-
ArtykułySEXEDPL poleca: najlepsze audiobooki (nie tylko) o seksie w StorytelLubimyCzytać1
-
ArtykułyTom Bombadil wreszcie na ekranie, nowi „Bridgertonowie”, a „Sherlock Holmes 3” jednak powstanie?Konrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz4
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński37
Biblioteczka
2024-05-03
2024-04-22
2024-04-03
2024-03-28
Jeśli dba się o zbawienie duszy, winno się wracać do Makuszyńskiego nie rzadziej niż raz w roku.
(W tym przypadku - zbiór opowiadań, nie zawsze równy, średnia jest jednak wysoka, współczesny czytelnik może mieć jedynie problem z tekstem na temat cnót niewieścich, reszta - opowieści o nieszczęsnym Dornie szukającym małżonki, o wygnanym z piekła czarcie co to niczego bardziej nie pragnie, jeno tylko zemrzeć i do piekła wrócić, historia prawdziwa niedźwiedzia z Zakopanego i inne - wchodzą jak miód)
Jeśli dba się o zbawienie duszy, winno się wracać do Makuszyńskiego nie rzadziej niż raz w roku.
(W tym przypadku - zbiór opowiadań, nie zawsze równy, średnia jest jednak wysoka, współczesny czytelnik może mieć jedynie problem z tekstem na temat cnót niewieścich, reszta - opowieści o nieszczęsnym Dornie szukającym małżonki, o wygnanym z piekła czarcie co to niczego...
2024-03-22
W pamięć zapadnie z pewnością gęste tworzywo, z którego opowieść jest ulepiona, ascetyczna, pamiętnikowa historia jednego z braci konfraterni katów, w świecie tak odmiennym, że zanim zdążymy złapać jakieś podobieństwa z tym, który znamy, leżymy już głęboko pogrzebani pod całymi zwałami opowieści z legend, z przyszłości tak dalekiej, że nasza odległa przyszłość jest tutaj zaledwie mitycznym, starożytnym echem. Fajnie.
W pamięć zapadnie z pewnością gęste tworzywo, z którego opowieść jest ulepiona, ascetyczna, pamiętnikowa historia jednego z braci konfraterni katów, w świecie tak odmiennym, że zanim zdążymy złapać jakieś podobieństwa z tym, który znamy, leżymy już głęboko pogrzebani pod całymi zwałami opowieści z legend, z przyszłości tak dalekiej, że nasza odległa przyszłość jest tutaj...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-11
2024-03-01
Ta książka to dialog młodego ze starym - pierwsza jej część - SPOTKANIA Z NAUKĄ, to wydany na nowo zbiór esejów młodego jeszcze Michała Hellera - we wstępie pisze o nim, że dziś nie napisałby takiej książki, bo żeby tak o nauce pisać trzeba być młodym, trzeba mieć przed sobą wiele lat. I te słowa z wstępu nadały całości jakiś melancholijny wydźwięk. Odruchowo porównywałem to pisanie z pisaniem starszego już księdza Hellera, które znam lepiej.
Najbardziej uderza ta droga, którą autor przechodzi, a wraz z nim nauka. Wciąż interesują go i poruszają te same tematy, wraz z czasem co prawda coraz lepiej i obszerniej rozumiane, ale to rozumienie nie pozbawia ich elementu tajemnicy, za którą autor, jako naukowiec goni. Pytania o matematyczność świata, o to, dlaczego świat pozwala się badać i o to dlaczego tak dobrze nam to idzie, brzmią w pisaniu księdza Hellera przez dekady. Wychodzi na to, że nauka jest swego rodzaju drogą, która trwa i w której się trwa, stopniowo się zmieniając, pozostając wciąż tym samym.
Druga część książki, JAK BYĆ UCZONYM, to zbiór kilku krótkich tekstów wiekowego już autora, który niejako spotyka się z młodym sobą i tak jak tej pierwszej części nie mógłby napisać ktoś stary, tak samo tej drugiej, nie mógłby napisać żaden młokos. To pisanie człowieka, który poświęcił nauce życie, spędził z nią kilka dekad, wychował kilka nowych pokoleń naukowców, dobrze wie, że nauka bywa to trudna pani (w kontekście natury świata i jego "badalności" przytaczane jest w książce zdanie Einsteina: "Pan Bóg jest wyrafinowany ale nie złośliwy"). To praktyczny opis życia poddanego nauce. Od zagospodarowania czasu wolnego, przez organizację pracy, aż po wielką wagę wypoczynku. To też wielki rachunek tego co zyskuje się i tego, co się traci poddając swoje życie tym rygorom.
To spotkanie jednego Hellera z drugim mocno mnie kupuje, momentami wręcz wzrusza, mimo, że książka ma czysto popularnonaukowy wydźwięk, jej walory humanistyczne poupychane między słowami są świetne!
Ta książka to dialog młodego ze starym - pierwsza jej część - SPOTKANIA Z NAUKĄ, to wydany na nowo zbiór esejów młodego jeszcze Michała Hellera - we wstępie pisze o nim, że dziś nie napisałby takiej książki, bo żeby tak o nauce pisać trzeba być młodym, trzeba mieć przed sobą wiele lat. I te słowa z wstępu nadały całości jakiś melancholijny wydźwięk. Odruchowo porównywałem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-30
Kolejny dobry i solidny krok w serii Wymiary. Klasyczna już powieść grozo-sciencefictionowa, pozostaje wciąż świeża, doskonale realizując zetknięcie z nieznanym, przy okazji wpychając bohaterów w obłęd i mieszając w społeczności małego amerykańskiego miasteczka. Dobre, polecam.
Kolejny dobry i solidny krok w serii Wymiary. Klasyczna już powieść grozo-sciencefictionowa, pozostaje wciąż świeża, doskonale realizując zetknięcie z nieznanym, przy okazji wpychając bohaterów w obłęd i mieszając w społeczności małego amerykańskiego miasteczka. Dobre, polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-22
Świetne postapo, świetne w dużej mierze dzięki temu, że umieszczono je tutaj, u nas, na swojskiej ziemi polskiej. No bo co mnie obchodzą amerykańskie pustkowia albo ruskie metro po końcu świata - to są światy obce i fakt że się kończą wcale mnie nie przeraża. Natomiast przemierzanie zniszczonych ziem polskich robi zupełnie inne, głębsze i lepsze wrażenie. Chyba o to w postapo chodzi, żeby przemijanie świata było możliwie dotkliwe - no i tutaj jest - bo to jest nasz świat.
Poza tym dużo akcji, ciekawi bohaterowie, dwie-trzy skrzące relacje, rozbudowany krajobraz społeczno-polityczny (a raczej jego namiastka, po tym jak wszystko padło i rodzić muszą się nowe twory państwowo-plemienne).
Polecajka!
Świetne postapo, świetne w dużej mierze dzięki temu, że umieszczono je tutaj, u nas, na swojskiej ziemi polskiej. No bo co mnie obchodzą amerykańskie pustkowia albo ruskie metro po końcu świata - to są światy obce i fakt że się kończą wcale mnie nie przeraża. Natomiast przemierzanie zniszczonych ziem polskich robi zupełnie inne, głębsze i lepsze wrażenie. Chyba o to w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-11-25
Książka bardzo dobra, a ze względu na lokalny koloryt - przeinaczoną wersję Poznania, w którym swego czasu trochę pożyłem, choć co to było za życie - mogę powiedzieć, że bardzo dobra i wyjątkowa.
Dla fanów miejskich legend, weird fiction i innych creepy-rzeczy doskonała. Kilka całkiem ciekawych i naprawdę mrocznych opowiadań, przeplecionych niespodziewanie, tam gdzie trzeba, odpowiednią porcją humoru, nadającą całości niezwykłą lekkość.
Solidna polecajka!
Książka bardzo dobra, a ze względu na lokalny koloryt - przeinaczoną wersję Poznania, w którym swego czasu trochę pożyłem, choć co to było za życie - mogę powiedzieć, że bardzo dobra i wyjątkowa.
Dla fanów miejskich legend, weird fiction i innych creepy-rzeczy doskonała. Kilka całkiem ciekawych i naprawdę mrocznych opowiadań, przeplecionych niespodziewanie, tam gdzie...
2023-10-31
2023-11-21
2023-11-14
2023-11-07
2023-10-18
Książka jest doskonała. Stylizacja na starożytne eposy i święte księgi (w niebywałym tłumaczeniu Macieja Płazy) sprawiła, że miałem poczucie czytania nie tyle fantastyki, co prawdziwych tekstów jakiejś pradawnej, zapomnianej cywilizacji.
Wielkie święto opowieści, samo sedno i sens literatury jako takiej. Kto umie czytać, przeczytać powinien.
Książka jest doskonała. Stylizacja na starożytne eposy i święte księgi (w niebywałym tłumaczeniu Macieja Płazy) sprawiła, że miałem poczucie czytania nie tyle fantastyki, co prawdziwych tekstów jakiejś pradawnej, zapomnianej cywilizacji.
Wielkie święto opowieści, samo sedno i sens literatury jako takiej. Kto umie czytać, przeczytać powinien.
2023-08-16
To jest pełne życia, tętniące i rozmaite pisanie o żywym świecie. Autor jest tutaj zachwyconym świadkiem, który swoją relację ze świata chłodzi głębszym namysłem i odniesieniem do mnóstwa treści kultury i popkultury. Właśnie – w pisaniu Gołębiowskiego ważne jest to, że często odwołuje się do kultury popularnej jako źródła pewnych prawd o nas i o świecie – źródła cokolwiek szczerego, gdyż te prawdy często wygłaszane są tam mimochodem i niezamierzenie.
Główną osią książki jest duchowe ożywienie epoki Dzieci Kwiatów, wraz z jej wzlotami i upadkami. Autor zauważa, że u podstaw kontrkultury lat sześćdziesiątych stoi głód bardzo podobny do głodu napędzającego ruchy chrześcijańskie. Po dekadach negacji i powolnego wygaszania duchowych warstw kultury, po dekadach gotowych i skutecznych rozwiązań, w których kult pracy i dobrobyt są fundamentem spokojnego bycia, człowiek znowu staje się głodny, znowu się buntuje przeciwko swojemu miejscu w świecie i społeczeństwie. Wielkie rozczarowanie prowadzi do poszukiwań, poszukiwania prowadzą – oczywiście – do błądzenia, ale także do wyrywania światu pewnych okruchów prawdy, małych światełek.
Wzlot i upadek kontrkultury są tutaj pewną prawdą o człowieku, o tym, że jest jakiś głód do zapełnienia. Głód prawdziwości i szczerości, głód prawdziwego bycia w świecie, namacalnego spotkania ze światem, z innym, z sobą samym (do tego głodu powrócę pod koniec, przy opisaniu pierwszego działu).
Książka składa się z kilku działów szeroko komentujących pewne zagadnienia kultury i duchowości XIX, XX i XXI wieku, w których pojawienie się hipisowskiej kontrkultury jest momentem ważnym, w pewien sposób przełomowym, ale ważne są też drogi, które do niego prowadzą – dział poświęcony kontrkulturze jest co prawda najobszerniejszy, pozostałe nie ustępują mu jednak wagą i znaczeniem. Wspólnie tworzą krajobraz do rozważań o kondycji człowieka na przestrzeni ostatnich wieków, o tym, jaki świat sobie budujemy, w jakim myślunku żyjemy.
Przeczytamy zatem o schyłku XIX wieku, w którym wybrzmiewa głośne hasło „Bóg umarł!”. W dziale Metafizyka coca-coli wejdziemy w świat popartu połowy XX wieku. Przyjrzymy się poezji XIX wieku – wróciłem do Antoniego Langego i Wacława Rolicz-Liedera których swego czasu po rozmowach z autorem oczytywałem. Zahaczymy o kino z naciskiem na Antonioniego i Godarda, przesłuchamy muzykę wielu twórców – z wszystkich tych skrawków wyłoni się krajobraz kulturowy będący podstawą rozkwitu kontrkultury, krajobraz w którym głód duchowości po prostu musiał zakwitnąć.
Książkę rozpoczyna dział Spotkania z rzeczywistością, dział, trochę przewrotnie w kontekście całej książki, skupia się nie na kulturze a na naturze. Niemal całą jego treścią jest namacalne, dosłowne doświadczenie świata, w którym duchowość zdaje się być czymś na miejscu, czymś głęboko zakotwiczonym w całym świecie, naturalną reakcją na niego. Autor wszędzie dostrzega dowody na istnienie. Z tekstów zawartych w tym dziele płynie jakiś niezwykły pokój i cisza, które dać mogą namacalność i dosłowność świata. Jest tu mnóstwo momentów zatrzymania – patrzenie na zachód słońca, wieczór po dniu przepełnionym pracą, zmywanie kurzu po długiej wędrówce dnia.
I ten pokój płynący z pierwszych tekstów książki porywa mnie zupełnie, to taki głęboki wdech przed wzięciem się za ciężką pracę przyglądania się kulturze w kolejnych segmentach. Są tam teksty, które czytałem po kilka razy – wiele z nich stanowi odrębną całość, do której warto co jakiś czas powracać, przeżywać na nowo, przypominać sobie o pewnych prawdach, które życie w swoim pędzie z nas wytrząsa. I chociaż całość książki jest dobra, to właśnie te momenty są najmocniejsze, to jest takie pisanie, które ocala. Przynajmniej mnie ocala. Dzięki za te słowa, Michał!
No i jest jeszcze dział ostatni: Dodatek. Jak sama nazwa zdaje się sugerować, składa się on z tekstów luźno poruszających się w tematyce książki, zbyt odległych by wpasować je w konkretne części a jednocześnie zbyt bliskich, by się w niej nie znaleźć. Jest tu genialny Czuły narrator Ewangelii, do którego od czasu do czasu chcę wracać. Są Daremne zmartwychwstanie i Kiedy kultura traci Boga, niezwykle brutalnie komentujące współczesny zachodni myślunek i pewne rozdwojenie – kultura zachodnia zdaje się już mówić innym językiem, operować innymi pojęciami, zdaje się być momentami niezdolna do zrozumienia pojęć i obrazów z których przecież wyrosła, co nie przeszkadza jej w szerokim komentowaniu i interpretowaniu tychże.
Całość książki polecam zwłaszcza osobom zainteresowanym kulturą lat 60. minionego wieku, oraz nieco szerzej – duchowością kultury. Są tu też, jak mówiłem, momenty, które odbieram totalnie osobiście i dogłębnie, które polecam nie tylko do jednorazowej lektury, ale też do ciągłych powrotów, które sam praktykował pewnie będę.
To jest pełne życia, tętniące i rozmaite pisanie o żywym świecie. Autor jest tutaj zachwyconym świadkiem, który swoją relację ze świata chłodzi głębszym namysłem i odniesieniem do mnóstwa treści kultury i popkultury. Właśnie – w pisaniu Gołębiowskiego ważne jest to, że często odwołuje się do kultury popularnej jako źródła pewnych prawd o nas i o świecie – źródła cokolwiek...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-14
2023-08-12
2023-05-21
Po pierwszym tomie księgi całości - opowieści co prawda prostej, ale też niezwykle zwartej, gęstej, pełnej emocji i akcji - w ręce łapię tom drugi, Króla Bezmiarów i po jego lekturze jestem cokolwiek zaskoczony, bo książka jest zwyczajnie słaba (choć ma momenty).
Chyba głównym problemem jest tutaj brak wyraźnego środka ciężkości - całość podzielona jest na trzy części i nie może się zdecydować o kim tak naprawdę opowiada. Przez pierwszą setkę stron mamy antybohatera A i gdy już się do niego przyzwyczaimy, zostaje zastąpiony przez bohaterkę B - przygody tej zaczynają rozkręcać się na nowo pod okiem bohatera C.
Tutaj autor zrobił cięcie, zakończył część pierwszą, rozpoczął drugą, główne role powierzając dwóm bohaterkom D i E (które potem zamienią się rolami, bo to bliźniaczki są), spokrewnionym co prawda z bohaterką B, tamta jednak aż do trzeciej części niemalże znika z planu zdjęciowego. Zamiast tego pojawia się wyciągnięta z części pierwszej bohaterka... F? Tak, to już F... Mam świadomość, jak brzmi ten opis, właśnie tak, w dużym uproszczeniu, wygląda rozkład wątków w książce.
Po wszystkim nie wiem nawet kto koniec końców jest tym tytułowym Królem Bezmiarów - to znaczy wiem, bohater C przewija się przez całą książkę, ale czy odgrywa aż taką rolę, żeby trafić do tytułu? No nie do końca.
Książka jest jednak słaba, nie zaś fatalna - samo pisarskie tworzywo jest tutaj w porządku i aż boli fakt, że pojawia się tu całkiem sporo wątków, które przynoszą co prawda jakąś radość z czytania, ale żaden z nich nie rozwija się w pełni - albo zostaje wygaszony, albo niknie przykryty kolejnym genialnym - w zamyśle autora - zwrotem akcji. Niedobrze.
Gdyby rozpisać to na trylogię i dać każdej opowieści wybrzmieć w pełni, pewnie byłoby pięknie. No bo cholera - fantasy w pirackiej stylistyce brzmi pięknie i aż prosi się o lepszą realizację. Szkoda, że poszło tak jak poszło, zwłaszcza, że Feliks W. Kres zdążył już w tej serii napisać książkę genialną, z czego wynika, że solidnie pisać potrafił. W przekonaniu tym zresztą planuję się utwierdzić, kolejne tomy już czekają na półce.
Po pierwszym tomie księgi całości - opowieści co prawda prostej, ale też niezwykle zwartej, gęstej, pełnej emocji i akcji - w ręce łapię tom drugi, Króla Bezmiarów i po jego lekturze jestem cokolwiek zaskoczony, bo książka jest zwyczajnie słaba (choć ma momenty).
Chyba głównym problemem jest tutaj brak wyraźnego środka ciężkości - całość podzielona jest na trzy części i...
2023-04-07
W trzech czwartych lektury złapałem się na tym, że mocno kibicuję bohaterom, że życzę im jak najlepiej. Chwilę później przypomniałem sobie, że przecież czytam Twardocha i że naiwny ze mnie człowiek.
W trzech czwartych lektury złapałem się na tym, że mocno kibicuję bohaterom, że życzę im jak najlepiej. Chwilę później przypomniałem sobie, że przecież czytam Twardocha i że naiwny ze mnie człowiek.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to