-
ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz4
-
ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
-
ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
-
Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński40
Biblioteczka
2024-03-19
2024-03-19
2024-03-15
2024-03-13
2024-03-09
Panna Stefania Ilnicka wraz z rodziną spędza wakacje w podkrakowskim dworku swojego narzeczonego Artura. Nie jest to sielankowy czas – Stefania kocha narzeczonego, ale nie jest pewna jego uczuć i czy nie była dla niego ,,rozsądnym wyborem”, a jego rodzina nie kryje niechęci do niej. W pewnym momencie w majątku dochodzi do morderstwa i kradzieży. O rozwikłanie sprawy zostaje poproszony Klemens Grabiński, były detektyw, którego dni do tej pory wypełniały zabawy z wnukami i doglądanie pszczół.
Jeśli lubicie kryminały w stylu Agathy Christie, to ta pozycja jest dla Was. Nie mam na myśli samego osadzenia akcji w dawnej epoce czy morderstwa, do którego doszło w zamkniętym środowisku. To jest taki ,,cosy kryminał”, bez wielkich dramatów, mocno pokomplikowanych postaci i ukazywania najmroczniejszych stron natury ludzkiej. Zagadka jest skonstruowana ciekawie i poprawnie, kolejne rozmowy z podejrzanymi i szukanie poszlak wzbudzają zainteresowanie, ale nie ma tu nerwowego zagryzania paznokci, czy nasza ulubiona postać nie okaże się potworem, a samo rozwiązanie zagadki nie budzi jakichś gwałtownych emocji. Natomiast jest tu humor, ciepło i wykorzystanie zagadki do odkrycia dość pozytywnych rzeczy – emerytowany detektyw uświadamia sobie, że przed nim jeszcze wiele przygód, a grzeczna panna z dobrego domu, że ma w sobie inteligencję i spryt.
Bardzo dobrze niosą też fabułę bohaterowie i ich relacje. Czytałam ,,Szkic zbrodni” po raz pierwszy jako beta-czytelnik, wtedy zaznaczyłam autorce, że nie czuję tu aż tylu emocji, co przy jej wcześniejszych książkach… I nadal nie czuję, ale teraz spodobała mi się jeszcze bardziej. Nie wiem, czego to kwestia, ale po prostu czułam większe przywiązanie do tych bohaterów, traktowałam ich jak dobrych znajomych i całe to ciepło i urok jakoś mnie otulało. Klemens Grabiński to zabawny starszy pan, który jest inteligentny i bystry i który odkrywa, że mimo wieku i doświadczeń nadal czuje pęd do przygody. Bardzo miłym elementem jest jego pasja pszczelarska. Natomiast Stefania to z pozoru typowa bohaterka z XIX-wiecznego domu: spokojna, nieco nieśmiała, dopasowująca się do otoczenia. Czuje się nijaka, nawet mimo swojej pasji malarskiej, zależna od narzeczonego. Z biegiem fabuły rozwija się i odkrywa, że też ma coś do powiedzenia. Bardzo podobał mi się wątek miłosny – nie jest klasycznie romantyczny, chociaż zaręczyny bohaterów nie zostały zaaranżowane, Stefania cały czas ma wątpliwości, czy Artur poślubia ją dla niej samej. Małgorzata Niemtur w moim odczuciu zwraca uwagę na wszelkie ówczesne problemy zalotów, które toczyły się na oczach tłumu i ciężko było wtedy o szczerość i intymność, ale też na to, że same uczucia nie wystarczą do stworzenia związku, brak rozmowy, zaufania i dopasowania nie wynagrodzi pociąg fizyczny czy zakochanie. Zauważyłam, że coraz więcej autorów porusza takie problemy w wątkach miłosnych i do mnie to bardziej trafia niż te wszystkie gromy z jasnego nieba i ,,miłość ci wszystko wybaczy”. Na uwagę zasługuje też kuzyn Karol, który podkochuje się w Stefanii, ale jego intencje nie są do końca jasne. Do tego tło historyczne, ukazanie perspektywy dosyć zwyczajnych, prowadzących spokojne życie ludzi, którzy skupiają się na ploteczkach i małych intrygach, oraz umiejscowienie akcji pod moim kochanym Krakowem.
Polecam ,,Szkic zbrodni” zarówno tym, którzy lubią klimaty a’la Jane Austen, z małą społecznością w dawnych czasach, gdzie konwenanse i opinie sąsiadów są wszystkim, ale jest to ukazane z ciepłą i lekką ironią, oraz kryminały w stylu tych lżejszych i zabawniejszych Agathy Christie. Może nie będzie to bomba emocjonalna, nie będziecie na tej powieści płakać, ale zdecydowanie umili Wam czas czy poprawie humor.
,, (…) zakochane przypominało spacer po zdradliwym bagiennym terenie – nigdy nie można być pewnym, czy stawia się stopę na bezpiecznym gruncie, czy na podłożu, które wciągnie w głąb i pochłonie.”
Panna Stefania Ilnicka wraz z rodziną spędza wakacje w podkrakowskim dworku swojego narzeczonego Artura. Nie jest to sielankowy czas – Stefania kocha narzeczonego, ale nie jest pewna jego uczuć i czy nie była dla niego ,,rozsądnym wyborem”, a jego rodzina nie kryje niechęci do niej. W pewnym momencie w majątku dochodzi do morderstwa i kradzieży. O rozwikłanie sprawy zostaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-07
Justynę Andrulewicz i Joannę Truchel znałam z konta na Instagramie victorian_fiveoclock, gdzie dzielą się swoją miłością i pasją do XIX wieku. Dlatego bardzo chciałam poznać ich powieść ,,Inspektor i Złodziejka”. Niestety, zebrałam się dopiero gdy wydawnictwo Romantyczne zamknęło swoją działalność, ale i tak postanowiłam zobaczyć, jak autorki poradziły sobie jako pisarki.
Caitlin Brogan od lat szuka zemsty za śmierć rodziców. W tym celu trafia do Londynu, gdzie żyje z kradzieży i własnego ciała. Jednak przypadkowe spotkanie z Valentinem Cosgrovem, inspektorem Scotland Yardu, sprawia, że zaczyna kwestionować swój zdystansowany stosunek do życia. Tymczasem sam Valentine zmaga się z demonami przeszłości i trudną sytuacją rodzinną.
Ta powieść pod wieloma względami mnie zaskoczyła. Spodziewałam się połączenia romansu i przygody, czegoś lekkiego i sympatycznego, ale z mocną warstwą historyczną. I rzeczywiście tło jest świetne. Widać ogromną wiedzę autorek oraz umiejętność jej przekazywania. Londyn tu przedstawiony naprawdę żyje, różne obyczaje i ciekawostki wplatane są w fabułę w sposób ciekawy i naturalny. Na duży plus jest to, że to nie tylko historia Anglii, dużą rolę odgrywa Irlandia i walka o jej niepodległość, dowiemy się sporo o Rosji i narodzinach komunizmu, mamy także epizody ze Stanów. Jednak sam klimat mnie zadziwił. Bo to nie jest historia wzorująca się na klasykach, z rozbudowaną archaizacją i nieprzekraczaniem ustalonych dawno temu granic, nie jest to też słodki i sentymentalny romans historyczny o szukaniu męża. Autorki głównie krążą wokół ówczesnego półświatka i tych osób, które nie były wpuszczane na salony. Mamy tu więc prostytucję, przygodny seks, przekleństwa, nadużywanie alkoholu, narkotyki, chwilami dość brutalne opisy… Mi osobiście kojarzyło się to nieco z ,,Operą za trzy grosze” Brechta. Pewnie wielu osobom to nie podpasuje, szczególnie że rzadko pisze się o XIX wieku w ten sposób, ale mi się to spodobało. W końcu tamtejszy świat nie składał się tylko z arystokracji, a i ta miała swoje ciemne strony, i ta powieść oddaje głos tym, którzy zazwyczaj go nie dostają. I robi to w sposób, który fascynuje i wciąga. Postacie są rozbudowane, każda jest ,,jakaś”, nawet te bardziej antagonistyczne dostają swoje pięć minut. Natomiast główna para, Caitlin i Val, to ludzie moooocno pokomplikowani, niepotrafiący budować relacji, z ewidentnymi zaburzeniami i traumami, często postępujący mało moralnie. A jednak dość łatwo im kibicować i czuje się przy nich coś takiego, co przy słynnych parach takich jak Heathcliff i Katy czy Scarlett i Rhett – wiemy, że ich relacja jest dość niezdrowa i ,,porypana”, ale chcemy wierzyć, że jest dla niej szansa.
Muszę jednak wspomnieć o kilku minusach. Mimo że ostry, naturalistyczny klimat tej książki mi nie przeszkadzał, to chwilami czułam się zmęczona nieustannymi ucieczkami bohaterów i ich szukaniem pociechy w destrukcji, zamiast w szczerej rozmowie. Podejrzewam, że autorki zdają sobie z tego sprawę, bo w akcji wyjaśniają, z czego te zachowania wynikają i sądzę, że są one logiczne, ale po prostu czasami było mi za dużo negatywnych emocji 😉 Podobnie jak rozdziałów składających się w dużej mierze z opisów przypadkowych stosunków. Rozumiem konwencję, ale czasami moja wyrozumiałość dla bohaterów była solidnie wystawiana na próbę.
Nie wiem, czy mogę polecić tę książkę, bo znika już ona z dystrybucji, ale szczerze życzę autorkom znalezienia kolejnego wydawnictwa i wysłania tej historii dalej w świat.
,, Każda podjęta decyzja jest jak piętno wyciśnięte na twoim życiu, jak stara blizna. Nie znika, tylko z czasem trochę blaknie.”
Justynę Andrulewicz i Joannę Truchel znałam z konta na Instagramie victorian_fiveoclock, gdzie dzielą się swoją miłością i pasją do XIX wieku. Dlatego bardzo chciałam poznać ich powieść ,,Inspektor i Złodziejka”. Niestety, zebrałam się dopiero gdy wydawnictwo Romantyczne zamknęło swoją działalność, ale i tak postanowiłam zobaczyć, jak autorki poradziły sobie jako...
więcej mniej Pokaż mimo to
Teresa Horvath dorasta w konserwatywnej katolickiej rodzinie. W ramach młodzieńczego buntu wymyka się na imprezę, gdzie dochodzi do przypadkowego stosunku między nią a chłopakiem, w którym od dawna się podkochiwała. Skutki są opłakane – Teresa zachodzi w ciążę, a rodzice, by uchronić się przed utratą dobrego imienia, przeprowadzają się i postanawiają uznać jej dziecko za swoje. Przez jakiś czas Teresa żyje izolowana od rówieśników oraz własnej córki. Jej los zmienia się, gdy wybiera się na casting filmowy i dostaje rolę Jo w ekranizacji ,,Małych Kobietek”. Tak rozpoczyna się jej kariera filmowa pod pseudonimem Tessy Kent.
To moja trzecia książka Krantz i póki co najlepsza. Nadal nie jest w mojej topce, ale zdecydowanie przemówiła do mnie bardziej niż ,,Tylko Manhattan” i ,,Córka Mistrala”. Wątek relacji rodzicielskich jest jednym z moich ulubionych, szczególnie gdy są one trudne i niejednoznaczne. Krantz unika sentymentalizmu i cukierkowości. Tessa czuje więź z małą Maggie, ale przez lata się jej wypiera, przekonuje samą siebie, że dziewczynka naprawdę jest jej siostrą i że nie powinna chcieć niczego więcej. Mimo że te uczucia są spychane, są bardzo mocne. W dalszej części również uczucia Maggie zostały podane bez ckliwości, ale wyraziście. Również budowanie ich relacji wypadło naturalnie i emocjonalnie, chociaż dla mnie zbyt skrótowo. Na dalszym planie obserwujemy też relację Tessy z własną matką, która była pełna bólu i pretensji, ale miała uzasadnienie i budziła przekonanie, że wybaczenie i zrozumienie są potrzebne do przerwania pokoleniowych traum. Jest to jedna z powieści z dość prostym morałem, że nie liczą się pieniądze i sława, a proste wartości, rodzina, miłość, poczucie wspólnoty, ale nie jest to podane w bardzo zerojedynkowy sposób. Fajnie też zostały połącznie filmowe losy Tessy z realnymi wydarzeniami i życiorysami prawdziwych aktorów, dzięki czemu łatwiej było uwierzyć, że taka aktorka mogła istnieć. Nawet jeśli jak zawsze główna bohaterka dostaje Oscara na początku kariery i oczywiście jest lepsza od czołowych gwiazd tamtych lat 😉
Jeśli chodzi o inne minusy, to nie da się ukryć, że pewne fragmenty książki źle się zestarzały. Nie jestem za cenzurą i rozumiem kontekst epoki, ale dzisiaj chyba trudno czytać bez zgrzytów scenę gdy niespełna czternastolatka przekonuje, że pod wpływem alkoholu, ale z własnej woli, odbyła stosunek seksualny, czy gdy kobieta postanawia nie informować męża o odstawieniu antykoncepcji i okazuje się, że jemu to odpowiada. Autorka w podziękowaniach wspomina też o researchu na temat katolicyzmu, ale i tak nie uniknęła błędów, chociażby twierdząc, że dzieci komunijne przyjmują krew Jezusa… No i jak dla mnie za dużo miejsca poświęcono początkom kariery Tessy, a za mało jej dalszym latom.
Polecam tę powieść osobom, które lubią wątki tajemnic rodzinnych i skomplikowanych relacji, ale też motywy kariery filmowej. Z tego co wie Judith Krantz była kiedyś wielkim fenomenem, teraz jest dość zapomniana, a moim zdaniem ,,Klejnoty Tessy Kent” wypadają lepiej od ,,Siedmiu mężów Evelyn Hugo” czy ,,Córki z Włoch”, gdzie mamy podobną tematykę.
,, (…) zwyczajna, codzienna miłość, najważniejsza rzecz pod słońcem…”
Teresa Horvath dorasta w konserwatywnej katolickiej rodzinie. W ramach młodzieńczego buntu wymyka się na imprezę, gdzie dochodzi do przypadkowego stosunku między nią a chłopakiem, w którym od dawna się podkochiwała. Skutki są opłakane – Teresa zachodzi w ciążę, a rodzice, by uchronić się przed utratą dobrego imienia, przeprowadzają się i postanawiają uznać jej dziecko za...
więcej Pokaż mimo to