rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

NIE CZYTAJCIE OPISU KSIĄŻKI!! JEST TAM POTĘŻNY SPOJLER!!

Opis książki zdradza praktycznie całą jej fabułę. Książka ma 270 stron, a to co w opisie dowiadujemy się na 255. Strasznie mi to popsuło czytanie.

NIE CZYTAJCIE OPISU KSIĄŻKI!! JEST TAM POTĘŻNY SPOJLER!!

Opis książki zdradza praktycznie całą jej fabułę. Książka ma 270 stron, a to co w opisie dowiadujemy się na 255. Strasznie mi to popsuło czytanie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka skupiająca się na życiorysie legendy polskiej chuligańskiej sceny - Zbyszka Rybaka. Jestem z zupełnie innej, wrogiej ekipy ale do ś.p. Rybaka ogromny szacunek.

Co do samej książki to bardzo porządnie wydana. Grube strony, ładnie polakierowane. Dużo kolorowych zdjęć z kolekcji autora.

Jeżeli chodzi o treśc to jest dobrze, czyta się bardzo przyjemnie. Nie jest ona zbytnio długa więc zajmuje mniej więcej 3 wieczory po godzince. Fajnie, że Rybak opisuje sytuacje znane chyba wszystkim zainteresowanym tym klimatem, czyli ustawka na Grabiszyńskiej, lub jego walka z kilkoma gośćmi z Młodej Arki. Jednak pomimo, że jest tam trochę opisów kibicowskich sytuacji, to czułem niedosyt. Zabrakło mi tego mięska. Mnie akurat mało interesował wątek rugby, a jest temu poświęcone z 1/3 książki.

Całość oceniam jako bardzo dobre - 7. Spoczywaj w pokoju charakterny wojowniku!

Książka skupiająca się na życiorysie legendy polskiej chuligańskiej sceny - Zbyszka Rybaka. Jestem z zupełnie innej, wrogiej ekipy ale do ś.p. Rybaka ogromny szacunek.

Co do samej książki to bardzo porządnie wydana. Grube strony, ładnie polakierowane. Dużo kolorowych zdjęć z kolekcji autora.

Jeżeli chodzi o treśc to jest dobrze, czyta się bardzo przyjemnie. Nie jest ona...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Za drinem drin, za kreską kreska Hubert Kęska, Krzysztof Kozak
Ocena 5,8
Za drinem drin... Hubert Kęska, Krzys...

Na półkach: , ,

Trochę mitoman z tego Kozaka, co podkreśliło w wywiadach już kilku bohaterów tej książki. Wychodzi, że Kozak to był jeszcze większy nomen omen kozak niż Suge Knight (jak to Peja powiedział). Ale ogólnie całkiem spoko mi się to czytało. Ciekawiły mnie głównie relacje pomiędzy poszczególnymi artystami, zespołami, typu "ci nie lubieli tych, a ci tych".

Trochę mitoman z tego Kozaka, co podkreśliło w wywiadach już kilku bohaterów tej książki. Wychodzi, że Kozak to był jeszcze większy nomen omen kozak niż Suge Knight (jak to Peja powiedział). Ale ogólnie całkiem spoko mi się to czytało. Ciekawiły mnie głównie relacje pomiędzy poszczególnymi artystami, zespołami, typu "ci nie lubieli tych, a ci tych".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przebrnąłem przez nią, chociaż zajęło mi to ze 3 miesiące. Dawałem radę tylko po kilka kartek dziennie. Jednak Faza powinien raczej pisanie odpuścić, bo nagrywanie filmów idzie mu dużo lepiej.

Zdania są tak ciężko złożone, że mózg musi pracować na pełnych obrotach żeby to sobie układać i łapać wątek. To co brzmi zrozumiale i może zabawnie na video, jak się wrzuci to na papier już tak nie działa. Brakuje też jakiegoś ładu i składu. Początkowo, w miarę, są oznaczone rozdziały. A później jest "Kolumbia" i elo :) wszystko do końca to już rozdział Kolumbia mimo że odwiedza kilka krajów po drodze.

Nieraz też ciarki żenady mnie przechodziły, które musiałem rozchodzić po pokoju. Normalnie, czytasz coś i jest ci tak głupio jaki czytelnikowi, że aż musisz się przejść. Niby wiedziałem czego się spodziewać, ale tutaj aż mnie to przerosło. Może za stary już jestem na takie historie, że ktoś zarzygał komuś pół domu...

Ogólnie sam jestem podróżnikiem, czasami oglądam właśnie też jakieś vlogi. Fazowskiego śledziłem ze względu na prostote, brak poprawności politycznej i wydawał mi się w porządku gościem (chociaż wychodzi trochę jego hipokryzja, uwidacznia się to po przeczytaniu książki) do napicia się i pożartowania. Mam też na porównanie z innymi książkami od blogerów-podróżników. Przy "Na waleta bez bileta" i "Bunkrów nie ma" to "Pingwiny wódki nie piją" wypada dość blado. Zwłaszcza drugiego wymienionego polecam do poczytania, bo to gość ze złotym piórem.

Przebrnąłem przez nią, chociaż zajęło mi to ze 3 miesiące. Dawałem radę tylko po kilka kartek dziennie. Jednak Faza powinien raczej pisanie odpuścić, bo nagrywanie filmów idzie mu dużo lepiej.

Zdania są tak ciężko złożone, że mózg musi pracować na pełnych obrotach żeby to sobie układać i łapać wątek. To co brzmi zrozumiale i może zabawnie na video, jak się wrzuci to na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Obiektwynie, dość duży zawód. Jako fan Dave'a śledzę go na youtube, znam sposób jego żartowania i to w jaki sposób wyraża to co ma do przekazania. Niestety, nie wszystko co dobrze brzmi na filmiku sprawdzi się także na papierze. Ale zacznijmy od początku. Po co w ogóle ta książka powstała? Jaki cel przyświecał Dave'owi? Być może Dave uwierzył już tak w siebie, że stwierdził iż jako youtuber czas napisać swoją książkę. A być może dlatego, że miał ochotę się uzewnętrznić, trochę wyspowiadać. Jeżeli to drugie, to jestem w stanie zrozumieć, jeżeli pierwsza opcja to słabo. Bo smutna prawda jest jednak taka, że większość historii która jest opowiadana w książce uważny widz filmów Dave'a już zna. Dla przykładu za każdym razem jak czytałem jakąś historyjkę o jego siostrze, to z tyłu głowy miałem "gdzieś to już słyszałem". W zasadzie o wszystkich różnicach kulturowych można było już się dowiedzieć wcześniej. Co gorsza, powtarzane są też te same żarty. Nie raz widać jak są wciskane na siłe i czuć ich przesyt. Na plus to, że niektóre z nich czytałem głosem Dave'a. Wiele do życzenia pozostawia także warsztat pisarski, ale przy debiutach trzeba być bardziej wyrozumiałym. Podsumowując, ja się trochę zawiodłem. Liczyłem na więcej oryginalnych historii, oraz więcej nauki angielskiego wplątanej w opowiadane historie, np. co różnice w rozumieniu poszczególnych słów.

Obiektwynie, dość duży zawód. Jako fan Dave'a śledzę go na youtube, znam sposób jego żartowania i to w jaki sposób wyraża to co ma do przekazania. Niestety, nie wszystko co dobrze brzmi na filmiku sprawdzi się także na papierze. Ale zacznijmy od początku. Po co w ogóle ta książka powstała? Jaki cel przyświecał Dave'owi? Być może Dave uwierzył już tak w siebie, że stwierdził...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

troszkę za długa i miejscami nuży

troszkę za długa i miejscami nuży

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zachęcony opiniami ludzi zainteresowanych filozofią (sam się teraz nią interesuje), sięgnąłem po tą książkę drugi raz w życiu. Pamiętałem, że mając ją jako lekture w szkole, nie udało mi się ją ukończyć, bo mnie zanudziła. Zrobiłem więc drugie podejście - teraz jestem starszy i jestem w stanie wyciągnąć z niej więcej. I...znów mi się nie udało. Nie byłem w stanie przebrnąć przez całą, musiałem przeskakiwać strony by ją ukończyć. Po prostu jest ona dla mnie mega nudnie napisana. Mimo, że zdaje sobie sprawę jaką wartość ona niesie, nie jestem w stanie jej ukończyć. W dodatku musiałem przeczytać kilka opracowań by zrozumieć to co udało mi się przeczytać np. na temat postaci. Wg mojej opinii jednak Obcy > Dżuma.

Zachęcony opiniami ludzi zainteresowanych filozofią (sam się teraz nią interesuje), sięgnąłem po tą książkę drugi raz w życiu. Pamiętałem, że mając ją jako lekture w szkole, nie udało mi się ją ukończyć, bo mnie zanudziła. Zrobiłem więc drugie podejście - teraz jestem starszy i jestem w stanie wyciągnąć z niej więcej. I...znów mi się nie udało. Nie byłem w stanie przebrnąć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem skąd ten zachwyt nad tą książką. Jest strasznie infantylna, żeby nie powiedzieć prostacka. Wynudziłem się konkretnie czytając tą pozycję, ponieważ nic się w niej nie dzieje - autor tylko rucha i pije. Nie mam nic przeciwko piciu, a tym bardziej ruchaniu, ale niech za tym stoi jakiś większy motyw np. podróż.

Nie wiem skąd ten zachwyt nad tą książką. Jest strasznie infantylna, żeby nie powiedzieć prostacka. Wynudziłem się konkretnie czytając tą pozycję, ponieważ nic się w niej nie dzieje - autor tylko rucha i pije. Nie mam nic przeciwko piciu, a tym bardziej ruchaniu, ale niech za tym stoi jakiś większy motyw np. podróż.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Radek zawsze na propsie :). Nie miałem w sumie jeszcze okazji zastosować opisanych przez niego technik, a w zasadzie to podchodze dość z dystansem do ich odkrywczości i skuteczności (na co się Radek przygotował, bo napisał coś w stylu że 'mózg automatycznie będzie się opierał nowym technikom nauki' ;) ), ale jest to wiedza podana w tak świetny sposób, że czyta się bardzo przyjemnie. Idealne proporcje humoru i ciekawostek wplecione pomiędzy opisy technik i badania. No i wydanie - palce lizać. Gruba okładka i świetne grafiki. Pięknie się to wszystko odróżnia od tragicznie słabej dla mnie książki Arleny. Polecam.

Radek zawsze na propsie :). Nie miałem w sumie jeszcze okazji zastosować opisanych przez niego technik, a w zasadzie to podchodze dość z dystansem do ich odkrywczości i skuteczności (na co się Radek przygotował, bo napisał coś w stylu że 'mózg automatycznie będzie się opierał nowym technikom nauki' ;) ), ale jest to wiedza podana w tak świetny sposób, że czyta się bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dla kogo jest ta książka?

Zachęcony fragmentem opisu ustawki umieszczonym na jakimś portalu postanowiłem wydać te kilka złotych i zakupić całą książkę.

Pierwsze kilkanaście stron i wrażenie świetne. Narrator nie jest jakimś patusem, pochodzi z dobrego domu i jeździ na mecze - jest, mam się z kim utożsamiać. Ciekawe opisy starych akcji - super, zawsze lubię o tym słuchać czy czytać.
Zachwyt jednak mijał z każdym kolejnym rozdziałem. Z czasem opisy akcji ustąpiły tłumaczeniom co jest co i dlaczego. Mamy tutaj np. rozdział w którym autor tłumaczy czym jest wyjazd. Albo dlaczego kibice żyją w konflikcie z policją. Litości, każdy przeciętny chłopak ze stadionu kojarzy np. konflikt Legii z ITI.
Rozumiem, więc że książka miała być skierowana do ludzi "nie w klimacie". Ok, tylko argumentów jakich tutaj autor używa do przekonania 'że to nie jest tak jak jest' to można próbować z dziadkiem i babcią, a nie do myślącego innego człowieka. Np. w jednym rozdziale anonimowy autor piszę o tym, że podczas jazdy na wyjazd, mimo iż wiadomo że to złe, ale czasami zdaża się, że ktoś okradnie jakiś sklep, czasam ktoś dostanie w mordę, by po chwili w następnym rozdziale pisać że zła policja nie potrzebnie ich eskortuje w drodze na mecz i tak w ogóle to on nie rozumie po co oni to robią. Jakby hipokryzji tutaj było mało, to na kolejnych kartkach autor przyznaje się, że napił się kielicha z psem. Zostawmy ten wątek, ale każdy normalny człowiek zada mu proste pytanie - skoro wiesz, co robią kibice to czemu się dziwisz że policja ich odgradza on reszty społeczeństwa. Generalnie ja takich kłótni na argumenty to miałem wiele, także wiem co mówię. Teraz w dodatku jestem już poza stadionem, więc potrafię też spojrzeć na to wszystko bardziej z dystansu.

Żeby nie było, to bardzo podobają mi się jego przemyślenia na końcu, że stadiony się zmieniły i to zmieniły na gorsze (chociaż tutaj znów hipokryzja narratora, bo wcześniej cieszy się że kibice ćwiczą i spędzają czas na salkach, podczas gdy to właśnie signum temporis...i to zły).

Książka praktycznie bez grafik, kolorowa jest tylko okładka. Napisana całkiem przystępnym i niekiedy błyskotliwym językiem. Autor, wydaje się całkiem w porządku gościem, z którym można by się napić browara.

Anonimowy autor starał się bardzo dzielnie nie zdradzać z jakiej ekipy jest, chociaż grafiki na okładkach mogły by wskazywać. Mimo, to nie byłem pewny przez większą część lektury, aż do momentu jak nie napisał "nasza Legia" :)

Dla kogo jest ta książka?

Zachęcony fragmentem opisu ustawki umieszczonym na jakimś portalu postanowiłem wydać te kilka złotych i zakupić całą książkę.

Pierwsze kilkanaście stron i wrażenie świetne. Narrator nie jest jakimś patusem, pochodzi z dobrego domu i jeździ na mecze - jest, mam się z kim utożsamiać. Ciekawe opisy starych akcji - super, zawsze lubię o tym słuchać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ksiażka całkiem ciekawa. Zwłaszcza zrobiło na mnie wrażenie przyznanie się przez autora do porażki. Nie podkolorowywał chyba. Na minus za to jak usilnie starał się przekonać, że noszenie na sobie czarnej szmatki jest normalnością i nie można tego oceniać z naszej perspektywy. To tyle co do treści. Natomiast wydanie i język używany w książce - świetne.


Tak sobie myślę, że kto nie pojechał z Tomkiem, to wracał niezadowolony, może coś z nim jest nie tak hehe ;)

Ksiażka całkiem ciekawa. Zwłaszcza zrobiło na mnie wrażenie przyznanie się przez autora do porażki. Nie podkolorowywał chyba. Na minus za to jak usilnie starał się przekonać, że noszenie na sobie czarnej szmatki jest normalnością i nie można tego oceniać z naszej perspektywy. To tyle co do treści. Natomiast wydanie i język używany w książce - świetne.


Tak sobie myślę, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W zasadzie nic nowatorskiego czego wcześniej bym nie wiedział tutaj się nie nauczyłem. Natomiast pozostała cześć rad jest skierowana do zabieganych menadżerow tonących w mailach. Dla mnie najważniejsze co z tego wyciągnąłem, to łączenie spraw w projekty, spisanie wszystkie w odpowiednie miejsca a nie na papier czy pulpit i wydzielenie spraw na te które moge wykonać w <5 minut. Całe clue książki jak dla mnie.

W zasadzie nic nowatorskiego czego wcześniej bym nie wiedział tutaj się nie nauczyłem. Natomiast pozostała cześć rad jest skierowana do zabieganych menadżerow tonących w mailach. Dla mnie najważniejsze co z tego wyciągnąłem, to łączenie spraw w projekty, spisanie wszystkie w odpowiednie miejsca a nie na papier czy pulpit i wydzielenie spraw na te które moge wykonać w <5...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Miały być niesamowite przygody i kupa śmiechu. Było niestety dość nudno. Autora śledzę prawię od początku założenia bloga na facebook'u. Gdy czytałem historię na blogu wydawało mi się, że trafiłem kolejnego podróżnika z dobrym piórem i świetnymi historiami. Natomiast po przeczytaniu książki....rozczarowanie.

Być może jest to spowodowane tym, że pamiętam jego najnowsze historię z drugiej wyprawy gdzie poprawił pióro, a i przygody zdawały się jakby ciekawsze. Być może jednak jest tak, że jak sam ruszysz w podróż i przeżyjesz podobne lub lepsze sytuacje to jakoś nie fascynują cię historię innych. Akurat sam miałem okazję trochę pojeździć (i tutaj dzięki także dla autora bo w pewien sposób jego blog zadziałał jako motywacja), gdybym umiał fajnie opisywać co mnie spotkało, to może sam bym się pokusił o napisanie książki. W każdym razie kolejne rozdziały pokonywane przez autora nie zrobiły na mnie aż takiego wrażenia. Czy to wina języka, czy własnych przeżyć nie wiem. Przeczytam następną książkę, a wiem że autor ma w planach, to się okaże.

Na plus ładne wydanie i kolorowe zdjęcia, chociaż moim zdaniem jest ich tam jeszcze za mało. Zwłaszcza zdjęć modelek, które pozowały autorowi w każdym państwie.

Miały być niesamowite przygody i kupa śmiechu. Było niestety dość nudno. Autora śledzę prawię od początku założenia bloga na facebook'u. Gdy czytałem historię na blogu wydawało mi się, że trafiłem kolejnego podróżnika z dobrym piórem i świetnymi historiami. Natomiast po przeczytaniu książki....rozczarowanie.

Być może jest to spowodowane tym, że pamiętam jego najnowsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę mam od 3 dni. Zdążyłem przerobić dokładnie 23 rozdziały i przejrzeć pobieżnie resztę. Dlaczego więc piszę recenzję i daje ocenę już teraz? Ponieważ trochę się zawiodłem. Jestem fanem kanału autorki, na którym tłumaczy wymowę języka angielskiego na różnych przykładach. Byłem pewny, że książka będzie na podobnym poziomie, gdzie ktoś w przystępny sposób, na przykładach wyjaśni różne zawiłości gramatyki języka Szekspira. Zakupiłem więc książkę w pierwszy dzień po ogłoszeniu sprzedaży. Zachęciła mnie do tego zapowiedź Arleny Witt, w której mówiła "napisałam taką książkę jaką sama chciałabym używać". Myślałem, że nasze oczekiwania się pokrywają, więc nie wiele myśląć kliknąłem przycisk "zamów".

Co otrzymałem? Dostałem po prostu podręcznik do języka angielskiego. Miałem bardzo podobny w swojej klasie licealnej. Tylko zamiast teorii + ćwiczeń, znajduje się tam teoria + heheszki + ćwiczenia. Generalnie zagadnienia są wyjaśnione językiem młodzieżowym, czyli takim jakiego używa Arlena także w swoich filmach. Ok, nie ma nic w tym złego. Natomiast ćwiczenia - praktycznie linijka w linijkę wzięte jakby z innych książek do nauki języka w szkole. Liczyłem tutaj na jakąś oryginalność. Natomiast w głębi duszy, po cichutki liczyłem, że otrzymam masę przykładów wyjętych z życia z wyszczególnionym kontekstem. Np. opisana scena z filmu, kto jest kim i dlaczego tak mówi. Zamiast tego są przykłady typu: "I was thinking - said John". No ok, tylko dlaczego ten John tak powiedział? Którą zasadą się kierował, że użył Past Continuous, a nie Past Perfect Continuous. Z jednego zdania wyrwanego z kontekstu ciężko to wywnioskować, a na swoich filmach Arlena zazwyczaj puszcza dłuższy fragment niż tylko jedno zdanie z zagadnieniem o którym jest mowa. Powinny być tutaj różne przykłady, różne konteksty, różne scenki. Ja przeczytałem i dalej nie wiem, czy gdyby mój szef spytał mnie tydzień temu, czy coś zrobię w przyszłości i teraz chcę mu powiedzieć, że po prostu to zrobiłem - to użyć Present Perfect (I've created the report) czy Past Simple (I created the report). Niby on wie o jaką czynność chodzi, ale ja nie podaje kiedy ona została zrobiona. No i z książki się nie dowiedziałem. A to zwykła sytuacja z życia. Na szczęście, są jeszcze kolorowe obrazki ze stylizacją Arleny na postacie z filmów, bardzo pomocne przy nauce... Po co? Dlaczego?

Podsumowując, książka niestety nie spełnia moich oczekiwań i raczej nic nowego nie jestem w stanie z niej wyciągnąć. To co wiedziałem, to przeczytałem, a to czego nie wiedziałem to dalej nie wiem. Zwłaszcza te ćwiczenia wg mnie są tutaj kompletnie niepotrzebne i mogłyby zostać zastąpione przykładami z kontekstem sytuacji. Mam wrażenie, że Arlena bardzo by chciała by jej dzieło było używane w szkołach i dlatego postanowiła napisać po prostu podręcznik do j. angielskiego dla szkół średnich. Zapewne większość odbiorców jest w takim właśnie wieku, więc dla starszych czytelników książka może być lekko ciężka w odbiorze, ale to już zależy od indywidualnych preferencji stylu nauczania.

Dlatego jeżeli jesteś właśnie w szkole średniej, uczysz się angielskiego, to namów swojego nauczyciela na książkę Arleny Witt. Może ona w pełni zastąpić inne podręczniki. Jeżeli natomiast jesteś starszy i liczysz jak ja na cudowne wyjaśnienia zagadnień gramatycznych...możesz się lekko zawieść.

Książkę mam od 3 dni. Zdążyłem przerobić dokładnie 23 rozdziały i przejrzeć pobieżnie resztę. Dlaczego więc piszę recenzję i daje ocenę już teraz? Ponieważ trochę się zawiodłem. Jestem fanem kanału autorki, na którym tłumaczy wymowę języka angielskiego na różnych przykładach. Byłem pewny, że książka będzie na podobnym poziomie, gdzie ktoś w przystępny sposób, na przykładach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Do połowy była świetna, najlepsza tego typu z tych które czytałem. Byłem pod wielkim wrażeniem jak autor potrafi wytłumaczyć tak ciężkie wyrażenia i to co nie zrozumiałem z Krótkiej Historii Czasu. Natomiast jak zaczęło się o mechanice kwantowej, to już kompletnie się pogubiłem. Mimo to polecam, dla chociaż tej pierwszej połowy.

Do połowy była świetna, najlepsza tego typu z tych które czytałem. Byłem pod wielkim wrażeniem jak autor potrafi wytłumaczyć tak ciężkie wyrażenia i to co nie zrozumiałem z Krótkiej Historii Czasu. Natomiast jak zaczęło się o mechanice kwantowej, to już kompletnie się pogubiłem. Mimo to polecam, dla chociaż tej pierwszej połowy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hej, czy może ktoś mi przybliżyć o czym była ta książka, gdyż w ramach szlifowania angielskiego przesłuchałem ją sobie jako audiobook w tymże języku. Niestety straciłem wątek, gdyż mnie trochę przynudzała, czegoś tam nie zrozumiałem też i w efekcie nie za bardzo wiem o czym to było. Kim była Marie? Kim doktor Eager (? Eger?) Była też tam jakaś inna dziewczyna opisywana, matka Marie? Prosiłbym o małe streszczenie na pw, od jakiegoś dobrego człowieczka.

Hej, czy może ktoś mi przybliżyć o czym była ta książka, gdyż w ramach szlifowania angielskiego przesłuchałem ją sobie jako audiobook w tymże języku. Niestety straciłem wątek, gdyż mnie trochę przynudzała, czegoś tam nie zrozumiałem też i w efekcie nie za bardzo wiem o czym to było. Kim była Marie? Kim doktor Eager (? Eger?) Była też tam jakaś inna dziewczyna opisywana,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sztuka wojny Sun Pin, Sun Tzu
Ocena 7,0
Sztuka wojny Sun Pin, Sun Tzu

Na półkach: ,

Słyszałem przed przeczytaniem, że z tej książki można wyciągnąć wnioski, które przydadzą się w życiu, że jest ona uniwersalna także dla biznesu, dla sportu itp. Nic z tych rzeczy. Nie ma w niej nic odkrywczego, same ogólniki i ogólnie znane prawdy typu "atakuj wroga jak jesteś silniejszy". No dzięki, nigdy bym na to sam nie wpadł. Poza tym dotyczy ona wojny i wojskowości, więc jeśli ktoś szuka tam rozwiązań dla biznesu, to trzeba naprawdę głęboko wchodzić by dopatrzyć się jakichś wniosków dla siebie z np. "jak masz za sobą pole, a z boku las to wstrzymaj się" itp. Ledwo co udało mi się ją ukończyć. Nie polecam, chociaż pewnie jak na tamte czasy to było arcydzieło.

Słyszałem przed przeczytaniem, że z tej książki można wyciągnąć wnioski, które przydadzą się w życiu, że jest ona uniwersalna także dla biznesu, dla sportu itp. Nic z tych rzeczy. Nie ma w niej nic odkrywczego, same ogólniki i ogólnie znane prawdy typu "atakuj wroga jak jesteś silniejszy". No dzięki, nigdy bym na to sam nie wpadł. Poza tym dotyczy ona wojny i wojskowości,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jest to jedna z najlepszych pozycji kibicowskich na polskim rynku. Lektura pochłonęła mnie straszliwie, w ten sposób iż wystarczyły mi trzy wieczory do jej przeczytania. Niestety, to jest jej minus - jest za krótka.

Nie wiem na ile przedstawione w książce realia są prawdziwe, ale opisane historie na pewno bazują na prawdziwych wydarzeniach. Autor opowiada o czasach swojej młodości w latach 90. Przyjemnie się to czyta. Osobie znającej obecnie panujące realia trudno będzie nie westchnąć i pomyśleć dobrze już znane "kurde, kiedyś to były czasy, wszyscy się bili, wszyscy jeździli...".

Odczuwałem wewnętrzną więź z autorem książki. Może dlatego, że podobnie jak on pochodzę raczej z dobrego domu i nie jestem typem patusa. Podobnie jak Paragram też miałem podobne spiny z rodzicami. Czytając jego historię poniekąd widzi się samego siebie. Podobne odczucia, zainteresowania, relacje z otoczeniem, czy też fazki, wkrętki (np. rapowanie kawałków). Duże wrażenie zrobiło na mnie też zakończenie.

Akurat "To my chuligani" przeczytałem niedługo po "Tańcu na linie", które uważam za jedną z najgorszych książek okołokibicowskich, więc cieszy mnie bardzo, że autor nie starał się przemycić żadnych swoich wizji, przemyśleń, światopoglądu w jakiś nachalny sposób. Po prostu czysty fokus na kibolstwo - i tak ma być. Dlatego póki co "To my chuligani" mogę położyć na półce zaraz za "Pamiętnikiem Kibica", a przed "Jestem Kibolem" (bo to fikcja). Liczę na jakąś kontynuację.

Jest to jedna z najlepszych pozycji kibicowskich na polskim rynku. Lektura pochłonęła mnie straszliwie, w ten sposób iż wystarczyły mi trzy wieczory do jej przeczytania. Niestety, to jest jej minus - jest za krótka.

Nie wiem na ile przedstawione w książce realia są prawdziwe, ale opisane historie na pewno bazują na prawdziwych wydarzeniach. Autor opowiada o czasach swojej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Daję wysoko ocenę, bo jest to książka którą czyta się naprawdę świetnie. Nie wszystkim się spodoba. Jest mocno niepoprawna politycznie, niekiedy naprawdę chamska. Jednak mi to odpowiada. Najważniejsze jednak dla mnie było to, że jest przezabawna. Naprawdę wybuchnąłem śmiechem kilka razy z kolorowych opisów sytuacji, a nie łatwo mnie już rozśmieszyć.

Dałbym max, jednak jest tu kilka mankamentów do których można się przyczepić. Autor niekiedy odleciał trochę w kosmos i więcej jest tu fikcji niż realu. Chyba, że ktoś uwierzy w to, że można cotydzień, lub nawet codziennie spotykać przygodną dziewczynę i uprawiać z nią seks. W dodatku zawsze był to seks życia, każda kolejna piękna latynoska, czy europejka "ssała najlepiej na świecie". Schemat ten pojawia się co rozdział. Nigdy nie była to brzydka dziewczyna i seks był średni, tylko zawsze zajebista laska z którą miał nieziemski seks. No sorry, ciężko w to uwierzyć. Tak samo wiele innych przygód, które spotykają autora jak choćby gość z maczetą, lub niewyobrażalne zbiegi okoliczności jak to, że jakiś anglik opowiada o swojej kobiecie, a ta okazuje się być byłą Tony'ego. Nie no, takie rzeczy się po prostu nie dzieją. Mi przez całe życie nie przydarzyło się tyle przygód co autorowi w jeden rok. Ale rozumiem, że to są po prostu trochę upiękniacze, a że autor ma dobre pióro barwnie potrafi to ładnie nakreślić.
Drugi minusik, ale mały, to powtarzanie tych samych żartów. Ten np. pojawia się w Azji i Afryce: "-boje się -to twój pierwszy raz? -nie, kiedyś już się bałem". Żart spoko, ale nie wypada dwa razy nim częstować.

Podsumowując, polecam książkę każdemu odpornemu na rasizm, homofobię, wulgaryzmy itd. Można przeczytać na jednym tchu, pomimo że książka ma z 500 stron. Mocna 8.

Daję wysoko ocenę, bo jest to książka którą czyta się naprawdę świetnie. Nie wszystkim się spodoba. Jest mocno niepoprawna politycznie, niekiedy naprawdę chamska. Jednak mi to odpowiada. Najważniejsze jednak dla mnie było to, że jest przezabawna. Naprawdę wybuchnąłem śmiechem kilka razy z kolorowych opisów sytuacji, a nie łatwo mnie już rozśmieszyć.

Dałbym max, jednak jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka naprawdę przeciętna. Znam teksty autora z jego bloga i wiem jakie poglądy wyznaje. Niestety tutaj były one tak nachalnie wciskane i poparte tak słabymi argumentami, głównie w drugim rozdziale o fikcyjnej organizacji Polonicus Crux, że naprawdę odechciewało się tego czytać. Najciekawszy chyba pierwszy rozdział, mimo że nic odkrywczego też w nim nie znajdziemy - każdy w temacie wie jak wygląda kibicowskie życie. No ale autor powinien się skupić na tym, a najlepiej by wyszło gdyby połączył trzeci rozdział z pierwszym i w ramach pamiętnika opisywał kibicowskie historie.

Książka naprawdę przeciętna. Znam teksty autora z jego bloga i wiem jakie poglądy wyznaje. Niestety tutaj były one tak nachalnie wciskane i poparte tak słabymi argumentami, głównie w drugim rozdziale o fikcyjnej organizacji Polonicus Crux, że naprawdę odechciewało się tego czytać. Najciekawszy chyba pierwszy rozdział, mimo że nic odkrywczego też w nim nie znajdziemy - każdy...

więcej Pokaż mimo to