-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-06-27
Anna Karenina jest żoną dystyngowanego, starszego mężczyzny i prowadzi przy nim monotonne i stabilne życie. Kobieta to również szczęśliwa matka, która stara się urozmaicić sobie egzystencję licznymi balami i przyjęciami. Nudę swojego małżeństwa zauważa w chwili, gdy spotyka przystojnego hrabiego Wrońskiego. Co wyniknie z tej znajomości?
Jeszcze niedawno literaturę rosyjską omijałam szerokim łukiem, ale nie dlatego, iż mi się nie spodobała (w ogóle takiej nie czytywałam). Bałam się nieznanego rejonu prozy, którego jeszcze nie zbadałam. Jak się okazało, lęk ten, był zupełnie irracjonalny, a ja zakochałam się w prozie największego azjatyckiego kraju. Najpierw zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, szkolna lektura, "Zbrodnia i Kara" pana Dostojewskiego, a teraz "Anna Karenina" Tołstoja, jaka stała się jedną z moich najlepszych przeczytanych książek tego roku. Dlaczego? Czytajcie dalej.
Przede wszystkim pokochałam niesamowity wachlarz bohaterów, jakich stworzył pan Tołstoj. Tytułowa Anna jest piękną, zmysłową i bardzo inteligentną kobietą, która daje się ponieść swoim emocjom, niczym każda pełnokrwista przedstawicielka płci pięknej. Autor tak dobrze wykreował tą postać, iż trudno mi było uwierzyć, że należy tylko do świata literackiej fikcji. Takie same emocje wzbudził we mnie hrabia Wroński. Przystojny, niezwykle męski, zapisał się na stałe na mojej liście książkowych mężów. On i Anna tworzą coś niesamowitego, taką mieszaninę gwałtownych uczuć. Czytanie opisów ich relacji, emocji, było zajęciem niesamowicie fascynującym. Aleksiej Karenin również zdobył moją przychylność. Jest zupełnym przeciwieństwem gorącego Wrońskiego - dżentelmenem spokojnym i z klasą, za którym niejedna chciałaby pójść (ja chwilami również;D ).
Bohaterowie bohaterami, fabuła fabułą, ale jednym z najważniejszych czynników, jakie urzekły mnie w tej pozycji, jest niesamowity język i piękny rosyjski rozmach, który opisuje. Dlatego tak bardzo kocham sięgać po klasykę, ponieważ tylko tam mogę zagłębić się w strony, a nawet rozdziały niemal poetyckich opisów krajobrazów, postaci, wnętrz. Coś cudownego. Nawet w uwielbianej przeze mnie literaturze angielskiej i francuskiej (tej XIX-wiecznej), nie znajdziecie takiej, można powiedzieć kolokwialnie, epickości w wyrażaniu obrazu widzianego słowami.
Komu polecam zagłębienie się w losy Anny Kareniny i innych bohaterów? Wszystkim, na prawdę wszystkim. Nie zależnie, czy jesteś kobietą czy mężczyzną. Pokochasz tą powieść tak samo, jak ja, ponieważ to kawał pięknej literatury, który każdy powinien znać.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Anna Karenina jest żoną dystyngowanego, starszego mężczyzny i prowadzi przy nim monotonne i stabilne życie. Kobieta to również szczęśliwa matka, która stara się urozmaicić sobie egzystencję licznymi balami i przyjęciami. Nudę swojego małżeństwa zauważa w chwili, gdy spotyka przystojnego hrabiego Wrońskiego. Co wyniknie z tej znajomości?
Jeszcze niedawno literaturę rosyjską...
Książka ma niezwykły układ fabularny. Oto poznajemy sześć historii, rozgrywających się w zupełnie różnych czasach, których uczestnikami są kompletnie odmienni ludzie. Obserwujemy wydarzenia umiejscowione w XIX wieku, czasach międzywojennych, współczesnych oraz domniemanej dalekiej przyszłości. Pierwszymi są dzieje Adama Ewinga, który pisze dziennik podczas rejsu przez Pacyfik. Owy twór trafia do rąk bohatera drugiej opowieści, zafascynowanego lekturą, tworzy utwór muzyczny, będący dziełem jego życia. Mężczyzna koresponduje ze swoim przyjacielem, fizykiem, a listy odnajduje współczesna dziennikarka, znająca naukowca i przeprowadzająca śledztwo w sprawie elektrowni jądrowych. Materiał kobiety trafia do wydawcy, siłą zamkniętego w domu starców. Jego dzieje zostają sfilmowane i owy obraz ogląda w przyszłości Sonmi-451 - klon, mający więcej uczuć niż ludzie. Potem obserwujemy życie pasterza Zachariasza, starającego się przeżyć po upadku cywilizacji.
Konwencja jest niesamowita, prawda? Ja od razu się nią zachwyciłam i sposobem umiejscowienia wszystkich opowiadań. Ja przestawiłam Wam je w chronologiczny sposób. Powieść ma jednak budowę klamrową, przypominającą nieco konstrukcję wachlarza: historia Ewinga -> kompozytor -> dziennikarka -> wydawca -> Sonmi -> pasterz -> Sonmi -> wydawca -> dziennikarka -> kompozytor -> Ewing.
Co najciekawsze każdy segment różni się stylistyką - odnajdziemy tutaj dziennik, powieść epistolarną, sensacyjną, wywiad i inne. Mitchell zadbał o wszystkie szczegóły - stylizacja językowa pamiętnika Ewinga zachwyca, choć zdaję sobie sprawę, że na początku może zniechęcić czytelników nie przyzwyczajonych do tego typu form. Gwarantuję jednak wspaniałą lekturę, jeśli tylko zechcecie "wkręcić" się w ten świat.
Spotkałam się z opiniami czytelników, który wystawiali słabą ocenę "Atlasowi Chmur", ponieważ nie wiedzieli w gruncie rzeczy o czym jest ta powieść. Ja myślę, że po prostu o ludziach i ich małych decyzjach, mających wiele znaczenia w przyszłości. Odnajduję wiele nawiązań do reinkarnacji i efektu motyla. Sądzę, iż Mitchell pragnął pokazać czytelnikowi: warto czasami się zatrzymać i przemyśleć kilka razy własne wybory, uświadomić sobie, jak dla nas - w sumie banał - może zmienić życie potomnych.
Książka, mimo iż poruszająca poważne kwestie, nie raz rozbawiła mnie do łez. Uczyniła to szczególnie historia wydawcy. Jej czarny humor do dziś sprawia uśmiech na mojej twarzy. Pokazuje to uniwersalność powieści Mitchella. Dlatego też, uważam że każdy powinien po nią sięgnąć. Dla wielu nie będzie łatwo, ale wierzę, iż docenicie jej nietypowy i bardzo ważny przekaz, ponieważ tak jak głosi okładka: "Nic nie jest przypadkowe".
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Książka ma niezwykły układ fabularny. Oto poznajemy sześć historii, rozgrywających się w zupełnie różnych czasach, których uczestnikami są kompletnie odmienni ludzie. Obserwujemy wydarzenia umiejscowione w XIX wieku, czasach międzywojennych, współczesnych oraz domniemanej dalekiej przyszłości. Pierwszymi są dzieje Adama Ewinga, który pisze dziennik podczas rejsu przez...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka jest pierwszą częścią trylogii poświęconej amerykańskiej wojnie secesyjnej. Rozgrywała się ona w latach 1861-1865. Był to najkrwawszy konflikt, wiele wymiarowy i bardzo trudny do załagodzenia. Autor przenosi nas w kilka lat przed atakiem na Fort Sumter i decyzją Karoliny Południowej o secesji i pozwala obserwować wydarzenia z punktu widzenia czterech wybitnych dowódców Unii i Konfederacji: Roberta Edwarda Lee, Winfielda Scotta Hancooka, Thomasa Johnatana Jacksona i Joshua Lawrence'a Chamberlaina. Obserwujemy, jak ci wielcy bohaterowie reagowali na coraz bardziej napiętą sytuację w kraju. Widzimy ich podczas pierwszych bitew, którymi dowodzą. Patrzymy z ciężkim sercem jak giną ich podwładni, jak tęsknią za żonami i dziećmi. Ten tom obejmuje czas do czerwca 1863 tuż przed bitwą pod Gettysburgiem.
Ta powieść jest FENOMENALNA. Opowiada o wybitnych dowódcach w sposób cholernie interesujący. Poznajemy ich ze wszystkimi wadami jakie posiadali, z dziwnymi przyzwyczajeniami i słabościami. Pan Shaara zadbał o doskonałe podłoże źródłowe i książka może być idealnym podręcznikiem do historii Stanów Zjednoczonych.
Pierwsza część powieści jest względnie spokojna, ale autor doskonale dawkuje napięcie. Przy samym końcu, kiedy czytałam o przebiegu bitwy pod Chancellorsville, niemal obgryzałam paznokcie. Front przesuwał się z każdą minutą, a ja już nie widziałam komu kibicować z tego wszystkiego (choć i tak wiedziałam, kto wygra;D).
Zakończenie dosłownie złamało mi serce i niemal doprowadziło do łez. Kiedyś, ucząc się o tych wydarzeniach, nie zrobiło to na mnie tak wielkiego wrażenia, a czytając "Bogów i Generałów" zupełnie się rozsypałam. Nie będę Wam zdradzać, co to za wydarzenie. Ci, którzy znają co nieco przebieg tej wojny, domyślą się, o co mi chodzi. W każdym razie pozostawiło to w mojej czytelniczej duszy wielkie pęknięcie i efekt katharsis zmiótł mnie niemal totalnie, jak wiatr miota suchymi liśćmi. Nie wiedziałam co ze sobą począć:( Rzadko kiedy trafiam na książki, które w taki sposób mogą mnie poruszyć.
Przy recenzji "Przeminęło z wiatrem", mówiłam Wam, że jestem sympatykiem Konfederacji, ale tutaj nie potrafiłam się zdecydować, po której stronie jestem. System narracji zastosowany przez autora sprawił, że poczułam sympatię do jednej i drugiej strony. Wszak może to dlatego, że jeszcze nie nadszedł czas generała Shermana, którego nigdy nie polubię, o nie!
Ubolewam trochę, że bardzo mało było Joshua Chamberlaina, jaki zdobył moje serce odwagą i mądrością na polu bitwy.
Podsumowując - pozycja jak najbardziej wartościowa i interesująca! Dla koneserów historii, ale i dla czytelników lubujących się w wojennej zawierusze i bohaterskich czynach. Jestem pewna, że Shaara Was oczaruje swoim warsztatem:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Książka jest pierwszą częścią trylogii poświęconej amerykańskiej wojnie secesyjnej. Rozgrywała się ona w latach 1861-1865. Był to najkrwawszy konflikt, wiele wymiarowy i bardzo trudny do załagodzenia. Autor przenosi nas w kilka lat przed atakiem na Fort Sumter i decyzją Karoliny Południowej o secesji i pozwala obserwować wydarzenia z punktu widzenia czterech wybitnych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka przenosi nas do roku 1873 do wiktoriańskiego Londynu, ale nie takiego znanego z kart historii. Obok przystojnych dżentelmenów w cylindrach i pięknych damach strojnych w gorsety, na ulicach miasta przechadzają się wszelakie magiczne stworzenia i zdecydowanie nie są one dobrze nastawione do człowieka. Co jest zrozumiałe, rząd postanawia utworzyć specjalny organ mający na celu ujarzmienie tego paranormalnego zjawiska. A my, oczarowani czytelnicy obserwujemy tę walkę z perspektywy trzech niezwykłych bohaterów - tajemniczego Clovisa LaFaya, nadinspektora Johna Dobsona oraz jego siostry Alicji Dobson. I za ich sprawą wpadamy zupełnie w niesamowity świat i z zapartym tchem śledzimy akcję:)
Zakochałam się w książce Anny Lange. Nie mogę uwierzyć, że ta pani debiutuję tą powieścią, ponieważ pisze w sposób wzbudzający mój zachwyt. Uważam za doskonały pomysł - przedstawić alternatywną wersję wiktoriańskiego Londynu i nadać mu tak mroczny klimat, pełen magii i zagadek, a do tego przedstawić kilka prawdziwych faktów z życia ludzi tamtego okresu. Przy lekturze bawiłam się świetnie i jestem pewna, iż każdy znajdzie w tej powieści coś, co go zafascynuje. Pochłania się ją "na raz" - język, humor i mnóstwo akcji z pewnością przy tym pomaga. Zaręczam, że nie będziecie się przy niej nudzić:)
Nade wszystko ukochałam bohaterów wykreowanych przez autorkę. Te postacie są pełnokrwiste, niebanalne i takie... realne. Trudno jest mi uwierzyć, iż powstały tylko w umyśle pisarki. Największe wrażenie zrobiła na mnie oczywiście damska część z trio protagonistów. Alicję polubiłam już od jej pierwszego "występu" na kartach "Clovisa...". W niezwykły sposób łączy w sobie mentalność XIX-wiecznej kobiety walczącej o swoje prawa i rolę w tym alternatywnym magicznym świecie. Mężczyźni również zwracają na siebie uwagę. Właśnie to jest najlepsze w tej powieści - istne studium charakterów. Uwielbiam także humor jaki wręcz wysypuje się chwilami z dialogów. Uśmiechnęłam się nie raz śledząc rozmowy bohaterów.
Wspomniałam już wcześniej, iż powieść przedstawia pewne fakty z życia mieszkańców XIX-wiecznego Londynu. Są to pewne smaczki, które sprawiają wielką radość takiej miłośniczce historii tamtego okresu. Książka bowiem nie tylko bawi, ale nawiązuje do, na przykład, egzystencji biednych dzieci, jakie były wykorzystywane do ciężkiej pracy w ogromnych fabrykach industrialnej Anglii. Ukazana również zostaje walka kobiet o swoje prawa, chociaż w nieco odmiennej formie:)
Chciałabym również wspomnieć, że bardzo podoba mi się strona wizualna książki. Okładka jest PRZECUDOWNA. Kiedy po raz pierwszy dotknęłam tego dzieła, nie mogłam się napatrzeć. Pozycja pod względem graficznym to sam zachwyt:) SQN nigdy nie zawodzi pod tym względem, więc nie powinnam się dziwić, ale nie sądziłam, iż jest tak doskonale w rzeczywistości.
Już teraz - kilka dni po lekturze - marzę o tym, by przeczytać kolejną książkę Anny Lange. Sądzę, że stanie się jedną z moich ukochanych autorek. Czekam wobec tego z niecierpliwością na jej kolejne pozycje, a Was serdecznie zachęcam do zagłębienia się w magiczny świat alternatywnego Londynu:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Książka przenosi nas do roku 1873 do wiktoriańskiego Londynu, ale nie takiego znanego z kart historii. Obok przystojnych dżentelmenów w cylindrach i pięknych damach strojnych w gorsety, na ulicach miasta przechadzają się wszelakie magiczne stworzenia i zdecydowanie nie są one dobrze nastawione do człowieka. Co jest zrozumiałe, rząd postanawia utworzyć specjalny organ mający...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rodzina Creedów pragnie rozpocząć na nowo życie. Przeprowadza się z tłocznego Chicago do maleńkiego Ludlow. Tam, w wiejskiej przystani natury i ciszy, znajdują idealną siedzibę, ale czy bezpieczną? Bardzo blisko przebiega niezwykle ruchliwa i niebezpieczna droga uczęszczana przez ogromne składy ciężarowe, a w lesie znajduje się niezmiernie tajemnicze miejsce - Cmętarz Zwieżąt - stworzone przez dzieci, które utraciwszy w różnych przypadkach (najczęściej na drodze) traciły swoje zwierzątka domowe, chciały mieć dla nich miejsce pochówku. Błędy ortograficzne w pisowni nazwy zamierzone - nie każdy maluch zna poprawną pisownię. Sielanka rodzinna nie trwa długo, ponieważ los bywa okrutny, a teraz wziął sobie na cel Creedów.
"Cmętarz Zwieżąt" jest podobno jedną z najlepszych, jak nie najlepszą powieścią Kinga. Nie znam jeszcze tak dobrze jego twórczości, by samej to stwierdzić, ale dostrzegam ogromną wyjątkowość tego dzieła. Jest nim niewątpliwie. Niesamowity klimat stworzony przez autora odczuwam jeszcze do dziś dotykając okładki książki, mimo iż od przeczytania minął już spory kawałek czasu. Za co kocham tę odsłonę Króla? Przede wszystkim za niezwykłe operowanie emocjami. Podczas lektury doświadczyłam pełnego ich wachlarza - od wesołości, aż po ogromny lęk. Tak samo, jak w "Lśnieniu" największą rolę odgrywa granie na odczuciach czytelnika.
Niezmiernie podobało mi się w "Cmętarzu Zwieżąt" nawiązanie do kultury indiańskiej i do pochówku zmarłych tamże. Stworzył doskonałą podszewkę dla powieści i nadało jej ogromnej pełno krwistości, aż trudno uwierzyć, że to tylko fikcja. Kolejną ogromną zaletą jest sam Cmętarz Zwieżąt - miejsce mistyczne i niesamowite. Sam pomysł był genialny i przerażający, ale zagrał na mojej wyobraźni doskonale, tak samo jak zwierzęcy "główny bohater". Mamy tutaj bowiem kotka syna naszego protagonisty. Uwielbiam koty, ale Church w pewnym momencie sprawił, iż od tamtej chwili patrzę na te zwierzęta nieco inaczej. W fotel kompletnie wbiło mnie zakończenie powieści. Było piorunujące i wciąż pamiętam ogromne napięcie każdego mięśnia na ciele, gdy czytałam ostatnie strony.
Jestem po raz kolejny zachwycona. King wkrada się coraz bardziej do mojego czytelniczego serducha, serwując mi zupełnie nowe i fascynujące literackie doświadczenia. Mam nadzieję, że kolejna jego książka, którą przeczytam, będzie tak samo dobra, jak ta i "Lśnienie". Polecam fanom mocnych wrażeń.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Rodzina Creedów pragnie rozpocząć na nowo życie. Przeprowadza się z tłocznego Chicago do maleńkiego Ludlow. Tam, w wiejskiej przystani natury i ciszy, znajdują idealną siedzibę, ale czy bezpieczną? Bardzo blisko przebiega niezwykle ruchliwa i niebezpieczna droga uczęszczana przez ogromne składy ciężarowe, a w lesie znajduje się niezmiernie tajemnicze miejsce - Cmętarz...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka została podzielona na cztery główne wątki, kręcące się wokół odrębnych bohaterów. Autor daje nam poznać niedoszłego chirurga, który po niechcianym epizodzie bycia żołnierzem, zostaje niewolnikiem. Obserwujemy także młodą dziewczynę, pochodzącą z szlacheckiego - wcześniej bogatego, dziś zubożałego - rodu. Kobieta postanawia z odwagą ratować swoją rodzinę od niechybnej zguby. Bohaterem jest także Arcyksiążę, mający największą władzę w królestwie, choć jest drugą osobą po królu. Nie wiemy jednak, co nim kieruje. Jeszcze wiele innych zagadek z nim związanych musimy odkryć. Ostatnim protagonistą jest skrytobójca, będący zmuszanym do mordowania, które jest sprzeczne z jego naturą. Kto i po co to robi? Na to pytanie sami musicie już sobie odpowiedzieć:)
"Droga Królów" to ogromna powieść. Ogromna to mało powiedziane - nie chodzi tutaj tylko o niemal 1000 stron maszynopisu - a także niezmiernie złożoną konstrukcję i świat przedstawiony. Podobnie, jak w "Grze o Tron" na samym początku trudno połapać się w mnogości wątków, bohaterów i miejsc. Zaręczam Was jednak, że jeśli poświęcicie odrobinę więcej uwagi na pierwsze stronice, zatoniecie w opowieści tak samo, jak ja i ją pokochacie. "Droga Królów" to bowiem niezwykła książka, powieść, od której nie można się oderwać:)
Pozycja ta otwiera kolejny cykl Sandersona i jest przeogromnym prologiem do kolejnych wydarzeń. Czuć to przez całą fabułę. Miałam wrażenie, że autor nie odkrył jeszcze wszystkich kart, mimo iż "Droga Królów" jest tak fenomenalną publikacją. Wbiła mnie w fotel jeszcze bardziej niż saga Martina. Po tamtej spodziewałam się bowiem fajerwerków, po tej nie aż tak i dałam się zaskoczyć. Co najbardziej podoba mi się w owej powieści? Niezwykła prostota i jednoczesna oryginalność. Tego bardzo brakuje w literaturze fantasy, a Sanderson świetnie uzupełnił lukę. Stworzył historię przypominającą niezmiernie złożone uniwersa gier komputerowych typu The Elder Scrolls - tak przynajmniej mi się kojarzy, szczególnie świat magii.
Upodobałam sobie także bohaterów. Delinar jest moim ulubionym. Autor doskonale poradził sobie z jego wykreowaniem. To honorowy i godzien naśladowania mężczyzna. Fantastycznym wątkiem w książce jest jego przemiana, którą z zapartym tchem się obserwuje. Bardzo intrygującą postacią jest także Kaladin. Przyjemnie czytało mi się wszelkie wzmianki o nim oraz o jego relacji z Syl. Sama magia i niesamowitość. Mogłabym się rozpływać w nieskończoność:)
Polecam Wam z całego serca pierwszy tom "Archiwum burzowego światła". To ogromny kawał wspaniałej przygody, którą zachwyci się zarówno fan takowych klimatów, jak i osoba, sięgająca po raz pierwszy po Sandersona czy tego typu literaturę.
http://przewodnik-czytelniczy.blogpot.com
Książka została podzielona na cztery główne wątki, kręcące się wokół odrębnych bohaterów. Autor daje nam poznać niedoszłego chirurga, który po niechcianym epizodzie bycia żołnierzem, zostaje niewolnikiem. Obserwujemy także młodą dziewczynę, pochodzącą z szlacheckiego - wcześniej bogatego, dziś zubożałego - rodu. Kobieta postanawia z odwagą ratować swoją rodzinę od...
więcej mniej Pokaż mimo to
Państwo Bennetowie z niepokojem zastanawiają się nad losem swoich córek. Nie są zbyt zamożni, a panny są już w odpowiednim wieku na małżeństwo. Kiedy nieopodal pojawia się przystojny i bogaty młodzieniec, pojawia się w nich nadzieja na poprawę losu młodych kobiet.
"Duma i uprzedzenie" to najlepsza powieść Jane Austen, niezaprzeczalnie! Według mnie, autorka zamknęła w niej wszystkie swoje walory i stworzyła opowieść godną podziwu. Mamy tutaj wszystko - angielski humor, który jest subtelny i bardzo zabawny, wachlarz ludzkich charakterów, od wyniosłego pana Darcy'ego do miłego Bingley'a i doskonałe opisy życia prowincji za czasów panowania królowej Wiktorii. Właściwie to tym ostatnim najbardziej się zachwycam, ponieważ jestem wielką pasjonatką tego okresu historycznego, co nie trudno, z resztą, nie zauważyć:)
A co jeszcze mnie urzekło? Oczywiście pan Darcy!:) To chyba nic dziwnego - niemal każda kobieta uwielbia tego bohatera po lekturze. Ja uważam, iż to wspaniale skonstruowana postać. Jest takim, współcześnie mówiąc, "outsiderem", co nadało mu tajemniczości, a ja jako wnikliwa czytelniczka chciała poznać wszystkie jego tajemnice. Inni protagoniści byli mi zupełnie obojętni, skupiłam się na panu Darcy'm i oczekiwałam każdego momentu, kiedy pojawi się na kartach książki.
Po kilkukrotnej lekturze "Dumy i uprzedzenia" doszłam do wniosku, że to nie jest tak na prawdę książka o miłości. To swoisty przekrój dziewiętnastowiecznego prowincjalnego społeczeństwa, uwięzionego w swoich konwenansach i potrzebie bogactwa, które zaślepia ich potrzeby serca. To piękny przykład na to, iż małżeństwo nie musi być umową pomiędzy kobietą a mężczyzną. Niesamowita historia o potrzebie bycia kochanym i dawania miłości. Współcześni mogliby czerpać z niej wiele mądrości, ponieważ tyle teraz rozwodów i zdrad. Przecież nie trzeba wiele, by stać się szczęśliwym człowiekiem.
Podsumowując - "Dumę i uprzedzenie" jak najbardziej polecam. Komu? Każdemu! Nie zależnie, czy jesteś kobietą czy mężczyzną, w tej książce znajdziesz coś dla siebie. Wiadomo, powieść jest bardziej przystępna dla płci pięknej, ale panowie na pewno również zauważą jej urok.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Państwo Bennetowie z niepokojem zastanawiają się nad losem swoich córek. Nie są zbyt zamożni, a panny są już w odpowiednim wieku na małżeństwo. Kiedy nieopodal pojawia się przystojny i bogaty młodzieniec, pojawia się w nich nadzieja na poprawę losu młodych kobiet.
"Duma i uprzedzenie" to najlepsza powieść Jane Austen, niezaprzeczalnie! Według mnie, autorka zamknęła w niej...
Akcja powieści dzieje się w alternatywnych dwóch miastach - Warsie i Sawie - przedzielonych Wisłą. Brzmi znajomo, prawda? Wars jest okrutnym i surowym miejscem a Sawa kipi egzotyką, w której kryją się szpony niejednej bestii. Wokół tych nadzwyczajnych terenów żyje Nikita - ale to nie jest jej prawdziwe imię - to miano jedno z wielu. Nikita jest Cieniem, załatwia za ludzi pewne problemy, którym oni sami nie potrafią do końca sprostać. Jest też Robin - przysłany przez Matkę - niby przyjazny, niby pomocy, ale zbyt tajemniczy by w pełni mu zaufać. Nikita odwiedza Dzielnicę Cudów - niezwykłe miejsce, zastygnięte w latach 30. XX wieku. Ktoś porwał młodą artystkę ze znanego lokalu. Kobieta podejmuje się zadania, choć nie zdaje sobie sprawy że to zaprowadzi ją tam, gdzie zdecydowanie nie chciałaby dotrzeć.
Uwielbiam tę książkę! Sięgając po "Dziewczynę z Dzielnicy Cudów", nie spodziewałam się przeżyć tak wspaniałej przygody. Kocham w niej wszystko - miejsce akcji główną bohaterkę, klimat, język... Pani Jadowska jest fenomenalna!
Zacznijmy jednak od początku - powieść porwała mnie w swój świat już od pierwszego zdania, ba, od pierwszego słowa. Wprost nie mogłam się oderwać. Autorka pisze w pewien hipnotyzujący sposób, jaki sprawia że nie mamy choćby najmniejszej ochoty przerwać lektury. "Dziewczyna..." jest pełna świetnych opisów, przezabawnych dialogów i ciągłych zwrotów akcji. Nie pozwala się nudzić:)
Wszystko okraszają jeszcze doskonale wykreowani bohaterowie. Nie znajdziecie tu zbędnych czy niepełnokrwistych postaci. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem każdej z nich. W doskonały sposób wypełniają ten fantastyczny, w swojej magii i brutalności, świat. Najwięcej zachwytu wzbudziła we mnie oczywiście protagonistka - Nikita to bohaterka bardzo charyzmatyczna i skrywająca wiele tajemnic. Kiedy odłożyłam powieść na półkę, miałam wrażenie, że nadal ma przede mną wiele sekretów, które zapewne odkryję przy okazji czytania kolejnych tomów z serii. Wraz z Robinem tworzą wzajemnie uzupełniającą się całość.
Muszę przyznać, że książka kilka razy mocno mnie zaskoczyła, w żaden sposób nie mogłam przewidzieć, co będzie dalej. Sukcesywnie wszystkie moje teorie legły w gruzach, ale to pozwoliło mi przeżyć niesamowite katharsis, a tego właśnie oczekuję od literatury - wielkich emocji, wbijających w fotel. Żałuję tylko, że to dopiero moja pierwsza książka tej autorki (wielu znawców gatunku uzna to za żart;D), ale po "Dziewczynie z Dzielnicy Cudów" wiem, że muszę sięgnąć po inne jej pozycje. W oczekiwaniu na drugi tom Serii o Nikicie może uda mi się zapoznać z choć jedną częścią tej o Dorze Wilk. Już jednak chciałabym zagłębić się po raz wtóry we wspaniałym alternatywnym obrazie Warszawy:)
Pragnę również wspomnieć, jak ta książka jest pięknie wydana. Bardzo podoba mi się okładka oraz śliczne grafiki, które można znaleźć wewnątrz. Rzadko spotyka się takie perełki. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą w taki sam sposób cieszyły moje oko:)
Podsumowując - tego właśnie oczekiwałam! Jestem zachwycona lekturą i już nie mogę się doczekać kolejnych tomów przygód Nikity. Wszystkim Wam polecam tę pozycję. Pani Jadowska pisze doskonale:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Akcja powieści dzieje się w alternatywnych dwóch miastach - Warsie i Sawie - przedzielonych Wisłą. Brzmi znajomo, prawda? Wars jest okrutnym i surowym miejscem a Sawa kipi egzotyką, w której kryją się szpony niejednej bestii. Wokół tych nadzwyczajnych terenów żyje Nikita - ale to nie jest jej prawdziwe imię - to miano jedno z wielu. Nikita jest Cieniem, załatwia za ludzi...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka rozpoczyna się prawdziwym trzęsieniem ziemi. Na krzyżu na Giewoncie ktoś powiesił mężczyznę, o którym nie wiadomo nic - kim jest, czym się zajmował i komu naraził. Wiktor Forst, komisarz prowadzący śledztwo, ma niemały orzech do zgryzienia. Cała sprawa zaczęła śmierdzieć na kilometr, gdy policjant z nieznanych przyczyn zostaje odsunięty od prowadzenia dochodzenia i zawieszony. Mężczyzna nie poddaje się jednak i wraz ze znajomą dziennikarką Olgą Szrebską postara się sam rozwiązać zagadkę Mordercy z Giewontu. Sam jeszcze nie wie ile okropności przeżyje i jak szokujący będzie finał.
Zawsze przed napisaniem recenzji zaglądam na Lubimy Czytać, by poczytać opinie innych na temat danej pozycji i po prostu rozeznać się w zdaniach różnych czytelników. Każdy bowiem widzi inaczej wszystkie pozycje i zwraca uwagę na odmienne elementy. Przeżyłam ogromny szok, gdy zobaczyłam recenzje "Ekspozycji". Wielu uważa ją za najsłabszą książkę Pana Mroza, uznając za przerysowaną, zbyt hollywoodzką, pisaną na siłę i tym podobne. Oczywiście szanuję zdanie innych osób, ale zupełnie się nie zgadzam z tymi opiniami. Mnie pierwszy tom trylogii z Forstem wciągnął ogromnie, dostarczając kilku godzin świetnej rozrywki. Nigdy nie powiedziałabym, że autor przesadził w kreowaniu fabuły. Mi wręcz podobał się ten rozmach. "Ekspozycja" bardzo przypomina mi "Parabellum" właśnie owym rzekomym "przerysowaniem".
Co szczególnie przypadło mi do gustu? Zdecydowanie same modus operandi Mordercy z Giewontu. Pan Mróz postarał się, by jego czyny na prawdę budziły grozę. Już pierwsze sceny, prezentujące wisielca na krzyżu, szokują i niemal zmuszają do dalszej lektury. Szczególnie, że bohaterowie są dla mnie niezwykle charyzmatyczni i intrygujący. Uwielbiam Forsta - jego szczerość, humor, stanowczość i gumy cynamonowe;D To kawał dobrego bohatera, który zdecydowanie zasługuje na wiele czasu na kartach powieści. Wielokrotnie mu współczułam i przeżywałam złe wydarzenia z nim związane. Olga Szrebska mu nie ustępuje, choć wiemy o niej sporo mniej. Dziennikarka i komisarz tworzą parę bardzo osobliwą i zabawną. Więcej jednak dowiecie się dopiero z lektury.
Wielu czytelników zarzuca także "Ekspozycji" zbyt duże zagmatwanie pewnych niuansów historycznych, pojawiających się na jej kartach. Wiecie, jak ogromną fanką owej dziedziny jestem, więc wszelkie nawiązania do przeszłości ogromnie mnie cieszą. Remigiusz Mróz dotknął tuż przy samym finale zagadnienia, wzbudzającego we mnie niezwykle silne emocje. Oczywiście nie powiem Wam, o co chodzi, ponieważ to niezwykle ważna informacja dla fabuły. Możecie być jednak pewni, iż finał wbił mnie w fotel.
"Ekspozycję" skończyłam czytać już kilka dni temu, ale wciąż mam książkowego kaca. Zakończyło się okropnie, zupełnie wybijając mnie z pantałyku. Wprost nie mogę się doczekać sięgnięcia po "Przewieszenie". Mam tylko nadzieję, iż wszystko zostanie w sensowny sposób wyjaśnione. Ale i tak nie wybaczam tego rozwiązania akcji Panu Remigiuszowi Mrozowi. To paskudny atak na moje uczucia;P
Ja Wam "Ekspozycję" ogromnie polecam. Sądzę, że jeśli nastawicie się na rozmach i hollywodzkie zagrania, będziecie niezwykle zadowoleni z lektury. To właśnie ten Pan Mróz, jakiego uwielbiam i kocham. Dziękuję Panu za kilka godzin wspaniałej literackiej rozrywki!
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Książka rozpoczyna się prawdziwym trzęsieniem ziemi. Na krzyżu na Giewoncie ktoś powiesił mężczyznę, o którym nie wiadomo nic - kim jest, czym się zajmował i komu naraził. Wiktor Forst, komisarz prowadzący śledztwo, ma niemały orzech do zgryzienia. Cała sprawa zaczęła śmierdzieć na kilometr, gdy policjant z nieznanych przyczyn zostaje odsunięty od prowadzenia dochodzenia i...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Gambit Hetmański" łączy w sobie trzy powieści: "Bóg, honor, trucizna", "Krew, ogień i łzy" oraz "Złoto i tron". Ich akcja przenosi nas w drugą połowę XVII wieku. Obserwujemy dobrze nam znaną z kart historii Marysieńkę Sobieską, która jest supertajną agentką, knującą intrygę, jaka ma pozbawić Michała Korybuta Wiśniowieckiego tronu. Żona polskiego hetmana nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel - jeśli wymaga tego sytuacja zapłaci nawet własnym ciałem lub ucieknie się do morderstwa... To opowieść o tym, że w losach świata tak na prawdę największą rolę grają kobiety, ponieważ to one dyrygują koronowanymi głowami.
Jak ja kocham tę powieść! Jest niezaprzeczalnie piękna zarówno pod względem fabularnym, jak i dosłownie każdym!:) Tło historyczne jest świetne - po raz kolejny przekonuję się w tym, że moja miłość do poznawania danych dziejów, jest jak najbardziej potrzebna, ponieważ to przeszłość daje najlepsze scenariusze dla książek czy filmów. Ale należy tutaj przypomnieć, że "Gambit..." nie należy traktować jako przewodnik historyczny, ponieważ autor pozmieniał kilka faktów i ubarwił nieco postacie. Tak czy inaczej, sięgając po tę powieść, przygotujcie się na wspaniałą podróż do XVII wiecznej Polski, pełnej intryg i knowań:)
Nade wszystko kocham w "Gambicie..." wykreowanych przez pana Forysia bohaterów. Marysieńka Sobieska zachwyca swoją magnetyczną osobowością, niezwykłym sprytem i chartem ducha. Tak samo z resztą, jak jej pomocnica, tajemnicza Charlotta, która wzbudziła we mnie jeszcze więcej pozytywnych emocji. Autor postarał się, by ukazać, jak postacie zmieniają się podczas trwania akcji powieści. Szczególnie można to dojrzeć na przykładzie króla Michała Korybuta.
Niesamowite jest również to, jak Robert Foryś pisze. Tworzy w niezwykły sposób opisy miejsc i bohaterów, wszystko w największych drobiazgach. Rzadko się coś takiego spotyka w męskiej prozie. Przedstawiciele płci brzydszej raczej stawiają na chłodną i rzeczową narrację, a pan Foryś potraktował swoją książkę niemal "kobiecą ręką". Czytało mi się wyśmienicie, ponieważ lubię taką poetyckość w literaturze. Podobało mi się również, iż autor zadbał, by "Gambit..." był przystępny dla każdego czytelnika. Dlatego nie bójcie się zbytniej archaizacji w dialogach czy częściach narracyjnych. Nawet czytelnik, który dopiero zaczyna przygodę z powieścią historyczną, doskonale zrozumie przekaz.
Piękne w tej powieści jest to, jak bardzo treści w niej zawarte, są aktualne. Konflikt pomiędzy stronnictwami mocno przypomina ten, który obecnie mamy na scenie politycznej. Uśmiechałam się nie raz na myśl, iż historia powinna być dla polityków istnym horoskopem, ponieważ bardzo często lubi się powtarzać. Sądzę, że każdy, kto sięgnie po "Gambit Hetmański", również zauważy te zależności.
Warto także wspomnieć o tym, jak pięknie jest ta powieść wydana. Okładka jest przecudowna i dokładnie obrazuje, to, co znajduje się we wnętrzu. Całość prezentuje się bardzo okazale i godnie ozdobi nie jedną półkę. Ja ubolewam, że nie mam własnego egzemplarza, ale mam nadzieję to jak najszybciej zrobić.
Powtórzę to już chyba po raz dwudziesty - książka zachwyciła mnie i uważam ją za jedną z najlepszych lektur tego roku. Pan Foryś jest niezwykłym pisarzem, ponieważ przeniósł mnie całkowicie do tego świata. Muszę sięgnąć po inne jego powieści.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
"Gambit Hetmański" łączy w sobie trzy powieści: "Bóg, honor, trucizna", "Krew, ogień i łzy" oraz "Złoto i tron". Ich akcja przenosi nas w drugą połowę XVII wieku. Obserwujemy dobrze nam znaną z kart historii Marysieńkę Sobieską, która jest supertajną agentką, knującą intrygę, jaka ma pozbawić Michała Korybuta Wiśniowieckiego tronu. Żona polskiego hetmana nie cofnie się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Akcja powieści przenosi nas do Westeros - ogromnej krainy podzielonej na Siedem Królestw, rządzonych przez osobę zasiadającą na Żelaznym Tronie i to właśnie o walce o niego opowiada książka. Obecnie władzę sprawuje król Robert Baratheon - przed kilku laty wzniecił bunt przeciwko poprzedniemu królowi, szalonemu Aerysowi Targaryenowi i zdobył koronę. Po śmierci swojego namiestnika, Jona Arryna, przybywa on do Winterfell - domu swojego przyjaciela Eddarda Starka - i prosi go o przybycie do stolicy, Królewskiej Przystani. Lord Północy nie wie nawet ile nieszczęścia to na niego przyniesie.
To oczywiście mini streszczenie początku tylko jednego z wątków "Gry o Tron". Martin stworzył tych opowieści tak wiele, że nie sposób ich wszystkich przytoczyć, ponieważ zajęłoby nam to ogromną ilość czasu, a również nie uniknęłoby się spoilerów, ponieważ owe losy często się przeplatają. Mogę jednak stwierdzić, iż autor skupia się na niemal wszystkich bohaterach, a wykreował ich kosmiczną ilość, która może przytłoczyć na samym początku czytelnika nieobytego z fantasy i prawami rządzącymi się tego typu prozą. Nie martwcie się jednak i nie bójcie sięgać po pierwszy tom Sagi Pieśni Lodu i Ognia - wystarczy czytać bardzo uważnie pierwsze rozdziały.
Za co kocham "Grę o Tron"? Przede wszystkim za wspaniałe postaci. Z całego serca kibicuję wielu z nich, a niektórymi pogardzam. Uwielbiam Daenerys Targaryen - podziwiam zupełną zmianę jej osobowości, gdy uwolniła się spod jarzma okropnego brata Viserysa (jego nienawidzę;P). Natomiast świetną postacią męską jest niezaprzeczalnie Tyrion Lannister - sympatyczny, bardzo inteligentny karzeł. Szczególnym uśmiechem obdarzam także: Eddarda "Neda" Starka, jego żonę Catelyn, córkę Aryę, Cersei Lannister (choć to wróg Starków, zawsze mnie zaskakuje i sprawia, że nie wiem, czego mam się spodziewać po kolejnych kartach powieści). Uważam, iż Martin ma niesamowity dar tworzenia świetnych bohaterów - aż trudno uwierzyć w ich fikcyjność. Wielokrotnie miałam wrażenie ich realnej obecności. Rzadko można spotkać w literaturze tak dobre kreacje.
"Gra o Tron" zrobiła na mnie wrażenie także swoim rozmachem i nieprzewidywalnością fabuły. Nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Martin jest bezlitosny dla swoich postaci - uśmierca, kaleczy, zabija. Trochę boję się przywiązywać do jakichkolwiek z nich, ponieważ w kolejnych tomach mogą skończyć swój żywot, a ja będę cierpieć;P Muszę przyznać, że powieść bardzo przypomina serię "Królowie Przeklęci" Maurice'a Durona. Autor sam się przyznał, iż czerpał inspirację od francuskiego pisarza. Nic w tym złego, bo Duron to mistrz intryg literackich:)
Pierwszy tom Sagi pokochałam za wspaniałe odniesienia historyczne. Martin wokół prawdziwych, dawnych wydarzeń, stworzył własną mitologię. Nie trudno jest doszukać się w fabule "Gry o Tron" zarysu dziejów Wysp Brytyjskich. O owych niuansach super opowiada Wojtek z kanału Historia Bez Cenzury. Skupia się on raczej na serialu, ale jestem po seansie pierwszego sezonu i wiem, że jest on wierną ekranizacją pierwszej odsłony serii.
Chciałabym również powiedzieć, że ogromnie podoba mi się sposób pisania G. Martina. Autor potrafi już po kilku zdaniach zachęcić czytelnika do dalszej lektury i nie pozwala się oderwać na długo. Jak już wpadniecie w ten świat, to nigdy nie będziecie chcieli go opuścić i zakochacie się w nim, tak jak ja:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Akcja powieści przenosi nas do Westeros - ogromnej krainy podzielonej na Siedem Królestw, rządzonych przez osobę zasiadającą na Żelaznym Tronie i to właśnie o walce o niego opowiada książka. Obecnie władzę sprawuje król Robert Baratheon - przed kilku laty wzniecił bunt przeciwko poprzedniemu królowi, szalonemu Aerysowi Targaryenowi i zdobył koronę. Po śmierci swojego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Harry Potter przybywa na Mistrzostwa Świata w Quiditchu, które nie kończą się dobrze. To jednak nie koniec problemów młodego czarodzieja. Bowiem, gdy wraca po raz czwarty do Hogwartu, okazuje się, że ten rok nie będzie taki sam jak poprzednie. Albus Dumbledore wraz z urzędnikami Ministerstwa Magii ogłasza Turniej Trójmagiczny. Szkoła Magii i Czarodziejstwa będzie gościć przybyszy z Beauxbatons oraz Durmstrangu. Do rywalizacji mogą się zgłaszać jedynie pełnoletni uczniowie i robią to za pośrednictwem Czary Ognia - niezwykłego artefaktu. Okazuje się, że owa Czara po raz pierwszy w historii się "myli" i zamiast trzech uczestników, wybiera czterech. Domyślacie się, kto jest tym "zbędnym"?
Jak już wcześniej wspomniałam - to jedna z moich ulubionych części. Dlaczego? Ponieważ jest pełna akcji i wspaniałych zwrotów akcji. Ponad to, bohaterowie bardzo się rozwijają na kartach powieści - najwięcej chyba Ron. Sama konwencja Turnieju i jego przebieg bardzo mi się podobały, ale o tym już za chwilę.
Tradycyjnie przejdźmy do plusów. Nade wszystko spodobał mi się zabieg "powiększenia" uniwersum przez J. K. Rowling. W "Czarze Ognia" widzimy w końcu, że magia wypełnia cały świat, a nie tylko Anglię. Przybysze z innych krajów, przez tę wcześniejszą izolację, wydawali mi się nieco egzotyczni.
Według mnie bardzo interesującą postacią jest też Rita Skeeter. Ta ekscentryczna pani redaktor wywoływała u mnie pełen wachlarz emocji - od zdenerwowania do totalnego rozbawienia. Powagę i trwogę wzbudzał Alastor Moody. Do tej pory pamiętam - podczas pierwszej lektury - jaki policzek wymierzyła mi Rowling, gdy okazało się, że wokół jego postaci są pewne niuanse (ci, którzy przeczytali będą wiedzieć jakie - nie będę spoilerować).
Finał zmiótł mnie z mojego stabilnego piedestału czytelnika. Był zaskakujący, przerażający i niesamowicie... zachwycający, jak wszystko stworzone na potrzeby tej powieści. Rowling jest, jak Hitchoock - zaczyna wielkim buum, a potem napięcie znów narasta i narasta i narasta... Uwielbiam taką konwencję i sądzę, że nie tylko ja;D
Nade wszystko żałuję, iż nie było Harry'ego w kanonie lektur szkolnych. No cóż... sądzę, że ta opowieść o przyjaźni i poświęceniu byłaby dla młodzieży gimnazjalnej o wiele bardziej przystępna niż inne książki. Ale nie poziewajcie się jakiejkolwiek zmiany. Przy naszym dzisiejszym rządzie wykaz lektur może być tylko jeszcze bardziej zradykalizowany. Dość już jednak tych dywagacji...:(
Podsumowując - nic dodać, nic ująć. Harry Potter to już klasyka i nic go nie zrzuci z tronu najbardziej poczytnej serii. J. K. Rowling stworzyła arcydzieło:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Harry Potter przybywa na Mistrzostwa Świata w Quiditchu, które nie kończą się dobrze. To jednak nie koniec problemów młodego czarodzieja. Bowiem, gdy wraca po raz czwarty do Hogwartu, okazuje się, że ten rok nie będzie taki sam jak poprzednie. Albus Dumbledore wraz z urzędnikami Ministerstwa Magii ogłasza Turniej Trójmagiczny. Szkoła Magii i Czarodziejstwa będzie gościć...
więcej mniej Pokaż mimo to
Harry wraz z Ronem i Hermioną opuszczają mury Hogwartu by odnaleźć sposób na pokonanie Voldemorta. Młody czarodziej jest bardzo samotny i niepewny swojej przyszłości. Śmierć Dumbledore'a przyniosła więcej pytań niż odpowiedzi. Zmarły dyrektor Hogwartu nie pozostawił bowiem żadnych widocznych wskazówek, co do dalszych losów walki z Czarnym Panem. Oczywistym jest tylko to, że trzeba odnaleźć wszystkie horkruksy i je zniszczyć. To bardzo trudne zadanie, ale czy trójka przyjaciół mu podoła? W końcu, kiedy dojdzie do ostatecznej walki Harry'ego z Voldemortem?
To już niestety koniec. Nie doczekamy się (raczej) kolejnego tomu przygód o Harry'm Potterze. Jako kontynuację nie liczę "Przeklętego Dziecka", ponieważ, według mnie, to marne fanfiction. Tym bardziej boli rozstanie z ukochanymi bohaterami. "Insygnia Śmierci" to moja ulubiona część całej serii. Uwielbiam ją za niezwykły mrok, strach przesiąkający każdą kartkę i zniewalający klimat. Kocham ją także za to, iż po jej lekturze jeszcze bardziej uwielbiam świat literatury, rodzący takie właśnie perełki, odmieniające ludzie egzystencje i budzące zapał czytelniczy.
Uważam, że J. K. Rowling doskonale rozwiązała wszystkie wątki - niektóre w sposób bardzo naturalny i prosty, inne w złożony i bolesny. Ginie bowiem wielu wspaniałych bohaterów, wyrywając czytelnikom cząstki duszy. Finał powieści to ogromny pokaz brutalności i śmierci. Autorka chciała być bardzo dokładna, więc mamy tutaj liczne retrospekcje, niuanse związane z postaciami zarówno głównymi, jak i pobocznymi. To pozwala także na chwilę oddechu od ciężkiego klimatu całości, ponieważ akcja wtedy zwalnia i uspokaja się, by niebawem znów wyrwać do przodu, pociągając nas brutalnie za sobą.
W całej serii podobało mi się to, że bohaterowie dojrzewają wraz z czytelnikiem. W "Insygniach Śmierci" mam do czynienia ze swoimi równolatkami i jest to wspaniałe doświadczenie, ponieważ na prawdę czuję jakbym miała do czynienia z rówieśnikami. Nie licząc ratowania czarodziejskiego świata, mają oni podobne problemy, co ludzie w moim wieku. Mogłam się bez problemu utożsamiać z ukochanymi postaciami, W tym miejscu jeszcze bardziej boli świadomość, iż to ostatnia część cyklu - chciałabym dalej towarzyszyć Harry'emu i jego przyjaciołom w już dorosłym życiu.
Teraz - mając osiemnaście lat i trochę czytelniczego doświadczenia na karku - wiem, że nigdy nie rozstanę się z serią o Harry'm Potterze. Będę wciąż do niej wracać i za każdym razem się zachwycać. To ona ukształtowała mój charakter i sprawiła, iż jestem takim człowiekiem, a nie innym. Apeluję do osób, które to czytają, a są rodzicami - podsuwajcie dzieciom Pottera, a zapewniam - jedynym waszym problemem nie będzie to, że maluch nie czyta, a brak pieniędzy na kupowanie mu kolejnych publikacji;D
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Harry wraz z Ronem i Hermioną opuszczają mury Hogwartu by odnaleźć sposób na pokonanie Voldemorta. Młody czarodziej jest bardzo samotny i niepewny swojej przyszłości. Śmierć Dumbledore'a przyniosła więcej pytań niż odpowiedzi. Zmarły dyrektor Hogwartu nie pozostawił bowiem żadnych widocznych wskazówek, co do dalszych losów walki z Czarnym Panem. Oczywistym jest tylko to, że...
więcej mniej Pokaż mimo to
Harry Potter jest sierotą, zmuszonym zmagać się z okrucieństwem nienawidzących go krewnych. Pewnego dnia, dokładnie w swoje 11 urodziny, dowiaduje się, że nie jest zwykłym chłopcem. Oczekują go w niesamowitej magicznej szkole. Jest czarodziejem.
Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać dokładnie fabuły tej opowieści. Jest tak bardzo znana, że nie znalazłabym człowieka, który nie zna Harry'ego Pottera.
Pierwszy raz przeczytałam "Kamień Filozoficzny" gdy miałam około 12 lat i od tamtej pory jestem zafascynowana światem stworzonym przez J.K. Rowling. Ona sama w moim odczuciu jest czarodziejką, ponieważ żaden pisarz nigdy nie stworzył czegoś tak zachwycającego i kultowego. Dzięki niej miliony młodych ludzi mogło zakochać się w przygodach małego czarodzieja z blizną na czole i pokochać również książki. Ja od chwili, gdy przeczytałam tę powieść zaczęłam bardzo wiele czasu spędzać, czytając. Można powiedzieć, iż moja obecność tutaj jest dziełem opowieści, której okładkę widzicie tuż obok.
Od tamtej pory po cały cykl sięgam średnio raz na półtora roku. Za każdym razem, gdy czytam widzę rzeczy, na jakie wcześniej nie zwróciłam uwagi. To cudowna eksploracja.
A co mi się najbardziej podoba w "Kamieniu Filozoficznym"? Jest to książka dla dzieci (wnioskuję ze stylu pisania itp.), ale mi to w ogóle nie przeszkadza! Sądzę, że nawet, gdy będę miałam 60 lat, to będę świetnie bawić się przy Harry'm. Po drugie - w bohaterach zakochałam się już od pierwszych stron. Młody Potter jest postacią bardzo charyzmatyczną i nie wyobrażam sobie kogoś innego na jego miejscu. Ronalda polubiłam za jego poczucie humoru (choć moim zdaniem rozwinie się bardziej w kolejnych tomach). Hermiona jest bohaterką, którą uwielbiam i bardzo podziwiam. Bez niej chłopcy niewiele by zdziałali.
Rowling potrafi doskonale żonglować nastrojem i kiedy w jednej chwili jest sielankowo i wesolutko, to za chwilę mrozi nam krew w żyłach chłód jakiejś sytuacji pełnej grozy. To w książkach jest najlepsze - potrafią miotać czytelnikiem i jego emocjami. "Kamień Filozoficzny" za każdym razem robi mi sito z mózgu i jeszcze kilka godzin po przeczytaniu rozmyślam nad przekazem moralnym i nagłymi zwrotami akcji. Coś niesamowitego!
Podsumowując - Harry'ego Pottera trzeba znać i trzeba pokochać. Innej możliwości nie ma! To tak idealna opowieść, że się w głowie nie mieści:) Sądzę, iż każdemu mugolowi potrzeba odrobiny magii, a "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" z pewnością mu ją da:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Harry Potter jest sierotą, zmuszonym zmagać się z okrucieństwem nienawidzących go krewnych. Pewnego dnia, dokładnie w swoje 11 urodziny, dowiaduje się, że nie jest zwykłym chłopcem. Oczekują go w niesamowitej magicznej szkole. Jest czarodziejem.
Chyba nie trzeba nikomu przedstawiać dokładnie fabuły tej opowieści. Jest tak bardzo znana, że nie znalazłabym człowieka, który...
Harry Potter zostaje ostrzeżony przez domowego skrzata Zgredka, by pod żadnym pozorem nie wracać o Hogwartu, gdzie tego roku mają się dziać straszne rzeczy. Mały przyjaciel sprawia, że czarodziej z blizną i Ron spóźniają się na pociąg oraz niemal nie giną. Dlaczego to robi? Co takiego zagraża Harry'emu Potterowi?
Po raz kolejny ( nie wiem, ile już razy czytałam tę część;D ) Rowling zaskoczyła mnie swoim geniuszem w kreowaniu swojego literackiego świata. Przez cały czas miałam uśmiech na twarzy, ponieważ lektura "... Komnaty Tajemnic" przyniosła mi ogromną radość. Poczułam się ponownie, jak za dawnych lat, gdy po raz pierwszy poznawałam całą historię.
A co najbardziej podobało mi się w drugim tomie serii? Przede wszystkim to, że dowiadujemy się kilku interesujących, ale i przerażających rzeczy o Harry'm. Czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy bohatera nie łączy coś z rodem Slytherina, który wydał na świat wielu popleczników Voldemorta. Autorka we wspaniały sposób rozbudowała postać Draco Malfoya - nadal jest jednak nieco enigmatyczny, do końca nie wiemy, co tak na prawdę nim kieruje, ale przeżywamy emocje trójki przyjaciół i ich opinie o nim.
Ciekawym zabiegiem było to, że Rowling stopniowo sprawiała, iż Hogwart stawał się coraz mroczniejszy. Wszyscy czują się zagrożeni, a czytelnikowi udziela się ta atmosfera. Patrzymy, jak Harry staje przed dylematem, czy jego wybory są dobre, czy złe. W tej części jeszcze bardziej zaplusowała u mnie postać Hermiony i Rona - uwielbiam tę dwójkę i kibicuję im od samego początku.
Jestem pod ogromnym wrażeniem charyzmy postaci młodego Toma Riddle'a. Gdybym żyła w tamtym świecie, musiałabym się zastanowić, czy na pewno stanęłabym po "jasnej stronie mocy". Voldemort jako uczeń był niesamowicie interesującym osobnikiem. Sądzę, że nie jedna czytelniczka, tak jak ja, straciłaby dla niego głowę. Pomysł autorki dotyczący porozumiewania się przez tajemniczy dziennik był według mnie najlepszym fragmentem tej książki. Co ja bym dała, by mieć ten dziennik;)
Podsumowując (ponieważ chyba nie trzeba dodawać nic więcej) - "Harry Potter i Komnata Tajemnic" to kolejna część cyklu, która nie ustępuje pierwszej ani o krok. Akcja goni akcję, jest mroczno i ponuro - to wzbudziło mój zachwyt i scementowało przyjaźń z całym uniwersum pani Rowling.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Harry Potter zostaje ostrzeżony przez domowego skrzata Zgredka, by pod żadnym pozorem nie wracać o Hogwartu, gdzie tego roku mają się dziać straszne rzeczy. Mały przyjaciel sprawia, że czarodziej z blizną i Ron spóźniają się na pociąg oraz niemal nie giną. Dlaczego to robi? Co takiego zagraża Harry'emu Potterowi?
Po raz kolejny ( nie wiem, ile już razy czytałam tę część;D...
Lord Voldemort nie próżnuje - po nieudanej próbie przechwycenia przepowiedni w Departamencie Tajemnic, postanawia zlikwidować swojego największego wroga. Harry nie ustępuje mu na krok. Jest świadkiem tajemniczej ceremonii, w której wzięli udział Snape, Malfoy i jego matka oraz sama Bellatrix Lestrange. Już wie, że musi mieć białowłosego na oku. Sam rozpoczyna intensywne poszukiwanie horkruksów, by ostatecznie zniszczyć Czarnego Pana.
To już przedostatnia część naszego ukochanego Pottera. Podczas lektury czułam niemałą presję, podobnie jak młody czarodziej, którego zaciągnięto do niezwykle trudnej misji ocalenia świata czarodziejów. Książka ta niezwykle działa na wyobraźnie i miota czytelnikiem na wszystkie strony, nie pozwalając na chwilę emocjonalnego wytchnienia. Odkładając "Księcia Półkrwi" byłam kompletnie rozbita, mimo iż czytałam ją już bodajże czwarty czy piąty raz - odczucia zawsze są takie same.
To mój, drugi z kolejności, ulubiony tom. Bardzo dużo się tutaj dzieje i dowiadujemy się o wielu rzeczach. W końcu młodość Toma Riddle'a nie jest taka enigmatyczna - uważam, że to najlepszy wątek w całej powieści. Rowling ukazała nam również ważne fakty z życia innych postaci. Doskonale została skonstruowana zagadka z tajemniczym Księciem Półkrwi. Mimo mnogości historii, zawartych w książce, nie byłam zagubiona. Autorka w umiejętny sposób "zapakowała" to wszystko w jedną pozycję. Zakończenie jest bardzo emocjonujące i niespodziewane. Pamiętam, że gdy pierwszy raz czytałam "Księcia Półkrwi" niemal się popłakałam. Rowling potrafi rozbić serce czytelnika na tysiące kawałeczków.
Ogromną rolę w tej powieści grają również bardzo charyzmatyczne postaci. Moje serce skradła całkowicie Bellatrix Lestrange swoim niesamowicie silnym charakterem i szaleństwem. Przeżywałam ogromne emocje czytając wszelkie wzmianki o tej Śmierciożerczyni. Podobnie reagowałam na naszą trójkę protagonistów, choć nie tak gwałtownie. W tym tomie widać już, jak bardzo się zmienili, jak dojrzewają. To bardzo ważna kwestia - wiadomo Voldemort, niebezpieczeństwo i tak dalej, ale w tym wszystkim chcą przeżywać swoje pierwsze miłości, zauroczenia i rozczarowania.
Cieszę się, że "Książę Półkrwi" nie był tak długi, jak poprzednicy. J. K. Rowling mimo mniejszej liczby stron, potrafiła przekazać o wiele więcej emocji niż w "Zakonie Feniksa" czy "Czarze Ognia". Książka jest również doskonałą zapowiedzią tego, co będzie się działo w samym finale całej historii. Ja polecam Wam z całego serca tę powieść. Chyba każdy czytelnik powinien choć raz zajrzeć do magicznego świata Harry'ego Pottera. Jestem pewna, że go pokochacie.
http:/przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Lord Voldemort nie próżnuje - po nieudanej próbie przechwycenia przepowiedni w Departamencie Tajemnic, postanawia zlikwidować swojego największego wroga. Harry nie ustępuje mu na krok. Jest świadkiem tajemniczej ceremonii, w której wzięli udział Snape, Malfoy i jego matka oraz sama Bellatrix Lestrange. Już wie, że musi mieć białowłosego na oku. Sam rozpoczyna intensywne...
więcej mniej Pokaż mimo to
Harry Potter, po nieprzyjemnym zajściu z dementorami, po raz kolejny wraca do Hogwartu. Okazuje się, że to nie będzie taki sam rok, jak poprzednie i nie chodzi tylko o to, że Voldemort powrócił. Ministerstwo Magii jest oburzone takimi spekulacjami i wysyła do zamku Dolores Umbrige, która ma ostatecznie wyplenić z głów uczniów przeświadczenie o ponownym pojawieniu się Czarnego Pana. Czy jest to jednak możliwe?
Jeden z moich ulubionych tomów serii o Harry'm Potterze. Dlaczego? Ponieważ jest najgrubszy;D Ale na szczęście autorka doskonale wykorzystała owy rozmiar dzieła. "Zakon Feniksa" znacznie różni się od poprzednich odsłon serii, ale pozytywnie. To ogromne tomiszcze daje niezwykłą czytelniczą radość. A co mnie w nim tak urzekło? Czytajcie dalej!
Po pierwsze - bohaterowie. J. K. Rowling bardzo rozwinęła w "Zakonie Feniksa" wiele postaci - szczególnie te drugoplanowe. Chwilami stają się takie wyraziste, że przysłaniają trzech protagonistów, ale to działa bardzo dobrze na odbiór całości. Harry, Ron i Hermiona również przeszli znaczną metamorfozę. Potter zaczyna być ogromnie przytłoczony świadomością, że starcie z Voldemortem jest nieuniknione, najbardziej frustruje go jednak fakt, iż zupełnie nie wie, kiedy się tego spodziewać. Jednocześnie wspaniale odnajduje się jako nauczyciel, pokazując kolegom i koleżankom, jak powinni się bronić i walczyć przeciw wszelkim niebezpieczeństwom.
"Zakon Feniksa" to tom, w którym wiele się wyjaśnia. Pojawienie się Gwardii Dumbledore'a i Zakonu Feniksa, ogromnie rozwija fabułę. Poznajemy nowe postaci, dowiadujemy się masę informacji o tych już znanych. Jednocześnie wielką robotę zrobiło pojawienie się takiej bohaterki, jak Dolores Umbridge. Oj tak, tak, wiem - nikt jej nienawidzi - ale to jest doskonale skonstruowana postać, brakuje takich w światowej literaturze. Dolores to bardzo specyficzna osoba - potrafiąca grać pozorami, kryjąca okropną sadystyczną duszę pod różowym sweterkiem. J. K. Rowling spisała się na medal kreując takiego "małego" antagonistę.
Muszę również przyznać, że zakończenie wbiło mnie w fotel. Szkoda mi tego, co się wydarzyło z pewną osobą (nie nie uświadczycie spoilerów;D - choć i tak większość z Was zna tę historię), ale jednocześnie czuję ogromną radość, ponieważ w końcu pojawia się moja ukochana Bellatrix Lestrange, a każdy z Was wie, iż ją uwielbiam. W każdym razie, tragiczne losy jednego z bohaterów mogą wzruszyć niejednego fana, ja nie byłam na tyle do tej osoby przywiązana, choć na prawdę serce krwawi.
Chyba nie muszę nic więcej dodawać - Harry Potter jest, był i będzie moją ulubioną serią, ponieważ to niesamowity, magiczny świat, w którym bardzo chciałabym się znaleźć. Mroczność kolejnych jego tomów wprawia, iż z każdą książką podoba mi się coraz bardziej.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Harry Potter, po nieprzyjemnym zajściu z dementorami, po raz kolejny wraca do Hogwartu. Okazuje się, że to nie będzie taki sam rok, jak poprzednie i nie chodzi tylko o to, że Voldemort powrócił. Ministerstwo Magii jest oburzone takimi spekulacjami i wysyła do zamku Dolores Umbrige, która ma ostatecznie wyplenić z głów uczniów przeświadczenie o ponownym pojawieniu się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Harry Potter ucieka z domu wujostwa, by w spokoju spędzić resztę wakacji przed rozpoczęciem trzeciego roku nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Udaje się do Dziurawego Kotła. Niebawem dowiaduje się, że z najpilniej strzeżonego więzienia czarodziejów ucieka bardzo groźny przestępca. Co go łączy z Harry'em? Dlaczego lekcje wróżbiarstwa są dla chłopca udręką? Czym jest tajemniczy czarny pies, który prześladuje go na każdym kroku?
Bardzo lubię tą część przygód młodego czarodzieja. Najbardziej, ponieważ pojawia się tutaj postać Syriusza Blacka, który jest doskonale wykreowanym bohaterem - może nie moim ulubionym w całej serii, ale bardzo interesującym. Z każdym tomem sagi dowiadujemy się o magicznym świecie coraz więcej, ale w "... Więźniu Azkabanu" jesteśmy niemal przytłoczeni nowymi informacjami, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przeszłość Harry'ego zaczyna nam się powoli rozjaśniać, gdyż zapoznajemy się pokrótce ze szkolnym życiem jego ojca.
Bardzo podobało mi się również to, iż w "... Więźniu Azkabanu" J. K. Rowling mocno wyeksponowała postać Hermiony. Poznajemy małe "mroczne" tajemnice mugolskiej czarodziejki. To moja ulubiona kobieca postać z serii, więc jej rozbudowany wątek był bardzo ciekawą lekturą - szczególnie chwila, gdy w końcu rozwiązuje się zagadka, w jaki sposób uczęszcza na tyle zajęć:) Świetną postacią jest również Remus Lupin. Bardzo lubiłam zaczytywać się w jego rozmowach z Harry'em. Doskonale zaprezentowano również Hagrida. Ten przesympatyczny olbrzym jest bardzo zabawny w swojej nowej roli.
Finał "...Więźnia Azkabanu" wręcz wbił mnie w fotel. Przypominał bardzo dobrą literaturę akcji. Tak wiele się działo, że siedziałam, jak na szpilkach pochłaniając kolejną i kolejną stronę. Przeżyłam ogromne katharsis, mimo iż czytałam tę książkę nie po raz pierwszy. Jestem pewna - każdy z Was również poczuje lub poczuł niesamowitą satysfakcję po odłożeniu tej pozycji. Jednocześnie czujemy wielki niedosyt, który namawia od razu na część kolejną, czyli "Czarę Ognia".
Podsumowując - niesamowita powieść! Ale tego chyba nie muszę nikomu powtarzać, ponieważ Harry Potter to już klasyk, który koniecznie warto znać. Zapraszam niebawem na recenzje kolejnych tomów:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Harry Potter ucieka z domu wujostwa, by w spokoju spędzić resztę wakacji przed rozpoczęciem trzeciego roku nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Udaje się do Dziurawego Kotła. Niebawem dowiaduje się, że z najpilniej strzeżonego więzienia czarodziejów ucieka bardzo groźny przestępca. Co go łączy z Harry'em? Dlaczego lekcje wróżbiarstwa są dla chłopca udręką?...
więcej mniej Pokaż mimo to
Hyperversum to swego rodzaju gra video, w której gracze mogą niemal dosłownie wcielić się w dowolną postać. Jest to zapewnione dzięki bardzo rozwiniętej technice, wykorzystanej do mechaniki gry. Kiedy szóstka przyjaciół postanawia zagrać w stworzony przez jednego z nic scenariusz, następuje awaria systemu i wszyscy zostają uwięzieni w XIII-wiecznej Francji i najprawdopodobniej nie mają już możliwości wrócić o współczesności. Teraz mają tylko jeden cel - przeżyć za wszelką cenę,
Ta powieść jest wspaniała! Czego tutaj nie ma? Jest wszystko! Mamy wspaniałych bohaterów, bardzo charyzmatycznych i pełnokrwistych, doskonałą fabułę, obfitującą w zwroty akcji i zaskoczenia, które wbijają czytelnika w fotel. A to wszystko ujęte w bardzo hipnotyzującej narracji, jaka nie pozwoli Wam oderwać się od czytania.
Mimo tego, że książkę przeczytałam już po raz drugi, jestem jeszcze bardziej zachwycona. Po raz kolejny zadziwiła mnie lekkość, z jaką pani Randall stworzyła świat swojej powieści. Jest to powieść na motywach historycznych, dlatego nie traktujcie jej jako sposób dokształcenia się z dziedziny konfliktów angielsko-francuskich w średniowieczu, mimo to miło jest przeczytać pewne smaczki, umieszczone przez autorkę. Dla mnie, wielkiej wielbicielki historii, jest to najwspanialsza rzecz pod słońcem. W tym też stwierdzeniu kryje się moja kolejna rekomendacja tej historii, ponieważ mamy tutaj Francję, Francję średniowieczną, mroczną, a jednocześnie taką niesamowitą. Może inaczej opisaną niż w "Królach Przeklętych" Maurice'a Druon, ale powodującą dreszcze na plecach.
Wspominałam również o doskonałej kreacji bohaterów, a jest czym się zachwycać. Postaci w "Hyperversum" są bardzo naturalne, realistyczne, mające swoje wady i zalety, niektóre tajemnicze i napawające zgrozą. Protagoniści mocno przypadli mi do gustu, serce skradł, można powiedzieć, główny bohater - Ian. Reszta ekipy, z uroczym Martinem na czele, również daje radę.
Osobiście najbardziej w tej powieści zachwyca mnie ten niezwykły pęd akcji. Pani Randall nie pozwala czytelnikowi odsapnąć ani na chwilkę, wciąż jesteśmy obserwatorami jakiegoś konfliktu, pościgu albo rozwiązujemy zagadkę dworskiego spisku. Miłośnicy mocnych książkowych wrażeń nie będą zawiedzeni. Myślę, że dobrą stroną "Hyperversum" jest również miły miłosny wątek, który nie jest nachalny, a bardzo subtelny i wspaniale skonstruowany i podobał mi się, co rzadko się zdarza, bo wiecie - nie lubię romansideł.
Całość wypada w moich oczach doskonale!:) Jeśli macie ochotę na nieco ponad 750 stron wspaniałej przygody, proszę sięgać po "Hyperversum":) Dajcie się wciągnąć w ten świat!:)
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
Hyperversum to swego rodzaju gra video, w której gracze mogą niemal dosłownie wcielić się w dowolną postać. Jest to zapewnione dzięki bardzo rozwiniętej technice, wykorzystanej do mechaniki gry. Kiedy szóstka przyjaciół postanawia zagrać w stworzony przez jednego z nic scenariusz, następuje awaria systemu i wszyscy zostają uwięzieni w XIII-wiecznej Francji i...
więcej mniej Pokaż mimo to
W drugim tomie serii opuszczamy wraz z Nikitą Warsa i Sawę i wybieramy się do mroźnej Norwegii. Nie wybiera się tam jednak na zwykłe wakacje. Nikita w końcu pragnie wziąć sprawy w swoje ręce i dowiedzieć się wszystkiego o tym, co przez lata jej wpajano. Okazuje się, że nie będzie to takie łatwe, ponieważ po drodze wielokrotnie naraża swoje życie. A do tego - kim jest ten przeklęty tytułowy Akuszer Bogów?!!
Po raz kolejny dałam się wciągnąć w przygody Nikity. Trochę mi jednak było na początku szkoda, że opuszczamy fantastycznie wykreowane Warsa oraz Sawę z "Dziewczyny z Dzielnicy Cudów". Szybko to wrażenie minęło, ponieważ kocham skandynawskie klimaty, a jeszcze opisane w taki sposób - wspaniale! Właściwie widzę tylko jedną wadę "Akuszera Bogów", książka za szybko się kończy, a ja chciałabym więcej i więcej i więcej!
A więc, co mnie tak zachwyciło? Przede wszystkim świetnie wykreowany świat. Jadowska doskonale operuje swoją wyobraźnią i sprawia, że czytelnik czuje się rzeczywistym uczestnikiem wydarzeń. To wrażenie potęguje niezwykle charyzmatyczna protagonistka, której nie da się nie lubić. Ja chciałam wciąż jej towarzyszyć. Książka jest również niezmiernie emocjonująca, liczne zwroty akcji miotają czytającym, jak jakaś obca siła;D
Niezmiernie podobały mi się także liczne nawiązania do niezwykle interesującej skandynawskiej mitologii. Autorka świetnie ukazała świat bogów.
Jadowska pokazała nam Nikitę w zupełnie innym świetle. Pokazuje, że jej bohaterka to istna logiczna układanka, której ona sama nie rozumie, a chciałaby by czytelnik rozwikłał jej zagadkę. To fascynujące, stworzyć protagonistę, tak bardzo doskonale, iż zaczyna żyć własnym życiem, przekraczając wszelkie granice wyobraźni autorki. Ja tak to odebrałam i już oczekuję petardy w trzecim tomie;D
Wrócę jeszcze na chwilę do wizualnej części pozycji. Przy recenzji "Dziewczyny..." mówiłam, że chciałabym niezmiernie, by okładka i wspaniałe grafiki wewnątrz pozostały na takim samym poziomie. Dziś przyznaję, że Wydawnictwo SQN stworzyło coś o wiele lepszego. Z ogromną przyjemnością oglądałam wspaniałe ilustracje, a okładkę to chyba zagłaskałam na śmierć;D Jestem zachwycona i - SQN nie zmieniajcie grafików, robią doskonałą robotę:)
Podsumowując - nie pozostaje mi nic innego niż oczekiwać kolejnych tomów tej zacnej serii. Pani Jadowskiej gratuluję, że udało się jej porwać mnie na kilka godzin w literacki świat. Uwielbiam Nikitę i nic tego nie zmieni, a Wam serdecznie polecam jej przygody.
http://przewodnik-czytelniczy.blogspot.com
W drugim tomie serii opuszczamy wraz z Nikitą Warsa i Sawę i wybieramy się do mroźnej Norwegii. Nie wybiera się tam jednak na zwykłe wakacje. Nikita w końcu pragnie wziąć sprawy w swoje ręce i dowiedzieć się wszystkiego o tym, co przez lata jej wpajano. Okazuje się, że nie będzie to takie łatwe, ponieważ po drodze wielokrotnie naraża swoje życie. A do tego - kim jest ten...
więcej Pokaż mimo to