-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2016-11-01
2016-10-29
2016-10-12
2016-09-24
Trzy zabójstwa. Trzy niewinne dziewczynki. Brak śladów. Minęło już pięć lat, a zagadka nigdy nie została rozwiązana. Dla porucznik Kitt Lundgren to prawdziwa porażka. Wtedy jej życie zaczęło się sypać. Jednak teraz, gdy zabójstwa zaczynają się powtarzać, Kitt myśli tylko o jednym - by w końcu dorwać mordercę. Lecz to może nie być wcale takie łatwe, bo Kitt dostrzega pewne różnice między tą, a dawną sprawą. Wygląda na to, że ma do czynienia z Naśladowcą. Czy porucznik rozwiąże zagadkę zanim będzie za późno? Czy jest wystarczająco silna?
Zabierając się za Naśladowcę właściwie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą autorką i byłam ciekawa jej twórczości, zwłaszcza, że historia zapowiadała się obiecująco. Niedawno dopiero zaczęłam swoją przygodę z thrillerami i miałam nadzieję, że dalej będę mogła ją kontynuować samymi dobrymi pozycjami. I na szczęście Naśladowca okazał się kolejną świetną książką z tego gatunku.
Już po paru pierwszych stronach wiedziałam, że to będzie Coś przez duże C. I nie pomyliłam się. Erica Spindler z miejsca porwała mnie w wir wydarzeń, ani na moment nie powstrzymując rozpędu, jaki zaczęła nabierać fabuła. Przez całą książkę nie odniosłam wrażenia, że coś się dłuży, czy jakieś wątki znalazły się w treści bez potrzeby. Całość była naprawdę zgrana. Wszystko wynikało z czegoś. Dla każdego elementu znalazłam uzasadnianie. Nie było momentu, w którym mogłabym zastanawiać nad sensem jakiegoś wydarzenia.
Jednak to, co uderzyło mnie w tej książce najbardziej, to niezwykła umiejętność autorki w wodzeniu czytelnika za nos. To było naprawdę niesamowite, jak wiele ślepych zaułków postawiła przede mną. I przed bohaterami. Wiecie, gdy już był taki moment, że byłam niemal pewna, iż wiem kto jest Mordercą Śpiących Aniołków, Erica Spindler z premedytacją roztrzaskiwała moją teorię na małe kawałeczki. I to zdarzało się kilka razy. Po prostu genialnie napisana książka.
Bohaterowie Naśladowcy zostali według mnie bardzo trafnie skreśleni. Autorka przedstawiła najistotniejsze fakty z ich życia, które pomogły mi zwizualizować sobie ich obraz. To jak żyli i kim właściwie byli. Najbardziej zostało to dopracowane u dwóch głównych bohaterek, czyli porucznik Kitt Lundgren i jej partnerki porucznik Mary Catherine Riggio. Bardzo fajnie śledziło się całą historię pod ich skrzydłami. Chciałabym kiedyś poznać więcej śledztw pod ich wodzą.
Naśladowca to niezwykle wciągający i trzymający w napięciu thriller. Do ostatnich stron autorka nie odkrywa, kto właściwie jest sprawcą. Bawi się z bohaterami w kotka i myszkę. I robi to bardzo umiejętnie. Polecam te książkę każdemu, kto choć trochę lubi kryminalne zagadki, bo właśnie ta jest naprawdę genialnie przemyślana. Spędziłam z nią kilka godzin pełnych niepewności i napięcia. A w pewnym momencie już nie potrafiłam jej odłożyć. Po prostu musiałam poznać prawdę.
Zapraszam
secretsofbooks.blogspot.com
Trzy zabójstwa. Trzy niewinne dziewczynki. Brak śladów. Minęło już pięć lat, a zagadka nigdy nie została rozwiązana. Dla porucznik Kitt Lundgren to prawdziwa porażka. Wtedy jej życie zaczęło się sypać. Jednak teraz, gdy zabójstwa zaczynają się powtarzać, Kitt myśli tylko o jednym - by w końcu dorwać mordercę. Lecz to może nie być wcale takie łatwe, bo Kitt dostrzega pewne...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-03
Dawno już chciałam poznać Narnię w wersji książkowej, bo w filmowej była mi znana już od dawna. Ciekawa byłam jak to wszystko wygląda na papierze. Czy tak samo przypadnie mi do gustu. Czy jest tak samo genialne. I jest, tylko w nieco inny sposób.
Bardzo lubię wersję filmową i teraz gdy znam już pierwowzór chyba nie chcę go porównywać do ekranizacji. Wg mnie jest zgoła inny i na swój własny sposób niesamowity. Bardzo polubiłam każdy z tomów i bohaterów, których w niej poznałam. Zaskoczyły mnie pewne rzeczy i generalnie wszystko było na plus. Miło będę wspominać całą tę historię.
I uważam, że autor nie mógł wymyślić lepszego zakończenia.
Dawno już chciałam poznać Narnię w wersji książkowej, bo w filmowej była mi znana już od dawna. Ciekawa byłam jak to wszystko wygląda na papierze. Czy tak samo przypadnie mi do gustu. Czy jest tak samo genialne. I jest, tylko w nieco inny sposób.
Bardzo lubię wersję filmową i teraz gdy znam już pierwowzór chyba nie chcę go porównywać do ekranizacji. Wg mnie jest zgoła inny...
2016-07-07
Absolutnie genialna!
Podchodząc do tej historii właściwie nie spodziewałam się niczego zwalającego z nóg, a jednak Kat Falls powiła mnie totalnie! Historia w każdym szczególe dopracowana i trzymająca w napięciu! A liczne zaskakujące zwroty akcji nie pozwalają się oderwać!
Absolutnie genialna!
Podchodząc do tej historii właściwie nie spodziewałam się niczego zwalającego z nóg, a jednak Kat Falls powiła mnie totalnie! Historia w każdym szczególe dopracowana i trzymająca w napięciu! A liczne zaskakujące zwroty akcji nie pozwalają się oderwać!
2016-06-09
2016-05-13
2016-05-04
Gdy zaczynałam czytać trzeci tom Szklanego tronu, wiele rzeczy mnie zastanawiało, wielu wątków nie rozumiałam. Od czasu, gdy skończyłam czytać Koronę w mroku, sporo istotnych spraw uleciało z mojej pamięci. I przez kilka, może kilkanaście rozdziałów zastanawiałam się, co tak mnie urzekło w Sarze J. Maas, bo nie potrafiłam ponownie tego dostrzec. Ale w swoim czasie autorka przypomniała mi za co tak ją uwielbiam !
Mistrzostwo!
Gdy zaczynałam czytać trzeci tom Szklanego tronu, wiele rzeczy mnie zastanawiało, wielu wątków nie rozumiałam. Od czasu, gdy skończyłam czytać Koronę w mroku, sporo istotnych spraw uleciało z mojej pamięci. I przez kilka, może kilkanaście rozdziałów zastanawiałam się, co tak mnie urzekło w Sarze J. Maas, bo nie potrafiłam ponownie tego dostrzec. Ale w swoim czasie autorka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-24
Nie czytam biografii. Jakoś nigdy nie interesowało mnie poznawanie życiorysu osób w jakiś sposób znanych czy sławnych. Ale dla tej zrobiłam wyjątek. A dlaczego? Wspominałam kiedyś, że kocham żużel? Zawodników. Atmosferą towarzyszącą zawodom. Ten żużlowy światek, tylko dla niektórych znany od podszewki. I przede wszystkim za emocje, jakie ze sobą speedway niesie. A gdy połączyć mój ukochany sport z tak samo przeze mnie uwielbianym słowem pisanym - od razu wiedziałam, że to będzie coś. Coś przez duże C. I takie było.
Pół wieku na czarno to żużel oczami Marka Cieślaka, czyli człowieka znanego wszystkim miłośnikom czarnego sportu, jako byłego zawodnika i trenera z niekwestionowanymi sukcesami. W swojej biografii opowiada nam, jak to wszystko się zaczęło. Jak ruszyła jego kariera i jak się potoczyła. Znalazł też miejsce dla wielkich zawodników, którzy zapisali się na kartach historii tego sportu. Wyjaśnił kontrowersje krążące wokół swojej osoby. Nakreślił swoją pracę jako trenera w klubach, jak i również w reprezentacji. Jednym słowem - zawarł to, co taki ktoś jak ja, chciał tam znaleźć.
My, jako wierni fanatycy speedwaya, posiadamy wiedzę tylko o tym, co ujrzymy na scenie. Ale co dzieje się, gdy przedstawienie dobiegnie końca, a aktorzy zejdą z areny? Między innymi właśnie to przedstawia nam Marek Cieślak. Ukazuje kulisy dotąd większości nieznane. Przedstawia obraz niejednokrotnie wywołujący uśmiech na twarzy, ale nie zapomina o mankamentach nie jednorkotnie mających miejsce w tym sporcie. Dramaty, jakie niosą ze sobą kontuzje i śmiertelne wypadki na torze, które za każdym razem wstrząsały żużlowym światem. Bo żużel to piękno, które w swojej cudowności może okazać się dla wielu zgubne.
Pokłony należą się Wojciechowi Koerberowi, który spisał słowa Cieślaka. Z początku bałam się, że strasznie opornie będzie szło mi pochłanianie tak ciągłego tekstu, jakim jest właśnie biografia, ale Pół wieku na czarno jest przeciwieństwem mojego wyobrażenia o biografiach. Być może za sprawą niezwykle interesującego mnie tematu w niej zawartego, a być może właśnie Wojciecha Koerbera. W każdym razie uważam, że wykonał kawał dobrej roboty.
Cudownie było czytać o tym, co każdego roku, od kwietnia do października na okrągło nakręca moje życie i wokół czego kręci się wówczas nie tylko mój świat. Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam szansę uzupełnić swoją żużlową wiedzę o rzeczy, o których nie miałam dotąd pojęcia. Marek Cieślak to osoba z ogromną wiedzą w obrębie tej dyscypliny, ale też zwykły człowiek, który oddaje się swoim pasjom, takich jak jazda na rowerze. Dopóki nie przeczytałam tej książki nie miałam pojęcia, że człowiek w jego wieku jest w stanie pokonywać na rowerze siedemdziesiąt kilometrów dziennie! Niesamowite.
Nie czytam biografii. Jakoś nigdy nie interesowało mnie poznawanie życiorysu osób w jakiś sposób znanych czy sławnych. Ale dla tej zrobiłam wyjątek. A dlaczego? Wspominałam kiedyś, że kocham żużel? Zawodników. Atmosferą towarzyszącą zawodom. Ten żużlowy światek, tylko dla niektórych znany od podszewki. I przede wszystkim za emocje, jakie ze sobą speedway niesie. A gdy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-28
Nie myślałam, że Imperium ognia będzie w stanie przebić się przez moje naprawdę gigantyczne oczekiwania, ale cóż... Przebiło się. I to z hukiem!
Nie myślałam, że Imperium ognia będzie w stanie przebić się przez moje naprawdę gigantyczne oczekiwania, ale cóż... Przebiło się. I to z hukiem!
Pokaż mimo to2016-04-16
Genialna! Już gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że ten magiczny świat na sam koniec totalnie mnie oczaruje. I tak się stało. M. A. Larson stworzył niesamowity klimatem przesiąknięty baśniowym klimatem. Księżniczki, wróżki, rycerze i smoki w nieco innej odsłonie niż już znamy. Fajnie towarzyszyć bohaterom w ich nauce i przeżywać razem z nimi emocjonujące przygody.
Genialna! Już gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że ten magiczny świat na sam koniec totalnie mnie oczaruje. I tak się stało. M. A. Larson stworzył niesamowity klimatem przesiąknięty baśniowym klimatem. Księżniczki, wróżki, rycerze i smoki w nieco innej odsłonie niż już znamy. Fajnie towarzyszyć bohaterom w ich nauce i przeżywać razem z nimi emocjonujące przygody.
Pokaż mimo to2016-03-05
Znacie Harry'ego Pottera, prawda? Chłopca, który przeżył. Chłopca, który z dnia na dzień dowiedział się, że jest czarodziejem. Chłopca, który z wielką radością rozpoczął naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. I wreszcie chłopca, który od niemowlęcia, był kimś, kto stanowił zagrożenie dla pewnego czarnoksiężnika, który nie zamierza spocząć, póki nie powróci i ostatecznie nie rozliczy się z przeszłością. Harry'ego czeka wielkie wyzwanie, ale wraz z przyjaciółmi jest w stanie rozwiązać każdą zagadkę i wyjść z każdej opresji.
Znam mnóstwo osób oczarowanych serią o Harrym Potterze, a ja do nich należę. Kiedy więc dowiedziałam się, że historia ta zostanie wydana na nowo, okraszona wspaniałymi ilustracjami, nie posiadałam się ze szczęścia! Teraz, gdy jeszcze jeden raz zanurzyłam się w świecie czarodziejów, mając przed oczami przepiękne i przewspaniałe ilustracje Jima Kaya mogę powiedzieć, że jestem absolutnie zachwycona tym, jak jego twórczość idealnie zgrała się z piórem J.K. Rowling!
Nie mam i nigdy mieć nie będę wątpliwości, co do genialności pióra Rowling, ponieważ każdy aspekt wykreowanego przez nią świata jest absolutnym fenomenem i chyba nikt nie będzie się w tym temacie ze mną spierał. Za każdym razem jestem pod takim samym wrażeniem przygód Harry'ego i wiem, że jeszcze nie jeden raz wybiorę się w podróż do Hogwartu, aby towarzyszyć mu w kolejnych epizodach. Każdy upadek i każde zwycięstwo przeżywam tak samo, a jego niezwykły świat nie raz przyprawia mnie u uśmiech, a w innym wypadku o łzy. Jest to niesamowita seria i zawsze cieszę się z możliwości powrotu na jej karty.
Ponowna lektura tej książki była kolejnym wspaniałym przeżyciem, które zostało wzbogacone o nowe emocje wywołane przepięknymi, niezwykle klimatycznymi i wyjątkowymi ilustracjami, oddającymi idealnie swoistość świata Harry'ego Pottera. Przewracając kolejne strony i odkrywając coraz to nowe obrazki, nie mogłam przestać się im przyglądać. Na pierwszy rzut okaz widać, iż zostały stworzone z ogromną skrupulatnością i dbałością o szczegóły. Wyziera z nich wprawna ręka, która wędrując po papierze doskonale wiedziała, co czyni. Jim Kay to niezwykle utalentowany człowiek, który swoją pasję postanowił przerzucić na wyższy poziom dając nam coś wyjątkowego, co z czcią postawimy na swojej półce.
Historia Harry'ego Pottera jest przepełniona emocjami od pierwszej aż do ostatniej strony, a okraszona tak idealnymi ilustracjami daje czytelnikowi dodatkową przyjemność wizualizacją tego niezwykłego świata, który dotychczas mogliśmy oglądać tylko w postaci filmu. Jednakże dla mnie, i myślę, że nie tylko dla mnie, uwidocznienie tego wszystkiego na kartach ukochanej książki jest czymś wprost nie do opisania, czymś o wiele cenniejszym niż wizja reżyserska. Bo dla mnie, jako totalnego mola książkowego, możliwość posiadania kawałka z ukochanego książkowego świata i umieszczenie go na honorowym miejscu w biblioteczce jest urzeczywistnieniem szczęścia.
secretsofbooks.blogspot.com/
Znacie Harry'ego Pottera, prawda? Chłopca, który przeżył. Chłopca, który z dnia na dzień dowiedział się, że jest czarodziejem. Chłopca, który z wielką radością rozpoczął naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. I wreszcie chłopca, który od niemowlęcia, był kimś, kto stanowił zagrożenie dla pewnego czarnoksiężnika, który nie zamierza spocząć, póki nie powróci i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-27
Ava Lavender urodziła się ze skrzydłami. Samo jej istnienie wydaje się być osobliwyn i cudownym przypadkiem. Nikt nie ma pojęcia dlaczego. Dziewczyna starając się poznać prawdę, analizowała losy pokoleń swojej rodziny, przy okazji i nam uchylając krok po kroku tajemnice minionych lat. Jedni uważali ją za anioła, drudzy sądzili, że jest czymś na podobę ptaka, a jeszcze inni widzieli w niej zwykłą dziewczynę. A kim tak naprawdę była Ava? I do czego doprowadziła jej dziwna przypadłość?
Osobliwie cudowna. Te dwa słowa nie bez przyczyny znalazły się w tytule, ponieważ moim zdaniem idealnie opisują historię, którą spisała Ava Lavender. Dzieje jej rodziny, z których składa się cała książka były niezwykle absorbujące i od samego początku poczułam się nimi oczarowana. I może nie zawsze były piękne i idealne, ale były prawdziwe. Wyzierała z nich autentyczność. Pani Walton opisując poszczególne wydarzenia sprawiła, że poczułam klimat tamtych lat i panujące wówczas przekonania, zasady czy przesądy. Rodzina Avy nie miała w życiu łatwo, ale ich historia pokazuje, że mimo kłód jakie rzuca los pod nogi, jesteśmy w stanie na końcu odnaleźć szczęście.
Jednakże najlepsze, co w tej książce jest, to wprost nieziemski pomysł i jego perfekcyjne wykonanie. Leslye Walton zrobiła coś po prostu odbierającego mowę, bo dosłownie wszystko, co w swojej powieści zawarła miało jakieś znaczenie, nie znalazło się tam bez powodu. Powiodła mnie szlakiem od XX wiecznej Francji do Ameryki, gdzie dokończyła swego dzieła. Jej niezwykłe umiejętności pozwoliły płynnie przechodzić z wątku w wątek, co sprawiło, że wprost przepłynęłam przez tę powieść, a subtelnie wprowadzone elementy fantastyczne tylko dodały całej historii wyjątkowości.
Na przepięknie stworzonym tle, pani Walton wymalowała osobliwych i cudownych bohaterów, którzy dopełnili całości. Każdy z nich był inny oraz wyjątkowy. Podąrzał sobie tylko znanymi ścieżkami, przyjmując konsekwencje, które ze sobą niosły, a przy tym nie tracił swojej unikalności. Autorka każdą swoją postać obdarowała inną cechą, która wyróżniała ją na tle pozostałych towarzyszy. Byli ci źli, i ci dobrzy, ale nie ulega wątpliwości, że wykreowani zostali z przemyśleniem, bez pochopnych decyzji, które mogłyby zaszkodzić ich końcowemu wizerunkowi.
Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender to nietypowa powieść, ukazująca różne twarze miłości. Coś takiego czytałam po raz pierwszy i już teraz mogę powiedzieć, że z chęcią przeczytam kolejne twory Leslye Walton, bo tą książką dosłownie mnie oczarowała. Znalazłam tam chwile i te słodkie, przyprawiające mnie o uśmiech i te budzące grozę, przyprawiające o szybsze bicie serca. Całość była pełna niespodzianek i tajemnic, które potrafiły wywrócić wykreowany świat do góry nogami.
I tym, którzy w jakiś sposób czują się zaintrygowani tą książką i zastanawiają się nad jej przeczytaniem, mogę szczerze powiedzieć, że nie ma się nad czym zastanawiać, ponieważ książka Leslye Walton jest wyjątkowa w każdym tego słowa znaczeniu i aby się o tym przekonać, trzeba ją tylko poznać.
secretsofbooks.blogspot.com
Ava Lavender urodziła się ze skrzydłami. Samo jej istnienie wydaje się być osobliwyn i cudownym przypadkiem. Nikt nie ma pojęcia dlaczego. Dziewczyna starając się poznać prawdę, analizowała losy pokoleń swojej rodziny, przy okazji i nam uchylając krok po kroku tajemnice minionych lat. Jedni uważali ją za anioła, drudzy sądzili, że jest czymś na podobę ptaka, a jeszcze inni...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-20
Wyobraź sobie siebie na ogromnym i niezniszczalnym statku kosmicznym, który oprócz Ciebie ma na pokładzie jeszcze pięć tysięcy pasażerów. Niezwykła wizja, prawda? Wyobraź sobie, że przechadzasz się jego długimi korytarzami, podziwiając przez wielkie okna cudowną kosmiczną przestrzeń. Widoki godne zapamiętania, czyż nie? A co, jeśli w tym momencie statkiem zaczęłyby targać niepokojące wstrząsy? Co, jeśli z głośników popłynąłby głos nakazujący natychmiastową ewakuację? Panika owładnęłaby tłum, a Ty napędzany adrenaliną szukałbyś drogi do kapsuły ratunkowej. Przetrwałabyś?
Lilac LaRoux i Tarver Merendsen przetrwali katastrofę Ikara i w kapsule ratunkowej wylądowali na najbliższej planecie. Nie wiedzieli nic. Czy przeżył ktoś jeszcze. Czy ktoś im pomoże. Co to za miejsce. Czy przetrwają. Byli zdani tylko i wyłącznie na siebie. W poszukiwaniu ratunku udają się w głąb planety, ale to, co tam napotkają przekroczy ich dotychczasowe pojęcie o tym co dobre, i co złe. Odkryją nową stronę cierpienia, a przy tym będą musieli uważać, aby nie zatracić siebie nawzajem...
Pomysł na fabułę jest wprost obłędny. Uwielbiam historie osadzone w przestrzeni kosmicznej, a autorki akurat tej doskonale wiedziały co robią, umieszczając bieg wydarzeń akurat tam. Wszystko było idealnie przemyślane. Nie doszukałam się niczego wyrwanego z kontekstu, co utrudniałoby odbiór całości. Panie Kaufman i Spooner stworzyły historię bogatą w szczegóły, które składając się w jedno stworzyły obraz dzikiej i pierwotnej planety, która nadała książce niezwykle tajemniczego i niepokojącego klimatu.
Niezwykle wyraźny jest w tej książce brak schematów. Autorki poszły w totalną oryginalność. Już na początku zrozumiałam, że po biegu zdarzeń nie można się niczego spodziewać. Akcja była nieprzewidywalna i wyjątkowo wciągająca. Niezwykle zauroczyła mnie skrupulatność z jaką zostały poprowadzone wszystkie wątki. Autorki z początku dały mi tylko namiastkę tajemnicy, a potem coraz bardziej drażniły mnie rzucanymi ostrożnie faktami, by na koniec dać mi eksplozję najprawdziwszych emocji, które nie zniknęły z przeczytaniem ostatniego słowa. Byłam i nadal jestem pod ogromnym wrażeniem.
Wędrując przez obcą planetę z Lilac i Tarverem zrozumiałam, że lepszych towarzyszy do tej wędrówki nie mogłabym sobie wymarzyć. Panna z wyżyn społecznych i chłopak z nie wysoko postawionego domu. Brzmi banalnie? Otóż wcale takie nie było. Oboje zachwycili mnie swoją nieustępliwością, troską i wzajemnym wsparciem. Ich poświęcenie w krytycznych chwilach przyprawiało mnie o wzruszenie, a początkowe przekomarzanki wywoływały na mojej twarzy uśmiech. Z przyjemnością obserwowałam subtelnie rozwijającą się między nimi relację, która stopniowo i powoli przeradzała się w coś więcej, co finalnie spowodowało ogromną zmianę zarówno w Tarverze, jak i w Lilac.
Po lekturze W ramionach gwiazd wiem, że nigdy wcześniej nie czytałam takiej książki. Wszystko, poczynając od pomysłu, a kończąc na idealnym wykonaniu, dało mi niezapomniane kilka godzin pełnych wzruszeń, zaskoczeń i przejęcia. Te niecałe pięćset stron okazało się tak naprawdę bardzo krótkie, bo ja po prostu przepłynęłam przez nie wszystkie niezwykle szybko, gnana wiatrem, który dmuchały mi w żagle Amie Kaufman i Meagen Spooner pisząc tę powieść. Ta historia jest dla mnie idealna w każdym calu i długo jej nie zapomnę.
secretsofbooks.blogspot.com
Wyobraź sobie siebie na ogromnym i niezniszczalnym statku kosmicznym, który oprócz Ciebie ma na pokładzie jeszcze pięć tysięcy pasażerów. Niezwykła wizja, prawda? Wyobraź sobie, że przechadzasz się jego długimi korytarzami, podziwiając przez wielkie okna cudowną kosmiczną przestrzeń. Widoki godne zapamiętania, czyż nie? A co, jeśli w tym momencie statkiem zaczęłyby targać...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-15
Niesamowita historia.
Gdy przechadzałam się między bibliotecznymi półkami w poszukiwaniu ciekawych tytułów, natknęłam się na twórczość Gaimana i po chwili moje oczy padły na Gwiezdny pył. Przypomniało mi się wtedy, że czytałam kiedyś pozytywną recenzję tej książki, więc postanowiłam ją wziąć. I była to jedna z najlepszych decyzji, jakie kiedykolwiek podjęłam!
Czytanie Gwiezdnego pyłu było naprawdę wyjątkowym doświadczeniem. Już sam klimat wyzierający z kart tej historii przyprawiał mnie o szybsze bicie serca, a jeśli dodać do tego baśniowy styl Neila Gaimana to zrozumcie, że naprawdę nie łatwo jest się w tej książce nie zakochać! Gorąco polecam!
Niesamowita historia.
Gdy przechadzałam się między bibliotecznymi półkami w poszukiwaniu ciekawych tytułów, natknęłam się na twórczość Gaimana i po chwili moje oczy padły na Gwiezdny pył. Przypomniało mi się wtedy, że czytałam kiedyś pozytywną recenzję tej książki, więc postanowiłam ją wziąć. I była to jedna z najlepszych decyzji, jakie kiedykolwiek podjęłam!
Czytanie...
2016-01-10
GENIALNA. To jest pierwsze słowo, które nasuwa mi się po skończeniu Wirusów. Genialny pomysł i Genialne wykonanie. Czytają dosłownie nie potrafiłam się oderwać, bo akcja już od samego początku zaczęła pędzić z prędkością światła i odłożenie tej książki na bok, nawet na chwilę, nie wchodziło w grę! Żałuję, że tak długo zwlekałam z lekturą niesamowitej książki Kathy Reichs, bo zawiła i świetnie skonstruowana intryga, to to co w książkach kocham najbardziej!
Zdecydowanie polecam!
GENIALNA. To jest pierwsze słowo, które nasuwa mi się po skończeniu Wirusów. Genialny pomysł i Genialne wykonanie. Czytają dosłownie nie potrafiłam się oderwać, bo akcja już od samego początku zaczęła pędzić z prędkością światła i odłożenie tej książki na bok, nawet na chwilę, nie wchodziło w grę! Żałuję, że tak długo zwlekałam z lekturą niesamowitej książki Kathy Reichs,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-06
Koniec świata to temat iście gorący. Bo ile już było tych terminów? Ale jak widać żaden się nie sprawdził. Jednak wizji początku końca jest wiele. Choćby i reżyserów, autorów lub nawet zwykłych ludzi fantazjujących o tym z braku lepszego zajęcia. Wątpię jednak czy któremuś z wyżej wymienionych, udało się wykombinować coś tak skomplikowanego, tak oryginalnego i tak świetnego jak James Frey i Nils Johnson-Shelton. Co powiecie na początek końca w postaci walki nastolatków na śmierć i życie? "Igrzyska Śmierci!" pomyśleliście pewnie. Otóż nie! To coś zupełnie innego.
Na Ziemię spada dwanaście różnych meteorytów w dwanaście różnych miejsc. Przy okazji zabijają i ranią tysiące niewinnych ludzi. Ludzi, którzy być może znaleźli się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Bo każdy meteoryt podążał do jednej wybranej osoby. Gracza. Gdy świat pochłaniała panika przed rychłym końcem, Gracze wiedzieli, że to bynajmniej nie koniec. Jeszcze nie. Rozpoczęło się Endgame. Czekali na to całe życie. Przygotowywali się do tego w pocie czoła, marząc, by to ich dostąpił ten zaszczyt. By to oni wygrali. Bo nagroda będzie sowita. Lecz tylko jeden może zwyciężyć w śmiertelnie niebezpiecznym wyścigu, który zapoczątkował koniec. 'Co ma być, to będzie.'
Nigdy nie spotkałam się jeszcze z taką książką jak ta. I to w tym dobrym znaczeniu. Sposób pisania i osobliwy klimat były naprawdę niezwykłe.Podczas czytania musiałam być naprawdę bardzo skupiona, aby zrozumieć to co czytam. Bo Engame nie to nie banał, który czytamy ot tak, bo znudziły nam się poważniejsze lektury. Engame jest właśnie taką poważniejszą lekturą, tyle, że przy niej nie da się nudzić. Z każdą stroną i z każdym zdaniem dzieje się coś wartego uwagi i istotnego dla fabuły. To właśnie mi się podobało - jedno wynikało z drugiego. Autorzy nie zahaczali o nic nieznaczące wątki, aby powiększyć objętość książki. Skupili się na tym, co mieli do przekazania i genialnie im to wyszło.
Wspomniałam już o tym, iż Endgame zostało napisane w dość specyficzny sposób. A pisząc 'dość specyficzny' mam na myśli to, że na próżno szukać tu akapitów. Chwila minęła zanim przyzwyczaiłam się do ich braku, ale patrząc na to teraz, wiem że przez to Endgame będzie dla mnie wyjątkowe i niepowtarzalne. Możemy się za to doszukać bardzo skomplikowanych i niezbyt oczywistych obrazków, które albo mają, albo nie mają związku z tajemniczym zadaniem ukrytym w książce, za którego rozwiązanie wyznaczono nagrodę. Jednak moim zdaniem to już wyższy poziom rozumowania.
W książce mamy do czynienia z bohaterami o zupełnie różnych osobowościach. Są tu i bezwzględni zabójcy, i perfekcyjni mordercy, i niewidzialni prześladowcy. Lecz nie brak również takich o cechach bardziej pozytywnych, jak współczucie, troska, miłość i zwyczajna ludzka dobroć względem drugiego człowieka. Nie wszyscy uczestnicy z niecierpliwością wyczekiwali Endgame. Sara Alopay została Graczem przez zrządzenie losu, jakim był wypadek jej brata - ówczesnego Gracza. Dziewczyna miała nadzieje nigdy nie przeżyć Endgame i ułożyć sobie spokojne życie u boku chłopaka, którego kochała. Jednak nie było jej to dane. Wyruszyła w świat zostawiając wszystko za sobą, zdecydowana spróbować wygrać dla tych, których kocha. Dla jej miłości. Chyoko Takeda była kolejnym Graczem. W mojej ocenie najbardziej perfekcyjnym. Nie zostawiała za sobą śladów, potrafiła śledzić innych bez ujawnienia się. Była naprawdę dobra w tym co robiła i do czego została stworzona. I nie była zadufana w sobie, a miała szacunek do przeciwnika. Wszyscy bohaterowie byli idealnie wykreowani i charakterystyczni, przez co każdy z osobna i wszyscy razem zapadli mi głęboko w pamięci, mimo iż na początku nie mogłam ich spamiętać.
Zdanie widniejące na okładce, które głosi "Książka inna niż wszystkie!" jest jak najbardziej prawdziwe. Nigdy nie miałam okazji czytać takiej książki. Książki, która ma idealnie wyważone proporcje. Jest akcja, która ani na chwilę nie zwalnia. Jest tajemnica, ba - tajemnice!, których rozwiązanie bywało zaskakujące, a nawet okrutne. Jest oryginalność, na którą jestem ostatnio bardzo cięta i wszystkie książki tak oryginalne jak ta natychmiast trafiają do mojego serca. I w końcu jest wątek miłosny, który nie przesłania bohaterom całego świata. Ten wątek występuje w postaci dobrze już nam znanych trójkątów miłosnych, co mnie ciut rozczarowało, jednak tutaj jest w tym coś innego. Coś nieszablonowego.
Polecam tę książkę tym, którzy szukają czego innego w każdym tego słowa znaczeniu, i nie boją się zgłębić tajemnicy początku końca.
Zapraszam na:
secretsofbooks.blogspot.com
Koniec świata to temat iście gorący. Bo ile już było tych terminów? Ale jak widać żaden się nie sprawdził. Jednak wizji początku końca jest wiele. Choćby i reżyserów, autorów lub nawet zwykłych ludzi fantazjujących o tym z braku lepszego zajęcia. Wątpię jednak czy któremuś z wyżej wymienionych, udało się wykombinować coś tak skomplikowanego, tak oryginalnego i tak świetnego...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-25
Przyznam się bez bicia, że zanim zabrałam się za 7 razy dziś, sądziłam, że czytanie w kółko o tym samy dniu będzie monotonne i nudne, ale to co zaserwowała mi Lauren Oliver zupełnie mnie zaskoczyło. Książka okazała się nieprzewidywalna w swej przewidywalności i naprawdę mądra.
Przyznam się bez bicia, że zanim zabrałam się za 7 razy dziś, sądziłam, że czytanie w kółko o tym samy dniu będzie monotonne i nudne, ale to co zaserwowała mi Lauren Oliver zupełnie mnie zaskoczyło. Książka okazała się nieprzewidywalna w swej przewidywalności i naprawdę mądra.
Pokaż mimo to2015-12-17
Safi i Iseult wpadają w tarapaty. Nieudana zasadzka przysparza im sporych kłopotów. Większych niż mogłyby się spodziewać. Muszą uciekać z Venazy. Jednak ucieczka nie będzie wcale taka łatwa, bo na ich trop wpadł krwiodziej, który nie ustanie póki ich nie zabije. Podczas szalonej próby ratowania swojej skóry, więziosiostry wystawione będą na przeróżne niebezpieczeństwa. Będą zmuszane wrócić do przeszłości. I dowiedzą się czegoś o sobie i o swej magii.
Przyznam się szczerze, od kiedy tylko zobaczyłam pozytywne recenzje Prawdodziejki za granicą, wprost nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będę mogła przekonać się o jej niezwykłości na własnej skórze. No i czekałam, czekałam i czekałam, aż w końcu mogłam sama przeczytać to cudo! Ale czy od samego początku było tak kolorowo?
Od razu powiem, że nie. Na samych pierwszych stronach czułam się dość niekomfortowo. Przede wszystkim zaskoczyła mnie ilość informacji, jakimi zostałam obrzucona od samego początku. Trochę mnie to przytłoczyło i przez to nie potrafiłam złapać takiego rytmu i porządnie wczytać się w Prawdodziejkę. Jednak teraz już wiem, że to wszystko wynikało wyłącznie z tego, że świat wykreowany przez Susan Dennard został dopracowany w absolutnie każdym stopniu.
Gdy po jakimś czasie zrozumiałam, że cała już jestem w Czaroziemiu, wiedziałam, że coraz trudniej będzie mi się oderwać od lektury. I tak właśnie było. Ta książka jest tak napakowana akcją, że jeśli nie gonią człowieka jakieś śmiertelnie ważne sprawy, to da się spędzić na czytaniu cały dzień. Nawet tego nie zauważając. Ja jednak nadal nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak wspaniałą wyobraźnię musi mieć autorka by stworzyć coś tak wspaniałego... Jak wspomniałam wyżej - dzieło dopracowane w każdym calu!
Musze też pochwalić wątek romantyczny. Jestem nim absolutnie zachwycona i oczarowana! Bardzo doceniam to, gdy autor nie skupia się wyłącznie na nim. Kiedy nie przesłania fabuły. I tu taki właśnie był. Susan Dennard wykreowała go bardzo subtelnie i spokojnie. Bardzo podobało mi się to niewinne i nieświadome zauroczenie, stopniowo przeradzające się coś większego. Naprawdę wielkie brawa!
A tu przechodzę do bohaterów. Absolutnie wspaniałych bohaterów. Bardzo podobała mi się ich kreacja. Większość z nich została okryta tajemnicą, ale było to dobre rozwiązanie. Fajnie było krok po kroku odkrywać ich osobowość. Autorka nie zapomniała również o ich przeszłości, która potrafiła zaskakiwać. Cieszy mnie bardzo to, że nie zapomniała, by stworzyć ich od samego początku, do końca.
Prawdodziejka to niezwykle złożona i momentami dość skomplikowana powieść. Całość jest jednak warta główkowania, do którego chwilami zmusza nas autorka. Idealnie wykreowany świat, tajemnicza magia i wyraziści bohaterowie. Jesteście gotowi na ten magiczny miks?
Safi i Iseult wpadają w tarapaty. Nieudana zasadzka przysparza im sporych kłopotów. Większych niż mogłyby się spodziewać. Muszą uciekać z Venazy. Jednak ucieczka nie będzie wcale taka łatwa, bo na ich trop wpadł krwiodziej, który nie ustanie póki ich nie zabije. Podczas szalonej próby ratowania swojej skóry, więziosiostry wystawione będą na przeróżne niebezpieczeństwa....
więcej Pokaż mimo to