Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Zostań dla mnie" to ostatnia już, czwarta książka, z cyklu historii o Braciach Arrowood. Ostatnia powieść dotyczy tego z braci, o którym do tej pory czytaliśmy najmniej - Jacoba. Mężczyzna zielonooki, przystojny jak wszyscy Arrowoodowie, jest bardzo, ale to bardzo popularnym aktorem znanym głównie z roli superbohatera "Nawigatora". Wreszcie i jemu przychodzi spędzić czas na rodzinnej farmie, tak jak w testamencie zapisał to jego ojciec. Podobnie jak jego bracia, nie jest on zbyt chętny do powrotu na pół roku, do znienawidzonego przez niego miejsca. Już na samym początku jego pobytu dostaje za zadanie spotkanie się z małym Sebastianem. Chłopiec jest jego wielkim fanem, niedawno doświadczył śmierci swojego ojca i razem z matką oraz siostrą przenieśli się do Sugarloaf. A cóż może być lepszego na ukojenie nastoletniego serca niż spotkanie ze swoim największym idolem? Dla Jacoba spotkanie z dzieckiem oznacza również poznanie jego matki. Matki, która wyjątkowo wpada w oko mężczyźnie.

Tak przyznam szczerze, że trochę mi smutno. Bardzo się z tymi braćmi zżyłam i będę za nimi tęsknić, zdecydowanie. Jeszcze dodatkowo na końcu autorka dodała jeden rozdział pokazujący, co się stanie z wszystkimi bohaterami w kilka lat później od toczących się wydarzeń. Historii Jacoba się nie spodziewałam w takim wydaniu. Jego bracia mieli swoje wcześniejsze miłości, które spotkali i z którymi postanowili się związać - on nie. O Jacobie tak naprawdę najmniej dowiadujemy się z wcześniejszych tomów - to co wiadomo na pewno to to, że jest popularnym aktorem. W tym tomie okazuje się, że Jacob skrywa w sobie bardzo wiele dobrych cech i aż dziw, że nie została choć część z nich pokazana nieco wcześniej.

Cała seria, tak patrząc na nią holistycznie, bardzo mi się podobała. Świetnym zabiegiem dokonanym przez autorkę było to, że na końcu każdej powieści wprowadzała już powoli czytelnika w powieść następną, poprzez bardziej znaczące włączenie do akcji tego brata, którego historia spisana została jako następna. Wszystkie one pięknie ze sobą się uzupełniają, są bardzo spójne i przyjemne do czytania. W całej serii znajdziemy pełną gamę emocji, zdarzenia niezwykle trudne ale też bardzo piękne i wzruszające a co najważniejsze - całą moc miłości. Te książki dały mi na serce tyle ciepła, jak dawno już żadna seria powieści obyczajowych z wątkiem romansu mi nie dała. Nie uważam ich za klasyczne powieści romantyczne, bo choć uczucie miedzy dwojgiem bohaterów jest tutaj bardzo istotne i stanowi tło dla pozostałych, tak nie jest przerysowane i nie wysuwa się na siłę na pierwszy plan. To naprawdę bardzo dobra seria, godna poświęcenia jej uwagi.

"Zostań dla mnie" to ostatnia już, czwarta książka, z cyklu historii o Braciach Arrowood. Ostatnia powieść dotyczy tego z braci, o którym do tej pory czytaliśmy najmniej - Jacoba. Mężczyzna zielonooki, przystojny jak wszyscy Arrowoodowie, jest bardzo, ale to bardzo popularnym aktorem znanym głównie z roli superbohatera "Nawigatora". Wreszcie i jemu przychodzi spędzić czas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś wsiadamy w wehikuł czasu i przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz, do poprzedniego wieku, do czasu PRL, który pomimo tego, że był niezwykle trudny, to jednak miał również wiele uroków (choć często niedostępnych dla zwykłych, szarych ludzi).

Książka, którą trzymam w rękach jest bardzo nietuzinkowa. To zbiór reportaży oraz anegdot o bardzo wielu sławach z czasów Polski Ludowej. Z powodzeniem można czytać je wyrywkowo, zatem bardzo przyjemnie po prostu wziąć książkę do szybkiej lektury przy kawie, nawet jeśli nie ma się tego czasu na czytanie zbyt wiele. Ja sama dzięki mojemu dziecku czytałam ją "z doskoku", ale nie straciła ona dzięki temu swojego uroku. Naprawdę miło przeczytać coś "drobnego", a później wrócić do tej samej książki, otworzyć w dowolnym momencie i przeczytać inną, drobną historię. Ale żeby też nie było, całość jest spisana w przemyślanej kolejności i zebrana na samym końcu w spisie treści. Tak naprawdę ułatwia on podróżowanie czytelnikowi po książce tak, jak znani ludzie podróżowali po Polsce w tamtych czasach - myślę, że najlepiej potraktować tę książkę w taki sposób, jako własną podróż po dawnych historiach.

Świetnie klimat książki tworzą też cytaty pochodzące bezpośrednio od znanych postaci. Znajdziemy tutaj słowa m.in. Kornela Makuszyńskiego, Leopolda Tyrmanda, Barbary Krafftówny, Moniki Żeromskiej, Krystyny Mazurówny czy Marii Dąbrowskiej.

Zapewne wielu czytelników zna te czasy z autopsji i lektura tej książki będzie dla nich po prostu powrotem do przeszłości. Dla mnie jednak jest to podróż w świat opowieści, jakie snuli przede mną moi rodzice, w świat nie znany przeze mnie bezpośrednio. Dzięki tym historiom łatwiej mi poznawać ówczesne realia i tamtejsze sławne osobistości. Oczywiście - niektórzy z nich nadal żyją i są nadal bardzo popularni i w dzisiejszym świecie. Mam wrażenie jednak, że kiedyś ich popularność miała zupełnie inny urok i całkowicie inny oddźwięk. A to, co robili i gdzie podróżowali było całkowicie inaczej odbierane niż współczesne historie o prywatnym życiu gwiazd.

Nie pozostaje wam zatem nic innego jak chwycić za książkę i samemu dociec, o co chodziło z tym ówczesnym szpanem. Bierzcie śmiało, warto zanurzyć się w tej tak niedawnej nam historii.

Dziś wsiadamy w wehikuł czasu i przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz, do poprzedniego wieku, do czasu PRL, który pomimo tego, że był niezwykle trudny, to jednak miał również wiele uroków (choć często niedostępnych dla zwykłych, szarych ludzi).

Książka, którą trzymam w rękach jest bardzo nietuzinkowa. To zbiór reportaży oraz anegdot o bardzo wielu sławach z czasów Polski...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszechświat, astronomia to temat, który będąc niemożliwym do ogarnięcia w całości przez umysł ludzki, już od najmłodszych lat człowieka zaczyna fascynować. Emma Chapman w swojej najnowszej książce porusza tematy, które choć tak ciekawe, nie są najłatwiejsze to zrozumienia. Autorka jednak postarała się przybliżyć czytelnikom sprawy kosmosu w taki sposób, aby wzbudzić ich ciekawość oraz by mogli oni pojąć jak najwięcej astronomicznej wiedzy.

Książka należy do gatunku literatury popularno-naukowej, a autorka chcąc jak najpełniej opowiedzieć o kosmosie korzysta z licznych źródeł naukowych (jeśli tylko ktoś jest zainteresowany nimi szczegółowo, z tyłu książki jest kilkanaście stron przypisów), co postrzegam jak najbardziej na plus. Wewnątrz znajduje się głównie tekst, ale są również ryciny obrazujące poszczególne kwestie, a w samym środku jest wklejka z kilkoma stronami zawierającymi kolorowe obrazy, które prezentują m.in. kosmiczną pajęczynę czy obrazy zdjęcia galaktyk.

Autorka już na samym wstępie, podając siebie za przykład, udowadnia jak ważne są gwiazdy (w naszym przypadku Słońce) dla człowieka. Procesy, które dzięki jego światłu prowadzą do wytwarzania witaminy D w organizmie ludzkim są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. A jest to tak naprawdę tylko początek tej góry lodowej informacji, które pokazują, że wszechświat jest niczym szwajcarski zegarek i wszystko funkcjonuje w nim w jakimś celu. W książce są poruszone miedzy innymi kwestie dotyczące zaćmienia Słońca, światła (długości fal i jego prędkości), klasyfikacji gwiazd, Małego i Wielkiego Wybuchu, anatomii gwiazd, ciemnej materii czy licznych galaktyk.

Książka jest skarbnicą wiedzy astronomicznej w pigułce, podanej w sposób bardzo przystępny i interesujący dla osoby, która zna się na temacie bardzo, bardzo ogólnie. Muszę przyznać, że dowiedziałam się naprawdę wiele na temat zagadek wszechświata, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę to tylko kropla w morzu wiedzy, która nie została tutaj opisana oraz taka, która ciągle czeka by ją odkryć. Zachęcam do przeczytania wszystkich "ciekawskich" - na pewno nie będziecie się tutaj nudzić.

Wszechświat, astronomia to temat, który będąc niemożliwym do ogarnięcia w całości przez umysł ludzki, już od najmłodszych lat człowieka zaczyna fascynować. Emma Chapman w swojej najnowszej książce porusza tematy, które choć tak ciekawe, nie są najłatwiejsze to zrozumienia. Autorka jednak postarała się przybliżyć czytelnikom sprawy kosmosu w taki sposób, aby wzbudzić ich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Halo halo, czy są tutaj fani thrillerów? Tak? Zapraszam zatem, abyście usiedli wygodnie, bo czeka na was prawdziwie emocjonująca lektura, która pochłania czytelnika na dobre już od pierwszych stron...

Lila to jedyna osoba, która przeżyła straszny wypadek samochodowy. Zginął w nim chłopak, z którym dopiero co była na nieudanej randce oraz nastoletnia dziewczyna Stephanie, jadąca w samochodzie z przeciwnego kierunku. Woda, do której wszyscy wpadli oraz traumatyczne przeżycie, zdaje się wymyć z pamięci kobiety wszystkie wspomnienia z tej feralnej nocy. Okazuje się jednak, że coś więcej musiało się wtedy zdarzyć, bowiem Lili nie dana jest spokojna regeneracja sił - ktoś czyha na jej życie i naprawdę bardzo usilnie stara się jej pozbyć. To oraz niezbyt jasne okoliczności krążące wokół zdarzeń na kilka miesięcy sprzed wypadku i śmierci Stephanie, sprawiają że Lila i Jack koniecznie chcą dotrzeć do prawdy. Czy prawda przyniesie ukojenie, czy w ogóle będzie dało się rady do niej dotrzeć?

Co ta książka ze mną zrobiła, to brak mi słów. Czytałam ją niemalże "na jednym wdechu". To jest thriller z gatunku tych, w którym ciągle, ale to CIĄGLE coś się dzieje, akcja nie ma przestoju ani na moment, a zagadka jest na tyle intrygująca, że koniecznie dąży się do jej rozwiązania. Świetnie napisany, z mistrzowskim wręcz pomysłem na fabułę. Przy tej książce na pewno nie będziecie się nudzić. Jeśli ktoś w thrillerach jest oczytany, na pewno też będzie w stanie rozeznać się sam, kto profilem najbardziej pasuje do roli winnego.

Całkowicie szczerze mogę ją polecić każdemu do przeczytania. Nie ukrywam, jak wielkie, pozytywne wrażenie wywarła na mnie lektura tej książki. Do czego człowiek jest zdolny, żeby chronić swoich bliskich? Dowiedzcie się sięgając po tę powieść.

Halo halo, czy są tutaj fani thrillerów? Tak? Zapraszam zatem, abyście usiedli wygodnie, bo czeka na was prawdziwie emocjonująca lektura, która pochłania czytelnika na dobre już od pierwszych stron...

Lila to jedyna osoba, która przeżyła straszny wypadek samochodowy. Zginął w nim chłopak, z którym dopiero co była na nieudanej randce oraz nastoletnia dziewczyna Stephanie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Już na samym początku podam wam dobre informacje - "Osobliwość" to druga część "Ucieleśnionych emocji" po "Vivid Aurum", a zakończenie książki wyraźnie wskazuje na to, że będzie również kontynuacja. I bardzo dobrze! Koniecznie muszę się dowiedzieć jakie są dalsze losy Livid i Vivida. W tym tomie smok będący emocją dziewczyny zyskał moją wyjątkową sympatię. Może i był tym niepokornym, tym który sprawiał, że Livid postępowała nie zawsze racjonalnie, ale zawsze spieszył jej z pomocą i był świetnym kompanem. W poprzednim tomie dziewczyna dopiero się ucieleśniła i odkryła czym jest jej emocja (i jak jest wyjątkowa i jak wielkie znaczenie ma - co ma w szczególności ogromne znaczenie dla tego tomu). W drugim tomie uczy się Vivida i tego, jak wspaniale potrafią ze sobą funkcjonować (choćby poprzez naukę wspólnego latania i zaufania). Emocja Livid pokazuje, że to ona jest tą, o której mówi przepowiednia - co najprawdopodobniej nie spodoba się bogom. Z tego powodu jej znajomi mocno na nią naciskają, aby się nie ujawniała. Kiedy jednak wreszcie postanawia pokazać się na Wiecu, aby odebrać to co należy do niej, bardzo dosadnie pokazuje wszystkim, że to na nią i na jej emocję tak naprawdę czekają. Jakiś czas później, będąc na Ziemi, dziewczyna znika bez śladu...

Mam wrażenie, że w tym tomie akcja idzie znacznie szybciej, toczy się naprawdę wartko i ma dużo lepszą dynamikę. Czyta się ją przez to bardziej płynnie i mam wrażenie, że przyjemniej. Pojawia się też uczucie przyjemnego napięcia, jakie towarzyszy emocjonującym wydarzeniom. Ten tom dużo bardziej przypadł mi do gustu i no cóż... Mam nadzieję, że przeczytam następny bo po prostu muszę wiedzieć, co dzieje się dalej, no muszę. I tak, wiem że zaznaczałam już to na samym początku. Widać też, że ten tom jest napisany już trochę dojrzalszym językiem. Ale nic w tym dziwnego - jeśli jedna powieść ma grubo ponad 600 stron, to umiejętności pisarskie autorki mają szerokie spektrum do rozwoju.

Książka to gruby kawał dobrego fantasy. A ja z racji tego, że uwielbiam od zawsze ten gatunek, bardzo chętnie sięgam po wszystkie możliwe nowości. I w tym przypadku serdecznie polecam lekturę tej książki. Myślę, że lepiej będzie czytać ją faktycznie jako kontynuację, a nie jako wyrywkowy tom - pierwsza część ma zbyt wiele cennych i ważnych informacji, które będą niezbędne do bezproblemowego zapoznawania się ze wszystkim co dzieje się w drugiej części. Jest to też dobra lektura dla tych, którzy mają problem z własną sferą emocjonalną i z akceptacją samego siebie (i tutaj to już koniecznie polecam rozpocząć serię od samego początku). Ta seria może stanowić w pewnym sensie rodzaj terapii, o ile oczywiście odpowiednio się do niej podejdzie.

Już na samym początku podam wam dobre informacje - "Osobliwość" to druga część "Ucieleśnionych emocji" po "Vivid Aurum", a zakończenie książki wyraźnie wskazuje na to, że będzie również kontynuacja. I bardzo dobrze! Koniecznie muszę się dowiedzieć jakie są dalsze losy Livid i Vivida. W tym tomie smok będący emocją dziewczyny zyskał moją wyjątkową sympatię. Może i był tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czekałam bardzo, bardzo mocno na lekturę tej książki. Choć autorkę znam osobiście (ale o tym za moment), starałam się w jak najbardziej obiektywny sposób podejść do przeczytania jej literackiego "dziecka". "Katalizatorzy" to książka z gatunku science fiction, w której również pojawiają się elementy kryminału. Choć będziemy razem z bohaterami w różnych momentach czasoprzestrzeni, to doświadczymy zjawiska turystyki kosmicznej oraz tematyki tajemniczych Odeonów.

Choć od Odeonów w sumie wszystko się tutaj zaczyna i zdaje się, że to one będą stanowić absolutną podstawę fabuły, to w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Bo w końcu... Kim są tajemniczy katalizatorzy? Ciężko jest przytoczyć akcję tej książki w kilku zdaniach, bo cały twór, jaki ona stanowi, wymaga znacznie więcej niż tylko krótkiej wspominki. Zabrałam się bardzo ochoczo i szybko do lektury tej książki i... Zatrzymałam się już prawie na wstępie. Zderzyłam się z ogromną ilością postaci, miejsc, danych, których "na raz" mój umysł nie był w stanie przetworzyć. Nie było łatwo mi wejść do tego kosmicznego świata, bo tak naprawdę od razu zostałam wrzucona na głęboką wodę mnogości imion i nazwisk, nazw miejsc oraz bardzo detalicznych szczegółów. Tę lekturę musiałam czytać dawkami, na kilka razy. Kiedy jednak już przebrnęłam przez pierwsze kilkadziesiąt stron, zaczęłam powoli odnajdywać się w tej międzyplanetarnej rzeczywistości. I spodobała mi się ona. Autorka musiała bardzo porządnie przygotować się do stworzenia przedstawionej tutaj fabuły, bowiem jest ona niezwykle skomplikowana i profesjonalna. Sam język powieści jest bardzo dojrzały, nieco poetycki a momentami wręcz filozoficzny. Dialogi pomiędzy postaciami nie są prymitywne, a wszystkie elementy świata przedstawionego są skrupulatnie przemyślane i nie zastosowane bezcelowo.

Książka jest zdecydowanie dla bardziej wymagającego i dojrzalszego czytelnika. Nie mogę zakwalifikować jej do lektur lekkich, natomiast myślę, że trafiłaby ona na półkę do kategorii powieści bardzo wartościowych, niezwykle dopracowanych i właśnie wymagających. Ciężko jest ją czytać, kiedy człowiek jest rozpraszany poprzez różne bodźce ze swojego otoczenia (co u mnie jako młodej mamy miało chyba największe przełożenie na czas, jaki poświęciłam tej książce). Ta powieść wymaga stuprocentowej koncentracji, która jest potrzebna do tego by akcję "poczuć" na własnej skórze. Lektura nie jest dla każdego, ale polecam chociaż spróbować po nią sięgnąć.

Kiedy czytałam "Katalizatorów" towarzyszyło mi bardzo wiele różnych emocji. Część oczywiście była związana z samą akcją, której byłam świadkiem jako czytelnik, natomiast cała pozostała część opierała się głównie wokół sentymentów własnych. Autorka powieści, Pani Katarzyna Żak była bowiem moją polonistką w szkole średniej. Co więcej, była najlepszą (i najbardziej wymagającą) polonistką, z jaką miałam styczność w trakcie całej mojej edukacji. Do dziś, kiedy o niej myślę, pojawia się w mojej głowie obraz pierwszej lekcji, która odbywała się w sali na drugim piętrze szkoły w końcu korytarza po prawej stronie, gdzie na ścianach były nieco podniszczone kafelki w odcieniach fioletu i bieli, a Pani Żak rozpoczęła wtedy lekcję od stworzonej na potrzeby tematu zajęć "Ody do kafelka". Kolejnym bardzo mocnym i pozytywnym wspomnieniem jest moja matura ustna, gdzie to (ku mojej radości) Pani Kasia odpytywała mnie z wylosowanego pytania. Jako nauczycielka miała ona bardzo duży wpływ na postrzeganie przeze mnie literatury i to również jej zawdzięczam pewne tlące się we mnie marzenia. To naprawdę wspaniałe uczucie, móc wziąć w swoje ręce dzieło stworzone przez tak niezwykłą osobę. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak przeczytać pozostałe książki, jakie napisała przed "Katalizatorami" Pani Żak.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Novae Res. Pani Żak dziękuję za wspaniałą lekturę oraz za wartościowe lata lekcji, w których miałam przyjemność uczestniczyć w szkole średniej.

Czekałam bardzo, bardzo mocno na lekturę tej książki. Choć autorkę znam osobiście (ale o tym za moment), starałam się w jak najbardziej obiektywny sposób podejść do przeczytania jej literackiego "dziecka". "Katalizatorzy" to książka z gatunku science fiction, w której również pojawiają się elementy kryminału. Choć będziemy razem z bohaterami w różnych momentach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzy pokolenia, trzy kobiety, trzy sposoby na odnajdywanie własnego szczęścia. Babcia, mama i córka. Każda z nich jest zagubiona na swój sposób. Katie zdaje się mieć najwięcej wspólnego ze swoją babcią. Życie ich wszystkich odmienia się w dniu, kiedy to Mary ląduje w domu swojej córki. Starsza kobieta przejawia zachowania typowe dla Alzheimera, co niestety nie ułatwia nikomu codziennego życia. Opieka nad babcią zostaje w rękach Katie, dzięki której pewne tajemnice z przeszłości zaczną wychodzić na jaw. Ale młoda dziewczyna też ma swoje tajemnice. Sama boi się tego co czuje, a zagubienie jakie temu towarzyszy nie pomaga w codziennym funkcjonowaniu.

To lektura łącząca pokolenia. Przy czytaniu jej, towarzyszyły mi wszelkie możliwe emocje od radości aż po głęboki smutek. Życie jest tutaj pokazane we wszystkich możliwym barwach i tylko czeka na odkrycie i zrozumienie innych ludzi. Pewne aspekty tutaj zawarte, między innymi adopcja dziecka, niepełnosprawność, rozpad rodziny, choroba czy zagubienie we własnej orientacji seksualnej, dają czytelnikowi bardzo dużo do myślenia. Nie ma szans, żeby tę książkę można było przeczytać obojętnie. Co to, to nie. Bardzo szczególnie poruszyły mnie te fragmenty, gdzie oglądamy świat oczami młodej Mary. Jej listy, które pisała ze swoją siostrą i swoim ojcem. Zawała w nich całą paletę emocji, jakie tylko może mieć kobieta kochająca całym sercem swoje dziecko, a nie mogąca go wychowywać.

Czy jest to dobra powieść? Zdecydowanie tak. Czy jest ona łatwa? Myślę, że nie. Autorka nie upiększa tutaj realnego życia i pokazuje je ze wszystkimi dobrymi stronami oraz z trudnościami, przez które muszą przejść bohaterowie. Jednocześnie historie postaci oraz oni sami zostali wykreowani w taki sposób, że bardzo łatwo czytelnik się do nich przywiązuje, a później odczuwa się tylko niestety smutek, kiedy książka się kończy.

Trzy pokolenia, trzy kobiety, trzy sposoby na odnajdywanie własnego szczęścia. Babcia, mama i córka. Każda z nich jest zagubiona na swój sposób. Katie zdaje się mieć najwięcej wspólnego ze swoją babcią. Życie ich wszystkich odmienia się w dniu, kiedy to Mary ląduje w domu swojej córki. Starsza kobieta przejawia zachowania typowe dla Alzheimera, co niestety nie ułatwia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na powieści Ilony Gołębiewskiej czeka się jak na Gwiazdkę, naprawdę. I tym razem doczekaliśmy się kolejnej powieści mistrzyni emocji. "Zmysły" zdają się być kontynuacją "Pragnień" pod względem koncepcji na fabułę. Nie ma tutaj kontynuacji rozumianej jako dalszych losów bohaterów "Pragnień", ale motyw jest bardzo podobny - dziewczyna w pozornie szczęśliwym związku oraz chłopak po przejściach. Spotykają się przypadkiem, nie do końca fortunnie i zaczyna się między nimi rodzić uczucie. Na drodze do ich szczęścia staje partner dziewczyny oraz nieprzychylni ludzie a bohaterzy zmieniają swoje życie o 180 stopni. Tym razem jesteśmy świadkami historii Elizy i Natana.

Mogłabym z grubsza przytaczać o co w powieści chodzi, ale blurb okładkowy jest w zupełności wystarczający, mówi nawet aż zbyt wiele. Co do samej powieści... Polubiłam tych bohaterów, naprawę ich polubiłam. Po raz kolejny z wielką przyjemnością czytam powieść Ilony Gołębiewskiej, od której nie sposób się oderwać. Tam ciągle coś się dzieje. Nie ma szans się nudzić. Emocje zapisane na kartach książki są realne, niemalże namacalne. Wraz z bohaterami bardzo przeżywa się wszystko na bieżąco. Sama ich historia jest mi o tyle bliska, że opiera się mocno o muzykę. A muzyka w moim sercu zajmuje szczególne miejsce.

Przed rozpoczęciem lektury polecam uzbroić się w stalowe nerwy, które będą szczególnie potrzebne w momentach czytania o Robercie czy o fochach Ryśka. Robert, który jest tu w powieści zdecydowanie postacią nienajlepszą, bardzo mocno "zaszedł" mi za skórę. Sposób w jaki traktuje Elizę, swoich pracowników a później tak naprawdę wszystkich innych ludzi, przeszedł moje najśmielsze oczekiwania wyobraźni. Ale cóż, taki bohater jest też potrzebny, żeby prawdziwym bohaterem dla Elizki mogli okazać się inni ludzie. Zośka natomiast jest postacią bardzo barwną i pozytywną, w której na pewno odnalazłabym i moją przyjaciółkę. Czemu nie piszę o Elizie i o Natanie? Blurb mówi już wiele a poza tym, są oni postaciami głównymi, to na nich skupia się cała fabuła i dlatego warto aby czytelnik zapoznał się z nimi bezpośrednio sam na sam.

Na powieści Ilony Gołębiewskiej czeka się jak na Gwiazdkę, naprawdę. I tym razem doczekaliśmy się kolejnej powieści mistrzyni emocji. "Zmysły" zdają się być kontynuacją "Pragnień" pod względem koncepcji na fabułę. Nie ma tutaj kontynuacji rozumianej jako dalszych losów bohaterów "Pragnień", ale motyw jest bardzo podobny - dziewczyna w pozornie szczęśliwym związku oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"On jest dla mnie" to trzecia z powieści w cyklu o braciach Arrowood. Tym razem śledzimy losy Seana i Devney. I muszę przyznać, że to chyba mój ulubiony z wszystkich czterech braci jak do tej pory. Na razie nie wiem jeszcze zbyt wiele na temat Jacoba, ale wszystko przyjdzie w ostatnim tomie.

Sean i Devney są przyjaciółmi od dzieciństwa i całe swoje życie starają się nie dopuścić od siebie świadomości o tym, że tak naprawdę kochają się całym sercem. Kiedy wreszcie do nich to dociera, okazuje się że na ich drodze stoi wiele sekretów z przeszłości oraz wydarzeń, które przeszkadzają im by mogli być razem. Decydującym okaże się wydarzenie bardzo tragiczne dla wszystkich i mające mocno dalekosiężne skutki. Wtedy też cała prawda wyjdzie na jaw a związek dwojga młodych zostanie wystawiony na poważną próbę. Czy gwiazda Baseballu, która mieszka na stałe na Florydzie ma szansę na szczęście ze swoją przyjaciółką, która za żadne skarby świata nie chce opuścić Sugarloaf w Pensylwanii?

Oj jest to bardzo piękna książka, taka "na raz". Z resztą w całej tej serii o braciach Arrowood, każda kolejna powieść wciąga tylko bardziej. Jest to naprawdę bardzo udany cykl książek i cieszę się, że mogę go czytać. Kluczowe w każdej z powieści jest uczucie pomiędzy jednym z braci oraz wybranką jego serca, ale nie stanowi one treści wyłącznej zawartej w fabule - co uznaję za bardzo duży plus. Treść nie jest też moim zdaniem przesłodzona, sceny intymności pomiędzy bohaterami są wyważone w kwestii ilości i dokładności opisu. Nie jest to wszystko niesmaczne - wręcz przeciwnie. Ta powieść to taka dobra historia, dająca wiele nadziei na to, że prawdziwa miłość potrafi przezwyciężać prawie wszystkie, jeśli nie wszystkie przeciwności stające jej na drodze.

"On jest dla mnie" to trzecia z powieści w cyklu o braciach Arrowood. Tym razem śledzimy losy Seana i Devney. I muszę przyznać, że to chyba mój ulubiony z wszystkich czterech braci jak do tej pory. Na razie nie wiem jeszcze zbyt wiele na temat Jacoba, ale wszystko przyjdzie w ostatnim tomie.

Sean i Devney są przyjaciółmi od dzieciństwa i całe swoje życie starają się nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ekoliski. Misja ratowania Ziemi. Marek Marcinowski, Martyna Nejman
Ocena 9,1
Ekoliski. Misj... Marek Marcinowski, ...

Na półkach:

Po Kosmoliskach przyszedł czas na Ekoliski. Miłka i Miłek udają się w podróż również po Układzie Słonecznym, tym razem wraz z dziećmi szukają takiej planety, która ma odpowiednie warunki do życia - jak Ziemia. Nasza planeta jest bowiem w niebezpieczeństwie ekologicznym, bo wszystkie działania człowieka coraz mocniej jej zagrażają. Dzięki temu bohaterowie książeczki odkrywają niezwykłość i wyjątkowość Ziemi. Zdobywają oni pewność, że o Ziemię należy się troszczyć, a dbanie o nią zaczyna się już tak naprawdę od najmniejszych gestów.

Pan Marek Marcinowski dobrze znany z powieści "Wiele do stracenia" (czekamy na kontynuację losów bohaterów) oraz innej książeczki dla dzieci - "Kosmolisków", również z kosmicznego punktu widzenia tym razem podkreśla wagę ekologii oraz dbania o nasze środowisko naturalne.

Książeczka posiada głównie aspekt edukacyjny, ma nauczyć dzieci już od najmłodszych lat prawidłowych nawyków proekologicznych. Mądre i ciekawe treści zostały ubrane w przepiękną szatę graficzną, która wręcz przyciąga wzrok czytelników i tych małych i tych dużych. Również jak w przypadku Kosmolisków i dorośli mogą wiele nauczyć się z lektury "Ekolisków". Na tak małej przestrzeni kryje się wiele mądrości. Książeczka jest odpowiednia dla dzieci w wieku 3+ czyli takich, które już zadają coraz więcej pytań o otaczający świat. Z powodzeniem jednak można czytać ją i dzieciom mniejszym pamiętając, że wiele treści utrwala się w ich podświadomości oraz mając na uwadze, że im więcej czyta się dzieciom - tym lepiej dla nich. Jestem zaszczycona, że KsiążkoMnia mogła objąć patronatem tak przyjaźnie edukacyjną dziecięcą lekturę, za co bardzo dziękuję panu Markowi Marcinowskiemu. Was wszystkich zachęcam do lektury tego mini dzieła.

Po Kosmoliskach przyszedł czas na Ekoliski. Miłka i Miłek udają się w podróż również po Układzie Słonecznym, tym razem wraz z dziećmi szukają takiej planety, która ma odpowiednie warunki do życia - jak Ziemia. Nasza planeta jest bowiem w niebezpieczeństwie ekologicznym, bo wszystkie działania człowieka coraz mocniej jej zagrażają. Dzięki temu bohaterowie książeczki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

On i ona. Wielka miłość. Ona jest chora, on ginie w wypadku. Jego serce jednak ratuje życie dziewczynie i tak po jego śmierci, nadal bije ale w piersi ukochanej. Dziewczyna nie może się otrząsnąć po stracie swojej wielkiej miłości. Dostrzega różne obrazy, jakby z ostatnich chwil życia chłopaka i winą za to obarcza swoją wielką tęsknotę. Do Ylenie odzywa się Giorgia, która jak się okazuje otrzymała w przeszczepie rogówki pochodzące od zmarłego chłopaka. Ona również (choć go nie znała), dostrzega różne wydarzenia z jego życia, zupełnie jakby patrzyła na świat jego oczami. Między dziewczynami zaczyna tworzyć się szczególna relacja, która wraz z pogłębianiem się odkrywa również niebezpieczny świat podziemny, gdzie handluje się narządami...

Chociaż książka stanowi kontynuację, z powodzeniem można czytać ją całkiem autonomicznie. Nie jest długa i z założenia raczej czyta się ją szybko. Mnie niestety nie wciągnęła jakoś bardzo mocno i szła mi dość opornie. To literatura typowo młodzieżowa i choć lubię taką, to w tym konkretnym przypadku zabrakło mi tego "czegoś". Nie zaiskrzyło literacko między nami.

Troszkę mi się lektura już dłużyła i tak naprawdę tylko chciałam dotrzeć do końca. Niby zamysł na treść jest w porządku, ale nie jest on przedstawiony zbyt interesująco. Bardziej byłabym zainteresowana przeczytania tej książki słuchając czyjejś relacji, w skrócie nakreślającej fabułę niż w rzeczywistym z nią spotkaniu w lekturze. Czegoś tutaj mi zabrakło. Różne sprawy są niedopowiedziane, wątki nie do końca poprowadzone, czasem odczuwałam lekki chaos. Jeśli ktoś czytał tom pierwszy, to myślę, że dobrze aby po nią sięgnął żeby mieć pełen obraz historii jaką przedstawia autor. Natomiast ja sama do tej książki przekonana nie jestem.

On i ona. Wielka miłość. Ona jest chora, on ginie w wypadku. Jego serce jednak ratuje życie dziewczynie i tak po jego śmierci, nadal bije ale w piersi ukochanej. Dziewczyna nie może się otrząsnąć po stracie swojej wielkiej miłości. Dostrzega różne obrazy, jakby z ostatnich chwil życia chłopaka i winą za to obarcza swoją wielką tęsknotę. Do Ylenie odzywa się Giorgia, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To... Kiedy jakaś kontynuacja? No nie, serio, tak się książka skończyła, że czuję potężny niedosyt. Tyle wątków nieskończonych, tyle historii rozpoczętych i ja się pytam : "Co dalej?". Niestety (albo i stety) czytało mi się tę książkę tak dobrze, że no po prostu tutaj musi, no MUSI być jakaś kontynuacja, bo za szybko ją przeczytałam i za szybko mi się cała ta historia skończyła. No po prostu tak nagle...

Nie wiem czemu, zupełnie jak w przypadku Bondy - Świst również czytam po raz pierwszy i cały czas teraz zastanawiam się jakim cudem jeszcze nie wpadłam na żadną lekturę jej książki? Oczywiście teraz już obowiązkowo wylądowały na mojej liście "do przeczytania", po prostu nie wyobrażam sobie inaczej. Ale może też tak od początku, bo nie jest też tak że zamierzam wyśpiewywać peany beż żadnych uwag na cześć "Chechła".

Zacznijmy od tego, że Chechło to nazwa jeziora (być może są czytelnicy tak mało doinformowani jak ja, ale ciekawi skąd taki tytuł powieści), wokół którego skupia się całe meritum akcji. Głównymi bohaterami są Paulina, Marcin, Wojtek, Zośka, Darek i Lucjan. Tak tak, jest ich wielu. I są barwni, oj i to bardzo barwni. Dawno nie czytałam powieści, gdzie obsada bohaterów byłaby aż tak wyraziście przedstawiona. Jak z resztą i sama powieść. Bo jeśli ktoś nie miał styczności z twórczością Pauliny Świst musi mieć świadomość, że kobieta się w tańcu nie bawi, tylko wykłada kawę na ławę. Powieść jest pisana językiem, w którym wulgaryzmów nie brakuje. Jak zwykle razi mnie taki coś, tak tutaj po pewnym czasie przestałam zwracać na to uwagę i doszłam do wniosku, że w sumie to nawet tu pasuje i idealnie zgrywa się z samymi bohaterami, ich temperamentami i wydarzeniami, w których uczestniczą. Sceny erotyczne są również, a jakże, a opisy przedstawiane są na przemian ze strony kobiety i mężczyzny. I wreszcie, co dla mnie najważniejsze - ani te sceny, ani wulgarny język nie wpłynął na przebieg akcji i to jak bardzo mnie ona wciągnęła. Jest tylko jeden minus - została przerwana w takim momencie, że no... No zbyt mało zostało wyjaśnione i pod tym względem zdecydowanie nie czuję się ukontentowana. Mam szczerą nadzieję, że już niedługo ukaże się kolejna powieść o niepokornej pani adwokat.

To... Kiedy jakaś kontynuacja? No nie, serio, tak się książka skończyła, że czuję potężny niedosyt. Tyle wątków nieskończonych, tyle historii rozpoczętych i ja się pytam : "Co dalej?". Niestety (albo i stety) czytało mi się tę książkę tak dobrze, że no po prostu tutaj musi, no MUSI być jakaś kontynuacja, bo za szybko ją przeczytałam i za szybko mi się cała ta historia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Polecam dobrze usiąść na jakimś stabilnym podłożu, bo przy tej lekturze można spaść z krzesła. Ja tej książki głównie słuchałam w formie audiobooka na spacerach i czasem sama się dziwiłam, jak daleko szłam - byłam tak mocno skupiona na książce.

Książka już od samego początku rusza z wartką akcją. Ledwo zostajemy wprowadzeni w realia świata, w którym toczy się akcja powieści, a już jesteśmy świadkami tragedii będącej następstwem wypadku samochodowego. Pola w jednym momencie traci dziecko i męża. Ciężko jest jej się otrząsnąć w rzeczywistości bez swoich bliskich. Po pogrzebie męża jedyną jej bliską osobą jest jej siostra bliźniaczka. Prędko też zaczyna okazywać się, że Jakub wcale nie był takim idealnym człowiekiem za jakiego uważała go jego żona.

Tak samo jak szybko rusza akcja, tak od pierwszych stron co rusz pojawiające się nowe wątki sprawiają, że czytelnicze oczy otwierają się w zdumieniu coraz szerzej. To nie pierwsza książka autorki jaką czytam, ale muszę przyznać, że zdecydowanie najlepsza. Trzyma w napięciu aż do samego końca, do którego warto dotrwać. Fabuła, nieco surrealistyczna, została utkana w bardzo misterny sposób. Myślę, że książka zasługuje na miano jednej z najlepszych powieści tego roku.

Polecam dobrze usiąść na jakimś stabilnym podłożu, bo przy tej lekturze można spaść z krzesła. Ja tej książki głównie słuchałam w formie audiobooka na spacerach i czasem sama się dziwiłam, jak daleko szłam - byłam tak mocno skupiona na książce.

Książka już od samego początku rusza z wartką akcją. Ledwo zostajemy wprowadzeni w realia świata, w którym toczy się akcja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Magnetyzm okładki... Magnetyzm opisu... Poczułam się przyciągnięta przez tę książkę wszystkimi możliwymi sposobami, więc nie było opcji abym mogła przejść obok niej obojętnie, nie zanurzając się w jej lekturze.

Jedno jest pewne - oprócz bardzo trafionych powieści jakie publikują, to Wydawnictwo Papierowy Księżyc zdecydowanie umie w okładki. Cała szata graficzna książki na projekcie okładkowym począwszy a na rodzaju czcionki skończywszy, idealnie współgra ze sobą i z fabułą powieści.

Ten cały magnetyzm dotyczy też i fabuły książki. Występuje tutaj kilka głównych postaci - Naomi, Śnieżynka i Pan B. To oni stanowią najważniejsze centra wydarzeń. Naomi, to tytułowa poszukiwaczka dzieci. Jest panią detektyw, która ze swojej pracy uczyniła misję życiową. Przy obecnym dochodzeniu zdaje się również zmierzać do odkrycia tajemnic swojej własnej przeszłości. Śnieżynka niedobrowolnie jest podopieczną Pana B. Po opisach, jakie tworzy dziewczynka można łatwo wywnioskować, że Pan B. przetrzymuje ją, nie uwzględniając jakkolwiek jej woli. Śnieżynka natomiast, będąc bardzo mądrą istotką potrafi dostosować się do sytuacji w taki sposób, aby przeżyć.

Autorka powieści porusza tutaj bardzo trudny motyw jakim jest zaginięcie dzieci. Czasem faktycznie, same gubią się w ciemnym lesie, gdzie nie potrafią przeżyć zdane tylko na siebie, ale niekiedy to ktoś po prostu je porywa. Jest to temat niełatwy, bo obarczony pewnego rodzaju tabu w społeczeństwie i ciężki emocjonalnie dla rodziców i rodzin dzieci, które zyskują status zaginionych. Dodatkowo wplecione wraz z normalnymi elementami fabuły są również elementy baśniowe, dzięki którym czytelnik może nabrać całkowicie innego poglądu na bieg wydarzeń. Jest to naprawdę bardzo dobra powieść, której mimo wszystko nie polecam czytać osobom bardzo wrażliwym na dziecięcą krzywdę oraz świeżo upieczonym matkom, których instynkt macierzyński reaguje po wielokroć bardziej. I mnie, z racji tego iż niedawno powitałam na świecie mojego synka, nie było najłatwiej czytać o losach porwanych dzieci - natomiast postarałam się moje emocje wyciszyć jak najbardziej i tylko dzięki temu mogę śmiało powiedzieć, że lektura jest zdecydowanie godna uwagi.

Magnetyzm okładki... Magnetyzm opisu... Poczułam się przyciągnięta przez tę książkę wszystkimi możliwymi sposobami, więc nie było opcji abym mogła przejść obok niej obojętnie, nie zanurzając się w jej lekturze.

Jedno jest pewne - oprócz bardzo trafionych powieści jakie publikują, to Wydawnictwo Papierowy Księżyc zdecydowanie umie w okładki. Cała szata graficzna książki na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom Lwowskiej Odysei był świetny, czytałam go z zapartym tchem nie mogąc przestać i wręcz rzuciłam się do tomu drugiego. Ale to co zadziało się w tomie drugim Moi Państwo, sprawiło że nie będę mogła usiedzieć w miejscu czekając na tom trzeci.

W poście wcześniejszym dzieliłam się już moimi przemyśleniami na temat pierwszego tomu Lwowskiej Odysei. Co tu dużo mówić - byłam i nadal jestem nim zachwycona. Kontynuacja, została ubrana w okładkę podobną tematycznie, z nieco inną grafiką i kolorystyką. Oba tomy pięknie korespondują ze sobą spójnością wyglądu oraz spójnością treści i stylu pisania. Podkreślam to, ponieważ zdarzają się cykle powieści, gdzie autor zmienia styl w jakim pisze, lub szata graficzna nie przemawia za tym, że czytelnik ma styczność z serią.

Jesteśmy obserwatorami dalszych losów Lilki i jej rodziny, przy czym tym razem akcja skupia się głównie wokół Gustawa - ojca Lilki oraz Marianny - jej matki. Dlatego zwykle akcja toczy się to we Lwowie, to na Syberii. Gdyby chcieć powiedzieć, że Wojna obeszła się łaskawie z tym małżeństwem, trzeba by było porządnie skłamać. Często jednak to Gustaw radzi sobie lepiej na zesłaniu niż Marianna w okupowanym mieście. Powodów jest wiele, ale najważniejsze że oboje mają w tym całym nieszczęściu przyjaciół, którzy pomagają im przetrwać najgorsze. Sam finał książki jest nieco zaskakujący, a autorka pozostawia czytelnika w napięciu, które nie zniesie długiego oczekiwania na kontynuację.

Jestem pod dużym wrażeniem Odysei Lwowskiej. To taka prawdziwa powieść historyczna, w 100% kompletna, która potrafi zawładnąć sercem czytelnika i sprawić, że zżyje się on bardzo mocno z bohaterami i będzie przeżywał z nimi całym sercem wszystkie ich losy. Bardzo się cieszę, że już niebawem ukaże się tom trzeci. Naprawdę ciężko będzie na niego oczekiwać. Ale póki go nie ma, szybko nadróbcie zaległości i przeczytajcie dwa pierwsze.

Pierwszy tom Lwowskiej Odysei był świetny, czytałam go z zapartym tchem nie mogąc przestać i wręcz rzuciłam się do tomu drugiego. Ale to co zadziało się w tomie drugim Moi Państwo, sprawiło że nie będę mogła usiedzieć w miejscu czekając na tom trzeci.

W poście wcześniejszym dzieliłam się już moimi przemyśleniami na temat pierwszego tomu Lwowskiej Odysei. Co tu dużo mówić -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tę recenzję zdecydowanie będę pisać na szybko. I to bynajmniej nie dlatego, że chcę tę książkę potraktować po macoszemu, czy może dlatego że nie chcę poświęcać czasu na jej pisanie. O nie, tutaj nie o to chodzi. Po prostu czeka na mnie kolejna część i bardzo mocno chcę poznać dalsze losy bohaterów tej książki.

Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1938, czyli tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Razem z bohaterami jesteśmy we Lwowie, mieście wielonarodowym, choć prawnie należnym do terytorium Rzeczpospolitej. Czy wszystkim odpowiada taki stan rzeczy? Oczywiście, że nie. O nadchodzącej wojnie krążą pogłoski, a środowiska narodowościowe chcąc wykorzystać zbliżającą się zawieruchę będą starały się odzyskać to, co w ich mniemaniu jest im należne. Bohaterów jest tutaj wielu - Lilka razem z całą swoją rodziną, jej koleżanki ze szkolnych ławek, przyjaciele Lindnerów, osoby u nich pracujące, Wiktor, Orest, Szeptucha... Długo by wymieniać. Patrząc na to można powiedzieć, że książka zdecydowanie jest wielowątkowa. Kiedy wojny jeszcze nie ma, akcja jest w miarę uporządkowana, ponieważ wszystko toczy się dość spokojnym rytmem. Wraz z wybuchem wojny i rozdzieleniem bohaterów, stajemy się widzami akcji, która toczy się w różnych miejscach - nie tylko we Lwowie. a co dzieje się z miastem na początku wojny? Czas burz zdecydowanie nie jest tam łaskawy. Na ulicach łapanki, śmierć, głód... Człowiek staje się człowiekowi wilkiem, a tylko przejawy zachowanego człowieczeństwa świadczą o sile charakteru ludzi, którzy je mają.

W powieści jest pełno emocji - od beztroski, pierwszych miłości i radości lat młodzieńczych począwszy, a zakończywszy na determinacji, heroiczności, bezinteresowności. Długo można by wymieniać. Jak wiele powieści na tle historycznym przeczytałam tak śmiało mogę stwierdzić, że ta książka zalicza się do tego grona z wyższej półki. Pierwszy tom Lwowskiej Odysei jest świetny i dlatego cieszę się, że w moich dłoniach jest już tom drugi. Pod koniec tego roku, będzie dostępny również trzeci tom, którego zapewne po zakończeniu drugiego nie będę mogła się doczekać.

Książka pokazuje bardzo wiele trudnych momentów. Nie upiększa, odziera wręcz pewne sytuacje aż do szpiku realizmu, co nie zawsze może czytelnikowi przypaść do gustu - ale taka jest wojna. Nie jest piękna, jest brutalna. A prawdę powiedziawszy ciężko byłoby się zdecydować która ze stron była najbardziej brutalnym przeciwnikiem dla Polaków - Niemcy, Rosjanie czy Ukraińcy. Ale chyba nie ma tutaj co się licytować. Jedni stworzyli obozy zagłady, inni łagry, a trzeci bez mrugnięcia okiem potrafili palić żywcem całe wioski, w akompaniamencie gwałtów i mordów... Taka była wojna. Bardzo cenię tę powieść za to, że pokazuje wojenne realia nieupiększone. Bo wojny nie da się upiększyć. Kierując się do lektury drugiego tomu, bardzo zachęcam do zapoznania się z pierwszym.

Tę recenzję zdecydowanie będę pisać na szybko. I to bynajmniej nie dlatego, że chcę tę książkę potraktować po macoszemu, czy może dlatego że nie chcę poświęcać czasu na jej pisanie. O nie, tutaj nie o to chodzi. Po prostu czeka na mnie kolejna część i bardzo mocno chcę poznać dalsze losy bohaterów tej książki.

Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1938, czyli tuż przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura tej książki pochłonęła mi bardzo dużo czasu. Niestety nie była do końca czymś, czego się spodziewałam, ale powiedzmy sobie najpierw o niej kilka słów czysto technicznie, zanim zacznę dzielić się moimi wrażeniami.

"Dwadzieścia lat ciszy" to książka z pogranicza thrillera/horroru psychologicznego, ale z nieco bardziej krwawymi elementami. Okładka dobrze oddaje charakter powieści - jest mroczna, a główną rolę odgrywa na niej główna bohaterka lektury - czarna furgonetka. W fabule występują czterej główni bohaterowie - Niko, jedenastoletni chłopiec, Bogna, kobieta której córka zaginęła 20 lat wcześniej, Hubert, bezdomny były wojskowy i Blacha - psychopata, który zwiał ze szpitala psychiatrycznego i jest kierowany przez głosy w swojej głowie. Rozdziały podzielone są tak, że za każdym razem możemy obserwować je z perspektywy innego bohatera. Każdy z nich ma jakieś problemy, z którymi musi radzić sobie w życiu. Czarna furgonetka staje się mianownikiem łączącym losy ich wszystkich, choć każde z nich odgrywa w tej historii inną rolę.

Bardzo, ale to bardzo trudno było mi przebrnąć przez tę powieść. Naprawdę. Zwykle czytam książki w tempie ekspresowym - tutaj męczyłam się z nią 4 dni. Fabuła całości nie jest dla mnie do końca logiczna, chociaż przeczytałam tę powieść do końca, to niestety nadal do końca nie wiem o co w całej tej lekturze chodziło, jaki był zamysł główny. Zostałam z samymi znakami zapytania w mojej głowie. Podobało mi się wykreowanie postaci - każda z tych czterech osób była wyrazista, inna od pozostałych bardzo ciekawa - to na pewno na plus. Niestety tajemnica furgonetki nadal pozostaje dla mnie tajemnicą i trochę mi przykro z tego powodu. Naprawdę bardzo chciałam się dowiedzieć o co tam chodzi i czekałam na rozwinięcie i finał całej akcji - tylko dlatego przekonywałam sama siebie, żeby czytać dalej. Ale niestety tym razem trochę się rozczarowałam.

Zdaję sobie sprawy, że ta lektura znajdzie swoich fanów i będą ludzie, którzy się nią zafascynują. Ja niestety do tego grona się nie będę zaliczać. Czytałam dużo lepszych książek z tego samego gatunku i nie mogę postawić jej na równi z choćby przeczytanym ostatnio "W zamknięciu", który uważam za absolutnie genialny thriller. Ciekawa jestem jednak opinii innych osób na temat tej powieści i nie zamierzam zniechęcać do jej przeczytania. To, że w mój gust nie trafiła nie znaczy, że nie spodoba się komuś innemu.

Lektura tej książki pochłonęła mi bardzo dużo czasu. Niestety nie była do końca czymś, czego się spodziewałam, ale powiedzmy sobie najpierw o niej kilka słów czysto technicznie, zanim zacznę dzielić się moimi wrażeniami.

"Dwadzieścia lat ciszy" to książka z pogranicza thrillera/horroru psychologicznego, ale z nieco bardziej krwawymi elementami. Okładka dobrze oddaje...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jak czerpać radość z pracy Marie Kondo, Scott Sonenshein
Ocena 6,9
Jak czerpać ra... Marie Kondo, Scott ...

Na półkach:

Mieliśmy w tym roku okazję zapoznać się już z książką "Jak ogarnąć emocje w pracy", teraz przychodzi czas na lekturę o podobnej tematyce - "Jak czerpać radość z pracy". Jest to książka autorstwa Marie Kondo oraz Scotta Sonensheina. Autorka jest znana ze swojej wcześniejszej książki - "Magia sprzątania", co każdy czytelnik zauważy od razu po spojrzeniu choćby na spis treści jej najnowszego dzieła. Tym razem jednak stworzyła duet literacki razem z psychologiem organizacji oraz wykładowcą biznesu, który pomógł stworzyć nową perspektywę "sprzątania w pracy".

Wydawnictwo ubrało książkę w bardzo uroczą, cukierkową i minimalistyczną okładkę, w optymistycznym, mocno różowym kolorze. Jest ona podzielona na 11 rozdziałów, a pod koniec zawiera bardzo wartościowe przypisy, dzięki którym co bardziej dociekliwy czytelnik może sięgnąć do tekstów źródłowych. Czcionka jest bardzo wyraźna, sposób pisania autorów bardzo przystępny, a co ciekawsze i ważniejsze fragmenty są wyróżnione z całości tekstu.

I teraz pojawia się to co najważniejsze. Książka, jak głosi tytuł, ma pomóc czerpać pracownikom radość z pracy. W jaki sposób? Poprzez wysprzątanie (czy jak tutaj mówią autorzy: porządkowanie) wszystkiego. Zatem "Magia sprzątania" otrzymuje nową odsłonę, jako "Magia sprzątania w pracy". I nie chodzi tutaj tylko o fizyczną przestrzeń w jakiej pracownik się obraca. Mowa tutaj też o porządkowaniu swojego czasu, zespołów w jakich się pracuje, spotkań które się przeprowadza, całej sfery komputerowej itp. Jest to naprawdę wartościowa książka, szczególnie dla osób, które trafiają w całkiem nowo środowisko pracy i chcą się w nim w jakiś sposób odnaleźć oraz tych, które w swoim dotychczasowym miejscu pracy potrzebują nieco więcej ogarnięcia i chcą być bardziej efektywne. Warto też przeczytać tę książkę, żeby dowiedzieć się co można jeszcze poprawić, żeby pracowało się jak najlepiej i w jak najbardziej przyjemny sposób. Jak dla mnie to razem z książką o emocjach w pracy jest to duet idealny, który pozwala na ogarnięcie siebie jako pracownika w bardzo holistyczny sposób.

Mieliśmy w tym roku okazję zapoznać się już z książką "Jak ogarnąć emocje w pracy", teraz przychodzi czas na lekturę o podobnej tematyce - "Jak czerpać radość z pracy". Jest to książka autorstwa Marie Kondo oraz Scotta Sonensheina. Autorka jest znana ze swojej wcześniejszej książki - "Magia sprzątania", co każdy czytelnik zauważy od razu po spojrzeniu choćby na spis treści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka "Idealny detektyw" to już dla mnie druga odsłona przygód z twórczością Kristen Ashley. Pierwsza z książek, po które sięgnęłam - "Żądanie miłości" była dość ciekawa i doszłam do wniosku, że warto zobaczyć czym tym razem zaskoczy nas autorka.

Gatunkowo otrzymujemy podobną tematykę - romans z elementami obyczajówki, choć czasem nawet można powiedzieć iż jest tej akcji na tyle, że romans z elementami akcji byłby bardziej trafiony. W książce została przedstawiona historia Avy i Luke'a, dwojga dość młodych ludzi, którzy tak naprawdę poznali się już we wczesnym dzieciństwie. Ava nie byłą dobrze traktowana przez swoją matkę oraz siostry, z racji swojej inteligencji, okularów oraz (jak mówiły one) jej wyglądu (według nich była zbyt tłusta). Czy Luke myślał o niej tak samo? To się okaże. Ponieważ Ava, po jednym, dość upokarzającym dla niej wydarzeniu postanowiła chłopakowi pokazać się dopiero wtedy, kiedy zrobi z siebie super laskę. I tak też się dzieje. Luke ma również ciekawą historię, natomiast tak szczerze powiedziawszy nie za bardzo go polubiłam. Jest postacią zbyt mocno zaborczą, nie znoszącą sprzeciwu i tak totalnie kłócącą się z moją wizją charakteru faceta idealnego. Obaj bohaterzy mają wokoło siebie Rock Chics oraz pozostałych chłopaków z agencji detektywistycznej. Są to dość specyficzne i przyjazne środowiska, dzięki którym nie jeden raz czytelnikowi wykwitnie uśmiech na twarzy. Bo wierzcie mi, Ava potrafi pakować się w kłopoty i potrzebuje całego tabunu ludzi, który ją może z nich uratować.

Sam pomysł na książkę jest dość nietuzinkowy i ciekawy. Jak na mój gust, to jest tutaj zbyt wiele scen erotycznych - nie zawsze opisywanych w całości, to fakt, natomiast dla mnie jest ich tam zbyt duże nagromadzenie. Przez to właśnie co jakiś czas czytało mi się ciężko i zaczynałam mieć trochę dość, bo czułam się już zwyczajnie tym zmęczona. Mogę natomiast zapewnić, że warto dotrwać do samego końca, bo zakończenie tej powieści jest warte przeczytania i jest ciekawe, nawet bardzo. Autorka też postawiła na zastosowanie wielu humorystycznych sytuacji, co dodatkowo dodaje fabule specyficznego, bardzo pozytywnego charakteru.

Finalnie jest mi dość ciężko jednoznacznie określić się z tym co myślę o tej książce, bo jestem trochę rozdarta. Najlepiej będzie, jeśli sami po nią sięgniecie i sprawdzicie czy jest to lektura dla was. Ja do tej pory nie wiem czy była to lektura dla mnie czy nie, mam takie mieszane odczucia po jej przeczytaniu.

Książka "Idealny detektyw" to już dla mnie druga odsłona przygód z twórczością Kristen Ashley. Pierwsza z książek, po które sięgnęłam - "Żądanie miłości" była dość ciekawa i doszłam do wniosku, że warto zobaczyć czym tym razem zaskoczy nas autorka.

Gatunkowo otrzymujemy podobną tematykę - romans z elementami obyczajówki, choć czasem nawet można powiedzieć iż jest tej akcji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie znam osoby w dzisiejszych czasach, której nie potrzeba chociaż chwili aby zadbać o siebie. A są i też takie osoby, które nie dbają o siebie na tyle na ile powinny, albo w feworze mijających dni, zapominają o tym całkowicie. Niestety nie jest to dobra praktyka, ponieważ pozwala nam łatwo narazić się na wypalenie emocjonalne, przemęczenie oraz większą podatność na choroby. A tak naprawdę wystarczy minuta, by złapać oddech. I nie żartuję. Minuta.

Dawno nie trzymałam w rękach tak kolorowej książki. Jest ona po prostu przepięknie wydana, aż chce się po nią sięgnąć. We wnętrzu nie posiada wielu ilustracji, pod tym względem jest dość minimalistyczna, ale w zamian za to każda ze stron jest w innym, bardzo optymistycznym kolorze. Książkę podzielono na kolejne rozdziały, gdzie początkowo autorka tłumaczy czym jest idea self-care, a następnie poświęca wiele stron aby pokazać, jak można pracować nad własnymi metodami dbania o siebie. Późniejsze strony, zajmujące większość książki, pokazują co konkretnie możemy zrobić mając do dyspozycji od 1 minuty czasu dla siebie aż do pół dnia i więcej. To naprawdę bardzo wartościowe, bo chociaż większość z nas ma gdzieś tę świadomość co można zrobić, to czasem lepiej aby powiedział nam to ktoś z zewnątrz. Przy końcu autorka pokazuje jak takie praktyki dbania o siebie można utrzymać oraz podaje też źródła zewnętrzne i miejsca, w których można szukać wsparcia.

Wiem, że mi ta książka bardzo dużo pomoże. Czasem jest się na tyle zabieganym, że ciężko potem jakkolwiek nawet pomyśleć o regeneracji. Najbardziej przekonują mnie te jednominutowe i pięciominutowe czynności, które opisuje książka, bo tak naprawdę nie ma szans, żeby codziennie tej jednej minuty nie móc poświęcić sobie. A jest to ważne, bo jeśli zadbamy o siebie, pomyślimy czasem o sobie, choćby te sześćdziesiąt sekund, to możemy poprawić bardzo znacząco jakość swojego życia.

Z racji tego jak pięknie wygląda i jak wartościowe treści zawiera, jest to idealna książka na prezent dla kogoś bliskiego bądź dla samego siebie. Ja wiem, że będę do niej często zaglądać, czasem choćby tylko z przyjemności nacieszenia swoich oczu przez tę jedną minutę czymś pięknym i wartościowym, czasem by przypomnieć sobie co jeszcze można zrobić, by nie zgubić siebie we współczesnym świecie.

Nie znam osoby w dzisiejszych czasach, której nie potrzeba chociaż chwili aby zadbać o siebie. A są i też takie osoby, które nie dbają o siebie na tyle na ile powinny, albo w feworze mijających dni, zapominają o tym całkowicie. Niestety nie jest to dobra praktyka, ponieważ pozwala nam łatwo narazić się na wypalenie emocjonalne, przemęczenie oraz większą podatność na...

więcej Pokaż mimo to