-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2023-04-16
2023-04-08
2023-04-16
„Kochać kogoś, to jak wprowadzić się do nowego domu - mawiała Sonja. - Na początku człowiek zachwyca się tym, co nowe, każdego ranka się dziwi, że to należy do niego, jakby się bał, że w każdej chwili ktoś może wpaść przez drzwi i powiedzieć, że zaszła pomyłka, że wcale nam nie przysługuje takie piękne mieszkanie. Ale z biegiem lat fasada niszczeje, tu i ówdzie drewno pęka i już kocha się ten dom nie za to, jaki jest doskonały, tylko raczej dlatego, że nie jest. Człowiek uczy się jego wszystkich kątów i zakamarków. Jak otwierać drzwi, żeby klucz nie blokował się w zamku, kiedy jest zimno na dworze. Które deski w podłodze się uginają, kiedy się po nich stąpa, i jak otwierać drzwi szafy, żeby nie skrzypiały. To właśnie to, te wszystkie małe tajemnice sprawiają, że to naprawdę jest twój dom”. ⠀
„Mężczyzna imieniem Ove” - F. Backman ⠀
__ __ __ __ __ __ __
Kocham, kocham, kocham! ⠀
Właśnie znalazłam książkę, co do której mam ABSOLUTNĄ pewność, że trafiła do mojego Top Roku 2023. ❤️
⠀
Czy można płakać ze smutku i jednocześnie śmiać się z komicznej sytuacji? Autor książki udowodnił, że można.
Książka sama w sobie jest poniekąd komedią, ale równocześnie chwyta za serce.
Wraz z bohaterem, przede wszystkim zmagamy się ze smutkiem po stracie bliskiej osoby. Wręcz z niemożliwością pogodzenia się z jej odejściem.
„Mężczyzna imieniem Ove” to historia ok.60 letniego mężczyzny, który na pierwszy rzut oka wydaje się gburowaty i oziębły. W dodatku służbista do kwadratu. Według Ovego zasady to świętość. W końcu jak są, to trzeba ich przestrzegać, a on już dobrze wie jak należy je egzekwować, tym bardziej, że wkoło przecież sami idioci.
W międzyczasie nie tylko poznajemy samego Ovego, ale też przeżywamy liczne sąsiedzkie perypetie, z których wychodzą przekomicznie akcje. I pomyśleć, że lawina zdarzeń zaczyna się z chwilą pojawienia się nowych sąsiadów.
Czasami właśnie jest tak, że wystarczy jedna osoba, która zacznie dostrzegać w nas coś więcej i małymi krokami przewracać nasze życie do góry nogami, w pozytywnym sensie tego znaczenia.
Polecam!
„Kochać kogoś, to jak wprowadzić się do nowego domu - mawiała Sonja. - Na początku człowiek zachwyca się tym, co nowe, każdego ranka się dziwi, że to należy do niego, jakby się bał, że w każdej chwili ktoś może wpaść przez drzwi i powiedzieć, że zaszła pomyłka, że wcale nam nie przysługuje takie piękne mieszkanie. Ale z biegiem lat fasada niszczeje, tu i ówdzie drewno pęka...
więcej mniej Pokaż mimo to
Znacie to uczucie, kiedy pojawiacie się w nowym miejscu, na środku przecinających się dróg i musicie wybrać jedną z nich, aby dotrzeć do celu? Nie ma nikogo, żeby zapytać o kierunek, a GPS i Internet nie działa. Sam podejmujesz niepewnie decyzję. Być może wybierzesz dobrze lub okaże się, iż pojedziesz w złym kierunku. Trafisz na klika zakrętów i będziesz liczył, że jednak dobrze wybrałeś. Na koniec okaże się, że niestety nie i musisz cofnąć się do początku.
Dosyć długo nosiłam się z przeczytaniem tej książki. Raz ją otwierałam, a za chwilę już zmieniałam zdanie i rezygnowałam. Tak było wiele razy. Ostatecznie przeczytałam. Wydaje mi się, że to był jej moment. ⠀
Chyba nie spodziewałam się jak bardzo ta książka różni się od moich wyobrażeń na jej temat.
„Wrony” Petry Dvořákovej opowiada historię czteroosobowej rodziny z większym nastawieniem skierowanym w kierunku nastoletniej Basi. Równocześnie, w tym samym czasie swoją rolę zaczynają odgrywać Wrony.
Za szybą wszystko wydaje się normalne. Dopiero wchodząc do środka poznajemy prawdziwe oblicze i charaktery domowników. A co za tym idzie problemy, pretensje i kłótnie. Chwile radości i szczęścia przeplatają się z ogromnym cierpieniem.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się doświadczyć tak innych, niecodziennych odczuć i emocji. Czytałam i autentyczne było mi niedobrze.
Wspomniane emocje targały mną jak podczas podjęcia tej złej decyzji na rozstaju dróg.
Nie wiem co jeszcze mogę napisać, ponieważ cały czas mnie nosi. Może tylko tyle, że słowa i czyny potrafią zrobić większą, głębszą ranę niż nóż. To, co powinno być oczywiste i normalne zawodzi w tej rodzinie (obawiam się, że nie tylko w tej) dlatego serce mi pęka. Szacunek, akceptacja, wsparcie i miłość - tego przede wszystkim powinno się doświadczać od najbliższych. Tam gdzie powinien być azyl i bezpieczeństwo.
Książka „Wrony” nie jest zła, wręcz przeciwnie. Jest bardzo dobra i powinna być obowiązkową lekturą, z której my dorośli wyniesiemy naukę. Natomiast sama przedstawiona historia jest odpychająca.
Znacie to uczucie, kiedy pojawiacie się w nowym miejscu, na środku przecinających się dróg i musicie wybrać jedną z nich, aby dotrzeć do celu? Nie ma nikogo, żeby zapytać o kierunek, a GPS i Internet nie działa. Sam podejmujesz niepewnie decyzję. Być może wybierzesz dobrze lub okaże się, iż pojedziesz w złym kierunku. Trafisz na klika zakrętów i będziesz liczył, że jednak...
więcej Pokaż mimo to