rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie wiem jakim cudem książka ta znajdowała się w moim folderze zatytułowanym "horrory" ale na pewno nie jest to miejsce dla niej. Co prawda pojawia się tam duch, ale każda jego wizyta wygląda tak: pojawia się gdzieś tam stojąc bez ruchu, głównego bohatera paraliżuje strach, duch znika. Aż mam ciarki... Aaaa no i takie spotkania z duchem w przeciągu całej książki można policzyć na palcach jednej ręki. Nie, zdecydowanie nie jest to horror. Pomijając to, książkę czyta się bardzo przyjemnie. Podoba mi się brak retrospekcji, ciągłość akcji i ograniczona ilość bohaterów. Uwielbiam klimaty "zimowe" więc klimat książki bardzo mi odpowiadał. Od pierwszych kartek od razu można poznać, że książkę napisała kobieta, co ma swoje dobre i złe strony przy takiej literaturze. Plusem kobiecej ręki jest styl pisania. Miękki, przyswajalny i szybki. Minusem jest absolutnie źle przedstawione relacje między facetami (w książce nie pojawia się żadna kobieta). Każdy facet będzie wiedział o czym pisze :D Jako przykład podam sytuację kiedy to główny bohater czerwieni się kiedy słyszy komplement od drugiego faceta. Drogie panie czytające tą recenzję: ŻADEN FACET w historii wszechświata nie zareagowałby w ten sposób. Główny bohater usłyszał od kumpla "jesteś wspaniały" (tego też nie powiedziałby żaden facet) i w rezultacie się zaczerwienił. Ta, ja też się zaczerwieniłem czytając takie fragmenty. Z zażenowania. Jak kumpel do kumpla mówi "jesteś wspaniały"(nigdy) to kumpel mu odpowiada "aa tam, pierdolisz". Gdyby książka miała takie realistyczne fragmenty dał bym ocenę wyżej ;) Przeczytałem, nie żałuję ale na pewno do niej nie wrócę.

Nie wiem jakim cudem książka ta znajdowała się w moim folderze zatytułowanym "horrory" ale na pewno nie jest to miejsce dla niej. Co prawda pojawia się tam duch, ale każda jego wizyta wygląda tak: pojawia się gdzieś tam stojąc bez ruchu, głównego bohatera paraliżuje strach, duch znika. Aż mam ciarki... Aaaa no i takie spotkania z duchem w przeciągu całej książki można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O mój Boże. Muszę ten dzień zaznaczyć w kalendarzu. Oprócz 4 książki z serii Gra o Tron, nie pamiętam sytuacji, w której bym najzwyczajniej w świecie wymiękł i nie dokończył czytania książki. Cytując pana Stonogę "to jest jakiś dramat". Książka jest tak potwornie (tak, "potwornie" bo to ponoć horror;) nudna, że nie wiem jakim cudem dostawała takie wysokie oceny. Największym grzechem tej książki jest to, co jest również największą bolączką w twórczości pana King'a. Otóż książka w żadnym wypadku nie jest horrorem a zwykłym dramatem/obyczajem z elementami horroru. Nie wiem ile bym musiał mieć lat, żeby się przestraszyć psa powieszonego na drzewie. Uuu aż mam ciarki. A to NAJSTRASZNIEJSZY moment z całej książki jaki przeczytałem. Do tego książka jest okrutnie długa. Natłok bohaterów i mnogość wątków (obyczajowe, polityczne(!!), religijne itp) miała stworzyć "świat powieści" a wzbudziła u mnie jedynie frustrację i znużenie. Rozumiem, że autor (założę się, że zapatrzony w Kinga) decydując się na takie zagrywki chciał stworzyć "ambitny horror" ale wyszło naprawdę słabo. Książkę skończyłem na 80% (tak pokazywał mój Kindle) więc nawet jakby końcówka była po stokroć epicka, nic już by tej książki nie uratowało w moich oczach. 3/10 tylko i wyłącznie za pomysł.

O mój Boże. Muszę ten dzień zaznaczyć w kalendarzu. Oprócz 4 książki z serii Gra o Tron, nie pamiętam sytuacji, w której bym najzwyczajniej w świecie wymiękł i nie dokończył czytania książki. Cytując pana Stonogę "to jest jakiś dramat". Książka jest tak potwornie (tak, "potwornie" bo to ponoć horror;) nudna, że nie wiem jakim cudem dostawała takie wysokie oceny. Największym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest w porządku. Nie nazwałbym jej wybitną, genialną, niesamowicie przerażającą itp ale jestem w stanie uwierzyć, że w momencie jaj publikacji mogła być za taką uważana. O dziwo największym minusem jest sam diabeł. A właściwie momenty, w których rozmawia z księdzem. Jego teksty są tak słabe, że "o mój Boże" ;) Całkowicie usunąłbym też wątki z detektywem, które nic nie wnoszą do powieści. Odnoszę wrażenie, że miało to na celu, najzwyczajniej w świecie wydłużenie książki. Głównymi zaletami są postacie matki Regan oraz księdza + niezły klimat. Daje 7/10, czyli dobra ale bez rewelacji.

Książka jest w porządku. Nie nazwałbym jej wybitną, genialną, niesamowicie przerażającą itp ale jestem w stanie uwierzyć, że w momencie jaj publikacji mogła być za taką uważana. O dziwo największym minusem jest sam diabeł. A właściwie momenty, w których rozmawia z księdzem. Jego teksty są tak słabe, że "o mój Boże" ;) Całkowicie usunąłbym też wątki z detektywem, które nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam, że spodziewałem się więcej po tej książce. Ze zdumieniem czytam nie które komentarze użytkowników. Książka jest naprawdę strasznie amatorsko napisana. Tak jakby autorem był po prostu fan państwa Warrenów i nie pisarz z krwi i kości. Dodatkowo wszystko jest niesamowicie chaotyczne. Autor zaczyna opisywać jakiś przypadek, po chwili przechodzi do kolejnego, podczas gdy nie skończył nawet opisywać pierwszego. Kilka rozdziałów później opisując coś tam, nagle wyskakuje z zakończeniem wątku rozpoczętego 5 rozdziałów wcześniej. Co to ma być w ogóle? Co do samych spraw Warrenów kilka jest fajnych, a kilka słabych i nudnych. Główni bohaterowi przedstawiani są bardzo sztucznie. Szczególnie Ed, które dosłownie wie wszystko. Nadczłowiek normalnie. Tak jakby autor uważał, że książkę będą czytać dzieci skrywające się pod kołdrą. Osobiście ogólnie wierzę w duchy ale wierzę również, że 95% przypadków to albo ściema albo nadinterpretacja. W książce są moim zdaniem opisane i takie i takie. Wiele jest dla mnie tak niewiarygodnych, że aż komicznych. I nie chodzi tu o to, że nie potrafię sobie wyobrazić lodówki unoszącej się w powietrzu. Dam może przykład. W jednych z pierwszych opisywanych przypadków dzieci uciekają w panice z nawiedzonego domu i biegną ulicą do najbliższej latarni ścigane przez jakiegoś demona. Udało im się uciec. Sprawę tego nawiedzonego domu przejmują Warrenowie. Sprytny Ed przeprowadza wywiad z mieszkańcami domu, w tym z tamtymi uciekające dzieci. Opowiadają mu, że w domu dzieje się to i tamto. Krzesła latają, słyszą głosy a pewnego razu demon był tak straszny, że uciekły z domu. A demon je gonił. I teraz kurde najlepsze. Sprytny Ed wysłuchuje dzieci i nagle pyta "czy gdy wybiegliście z domu słyszeliście ptaki po lewej stronie ulicy?". (przysięgam, że tak jest w książce!!!!). Dzieci odpalają "Tak, mnóstwo ptaków. I wszystkie kraczały z lewej strony ulicy". Oczywiście sprytny Ed się tego spodziewa i wypala "Taaaak, to typowy znak demona".... O. MOJ. BOZE. Juz to widzę jak małe, śmiertelnie przerażone dzieci podczas ucieczki, czyli walki o życie zwróciły uwagę na je..ne ptaki i to konkretnie, że były po lewej stronie. Nieeee, po prostu nie. To dla mnie za wiele. Takich naciąganych sytuacji jest niestety więcej w książce. Sprytny Ed jako odpowiedź na pytanie czemu nie które osoby, mimo że przebywają w rzekomo nawiedzonym domu nie odczuwają i nie są świadkami żadnych nadzwyczajnych sytuacji. Chodziło tu np o sceptyków, którzy odwiedzają nawiedzony dom, żeby obalić mit duchów. Odpowiedź sprytnego Eda jest zadziwiająca. Powiedział, że demony objawiają się przede wszystkim osobom które są wierzące, a np ateiści przeważnie nie widzą duchów itp. Nie powiem, strasznie wygodne wytłumaczenie :D Tego jest więcej ale nie chce mi się wszystkiego opisywać. Podsumowując, mnie książka nie porwała, mimo że jestem wierzącą osobą z otwartym umysłem.

Przyznam, że spodziewałem się więcej po tej książce. Ze zdumieniem czytam nie które komentarze użytkowników. Książka jest naprawdę strasznie amatorsko napisana. Tak jakby autorem był po prostu fan państwa Warrenów i nie pisarz z krwi i kości. Dodatkowo wszystko jest niesamowicie chaotyczne. Autor zaczyna opisywać jakiś przypadek, po chwili przechodzi do kolejnego, podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Porządna, dobrze napisana książka. Ewidentną inspiracją dla pana Wilsona przy pisaniu musiała być "Misery" Kinga. Tutaj też mamy autora powieści oraz bardzo specyficzną "fankę". Seryjną morderczyni imieniem Elizabeth, której bardzo zależy, żeby wystąpić w nowej książce głównego bohatera. Czarny charakter w postaci kobiety jest największym plusem "Chłopca w lesie". Jest chłodna, opanowana, piękna, pewna siebie i bezwzględna. Tak jak powinno być. Minus za brak strachu i napięcia (podobnie jak w wielu, wielu innych książkach typu horror/thriller). Przeczytałem, nie żałuję. 7/10

Porządna, dobrze napisana książka. Ewidentną inspiracją dla pana Wilsona przy pisaniu musiała być "Misery" Kinga. Tutaj też mamy autora powieści oraz bardzo specyficzną "fankę". Seryjną morderczyni imieniem Elizabeth, której bardzo zależy, żeby wystąpić w nowej książce głównego bohatera. Czarny charakter w postaci kobiety jest największym plusem "Chłopca w lesie". Jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wypowiedz jej imię" to pierwsza książka James'a Dawsona jaką przeczytałem. Powieść jest bardzo sprawnie napisana i czyta się ją błyskawicznie. Co poniektóre osoby w komentarzach narzekały na dziwne porównania i zwroty, którymi posługuje się autor, ale jak dla mnie jest to i tak 1000x lepsze niż, ciągnące się w nieskończoność opisy np pana Kinga. Dawson jest młodym pisarzem i ewidentnie bawi się słowem. Raz lepiej, raz gorzej. Co kto lubi. Aczkolwiek nie które zdania jakie możemy znaleźć w książce są kuriozalne, nie przeczę :) moim ulubionym było chyba coś w stylu "uśmiechnęła się jak stewardesa po amfetaminie". Bym myślał 100 lat to i tak bym czegoś tak durnego nie wymyślił. Największym minusem książki jest jednak to, że nie jest ona ani trochę straszna. Bohaterami są nastolatkowie, głównie dziewczynki więc też opowieści w takich klimatach trzeba się spodziewać. Przyznam, że liczyłem, że autor pójdzie jednak w kontrast i ostro pociśnie, ale jednak nie. Dostałem dokładnie to czego się obawiałem :) słodka, banalna opowieść o duchu. Mamy słitaśne psiapsiółki, absurdalne zachowania postaci, ducha, który oczywiście tak naprawdę nie jest zły tylko zagubiony hlip hlip ;( , mamy prawdziwą gimnazjalną miłość, oczywiście chłopak w którym podkochuje się główna bohaterka, w końcu rozumie, że liczy się wnętrze osoby a nie tylko powierzchowny wygląd... yeah right :D i tak dalej i tak dalej. Nie wiem, możliwe, że dziewczynom powieść się spodoba ale facet raczej nie ma tu czego szukać. Przeczytałem, nie wrócę. 5/10

"Wypowiedz jej imię" to pierwsza książka James'a Dawsona jaką przeczytałem. Powieść jest bardzo sprawnie napisana i czyta się ją błyskawicznie. Co poniektóre osoby w komentarzach narzekały na dziwne porównania i zwroty, którymi posługuje się autor, ale jak dla mnie jest to i tak 1000x lepsze niż, ciągnące się w nieskończoność opisy np pana Kinga. Dawson jest młodym pisarzem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Morrell mistrzu! Wróciłeś! Przynajmniej dla mnie. Po przeczytaniu wybitnych Infiltratorów, kolejne dwie książki Morrella, za które się zabrałem(Fałszywa Tożsamość, Strach w Garści Pyłu) były przeciętne. Przejrzałem dorobek autora (bo chciałem dać mu jeszcze jedną szansę) i odkryłem, że ma w swoim zestawie jeden horror (oprócz opowiadań), a jako, że jest to mój ulubiony gatunek nawet chwilę się nie zastanawiałem. Tutaj od razu postawie pytanie do Davida Morrella (bo wiem, żę to czyta): Chłopie, dlaczego ty nie piszesz więcej horrorów?! :) Co tu dużo pisać, książka jest świetna. Po samym tytule można by się spodziewać, że będziemy mieli do czynienia ze świątyniami majów czy coś w tym stylu (przynajmniej mi się kojarzyło, tym bardziej, że Morrell lubi takie klimaty) ale nie. Nic z tych rzeczy. Mamy tutaj za to tajemniczego wirusa wywołujące efekty podobne do wścieklizy. Co najlepsze mogą się nim zarażać i zwierzęta i ludzie (wieeelki plus). Dzięki temu nie można być pewnym skąd nadejdzie zagrożenie. Podobnie jak w przypadku Infiltratorów, mamy tu genialny klimat (małe miasteczko otoczone górami i dolinami), postacie, które naprawdę dają się lubić i świetne, klimatyczne motywy straszące. Książka czytała się błyskawicznie i zdecydowanie mogę ją polecić wszystkim fanom/fankom horrorów. Morrell jak dla mnie, mimo tylko jednej pełnoprawnej powieści w tym gatunku, całkowicie deklasuje Eversona, Lee, Mastertona (oprócz jego opowiadań), Koontza i wielu innych, których nie chce mi się wymieniać. 9/10

Morrell mistrzu! Wróciłeś! Przynajmniej dla mnie. Po przeczytaniu wybitnych Infiltratorów, kolejne dwie książki Morrella, za które się zabrałem(Fałszywa Tożsamość, Strach w Garści Pyłu) były przeciętne. Przejrzałem dorobek autora (bo chciałem dać mu jeszcze jedną szansę) i odkryłem, że ma w swoim zestawie jeden horror (oprócz opowiadań), a jako, że jest to mój ulubiony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka Morrella i niestety kolejne lekkie rozczarowanie. Powieść jest tylko dobra. Po ocenach spodziewałem się czegoś dużo lepszego. Mimo, że książka jest bardzo krótka czytało się ją dość ciężko. Głowny bohater cały czas ucieka. Ale tak CAŁY czas. Męcząco wypadła forma, w której bohater przez chwile ucieka - za chwilę go doganiają. Znowu ucieka - znowu go doganiają. I tak w kółko. Książka zaczęła się świetnie i miała też szansę na świetne zakończenie (epilog) ale niestety autor poszedł w inną stronę niż bym chciał. Mam też zastrzeżenia odnośnie opisów pana Morrella. W niektórych momentach nie miałem absolutnie pojęcia o co autorowi chodziło. Nie potrafiłem sobie wyobrazić opisywanych sytuacji, np kiedy główny bohater, podczas zimy wspinał się na jakiejś drzewo żeby zdobyć drewno na opał. Było to opisane strasznie chaotycznie a takich momentów było dużo więcej. Miejscami podobnie czułem się czytając Fałszywą Tożsamość. Ten sam zarzut. Coraz bardziej doceniam opowiadania Mastertona, który swoimi opisami potrafi dosłownie wprowadzić w życie opisywaną sytuację. Do dziś pamiętam jego opis człowieka, który wpadł do maszyny produkującej pokarm dla świń. Masjtersztyk.
Testament aka Strach W Garści Pyłu jest ok ale napewno do niego nie wrócę.
6/10

Kolejna książka Morrella i niestety kolejne lekkie rozczarowanie. Powieść jest tylko dobra. Po ocenach spodziewałem się czegoś dużo lepszego. Mimo, że książka jest bardzo krótka czytało się ją dość ciężko. Głowny bohater cały czas ucieka. Ale tak CAŁY czas. Męcząco wypadła forma, w której bohater przez chwile ucieka - za chwilę go doganiają. Znowu ucieka - znowu go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety książka bardzo przeciętna (jak na Morrela). Dziwnie prowadzona fabuła, fatalne zakończenie (ostatnie 20 stron), ogólny chaos i trudny do polubienia główny bohater. Przeczytałem, odłożyłem i prawdopodobnie nigdy do niej nie wrócę. 5/10

Niestety książka bardzo przeciętna (jak na Morrela). Dziwnie prowadzona fabuła, fatalne zakończenie (ostatnie 20 stron), ogólny chaos i trudny do polubienia główny bohater. Przeczytałem, odłożyłem i prawdopodobnie nigdy do niej nie wrócę. 5/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

Większość z nas zna Pana Ketchuma z jego ciężkich, bezlitosnych powieści jak "Dziewczyna z sąsiedztwa". W tym ja. Jak jednak autor sprawdza się w formach krótkich? Okazuje się że bardzo dobrze. "Królestwo spokoju" naprawdę mi się podobało. Na wstępie zaskoczyła mnie ilość opowiadań w niej zawartych. 30 to naprawdę potężna liczba (dla porównania, Masterton w swoim tomikach zawiera kilkanaście opowieści). Historie są przeważnie bardzo krótkie, dzięki czemu całość czyta się błyskawicznie. Mamy tu humorystyczne "Nawiedzony" o nawiedzonym klubie Go Go oraz "Tępe dzidy i wielka masakra w San Diego" o 2...tępych dzidach nie poradnie próbujących zamordować męża jednej z nich. Mamy wzruszające dzieło "Niedziele" o udomowionej wiewiórce (jedno z moich faworytów w zbiorze). Jest smutne "Ojciec i syn" i kilka innych zahaczających o dramaty obyczajowe. Przeważają jednak opowiadania - dreszczowce, wiadomo ;). W tej kategorii warte napomnienia są "Prawo Megan" o pedofilu, który po wyjściu z więzienia wprowadza się do spokojnej okolicy, rozpoczynający zbiór "Karabin", w którym matka odkrywa, że jej ukochany synek jest sadystą znęcającym się nad zwierzętami oraz "Przesyłka" o miłośniku filmów typu snuff. Mamy świetne "Jeśli mnie pamięć nie myli" opisujące jedną sesję psychiatry z kobietą chorą na schizofremię oraz mój nr 1 czyli "Dzieło" opowiadające spotkanie pisarki - autorki horrorów z płatnym zabójcą. Po prostu świetne. Jest oczywiści kilka słabszych opowiadań ale nie będę się tu nad nimi rozwodził. Ogólnie całość wypada bardzo dobrze. Polecam 7/10

Większość z nas zna Pana Ketchuma z jego ciężkich, bezlitosnych powieści jak "Dziewczyna z sąsiedztwa". W tym ja. Jak jednak autor sprawdza się w formach krótkich? Okazuje się że bardzo dobrze. "Królestwo spokoju" naprawdę mi się podobało. Na wstępie zaskoczyła mnie ilość opowiadań w niej zawartych. 30 to naprawdę potężna liczba (dla porównania, Masterton w swoim tomikach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyznam, że spodziewałem się czegoś innego kiedy sięgnąłem po ten zbiór. Przeważają tutaj dramaty/opowieści obyczajowe niż te budzące grozę. Nie mówię, że to źle ale po prostu nie byłem nastawiony na coś takiego :) Tak jak to bywa w przypadku zbiorów mamy tutaj i lepsze i gorsze pozycję. Perełki takie jak Ur, Nekrologi czy Zielony Bożek Cierpienia sąsiadują z opowiadaniami słabymi takimi jak 130 kilometr, czy wydającymi się jakby powstały "na kolanie" Premium Harmony. W dalszym ciągu pozostaję przy zdaniu, że najlepsze, najbardziej spójne formy krótki popełnia Masterton. 6/10

Opowiadania w skali 1/5

130. kilometr - 0/5
Premium Harmony - 1/5
Batman i Robin wdają się w scysję - 2/5
Wydma - 3/5
Wredny dzieciak - 3/5
Śmierć - 4/5
Kościół z kości - 1/5
Moralność - 4/5
Życie po życiu - 2/5
Ur - 5/5
Herman Wouk jeszcze żyje - 4/5
Kiepskie samopoczucie - 2/5
Billy Blokada - 1/5
Pan Ciacho - 2/5
Tommy - 1/5
Zielony Bożek Cierpienia - 5/5
Ten autobus to inny świat - 4/5
Nekrologi - 5/5
Pijackie fajerwerki - 2/5
Letni grom - 2/5

Przyznam, że spodziewałem się czegoś innego kiedy sięgnąłem po ten zbiór. Przeważają tutaj dramaty/opowieści obyczajowe niż te budzące grozę. Nie mówię, że to źle ale po prostu nie byłem nastawiony na coś takiego :) Tak jak to bywa w przypadku zbiorów mamy tutaj i lepsze i gorsze pozycję. Perełki takie jak Ur, Nekrologi czy Zielony Bożek Cierpienia sąsiadują z opowiadaniami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobry zbiór opowiadań aczkolwiek słabszy od Dwóch Tygodni Strachu. Jako mężczyzna do dziś się wzdrygam na wspomnienie "Skarabeusza z Jajouki" :) kto czytał ten wie. Warte wyróżnienia są "Obiekt seksualny" i najkrótsze opowiadanie, rozpoczynające tomik "Jajko". 7/10

Bardzo dobry zbiór opowiadań aczkolwiek słabszy od Dwóch Tygodni Strachu. Jako mężczyzna do dziś się wzdrygam na wspomnienie "Skarabeusza z Jajouki" :) kto czytał ten wie. Warte wyróżnienia są "Obiekt seksualny" i najkrótsze opowiadanie, rozpoczynające tomik "Jajko". 7/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo, bardzo słabo Panie Masterton. Oprócz mocnego początku i ciekawego/oryginalnego finałowego pojedynku z tytułowym aniołem, książka nie oferuje zupełnie nic. Gdybym od początku wiedział, że to będzie kolejna pozycja autora o duchach/demonach (liczyłem głównie na seryjnego mordercę) nawet bym do niej nie podszedl. Masterton lubuje się w takich klimatach, ale jak dla mnie, zupełnie mu one nie wychodzą. Nawet wysoko oceniany Wyklęty nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. W książcę mamy irytującego, nieporadnego głównego bohatera, absurdalne chaotyczne dialogi, jak zwykle czary-mary, duchy, nie pasującą w ogóle scene seksu itp itd. Nie ma tu ani klimatu, ani napięcia, ani niczego co zaciekawiłoby czytelnika. Przeczytałem do końca tylko dlatego, że jest w miarę krótka + nie miałem nic lepszego pod ręką. 4/10 (za początek i koniec)

Bardzo, bardzo słabo Panie Masterton. Oprócz mocnego początku i ciekawego/oryginalnego finałowego pojedynku z tytułowym aniołem, książka nie oferuje zupełnie nic. Gdybym od początku wiedział, że to będzie kolejna pozycja autora o duchach/demonach (liczyłem głównie na seryjnego mordercę) nawet bym do niej nie podszedl. Masterton lubuje się w takich klimatach, ale jak dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Anonim nie spoczywa na laurach. Autor dopiero co zakończył światną kwadrologię o przygodach Burbon Kida a już otrzymujemy kolejną książkę. O czym jest? Tytułowy Czerwony Czub to seryjny morderca, który niby przypadkiem wpada do miasteczka B- movie Hell i wyrzyna mieszkańców na prawo i lewo. Brzmi jak kolejny oklepany slasher prawda? Wrong! Przypomnij sobie kto jest autorem ;) Anonim po raz kolejny jest w świetnej formie. Książka jest napisana trochę inaczej niż jego poprzednie dzieła ale dalej nie można mieć wątpliwości kto jest autorem. Mamy całą gamę barwnych postaci: jest kolejny świetny zabijaka, są agenci FBI, prostytutki, Alfons, który właściwie rządzi miastem, pacjent psychiartyka o dość rozpoznawalnym imieniu i nazwisku, są typowe redneck'i i małomiasteczkowi gliniarze i wiele innych. Po raz kolejny mamy dużo akcji, mnóstwo nawiązań do popkultury, gore i świetnych, nieprzewidywalnych zwrotów akcji (głównie z ich powodu mimo, że w książce nie ma tak dużo humoru jak w poprzednich pozycjach Anonima, kilkakrotnie łapałem się na usmiechaniu się do książki). Po prostu bomba. Sam pomysł na fabułę jest tutaj świetny - oczywiście nie zdradzę. Powiem tylko, że nie jest tak prosto i oczywiście jak myślisz czytając opis książki ;) Na poparcie moich słów napiszę, że już zakupiono prawa do ekranizacji. Nad filmem będą czuwali m.in producenci Wilka z Wallstreet więc nie byle kto. Mimo małej ilości powieści na koncie, Anonim w dalszym ciągu pozostaje moim ulubionym pisarzem. Jego książki trafiają w mój gust jak mało które. Również Red Mohawk. Polecam wszystkim! 9/10

Anonim nie spoczywa na laurach. Autor dopiero co zakończył światną kwadrologię o przygodach Burbon Kida a już otrzymujemy kolejną książkę. O czym jest? Tytułowy Czerwony Czub to seryjny morderca, który niby przypadkiem wpada do miasteczka B- movie Hell i wyrzyna mieszkańców na prawo i lewo. Brzmi jak kolejny oklepany slasher prawda? Wrong! Przypomnij sobie kto jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Intensywność to moje pierwsze podejście do twórczości pana Koontz'a... no i nie wiem czy nie ostatnie. Książka zbierała wysokie noty więc spodziewałem się czegoś naprawdę mocnego. No i dostałem... mocnego gniota. Nigdy nie czytało mi się tak ciężko żadnej książki (nie licząc lektur ;)). Po pierwszych 100 stronach chciałem odpuścić ale postanowiłem wziąć się w garść i wytrwać. Książka opowiada o dziewczynie imieniu Chyna (?!?!), która chowając się pod łóżkiem, unika masakry, dokonanej przez psychopatycznego mordercę w rodzinnym domu jej najlepszej przyjaciółki. Po czym wkrada się do jego samochodu i jedzie z nim na przejażdżkę jako pasażerka na gapę. Pierwszy minus, od razu, na wstępie wędruje do głównej bohaterki. Już po przeczytaniu jej imienia (głupsze jest chyba tylko Smoky Barett) wiedziałem, że będzie mnie irytowała. (Odnoszę wrażenie, że autorzy nazywając tak idiotycznie swoich bohaterów na siłę starają się stworzyć jakąs kultową postać, jak James Bond). Nasza protagonistka zachowuje się tak idiotycznie, tak absurdalnie, że w nie których momentach książka zahaczała o pastiż. Nikt na świecie nie zachowywałby się tak jak ona w tej książce. Nikt! Nie chce spojlerować więc nie napiszę o co mi dokładnie chodzi. Pierwsze 100 stron to dla mnie udręka w czytaniu mimo, że akcja idzie do przodu. Będąc w połowie zauważam, że kiedy poznajemy bliżej naszego morderce, książka zaczyna mi się podobać. Podobało mi się, że autor nie "czaił się" i od razu podał nam jego imię i nazwisko. Gość wydaję się bezlitosny, nie czuły na nic a mimo tego nie szalony. Nooo, w takim razie byłem przekonany, że mimo fatalnej głównej bohaterki, on pociągnie książkę w dobrym kierunku! Nic bardziej mylnego. On też okazuję się przewidywalnym idiotą. "Zabije cię ale najpierw się z Tobą pobawię. Zrobię ci to i tamto. Będziesz błagała o litość! Ha ha... ale najpierw powiem ci wszystko o sobie i pojadę do pracy zostawiając cię na kilka ładnych godzin samą w moim pięknym domu z którego na pewno nie uciekniesz! Mua ha ha! Ale jak wróce...!! Na pewno cię zabiję! Masz jak w banku! Ale narazie wychodzę". No po prostu tragedia. Ostatnie 80 stron wlecze się jak flaki z olejem. Kiedy szukałem opinii o książce znalazłem info, że zakończenie jest nieprzewidywalne. Hmm, jeżeli żyłeś/aś przez ostatnie 20 lat pod kamieniem albo w jaskinie to na pewno. Jak dla mnie powieść bardzo słaba. Jeżeli pana Koontza wymienia się w jednym rzędzie ze Stephenem Kingiem to albo jest przereklamowany albo miał gorszy dzień. Musiałbym być bardzo znudzony i zdesperowany, żeby sięgnąć po kolejną książkę tego autora. 4/10

Intensywność to moje pierwsze podejście do twórczości pana Koontz'a... no i nie wiem czy nie ostatnie. Książka zbierała wysokie noty więc spodziewałem się czegoś naprawdę mocnego. No i dostałem... mocnego gniota. Nigdy nie czytało mi się tak ciężko żadnej książki (nie licząc lektur ;)). Po pierwszych 100 stronach chciałem odpuścić ale postanowiłem wziąć się w garść i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tylko Anonim mógłby wpaść na taki pomysł. Z okazji świąt szalony autor serii o Burbon Kidzie postanowił przedstawić czytalnikom swoją wersję Opowieśi Wigilijnej. Wersję przypominającą Szklaną Pułapkę! Niezdarny barman Sanchez niczym John McClane walczy z włoskimi terrorystami, którzy usiłują zamordować małego chłopca (tak, to napewno Anonim) w wielkim drapaczu chmur. Na szczęście (dla niego) nie jest w tej walce sam. Na pomoc przychodzą mu duchy: przeszłych, obecnych i przyszłych świąt. Oprócz Sancheza i jego dziewczyny, znanej z Księgi Śmierci, Flake, pojawiają się dobrze znane fanom serii postacie. Mamy tradycyjnie czarny humor, krew i flaki oraz dużo szybkiej akcji. Całość dopełnia, unosząca się w powietrzu, aura Księgi Bez Tytułu. Dla mnie mega, a do tego powieść pęka w jedną godzinę. Na święta idealne!

Tylko Anonim mógłby wpaść na taki pomysł. Z okazji świąt szalony autor serii o Burbon Kidzie postanowił przedstawić czytalnikom swoją wersję Opowieśi Wigilijnej. Wersję przypominającą Szklaną Pułapkę! Niezdarny barman Sanchez niczym John McClane walczy z włoskimi terrorystami, którzy usiłują zamordować małego chłopca (tak, to napewno Anonim) w wielkim drapaczu chmur. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobry, mroczny i brutalny thriller. Mimo, że fabuła, nie jest jakoś wielce oryginalna a powód dla którego morderca robi to co robi, oraz sama jego historia, są oklepane, książka szybko wciąga i wręcz zmusza do czytania dalej. Polecam, aczkolwiek ja dość łatwo domyśliłem się kto zabija. 8/10

Bardzo dobry, mroczny i brutalny thriller. Mimo, że fabuła, nie jest jakoś wielce oryginalna a powód dla którego morderca robi to co robi, oraz sama jego historia, są oklepane, książka szybko wciąga i wręcz zmusza do czytania dalej. Polecam, aczkolwiek ja dość łatwo domyśliłem się kto zabija. 8/10

Pokaż mimo to


Na półkach:

No i mamy! Ostatnia część przygód Burbon Kid'a i spółki. Książka, sprawnie zamyka wszystkie wątki ale pozostawia drobną furtkę dla następnych części. Tak na wszelki wypadek ;)Pojawiają się tu wszystkie postacie z "dwójki" (te, które przeżyły ;), powraca mroczny Burbon Kid i masa, cała masa wampirów do zabicia. Książka posiada najwięcej akcji z całej serii, właściwie cały czas coś się dzieje. Rozdziały po raz kolejny kończą się cliffhangerami wprowadzając iście filmową narrację. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy i wyda Księgę Śmierci oficjalnie. I niech ktoś zrobi ekranizację, do licha ciężkiego! Podsumowując: idealne zakończenie serii. Nic, tylko czytać! Dycha

No i mamy! Ostatnia część przygód Burbon Kid'a i spółki. Książka, sprawnie zamyka wszystkie wątki ale pozostawia drobną furtkę dla następnych części. Tak na wszelki wypadek ;)Pojawiają się tu wszystkie postacie z "dwójki" (te, które przeżyły ;), powraca mroczny Burbon Kid i masa, cała masa wampirów do zabicia. Książka posiada najwięcej akcji z całej serii, właściwie cały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Devil's Graveyard to spin-off dziejący się przed wydarzeniami z Księgi bez Tytułu. Nie ma tu nic o samej księdze, wampirach czy oku księżyca, za to mamy zombie, dużo burbona, plastikowych blondynek, diabła we własnej osobie oraz konkurs wokalny przypominający X-Factor. I jak tu nie lubić Anonima? Nawiązanie do Roberta Johnsona (istniał naprawdę. wg legendy sprzedał swoją duszę diabłu w zamian za sukces muzyczny) jak najbardziej na plus. Jedynym minusem jest tutaj, nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę, Burbon Kid, który jest zupełnie inny niż w poprzednich książkach uniwersum. Dalej jest brutalny itp ale już nie tak tajemniczy. Jest za to nad wyraz rozmowny (?!) a w nie których momentach wręcz irytujący. Jeżeli przymknie się na to oko, to książkę czyta się świetnie. W końcu to Anonim ;) Polecam

Devil's Graveyard to spin-off dziejący się przed wydarzeniami z Księgi bez Tytułu. Nie ma tu nic o samej księdze, wampirach czy oku księżyca, za to mamy zombie, dużo burbona, plastikowych blondynek, diabła we własnej osobie oraz konkurs wokalny przypominający X-Factor. I jak tu nie lubić Anonima? Nawiązanie do Roberta Johnsona (istniał naprawdę. wg legendy sprzedał swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dwa Tygodnie Strachu to mój pierwszy kontakt z Mastertonem. No i przyznaje, że chyba lepiej nie mogłem rozpocząć tej znajomości. To zbiór bardzo wielu naprawdę dobrych opowiadań, z których chyba tylko ze 2 mi nie podeszły. Pozostałe przeczytałem z wielką przyjemnością. To tutaj możemy znaleźć słynne, chyba najbardziej hardcorowe opowiadanie Mastertona pt. "Eryk Pasztet" (kto czytał ten wie ;). Mnie osobiście najbardziej podobało się "Stworzenie Belindy" ale każdy fan/fanka horroru znajdzie tu coś dla siebie. Gwarantuję

Dwa Tygodnie Strachu to mój pierwszy kontakt z Mastertonem. No i przyznaje, że chyba lepiej nie mogłem rozpocząć tej znajomości. To zbiór bardzo wielu naprawdę dobrych opowiadań, z których chyba tylko ze 2 mi nie podeszły. Pozostałe przeczytałem z wielką przyjemnością. To tutaj możemy znaleźć słynne, chyba najbardziej hardcorowe opowiadanie Mastertona pt. "Eryk...

więcej Pokaż mimo to