-
ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
-
ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
-
ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
-
Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński39
Biblioteczka
2024-01-31
2024-01-18
Popkultura powinna być wrogiem tematu Holocaustu - tak miałem, tak miałem nawet z "Listą Schindlera". Ale w "Mausie" jest inaczej. Komiksowy charakter opowieści jeszcze bardziej potęgował we mnie grozę Zagłady. Ta zwyczajność, "dziecinna forma", czyniły historię Władka Spiegelmana jeszcze bardziej porażającą i paraliżującą, że musiałem co jakiś czas odkładać ten pięknie wydany tom. Miałem dość. Niby myszki, kotki, świnki, pieski, ale te alegorie mówiły, że nawet zwierzęta nie zasłużyły sobie na taki świat. I oczywiście postać Władka z jego pięknie wystylizowanym w tłumaczeniu językiem - to ona sprowadza nas z bajki na Ziemię, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.
Popkultura powinna być wrogiem tematu Holocaustu - tak miałem, tak miałem nawet z "Listą Schindlera". Ale w "Mausie" jest inaczej. Komiksowy charakter opowieści jeszcze bardziej potęgował we mnie grozę Zagłady. Ta zwyczajność, "dziecinna forma", czyniły historię Władka Spiegelmana jeszcze bardziej porażającą i paraliżującą, że musiałem co jakiś czas odkładać ten pięknie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-18
Popkultura powinna być wrogiem tematu Holocaustu - tak miałem, tak miałem nawet z "Listą Schindlera". Ale w "Mausie" jest inaczej. Komiksowy charakter opowieści jeszcze bardziej potęgował we mnie grozę Zagłady. Ta zwyczajność, "dziecinna forma", czyniły historię Władka Spiegelmana jeszcze bardziej porażającą i paraliżującą, że musiałem co jakiś czas odkładać ten pięknie wydany tom. Miałem dość. Niby myszki, kotki, świnki, pieski, ale te alegorie mówiły, że nawet zwierzęta nie zasłużyły sobie na taki świat. I oczywiście postać Władka z jego pięknie wystylizowanym w tłumaczeniu językiem - to ona sprowadza nas z bajki na Ziemię, że to wszystko wydarzyło się naprawdę.
Popkultura powinna być wrogiem tematu Holocaustu - tak miałem, tak miałem nawet z "Listą Schindlera". Ale w "Mausie" jest inaczej. Komiksowy charakter opowieści jeszcze bardziej potęgował we mnie grozę Zagłady. Ta zwyczajność, "dziecinna forma", czyniły historię Władka Spiegelmana jeszcze bardziej porażającą i paraliżującą, że musiałem co jakiś czas odkładać ten pięknie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-14
Kain i Abel – powrót do Raju
Biblijna przypowieść o Kainie i Ablu to odwieczny pierwowzór konfliktu między braćmi, który tak często odnawiany jest na kartach powieści kryminalnych. Ale czy tak często biblijni bracia powracają do Raju? Tak się może zdarzyć jedynie w kryminale „Świnie wojny” autorstwa enfant terrible polskiej sztuki, Przemka Wojcieszka !
Przemysław Wojcieszek – reżyser teatralny i filmowy, reżyser legendarnego filmu i spektaklu „Made in Poland”! Niepokorny twórca, bezkompromisowy buntownik, ostatnio autor niszowych kryminałów – debiutował kryminalnym musicalem „Berlin Heroin”, dziejącym się w Neukoln, mrocznej dzielnicy Berlina. Właśnie do Berlina wyemigrował za chlebem, gdy poszukiwał swego miejsca w świecie, po tym jak wykluczony został z grona nadziei arthousowego kina. Całe szczęście, że Wojcieszek, mimo przeciwności losu i ludzi, nie ustaje w swoich twórczych poszukiwaniach.
W swoich podróżach i poszukiwaniach miejsca na Ziemi Wojcieszek zawędrował do Frydlandu – czeskiego miasta, leżącego w obszarze Trójstyku, miejsca, gdzie łączą się granice Czech, Niemiec i Polski. To właśnie tam umiejscowiona jest akcja „Świń wojny”. Wojcieszek opisuje Frydland jako raj na Ziemi, arkadię pływającą w morzu najlepszego na świecie piwa. Czy tę idyllę i błogie życie komisarza Borovki i jego partnerki Anički jest w stanie coś zakłócić?
Zabójstwo młodego Ukraińca – na to we Frydlandzie nikt nie był gotowy. Wsiowe kradzieże, bardziej wykroczenia niż przestępstwa do tej pory delikatnie wzburzały słodką i nudną idyllę w tej uśpionej nektarem piwa krainie. Tymczasem ukraińscy Kain i Abel właśnie tutaj rozstrzygają swoje porachunki. Borovka musi stawić czoła prawdziwemu przestępstwu, przestępstwu, które przekracza granice i nie obędzie się bez pomocy stróżów prawa z Polski i Niemiec.
Kryminał Wojcieszka niesie jednak głębszy sens – do rajskiej krainy docierają tytułowe „świnie wojny”, bracia, którzy stali się z powodu konfliktu śmiertelnymi wrogami, współczesnymi Kainem i Ablem, i ta brutalna rzeczywistość nie jest tak bardzo odległa. Wojna na Ukrainie, ten groźny wiatr od Wschodu, niszczy w Czechach, Niemcach i Polakach iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i braterstwa. Borovka musi przeciwstawić się zagrożeniu dla jego prywatnego raju, dla jego błogiego haju. Jak długo przyjdzie nam się bronić? - to ciężkie jak betonowy gruz ze zniszczonego rakietami wieżowca pytanie wyziera do czytelnika z niewinnej formy kryminału.
Ale od czego jest najlepsze piwo na świecie i heavy metal? Od czego są bajkowe gospody i czerstwe zdrowie ich bywalców? To są dla Wojcieszka i Borovki te wielkie idee, te wielkie wartości, za które warto walczyć i może nie tyle ginąć, co ruszyć swój tyłek znad kufla i oderwać się od hipnotycznych dźwięków Black Sabbath, byśmy nie stali się jutro „świniami wojny”.
Kain i Abel – powrót do Raju
Biblijna przypowieść o Kainie i Ablu to odwieczny pierwowzór konfliktu między braćmi, który tak często odnawiany jest na kartach powieści kryminalnych. Ale czy tak często biblijni bracia powracają do Raju? Tak się może zdarzyć jedynie w kryminale „Świnie wojny” autorstwa enfant terrible polskiej sztuki, Przemka Wojcieszka !
Przemysław...
2024-01-06
Zdumienie, że akcja tego legendarnego komiksu zaczyna się w Częstochowie. Żydzi jak myszy, Polacy jak świnie. Hitlerowcy jak koty - serio? Holocaust w popkulturowym wydaniu przerażający jest tym bardziej.
Zdumienie, że akcja tego legendarnego komiksu zaczyna się w Częstochowie. Żydzi jak myszy, Polacy jak świnie. Hitlerowcy jak koty - serio? Holocaust w popkulturowym wydaniu przerażający jest tym bardziej.
Pokaż mimo to2023-12-31
Co im odwaliło w tej Akademii, żeby dać Fossemu Nobla? Zawsze jakaś szmira, a tu proza pełna, dojrzała i chłodna. Jak starość, którą przeżywają bohaterowie norweskich fiordów. Proza zrobiona ze wspomnień i obrazów, ze sztuki jako ostatniej szansy przeciwstawienia marności ludzkiego życia. Okrutna jest ta dojrzałość narratora, który u zmierzchu pogodził się z okrucieństwem świata i życia. Ale "Septologia" to także proza przetykana modlitwą - Kohelet, który w ciemności i cierpieniu dostrzega blask. Nadzieja. 10/10
Co im odwaliło w tej Akademii, żeby dać Fossemu Nobla? Zawsze jakaś szmira, a tu proza pełna, dojrzała i chłodna. Jak starość, którą przeżywają bohaterowie norweskich fiordów. Proza zrobiona ze wspomnień i obrazów, ze sztuki jako ostatniej szansy przeciwstawienia marności ludzkiego życia. Okrutna jest ta dojrzałość narratora, który u zmierzchu pogodził się z okrucieństwem...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-04
Proza filozoficzna napisana z niezwykłą erudycją. Dyskusja i głosowanie - czy Bóg istnieje? Intelektualne pojedynki, które przypominały mi film "Malmkrog" Cristiana Puiu. W lekturze "droga przez mękę" dla ignoranta. Wymaga wiedzy i skupienia, żeby zrozumieć ten żart.
Proza filozoficzna napisana z niezwykłą erudycją. Dyskusja i głosowanie - czy Bóg istnieje? Intelektualne pojedynki, które przypominały mi film "Malmkrog" Cristiana Puiu. W lekturze "droga przez mękę" dla ignoranta. Wymaga wiedzy i skupienia, żeby zrozumieć ten żart.
Pokaż mimo to2023-11-22
Tekst jak literacki testament. Krótki, wręcz epigramatyczny, bo kiedy można było pisać w oblężonym Vukovarze. Trzy miesiące - od sierpnia do listopada 91 roku - podczas których miasto to zostało całkowicie zniszczone. Po zdobyciu Vukovaru setki obrońców miasta zostało zabitych przez siły serbskie. Z tej krótkiej książki mówi do nas duch, mówią do nas odnalezione kości autora. Mówią o rzeczach najważniejszych - o miłosci, o czasie, o życiu, o mieście. Tekst-testament dla tych, którzy pozostaną. Wysłany faksem z oblężonego miasta. Krótki, bo nie było czasu. Błyski nadziei dla tych, którzy pozostaną. Żeby nie zapomnieli o tym, co najważniejsze. Nigdy.
Tekst jak literacki testament. Krótki, wręcz epigramatyczny, bo kiedy można było pisać w oblężonym Vukovarze. Trzy miesiące - od sierpnia do listopada 91 roku - podczas których miasto to zostało całkowicie zniszczone. Po zdobyciu Vukovaru setki obrońców miasta zostało zabitych przez siły serbskie. Z tej krótkiej książki mówi do nas duch, mówią do nas odnalezione kości...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-21
2023-11-20
Lubliniec jako miasteczko pełne mrocznych tajemnic, schiz i śmierci . Naprawdę strach się bać tego miasteczka w wydaniu Grzegorza Kopca :) Mroczny psychiatryk kryje wiele krwawych tajemnic i nikt nie jest tutaj do końca normalny.
Lubliniec jako miasteczko pełne mrocznych tajemnic, schiz i śmierci . Naprawdę strach się bać tego miasteczka w wydaniu Grzegorza Kopca :) Mroczny psychiatryk kryje wiele krwawych tajemnic i nikt nie jest tutaj do końca normalny.
Pokaż mimo to2023-11-18
2023-11-07
Album i komentarze autora przyjąłem raczej bez emocji, w przeciwieństwie do jego filmów. erotyki tam niewiele.
Album i komentarze autora przyjąłem raczej bez emocji, w przeciwieństwie do jego filmów. erotyki tam niewiele.
Pokaż mimo to2023-10-30
Jak dla mnie scenki z życia reportera wojennego zbyt dosłowne. Ha!art przyzwyczaił mnie do swoistej poetyckości - nawet reportaży, specyficznej, konceptualnej formy, gry z gatunkiem reportażu wojennego. Tu jest tej gry, w porównaniu do moich oczekiwań, za mało. Zaskoczenie na minus, ale tradycjonalistom powinno się spodobać.
Jak dla mnie scenki z życia reportera wojennego zbyt dosłowne. Ha!art przyzwyczaił mnie do swoistej poetyckości - nawet reportaży, specyficznej, konceptualnej formy, gry z gatunkiem reportażu wojennego. Tu jest tej gry, w porównaniu do moich oczekiwań, za mało. Zaskoczenie na minus, ale tradycjonalistom powinno się spodobać.
Pokaż mimo to2023-10-02
W czarnych mundurach i garniturach
Subkultury wymarły. Idee stały się ścieżką kariery. Dziś nikt nie chce być outsiderem. Outsider jest passe. Może jeszcze kibole trzymają się mocno, chociaż coraz częściej słyszy się o powiązaniach ze światem przestępczym wcale nie w znaczeniu chuligańskim. Młodzi ludzie chcą się szybko na coś załapać, mieć oparcie w silnej grupie. I o tym jest ta książka - o drodze, jaką radykałowie pokonali od społecznego marginesu do mainstreamu. W skonfliktowanym świecie radykalizm staje się szansą. Sepioło mówi jednak o tożsamości, o nacjonalistycznych korzeniach tego nurtu i że jest się czego bać w świecie, gdzie króluje MY. Idee, nawet te najbardziej skrajne, stają się usprawiedliwieniem dla społecznego egoizmu. Tam, gdzie mamy zwalczające się obozy zamiast dobra współnego, robi się miejsce na autorytaryzm. O tym jest ta książka, książka bardzo serio.
W czarnych mundurach i garniturach
Subkultury wymarły. Idee stały się ścieżką kariery. Dziś nikt nie chce być outsiderem. Outsider jest passe. Może jeszcze kibole trzymają się mocno, chociaż coraz częściej słyszy się o powiązaniach ze światem przestępczym wcale nie w znaczeniu chuligańskim. Młodzi ludzie chcą się szybko na coś załapać, mieć oparcie w silnej grupie. I o...
2023-09-25
Transpłciowa detektywka na tropie zbrodni, narkotyków i niebezpiecznej sekty. Mało? To jeszcze mroczny Berlin z jego ciemnymi zaułkami. Mało? To jeszcze świat kaset z muzyką rockową lat dziewięćdziesiątych. Mało? Poetyckie strumienie świadomości zamiast klarownego, sensacyjnego plotu. Mało? Jest także czeska gospoda. Wszystko to, za co kocham Przemka Wojcieszka.
Transpłciowa detektywka na tropie zbrodni, narkotyków i niebezpiecznej sekty. Mało? To jeszcze mroczny Berlin z jego ciemnymi zaułkami. Mało? To jeszcze świat kaset z muzyką rockową lat dziewięćdziesiątych. Mało? Poetyckie strumienie świadomości zamiast klarownego, sensacyjnego plotu. Mało? Jest także czeska gospoda. Wszystko to, za co kocham Przemka Wojcieszka.
Pokaż mimo to2023-09-11
Smutna historia ze Słowackiego
Książka Kaczanowskiego jest typowym-nietypowym-atypowym wytworem Ha!artu - proza ale poezja/eksperyment ale klasyczny. Po pierwsze zapis z grupy lokatorów na Messengerze, którzy trwożą się o bezpieczeństwo na swoim osiedlu. Samo życie - słudzy i panowie, programowy brak równości, walka klas, która przybiera apokaliptyczne rozmiary. W pewnym momencie, konkretnie w drugim rozdziale, realistyczny zapis zdarzeń przechodzi w sferę fikcji - bohaterowie dialogów z czatu pojawiają się w scenariuszu adaptacji "Lekarza wiejskiego", bardzo dziwnego opowiadania opowiadania Franza Kafki, które przpomina operetkę i horror jednocześnie. Autor staje się złym demiurgiem, władcą marionetek, manipulującym ludźmi kręcącymi się po osiedlu, prowadzącymi ich drogi ku tragicznemu konfliktowi. Autor/Artysta staje się perfidnym twórcą buntu, zblazowanym intelektualistą głodnym rewolucji. W tym wymiarze "Ze Słowackiego" staje się opowieścią o rewolcie właśnie, o wyrywaniu zębom krat, o uruchamianiu kół historii. "Ze Słowackiego" to powieść/nowela przestroga, że żadnego końca historii nie ma i nie było, a nad realnością góruje wizja chorego umysłu stwórcy. Jak z psychiatryka Kordiana, ze Słowackiego, który spotyka w swoim więzieniu Franza Kafkę. Wyzwolenia jednak nie będzie, ale będzie kolejna rozróba. Bardzo to wszystko smutne.
Smutna historia ze Słowackiego
Książka Kaczanowskiego jest typowym-nietypowym-atypowym wytworem Ha!artu - proza ale poezja/eksperyment ale klasyczny. Po pierwsze zapis z grupy lokatorów na Messengerze, którzy trwożą się o bezpieczeństwo na swoim osiedlu. Samo życie - słudzy i panowie, programowy brak równości, walka klas, która przybiera apokaliptyczne rozmiary. W pewnym...
2023-09-07
Apetyty
Tu chodzi o sposób, żeby wejść w paradoksalne emocje, tu chodzi, żeby znaleźć sposób na opowiedzenie o łakomstwie tego świata - jeść i być zjadanym. Zjadamy życie, świat, czas, pokarm, które nas zjadają. Istota świata oparta na pożeraniu siebie nawzajem. Szczęście i przerażenie jako awers i rewers wszelkiej egzystencji. Niedająca się pogodzić biologiczna dychotomia życia i śmierci, jedzenia i bycia jedzonym, nigdy nie została tak przejmująco opisana. A czytałem długo. smakowałem. Nie chciałem się poddać łakomstwu.
Apetyty
Tu chodzi o sposób, żeby wejść w paradoksalne emocje, tu chodzi, żeby znaleźć sposób na opowiedzenie o łakomstwie tego świata - jeść i być zjadanym. Zjadamy życie, świat, czas, pokarm, które nas zjadają. Istota świata oparta na pożeraniu siebie nawzajem. Szczęście i przerażenie jako awers i rewers wszelkiej egzystencji. Niedająca się pogodzić biologiczna dychotomia...
2023-08-27
Językowy wulkan z ciemnych, londyńskich zaułków. Chłopak z rodziny polskich emigrantów przez 400 stron opowiada historie, że trzeba być twardym a nie miętkim. To nie jest kariera gangstera od zera do milionera, tu nic się w życiu bohatera za bardzo nie zmienia - violence, sex and drugs czynne całą dobę. I z drugiej strony zdolna bestia, co lubi czytać Nietzschego i Conrada, że nawet chłopak z marginesu, jeśli pochodzi z Polski, to na brytyjskie realia zawsze będzie wybitny. No tak, ale najważniejsze są te wszystkie rozboje i kradzieże. Bez nich byłby nikim. W istocie jest to bardzo smutna książka o kulcie przemocy i egoizmu. Język robi swoje, tłumaczenie miażdży, przynosząc bardzo pesymistyczne wnioski, że w naturalnym środowisku liczy się walka o przetrwanie a nie dobro.
Językowy wulkan z ciemnych, londyńskich zaułków. Chłopak z rodziny polskich emigrantów przez 400 stron opowiada historie, że trzeba być twardym a nie miętkim. To nie jest kariera gangstera od zera do milionera, tu nic się w życiu bohatera za bardzo nie zmienia - violence, sex and drugs czynne całą dobę. I z drugiej strony zdolna bestia, co lubi czytać Nietzschego i Conrada,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-17
Jednorożce
Jednorożce, misfity, wszelakie odmieńce sięgajcie po tę prozę Słowaczki, Barbary Hrinovej.
A że wszyscy jesteśmy odmieńcami, dlatego te opowiadania są dla każdego! Nie chodzi tutaj o gloryfikowanie jakiegoś konkretnego misfityzmu, ale o szukaniu wspólnego mianownika dla misfitów maści wszelakiej.
Ile razy czujecie się poza? Niezrozumiani? Pominięci?
Naturalnym odruchem w takich sytuacjach jest dopasowywanie, amputacja tego, co skaża nasz idealny wizerunek społeczny. Być w grupie, być w stadzie, być akceptowanym zawsze i przez wszystkich. Zobaczcie, nadaję się, nadaję się do waszej grupy, nadaję się do waszej wizji społeczeństwa. Nasza codzienna rewolucja kulturalna w europejskim wydaniu.
Hrinova jednak nie pisze o samotności i wyobcowaniu. Jej opowiadania są uniwersalnym doświadczeniu wykluczenia, a dziwne staje się to, co doskonałe. Wielkie idee, narzucone wzorce i wartości, cała sztuczność konwencji i konwenansu staje się w świecie „jednorożców” patologiczna i wyuzdana.
„Jednorożce” nie szukają formy, szukają za to wspólnego mianownika dla tego, co osobne – szukają go w głębokim doświadczeniu codzienności. To splecenie zwyczajnego dnia i magicznej odmienności ludzkich egzystencji czyni z tej prozy wyjątkową jakość literacką – literaturę empatyczną, wyciszającą zgiełk i gwałt ideowych sporów.
Właśnie dlatego uważam, że nie da się tej książki zawłaszczyć dla jakiejś frakcji odmieńców w imię udawanej tolerancji pojmowanej w jedyny właściwy sposób, gdyż każdy faszyzm jest wybrukowany dobrymi chęciami. „Jednorożce” idą zatem pod prąd „cancel culture”, która przecież nie istnieje. A misfityzm jest wspólnym mianownikiem naszej indywidualnej wolności.
Jednorożce
Jednorożce, misfity, wszelakie odmieńce sięgajcie po tę prozę Słowaczki, Barbary Hrinovej.
A że wszyscy jesteśmy odmieńcami, dlatego te opowiadania są dla każdego! Nie chodzi tutaj o gloryfikowanie jakiegoś konkretnego misfityzmu, ale o szukaniu wspólnego mianownika dla misfitów maści wszelakiej.
Ile razy czujecie się poza? Niezrozumiani? Pominięci?...
2023-08-07
Sofi Oksanen tworzy obraz estońskich kobiet na tle brutalnej historii tego kraju. Warstwy czasowe mieszają się od lat 40-tych do 90-tych XX wieku, by dać obraz akuszerek i zarazem ofiar systemowej męskiej przemocy. Kobiety jako cienie w drodze ku zemście. "Za głód, za krew, Za lata łez,Już zemsty nadszedł czas" jak w Marszu Gwardii Ludowej. Hodowanie siebie jako spadkobierczyni zemsty u Oksanen nie daje nadziei ani oczyszczenia. Mnie nie dało. Właściwie powieść o daremności wyrównania krzywd.
Sofi Oksanen tworzy obraz estońskich kobiet na tle brutalnej historii tego kraju. Warstwy czasowe mieszają się od lat 40-tych do 90-tych XX wieku, by dać obraz akuszerek i zarazem ofiar systemowej męskiej przemocy. Kobiety jako cienie w drodze ku zemście. "Za głód, za krew, Za lata łez,Już zemsty nadszedł czas" jak w Marszu Gwardii Ludowej. Hodowanie siebie jako...
więcej mniej Pokaż mimo to
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Pereca. Przeczytałem z okazji spektaklu "Życie, instrukcja obsługi" Katarzyny Kalwat w Starym, żeby choć "liznąć" tej prozy. Rzeczywiście jest to zdumiewająco aktualne mimo upływu pół wieku. Sylvia i Jerome są emblamatami swego pokolenia, ale z perspektywy czasowej kumuluje się w nich całe konsumpcyjne marzenie człowieka Zachodu - mieć zamiast być. Tę krótką powieść w dużej mierze stanowią wyliczenia pragnień, a relacje dwojga bohaterów ze sobą i ze światem są schowane za przedmiotami oraz standardem życia, o którym marzą.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Pereca. Przeczytałem z okazji spektaklu "Życie, instrukcja obsługi" Katarzyny Kalwat w Starym, żeby choć "liznąć" tej prozy. Rzeczywiście jest to zdumiewająco aktualne mimo upływu pół wieku. Sylvia i Jerome są emblamatami swego pokolenia, ale z perspektywy czasowej kumuluje się w nich całe konsumpcyjne marzenie człowieka Zachodu -...
więcej Pokaż mimo to