-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-05-17
2021-01-07
to jedna z tych z jednej strony lekkich i przyjemnych historii, ale z drugiej bardzo potrzebnych. o odkrywaniu siebie, swojej tożsamości, swoich marzeń i celów. o naszym rozwoju od najmłodszych lat
to jedna z tych z jednej strony lekkich i przyjemnych historii, ale z drugiej bardzo potrzebnych. o odkrywaniu siebie, swojej tożsamości, swoich marzeń i celów. o naszym rozwoju od najmłodszych lat
Pokaż mimo to2017-08-21
Ta powieść przyciągnęła mnie okładką i obietnicą tajemnicy. Nasz kilkudniowy romans nie skończył się dobrze.
VIDEO: https://www.youtube.com/watch?v=nk7t5g5jc4c
CAŁOŚĆ + GIFY: https://www.goodreads.com/review/show/2099613115
One of us is lying jest historią typowo młodzieżową, opowiadającą o piątce uczniów. Uczniów, zaznaczę to, niezwykle stereotypowych. Oprócz jednego. Ale za długo to z nim nie posiedzimy. Bo ta piątka trafia do szkolnej kozy, po czym ten jeden nie-stereotypowy wyjątek ginie. Dlaczego i kto go zabił - będziemy rozkminiać podczas lektury.
Zalet jest niewiele. Za to problemów mam z tą powieścią mnóstwo.
Ta powieść przyciągnęła mnie okładką i obietnicą tajemnicy. Nasz kilkudniowy romans nie skończył się dobrze.
VIDEO: https://www.youtube.com/watch?v=nk7t5g5jc4c
CAŁOŚĆ + GIFY: https://www.goodreads.com/review/show/2099613115
One of us is lying jest historią typowo młodzieżową, opowiadającą o piątce uczniów. Uczniów, zaznaczę to, niezwykle stereotypowych. Oprócz jednego....
2018-12-03
O całej serii:
Szkoła dla chłopców. Zajęcia teatralne. Zamiast Les miserables wystawiają Les terribles. Potem Lease, które jest jakimś połączeniem grease i rent.
I to tyle jeśli chodzi o musical. Potem wchodzi fantastyka, bo za kulisami DZIEJE SIĘ MAGIA; wątki lgbt, bo to szkoła dla chłopów; mroczne tajemnice, bo jak magia to i villain musi być (taki trochę upiór w teatrze) i fajna, pastelowa kolorystyka. Teatr jest w zasadzie miejscem do akcji niezwiązanej stricte z teatrem. No ale jest cute. Byłabym bardziej zachwycona, gdybym nie nastawiła się typowo na musical i backstage
O całej serii:
Szkoła dla chłopców. Zajęcia teatralne. Zamiast Les miserables wystawiają Les terribles. Potem Lease, które jest jakimś połączeniem grease i rent.
I to tyle jeśli chodzi o musical. Potem wchodzi fantastyka, bo za kulisami DZIEJE SIĘ MAGIA; wątki lgbt, bo to szkoła dla chłopów; mroczne tajemnice, bo jak magia to i villain musi być (taki trochę upiór w...
2018-12-03
O całej serii:
Szkoła dla chłopców. Zajęcia teatralne. Zamiast Les miserables wystawiają Les terribles. Potem Lease, które jest jakimś połączeniem grease i rent.
I to tyle jeśli chodzi o musical. Potem wchodzi fantastyka, bo za kulisami DZIEJE SIĘ MAGIA; wątki lgbt, bo to szkoła dla chłopów; mroczne tajemnice, bo jak magia to i villain musi być (taki trochę upiór w teatrze) i fajna, pastelowa kolorystyka. Teatr jest w zasadzie miejscem do akcji niezwiązanej stricte z teatrem. No ale jest cute. Byłabym bardziej zachwycona, gdybym nie nastawiła się typowo na musical i backstage
O całej serii:
Szkoła dla chłopców. Zajęcia teatralne. Zamiast Les miserables wystawiają Les terribles. Potem Lease, które jest jakimś połączeniem grease i rent.
I to tyle jeśli chodzi o musical. Potem wchodzi fantastyka, bo za kulisami DZIEJE SIĘ MAGIA; wątki lgbt, bo to szkoła dla chłopów; mroczne tajemnice, bo jak magia to i villain musi być (taki trochę upiór w...
2018-08-10
SĄ DWIE MOŻLIWOŚCI: albo ta książka jest średnia i rozkręca się dopiero pod koniec, albo mnie już ta historia po prostu znudziła. Niech fakt, że czytałam ją przez jakieś 3-4 miesiące, coś znaczy.
POST Z CYKLU KRÓTKO I WYBREDNIE
więcej na KulturalnieWybredna.pl
Zaczęło się nieźle. Poznajemy ciąg dalszy przygód Julii, dziewczyny z magicznym dotykiem. Trochę się z tego zrobiły X-many i Czerwone Królowe. Pojawiają się nowe postacie, z których pokochałam Haidera za te jego teksty; to taki typ co nie wiadomo, czy jest badem, czy jest ok, tylko sarkazm mu się wylewa uszami + Nazeera, może jej nie polubiłam jakoś mega, ale wreszcie pojawił się ktoś z twardym charakterem, ktoś kto nie będzie biały jak ściana albo nie będzie zmieniał charakteru jak chorągiewka. I jej relacja z Kenjim to fragmenty, które czytałam z przygłupawym uśmiechem na twarzy (ja wiem, że mój każdy uśmiech jest przygłupawy, ale you know what I mean).
Tylko co się wydarzyło później?
Julia i Warner. I dziwne pomysły Mafi.
Wiecie co, uwielbiałam Warnera. Dlaczego więc nie mogłam go tu znieść? Adama nie ma za dużo, więc tym bardziej powinnam być happy. A za każdym razem, gdy na horyzoncie pojawiała się kolejna scena z Julią i Warnerem, z ich pocałunkami/kłótniami/refleksjami życiowymi (skreśl dowolne), – a język nadal jest dość poetycki i przepełniony metaforami, za które wciąż podziwiam, jeśli młodzi ludzie tak myślą – miałam ochotę ominąć te strony w nadziei, że za chwilę przyjdzie Kenji. Naprawdę. Tego. Nie. Rozumiem.
Wróćmy teraz do niedalekiej przeszłości, kiedy to Mafi zapowiedziała swoją młodzieżową trylogię o Julce. Znajdź błąd. TRYLOGIĘ? Czy ja nie czytałam właśnie czwartego tomu? A czy przypadkiem nie jest zaplanowanych ich sześć? I wiecie, ja do tego nic nie mam, prócz nawiązania do materiału o rozrastających się trylogiach , ale w Darze Julii naprawdę było czuć koniec. Wyczerpanie tematu. Może jako tako otwarte zakończenie, ale czułam się tym usatysfakcjonowana. I w Restore Me Mafi trochę jakby nie wiedziała, w którą stronę iść – teoretycznie mamy kolejne wydarzenia, akcja idzie naprzód, ale jednocześnie Hej! Julka! Opowiemy Ci teraz o Twojej przeszłości! Warner! O Twojej też! Usiądźcie i pogadajmy o szczegółach z Waszego życia, jakich nasi czytelnicy jeszcze nie znają! Zróbmy prequel, ale nie mówmy, że to prequel, bo ludzie mogą nie chcieć tego czytać. Rozumiecie? To takie wymieszanie prequela i sequela w jednej książce. Jej, powinnam chwalić oryginalność. I może i chwalę. Ale wynudziłam się jak mops i chcę wiedzieć, dlaczego. Powinna mnie interesować przeszłość bohaterów. Powinno mnie ciekawić, jakie wydarzenia wpłynęły tak na nasze postaci. Tylko coś w tym mieszaniu przeszłości z przyszłością, zmiany zachodzące w Julce jak w Tris, Warner, który kompletnie stracił dla mnie swój charakter – no nie. Po prostu nie.
I końcówka. Końcówka jest dobra, rzeczywiście te ostatnie 10% powieści podwyższy trochę ocenę tej książce, bo akcja akcja akcja, i powróciły fajne postacie, i pokazanie przeszłości nabrało jako takiego sensu, A POTEM SIĘ AKCJA URYWA I SĄ PODZIĘKOWANIA. No trochę chciałam rzucić czytnikiem, tylko szkoda mi mojego Kundelka. Ale żeby tak w momencie, w którym zaczynam się wciągać, po prostu skończyć powieść – było mi smutno. Byłam zła. Zanim się doczekam na kolejny tom (premiera za granicą w 2019 roku), to nie dość, że zapomnę co i jak, to jeszcze emocje opadną + być może jeszcze bardziej "wyrosnę" z tej historii i będę nią znudzona. Także wciąż nie jestem przekonana, czy sięgnę po kolejne tomy.
Zwalcie moje marudzenie na wiek i znużenie.
Powieść czytana w wersji anglojęzycznej
~ by Kulturalnie Wybredna Maruda
Więcej postów i zdjęć na KulturalnieWybredna.pl
April 4, 2018
> 7.0%
"cow's poop"
May 31, 2018
> 25.0%
""but you're so small"
Haider, brachu, lubię cię"
July 25, 2018
> 55.0%
"Prequel or sequel?
Trochę jakby Mafi nie mogła się zdecydować. Ale ok. O czymś być musiało."
August 5, 2018
> 77.0%
""That much whisky would destroy me."
Aaaah
But wait
Not this book"
August 8, 2018
> 86.0%
"Ou. Ok. Znaczy nie, nie ok. Znaczy... co?"
August 9, 2018
> 99.0%
"Chyba zakończenie mnie trochę zabiło.
Tylko szkoda, że dopiero teraz zaczęłam się wciągać.
I PRZEPRASZAM ILE BĘDĘ MUSIAŁA CZEKAĆ NA WYJAŚNIENIE?!"
SĄ DWIE MOŻLIWOŚCI: albo ta książka jest średnia i rozkręca się dopiero pod koniec, albo mnie już ta historia po prostu znudziła. Niech fakt, że czytałam ją przez jakieś 3-4 miesiące, coś znaczy.
POST Z CYKLU KRÓTKO I WYBREDNIE
więcej na KulturalnieWybredna.pl
Zaczęło się nieźle. Poznajemy ciąg dalszy przygód Julii, dziewczyny z magicznym dotykiem. Trochę się z tego...
2017-12-17
Należę do tej dziwnej części świata, która Neila Patricka Harrisa nie poznała w sitcomach z matką w tytule, ale w jego musicalowych odsłonach - po raz pierwszy zobaczyłam go w Glee, potem pokochałam za numery na otwarciach nagród Tony. Jego osobowość jest nie do zastąpienia (nawet przez Cordena, so sorry), więc kiedy dowiedziałam się, że Neil napisał książkę (nawet, jeśli jakąś jej część, na spółkę z jakimś ghostwriterem, ale wierzę, że tak nie było) i do tego książkę, która z zarysu fabuły przypomina mi mix Szóstki Wron oraz filmu Now You See Me wiedziałam, że od razu muszę ją kupić i przeczytać.
I teraz mały edicik: Szóstka Wron i Iluzja dla młodszych odbiorców.
Jak się bowiem okazuje, The Magic Mistfits opowiada o chłopcu interesującym się iluzją i specjalizującym się w umiejętności "znikania" przedmiotów. Gdy dostrzega, że jego zdolności są wykorzystywane przez wujka do kradzieży, postanawia uciec z domu (nie wiem, gdzie w tym czasie jest jakiś kurator czy coś). MAGICZNYM sposobem trafia do MAGICZNEGO świata, stając jednak między młotem a kowadłem - dołączyć do zastraszających go złodziejaszków, czy młodej ekipy zdolnych magików? (dobra, wybór teoretycznie nie jest trudny, ale coś się w książce dziać musi).
Od pierwszych stron historii czuć w niej styl i poczucie humoru Harrisa (nie wiem, jak, ale czytając, słyszałam w głowie jego głos). Nigdy nie było wiadomo, kiedy wyskoczy ze swoim żartem tym bardziej, że w lekturze zawarto... rozrywkowe wstawki? Często narracja przerywana jest przez autora, który chce coś nam powiedzieć, wyjaśnić, albo zapytać "sorry, że przerywam, ale chcę wiedzieć, czy Wam się podoba?". Wtrąca też wyjaśnienie zagadek, aby czytelnik mógł sam poćwiczyć trik z monetą, albo ukrywa w tekście coś, po czego odkryciu robi się aaaahaaaa (ale prosi, żeby tego nie zdradzać, więc nic nie mówię).
Pewnie nie ocenię tej powieści właściwie, bo dla młodego odbiorcy będzie to fajna, pełna przygód i tajemnic młodzieżówka. Dla kogoś dorosłego jest jednak dość naiwna, z kiepsko zarysowanymi bohaterami, z których każdy jest niemal taki sam. Ogólnie jestem z lekka zawiedziona, ale tylko dlatego, że nie mam tych dziesięciu-piętnastu lat mniej (na Sławka, ależ się teraz poczułam staro!). Więc jeżeli macie do 15 lat i lubicie takie klimaty - polecam. Później można sobie odpuścić.
Należę do tej dziwnej części świata, która Neila Patricka Harrisa nie poznała w sitcomach z matką w tytule, ale w jego musicalowych odsłonach - po raz pierwszy zobaczyłam go w Glee, potem pokochałam za numery na otwarciach nagród Tony. Jego osobowość jest nie do zastąpienia (nawet przez Cordena, so sorry), więc kiedy dowiedziałam się, że Neil napisał książkę (nawet, jeśli...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10
Zawsze odczuwam pewien strach sięgając po każdą kolejną powieść Colleen Hoover. To w końcu królowa new adult, nad której twórczością zachwytów nie ma końca, a ja zbyt często czułam lekkie rozczarowanie po lekturze. Tym razem sięgnęłam po książkę, która nie miała jeszcze swojej polskiej premiery i którą pokochałam, tak naprawdę pokochałam, dopiero po przeczytaniu ostatniego zdania.
Confess to, jak wskazuje tytuł, opowieść o wyznaniach. Poznajemy dwójkę głównych bohaterów, na których spoczywa rola naszych narratorów. Jest Owen, o zabawnych inicjałach OMG, malujący obrazy i sprzedający je za niebotyczne sumy. Tematyka, w jakiej się obraca, to ilustrowanie anonimowych wyznań grzechów i żalów, które ludzie pozostawiają mu zapisane na karteczkach. Pewnego dnia do jego mini galerii trafia Auburn, decydująca się na zarobienie pieniędzy przez pomoc Owenowi w przyjmowaniu klientów. Między nimi rodzi się uczucie, jednak nie tak płytkie i powierzchowne, jak możecie podejrzewać, ponieważ główne problemy bohaterów będą rozgrywać się poza studiem artysty.
I think love is a hard word to define," I say to her. "You can love a lot of things about a person but still not love the whole person."
Przyznam, że ta historia nie zachwyciła mnie od początku. Zaczęła się dość zwyczajnie, młodzieżowo, jak każda książka z tego gatunku. Schemat chcą, ale nie mogą lub chcą, ale coś ich dzieli był wiadomy, zazwyczaj zmieniało się tylko to, co rzeczywiście nie daje być razem dwójce zakochanych. Ta opowieść jest jednak inna. Chociaż motyw walki o miłość pojawić się musiał, w wypadku Confess jest... inny. Książka stopniowo przeradza się z młodzieżowego romansidła w historię dojrzałą, życiową, poruszającą, przez którą wciąż przewija się temat sztuki oraz przez którą zaczynamy z lekką obawą spoglądać na naszą rodzinę i wybranego partnera.
Historia opisana w Confess staję się opowieścią bardzo rodzinną. O matkach, ojcach, partnerach, dzieciach i domowych zwierzątkach, o przeszłości i przyszłości. To wszystko niejako naprawdę może stać się naszym bliskim czy sąsiadom i być może jej sens dotrze z większą siłą do osób dojrzałych, które założyły własne rodziny i lepiej zrozumieją bohaterów. Którzy wiedzą, że czasem, dla dobra rodziny i najbliższych, trzeba się poświęcać i zrezygnować z własnych marzeń i pragnień.
Książka wygląda pięknie, ponieważ Colleen Hoover znalazła kogoś do pomocy w jej tworzeniu. Danny O'Connor zajął się stroną graficzną powieści, urozmaicając tekst o miniaturki obrazów, które domyślnie namalował Owen. Dzięki temu opowieść ta zyskuje na swej prawdziwości, a my czujemy zupełnie inny klimat i zapach farb olejnych delikatnie spowija naszą wyobraźnię.
I'll love you forever. Even when I can't.
Tę historię uznałam również ze specyficzną z perspektywy, iż nie wywarła na mnie ogromnego wpływu i wrażenia wow przed przeczytaniem epilogu. Epilog bowiem, co równie niespotykane, jest jakby prologiem i zamiast przyszłości, wskazuje nam przeszłość. Dopiero po zaznajomieniu się z nim odkrywamy prawdziwy sens całego Confess, odtwarzamy w pamięci wszystkie przeczytane przed chwilą wydarzenia i spoglądamy na nie w zupełnie inny sposób - bo już wiemy co, tak naprawdę, za nimi stało. Gdyby Colleen zdecydowała się standardowo umieścić przeszłość przed przyszłością, nie odczulibyśmy tej wyjątkowości, zaskoczenia i chęci, by przeczytać całość jeszcze raz - teraz, gdy już wiemy "dlaczego".
Confess jest wyjątkowe. I inne. Czy odebrałam je tak dlatego, że czytając w oryginale docierały do mnie pewne dwuznaczności i klimat, który traci się przy tłumaczeniu? Nie wiem. Mimo wszystko mam nadzieję, że już wkrótce ujrzymy ją na półkach polskich księgarń.
http://secret-books.blogspot.com/2016/09/love-is-fate-confess-colleen-hoover-in.html
Zawsze odczuwam pewien strach sięgając po każdą kolejną powieść Colleen Hoover. To w końcu królowa new adult, nad której twórczością zachwytów nie ma końca, a ja zbyt często czułam lekkie rozczarowanie po lekturze. Tym razem sięgnęłam po książkę, która nie miała jeszcze swojej polskiej premiery i którą pokochałam, tak naprawdę pokochałam, dopiero po przeczytaniu ostatniego...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12
Colleen Hoover ma w sobie coś takiego, że nawet, kiedy pisze tę samą historię, tylko z innej perspektywy, to i tak nas zaskakuje i zachwyca. No, ale co, kiedy w książce mieliśmy już dwie perspektywy? No problem, zrobimy trzecią.
W Maybe Someday poznaliśmy Ridge'a i Sydney, dwójkę, dla której muzyka jest najważniejszą rzeczną na świecie. Ich przyjacielem jest niejaki Warren poszukujący miłości swojego życia. Ale... Cofnijmy się do momentu, gdy Ridge i Sydney jeszcze się nie znali.
Ciąg dalszy:
http://secret-books.blogspot.com/2015/12/a-moze-nie-maybe-not-colleen-hoover-in.html
Colleen Hoover ma w sobie coś takiego, że nawet, kiedy pisze tę samą historię, tylko z innej perspektywy, to i tak nas zaskakuje i zachwyca. No, ale co, kiedy w książce mieliśmy już dwie perspektywy? No problem, zrobimy trzecią.
W Maybe Someday poznaliśmy Ridge'a i Sydney, dwójkę, dla której muzyka jest najważniejszą rzeczną na świecie. Ich przyjacielem jest niejaki Warren...
2015-12
Dziś kilka słów o serii, która bezapelacyjnie podbiła moje serce, do której będę wracać i której nie zamierzam wyrzucić z pamięci. Dziś o serii Zatraceni Rachel Van Dyken, czyli o Utracie, Toxic i Wstydzie wydanych przez wydawnictwo Feeria Young oraz o nowelce Fearless, tomie 2.5, który nie ukazał się w Polsce.
Nasza przygoda rozpoczyna się od spotkania z bogatym Westonem, opiekunem roku na studiach, oraz uczennicą Kierstin. Dochodzi do oczywistego romansu i nie ma co ukrywać, większość wydarzeń jest dość przesłodzona. A jednak - już dawno żadnej książce nie dałam oceny 10/10. W tej części poznamy również Gabe'a i Lisę, którzy staną się głównymi bohaterami kolejnych tomów. I o ile Utrata była dość słodka i wzruszająca w taki romantyczny sposób, tak kolejne części fundują nam więcej mroku, tragedii życiowych, dramatów i destrukcji, po których długo nie będziemy mogli dojść do siebie.
Ciąg dalszy: http://secret-books.blogspot.com/2015/12/zatraceni-od-rachel-van-dyken.html
Dziś kilka słów o serii, która bezapelacyjnie podbiła moje serce, do której będę wracać i której nie zamierzam wyrzucić z pamięci. Dziś o serii Zatraceni Rachel Van Dyken, czyli o Utracie, Toxic i Wstydzie wydanych przez wydawnictwo Feeria Young oraz o nowelce Fearless, tomie 2.5, który nie ukazał się w Polsce.
Nasza przygoda rozpoczyna się od spotkania z bogatym Westonem,...
2015-09
http://secret-books.blogspot.com/2015/10/in-inglisz-fearless-rachel-van-dyken.html
RECENZJA NIE ZAWIERA SPOILERÓW POPRZEDNICH TOMÓW!
Czasem zdarza się, że kończymy jakąś serię i czegoś nam w niej brakuje. Że potrzebujemy więcej i dalej, a przewrócenie ostatniej strony sprawia nam ból. Autorzy czasami chcą nam pomóc w niedoli i dopisują kilka rozdziałów. Co Wy czuliście po zakończeniu serii Zatraceni Rachel Van Dyken? A dokładniej – po zakończeniu jej dwóch tomów?
Fearless to tom 2,5 serii, którą znamy w Polsce jako Zatraceni i to właśnie wtedy proponuję po nią sięgnąć – po zakończeniu Utraty i Toxic i przed rozpoczęciem Wstydu. Jako że dwie pierwsze części kończą się w dość otwarty sposób, tu mamy okazję poznać dalszy przebieg niektórych wydarzeń. Wrócimy do historii Wesa i Kierstin, których pokochałam w Utracie, wspomnimy o Gabe i Taylor z Toxic, a także otrzymamy drobny, a zarazem tajemniczy wstęp do Wstydu, który z pewnością zachęci nas do sięgnięcia po zakończenie tej trylogii.
Ciąg dalszy:
http://secret-books.blogspot.com/2015/10/in-inglisz-fearless-rachel-van-dyken.html
http://secret-books.blogspot.com/2015/10/in-inglisz-fearless-rachel-van-dyken.html
RECENZJA NIE ZAWIERA SPOILERÓW POPRZEDNICH TOMÓW!
Czasem zdarza się, że kończymy jakąś serię i czegoś nam w niej brakuje. Że potrzebujemy więcej i dalej, a przewrócenie ostatniej strony sprawia nam ból. Autorzy czasami chcą nam pomóc w niedoli i dopisują kilka rozdziałów. Co Wy czuliście po...
Powieść typowo young adultowa, przewidywalna, uroczo romantyczna i romantycznie urocza. Ale ma w sobie coś takiego, że chce się czytać dalej, że wciągnęło. Może dlatego, że między wierszami kryje się coś więcej: kwestia toksycznych związków, planowania przyszłości, wybierania priorytetów życiowych czy rodziny, która robi wszystko dla swoich dzieci oraz tychże dzieci, które starają się ich nie rozczarować. Chyba czegoś takiego teraz potrzebowałam.
Myślę, że spodoba się osobom, które lubią k-dramy (bo główna bohaterka posiłkuje się ich scenariuszami, by zdobyć chłopaka), ale tak naprawdę w to miejsce można podłożyć komedie romantyczne i też będzie pasować :D Sympatyczne, young adultowe i lekko geekowskie romansidło. Taki słodki vibe "Do wszystkich chłopców, których kochałam". Totalnie.
Powieść typowo young adultowa, przewidywalna, uroczo romantyczna i romantycznie urocza. Ale ma w sobie coś takiego, że chce się czytać dalej, że wciągnęło. Może dlatego, że między wierszami kryje się coś więcej: kwestia toksycznych związków, planowania przyszłości, wybierania priorytetów życiowych czy rodziny, która robi wszystko dla swoich dzieci oraz tychże dzieci, które...
więcej Pokaż mimo to