Pingwiny wódki nie piją Dawid Fazowski 6,6
Przedziwna to była podróż... Zarówno Dawida Fazowskiego, autora "Pingwiny wódki nie piją", przez Amerykę Południową oraz kawałek Ameryki Północnej (lub, jeśli niektórzy wolą takie nazewnictwo, niemające zbyt wiele wspólnego z geograficznym podziałem na kontynenty, to Amerykę Środkową lub Łacińską) oraz moja, przez tę lekturę. Bądźmy ze sobą szczerzy: nie jest ona zbyt wymagająca i raczej nie zachwyci czytelnika, który lubi literaturę piękną czy podróżniczą na poziomie. O jakimkolwiek poziomie ciężko tu w ogóle mówić... Zacznijmy jednak od tego, że nie znam tego człowieka oraz jego kanału. Kiedyś obiło mi się o uszy, iż istnieje na polskim YouTube'ie taki kanał jak "Przez świat na Fazie", a nazwisko jego twórcy także zostało przeze mnie gdzieś zasłyszane. Jeśli ktoś mnie zna, wie, że nie jestem fanką wielogodzinnego oglądania YouTube'a, nie śledzę twórców, dram i po prostu nie wiem, kim jest Friz, Natsu czy Lexi. Nie znam także tych, którzy wnoszą nieco więcej wartościowego contentu. Wydaje mi się, że Dawid Fazowski do takich należy, ale czytelniczego świata nie zrewolucjonizował i nie podbił swą książką. Chęć napisania książki zawsze wypływa od autora. Czego będzie dotyczyć? To już kwestia wyobraźni, czy ktoś stworzy wielotomową powieść fantasy, czy napisze czyjąś biografię lub swoją spowiedź, jeśli się jest już znanym człowiekiem. Kwestia, czy to się sprzeda, to już zupełnie inne rozważania. Uważam jednak, że ta książka powstać nie musiała... Stylistyka to jakaś farsa. Ona niemalże nie istnieje. Prosty chłopak z Żor, jak wielokrotnie autor sam się określił, pisze prostym językiem. Za prostym, mogłabym powiedzieć. Brakuje tu ładu, składu, gramatyki i stylistyki na poziomie. Zastanawiałam sie w pewnym momencie, czy ta książka w ogóle przeszła przez ręce jakiegoś korektora, bo ja bym jej nie przepuściła. Wydawnictwo jednak Fazowski ma własne i tylko on jest odpowiedzialny za dystrybucję, o ile się nie mylę. Wyłącznie na jego stronie internetowej można ją kupić. W moje ręce wpadła całkowicie przez przypadek, mianowicie mój chłopak pożyczył ją od swojego kolegi, a ja po lekturze 960-stronicowego Harry'ego Pottera miałam ochotę na coś krótkiego i lekkiego. Dostałam coś lekkiego, ale raczej niebyt przyjemnego. Wstrząsały mną często podczas lektury ciarki żenady. Nie sądziłam, że ktoś może napisać książkę podróżniczą, w ogóle wyruszyć na wyprawę, tak zresztą abstrakcyjną i mało co zobaczyć, gdyż liczyło się dotarcie do celu. W dodatku autorowi często brakowało pieniędzy, przez co głodował i nie dojadał. Książka pełna jest, moim zdaniem, nie wartych opisania rzeczy, jak choćby zarzyganie komuś całego domu czy uprawianie seksu z prostytutką. Niemniej, jak już napisałam, chęć napisania książki i o czym ona dokładnie będzie, wypływa od autora. Ja po prostu tego nie kupuję. Szanuję jednak za to, że Fazowski podzielił się, często bardzo wstydliwymi, myślami czy zachowaniami, o których zresztą nie wszyscy wiedzieli. Nie twierdzę, że książka ta jest tragiczna. Były momenty, gdzie szczerze się uśmiechnęłam lub wręcz zaśmiałam. Ogólnie czyta się ją bardzo szybko. Ja jednak mam chyba zupełnie inny światopogląd od Dawida i zwyczajnie do mnie to nie przemówiło. Spory wpływ na moją ocenę z pewnością ma fakt, że nie śledzę jego kanału, dla jego fanów z pewnością będzie to gratka.