-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05-04
2024-02-20
Elżbieta Cherezińska to pisarka, z którą mam skomplikowaną relację. Bardzo podobała mi się ,,Harda”, a potem właściwie każda kolejna książka, po którą sięgałam, to był spadek w dół. Trochę bałam się ,,Sydonii”, ale że została mi polecona w akcji #12challenge, zaryzykowałam.
Sydonia von Bork była pomorską szlachcianką, którą w XVII wieku skazano za rzekome czary i doprowadzenie do śmierci księcia z rodu Gryfitów. Po śmierci Sydonii ród bardzo szybko wymarł, co stało się początkiem legendy o tym, że kobieta naprawdę mogła władać magią. Elżbieta Cherezińska próbuje odtworzyć losy Sydonii od czasów, gdy jako młoda dziewczyna trafia na dwór Gryfitów po proces i śmierć.
O ile prolog nieszczególnie mi się podobał i uważam, że ta książka poradziłaby sobie bez niego (znowu nagła miłość do kogoś, kogo się nie zna…), tak dalszy ciąg już bardzo. ,,Sydonia” różni się od innych powieści Cherezińskiej, też mamy tu realne postacie z wysokich rodów, ale już nie królów i nie z polskich dynastii. Autorka zabiera nas na ówczesne Pomorze i ukazuje jego mentalność, która nie daje się wpisać w polskość czy niemieckość… ale też powolne odchodzenie tej odrębnej kultury. Jeśli lubicie czytać o wydarzeniach z historii Polski, ale z perspektywy innych narodów, to ta pozycja jest dla was. Cherezińska przybliża zarówno życie na książęcym dworze, pełnym intryg i zabiegania o wpływy, przez mieszczaństwo aż po wyrzutków społecznych. Właściwie nie ma tu głównego wątku, który spinałby całość, jest po prostu opisywanie dalszych losów Sydonii. Czasami tego mi brakowało, ale jednocześnie dzięki temu powszedniość zwykłego życia stykała się z procesami o czary i to uświadamiało mocno, że te wydarzenia były prawdą, a nie wytworem popkultury. Natomiast opisy tortur są mocne i wstrząsające.
Podobnie jest z główną bohaterką. Sydonia jest odważna, śmiała i uparta, ale nie wyrasta ponad swój stan i epokę. Walczy o siebie, ale nie bardziej niż inne osoby, które chcą mieć coś z życia. Przyznam, że spodziewałam się tu większego ,,girl power”, ale może to dobrze, że autorka pokazała, jak życiowe zawirowania mogą uczynić legendę (chociaż czarną) ze zwykłej, prowadzącej przeciętne życie kobiety. Paradoksalnie dopiero pod koniec życia, na procesie, ukazuje swoją moc. Pozostałe postacie nie są tak dobrze rozwinięte, ale wystarczające, by prowadzić fabułę. Jedyne, czego się mogę czepić, to wątki romantyczne. Chyba nigdy nie polubię ich u Cherezińskiej. Tutaj jest mniej erotyki niż w innych jej powieściach, ale gdy do niej dochodzi, nadal jest opisywana specyficznie i przytłacza warstwę emocjonalną.
Nie była to idealna pozycja, miała kilka tych minusów i niektóre momenty mi się dłużyły, ale ogólnie to porządna, wyrazista powieść historyczna i cieszę się, że ją przeczytałam.
,, Nie ma historii, której nie można napisać od nowa.”
Elżbieta Cherezińska to pisarka, z którą mam skomplikowaną relację. Bardzo podobała mi się ,,Harda”, a potem właściwie każda kolejna książka, po którą sięgałam, to był spadek w dół. Trochę bałam się ,,Sydonii”, ale że została mi polecona w akcji #12challenge, zaryzykowałam.
Sydonia von Bork była pomorską szlachcianką, którą w XVII wieku skazano za rzekome czary i...
2024-01-08
Maria Listru była czwartą córką ubogiej wdowy, którą w rodzinnym domu traktowano jako kogoś niepotrzebnego i przeszkadzającego. Jej życie zmienia się, gdy przygarnia ją bezdzietna szwaczka Bonaria. Dziewczynka zdobywa uwagę i możliwość rozwoju. Nie zdaje sobie jednak sprawy, czym nocami zajmuje się jej przybrana matka.
Tytułowa accabadora to ,,ta, która pomaga odejść”, kobieta dokonująca eutanazji. I na tym opiera się właściwie cała powieść, na moralnej otoczce tego nietypowego zawodu. Pamiętam, kiedy kilka lat temu czytałam ,,Zanim się pojawiłeś” z podobnym motywem i chociaż były tam ukazane różne perspektywy, to miałam wrażenie, że wydźwięk jest taki, że tylko jedna strona miała rację, a inni to po prostu naiwniacy, którzy niczego nie rozumieją. Tutaj na szczęście jest inaczej. Autorka pokazuje, że Bonaria nie jest bezwzględną morderczynią, ale jednocześnie zwraca uwagę na dylematy moralne i czy możemy całkowicie wyrzec się cierpienia… ale też czy mamy prawo zmuszać kogoś do heroizmu. Podejmuje także tematykę, czy osoba wykonująca taki zawód ma prawo sama oceniać, czy czyjeś motywy są wystarczające. Oprócz tego mamy tu kilka innych ważnych kwestii – opisanie losów mieszkańców Sardynii w XX wieku i ich tożsamości narodowej, rozdarcie między życiem na prowincji a pragnieniem lepszego życia oraz byt ,,duchowych dzieci”, nieformalnie adoptowanych, wychowanych przez jedną rodzinę, ale teoretycznie mających zobowiązania wobec drugiej.
Największą wadą tej książki jest jej mały format i objętość. Przez to wiele wątków pozostaje w domyśle i nie możemy ich w pełni poznać. Tyczy się to głównie relacji romantycznej Marii, gdzie tak naprawdę nie widzimy tego uczucia, więzi bohaterów oraz ich rozterek, toteż nie budzi to żadnych emocji. Ale o samej relacji Bonarii i Marii oraz jej biologicznej rodziny także chciałabym poczytać więcej. Minusem jest też to, że tytuł i opis sugerują mocno, kim jest Bonaria, a w książce jest to przedstawione jako sekret do odkrycia, przez co pierwsza połowa trochę mija się z celem.
Nie jest to idealna książka, ale dobrze się ją czyta, zmusza do refleksji i jeśli lubicie takie tytuły, które przede wszystkim skupiają się na rozważaniach moralnych i pokazują, jak wiele szarości zawiera życie, polecam ją Wam.
,, Nie mów o rzeczach, o których nie masz pojęcia(…) W życiu będziesz dokonywała wyborów, które nie zawsze będą ci odpowiadały, i robiła rzeczy, które trzeba robić jak wszyscy.”
Maria Listru była czwartą córką ubogiej wdowy, którą w rodzinnym domu traktowano jako kogoś niepotrzebnego i przeszkadzającego. Jej życie zmienia się, gdy przygarnia ją bezdzietna szwaczka Bonaria. Dziewczynka zdobywa uwagę i możliwość rozwoju. Nie zdaje sobie jednak sprawy, czym nocami zajmuje się jej przybrana matka.
Tytułowa accabadora to ,,ta, która pomaga odejść”,...
Akcja dzieje się pod koniec XXI wieku, gdy Ameryka przeszła drugą wojną secesyjną – Południe znów próbowało odciąć się od Północy. Narrator, Benjamin, zajmuje się historią tego konfliktu, co prowadzi go do poznania życiorysu jego ciotki Sarat, która jako mała dziewczynka uciekała z rodzicami z Luizjany i po jakimś czasie została głową swojej rodziny.
,,Ameryka w ogniu” jest dystopią, ale nie przepełnioną akcją i nową wizją świata, nie skupia się na futuryzmie, a na polityce i tym, jak wpływa ona na zwykłych ludzi. Realia nowych Stanów poznajemy przez krótkie wycinki między rozdziałami, dzięki temu rozumiemy, jak funkcjonuje ten świat i co dzieje się ,,na górze”. Natomiast w fabule śledzimy uciekinierów, uchodźców i po prostu ludzi, którzy starają się przeżyć i prowadzić godziwa egzystencję. Omar El Akkad zwraca uwagę, że większość ludzi dotkniętych wojną to nie bohaterowie, nie bojownicy, a przeciętni ,,Kowalscy”, którzy nie rozumieją co się dzieje. Teoretycznie przedstawiona tu historia mogłaby się dziać w dowolnym miejscu ogarniętym obecnie konfliktem, ale przez umiejscowienie w przyszłości jest jednocześnie uniwersalna i realistyczna. Mamy tu też wątek zemsty, podziałów, które trwają nawet po zawarciu pokoju, oraz terroryzmu. El Akkad nie moralizuje, pokazuje, jak skrajne sytuacje prowadzą do skrajnych zachowań, ale też nie romantyzuje i zwraca uwagę na konieczność brania odpowiedzialności za swoje wybory. Podczas czytania miałam sporo skojarzeń z książką ,,Nasze winy”.
,,Ameryka w ogniu” to pozycja bardzo wartościowa i skłaniająca do refleksji, ale przyznam, że spodziewałam się, że ze względu na tematykę wstrząśnie mną bardziej, że będę odkładać książkę, żeby się uspokoić i pomyśleć o jej treści. Tymczasem tutaj często czułam dystans i taką ,,suchość”, brakowało mi opisów przemyśleń i emocji bohaterów. Ale może taki był cel, żeby skupić się na działaniu, a warstwę ,,filozoficzną” zostawić do odczytania czytelnikowi? I może to ukazuje sposób rozumowania ludzi w kryzysie?
,,Ameryka w ogniu” jest zaliczana do fantastyki, ale nie szukajcie w niej nowych światów i rozbudowanej wizji ludzkości za kilka dekad. Natomiast jeśli interesują Was problemy społeczne i polityczne, to jest pozycja dla Was.
,, (…) jedynym znanym ludzkości naprawdę powszechnie czytelnym językiem jest cierpienie czasu wojny. Rodzimi użytkownicy tej mowy zamieszkują różne części świata, modlitwy, które zanoszą, i puste przesądy, których kurczowo się trzymają, są i zarazem nie są wszędzie identyczne. Wojna niszczy ich wszystkich w taki sam sposób, wzbudza w nich strach, złość i pragnienie zemsty – bez żadnej różnicy.”
Akcja dzieje się pod koniec XXI wieku, gdy Ameryka przeszła drugą wojną secesyjną – Południe znów próbowało odciąć się od Północy. Narrator, Benjamin, zajmuje się historią tego konfliktu, co prowadzi go do poznania życiorysu jego ciotki Sarat, która jako mała dziewczynka uciekała z rodzicami z Luizjany i po jakimś czasie została głową swojej rodziny.
więcej Pokaż mimo to,,Ameryka w ogniu”...