rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Sięgnęłam po Kinga, bo chciałam coś niewymagającego na okres wakacyjny. I pod tym względem nie mam zastrzeżeń, czytałam z ochotą, szczególnie trzymały mnie przy lekturze kolejne fazy "opętania" mieszkańców (jednakże przyznaję się, że przeczytawszy tekst na tylnej okładce, myślałam chodzi o inny rodzaj "opętania"). Charakterystycznie King rozpisuje się na każdy możliwy poboczny temat - historia głównej bohaterki, jej przyjaciela, mieszkańców, samego miasteczka...o ile pierwsze 50 stron dotyczy wątku głównego, to kolejne 150 nie wnosi nic. Ale człowiek brnął dalej i opłaciło się.
Na tym zresztą polega chyba fenomen powieści Kinga - większość to grubaśne tomiszcza, gdzie faktyczną fabułę stanowi może 50% stron a reszta to wszystko i nic, tak naprawdę. Jednak ludzie siedzą i czytają, bo to przecież KING, więc W KOŃCU coś się MUSI zacząć dziać.

Całkiem milusi horror sci-fi dla wytrwałych.

Sięgnęłam po Kinga, bo chciałam coś niewymagającego na okres wakacyjny. I pod tym względem nie mam zastrzeżeń, czytałam z ochotą, szczególnie trzymały mnie przy lekturze kolejne fazy "opętania" mieszkańców (jednakże przyznaję się, że przeczytawszy tekst na tylnej okładce, myślałam chodzi o inny rodzaj "opętania"). Charakterystycznie King rozpisuje się na każdy możliwy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiedziałam, o czym "Granica" jest, jednak nie sądziłam, że będzie aż tak mętnie napisana. Po przeczytaniu 50 stron stwierdziłam, że szkoda mi czasu i oczu, bo zaczynały boleć już po paru akapitach. Nie uważam każdej lektury szkolnej z założenia za gniot, no ale ta była wyjątkowo nieprzyjemna.

Wiedziałam, o czym "Granica" jest, jednak nie sądziłam, że będzie aż tak mętnie napisana. Po przeczytaniu 50 stron stwierdziłam, że szkoda mi czasu i oczu, bo zaczynały boleć już po paru akapitach. Nie uważam każdej lektury szkolnej z założenia za gniot, no ale ta była wyjątkowo nieprzyjemna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia dobitnie smutna na tle Paryża raz to tętniącego życiem, raz pochmurnego i ponurego, Paryża widzianego z okna, ogrodu, uliczki...dużo, dużo Paryża.
Po pewnym czasie od przeczytania "Kartki miłości" i po wielu rozmyśleniach, które nie wiem czemu spowodowała powieść Zoli, odnoszę wrażenie, że jest to książka o braku czegoś w życiu głównej bohaterki, czegoś czego nie zaznała w czasie, w którym powinno się owo coś zdarzyć. Nawet nie chodzi tu o konkretne zdarzenie, tylko raczej o uczucia, stan ducha. Niestety, "uzupełnienie" tego braku kończy się tragicznie.

Historia dobitnie smutna na tle Paryża raz to tętniącego życiem, raz pochmurnego i ponurego, Paryża widzianego z okna, ogrodu, uliczki...dużo, dużo Paryża.
Po pewnym czasie od przeczytania "Kartki miłości" i po wielu rozmyśleniach, które nie wiem czemu spowodowała powieść Zoli, odnoszę wrażenie, że jest to książka o braku czegoś w życiu głównej bohaterki, czegoś czego nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W życiu obejrzałam nie jedno, nie dwa, nie dziesięć, ale znaaacznie więcej anime yaoi/shonen-ai, mang parę też mi się nawinęło, więc już chyba mało co może mnie w tej materii zaskoczyć. Bo powiedzmy sobie szczerze, po pewnym zagłębieniu się w tym gatunku brak już naprawdę bardzo oryginalnych historii...więc można skupić się bardziej na ładnie wyrysowanych bohaterach :> No i "Croquis" też jakiś bardzo oryginalny nie jest, jeśli chodzi o fabułę i postacie, ale mimo to bardzo przyjemy :) Jest to pierwsza i jedyna manga, jaką mam przyjemność posiadać w domu, więc ma dla mnie wyjątkową wartość - nikomu nie oddam :3
"Moja pierwsza miłość" spodobało mi się znacznie bardziej niż tytułowy "Croquis". To taka "pięknie smutna" opowiastka, ach, ta nieumiejętność pokazania prawdziwych uczuć, ach, ta pierwsza miłość...

W życiu obejrzałam nie jedno, nie dwa, nie dziesięć, ale znaaacznie więcej anime yaoi/shonen-ai, mang parę też mi się nawinęło, więc już chyba mało co może mnie w tej materii zaskoczyć. Bo powiedzmy sobie szczerze, po pewnym zagłębieniu się w tym gatunku brak już naprawdę bardzo oryginalnych historii...więc można skupić się bardziej na ładnie wyrysowanych bohaterach : No i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznaję, że ciężko ocenić mi tą książkę w sposób, aby kogoś do niej zachęcić czy od niej odstraszyć. Powiem, że pomimo niesamowitej dłużyzny czytania(nie chodzi tu nawet o same opisy, ale choć moje wydanie miało niecałe 250 stron, to miałam wrażenie, że niektóre fragmenty ciągną się w nieskończoność, a stron wcale nie ubywa do końca)i dość, nie, bardzo pesymistycznej wymowy, udało mi się ją docenić, aczkolwiek nie wiem, czy jest to odpowiednie słowo. Może dlatego, że miałam okazje przeczytać ją na spokojnie, bez perspektywy sprawdzianu z treści lektury za 3 dni.
Daje subiektywne 5/10 naprawdę tylko za niektóre epizody, pięknie opisaną scenę końcową z rozdziału "O zmierzchu" i z powodu własnego zainteresowania literaturą oraz życiem w XIX wieku.

Przyznaję, że ciężko ocenić mi tą książkę w sposób, aby kogoś do niej zachęcić czy od niej odstraszyć. Powiem, że pomimo niesamowitej dłużyzny czytania(nie chodzi tu nawet o same opisy, ale choć moje wydanie miało niecałe 250 stron, to miałam wrażenie, że niektóre fragmenty ciągną się w nieskończoność, a stron wcale nie ubywa do końca)i dość, nie, bardzo pesymistycznej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wojna światów" została już wielokrotnie oceniona, zrecenzowana i przeanalizowana pod wszystkimi względami- jako książka tworząca podwaliny science-fiction, jako powieść o wojnie i społeczeństwie, jako klasyka literatury sama w sobie, przy czym określana jest najczęściej jako niezwykła, przerażająca, uniwersalna, niesamowita...
Tutaj więc nie miałabym nic więcej do dodania.

Jednak mój obraz o utworze Wellsa dopełniło posłowie Stanisława Lema. Dzięki temu dostrzegłam jeszcze jedną płaszczyznę. Lem to przecież pokolenie, które doświadczyło wojnę naprawdę, a "Wojna światów", usuwając jej międzyplanetarny motyw, to, według niego, opis tych właśnie przeżyć typowo wojennych, gdzie ludzie zamieniają się w drapieżników i ofiary(jak Marsjanie i rodzaj ludzki). My, czytając, owszem, wyobrażamy sobie przerażenie, masowy popłoch, zastanawiamy się czy w takiej sytuacji lepiej przeżyć, czy może umrzeć, ale co innego wyobrażać sobie a poczuć na własnej skórze.(trzeba dopowiedzieć, że sam Wells żadnej wojny nie doświadczył)

Na zakończenie- "(...)wizjonerstwo fantastyki okazuje się o tyle sprawdzalne, o ile potrafi z wyimaginowanych elementów złożyć rzeczywistość potwierdzoną przez historyczne doświadczenie." S.Lem

"Wojna światów" została już wielokrotnie oceniona, zrecenzowana i przeanalizowana pod wszystkimi względami- jako książka tworząca podwaliny science-fiction, jako powieść o wojnie i społeczeństwie, jako klasyka literatury sama w sobie, przy czym określana jest najczęściej jako niezwykła, przerażająca, uniwersalna, niesamowita...
Tutaj więc nie miałabym nic więcej do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No, no, no, miłe zaskoczenie, bo NAPRAWDĘ się coś działo przez większą część powieści,no,no,no. Sądziłam lub w sumie bałam się, że "Italczyk..." będzie podobny do "Tajemnic zamku Udolpho" i nie zaprzeczam wcale podobieństwa obu romansów, jednak ten pierwszy jest znacznie mniej przepoetyzowany i, jakby to ująć, żywszy. Niemniej jednak bohaterowie stworzeni według tego samego szablonu - Ellena, biedna, porwana, przy czym znacznie bardziej powściągliwa i rozsądna niż Vincentio di Vivaldi, jako prawdziwy oddany kochanek pędzi za porywaczami, aby w końcu wylądować w..., powodowani próżnymi namiętnościami markiza di Vivaldi i ojciec Schedoni, a to tego tajemniczy głos w ruinach, podróże od klasztoru do klasztoru, wielka miłość, wielkie zło, nieodkryte więzy rodzinne, bogate opisy przyrody...brzmi patetycznie(?)
Teraz może i patrzy się z lekkim politowaniem na stare romanse, ale na przełomie XVIII/XIX wieku to były prawdziwe hiciory...

No, no, no, miłe zaskoczenie, bo NAPRAWDĘ się coś działo przez większą część powieści,no,no,no. Sądziłam lub w sumie bałam się, że "Italczyk..." będzie podobny do "Tajemnic zamku Udolpho" i nie zaprzeczam wcale podobieństwa obu romansów, jednak ten pierwszy jest znacznie mniej przepoetyzowany i, jakby to ująć, żywszy. Niemniej jednak bohaterowie stworzeni według tego samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja opinia o Izabeli: jeszcze nigdy tak bardzo nienawidziłam postaci z książki, za każdym razem, kiedy pojawiała się wspaniała panna Łęcka, szlak mnie trafiał, jeszcze moja imienniczka jak na złość. Rozumiem, że zepsuło ją życie salonów, ale mózg własny miała...(?)
Moja opinia o Wokulskim: szkoda mi go było przez całą powieść, chociaż sam mógł się wcześniej otrząść.

Moja opinia o Izabeli: jeszcze nigdy tak bardzo nienawidziłam postaci z książki, za każdym razem, kiedy pojawiała się wspaniała panna Łęcka, szlak mnie trafiał, jeszcze moja imienniczka jak na złość. Rozumiem, że zepsuło ją życie salonów, ale mózg własny miała...(?)
Moja opinia o Wokulskim: szkoda mi go było przez całą powieść, chociaż sam mógł się wcześniej otrząść.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Polska Winkelriedem narodów!"
i chop-siup na chmurę!

"Polska Winkelriedem narodów!"
i chop-siup na chmurę!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rozumiem, że "Dziady" to wielkie dzieło polskiej literatury, ale jednak treść i forma odstrasza kolejne pokolenia.
Co do autora - Mickiewicz jest dla mnie przede wszystkim twórcą nastrojowych "Ballad i romansów", o "Dziadach" i omawianiu "Pana Tadeusza" wolę nie pamiętać. Kunszt Mickiewicza jest niezaprzeczalny, jednak tematyki dwóch ostatnich zdzierżyć nie mogę.

Rozumiem, że "Dziady" to wielkie dzieło polskiej literatury, ale jednak treść i forma odstrasza kolejne pokolenia.
Co do autora - Mickiewicz jest dla mnie przede wszystkim twórcą nastrojowych "Ballad i romansów", o "Dziadach" i omawianiu "Pana Tadeusza" wolę nie pamiętać. Kunszt Mickiewicza jest niezaprzeczalny, jednak tematyki dwóch ostatnich zdzierżyć nie mogę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dlaczego oznaczyłam książkę jednocześnie jako "Przeczytane" i "Z różnych powodów niedoczytane"? Nie dotrwałam nawet do końca I aktu, a wolałabym, żeby nie zalegała na półce "Chcę przeczytać", bo NIE CHCĘ.

Dlaczego oznaczyłam książkę jednocześnie jako "Przeczytane" i "Z różnych powodów niedoczytane"? Nie dotrwałam nawet do końca I aktu, a wolałabym, żeby nie zalegała na półce "Chcę przeczytać", bo NIE CHCĘ.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pięć plusów właściwie tylko za postać smoczycy.
Mając na uwadze wiek autora można pogratulować wytrwałości, bo książka całkiem obszerna, ale czy to faktycznie było potrzebne. Nadmienię, że "Eragon" służył mi jako audiobook przy sprzątaniu, bo do czytania nigdy bym nie przysiadła.
Przekalkowanie klasycznych schematów high fantasy, nic więcej.

Pięć plusów właściwie tylko za postać smoczycy.
Mając na uwadze wiek autora można pogratulować wytrwałości, bo książka całkiem obszerna, ale czy to faktycznie było potrzebne. Nadmienię, że "Eragon" służył mi jako audiobook przy sprzątaniu, bo do czytania nigdy bym nie przysiadła.
Przekalkowanie klasycznych schematów high fantasy, nic więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O ile "Ostatniemu życzeniu" nie potrafiłam dać 10 gwiazdek z czystym sumieniem, tu już nie mam żadnych wątpliwości. Za klimat, za postacie, za język, za wspaniałe wprowadzenie do słowiańskiego świata, za rozmyślania, za wszystko.

O ile "Ostatniemu życzeniu" nie potrafiłam dać 10 gwiazdek z czystym sumieniem, tu już nie mam żadnych wątpliwości. Za klimat, za postacie, za język, za wspaniałe wprowadzenie do słowiańskiego świata, za rozmyślania, za wszystko.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Każdy, kto kiedyś mieszkał na wsi wie, że zawsze znajdzie się tam przynajmniej jeden staruszek-pijaczyna opowiadający niestworzone historie czy to na trzeźwo, czy po kilku głębszych. Typowa postać wpisana w polski krajobraz, taki ot, Jakub Wędrowycz.
Książka bardzo oryginalna jak na fantastykę i bardzo dobrze. Żadnej nadmiernej epickości, wyniosłych rozważań i całej reszty stanowiącej szablon literatury fantasy. Wędrowicz ma do czynienia zarówno z duchami i ufoludkami, potworami i...mafią. Oczywiście wszystko w alkoholowym zatraceniu.
Wystarczy podejść z dużym dystansem, a można się nieźle uśmiać (szczególnie opowiadanie "Bajeczka dla wnuczka").

Każdy, kto kiedyś mieszkał na wsi wie, że zawsze znajdzie się tam przynajmniej jeden staruszek-pijaczyna opowiadający niestworzone historie czy to na trzeźwo, czy po kilku głębszych. Typowa postać wpisana w polski krajobraz, taki ot, Jakub Wędrowycz.
Książka bardzo oryginalna jak na fantastykę i bardzo dobrze. Żadnej nadmiernej epickości, wyniosłych rozważań i całej reszty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie odmawiam Lemowi kunsztu pisarskiego, ale to jednak nie mój klimat.

Nie odmawiam Lemowi kunsztu pisarskiego, ale to jednak nie mój klimat.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Proponuje nie robić dużych przerw w czasie czytania, bo można się pogubić, czyja historia jest właśnie opowiadana. Więcej zastrzeżeń? Brak.

Proponuje nie robić dużych przerw w czasie czytania, bo można się pogubić, czyja historia jest właśnie opowiadana. Więcej zastrzeżeń? Brak.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Głębsza refleksja nad treścią trwała może jakąś godzinę po skończeniu książki a potem uleciało. Chyba nie działają na mnie te opowieści o sile duszy itp.
Jednak ciekawa, nie oceniam źle.

Głębsza refleksja nad treścią trwała może jakąś godzinę po skończeniu książki a potem uleciało. Chyba nie działają na mnie te opowieści o sile duszy itp.
Jednak ciekawa, nie oceniam źle.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niezwykli bohaterowie, we współczesnych książkach już jest takich coraz mniej. Całkowicie oddani, wierni, nieustępliwi, gotowi, aby wędrować drogą swojego przeznaczenia.
Poznajemy fakty niezbyt chwalebne dla instytucji Kościoła, rzeczy, o których nie dowiemy się z żadnego podręcznika do historii. Narrator jest obojętny, więc nie ma w opowieści żadnej nachalności.

Niezwykli bohaterowie, we współczesnych książkach już jest takich coraz mniej. Całkowicie oddani, wierni, nieustępliwi, gotowi, aby wędrować drogą swojego przeznaczenia.
Poznajemy fakty niezbyt chwalebne dla instytucji Kościoła, rzeczy, o których nie dowiemy się z żadnego podręcznika do historii. Narrator jest obojętny, więc nie ma w opowieści żadnej nachalności.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nieprzedramatyzowana i nawet ciekawa historia. Trochę humoru, trochę intrygi, trochę akcji. Główna bohaterka posiada bardzo konkretny charakter, zachowuje się dość nietypowo jak na panienkę z dobrego domu, ale jest to plus dla książki. Cóż, 200 lat temu otwartość kobiety na salonach nie była raczej mile widziana.
Sympatyczny okazał się wątek Sally i sir Johna.
Myśli i zachowania bohaterów bardzo ludzkie, bez płaczących z byle nieszczęścia niewiast i nijakich panów.
Ogólnie - można przeczytać, nic bardzo nie irytuje, ale super zachwytów też nie ma. Jeżeli ktoś nie przepada za czasami angielskiej regencji, to może niech lepiej poszuka czegoś innego. Jeśli przeciwnie, to polecam, bo autorka uraczyła nas wieloma opisami, przede wszystkim strojów.

Nieprzedramatyzowana i nawet ciekawa historia. Trochę humoru, trochę intrygi, trochę akcji. Główna bohaterka posiada bardzo konkretny charakter, zachowuje się dość nietypowo jak na panienkę z dobrego domu, ale jest to plus dla książki. Cóż, 200 lat temu otwartość kobiety na salonach nie była raczej mile widziana.
Sympatyczny okazał się wątek Sally i sir Johna.
Myśli i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Geniusz. Geniusz. Geniusz.
Coś dla zatwardziałych fanów PRAWDZIWYCH powieści grozy i horrorów. Właściwie tylko jedno opowiadanie nie przypadło mi do gustu, a mianowicie "Tajemnica Marii Roget". Pogubiłam się trochę. A odkrycie owej tajemnicy nie jest już tak zaskakujące, jak choćby w "Zabóstwie przy rue Morgue".
Jeszcze raz - geniusz. W każdym słowie, w każdym zdaniu. Poe'mu cześć i chwała na wieki.

Geniusz. Geniusz. Geniusz.
Coś dla zatwardziałych fanów PRAWDZIWYCH powieści grozy i horrorów. Właściwie tylko jedno opowiadanie nie przypadło mi do gustu, a mianowicie "Tajemnica Marii Roget". Pogubiłam się trochę. A odkrycie owej tajemnicy nie jest już tak zaskakujące, jak choćby w "Zabóstwie przy rue Morgue".
Jeszcze raz - geniusz. W każdym słowie, w każdym zdaniu....

więcej Pokaż mimo to