rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka "Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzaty Halber jest sednem. Sednem człowieka, sednem życia, sednem prawdy. Dla wszystkich, bo alkohol to tylko pretekst.
Najlepszy debiut, jaki czytałam. Ryje głowę, moczy oczy, zaciska gardło i robi ból w brzuchu.

Książka "Najgorszy człowiek na świecie" Małgorzaty Halber jest sednem. Sednem człowieka, sednem życia, sednem prawdy. Dla wszystkich, bo alkohol to tylko pretekst.
Najlepszy debiut, jaki czytałam. Ryje głowę, moczy oczy, zaciska gardło i robi ból w brzuchu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hartman dokonał w jednym zbiorze syntezy zagadnień, które najczęściej burzą spokój ludzkości, nie tylko współcześnie, ale na przestrzeni wieków. Zwraca uwagę na ważne, a być może pomijane aspekty i sprawnie lokuje je w przestrzeni historycznej oraz ciągu przyczynowo-skutkowym. Logicznie rozkłada trącące naiwnością pytania o sens i czas, kierując myślenie czytelnika na inne tory, z których zawsze może wrócić, choćby ze strachu przed wykolejeniem się życiowego pociągu.
Warto sięgnąć po lekturę rozważań Hartmana, by odświeżyć głupie i zarazem odwieczne rozważania, by umiejscowić w sobie i w świecie punkty nigdy dotąd niezauważone, by dać się poruszyć i zmienić schemat myślenia, w którym już się być może wygodnie umościliśmy.

Cała recenzja na blogu: http://www.wieczniezaczytana.pl/2013/11/gupie-pytania-krotki-kurs-filozofii-jan.html

Hartman dokonał w jednym zbiorze syntezy zagadnień, które najczęściej burzą spokój ludzkości, nie tylko współcześnie, ale na przestrzeni wieków. Zwraca uwagę na ważne, a być może pomijane aspekty i sprawnie lokuje je w przestrzeni historycznej oraz ciągu przyczynowo-skutkowym. Logicznie rozkłada trącące naiwnością pytania o sens i czas, kierując myślenie czytelnika na inne...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kiełbasa i sznurek Jerzy Bralczyk, Michał Ogórek
Ocena 6,8
Kiełbasa i szn... Jerzy Bralczyk, Mic...

Na półkach: ,

Niewiele w dzisiejszych czasach słyszy się takich rozmów, które są sztuką, w których każde zdanie ma znaczenie, a często nawet kilka znaczeń. Bralczyk i Ogórek władają słowem niczym muszkieterowie szpadą - z rozmysłem, celnie i bez zbędnego rozmachu. Potrafią lekko rozprawiać o sprawach ważnych, nie ujmując im przy tym znaczenia. Są także uważnymi i spostrzegawczymi obserwatorami, którzy nadążają za rozpędzonym światem i jednocześnie stoją z boku, przypatrując się i wybierając z niego to, co najlepsze. Używana przez nich ironia, nie wyśmiewa konkretnych osób czy grup społecznych i nie uderza w ego, raczej z humorem i bez negatywnego wydźwięku zwraca uwagę na konkretne zjawiska.

Cała recenzja dostępna na blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2013/04/kielbasa-i-sznurek-jerzy-bralczyk-micha.html

Niewiele w dzisiejszych czasach słyszy się takich rozmów, które są sztuką, w których każde zdanie ma znaczenie, a często nawet kilka znaczeń. Bralczyk i Ogórek władają słowem niczym muszkieterowie szpadą - z rozmysłem, celnie i bez zbędnego rozmachu. Potrafią lekko rozprawiać o sprawach ważnych, nie ujmując im przy tym znaczenia. Są także uważnymi i spostrzegawczymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Joanna Siedlecka zebrała mnóstwo informacji, relacji i opowieści o Gombrowiczu. Bardzo sprawnie je zredagowała i podała czytelnikowi jak wykwintne danie z dodatkiem wielu zdjęć i listów. Są takie potrawy, które po kilku pierwszych kęsach nie robią na nas większego wrażenia, a po jakimś czasie doprowadzają do kulinarnej ekstazy. Podobnie jest z lekturą tej książki. Początkowo jakoś tak mało Gombrowicza w Gombrowiczu. Ciągle nowe imiona, ciotki, "wujki", siostry, kuzynki, sąsiadki i ich kilka zdań o młodym pisarzu. Ciągnie się ten początek jak długi makaron, ale jak już się go wciągnie, to dopiero niebo w gębie. Poznajemy Witolda w całej okazałości, z wadami i zaletami, ze słabościami i mocnymi stronami. Ukazuje się nam obraz człowieka, którego trudno jednoznacznie określić. Niby zarozumiały i pewny siebie, ale jednak wrażliwy. Niby zamknięty w swoim świecie, a jednak popularny w towarzystwie. Niby nierodzinny, a troskliwy i wspierający. Czy to jakaś maska, czy takie zestawienie cech? Trudno stwierdzić. Należy przyznać, że był niebywale oryginalną osobowością.

Cała recenzja jest dostępna na moim blogu:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/117665/edytuj-opinie?back=ksiazka/117665/jas...

Joanna Siedlecka zebrała mnóstwo informacji, relacji i opowieści o Gombrowiczu. Bardzo sprawnie je zredagowała i podała czytelnikowi jak wykwintne danie z dodatkiem wielu zdjęć i listów. Są takie potrawy, które po kilku pierwszych kęsach nie robią na nas większego wrażenia, a po jakimś czasie doprowadzają do kulinarnej ekstazy. Podobnie jest z lekturą tej książki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

" "Każde milczenie ma kres" jest obszerną książką. Spotkałam się z kilkoma opiniami, które zarzucały jej monotonię i niepotrzebną dużą objętość. Prawdą jest, że na lekturę trzeba poświęcić dużo czasu, ale przecież niewola Betancourt trwała długo. Podczas niej wiele doświadczyła, więc nie warto tego skracać. Uważam, że to było jej prawo, by opisać ten trudny czas z najmniejszym detalem, z każdym pojawiającym się uczuciem. Nie znajdziemy w tej relacji prób wzbudzenia litości, użalania się nad sobą czy pochwały dla odwagi. Jest to odtworzenie faktów i emocji. Po prostu.
Język użyty w książce nie jest trudny. Relacja jest napisana bardzo sprawnie i czyta się ją płynnie. Trudności może nastręczać tematyka i to ona może powodować uczucie ciężaru i niemożności "przebrnięcia" przez całość. Jednak, mimo tego, warto wiedzieć."

Cała recenzja dostępna jest na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2012/09/kazde-milczenie-ma-kres-ingrid.html

" "Każde milczenie ma kres" jest obszerną książką. Spotkałam się z kilkoma opiniami, które zarzucały jej monotonię i niepotrzebną dużą objętość. Prawdą jest, że na lekturę trzeba poświęcić dużo czasu, ale przecież niewola Betancourt trwała długo. Podczas niej wiele doświadczyła, więc nie warto tego skracać. Uważam, że to było jej prawo, by opisać ten trudny czas z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Irena Basia Grabowska, Małgorzata Kalicińska
Ocena 6,7
Irena Basia Grabowska, Ma...

Na półkach: , ,

"Na okładce obiecali, że to będzie "poruszający portret trzech kobiet, z których każda znajduje się na życiowym zakręcie". Wszystko by się zgadzało, poza określeniem "poruszający". Nic się we mnie nie poruszyło.
Nie poruszyła mnie historia Doroty, matki, która jest trochę postrzelona, trochę egocentryczna i trochę infantylna. Nie poruszyły mnie też dzieje Jagody, odpowiedzialnej i pochłoniętej pracą córki. Nie poruszyła też Irena, przyszywana ciocia, choć wzbudziła moją największą sympatię. Mądrość życiowa, silny charakter i emocjonalna stabilność uczyniły z niej jedyną dorosłą bohaterkę książki."

Cała recenzja dostępna jest na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2012/10/irena-magorzata-kalicinska-basia.html

"Na okładce obiecali, że to będzie "poruszający portret trzech kobiet, z których każda znajduje się na życiowym zakręcie". Wszystko by się zgadzało, poza określeniem "poruszający". Nic się we mnie nie poruszyło.
Nie poruszyła mnie historia Doroty, matki, która jest trochę postrzelona, trochę egocentryczna i trochę infantylna. Nie poruszyły mnie też dzieje Jagody,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor zebrał w jeden tomik opowiadania, które pisał na przestrzeni kilku lat i podzielił je na dwie części.


Pierwsza część to, jak sugeruje tytuł, zbiór teksów "paradnych", które łączy postać pana Toza - pracownika magistratu. Mogłoby się wydawać, że taki szary człowiek prowadzi nudne i przewidywalne życie, jednak w tym przypadku to tylko pozory. Bohater przeżywa wiele niecodziennych przygód, dzięki którym staje w centrum wydarzeń światowej wagi. Jednak to, co się dzieje z nim i wokół niego jest przypadkowe i całkiem od niego niezależne. Budzi się z nieznanymi dotąd uczuciami, które nim kierują, od jego decyzji zależą losy innych ludzi, przeżywa romans, jest zamknięty w bańce mydlanej, porywa sam siebie, jest obserwowany przez media i staje się ważną postacią w kraju. Dzieję się, oj dzieje!
Należy też zwrócić uwagę na fakt, że Pan Toz może być każdym i każdy może być Panem Tozem, bo poza imieniem i funkcją nic więcej o nim nie wiemy. Tu liczą się przeżycia i przygody, a nie sam bohater.


Nie należy jednak spodziewać się sensowej i spójnej treści, bo opowiadania Rafała Warabidy nie są napisane po to, by ukazać sens. One zadziwiają, bawią i zaskakują. Mają bardzo surrealistyczny charakter, który przywołuje na myśl obrazy słynnego malarza Salvadora Dali. W każdym, pozornie prostym zdaniu, odnajdziemy absurd i groteskę.
Podczas czytania nie mogłam oprzeć się wrażeniu podobieństwa do "Alicji w krainie czarów" oraz filmu "Parnasuss: człowiek, który oszukał diabła". Podobny charakter, styl i świat przedstawiony.
Jednak mimo wszechobecnej groteski, opowiadania te są bardzo ciepłe i lekkie.
Muszę się przyznać do tego, że usilnie starałam się szukać drugiego dna i mądrych przekazów, ale niejednoznaczność opowiadań skutecznie mi to utrudniała. To z kolei wywoływało frustrację i nie potrafiłam czerpać przyjemności z obcowania z panem Tozem. Dopiero jak odrzuciłam analityczne myślenie, zaczęłam się dobrze bawić podczas lektury.


Natomiast druga część opowiadań, określona jako opowiadania markotne ma całkiem inny charakter. Jest przesycona melancholią i smutkiem. Skłania do zastanowienia się nad istotą człowieczeństwa, dyskretnie wskazuje na problemy eutanazji i starości. Napomyka o relacjach między ojcem a synem, przypomina o wrażliwości dziecka i zestawia ją z okrucieństwem dorosłych.
Te opowiadania też sprawiają wrażenie lekkich, a jednak pozostawiają po sobie nieokreślony ciężar i wprawiają w zadumę.


Prawda, że te dwie części wydają się całkiem różne od siebie? Jednak mimo odmiennego charakteru, łączy je pewna nieokreśloność, brak ram i uczucie stąpania na granicy jawy i snu. Brakuje też w nich mocno osadzonych bohaterów, którzy wydają się rozmyci i nieistotni.


Lektura "Opowiadań paradnych i markotnych" była dla mnie nowym i nietypowym doświadczeniem, więc jednoznaczna ocena sprawia mi pewną trudność. Najlepiej chyba samemu się przekonać czy taka forma literacka przypadnie Wam do gustu.

Autor zebrał w jeden tomik opowiadania, które pisał na przestrzeni kilku lat i podzielił je na dwie części.


Pierwsza część to, jak sugeruje tytuł, zbiór teksów "paradnych", które łączy postać pana Toza - pracownika magistratu. Mogłoby się wydawać, że taki szary człowiek prowadzi nudne i przewidywalne życie, jednak w tym przypadku to tylko pozory. Bohater przeżywa wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Wirus Ebola w Helsinkach" to pisarski debiut Taavi Soininvaara, Fina, który po rzuceniu pracy w fińskich instytucjach finansujących poświęcił się pisaniu książek. Charakter jego pracy zawodowej przeniknął po części do fabuły debiutu. Podejrzewam, że autor czerpał pomysły z rzeczywistości wzbogacając je intrygą kryminalną. Połączenie to stało się szkieletem dość dobrej, jak na pierwszą powieść, książki.


Soininvaara zestawił świat naukowy ze światem policyjnym. Choć pozornie nie mają one ze sobą wiele wspólnego, to w wyniku przecięcia się linii pewnych wydarzeń, powstała rzeczywistość zawierająca te dwie sfery.
Generał Raimo Siren, dowódca operacyjny fińskiej armii, chcąc uniknąć odpowiedzialności za spowodowanie śmiertelnego wypadku, szuka rozwiązania, które pomoże mu dalej pracować na swoim stanowisku. Postanawia wykorzystać do tego celu świeże naukowe odkrycie szczepionki na wirus Ebola-Helsinki, którego dokonał Arto Ratamo. Lekarstwo, które jest równocześnie pożądaną bronią biologiczną, staje się w jego oczach idealnym produktem do handlu z innymi państwami.
Postawia pozbyć się dwóch, niewygodnych osób, które wiedzą o istnieniu szczepionki - samego odkrywcy i jego szefa. Jednak w wyniku przewrotności losu, Ratamo udaje się uniknąć śmierci, lecz jego życie od tej pory będzie w ciągłym niebezpieczeństwie.


Przyznaję, że udał się debiut autorowi. Wykreował on logiczną, sensowną fabułę, stworzył prawdziwych, wielowymiarowych bohaterów, a wątkowi sensacyjnemu nadał oryginalny zarys.
Akcja prowadzona jest dość równo, napięcie czytelnika wzrasta równomiernie i przybiera na sile w miarę zbliżania się końcowych stron. Znajdziemy tu zarówno elementy spiskowe, jak i czysto kryminalne oraz krwawe.
Jednak mimo tych pozytywnych aspektów, ilość bohaterów i instytucji zaangażowanych w śledztwo, może wprowadzić uczucie dezorientacji, które mnie towarzyszyło dość długo. Trudno było mi przypisać drugoplanowych bohaterów do danej instytucji, co utrudniało i znacznie zwalniało tempo czytania.
Mimo poważnego charakteru lektury, zdarzały się momenty, które wywoływały kpiący uśmieszek. Mam tu na myśli wewnętrzne monologi uciekającego Ratamo, który w lekko infantylny i niewiarygodny dla mnie sposób rozmyślał nad swoją sytuacją, żoną i córeczką.


Poza tym drobnostkami, książkę czytało się dobrze i sądzę, że wielbicielom skandynawskich kryminałów powinna się spodobać.

"Wirus Ebola w Helsinkach" to pisarski debiut Taavi Soininvaara, Fina, który po rzuceniu pracy w fińskich instytucjach finansujących poświęcił się pisaniu książek. Charakter jego pracy zawodowej przeniknął po części do fabuły debiutu. Podejrzewam, że autor czerpał pomysły z rzeczywistości wzbogacając je intrygą kryminalną. Połączenie to stało się szkieletem dość dobrej, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oceniłam książkę zaraz po przeczytaniu, ale z napisaniem recenzji odczekałam jakiś czas z nadzieją, że coś się zmieni w moim odczuciu. Zmieniło się tylko tyle, że dziś ledwie pamiętam szczegóły i uczucia jakie towarzyszyły mi podczas lektury. Wychodzi więc na to, że autor miał rację nadając jej taki tytuł, a ja nie należę do tych niektórych dorosłych, do których były skierowane te bajki.

Karol Arentowicz przyciągnął mnie tytułem i formą. Bajki zwiastowały powrót do krainy dzieciństwa, a wytypowanie kręgu odbiorców miało dać poczucie wyjątkowości. Mnie nie dało, więc wyjątkowa nie jestem. I może z dziecka też już niewiele we mnie zostało.

Całą opinię można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/06/bajki-dla-niektorych-dorosych-karol.html

Oceniłam książkę zaraz po przeczytaniu, ale z napisaniem recenzji odczekałam jakiś czas z nadzieją, że coś się zmieni w moim odczuciu. Zmieniło się tylko tyle, że dziś ledwie pamiętam szczegóły i uczucia jakie towarzyszyły mi podczas lektury. Wychodzi więc na to, że autor miał rację nadając jej taki tytuł, a ja nie należę do tych niektórych dorosłych, do których były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka sama w sobie nie jest ani porywająca, ani wzruszająca, ale nie jest też nijaka. Czasem trochę zanudzała, ale warto po nią sięgnąć, by zdać sobie sprawę w jakiej rzeczywistości żyły nasze mamy i babcie. Jak wiele się zmieniło i choć nadal narzekamy na brak wiedzy o seksie w grupie nastolatków, to widać dużą poprawę, a nawet przesadę w drugą stronę.

McEwan napisał krótką opowieść, w której bardzo subtelnie zawarł prawdę, którą chciał przekazać. Ta prawda przemykała delikatnie między stronami i kolejnymi słowami podczas opowiadania banalnej historii.
Podczas czytania było mi trochę niesmacznie, jakoś tak niewygodnie. To oznacza, że coś się dzieje, że książka "działa", że budzi emocje, choć może wolelibyśmy ich nie zauważać ...

Całą opinię można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/05/na-plazy-chesil-ian-mcewan.html

Książka sama w sobie nie jest ani porywająca, ani wzruszająca, ale nie jest też nijaka. Czasem trochę zanudzała, ale warto po nią sięgnąć, by zdać sobie sprawę w jakiej rzeczywistości żyły nasze mamy i babcie. Jak wiele się zmieniło i choć nadal narzekamy na brak wiedzy o seksie w grupie nastolatków, to widać dużą poprawę, a nawet przesadę w drugą stronę.

McEwan napisał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść Strelnikoffa nieodparcie przypomina mi swoim nastrojem i charakterem baśnie braci Grimm, które czytałam będąc w szkole podstawowej - podobne odczucia, wrażenia, motywy i ta tajemnicza, lekko groźna aura. Jednak ze względu na to, że baśnie nie są moją ulubioną formą literacką i nie zostawiły po sobie pozytywnych wspomnień, ich wspólny mianownik ze "Złotymi rybami" nie jest z mojej strony komplementem.

Całą opinię można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/05/zote-ryby-dmitrij-strelnikoff.html

Powieść Strelnikoffa nieodparcie przypomina mi swoim nastrojem i charakterem baśnie braci Grimm, które czytałam będąc w szkole podstawowej - podobne odczucia, wrażenia, motywy i ta tajemnicza, lekko groźna aura. Jednak ze względu na to, że baśnie nie są moją ulubioną formą literacką i nie zostawiły po sobie pozytywnych wspomnień, ich wspólny mianownik ze "Złotymi rybami"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Norwegian Wood" to opowieść o Toru Watanabe - o jego życiu, myślach, emocjach, relacjach, dojrzewaniu. Przy okazji jego poznania, jest nam dane spotkać innych, zagubionych w świecie i w samych sobie, ludzi.
Naoko, Midori, Reiko, Kazuki, Komandos, Hatsumi czy Nagasawa - z pozoru każde z nich jest inne, każde ma inne marzenia, inną osobowość, ale łączy ich czająca się blisko, niewypowiedziana i często niezauważana samotność. Bo choćbyśmy przebywali w tłumie, mieli mnóstwo znajomych i przyjaciół, to każdy z nas jest odrębnym istnieniem, samym w swoim odczuwaniu świata i postrzeganiu rzeczywistości. Druga osoba może być odwróceniem uwagi, może być ulgą czy pomocą w znoszeniu niewygody, ale nigdy nie przeżyje jej za nas.

Całą opinię można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/05/norwegian-wood-haruki-murakami_15.html

"Norwegian Wood" to opowieść o Toru Watanabe - o jego życiu, myślach, emocjach, relacjach, dojrzewaniu. Przy okazji jego poznania, jest nam dane spotkać innych, zagubionych w świecie i w samych sobie, ludzi.
Naoko, Midori, Reiko, Kazuki, Komandos, Hatsumi czy Nagasawa - z pozoru każde z nich jest inne, każde ma inne marzenia, inną osobowość, ale łączy ich czająca się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Emma Donoghue przedstawiła nam niesamowitą historię opisaną w niesamowity sposób. Dzięki narracji pięcioletniego Jacka poznajemy specyficzną rzeczywistość Pokoju, który jest dla niego i jego Mamy całym światem. Dla Jacka jest to świat naturalny i oczywisty, bo innego nie zna, a dla Mamy jest koniecznością i więzieniem, bo kilka lat wcześniej była wolna. Prowadziła normalne życie nastolatki dopóki nie spotkała na swojej drodze Starego Nicka, który pozbawił się naturalnych praw.

Według mnie Emma Donoghue ma ogromny talent. Jest oryginalna i bardzo przekonywująca w stworzonej przez siebie historii. Potrafi tak dobrać słowa, by poruszyć najbardziej zatwardziałe serca i najczulsze miejsca ludzkiego wnętrza.
Zachęcam bardzo mocno do przeczytania książki. Po lekturze całkiem inaczej będziesz słyszeć to, co mówią dzieci.

Całą opinię można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/06/pokoj-emma-donoghue.html

Emma Donoghue przedstawiła nam niesamowitą historię opisaną w niesamowity sposób. Dzięki narracji pięcioletniego Jacka poznajemy specyficzną rzeczywistość Pokoju, który jest dla niego i jego Mamy całym światem. Dla Jacka jest to świat naturalny i oczywisty, bo innego nie zna, a dla Mamy jest koniecznością i więzieniem, bo kilka lat wcześniej była wolna. Prowadziła normalne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po lekturze "Oparów szaleństwa" nie mogę dołączyć do grupy fanów thrillerów medycznych Gerritsen. Za mało w nich thrillera, a za dużo obyczaju i romansu. W trakcie czytania nie czułam żadnego napięcia, strachu czy rozwoju akcji. Wszystko była na jednym poziomie, aż tu nagle pod koniec wszystko się cudownie wyjaśniło.
Bohaterowie również byli mało charakterystyczni, może z wyjątkiem dzieci, które jako jedyne miały jakąś osobowość oraz Doreen - alkoholiczki, która nie daje spokoju, byłemu mężowi, Lincolnowi.

Całą opinię moożna przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/06/opary-szalenstwa-tess-gerritsen.html

Po lekturze "Oparów szaleństwa" nie mogę dołączyć do grupy fanów thrillerów medycznych Gerritsen. Za mało w nich thrillera, a za dużo obyczaju i romansu. W trakcie czytania nie czułam żadnego napięcia, strachu czy rozwoju akcji. Wszystko była na jednym poziomie, aż tu nagle pod koniec wszystko się cudownie wyjaśniło.
Bohaterowie również byli mało charakterystyczni, może z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Choć Hilary Norman nie stworzyła wartkiej akcji i skomplikowanej fabuły, nie będę ukrywać, że spędziłam miło czas na czytaniu "Uwięzionych". Jednak czy o to chodzi w kryminalnej powieści, by była miła? Na pewno książka wyłamuje się z kanonu tradycyjnej sensacji, a mimo to "nie mam serca" ostrzyć sobie na niej języka, co muszę przyznać jest w moim wykonaniu nietypowe, bo czepianie się to moje drugie imię. Co więcej sądzę, że zapoznam się z poprzednimi pozycjami z serii o detektywie Samie i jego żonie Grace.

Całą opinię można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/06/uwiezieni-hilary-norman.html

Choć Hilary Norman nie stworzyła wartkiej akcji i skomplikowanej fabuły, nie będę ukrywać, że spędziłam miło czas na czytaniu "Uwięzionych". Jednak czy o to chodzi w kryminalnej powieści, by była miła? Na pewno książka wyłamuje się z kanonu tradycyjnej sensacji, a mimo to "nie mam serca" ostrzyć sobie na niej języka, co muszę przyznać jest w moim wykonaniu nietypowe, bo...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ona i on. Całkiem zwyczajna historia Jerzy Gracz, Urszula Jarosz
Ocena 5,9
Ona i on. Całk... Jerzy Gracz, Urszul...

Na półkach: ,

Tytuł książki zawiera w sobie kwintesencję treści, bo historia Kasi i Andrzeja to historia jakich wiele. Nie ma w niej właściwie nic oryginalnego, nic odkrywczego, ani nic niebanalnego. Jednak mimo swej zwyczajności, historia miłosna tej pary przedstawia zapewne znane nam zachowania i schematy, które z poziomu obserwatora wydają się niedorzeczne.

Urszula Jarosz i Jerzy Gracz razem napisali książkę, w której te same wydarzenia zostały przedstawione z perspektywy obu płci. Trafne spostrzeżenia i ukazanie różnic w sposobie myślenia wywołują uśmiech zrozumienia i lekkiego zażenowania, kiedy okazuje się, że skądś przecież znamy takie interpretacje.


Całą recenzję można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/06/ona-i-on-cakiem-zwyczajna-historia.html

Tytuł książki zawiera w sobie kwintesencję treści, bo historia Kasi i Andrzeja to historia jakich wiele. Nie ma w niej właściwie nic oryginalnego, nic odkrywczego, ani nic niebanalnego. Jednak mimo swej zwyczajności, historia miłosna tej pary przedstawia zapewne znane nam zachowania i schematy, które z poziomu obserwatora wydają się niedorzeczne.

Urszula Jarosz i Jerzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sarita Mandanna stworzyła fascynującą powieść, która sprawia, że wszystkimi zmysłami czujemy zawarte w niej zdania. Wchodzimy w wykreowany świat i chłoniemy go niczym prawdziwą rzeczywistość.
"Tygrysie Wzgórza" to indyjska saga na wzór filmowego kina boolywoodzkiego, za którym nie przepadam. Z książką było inaczej, gdyż bardziej zadziałała na moją wyobraźnię. Opisy przyrody, widoków, stanów emocjonalnych bohaterów były bardzo sugestywne i prawdziwe. Choć Indie to nieznana dla mnie kraina, po zakończeniu miałam wrażenie jakbym wróciła z dalekiej podróży.

Całą recenzję można przeczytać na moim blogu:
http://wieczniezaczytana.blogspot.com/2011/06/tygrysie-wzgorza-sarita-mandanna.html

Sarita Mandanna stworzyła fascynującą powieść, która sprawia, że wszystkimi zmysłami czujemy zawarte w niej zdania. Wchodzimy w wykreowany świat i chłoniemy go niczym prawdziwą rzeczywistość.
"Tygrysie Wzgórza" to indyjska saga na wzór filmowego kina boolywoodzkiego, za którym nie przepadam. Z książką było inaczej, gdyż bardziej zadziałała na moją wyobraźnię. Opisy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Lubicie nietypowe historie miłosne?
Jeśli tak, to może właśnie Wam spodoba się powieść "Jak w niebie". Chociaż nie będę udawać, że taka twarda ze mnie sztuka i nie ruszają mnie ckliwe, inteligentne i najlepiej zagmatwane historie, to jednak losy Lauren i Arthura nie zostawiły na mej "wrażliwej" duszy żadnego śladu. Czytałam bez emocji i ciągle czekałam na moment wzruszenia, złości czy napięcia. Książka się skończyła, a ja zostałam z niczym. Reklamacji składać nie będę, ale zachęcać do jej przeczytania innych też nie.
Szkoda tylko ciekawego pomysłu na fabułę, bo mam poczucie, że można było więcej, lepiej, mocniej z niej wycisnąć.

"Jak w niebie" opowiada o niezwykłym w swej formie spotkaniu dwojga młodych ludzi. Lauren to młoda lekarka, która po wypadku zapadła w śpiączkę. Opuściła swoje ciało i jako duch przebywa we własnym mieszkaniu, które jej mama zdecydowała się wynająć młodemu architektowi - Arthurowi. Choć Lauren jest duchem, okazuje się, że Arthur jako jedyna osoba, widzi ją. Początkowo uznaje kobietę za wariatkę, ale z czasem przyzwyczaja się do jej obecności, a nawet zaczyna darzyć sympatią i wierzyć w nieprawdopodobną historię ducha.
Jednak sielankę przerywa decyzja matki Lauren o odłączeniu córki od urządzeń utrzymujących ją przy życiu. I w tym momencie zaczyna się właściwa akcja książki, która sprawia, że nie oceniłam jej na 1 w skali od 1 do 5.
Perypetie, pomysły i sytuacje, która mają miejsce w związku z działaniami podjętymi przez Arthura w celu ratowania ukochanej-ducha są może mało realne, ale humor i lekka dawka ironii wynagradzają bajkowość wydarzeń.

Podejrzewam, że fakt, że książka nie przypadła mi do gustu należy przypisać temu, że mój gust jest mało romantyczny i delikatny. Jak już wspomniałam wolę kiedy książka budzi we mnie emocje, jest mocna, może być nawet wulgarna czy ociekająca seksem, ale jeśli jest tak delikatna, słodka, grzeczna i oniryczna, że miejscami robi mi się mdło, to nie może liczyć na moją przychylność. Tym bardziej jeśli nie dostrzegam w niej żadnego przesłania, poza tradycyjnym, jednak mało prawdziwym: "Miłość wszystko zwycięży".

Pewną trudnością podczas lektury było też to, że jakiś czas temu widziałam fragment filmu nakręconego na podstawie książki "Jak w niebie", gdzie w role głównych bohaterów wcielili się: Reese Witherspoon i Mark Ruffalo. Niestety nie potrafiłam wyobrażać sobie bohaterów książki inaczej jak z twarzami tych aktorów. A z tego względu, że w filmie mi się nie spodobali, także byłam uprzedzona do bohaterów książki zanim zaczęłam ją czytać.

Zatem jak można wywnioskować z tego, co powyżej napisałam, mnie książka się nie spodobała, ale jeśli lubicie subtelne, (prawie) bez seksu i wulgaryzmów, miłe historie z nutką metaficzności, możecie śmiało sięgnąć po tę pozycję.

Lubicie nietypowe historie miłosne?
Jeśli tak, to może właśnie Wam spodoba się powieść "Jak w niebie". Chociaż nie będę udawać, że taka twarda ze mnie sztuka i nie ruszają mnie ckliwe, inteligentne i najlepiej zagmatwane historie, to jednak losy Lauren i Arthura nie zostawiły na mej "wrażliwej" duszy żadnego śladu. Czytałam bez emocji i ciągle czekałam na moment wzruszenia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jestem fanką kabaretów. Czasem, jak ktoś pokaże mi jakiś dobry numer, to obejrzę i nawet się pośmieję, ale żebym znała nazwy, umiała cytować najlepsze fragmenty, to nie bardzo.

Kiedy zapisywałam się do kolejki oczekujących na przeczytanie tej książki w ramach Włóczykijki, nie miałam pojęcia kim jest autor, ani, że to będzie taka zabawna i dobra książka. Ot, po prostu spodobał mi się tytuł. Gdybym wiedziała, to czego nie wiedziałam, pewnie nie sięgnęłabym po nią, bo nie czytam z reguły takich książek. I może to mój błąd...
Tomasz Jachimek - dziennikarz i artysta kabaretowy - ukazuje całą prawdę o ludzkiej naturze, ale robi to z lekkością i taką dawką ironii i humoru, że ta prawda nie jest bolesna i da się ją przełknąć.
Bohaterami książki Jachmika są członkowie typowej polskiej rodziny, w której skład wchodzi też nietuzinkowy i oryginalny Wuj Franciszek - rodzinny geniusz i wynalazca. Jego głównym zajęciem jest organizacja niedzielnych quizów, które zawsze wygrywa i konstruowanie wynalazków. Gderliwy straszy pan nie ma w sobie za krzty samokrytycyzmu, uważa się za człowieka nieomylnego, ale jest przy tym tak uroczy, że nie sposób go nie lubić.
Pozostali członkowie rodziny traktują go z dystansem i nutką przekory, kiedy testuje na nich swoje nowe wynalazki np. proszek do gotowania jajek na twardo czy urządzenie do lokalizowania zagubionych kluczy. Jednak wszystko zmienia się kiedy Wuj Franciszek demonstruje wynalazek na skalę światową - maszynę do handlu czasem. Wtedy to zaczyna się cała zabawa.
Spokojne i przewidywalne życie rodzinne zmienia się od tej pory diametralnie. Zmienia się także porządek świata, które zostaje opanowany przez wszechobecny chaos. Pojęcie czasu traci znaczenie i nie sposób już umówić się na spotkanie w sytuacji, gdy każdy ma inną godzinę na zegarku.
Poznajemy dokładnie historię konkretnych ludzi, których życie zmieniło się za sprawą maszyny do handlu czasem. Każda z historii dotyczy odmiennych pod wieloma względami ludzi, którzy zrozumieli swoje błędy i zaczęli nowe życie na nowych warunkach.

Choć bardzo bym chciała, to w swojej recenzji nie przedstawię wszystkich zalet książki Pana Tomasza, bo nie zostałam obdarzona takim talentem jak autor, który z dystansem, znakomitą ironią i trafnością oddaje przywary ludzkiej natury. Pisze nie wprost, ale właśnie między wierszami, przekazuje wiele prawd o Polakach i ich cechach charakterystycznych.
Cała opowieść jest lekka i dopracowana. Nie ma w niej słabszych momentów. Jest za to wirtuozja sarkazmu i dowcipu.
Za reklamę niech wystarczy to, że choć bardzo się starałam, nie mogłam powstrzymać się ze śmiechu jadąc autobusem. A miny pasażerów przyglądających się moim reakcjom były bezcenne.

Nie jestem fanką kabaretów. Czasem, jak ktoś pokaże mi jakiś dobry numer, to obejrzę i nawet się pośmieję, ale żebym znała nazwy, umiała cytować najlepsze fragmenty, to nie bardzo.

Kiedy zapisywałam się do kolejki oczekujących na przeczytanie tej książki w ramach Włóczykijki, nie miałam pojęcia kim jest autor, ani, że to będzie taka zabawna i dobra książka. Ot, po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo wielu ludzi ma skłonności do żałowania, rozpamiętywania, gdybania. Duża część ich życia upływa na rozmyślaniach, marzeniach i wspomnieniach. Nie akceptują rzeczywistości, w której są, nie żyją tu i teraz, a cenny czas przelatuje im przez palce. Z perspektywy czasu wydarzenia z przeszłości wydają się nam być lepsze niż były w przeszłości. Nasza pamięć działa wybiórczo, wyświetlając jedynie pozytywne obrazy. Jest to pewnego rodzaju ucieczka od chwili obecnej, która przyniosła rozczarowanie i zmęczenie. Szukanie rozwiązań, cieszenie się drobiazgami, ponoszenie odpowiedzialności za własne decyzje wymaga akceptacji i wysiłku, a przecież łatwiej jest odlecieć w krainę marzeń. Czasem chcemy cofnąć czas, naprawić popełnione błędy, podjąć inne decyzje, ponieważ wyobrażamy sobie, że wtedy nasze życie będzie wyglądać inaczej.
Tytułowa bohaterka książki "Jillian Westfield wyszła za mąż" dostała szansę sprawdzenia czy cofnięcie się w czasie o 7 lat pozwoli na nadanie innego kształtu jej życiu. Jillian, żona Henry'ego i mama Katie, wróciła do czasów kiedy nie miała jeszcze rodziny, a życie dzieliła z ówczesnym chłopakiem - Jacksonem. Ma szansę podjąć jeszcze raz pewne decyzje oraz inaczej poprowadzić pewne sprawy.
Czy przez to jej życie potoczy się inaczej? Czy znowu będzie żałować? Czy nie popełni dawnych błędów i czy to uchroni ją przed pomyłkami? Odpowiedzi na te pytania należy szukać w książce.
Allison Winn Scotch stworzyła książkę dla kobiet i przedstawiła w niej rozterki, które dotyczą wielu z nas. Choć książka ta nie jest literaturą wysokich lotów, jednak niesie za sobą ważny przekaz i nie jest typową babską i schematyczną opowieścią, choć mnie zakończenie nie zaskoczyło.
Polecam książkę tym, którzy potrzebują odpocząć i zrelaksować się przy niewymagającej książce, która jednak ma jakąś wartość.

Bardzo wielu ludzi ma skłonności do żałowania, rozpamiętywania, gdybania. Duża część ich życia upływa na rozmyślaniach, marzeniach i wspomnieniach. Nie akceptują rzeczywistości, w której są, nie żyją tu i teraz, a cenny czas przelatuje im przez palce. Z perspektywy czasu wydarzenia z przeszłości wydają się nam być lepsze niż były w przeszłości. Nasza pamięć działa...

więcej Pokaż mimo to