du Maurier. Każde z opowiadań ma swój niepowtarzalny klimat. Każde wzbudza inne emocje. "Ptaki i inne opowiadania" są moim pierwszym spotkaniem z twórczością Daphne du Maurier i jestem nią zachwycona. Z pewnością sięgnę po resztę jej książek. Cieszę się, że są tak pięknie wydane! 🖤 Teraz wiem, że będę musiała zakupić wszystkie z #seriabutikowa 🤭
Pierwsze opowiadanie ze zbioru o apokalipsie ptaków rozczarowało mnie jedynie... długością. Czemuż ono jest tak krótkie! Podobnie drugie o tajemniczym klasztorze, w którym majestat górskich szczytów wręcz przytłacza. Za krótkie!
W ostatnim z kolei - "Stary" - zakończenie wywołało u mnie niekontrolowane parsknięcie śmiechem, bo totalnie nie spodziewałam się takiego rozwiązania historii!
Nie ma co się rozwodzić nad fabułą opowiadań, trzeba je po prostu poznać!
Góra która zabiera ludzi, trudna miłość i wspinaczka.
Kłopotliwa jabłonka, żal i tęsknota.
Fotografia, wakacje nad morzem, pragnienia i oczekiwania.
Apokalipsa ptaków, strach i nadzieja.
Dwójka starszych ludzi, małżeństwo, zbrodnia i wolność.
Kino, randka, cmentarz i piękna broszka...🖤
Tak w skrócie można opisać istotę opowieści Daphne du Maurier. Każde z opowiadań ma swój...
2022-12-26
2021-09-16
Żyć długo i szczęśliwie, lecz umrzeć zapomnianym czy umrzeć młodo zdobywając chwałę na wieki? 👀
Takie pytania męczą mnie z poniedziałku, przy okazji wspominania mitologii greckiej i niesamowitej książki Madeline Miller.
🔸"Książę Achilles, syn króla Peleusa i bogini Tetydy. Aristos Achaion!
Jak gdyby w odpowiedzi zmieniła się aura. Rozjarzyło się słońce i spłynęło na Achillesa, tocząc się w dół po jego włosach, plecach, skórze, aż cały był skąpany w złocie. Nagle wydał się większy, a jego pognieciona tunika wygładziła się i rozbłysła nienaganną bielą jak żagiel. Jego świetliste włosy wyglądały niczym żywy płomień."🔸
Może to i zabawne, ale do tej pory Achillesa wyobrażałam sobie jako Brada Pitta z filmu "Troja".🤭
Madeline Miller totalnie zmieniła wizerunek tego bohatera w mojej głowie. Wtłoczyła mity greckie w nową formę. I wyszła z tego fenomenalna książka, która złamała moje serce...i to nie raz!
Kto czytał "Kirke" ten wie, że Madeline Miller ma niesamowity talent do snucia opowieści. Stworzone przez nią historie inspirowane mitologią gładko płyną przed naszymi oczami, zachwycając szczegółowością i barwnością. Autorka w piękny sposób opisuje uczucia bohaterów i po prostu nie da się nie związać z nimi emocjonalnie, to dzieje się samo, że w pewnej chwili ocieramy łzy wzruszenia. 🥺
Książka totalnie mnie urzekła - mimo tego, że ma wolniejszą akcję niż "Kirke" i nie skupia się tak bardzo na świecie otaczającym bohaterów.
Bo w tym przypadku to miłość jest najważniejsza.
Jeśli lubicie wątki mitologiczne w książkach to ta pozycja koniecznie musi znaleźć się w waszej biblioteczce.
Żyć długo i szczęśliwie, lecz umrzeć zapomnianym czy umrzeć młodo zdobywając chwałę na wieki? 👀
Takie pytania męczą mnie z poniedziałku, przy okazji wspominania mitologii greckiej i niesamowitej książki Madeline Miller.
🔸"Książę Achilles, syn króla Peleusa i bogini Tetydy. Aristos Achaion!
Jak gdyby w odpowiedzi zmieniła się aura. Rozjarzyło się słońce...
2021-06-06
Ceony Twill właśnie ukończyła Szkołę Magii Tagis Praff, gdzie pilnie uczyła się, by stać się Wytapiaczem - specjalistą od magii metalu. Z racji coraz mniejszego zainteresowania profesją Składacza szkoła wyznacza dziewczynę na maga papieru. Jej nauczyciel, Emery Thane, okazuję się być bardzo ekscentryczny, a magia jaką włada niesamowicie interesująca. Spokojna nauka Ceony zostaje nagle przerwana przez niebezpiecznego Wycinacza, który kradnie serce Thane'a. Dziewczyna rusza na ratunek profesorowi.
"Papierowy mag" to dość schematyczna powieść, jednak ma w sobie to coś, co przyciągnęło mnie na tyle mocno, że w jeden dzień przeczytałam oba tomy. Magia papieru.
Relacja mag-uczennica, dopiero kiełkujące, niechciane uczucie, walka przeciw wspólnemu wrogowi...no jest trochę tych oklepanych tematów. Ale "Papierowy mag" ratuje się wręcz kuglarską sztuką składania papieru. Bardzo obrazowe opisy pozwalają nam wyobrazić sobie wszystkie te delikatne ruchy rąk podczas tworzenia zaklęcia, szeptane formuły... Niezwykle urocza magia, która w realnym świecie byłaby naprawdę piękna.
Bohaterowie są raczej bez wyrazu, póki nie zbliżamy się do finału. Podczas tych ostatnich scen dzieje się tak dużo, że ledwo nadążamy za akcją. Wtedy też zaczyna fajnie iskrzyć między głównymi bohaterami i relacja ta nabiera barw. Ceony nie jest też typową trzpiotką, wykazuje się mądrością, sprytem i zdrowym rozsądkiem. To ciekawa bohaterka, która w następnych tomach może nieźle namieszać.
"Papierowy mag" ma niezły potencjał i wybija się ponad inne książki tego typu ciekawym przedstawieniem magicznego świata. Jeśli macie ochotę na coś lekkiego, co oderwie was od ponurych myśli i wypełni choć na chwilę rzeczywistość magią, to polecam przeczytać "Papierowego maga". Bardzo ciekawy początek serii.
Ceony Twill właśnie ukończyła Szkołę Magii Tagis Praff, gdzie pilnie uczyła się, by stać się Wytapiaczem - specjalistą od magii metalu. Z racji coraz mniejszego zainteresowania profesją Składacza szkoła wyznacza dziewczynę na maga papieru. Jej nauczyciel, Emery Thane, okazuję się być bardzo ekscentryczny, a magia jaką włada niesamowicie interesująca. Spokojna nauka Ceony...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-28
We wsi Dobrej czas płynie powoli, "stanął w miejscu na wiele lat przed wojną i nikt nie umiał, a i pewnie też nie chciał go znów ruszyć."
Rytm tegoż zakątka wyznaczają pory roku, tradycja i ważne wydarzenia z życia mieszkańców. Jednak dobrze znany bieg przerywają narodziny siódmej córki w domu Pecynów. Jadwiga i Michał zdają sobie sprawę z wagi ludzkich wierzeń i czują, że los ich nowo narodzonego dziecka ściśle wiąże się z tymi zabobonami. Ich córka może być zmorą. "Stara legenda o tym mówiła. A w starych legendach prawdy jest dużo. Siódma córka jest zmorą. Siódma córka ma duszę, która nocami od ciała się odrywa i ludzi we śnie gnębi. Siódma córka to przekleństwo."
Krysia staje się tematem, który się omija. Odsuwa. Nie akceptuję. Dziecko, a później młoda kobieta, przemienia się w niechcianego wyrzutka. Gdy do Dobrej po latach wraca pewien chłopak - Jurek, cała wieś wstrzymuję oddech. Mężczyzna wyraźnie interesuje się dziewczyną i nieoczekiwanie zapada na dziwną chorobę. Złość i strach w mieszkańcach narasta, a Krysia musi bronić się przed niespodziewaną agresją.
"Dobra-noc" to historia o potworach. Takich wyszeptanych, wymodlonych.
"Najwięcej lęków i strachów nie jest rzeczywistych, one siedzą tylko w naszych głowach."
Książka pokazuję jak łatwo jest sterować ludźmi. Jak łatwo jest zmanipulować ich umysły, kiedy świat wciąż jest taki sam, zaklęty w jakimś kawałku ziemi. Jak często strach przed nieznanym przyczynia się do tragedii.
A co jeśli leszy nadal żyje w lesie? A zmora? Przecież ona istnieje, tam za płotem mieszka. Błędne ogniki też pewnie istnieją, podobnie jak płanetnik, przecież ostatnio dobrą pogodę na żniwa zapewnił...
Dawne przesądy przekazywane z dziada pradziada są tak mocno zakorzenione w mieszkańcach Dobrej, że definiują całe ich życie. Pomimo nowoczesności, która wkrada się powoli do ich domów, pomimo zmian jakie stopniowo wchodzą w ich życie, oni nadal wierzą. Wierzą w stare opowieści, w zabobony, których nie da się zmienić.
I właśnie to było w tej książce takie niesamowite! Ten klimat wsi, wszystkich tych rytuałów opisywanych jakże szczegółowo. Przypomniało mi się dzieciństwo, przypomniał świat, który odszedł w zapomnienie. Te drobne szczegóły, które miały tak realny wpływ na życie.
Czytając "Dobrą-noc" czułam żar lejący się z nieba podczas żniw i chłód wsiąkający do domu przez nieszczelne okna wraz z nastaniem zimy. Czułam tę magię opowieści, chłonęłam ją całą i z przyjemnością oddychałam powietrzem otaczającym Dobrą.
Czasem serce bije mocniej dla pewnych historii, takich nieśpiesznych, mających w sobie echa przeszłości. Po raz kolejny podzieliłam swój najważniejszy organ i zrobiłam w nim miejsce dla "Dobrej-nocy".
W sumie chciałam napisać jak bardzo poruszyła mnie ta historia, jak bardzo w nią wsiąkłam, jak bardzo mnie do siebie przywiązała, ale nie umiem. Czasem brakuje tych najważniejszych słów. Dlatego proszę kupić "Dobrą-noc", przeczytać i przekonać się o tym samemu. Zdecydowanie za mało mówi się o tej książce.
Ostatnio tak często zakochuje się w książkowych bohaterach, że mam pewne obawy co do swojej moralności.
We wsi Dobrej czas płynie powoli, "stanął w miejscu na wiele lat przed wojną i nikt nie umiał, a i pewnie też nie chciał go znów ruszyć."
Rytm tegoż zakątka wyznaczają pory roku, tradycja i ważne wydarzenia z życia mieszkańców. Jednak dobrze znany bieg przerywają narodziny siódmej córki w domu Pecynów. Jadwiga i Michał zdają sobie sprawę z wagi ludzkich wierzeń i czują, że...
2021-03-07
2021-01-26
June Branch przyjeżdża w odwiedziny do swojego chłopaka Liama, który w wakacje pracuję jako praktykant w miejscowej policji. Z więzienia uciekają groźni przestępcy, nadciąga tropikalny sztorm, a Liam po ostatnim dniu służby jedzie wraz z June pilnować domu i rodziny swojego szefa. Wieczór, który mógłby okazać się naprawdę miły, zamienia się w koszmar. June musi ratować chłopaka z rąk oprawców oraz odkryć czym jest tajemnicza broń znaleziona w domostwie szeryfa. Feralna noc wydaje się nie mieć końca, a śmierć goni dziewczynę na każdym kroku.
...
Książek Joego Hilla nie przeczytałam za wiele, a właściwie tylko jedną - "Dziwną pogodę". Ten zbiór opowiadań bardzo przypadł mi do gustu, wyobraźnia autora wydaje się nie mieć granic, a historie są wstrząsająco dobre. Autor nie potrzebuje wielu słów, by wzbudzić w czytelniku nie gasnący żar emocji.
O czym jest "Kosz pełen głów" zdradza nam w dużej mierze już sama okładka (swoją drogą FENOMENALNA) ale i blurb jest całkiem szczegółowy. Miałam wrażenie, że aż za bardzo, jednak Joe Hill zaskoczył mnie swoją pomysłowością niemal na każdej stronie komiksu. Nie sądziłam, że tak często na mojej twarzy pojawi się zdumienie, a zakończenie wywoła niepohamowany śmiech. Genialny scenariusz autora w idealny sposób spasował się z fantastycznymi rysunkami Leomacsa pokolorowanymi przez Dave'a Stewarta. Początkowo zakładałam, że cały komiks będzie utrzymany w klimacie okładki, a jednak spotkało mnie spore zaskoczenie - wnętrze kryje klasyczne rysunki w stylu retro.
Z jednej strony cieszę się, że albumy z kolekcji Hill House Comics są zamkniętą całością i można je czytać w dowolnej kolejności, lecz z drugiej strony nie obraziłabym się gdyby historia June miała inne zakończenie. Bohaterka ta ma fajny potencjał i sprawdziłaby się w roli likwidatora zwyroli za pomocą mitycznej broni.
Typowy bonus w postaci alternatywnych wersji okładek to miód na moje oczy. (✯ᴗ✯) Istne cuda. 🖤
June Branch przyjeżdża w odwiedziny do swojego chłopaka Liama, który w wakacje pracuję jako praktykant w miejscowej policji. Z więzienia uciekają groźni przestępcy, nadciąga tropikalny sztorm, a Liam po ostatnim dniu służby jedzie wraz z June pilnować domu i rodziny swojego szefa. Wieczór, który mógłby okazać się naprawdę miły, zamienia się w koszmar. June musi ratować...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-10
Abby i Gretchen są najlepszymi przyjaciółkami. Łączy ich silna więź scalona ogromem przeżytych wspólnie przygód, nieudanym przyjęciem urodzinowym, filmem E.T, oglądaniem komety Halleya i koszmarem dorastania. Uczucie dziewczyn do siebie wyrażał akronim PWLN - "ponad wszystko, lecz nielesbijsko".
Sielankę ich dni przerywa niespodziewane wydarzenie - pewnego wieczoru, podczas wygłupów ze znajomymi znika Gretchen. Abby spędza niespokojną noc na poszukiwaniach. Rankiem jej przyjaciółka odnajduję się - powraca z mrocznego lasu zupełnie odmieniona. Abby nie rozumie tak gwałtownej zmiany w zachowaniu jej best friend. Gretchen przestaje o siebie dbać, jest wulgarna i odpychająca - w ogóle nie przypomina siebie sprzed paru dni.
Abby rozpoczyna dochodzenie - chce odkryć prawdę o wydarzeniu, które tak mocno zmieniło jej przyjaciółkę. Z czasem niestety wszystko się pogarsza, wokół Gretchen zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a Abby przeżywa najgorsze chwile w swoim życiu.
...
"Moja przyjaciółka opętana" to ciekawa historia o sile przyjaźni.
I kurczę sama nie wiem co chciałabym o niej powiedzieć. 🤷
Po pierwsze - opętanie jest tak naprawdę tłem dla wydarzeń. Jeśli ktoś spodziewał się mrożących krew w żyłach scen, to ich nie dostanie.
Choć była jedna, która jest tak obrzydliwa, że do tej pory mam dreszcze, gdy o niej myślę. Tasiemce - kto czytał, ten wie, o czym mówię. 😱
Po drugie - nadal uwielbiam Hendrixa, jednak czuję się odrobinę rozczarowana.
Po trzecie - w książce klimat lat 80. jest tak niesamowity, że opowieść wnika w pory skóry.
Drobiazgowość o jaką pokusił się autor przy tworzeniu opisów czy charakterystyk bohaterów jest nadzwyczajny. Czytając masz wrażenie, że patrzysz na obraz i każdy najmniejszy punkcik jest dla ciebie doskonale widoczny. Przyjaźń między Abby i Gretchen jest naturalna i całkowicie mnie kupiła. Książka nie straszy, jednak ma w sobie takie drugie dno, które podczas lektury stopniowo odkrywamy.
No i wydanie - jest to najlepsza oprawa książki na jaką moje oczka spoglądały do tej pory. Nie chodzi o jej 'ładność' a tematyczność - czapki z głów.
Abby i Gretchen są najlepszymi przyjaciółkami. Łączy ich silna więź scalona ogromem przeżytych wspólnie przygód, nieudanym przyjęciem urodzinowym, filmem E.T, oglądaniem komety Halleya i koszmarem dorastania. Uczucie dziewczyn do siebie wyrażał akronim PWLN - "ponad wszystko, lecz nielesbijsko".
Sielankę ich dni przerywa niespodziewane wydarzenie - pewnego wieczoru,...
2020-12-09
Podczas naszej wędrówki czytelniczej czasem trafiamy na taką książkę, która w 100% wpasowuje się w nasze gusta. No i "Kirke" taka jest. Totalnie mnie oczarowała. 🖤
...
Madeline Miller przypomniała mi moje ulubione mity w fantastycznej formie - poprzez historię czarodziejki Kirke. To z jej perspektywy poznajemy bohaterów osławionych przez swe niesamowite czyny. Mamy okazję przyjrzeć się bliżej niebezpiecznemu Odyseuszowi, poważnemu Dedalowi, rozpustnemu Hermesowi, gniewnej Atenie, czy innym bogom w ich bezlitosnych formach. Z potworami też walczymy, bo i niepokonana Scylla staje na naszej drodze. Wszystko to dzieję się gdzieś w tle, bo główną osią wydarzeń są losy Kirke zesłanej za czary na wyspę Ajaję. Zaciskając łapki kibicujemy bohaterce, w jej krętej drodze, podczas której starała się zrozumieć kim jest.
...
Podczas lektury czułam się jakbym siedziała przy ognisku w dawnej Helladzie i wsłuchiwała się w opowieści o bogach i ich wyczynach. Tekst praktycznie sam płynął, brak tu zgrzytów i niepotrzebnych historii. ✨
...
Bogini. Czarodziejka. Matka.
Kirke to fascynująca postać, która oczarowała mnie swoją historią. Madeline Miller zrobiła fantastyczną robotę stawiając ją w centrum wydarzeń, tym samym snując domysły jak mogło biec życie takiegoż to bóstwa.
...
Książka z rodzaju tych równie pięknych na zewnątrz, co i w środku. 🌟
Podczas naszej wędrówki czytelniczej czasem trafiamy na taką książkę, która w 100% wpasowuje się w nasze gusta. No i "Kirke" taka jest. Totalnie mnie oczarowała. 🖤
...
Madeline Miller przypomniała mi moje ulubione mity w fantastycznej formie - poprzez historię czarodziejki Kirke. To z jej perspektywy poznajemy bohaterów osławionych przez swe niesamowite czyny. Mamy okazję...
2020-12-31
"Winter" to długo wyczekiwany finałowy tom cyklu "Saga księżycowa". To prawie 860 stron akcji. 😅 To najgrubsza książka jaką przeczytałam od dłuższego czasu.🙈 To najlepszy według mnie #retelling 2020 roku. 🎉 To niesamowita przygoda utrzymana w baśniowo-futurystycznym klimacie, która zabierze Was w podróż między ziemią a księżycem. 🌜
...
Ale "Winter" to też najgorszy typ zakończenia cyklu na jakie mogła pozwolić sobie autorka. Marissa Meyer zostawiła nas z otwartym zakończeniem! Objętość 4 tomu sugerowała, że w końcu przekonamy się co będzie po Levanie, po tym jak wszyscy bohaterowie w końcu osiągnął to, o co tak długo walczyli. A tu klops! Finał zamknięty w paru mało istotnych wydarzeniach. 🤦 No i żyli długo i szczęśliwie, ale tak naprawdę, to nie wiadomo jak. 🤷🥴 To jedyny mój zarzut do tej części cyklu. Reszta wyszła wzorcowo. 🖤
...
Nowa księżniczka, Winter, okazała się najciekawszą postacią cyklu! 🍎❄️Klątwa Śnieżki według Marissy Meyer to jej najlepsza wariacja na temat baśni z pośród wszystkich tych, które zaprezentowała nam na przestrzeni czterech tomów.
...
Warto zakupić, warto przeczytać. 🌟
Naprawdę warto mieć cały ten cykl na swojej półce. ✨
Nie raz Was zaskoczy. Nie raz spowoduje palpitację serca. Wielokrotnie rozbawi do łez. Mnóstwo razy ściśnie za serducho. No i pewnie łezki co wrażliwszym polecą.
Niezapomniana przygoda. 🖤
"Winter" to długo wyczekiwany finałowy tom cyklu "Saga księżycowa". To prawie 860 stron akcji. 😅 To najgrubsza książka jaką przeczytałam od dłuższego czasu.🙈 To najlepszy według mnie #retelling 2020 roku. 🎉 To niesamowita przygoda utrzymana w baśniowo-futurystycznym klimacie, która zabierze Was w podróż między ziemią a księżycem. 🌜
...
Ale "Winter" to też najgorszy typ...
2020-12-30
2020-03-22
Jako miłośnik mitologii greckiej i słowiańskiej nie mogłam przejść obojętnie obok nowej pozycji od Wydawnictwa BOSZ.
"Leksykon dzikich kobiet" to dość rzeczowa publikacja prezentująca nam sylwetki 40 kobiet wywodzących się z mitologii, legend, baśni czy podań ustnych, które zapisały się w historii swoją niezwykłą umiejętnością jaką jest zmiennokształtność.
Jak sam tytuł wskazuję kobiety te naturę swą miały nieposkromioną, często gwałtowną, nieraz wręcz nieludzką. Anna Lewicka w fajny sposób przedstawia nam historie mitycznych postaci z całego świata, które przemieniały się w... zwierzęta.
Omawiany leksykon jest istnym majstersztykiem pod względem wizualnym. Każda przedstawiona sylwetka dzikiej kobiety jest poprzedzona niezwykłą ilustracją Klaudii Migacz, będącą jej własną interpretacją danego mitu bądź legendy. Natomiast Anna Lewicka dzięki słowom i swoim mini opowieściom przenosi nas do świata dawno zapomnianego, wypełnionego magią.
Krótkie notki biograficzne przybliżają nam miejsce, czas bądź legendę z jakiej powinniśmy kojarzyć bohaterkę. Dodatkowym bonusem jest odtworzenie przez Annę Lewicką chwil kiedy to Dzika Kobieta dokonywała swojej transformacji. Na wszystkie czterdzieści znalazłam parę, które naprawdę ujęły mnie swą niezwykłością. Wiele przemian wynikało z sytuacji bohaterki - nieraz była to próba ucieczki przed niechcianym zamążpójściem czy kontaktem cielesnym. Często była to klątwa, zła wola czy przeznaczenie którego kobieta nie chciała. Nie raz bohaterki po prostu posiadały umiejętność zmiennokształtności. Jednak wszystkie je łączy coś fajnego - siła i determinacja w osiągnięciu założonego sobie planu bądź celu.
Długo głowiłam się, która z tych kobiet zaintrygowała mnie najbardziej swoimi umiejętnościami i mój wybór padł na Pachamamę, inkaską bogini plonów, płodności i ziemi. Bóstwo to potrafiło zamieniać się w smoka! Często Pachamamę przedstawia się jako ciężarną, która w swoim łonie nosi cały wszechświat. Niesamowita Matka Ziemia, którą chętnie poznam bliżej.
Część kobiet kojarzyłam z mitologi, druga część była mi zupełnie nieznana, dlatego chętnie poszerzę swoją wiedzę o nich sięgając po dzieła, które Anna Lewicka umieściła w bibliografii. Stary dobry internet też przyjdzie z pomocą. 😉
Lektura łatwa, przyjemna, naprawdę zajmuję niewiele czasu. Dobra opcja do autobusu, pociągu czy po prostu podróży. Kolekcjonerzy ładnych wydań nie będą szczędzić grosza i ochoczo zakupią pozycję.
"Leksykon dzikich kobiet" polecam, chociaż chciało by się mieć jednak więcej tego teksu do czytania. Ilustracje zabarwią Waszą wyobraźnię szarością i bielą, a słowa przeniosą w daleki świat zupełnie jakby były wehikułem czasu.
Dobra lektura na smutne dni, kiedy jest potrzebna girl power.
https://atramentowypodroznik.blogspot.com/2020/03/leksykon-dzikich-kobiet-anna-lewicka.html
Jako miłośnik mitologii greckiej i słowiańskiej nie mogłam przejść obojętnie obok nowej pozycji od Wydawnictwa BOSZ.
"Leksykon dzikich kobiet" to dość rzeczowa publikacja prezentująca nam sylwetki 40 kobiet wywodzących się z mitologii, legend, baśni czy podań ustnych, które zapisały się w historii swoją niezwykłą umiejętnością jaką jest zmiennokształtność.
Jak sam tytuł...
2020-03-12
2020-01-06
2019-12-26
Kolejna łapiąca z serducho historia.
Historia poruszająca góry, zachwycająca, wyciskająca niechciane łzy.
Miłość to potężne narzędzie, w dobrych rękach potrafi czynić cuda.
"Wilki to czarownice świata zwierząt."
Fieo mieszka z mamą w chatce w lesie gdzieś głęboko w Rosji. Ich życie jest szczęśliwe i pełne miłości, zgodne z naturą i lasem, który jest ich obrońcą. W pewnym sensie. A raczej, pozwala im ukryć to co niechciane przez ludzi - wilki. Mała Fieo jest wilczerką. Ona i jej mama ratują zwierzęta, które padły ofiarą głupich zachcianek rosyjskiej arystokracji. Pomagają wrócić wilkom tam gdzie ich miejsce, do lasu, by dzikie i wolne, mogły polegać na ich pierwotnych instynktach. Niestety ten stan rzeczy nie pasuje wszystkim - ludzie boją się wilków i nie chcą by te grasowały gdzieś w granicach domostw. Generał Rakow postanawia ukrócić proceder jaki prowadzą Fieo z swoją mamą, napada na ich dom i grozi, że aresztuje obie jeśli te nadal będą pomagać wilkom. Człowiek ten zasłynął w Rosji z okrucieństwa i bestialstwa wobec ludzi i zwierząt. Z zimną krwią zabija wilki, terroryzuje a nawet podpala wsie. Mała Fieo nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności bardzo mu się naraża, co uruchamia lawinę przykrych zdarzeń. Wilczerka musi ochronić swoich najbliższych oraz stawić czoła człowiekowi o sercu zimnym jak głaz.
"Prawdziwy wilk biegnie tak, jak biegłaby burza, gdyby miała nogi."
W tym roku przeczytałam sporo książek. Jednak mogłabym policzyć na palcach jednej ręki te, które wycisnęły łzy z mych oczu i wzruszyły tak, że moje serce zmieniło takt. To mocne słowa, ale nie rzucane na wiatr.
Są historie, które zapamiętasz na długo. Może lata. I "Wilczerka" jest właśnie taką. To historia o biednym dziecku, które kocha ponad wszystko. Zwierzęta i ludzi. Jej odwaga wywraca świat i dotychczasowy porządek. Jej siła i hart ducha potrafi spopielić zło i nadać nowy kształt rzeczywistości. O takich ludziach chcemy czytać w baśniach. Takim właśnie typem człowieka sami chcielibyśmy być. No ja z pewnością.
Książka Katherine Rundell jest idealna. Jej świat jest tak wyraźny i sugestywny, że Ciebie Czytelniku pochłonie w zupełności. Nie zorientujesz się, kiedy sam będziesz dzierżył w ręku nóż i walczył o własne życie i Twoich wilków.
Swoją drogą zwierzęta te opisane są w wspaniały sposób. To królowie lasu i czujemy to. W każdym słowie można doszukać się zachwytu nad ich siłą i rozumem.
Czytałam, płakałam, radowałam się, walczyłam ze złem, które może drzemać tylko w ludziach.
Stron jest naprawdę niewiele, ale sama historia nie kończy się wraz z ostatnim słowem. Żyje w twojej głowie, a Ty dopisujesz jej nowe wspaniałe zakończenia.
"Nigdy nie będziesz twardsza niż teraz. Dzieci to najtwardsze istoty na świecie. Zniosą wszystko."
Miłośnicy baśniowych klimatów i pięknych cytatów westchnął z zachwytu nad tą książką. Urokliwe ilustracje Gelrev Ongbico są taką wisienką na przysłowiowym torcie. To małe dzieła sztuki na które nie chcesz przestać patrzeć.
"Wilczerkę" znalazłam pod choinką. Taki prezent jak ta historia napisana przez Katherine Rundell wielu powinno znaleźć w swojej bożonarodzeniowej skarpecie.
Łezka kręci się w oku i będzie kręcić nadal, bo emocje jednak biorą górę. Całkowity i zasłużony zachwyt.
Polecam z całego rozdygotanego serduszka. Czytając znalazłam się w świecie rządzonym przez carów i nieprzychylny mróz, który ma jak się okazuje tak wiele poziomów. Ci którzy znają "Niedźwiedzia i słowika" powinni koniecznie sięgnąć po tę książkę i z pewnością pokochają historie małej Fieo i jej wilków.
https://atramentowypodroznik.blogspot.com/2019/12/wilczerka-katherine-rundell.html
Kolejna łapiąca z serducho historia.
Historia poruszająca góry, zachwycająca, wyciskająca niechciane łzy.
Miłość to potężne narzędzie, w dobrych rękach potrafi czynić cuda.
"Wilki to czarownice świata zwierząt."
Fieo mieszka z mamą w chatce w lesie gdzieś głęboko w Rosji. Ich życie jest szczęśliwe i pełne miłości, zgodne z naturą i lasem, który jest ich obrońcą. W...
2019-07-10
W Everless za pracę nie płaci się pieniędzmi. Ani jedzeniem. Biżuterią bądź przysługą też nie. W takim razie czym?
Krwią. I zaklętym w niej czasem.
Jules przeżyła traumę w dzieciństwie. Wraz z ojcem musiała uciekać z bezpiecznego Everless jak najdalej w głąb Sempery by uniknąć zemsty starszego syna władców królestwa. Chłopak próbował zabić swego młodszego brata na oczach małej Jules. Ten incydent spowodował lawinę zdarzeń która doprowadziła bohaterkę i jej ojca ku nędzy i niedoli. Lata tułaczki odcisnęły na nich okropne piętno. Kiedy dziewczyna osiąga pełnoletność chce za wszelką cenę ratować podupadłego na zdrowiu ojca sprzedając swą krew. Ma to pomóc spłacić dług jaki ciąży na nich. Jednak przeszłość bardzo szybko odnajduję bohaterkę i zmusza ją do powrotu do Everless. I do Liama Gerlinga. Jak się okazuję, czas ani los nie są jej przychylne i musi stoczyć walkę o swe życie.
Czas w królestwie można wypić wraz z herbatą. Krwawe żelazo przed wiekami wymyślili i opatentowali Alchemik i Czarodziejka. To oni nauczyli Królową jak może przedłużać swój czas do woli by rozprawić się z wrogimi królestwami. I ochronić swój lud przed najeźdźcami. Z czasem jednak przywilej przedłużania życia zamienił się w okrutną zabawę arystokracji z biednym gminem. Ludność została zmuszona do oddawania krwi w postaci haraczu - czas za bezpieczeństwo.
Główna bohaterka wprowadza nas w świat kierowany przez okrutnych ludzi rządnych wiecznego życia.
Do rzeczy. Pomysł autorki na mocarstwo rządzone przez długowieczną złą królową jest całkiem ciekawy. Legenda Alchemika i Czarodziejki też. To co nie zagrało mi w tej powieści to główna bohaterka. Niestety kiedy ten najważniejszy element leży mamy problem z odbiorem reszty. Przynajmniej ja tracę zapał, by siedzieć do świtu nad książką. To co irytowało mnie w Jules to jej przewidywalne zachowania, bardzo często pozbawione sensu - jak oddanie śmiertelnie chorego ojca pod opiekę dziewięcioletniemu dziecku...wtf? - albo liczenie na to, że dawni znajomi z dzieciństwa nie poznają jej kiedy pojawi się w Everless. Bądź wyjście do tawerny służących z przyszłą królową Sempery. Cały wątek Jules jest dziwnie chaotyczny. A ona zbyt nijaka.
Fabuła jako tako trzyma się, nie urywa tyłka, nie pozostawia czytelnika z otwartymi ustami, ani nie zabiera powietrza z płuc. Jest po prostu ok.
Na uwagę zasługuje jedynie straszny Liam Gerling. Jako jedyny skutecznie przygwoździł mnie do książki. Może to wina temperamentu i mocnego charakteru, a może nieprzewidywalności zachowań? Wyróżniał się po prostu swoim zaangażowaniem. Źli bohaterowie zawsze są fajni. ; )
Oczywiście krwawe żelazo to najistotniejszy element książki który skutecznie przykuwa uwagę. Tu autorka zaskoczyła mnie nie raz i gdyby nie to, nie wiem czy chciałabym czytać kontynuację.
Trochę mi smutno, że ta recenzja wychodzi tak nieprzychylna . Ale na rynku czytelniczym jest tak wiele książek o podobnej tematyce, że autorzy muszą się naprawdę postarać by zwrócić uwagę czytelnika. I kurczę liczyłam na ogień! Moje oczka zapłonęły pożądaniem na widok "Everless" - i okładka i blurb są naprawdę świetne. Szkoda tylko, że Jules nie podołała zadaniu. Nie przeprowadziła mnie przez tą historię tak jakbym chciała. Ale wiecie co? Pomysł autorki na czas zaklęty we krwi i żelazie jest tak fajny, że daje jej kolejną szanse. Może następny tom zrzuci mnie z fotela?
"Everless" ma potencjał. A ja niczym kurka go sobie łuskam z niepotrzebnych scen w książce. I tak. Czekam na kolejną cześć. Chociaż by dla Liama.
Książkę mogę polecić. Bo zawiera w sobie dość ciekawe elementy, które w kontynuacji mogą jeszcze nieźle nami zakręcić.
https://atramentowypodroznik.blogspot.com/2019/07/everless-sara-holland.html
W Everless za pracę nie płaci się pieniędzmi. Ani jedzeniem. Biżuterią bądź przysługą też nie. W takim razie czym?
Krwią. I zaklętym w niej czasem.
Jules przeżyła traumę w dzieciństwie. Wraz z ojcem musiała uciekać z bezpiecznego Everless jak najdalej w głąb Sempery by uniknąć zemsty starszego syna władców królestwa. Chłopak próbował zabić swego młodszego brata na oczach...
2019-03-12
Są książki które biorę w ciemno do czytania, bez sprawdzania recenzji o nich - przeważnie z powodu pojawiających się w nich wątków mitologicznych. Widząc, że "Dzieci krwi i kości" są inspirowane mitologią afrykańską nie mogłam postąpić inaczej jak sięgnąć po powieść Tomi Adeyemi. Sprawę ułatwił też fakt, że otrzymałam ją w prezencie.
I...ależ ja dobrze się przy niej bawiłam!
To co odróżniało Zelie Adebola od innych mieszkańców Oriszy to kolor włosów. Biel. Barwa ta oznaczała, że dziewczyna jest ibawitką - dzieckiem maga i kosidanina, które przetrwało Obławę. Matka Zelie władała potężną magią, podobnie jak wielu podobnych jej w królestwie. Magowie posługiwali się mocami ziemi, powietrza, ognia, wody, duszy czy czasu. Mieli bezpośrednie połączenie z bóstwami opiekującymi się Oriszą. Byli zdecydowanie silniejsi niż sam król, dlatego też ich moce zagrażały bezpośrednio władcy. Przebiegły monarcha postanowił usunąć problem - mordując wszystkich magów. Przy życiu pozostawił jedynie dzieci, puste skorupki - glisty - nie posługujące się magią.
Życie Zelie nie należy do najprostszych z powodu bólu po stracie matki i prześladowań królewskiej straży. Mieszka z bratem Tzainem i ojcem, a to co spędza jej sen z powiek to rosnące wciąż podatki. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że może być gorzej póki przypadkowo nie poznaje Amari - królewskiej córki. Z dnia na dzień staje się przestępcą, najbardziej poszukiwanym zbiegiem Oriszy i jedyną nadzieją na przywrócenie magii. Zelie walczy ze sobą, swoimi mocami oraz uczuciem, które nie powinno się w ogóle narodzić. Następca tronu wraz ze swoją strażą depcze jej po piętach, a zbuntowana księżniczka okazuję się być szlachetnym człowiekiem, a nie potworem tak jak jej ojciec.
"Dzieci krwi i kości" to niewiarygodnie dobra książka wypełniona po brzegi akcją i dramatycznymi wydarzeniami. Jest w niej wszystko - niesamowite bóstwa, będące opiekunami magów, przerażające zwierzęta - lworożce czy lampartusy, tajemnicze artefakty, wyprawy skazane na porażkę czy heroiczne wyczyny bohaterów. W tych pięciuset stronach jest zamknięty niezwykły świat, dopracowany w taki sposób, że my jako czytelnicy chłoniemy go każdym porem skóry. Przygody bohaterki wsączają się w nas wraz z magią, przez co nieświadomie otwieramy drzwi dla bóstw Oriszy by mogły zagościć w naszym sercu.
W "Dzieciach krwi i kości" podobało mi się to, że bohaterowie mieli tak nietypowe odcienie skóry. Ich niesamowitej barwy karnacje pobudzały wyobraźnie - miedź, mahoń, kokosowy czy piaskowy brąz - zapisywałam je sobie w notesie by później pamiętać wspomnieć o nich w recenzji. Kolejnym cudownym elementem powieści są bóstwa stworzone przez Tomi Adeyemi - rosły niebezpiecznie w mych oczach, tak, że zapragnęłam posiadać ich talenty.
Podczas czytania natknęłam się na sceny, łudząco podobne do tych pojawiających się w książce Jaya Kristoffa "Bożogrobie", ale nie przeszkadzało mi to zupełnie. Ciężko uniknąć powielania jakiegoś schematu, kiedy na rynku jest tak wiele pozycji o podobnej tematyce. Myślę, że Tomi Adeyemi poradziła sobie znakomicie i jej świat należy do tych bardziej unikatowych.
To co nie pasowało mi w książce to historia uczucia jakie narodziło się między bohaterką a następcą tronu. Czułam dziwną sztuczność w tej relacji, ich historia rozwijała się zbyt gwałtownie i jakoś tak bez polotu. Gdyby nie ten niuans, nie miałabym się do czego przyczepić. W sumie to postać Inana dla mnie jest zbyt przewidywalna, jako jedyny nie pasował mi do świata autorki.
Jeśli osią wydarzeń miałaby być historia miłości Zelie i Inana, to nie wiem czy chciałabym czytać książkę do końca. Na szczęście walka o powrót magii do Oriszy jest tak porywająca, że inne wątki trafiły na dalszy plan.
Wojownicza i butna Zelie rozwalała system za każdym razem gdy dochodziło do starcia. Takie bohaterki są na wagę złota.
"Dzieci krwi i kości" na tyle zburzyły mą krew, że już w tej chwili chciałabym czytać o dalszych losach Zelie, Tzaina, Amari i innych. Zakończenie wprowadziło tyle znaków zapytania, że naprawdę nie wiem jak wytrzymam do premiery kolejnego tomu.
Orisza to cudowna kraina, którą i Wy musicie poznać. Magia Tomi Adeyemi naelektryzuję Was w pozytywny sposób, tak jak to uczyniła ze mną.
https://atramentowypodroznik.blogspot.com/2019/03/dzieci-krwi-i-kosci-tomi-adeyemi.html
Są książki które biorę w ciemno do czytania, bez sprawdzania recenzji o nich - przeważnie z powodu pojawiających się w nich wątków mitologicznych. Widząc, że "Dzieci krwi i kości" są inspirowane mitologią afrykańską nie mogłam postąpić inaczej jak sięgnąć po powieść Tomi Adeyemi. Sprawę ułatwił też fakt, że otrzymałam ją w prezencie.
I...ależ ja dobrze się przy niej...
O tym, że #margaretrogerson umie w tworzenie światów wiedziałam po przeczytaniu "Magii cierni". Z niecierpliwością czekałam na lekturę 'Wespertyny', bo czułam że ta historia dostarczy mi nie lada rozrywki. I nie pomyliłam się! 🤩
Artemizja żyje w świecie w którym zmarli, jeśli nie odprawiono nad nimi odpowiednich obrządków, wracają pod postacią upiorów. Tym zajmują się Szare Siostry. I Artemizja chce zostać jedną z nich. Niestety klasztor, w którym dziewczyna przyjmuje nauki, zostaje zaatakowany przez Umarłych i Artemizja stoi przed trudnym zadaniem - by ochronić siostry musi użyć świętej relikwii. Młoda adeptka uwalnia przy tym potężnego demona Piątego Rzędu i ... zaczyna się cały galimatias.
W tej książce zagrało wszystko. 😎
🔸Artemizja - bohaterka z wielkim bagażem doświadczeń. Dziewczyna skrzywdzona, wycofana społecznie ale jednocześnie bardzo odważna, poniekąd nieustraszona.
🔸Przedstawienie świata - mega plastyczne oddanie reali ponurych, nawiedzanych przez Upiory miasteczek. System klasyfikacji duchów, Szare Siostry, ich posługa i klasztory.
🔸Bohaterowie drugoplanowi - każdy otrzymał coś na tyle charakterystycznego, że pozwoliło mi to zapamiętać wszystkich towarzyszy przygód młodej Wespertyny.
🔸No i wisienka na torcie - Artemizja i jej taki trochę pasażer na gapę. Upiór Piątego Rzędu. Razem stworzyli świetny duet, ich dialogi czytało mi się najlepiej i przyznam, że ten bohater, mimo braku materialnego ciała, zabierał całą moją uwagę. 🤭🖤
'Wespertyna' to świetna młodzieżówka pozbawiona wątku romantycznego. Wciągająca historia, która pobudza znudzone serducho. 🖤👻
Mam nadzieję, że autorka nie powiedziała ostatniego słowa i jeszcze kiedyś będę miała okazję poczytać o nowych przygodach Wespertyny. 🙏
O tym, że #margaretrogerson umie w tworzenie światów wiedziałam po przeczytaniu "Magii cierni". Z niecierpliwością czekałam na lekturę 'Wespertyny', bo czułam że ta historia dostarczy mi nie lada rozrywki. I nie pomyliłam się! 🤩
więcej Pokaż mimo toArtemizja żyje w świecie w którym zmarli, jeśli nie odprawiono nad nimi odpowiednich obrządków, wracają pod postacią upiorów. Tym zajmują się...