Bunkrów nie ma Tony 7,7
ocenił(a) na 25 lata temu Najgorsza książka jaką czytałam lub też jedna z najgorszych w swojej kategorii, czyli wyłączając poradniki i im podobne. Pierwszy raz miałam poczucie totalnie zmarnowanego czasu, kiedy czytam te swoje bzdetne książki o urodzie, to wiem, że poziom żaden, ale chociaż przyjemność, natomiast tutaj poziom żaden i rozrywka żadna.
Nie czytałam wcześniej bloga autora, książkę pożyczył mi kolega z pracy, koleżanka z pracy zaś w kolejce była przede mną i stwierdziła, że nie jest taka zła i ma swoje momenty - warto dodać, że oboje oni w jakiś sposób są fanami podróży, ja jestem anty-podróżniczką, może ma to wpływ na ocenę, pragnę zaznaczyć.
Typowa książka podróżnicza to nie jest, ale na moje nieszczęście, te wszystkie nazwy miejsc, zabytków i innych dziwnych rzeczy są w niej zawarte. Na moje jeszcze większe nieszczęście, bardzo wiele treści kręci się dookoła motoryzacji, są skutery, rowery, inne środki transportu, też mnie to nie bawi, nie jestem targetem tej książki. Może nawet nie byłoby tak tragicznie, gdyby coś tu było ciekawe, śmieszne, jakiekolwiek. Chyba najbardziej chodzi o to "jakieś", dla mnie 90% tej książki jest nijakie. Było kilka śmiesznych momentów i to tak śmiesznych, że aż parsknęłam na głos, ale jak na 540 stron trochę mało.
Do sedna. Sednem jest seks. Tematyka seksu nie jest mi literacko obca, nie oburza mnie, mogę się z niej pośmiać lub też popłynąć z prądem i docenić kunszt. Tutaj ani śmiesznie, ani ładnie. Żałośnie i nudno, autor, pożal się Boże podróżnik jeździ sobie i kopuluje. Niby inaczej, a dla mnie jednak za każdym razem tak samo. Panie drogi, ja mam męża i milion razy ciekawsze życie seksualne niż Pan, autorze. Odniosłam wręcz wrażenie, że pana penis, wspominany średnio na co drugiej stronie może ma jakieś kompleksy i dlatego musiał Pan go opisywać? Jako bohatera, twór, który nawet mówi i zdaje się, myśli. Może stąd przerost formy nad treścią w opisywaniu wątpliwych podbojów? Najczęściej Tony stwierdza, że jego partnerki są brzydkie. To fajnie.
Rzuciłam w pracy hasłem "kto to wydał" na co dostałam gromkie "sam sobie wydał!" i wiedziałam z czym mam do czynienia. Wydawnictwa jednak wiedzą co robią, dokonując selekcji. Będzie to dla mnie ostrzeżenie, może być coś nie tak z książką, której nikt nie chce wydać. Autor nie ma polotu literackiego. Można było z tych historii zrobić dobry materiał, nie wątpię, ale to trzeba być autorem, nie każdy jest pisarzem, ale jak widać, niektórym trudno się z tym pogodzić. Świadczy o tym nie tylko nuda, zatrważająca nuda, ale poziom autora. Wychodzi on aby "przewietrzyć sobie jaja", czy można być bardziej prymitywnym? Takich tekstów jest tu sporo, na domiar złego się powtarzają i można żenadnąć. "Nawet Ray Charles by zauważył" było jednym z haseł, które mierziły mnie najmocniej. W każdej, ale to absolutnie każdej sytuacji, kiedy można zastosować wiele tekstów z różnych dziedzin, na pewno padnie coś seksualnego. Pada deszcz? Autor "zrobiłby laskę bezdomnemu za kalosze"!
Początek książki zniesmacza i jest zapowiedzią reszty, same wydzieliny, mocz, kał, wymiociny, ślina, śluz, pełno tego dookoła, wszystko kręci się wokół tychże.
Historie są głównie o niczym i nudne, czasem zdarzy się coś przeciętnego czy nawet dobrego, ale większość to gnioty. Chociażby historia o gwoździu w głowie. Są pozbawione sensu, treści, morału.
Ja się zastanawiam, po co ten Pan wyjeżdżał? Kopulować mógł w Polsce. Ale nie, potem wyjaśnił, że mu się nudzi i szuka różnorodności. To zwracam honor.
Książka przypominała mi Piotra C i jego "Pokolenie Ikea", ale jednak Piotr ma polot literacki, pisze źle i zadaje kłam rzeczywistości, ale jakoś pisze, natomiast Tony się produkuje z marnym skutkiem. Słownictwo ubogie, to i książka uboga.
Na koniec tego dramatu trzy smaczki:
1. Tytuły historii są totalnie clickbaitami, najczęściej są najciekawszym elementem historii, która okazuje się być nudna.
2. Jedyną spoko rzeczą z treści, która naprawdę była ciekawa to rozmowa autora z Kenijczykiem, o HIV, zatrważająca.
3. Dlaczego Bułgaria jest w rozdziale "Afryka"? Nie no, wiem, że wcześniej była Turcja i one graniczą, ale to brzydko.
No nie, po prostu nie.