Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Wyprawę na Suwalszczyznę odbywamy wraz z Karoliną i Tomkiem, którzy decydują się spędzić Wielkanoc z dala od rodzinnych stron, by odbudować swój związek. Niestety, już od początku podróży napotykają na drodze problemy, a w efekcie trafiają do małej wioski zwanej Białodęby, położonej w samym środku gęstego lasu...

Od samego początku wyczuwalne jest napięcie związane z niepokojącymi wydarzeniami mającymi miejsce na Suwalszczyźnie. Jest to jedna z największych zalet tej powieści: przez znaczną jej część coś się dzieje. Oczywiście, bywały momenty, gdy akcja zwalniała, lecz nie było ich na tyle dużo, by zanudzić czytelnika. Autor wykazuje się tu świetnym wyczuciem jeżeli chodzi o stopniowanie napięcia i trzymanie czytelnika w niepewności aż do ostatniej chwili.

Autorowi udało się przelać grozę na papier w taki sposób, by nie straciła ona na wartości. Głównym jej źródłem jest las oraz zachodzące w nim zjawiska. To, co znajduje się w środku jest ucieleśnieniem ludzkich lęków, a co gorsza, doprowadzającym do obłędu i przerażającym do szpiku kości. Każdy, u kogo jakikolwiek element lasu budzi niepokój, odnajdzie w tej powieści coś, co nie pozwoli mu zasnąć przez długie godziny.

Bohaterowie książki - Karolina i Tomek to zwykli ludzie, tacy jak my - czytelnicy. Dodatkowo, akcja osadzona jest na terenie naszego kraju. Sprawia to, że rozgrywające się tam wydarzenia są jeszcze bardziej przerażające, bo zdają się być realne, mogące dotyczyć każdego z nas...

Muszę przyznać, że „Gałęziste” zrobiło na mnie duże wrażenie pod względem wszelkich opisów przyrody, a także krótkich wstawek dotyczących historii miejsc i budowli, które zwiedzali Karolina i Tomek. Tu znów podkreślić muszę wyczucie autora, ale tym razem - co do długości owych opisów: są one nie na tyle długie, by zniechęcić, ale zawierające podstawowe informacje o danym miejscu, mieszczące się w kilku zdaniach.

Przeczytałam wiele pozytywnych opinii, dotyczących debiutanckiej powieści Artura Urbanowicza, więc spodziewałam się, że wywoła ona u mnie lekki dreszczyk emocji, ale to, co otrzymałam, przewyższyło moje oczekiwania. Zagrożenia, czyhające w lesie i nie tylko, wielokrotnie wzbudziły we mnie strach i sprawiały, że musiałam przerwać czytanie na kilka chwil. Może wydaje się to nieco "przesadzone" i wyolbrzymione, a nawet śmieszne, również i ja czuję się nietypowo, pisząc o książce w ten sposób, ale przeraziła mnie ona do tego stopnia, że czytałam ją tylko wtedy, gdy było jasno.

http://thebookhothead.blogspot.com/2017/07/recenzja-gaeziste-artur-urbanowicz.html

Wyprawę na Suwalszczyznę odbywamy wraz z Karoliną i Tomkiem, którzy decydują się spędzić Wielkanoc z dala od rodzinnych stron, by odbudować swój związek. Niestety, już od początku podróży napotykają na drodze problemy, a w efekcie trafiają do małej wioski zwanej Białodęby, położonej w samym środku gęstego lasu...

Od samego początku wyczuwalne jest napięcie związane z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Strach przed klownami wraz z upływem lat nieco się zatarł. Powrócił jednak, i to ze zdwojoną siłą, po przeczytaniu książki Kinga, uważanej za jeden z najbardziej przerażających horrorów mistrza gatunku. Jeśli myślicie, że nic nie może was przestraszyć, przeczytajcie To.

Opis stanowi jedynie ułamek tego, co możemy w tej książce znaleźć. Zacznę może od tego, że czytając tak obszerną pozycję, nie możemy liczyć na ciągły rozwój akcji. I to właśnie, według mnie, stanowi niewielki minus. Niestety momentami czułam, że książka po prostu przynudza, co jednak miało swoje zastosowanie w przyszłości. Za każdym razem, gdy miałam ochotę chwilę odpocząć od czytania, zdarzało się coś, co nie pozwalało się oderwać. Później znów nadchodził moment przestoju, i tak w kółko.

Budowanie napięcia w tej książce stoi na bardzo wysokim poziomie. Akcja zwalnia, po to żeby, zdawałoby się, wlec się w nieskończoność, a po chwili przyspiesza, powodując przy okazji dreszcze na całym ciele.

Oczywiście, jak już wcześniej wspomniałam, wiele jest tu momentów, przez które ciężko jest przebrnąć, ale naprawdę warto. Niemożliwa do spamiętania liczba nazwisk, miejsc i drobnych, nic nie znaczących szczegółów, które jednak na końcu okazują się mieć pewne powiązania pomiędzy sobą.

Przyjemność podczas czytania sprawiało mi przede wszystkim poznawanie głównych bohaterów i „dorastanie" wraz z nimi, a to stanowiło zdecydowaną większość książki. Jeśli chodzi o tytułowe To, czuję lekki niedosyt. Co prawda, było przerażające, ale po tylu świetnych opiniach spodziewałam się czegoś więcej - czegoś, co już nigdy nie pozwoli mi zwyczajnie spojrzeć na klowna.

King funduje nam, oprócz dawki horroru, bardzo obszerną retrospekcję, przeplatając przeszłość z teraźniejszością. Dzięki temu wiemy, co spotkało bohaterów w dzieciństwie i co jest motywem ich działań w dorosłości.

Autor porusza wiele kwestii związanych z dojrzewaniem i zmianami, jakie zachodzą w człowieku pod wpływem tego procesu, ale podkreśla również, że lęki z dzieciństwa mają wpływ na dalsze życie i potrafią powracać z podwójną siłą. Główni bohaterowie muszą przezwyciężyć strach, aby skończyć to, czego podjęli się kilkanaście lat wcześniej.

Czytałam tę książkę ponad 2 tygodnie, była ze mną w wielu miejscach i przez wiele godzin. Mimo licznych momentów, w których King, tradycyjnie, wprowadza niewiele znaczące i nużące historie, wciągnęła mnie. Muszę przyznać, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie było mi dane czytać. Co prawda, oczekiwałam nieco więcej po pewnych elementach, ale za to zostałam pozytywnie zaskoczona innymi. Kończąc czytać czułam równocześnie radość i pustkę. Z jednej strony skończyłam tak obszerną książkę - prawdziwe wyzwanie, a z drugiej - była ze mną tak długo, że zdążyłam się do niej przyzwyczaić.

To dowodzi o genialności autora, jakim jest Stephen King. Znajdziemy tu wszystko, czego można się spodziewać po mistrzu horroru. Świetna dawka grozy i przygody, ale także niesamowita opowieść o przyjaźni, cierpieniu i przemijaniu. Polecam każdemu fanowi Kinga, ale też osobom, które szukają w książkach czegoś więcej niż tylko wspomnianej wcześniej grozy.

thebookhothead.blogspot.com

Strach przed klownami wraz z upływem lat nieco się zatarł. Powrócił jednak, i to ze zdwojoną siłą, po przeczytaniu książki Kinga, uważanej za jeden z najbardziej przerażających horrorów mistrza gatunku. Jeśli myślicie, że nic nie może was przestraszyć, przeczytajcie To.

Opis stanowi jedynie ułamek tego, co możemy w tej książce znaleźć. Zacznę może od tego, że czytając tak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ten to nastolatka, która chce mieć władzę nad własnym życiem i samodzielnie podejmować wybory. Dlatego też nie poddaje się woli rodziców i pragnie wybrać frakcję (Trojkę lub Miriadę), która zaoferuje jej to, czego pragnie. Ku jej niezadowoleniu, obie mają pozytywne cechy, ale też wady, co uniemożliwia jej wybór. Ten więc pozostaje Niezwerbowana, czyli nie przynależy do żadnej z frakcji. Jest to jednak niebezpieczne, gdyż w przypadku przedwczesnej śmierci trafiłaby do krainy wiecznego cierpienia.

Trojka i Miriada od zawsze ze sobą walczą. Skutki ich potyczek odczuwane są na Ziemi w postaci różnorakich zjawisk atmosferycznych, np. trzęsień ziemi. Obie frakcje wysyłają również na naszą planetę dusze w ludzkich skorupach, które próbują nakłonić niezdecydowanych do zaprzysiężenia się jednej z nich.
Aby zdobyć poszczególne osoby, są w stanie poświęcić bardzo wiele i walczyć na (drugą) śmierć i życie.

Na początku czułam się trochę zdezorientowana ze względu na tajemniczą korespondencję „mailową", nie znałam jeszcze wtedy frakcji, ani nawet głównej bohaterki. Wiadomości pojawiają się kilka razy jako przerywnik pomiędzy tradycyjnymi rozdziałami.

Zaskoczyła mnie lekkość, z jaką napisana została ta książka. Przede wszystkim, nie wymaga od czytelnika dużego zaangażowania, co z jednej strony wpływa pozytywnie na przyjemność i płynność czytania, ale sprawia również, że treść fabuły łato zapomnieć po skończeniu lektury.

Gena Showalter stworzyła powieść, łączącą po trochę wszystkiego, co literatura młodzieżowa powinna zawierać. Oprócz historii nastolatki, borykającej się z wyborem, który zadecyduje o jej drugim życiu, jest to opowieść o miłości, przyjaźni, ale także bólu, cierpieniu i zdradzie. Za wartką, zwrotną akcją kryją się smutne prawdy o ludziach i ich prawdziwej naturze. Wizja korzyści majątkowych lub jakichkolwiek innych może zawładnąć człowiekiem i sprawić, że odwróci się on od tego, co do tej pory uważał za najważniejsze. Główna bohaterka uczy się, że nie należy ufać nikomu.

Jedyne, co nie podobało mi się w Firstlife, to zauważalna powtarzalność i schematyczność oraz delikatna przesada jeśli chodzi o umiejętności i wytrzymałość "zwykłych" ludzi. Czasem autorka zbyt dowartościowywała bohaterów, co odbierało naturalność niektórym sytuacjom.

Tenley musi radzić sobie z wieloma problemami, a wybór frakcji z czasem staje się jednym z najmniej ważnych. Stawia czoła dylematom, które zmuszają ją do podjęcia decyzji, które mogą skrzywdzić innych, ale przede wszystkim także ją samą. Pomimo traumatycznych przeżyć nie poddaje się i walczy z całych sił, aby osiągnąć cel.

Podsumowując, jest to lektura, która nie spowodowała rewolucji w moim życiu, ale zwróciła uwagę na pewne problemy, jednocześnie zamykając je w ciekawej, niespotykanej fabule. Przeczytałam z przyjemnością, a gdy kończyłam, żałowałam, że to tak szybko. Z chęcią przeczytałabym kolejną część o dalszych losach Ten.

http://thebookhothead.blogspot.com/2017/05/recenzja-firstlife-pierwsze-zycie-gena.html

Ten to nastolatka, która chce mieć władzę nad własnym życiem i samodzielnie podejmować wybory. Dlatego też nie poddaje się woli rodziców i pragnie wybrać frakcję (Trojkę lub Miriadę), która zaoferuje jej to, czego pragnie. Ku jej niezadowoleniu, obie mają pozytywne cechy, ale też wady, co uniemożliwia jej wybór. Ten więc pozostaje Niezwerbowana, czyli nie przynależy do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Akcja książki rozgrywa się w Wielkiej Brytanii, w 2015 roku. Trzyosobowa rodzina wprowadza się do domu- rodzice: informatyk i prawniczka oraz ich 12-letnia córka. Są pewni, że przeprowadzka tu stanowi jedną z najlepszych decyzji ich życia. Wkrótce jednak przekonają się, że mieszkanie tu stanie się koszmarem.

Książkę czyta się bardzo szybko i lekko - napisana jest prostym (czasem aż za bardzo) i współczesnym językiem. Jednak pewne sformułowania i schematy powtarzają się zbyt często i mogą być denerwujące. Dodatkowo dialogi prowadzone są w sposób dosyć nienaturalny, wręcz „sztywny”, a wątpię, by była to kwestia tłumaczenia. Rozmowa między ojcem a córką, którzy mają ze sobą dobre relacje, polega na prostych pytaniach i dziwnych, nienaturalnych odpowiedziach.

Klimat utrzymuje się stale na mrocznym poziomie, w każdym rozdziale pojawia się jakiś nowy, niepokojący szczegół, który dodatkowo go podsyca. Małe elementy, tworzące zgraną całość, budują obraz typowego nawiedzonego domu. Powstało już wiele powieści opartych na tym schemacie, więc ciężko jest stworzyć coś nowego. Mimo to wielokrotnie przechodziły mnie dreszcze, gdy czytałam o tajemniczych zjawiskach, które miały miejsce w Cold Hill.

Pełna recenzja na blogu: http://thebookhothead.blogspot.com/2017/05/recenzja-dom-na-wzgorzu-peter-james.html

Akcja książki rozgrywa się w Wielkiej Brytanii, w 2015 roku. Trzyosobowa rodzina wprowadza się do domu- rodzice: informatyk i prawniczka oraz ich 12-letnia córka. Są pewni, że przeprowadzka tu stanowi jedną z najlepszych decyzji ich życia. Wkrótce jednak przekonają się, że mieszkanie tu stanie się koszmarem.

Książkę czyta się bardzo szybko i lekko - napisana jest prostym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Akcja książki rozgrywa się w wielu miejscach na świecie, przemieszczając się pomiędzy nimi w bardzo szybkim tempie. Raz jest to Arabia Saudyjska, innym razem- USA, a jeszcze później- Paryż. Autor nieustannie balansuje między przeszłością i teraźniejszością, niejednokrotnie wykraczając w przyszłość, jednak robi to w uporządkowany sposób tak, że wszystko wydaje się być na swoim miejscu.

Świetne rozmieszczenie wydarzeń w odpowiednim miejscu i czasie to nie wszystko. To, co zwróciło moją uwagę, to dopracowani pod każdym względem bohaterowie. Warto dodać, że jednym z nich jest sam narrator- człowiek o wielu tożsamościach, które przyjął, by móc w pełni poświęcić się swojej pracy.
W Pielgrzymie poznajemy mrożącą krew w żyłach historię „Saracena”, który rzetelnie i konsekwentnie wprowadza swój niebezpieczny plan w życie. Każdy szczegół ma tu wielkie znaczenie i ogromny wpływ na rozwój wydarzeń.

Precyzja autora widoczna jest tu w każdym zdaniu. Opisy miejsc, osób i zdarzeń są tak dokładne, że można ujrzeć gotowy obraz w wyobraźni. Wiele uwagi poświęcił on detalom, będącym na pierwszy rzut oka mało istotnymi, ale to właśnie one stanowią element, bez którego ta powieść nie byłaby tak dobra.

Dzięki Hayesowi dowiedziałam się wiele na temat amerykańskiego wywiadu i tajnych służb, działających dyskretnie, nie wzbudzając niczyjej niepewności. Szczególnie interesujące były opisy działań, z którymi spotkałam się po raz pierwszy i które doprowadzały agentów do odpowiednich miejsc i osób.
Lektura Pielgrzyma uświadomiła mi, że zagrożenie może czaić się na każdym kroku i pojawić się w każdym momencie. Jeden człowiek może sprawić, że cały świat zanurzy się w cieniu przerażenia i wyczekiwania. Ten właśnie człowiek postawi w stan gotowości służby na całym świecie, ale czy uda mu się je przechytrzyć?

Pomimo swojej objętości, książka pochłonęła mnie od pierwszej strony i od tej pory nie pozwalała się od siebie oderwać. Cieszę się, że przeczytałam ją akurat podczas Świąt, gdy miałam więcej wolnego czasu. Gdy już ją otwierałam, zamykałam dopiero po długich godzinach.

Terry Hayes zapewnił mi chwile świetnej rozrywki. Zachwyt nad tą powieścią rósł z każdą stroną. Moje serce skradły przede wszystkim: szczegóły, wymagające sporej wiedzy oraz sam pomysł na rozwój wydarzeń. Śledziłam je z niepokojem, kibicując bohaterom, by udało im się pokonać z pozoru niewielkie zagrożenie. Jednocześnie chciałam wiedzieć, jak wszystko się skończy, a z drugiej strony - miałam ochotę czytać tę książkę w nieskończoność. Bez wątpienia jest to najlepsza pozycja, jaką przeczytałam w 2016 roku. Serdecznie polecam.

Akcja książki rozgrywa się w wielu miejscach na świecie, przemieszczając się pomiędzy nimi w bardzo szybkim tempie. Raz jest to Arabia Saudyjska, innym razem- USA, a jeszcze później- Paryż. Autor nieustannie balansuje między przeszłością i teraźniejszością, niejednokrotnie wykraczając w przyszłość, jednak robi to w uporządkowany sposób tak, że wszystko wydaje się być na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zaczynając "Drogę do piekła" spodziewałam się dobrej i mocnej lektury - takiej, która zaskoczy mnie czymś nowym i pozostanie w mojej pamięci na długo. Przemysław Piotrowski sprawił, że otrzymałam to i jeszcze więcej.
Akcja książki rozgrywa się w czasach bardzo nam bliskich- niedalekiej przyszłości. Świat stworzony przez autora na pierwszy rzut oka wydaje się być taki sam jak ten, który widujemy na co dzień. Napotykamy tu jednak osoby i miejsca, o których istnieniu nie mielibyśmy nawet pojęcia, a które mają znaczny wpływ na dzieje ludzkości. Odkrywamy mroczne strony sławy i biznesu, a najgorsi okazują się ci, o których opinia do tej pory była nieskazitelna.
"Drogę do piekła" śmiało można nazwać książką brutalną i bezwzględną, momentami wręcz odrażającą, nie mającą żadnej litości dla czytelnika. Oprócz tego emocje zapewniają również momenty grozy, na które nie trudno jest się natknąć. Jednak jest coś w tej brutalności i bezpośredniości niestandardowego, coś, co trzyma w swych szponach i nie wypuszcza. To coś każe czytać dalej i nie przyjmuje argumentów dotyczących szkoły czy pracy.
Wielokrotnie podczas czytania otwierałam usta ze zdziwienia i niedowierzania. Duży plus stanowi odpowiednie budowanie napięcia, które regularnie wzrasta i obniża się, ale nie na tak długo, by zanudzić czytelnika.
Autor pisze w sposób współczesny, ale nie nadużywa słów pochodzących z wszelakich slangów, co mnie osobiście po prostu drażni - za to kolejny plus. Język jest bardzo przystępny, nie przykuwa uwagi, pozwalając skupić się na wydarzeniach, a nie sposobie przekazania informacji. Nie znalazłam również błędów ortograficznych ani interpunkcyjnych.
Przez cały czas kibicowałam bohaterom w osiągnięciu celu, ale niektóre problemy rozwiązałabym inaczej. Czasem miałam ochotę po prostu powiedzieć im: „Nie róbcie tego”, albo „Nie wchodźcie tam!”, wielokrotnie też nie zgadzałam się z ich poglądami. Mimo to uważam, że autor wykreował postaci naprawdę rozsądnie, ukazał ich zarówno mocne, jak i słabe strony, które, ujawniając się, czasem prowadziły do nieszczęścia. Innymi słowy- byli to zwykli ludzie, którzy- tak jak my- mają swoje gorsze i lepsze dni.
Jedyne do czego „mogę się przyczepić” to poszczególne opisy, które czasem ciężko się czytało. Jak już wspomniałam, niektóre akapity były zdecydowanie za długie, ale w porównaniu do całości stanowi to naprawdę niewielką wadę.
Podsumowując, cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę - nie spodziewałam się czegoś tak dobrego. Miała wszystko, czego szukam w tego typu powieściach: wzbudzała strach i niepokój, nie zanudzała, a jej akcja rozwijała się szybko i bez zbędnego przeciągania. Z pewnością mogę uznać ją za wartościową, gdyż zmusiła mnie do rozważań nad ludzkim życiem, które jest kruche i nietrwałe. Nie była to kolejna publikacja, mająca na celu jedynie wystraszenie czytelnika, ale też wniesienie do jego życia czegoś więcej. Polecam :)

Zaczynając "Drogę do piekła" spodziewałam się dobrej i mocnej lektury - takiej, która zaskoczy mnie czymś nowym i pozostanie w mojej pamięci na długo. Przemysław Piotrowski sprawił, że otrzymałam to i jeszcze więcej.
Akcja książki rozgrywa się w czasach bardzo nam bliskich- niedalekiej przyszłości. Świat stworzony przez autora na pierwszy rzut oka wydaje się być taki sam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czerwień obłędu to książka napisana łatwym, przyjemnym i współczesnym językiem. Początek wydaje się całkiem zwyczajny. Czytamy o życiu bohatera, który opisuje je z własnej perspektywy. Poznajemy szczegóły jego codziennych wizyt w pracy, przebiegu zebrań, a po powrocie do domu- relacji z rodziną. Właśnie ze względu na dosyć zwyczajne opisy jego dotychczasowej rutyny, początkowe kilkanaście stron może nie sprawić najlepszego wrażenia.

Akcja po pewnym czasie przyspiesza i pędzi tak aż do samego końca, momentami lekko zwalniając, ale ciągle utrzymuje się na wysokim poziomie. Wyczuwalne napięcie rośnie z każdą chwilą, w szczególności pod koniec. Dzięki narracji pierwszoosobowej utożsamiamy się z Dorianem, wiemy co czuje i co kieruje jego działaniami. Mimo, że kilkakrotnie nie zgadzałam się z jego decyzjami, polubiłam go i starałam się zrozumieć jego motywy działania.

Jak już wspominałam, książka nie ma dużo stron, a przystępny język sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Niestety, po skończeniu miałam wrażenie, że została mi jeszcze co najmniej połowa! Zakończenie jest zdecydowanie niejednoznaczne - daje czytelnikowi możliwość dokończenia powieści we własnej głowie lub wskazuje na powstanie kolejnej części. Z przyjemnością zapoznałabym się z dalszymi losami Doriana, szczególnie po tak dobrej końcówce - pełnej napięcia i zaskakującej.

Jest to powieść, którą polecam, bo pomimo niewielkiej objętości potrafiła wzbudzić we mnie poczucie niepokoju. Jako fanka powieści sensacyjnych, uważam, że jest to pozycja idealna dla osób, które nie chcą czytać długich książek, ale liczą na emocje i przyjemność podczas oddawania się lekturze. Co ważne, po przeczytaniu nie towarzyszyło mi uczucie, że zmarnowałam swój czas. Czerwień obłędu wywarła na mnie pozytywne wrażenie, ale zakończenie, ze względu na jego niejednoznaczność, pozostawiło pewien niedosyt. Mimo to uważam, że było to przyjemne oderwanie od rzeczywistości - szkoda tylko, że takie krótkie!

http://thebookhothead.blogspot.com/2016/11/recenzja-czerwien-obedu-dawid-waszak.html

Czerwień obłędu to książka napisana łatwym, przyjemnym i współczesnym językiem. Początek wydaje się całkiem zwyczajny. Czytamy o życiu bohatera, który opisuje je z własnej perspektywy. Poznajemy szczegóły jego codziennych wizyt w pracy, przebiegu zebrań, a po powrocie do domu- relacji z rodziną. Właśnie ze względu na dosyć zwyczajne opisy jego dotychczasowej rutyny,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przedwojenna Warszawa: miejsce piękne, wspaniałe, obfitujące w ogrody, kawiarnie i piękne kamienice. Mały Paryż, bo tak była nazywana przez obcokrajowców, miał również swoje ciemne strony. Grupy przestępcze i gangi, które toczyły ze sobą nieustanne walki o władzę, były nieodłączną częścią stolicy. W takich realiach rozgrywa się powieść „Świt, który nie nadejdzie”.
Jest to powieść napisana w świetny, pochłaniający sposób. Porywa od samego początku i nie pozwala się oderwać choćby na chwilę.
Zaletą powieści Remigiusza Mroza jest akcja rozpoczynająca się już od pierwszej strony. Tak też wygląda to w tym przypadku. Brak tu zbędnego, ciągnącego się przez dziesiątki stron wstępu, który nie wpływa korzystnie na odczucia czytelnika. Jasno, konkretnie i bez zanudzania. To jest to.
Śledząc losy Wilmańskiego, niejednokrotnie można poczuć dreszczyk emocji. Częste zwroty akcji i zaskakujące zdarzenia stanowią stały punkt tej powieści. Napięcie, budowane z każdym momentem, nie pozwala się oderwać i każe czytać dalej. Niejednokrotnie mówiłam sobie: no dobra, jeszcze jeden rozdział!
Nie ukrywam, że nie raz zostałam zaskoczona rozwojem wypadków. Kiedy już wszystko wskazywało, że zdarzy się to, a nie co innego, wszystko się odwracało. Już po kilku razach wiedziałam, że tu niczego nie można być pewnym :)
To, co ,oprócz historii Ernesta Wilmańskiego, podobało mi się najbardziej, to sposób, w jaki autor przedstawił losy bohaterów na tle przedwojennej Warszawy. Opisy, dotyczące ludności, miejsc i sytuacji panującej w stolicy, sprawiły, że faktycznie czułam, jakbym przeniosła się do czasów XX-lecia międzywojennego. Z łatwością można tu dostrzec, że autor włożył niewątpliwie wiele pracy w to, by zebrać tyle informacji o tamtejszych czasach. Wiele z nich stanowi nieistotny fakt, który nijak wpływa na rozwój akcji. Mimo to należą się słowa uznania za tak szczegółowe przygotowanie informacji, niewątpliwie wpływających na odczucia czytelnika. Pozwalają one bowiem na przeniesienie się kilkadziesiąt lat wstecz i obserwowanie wszystkiego z perspektywy mieszkańca Warszawy. Dodatkowo uroku całej powieści dodają opisy, które dzięki niewielkiej objętości nie nudzą, ale nadają książce niepowtarzalny klimat i dają pewne wyobrażenie tamtejszej rzeczywistości.
Autor przedstawił realia przedwojennej Warszawy, jej zalety i wady. Naświetlił funkcjonowanie gangów i działanie poza prawem, opierając na tym akcję książki i losy głównego bohatera. Oprócz tego wziął pod uwagę sytuację kobiet po I wojnie światowej, a także kwestie polityczne.
Nie jest to moja pierwsza przeczytana powieść Remigiusza Mroza. I jak zwykle, nie zawiódł mnie. Zaskoczyło mnie to, jak świetna była ta książka. Spodziewałam się czegoś dobrego, a otrzymałam jeszcze więcej. Moim zdaniem, autor świetnie odnalazł się w czasach XX-lecia międzywojennego i udało mu się idealnie połączyć elementy historyczne z wartką akcją i jej zwrotami. Czytałam z przyjemnością, pełna podziwu dla pisarza. Czytając „Świt, który nie nadejdzie” spotkałam się z niesamowitą precyzją, dotyczącą szczegółów i to chyba stanowi dla mnie najlepszy punkt tej powieści. Zdecydowanie polecam!

http://thebookhothead.blogspot.com/2016/11/recenzjja-swit-ktory-nie-nadzejdzie.html

Przedwojenna Warszawa: miejsce piękne, wspaniałe, obfitujące w ogrody, kawiarnie i piękne kamienice. Mały Paryż, bo tak była nazywana przez obcokrajowców, miał również swoje ciemne strony. Grupy przestępcze i gangi, które toczyły ze sobą nieustanne walki o władzę, były nieodłączną częścią stolicy. W takich realiach rozgrywa się powieść „Świt, który nie nadejdzie”.
Jest to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie ukrywam, że opis zdecydowanie zachęcił mnie do przeczytania tej książki. Motyw konkursu pojawia się wprawdzie często w literaturze młodzieżowej, ale zachęcona obietnicą rywalizacji, postanowiłam się z nią zapoznać. Od samego początku lekko przypominała mi „Panikę" i „Startera".

Zarówno początek, jak i spora część powieści niestety nie wywarły na mnie dużego wrażenia. Niewiele się dzieje, natomiast jest tu bardzo dużo odniesień do dzisiejszej kultury. Pojawia się Facebook, Twitter, a także wzmianki o gwiazdach: Michael Jackson, Johny Ramone. Zaginięcie Madison, o którym czytamy w opisie, to sprawa, pojawiająca się dopiero pod koniec książki i to właśnie wtedy robi się ciekawie: akcja przyspiesza, a czytając, można odczuć lekki niepokój.

Ciekawą rzeczą, z którą spotkałam się po raz pierwszy są tytuły piosenek, stanowiące nazwy rozdziałów. Nie zauważyłam jednak związku pomiędzy tytułem , a treścią rozdziału, ale mimo to uważam, że jest to ciekawy pomysł.

Trudno jest napisać o tej książce więcej. Autorka wyraźnie chciała trafić do młodych czytelników, używając wielu określeń ze świata internetu i wspominając o trendach i celebrytach, ale było tego, jak dla mnie, trochę za dużo. Jak już wspomniałam, wszystko zaczyna się rozgrywać pod koniec i zatrzymuje się w najbardziej ciekawym momencie, każąc czekać na kolejny tom z serii Beautiful Idols. Właśnie to zakończenie ratuje moją opinię o „Niezrównanych".

Bohaterowie to młode osoby, wkraczające dopiero w dorosłe życie, które raz dają się lubić, a w innej chwili rozczarowują swoim zachowaniem. Każdy z nich ma coś na sumieniu, co nie pozwala zapałać do niego sympatią.

Ta powieść nie była ani dobra, ani zła. Przeczytałam, skończyłam i ... nic. Książka jak książka. Nic wielkiego. Mimo to uważam, ż może się spodobać wielu młodym osobom, właśnie przez nawiązanie do świata współczesnego i przystępny język. Stanowi dobrą pozycję na jeden wieczór :)

http://thebookhothead.blogspot.com/2016/08/konkurs.html

Nie ukrywam, że opis zdecydowanie zachęcił mnie do przeczytania tej książki. Motyw konkursu pojawia się wprawdzie często w literaturze młodzieżowej, ale zachęcona obietnicą rywalizacji, postanowiłam się z nią zapoznać. Od samego początku lekko przypominała mi „Panikę" i „Startera".

Zarówno początek, jak i spora część powieści niestety nie wywarły na mnie dużego wrażenia....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Never Never Tarryn Fisher, Colleen Hoover
Ocena 7,3
Never Never Tarryn Fisher, Coll...

Na półkach: ,

Jest to moje pierwsze spotkanie z obiema autorkami. O Colleen Hoover dużo słyszałam, ale jakoś nigdy nie kwapiłam się do przeczytania jej najpopularniejszych książek. Zazwyczaj sięgam po powieści z gatunku fantasy czy science fiction, ale raz na jakiś czas lubię przeczytać coś młodzieżowego. Postanowiłam kupić Never Never bez uprzedniego kierowania się opiniami, dlatego wkrótce po premierze dołączyła do mojej kolekcji.

Zacznę może od tego, że dostałam coś, czego się nie spodziewałam. Myślałam, że czeka mnie historia przepełniona elementami nastoletniej miłości, a dostałam naprawdę ciekawy i wciągający przebieg wydarzeń.

Całą sytuację poznajemy z punktu widzenia dwójki bohaterów. Rozdziały pisane są naprzemiennie - raz Charlie, a raz Silas. Na początku jesteśmy tak samo zdezorientowani jak oni, nie wiemy nic o ich przeszłości ani aktualnej sytuacji, a nawet nie znamy ich imion. Z czasem dowiadujemy się wszystkiego stopniowo, razem z nimi odkrywamy prawdę dotyczącą ich relacji.

Od samego początku polubiłam bohaterów, sam pomysł na książkę również przypadł mi do gustu. Zostałam pozytywnie zaskoczona fabułą. Jak już pisałam, nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. Bywały nawet momenty napięcia, sprawiające, że na chwilę serce biło szybciej.

Czytało mi się bardzo szybko i przyjemnie, cala historia naprawdę mnie wciągnęła i nie pozwoliła się oderwać, dopóki nie skończę. Szczerze kibicowałam Charlie i Silasowi w rozwiązaniu tajemnicy utraty pamięci i wyczekiwałam rozwiązania z niepokojem.

Jeżeli chodzi o zakończenie, trudno powiedzieć, że mnie rozczarowało, ale z pewnością nie było to to, czego się spodziewałam. Miałam wrażenie, że autorki mogły wymyślić jakiś ciekawszy sposób na rozwiązanie historii, ale mimo to nie uznaję tego za słaby punkt powieści.

Podsumowując, Never Never przewyższyło moje oczekiwania i sprawiło, że czytając, miło spędziłam czas. Ciekawa historia, młodzi bohaterowie i nastoletnia miłość, która przetrwa nawet utraty pamięci - to wszystko składa się na naprawdę ciekawą powieść, stanowiącą idealną pozycję na lato. Polecam ją szczególnie młodzieży, którą może zaciekawić i umilić letnie wieczory ( lub wieczór ). Lekka, fajna i przyjemna lektura, pozwalająca na chwilę przyjemności i oderwania się od codzienności.

http://thebookhothead.blogspot.com/2016/08/czesc-dzis-przygotowaam-dla-was.html

Jest to moje pierwsze spotkanie z obiema autorkami. O Colleen Hoover dużo słyszałam, ale jakoś nigdy nie kwapiłam się do przeczytania jej najpopularniejszych książek. Zazwyczaj sięgam po powieści z gatunku fantasy czy science fiction, ale raz na jakiś czas lubię przeczytać coś młodzieżowego. Postanowiłam kupić Never Never bez uprzedniego kierowania się opiniami, dlatego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O tej książce czytałam wiele pozytywnych opinii. Jako, że lubię pozycje trzymające w napięciu, postanowiłam zapoznać się z tą, która takie wrażenia miała gwarantować.

Rodzina Creedów przeprowadza się do domu, w pobliżu którego znajduje się Cmętarz Zwieżąt. Jest to mroczne miejsce, gdzie zachodzą niewytłumaczalne zjawiska. Zwierzęta tam pochowane powstają z martwych, ale nie takie jak dawniej. Są nieco odmienione, a ich zachowanie staje się nienaturalne.

Książka od samego początku trzyma w napięciu. Czyta się szybko i płynnie, a strony lecą w zastraszającym tempie.

Wcześniej nie czytałam książek tego typu i zastanawiałam się, jak można się bać, czytając? A jednak można. I to jak! Cały czas odczuwałam lekkie napięcie, ale bywały momenty, kiedy po prostu się bałam. Musiałam robić przerwy, by chwilę odetchnąć. Wielokrotnie otwierałam usta ze zdziwienia i szoku, którego doznawałam, poznając decyzje niektórych bohaterów.

Myślę, że napięcie w tej książce jest budowane w fantastyczny sposób, nie ma chwili znudzenia, ale za to są momenty wywołujące gęsią skórkę, a to z pewnością dostarcza czytelnikowi niesamowitych emocji.

Więcej na blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/recenzja-cmetarz-zwiezat-stephen-king.html?m=1

O tej książce czytałam wiele pozytywnych opinii. Jako, że lubię pozycje trzymające w napięciu, postanowiłam zapoznać się z tą, która takie wrażenia miała gwarantować.

Rodzina Creedów przeprowadza się do domu, w pobliżu którego znajduje się Cmętarz Zwieżąt. Jest to mroczne miejsce, gdzie zachodzą niewytłumaczalne zjawiska. Zwierzęta tam pochowane powstają z martwych, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjaciele okazują się wrogami, umarli - żywymi, a starcy - młodzieńcami. Wszystko to dzieje się tak szybko, że zanim przyswoimy jeden fakt, już musimy skupiać się na innym.

Książka stanowi fantastyczną kontynuację poprzedniej części. Akcja wciąż toczy się w zawrotnym tempie. Poznajemy tu kilku nowych bohaterów, a jeden z nich staje się bardzo ważnym elementem fabuły. Nie tylko ci nowi, ale wszyscy są wykreowani w ciekawy sposób i o prawie każdym z nich dowiadujemy się czegoś, czego się nie spodziewaliśmy.


To tutaj poznajemy rozwiązanie większości spraw, które pozostały niedokończone w części pierwszej. Jeszcze więcej szokujących faktów, emocji, zaskoczeń i rozczarowań, bo i te także towarzyszyły mi podczas czytania. W pewnym momencie poczułam nawet delikatny zawód, a nawet szok.


Podobnie jak w Starterze, mamy szybki bieg wydarzeń, ale według mnie wszystko nabiera zawrotnego tempa dopiero tutaj. Przed rozpoczęciem, zastanawiałam się, co jeszcze może się wydarzyć, nie wyobrażałam sobie, o czym jeszcze mogę się dowiedzieć. Przekonałam się jednak, że jest jeszcze lepiej niż poprzednio. Szokujące informacje pojawiają się jedna po drugiej.

Ciąg dalszy na blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/recenzja-cykl-starter-czesc-2-ender.html

Przyjaciele okazują się wrogami, umarli - żywymi, a starcy - młodzieńcami. Wszystko to dzieje się tak szybko, że zanim przyswoimy jeden fakt, już musimy skupiać się na innym.

Książka stanowi fantastyczną kontynuację poprzedniej części. Akcja wciąż toczy się w zawrotnym tempie. Poznajemy tu kilku nowych bohaterów, a jeden z nich staje się bardzo ważnym elementem fabuły. Nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zacznę może od tego, że okładka książki jest po prostu świetna. Ma w sobie coś hipnotyzującego, może to te dwukolorowe oczy? W każdym razie oprawa graficzna robi wrażenie.

Już od samego początku „Starter" wciąga, całkowicie pochłania. Nie ma tu wstępu ciągnącego się przez 100 stron. Już po pierwszych stronach zaczynamy coraz bardziej wciągać się w świat Callie.

Książka napisana jest łatwym, sprzyjającym językiem, co ułatwia czytanie. Strony lecą jedna za drugą, nawet nie spojrzymy, a już połowa, a potem koniec. Nie ma tu zbędnej liczby opisów, brak również szeroko rozbudowanych wątków pobocznych. Akcja skupia się na głównej bohaterce i jej otoczeniu. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy wczuć się w położenie bohaterki, poznać jej myśli i uczucia, a także wspomnienia, które pełnią dosyć ważną rolę.

Warto wspomnieć, że tu cały czas dzieje się coś interesującego, a nawet szokującego. W moim odczuciu, autorce bardzo dobrze udało się budować napięcie. Czytając, niejeden raz doznawałam szoku i zadawałam sobie pytanie: jak ona z tego teraz wyjdzie?, a to właśnie kazało mi czytać dalej.

Ta pozycja niemal cały czas utrzymuje w napięciu, chcemy wiedzieć co się wydarzy, bo przebieg akcji nie pozwala na chociażby chwilowe oderwanie się od czytania. Zazwyczaj kończymy wraz z końcem rozdziału, a resztę zostawiamy na później. Tutaj się tak nie da, bo rozdziały kończą się zazwyczaj czymś niewiarygodnym, czymś, czego najmniej się spodziewało.

Ciąg dalszy na blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/recenzja-cykl-starter-czesc-1-starter.html

Zacznę może od tego, że okładka książki jest po prostu świetna. Ma w sobie coś hipnotyzującego, może to te dwukolorowe oczy? W każdym razie oprawa graficzna robi wrażenie.

Już od samego początku „Starter" wciąga, całkowicie pochłania. Nie ma tu wstępu ciągnącego się przez 100 stron. Już po pierwszych stronach zaczynamy coraz bardziej wciągać się w świat Callie.

Książka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świat, jaki przedstawia nam Dmitry Glukhovski jest, wydawałoby się, idealny. Wynaleziono substancję, która zapewnia nieśmiertelność i pozwala cieszyć się wiecznie młodym wyglądem. Na kuli ziemskiej panuje ogromne przeludnienie, znajduje się na niej prawie bilion ludzi, z czego około 120 miliardów w Europie. Jan jest jednym z Nieśmiertelnych, wraz ze swoimi towarzyszami przeprowadza akcje mające na celu odnajdywanie rodzin, które nie zarejestrowały ciąży. Gdy ktoś decyduje się na założenie rodziny, musi podjąć bardzo trudną decyzję. Panuje zasada jeden za jeden, czyli jeżeli ma się urodzić dziecko, któryś z rodziców musi dostać zastrzyk starości, po którym umiera w ciągu dziesięciu lat. W przeciwnym razie, gdy oszustwo zostanie wykryte, potomek jest zabierany do internatu, a zastrzyk wykonany na miejscu. Życie Jana nieco się komplikuje po tym, jak dostaje zadanie specjalne od senatora Schreyera...

O świecie, który przedstawia nam autor dowiadujemy się coraz więcej z każdą kolejną stroną. Parki wodne, ogromne stacje kolejowe, wieżowce sięgające chmur. To wszystko wydaje się odległe, nie dotyczące naszych czasów, a mimo to, czytając ma się wrażenie, że jest to opis naszej teraźniejszości.

W moim odczuciu akcja tej książki nie pędzi zaciekle do przodu, ale i nie stoi w miejscu. Mamy tu dużo opisów, pomagających zrozumieć, jak funkcjonuje tamtejszy świat. Tutaj nie ma chili prywatności, nikt nie wstydzi się swojego ciała, ludzie zażywają antydepresanty i pigułki szczęścia. Są nieśmiertelni, co sprawia, że stawiają się wyżej od Boga, już dawno zapomnieli o modlitwie, a kościoły przekształcili w domy publiczne. Gdy patrzą w górę, widzą sztuczne niebo, jedynie iluzję, na to prawdziwe stać tylko najbogatszych, którzy mogą spoglądać na nie z dachów swoich apartamentowców. Wszystko to wydaje się dosyć przerażające, jednak oni uważają, że doszli do perfekcji.

Więcej na blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/recenzja-future-dmitry-glukhovski_15.html

Świat, jaki przedstawia nam Dmitry Glukhovski jest, wydawałoby się, idealny. Wynaleziono substancję, która zapewnia nieśmiertelność i pozwala cieszyć się wiecznie młodym wyglądem. Na kuli ziemskiej panuje ogromne przeludnienie, znajduje się na niej prawie bilion ludzi, z czego około 120 miliardów w Europie. Jan jest jednym z Nieśmiertelnych, wraz ze swoimi towarzyszami...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę, byłam w ciężkim szoku. Jej rozmiary wywarły na mnie ogromne wrażenie, a gdy zajrzałam do środka, przeżyłam kolejny szok. Litery są naprawdę małe, umieszczone na całej szerokości strony. Na pierwszy rzut oka powiedziałabym, że jest to książka wręcz nie do przeczytania. Jednak jak się później okazało- myliłam się.

Gdy spojrzałam na okładkę, pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi na myśl, było to, że „Droga królów" jest ściśle powiązana z historią. Zapewne każdy z nas niejeden raz przekonywał się o różnicy między wyglądem okładki a treścią samej książki. Jak to mawiają: nie oceniaj książki po okładce :) A teraz przechodźmy już do rzeczy.

To co pewnie przyciąga największą uwagę to liczba stron, a dokładnie 960. Dużo?
Książka należy oczywiście do gatunku fantasy, który cieszy się popularnością zarówno wśród młodzieży, jak i dorosłych. Stanowi coś, co każdy miłośnik tego gatunku musi znać. Dlaczego?

Poznając powoli świat, jaki wykreował Sanderson, czytamy o wielu postaciach, których imiona z początku nie dają się łatwo zapamiętać. Jak w wielu dziełach tego typu, potrzebujemy czasu i stron, aby zaznajomić się z bohaterami, gdyż każdy z nich ma swoją osobną historię, która z czasem stanie się bardzo ważna. Od początku wielkie wrażenie wywiera konstrukcja świata przedstawionego. Niejednokrotnie czytając zadawałam sobie pytanie „Jak on to wymyślił?", będąc pod wrażeniem tak dużej ilości nazw i miejsc.

Ciąg dalszy na moim blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/06/pierwsze-koty-za-poty-czyli-recenzja.html

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę, byłam w ciężkim szoku. Jej rozmiary wywarły na mnie ogromne wrażenie, a gdy zajrzałam do środka, przeżyłam kolejny szok. Litery są naprawdę małe, umieszczone na całej szerokości strony. Na pierwszy rzut oka powiedziałabym, że jest to książka wręcz nie do przeczytania. Jednak jak się później okazało- myliłam się.

Gdy spojrzałam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W świecie, w którym żyje Hari Michaelson, ludzie dostarczają sobie rozrywki, poprzez oglądanie przygód. On sam jest aktorem, który im to umożliwia. Jest jednym z tych, którzy poprzez transfer przenoszą się do świata Ankhany, równoległej rzeczywistości, gdzie biorą udział w różnych wydarzeniach. Im bardziej są one niebezpieczne, tym lepiej, bo więcej ludzi będzie chciało to oglądać. W Nadświecie Hari wciela się w rolę Caine'a, bezwzględnego i doświadczonego zabójcy. Robi to od lat, jest jednym z najsławniejszych i najlepiej zarabiających aktorów. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy jego żona nieświadomie znajduje się w niebezpieczeństwie. Aby ją uratować, Hari ponownie musi wrócić do Ankhany pod pretekstem wypełnienia założeń nowej przygody, którą na żywo będą oglądać miliony.

Rozpoczynając lekturę, nie miałam większych wymagań co do tej książki. Chciałam ją przeczytać i tyle, zobaczyć, czy może mnie czymś zaskoczyć. Jak często bywa w literaturze fantasy, z początku trudno jest wszystko zrozumieć i zapamiętać, tak jest również i w tym przypadku. Jednak szybko da się zorientować w całej sytuacji i czytać bez konieczności robienia przerw i zastanawiania się, kto jest kim.

Pełną recenzję znajdziecie na moim blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/recenzja-bohaterowie-umieraja-matthew.html

W świecie, w którym żyje Hari Michaelson, ludzie dostarczają sobie rozrywki, poprzez oglądanie przygód. On sam jest aktorem, który im to umożliwia. Jest jednym z tych, którzy poprzez transfer przenoszą się do świata Ankhany, równoległej rzeczywistości, gdzie biorą udział w różnych wydarzeniach. Im bardziej są one niebezpieczne, tym lepiej, bo więcej ludzi będzie chciało to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozpoczynając lekturę, od samego początku jesteśmy, tak samo jak Thomas, nieco zdezorientowani. Razem z nim pojawiamy się w nieznanym miejscu, wśród nieznanych ludzi, pamiętając jedynie swoje imię, nic więcej. Wraz z głównym bohaterem z czasem dowiadujemy się coraz więcej o tajemniczym labiryncie, który, wydawałoby się, jest bardzo dobrze znany streferom, a w szczególności zwiadowcom, którzy codziennie wyruszają w jego głąb, by badać rozmieszczenie ścian i szukać wyjścia. Nie jest to łatwe zadanie, albowiem każdego dnia, po zamknięciu wrót, labirynt się zmienia. Myślę, że każdy z was zna dobrze tę historię. Po przybyciu Thomasa wszystko się zmienia, a on sam pragnie odnaleźć wyjście.

Sam początek historii niestety niezbyt mnie wciągnął. Całe to poznawanie labiryntu, zasad funkcjonowania streferów i ich własnego języka było trochę męczące i nużące. Myślę, że mogło to być spowodowane tym, że pewnym sensie wiedziałam już co się wydarzy. Mimo to dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, o których nawet w ekranizacji nie wspomniano.

Czytając o nowych postaciach, od razu kojarzyłam je z tymi filmowymi, pojawiały się jednak też takie, których wcześniej nie znałam i trochę trudno było mi je zapamiętać. Ogółem, jest po prostu kilka takich bohaterów, którzy na początku mogą się mylić i nie zapadać w pamięć.

Więcej na moim blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/recenzja-wiezien-labiryntu-james-dashner.html

Rozpoczynając lekturę, od samego początku jesteśmy, tak samo jak Thomas, nieco zdezorientowani. Razem z nim pojawiamy się w nieznanym miejscu, wśród nieznanych ludzi, pamiętając jedynie swoje imię, nic więcej. Wraz z głównym bohaterem z czasem dowiadujemy się coraz więcej o tajemniczym labiryncie, który, wydawałoby się, jest bardzo dobrze znany streferom, a w szczególności...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając „Panikę", poznajemy kilkoro młodych ludzi, w szczególności Heather i Dodge'a, z których perspektywy opisywane są wydarzenia. Młodzi rywalizują w grze zwanej Paniką, w której wypełniają bardzo (nawet śmiertelnie) niebezpieczne zadania. Robią to z własnej woli, po to, aby wygrać sporą sumę pieniędzy, która umożliwiłaby im życie w lepszych warunkach. Uczestnicy gry muszą wychodzić poza własną strefę bezpieczeństwa i stawiać czoła własnym lękom. Wkrótce wielu z nich odpadnie, bo zwycięzca może być tylko jeden...

Akcja książki rozgrywa się praktycznie w jednym miejscu, nie ma tu również wybitnej galerii postaci. Jest ich tylko tyle, ile wymaga fabuła. Nie ma tu niepotrzebnych bohaterów, którzy nic nie wnoszą do przebiegu akcji. Brak tu również opisów, od samego początku dostajemy szybki bieg wydarzeń, bez zbędnych elementów i właśnie to sprawia, że książkę czyta się niesamowicie szybko.

Więcej na moim blogu:
http://thebookhothead.blogspot.com/2016/07/bez-paniki-to-tylko-ksiazka-czyli.html

Czytając „Panikę", poznajemy kilkoro młodych ludzi, w szczególności Heather i Dodge'a, z których perspektywy opisywane są wydarzenia. Młodzi rywalizują w grze zwanej Paniką, w której wypełniają bardzo (nawet śmiertelnie) niebezpieczne zadania. Robią to z własnej woli, po to, aby wygrać sporą sumę pieniędzy, która umożliwiłaby im życie w lepszych warunkach. Uczestnicy gry...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to