-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2017-05-25
2018-12-17
MaleWielkieKsiazki,blogspot.com
Książki dla dzieci zazwyczaj rozweselają, ukazują piękny świat, który nas otacza, uczą i bawią. Tym razem trafiłam na książkę, której jeszcze nie przeczytam dziecku, bo jest za małe, ale na pewno zachowam na przyszłość, kiedy jej przekaz trafi w odpowiedni sposób.
"Oleś i Pani Róża", oczywiście natychmiastowe skojarzenia z innym tytułem, innym autorem, ale ta książka jest nasza, polska i niepowtarzalna. Opowiada o historii, która miała miejsce w Polsce i nie trzeba jej porównywać z żadną obca literaturą.
Oleś, to Aleksander, który obecnie ma już ponad osiemdziesiąt lat i jest pradziadkiem. Przed laty, jako mały chłopiec doświadczył tragizmu wojny i teraz, kiedy wspomnienia wracają, dzieli się nimi ze swoją małą wnuczką. Jeśli ktoś ma nawet niewielkie pokłady wrażliwości, to gwarantuję, ze ta książka zostanie z nim na długo, a podczas czytania wywrze niezapomniane wrażenia...(...)
Rózia czyta dziadkowi książki, ona już potrafi, a Dziadzio nie może tego zrobić sam. Ale za to on, opowiada jej dużo o swoim dzieciństwie i Rózia poznaje smutnego, małego Olesia, który widział, jak niemiecki żołnierz zastrzelił jego ojca, który musiał zostać sam w obozie przesiedleńczym, bo mamę zabrali gdzieś w nieznane i nigdy więcej już jej nie zobaczył. Oleś przeżył dramaty, jakie i nam stają przed oczami, podczas czytania tej książki. Opowieść z perspektywy dziecka tak bardzo przeszywa bólem, bo to dorośli sprawili, że wojna w ogóle się zaczęła. Tym bardziej widzimy jej bezsens i totalną etyczno-moralną klęskę ludzkości. Zło, za które płacą również niczemu niewinne dzieci.
Pełny tekst na: MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
MaleWielkieKsiazki,blogspot.com
Książki dla dzieci zazwyczaj rozweselają, ukazują piękny świat, który nas otacza, uczą i bawią. Tym razem trafiłam na książkę, której jeszcze nie przeczytam dziecku, bo jest za małe, ale na pewno zachowam na przyszłość, kiedy jej przekaz trafi w odpowiedni sposób.
"Oleś i Pani Róża", oczywiście natychmiastowe skojarzenia z innym tytułem,...
2021-06-21
"Podkręć swój mózg" to książka, która przyda się każdemu. Kilkadziesiąt przepisów i sporo fachowej wiedzy podanej w bardzo "strawny" sposób. Zwięźle i na temat o mózgu i jego podstawowych potrzebach i funkcjach. Jak pokonać stres i co jeść, kiedy naprawdę często nam dokucza? Jak poprawić pamięć i koncentrację?
Poznamy nazwy takie, jak mózg gadzi, ssaczy stary i ssaczy nowy. Właściwie to wielu z nas przypomni je sobie z czasów nauki szkolnej, ale teraz zupełnie inaczej spojrzy na tę wiedzę.
Polecane przepisy są okraszone przepięknym fotografiami. To niezwykła zachęta dla wzrokowców i nie tylko. Możemy wypróbować dania obiadowe, jak i przekąski i desery oraz potrawy odpowiednie na śniadania, kolacje i podwieczorki.
Więcej na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
"Podkręć swój mózg" to książka, która przyda się każdemu. Kilkadziesiąt przepisów i sporo fachowej wiedzy podanej w bardzo "strawny" sposób. Zwięźle i na temat o mózgu i jego podstawowych potrzebach i funkcjach. Jak pokonać stres i co jeść, kiedy naprawdę często nam dokucza? Jak poprawić pamięć i koncentrację?
Poznamy nazwy takie, jak mózg gadzi, ssaczy stary i ssaczy...
2017-04-21
http://godzinazksiazka.blogspot.com/
Dziesięć kroków, siedem sposobów, czy pięć zasad to wyrażenia często stosowane w tytułach poradników rodem zza oceanu. Kilka z nich miałam okazję przeczytać, a ten zaintrygował mnie celem do osiągnięcia, wyznaczonym przez autora
Do tej pory trafiałam na publikacje, które miały poprawić moje samopoczucie albo samoocenę, pomóc w znalezieniu pracy, w skutecznym działaniu czy pozytywnym myśleniu. Kiedyś trafiłam nawet na poradnik, jak skutecznie manipulować ludźmi, ale o nim nie mogę się wypowiadać, bo nie przeczytałam. Poza tym, na taki poradnik, szkoda czasu i słów.
Gary Zimak, świecki ewangelizator proponuje nam za to pomoc w zaprzyjaźnieniu się z Jezusem. I znów powtórzę - zaintrygował mnie.
W czasach szybkiego przekazu informacji, wszechobecnej elektroniki, powierzchownych znajomości, propozycja przyjaźni z kimś, kogo nikt nie widział i nie zna osobiście, a prywatnego profilu na próżno szukać w portalach społecznościowych? Czyżby moda na wiarę, religię? Jezus nie jest celebrytą, o którego zainteresowanie walczą fotoreporterzy i wszelkiego rodzaju media, a więc, o co chodzi?
Ano o życie chodzi...Prawdziwe życie, a nie to wirtualne...
Autor naprowadza nas na drogę, którą sam, dzięki religii odnalazł, bo jak sam przyznaje, należał wcześniej do tzw letnich katolików. Drogę do uczciwie i w pełni przeżywanego czasu, który otrzymaliśmy tutaj na ziemi.
Od razu trzeba zaznaczyć, że trudniej będzie czytać ten poradnik, komuś, kto z Jezusem nigdy nawet nie próbował nawiązać znajomości. Mam na myśli osoby, które z religią katolicką nie mają zupełnie nic wspólnego. Ta książka prowadzi do głębszych relacji, a więc pierwsze kroki z nią akurat, mogą się nie udać.
Układ książki, jest stworzony z myślą o współczesnych czytelnikach. Pogrubiona czcionka mająca zwracać uwagę, punktowane podsumowanie na końcu rozdziałów, tekst w układzie problem-rozwiązanie i tym podobne charakterystyczne cechy amerykańskich poradników. Zapewne jest to celowy zabieg autora, by o Jezusie nie pisać, jak o bohaterze nieosiągalnym i odległym, widzianym gdzieś w kościele, na obrazie, ale jak o realnym, dobrym przyjacielu, więc i sposób przekazu wybrano bardziej bezpośredni.
Nie jest to książka o wymiarze teologicznym, nie jest to także książka-Biblia, choć odniesień znajdziemy tam mnóstwo. Ma na celu pokazać nam to, co w religii nazywamy wiarą w Boga żywego. Boga, który jest blisko nas na codzień, do którego możemy zwracać się z każdym problemem, nawet najbardziej błahym, bo nie dość, że wysłucha, doradzi, to jeszcze pomoże.
Sposoby na tę przyjaźń podaje nam różne, ale wszystkie dostępne dla każdego. Począwszy od czytania Biblii, jako najlepszego źródła (i tutaj moc cytatów, fragmentów psalmów, skrótów przypowieści oraz przypomnienie znanych nam z Ewangelii bohaterów), przez adorację, modlitwę i częste przyjmowanie Komunii Świętej, aż do osobistej rozmowy z Jezusem. Autor zapewnia, że to będzie prawdziwa rozmowa, a w jaki sposób tego dokonać, o tym warto przeczytać.
Tutaj nasuwa mi się cytat "Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a otworzą wam" (Łk.11.9), do którego prywatnie dodałabym jedno zdanie: ...pytajcie, a odpowiedzą wam..
Oczywiście nie przeczytamy wyłącznie porad. Znajdziemy przemyślenia, wynikające z obserwacji ludzi, bowiem G.Zimak pisze wprost:
"Trudno jest również cenić dary duchowe wyżej od darów materialnych. Gdybyśmy przy każdym przyjęciu Komunii Świętej dostawali sto dolarów, uczestnictwo we mszy św. sięgnęłoby niebotycznych liczb!"
Przykre, ale prawdziwe...byłyby tłumy.
Stosuje także konstruktywną krytykę naszych zachowań: "Wielu katolikom zdarza się popierać lub robić coś, co jest niezgodne z nauką Kościoła. Zazwyczaj dzieje się tak, ponieważ nie wiedzą, czego naucza Kościół". I tu najprostsze rozwiązanie; zapoznać się z nauką Kościoła i zastosować w życiu, by nie być katolikiem niedzielnym, który swoją wiarę ogranicza do pójścia w niedzielę na mszę.
Warto w ciszy i spokoju przeanalizować ten poradnik, bo jak czytamy: "Osobiste spotkanie z Jezusem może być doświadczeniem zmieniającym życie".
A od siebie dodam, że taka przyjaźń usuwa w cień wszystkie wspomniane na początku książki o tym, jak żyć, co robić. Taki Przyjaciel, potrafi wskazać właściwy kierunek w każdej sytuacji, zastępując wartościowymi przekazami, tę często miałką i niewiele wartą treść, zawartą w pseudo-poradnikach i przewodnikach.
Dobrze, że powstało "10 prostych kroków do przyjaźni z Jezusem", bo wprawdzie niektórzy otrzymują dar bliskości z Bogiem bez czytania książek i przyjaźń rozwijają intuicyjnie, ale są też osoby, które takich wskazówek potrzebują. Tutaj je z pewnością znajdą.
Zrobienie tytułowych dziesięciu kroków jest dobrym początkiem wspólnej drogi z Przyjacielem-Jezusem. Szczęście i wartościowe życie gwarantowane, a przecież o to chodzi nam wszystkim, kiedy szukamy tej właściwej życiowej ścieżki.
http://godzinazksiazka.blogspot.com/
Dziesięć kroków, siedem sposobów, czy pięć zasad to wyrażenia często stosowane w tytułach poradników rodem zza oceanu. Kilka z nich miałam okazję przeczytać, a ten zaintrygował mnie celem do osiągnięcia, wyznaczonym przez autora
Do tej pory trafiałam na publikacje, które miały poprawić moje samopoczucie albo samoocenę, pomóc w...
2018-03-08
Cała recenzja na: MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
Dzisiaj poznajemy kilkoro dzieciaków, które już sobie upatrzyły swoje przyszłe zawody. Marzą o pracy lotnika, lekarki, aktorki, malarki czy strażaka (zawód "pirat" wpadł do książki chyba z rozpędu ;) ), a czy im to wyjdzie kiedyś, w przyszłości? Tego nie wiemy, ale z przyjemnością czytamy o zainteresowaniu, pasji i dziecięcej radości z poznawania tematu.
Opowiadania Renaty Piątkowskiej zawsze są pełne humoru i dystansu do przedstawianej postaci. Tym razem również czytamy je z uśmiechem na twarzy. Historyjki z narracją w pierwszej osobie, sprawiają, że postrzegamy świat oczami dziecka, bo to nasi mali bohaterowie swoim zabawnym językiem rozbrajają nas co chwilę i relacjonują, jak widzą dorosłych i ich postępowanie. Jak wiecie, dziecięca wyobraźnia i pomysłowość są praktycznie bez granic, zatem i opowiadania mają swoją zaraźliwą energetyczną moc.
Nasze serce skradła dziewczyna, która chce zostać malarką. Jej wizyta w galerii obrazów, na wystawie sztuki nowoczesnej, na długo zapada w pamięć. A kiedy ostatnio mieliśmy okazję takie prawdziwe obrazy oglądać, od razu przypomniały nam się zabawne scenki z tą bohaterką w roli głównej. Rozbujane na linkach obrazy, groźna pani pilnująca porządku, golaska na krześle i jakieś wielkie dzieło, które dziewczynce skojarzyło się.z... rozdeptaną truskawkę na brudnej podłodze. Wszystkie te opisy i skojarzenia, przypomniały mi znaną powszechnie bajkę o tym, że "król jest nagi"...bo dzieci widzą rzeczy w sposób prawdziwy i mówią o tym szczerze. :)
Cała recenzja na: MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
Dzisiaj poznajemy kilkoro dzieciaków, które już sobie upatrzyły swoje przyszłe zawody. Marzą o pracy lotnika, lekarki, aktorki, malarki czy strażaka (zawód "pirat" wpadł do książki chyba z rozpędu ;) ), a czy im to wyjdzie kiedyś, w przyszłości? Tego nie wiemy, ale z przyjemnością czytamy o zainteresowaniu, pasji i...
2018-04-23
Pełna recenzja na: MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
(...)
Powstanie Wielkopolskie w 1918 roku jest wydarzeniem, o którym prawdopodobnie wiedzą głównie mieszkańcy tamtego regionu. Nie wierzę, że przeciętny Polak, zapytany na ulicy o ten historyczny fakt, będzie potrafił powiedzieć coś sensownego. Dlaczego tak jest? Bo najlepiej poznawać historię w sposób czynny, a nie biernie zapamiętywać suche daty i nazwy. Nie możemy wprawdzie przenieść się w przeszłość tajemniczym wehikułem czasu, chociaż to byłaby najlepsza lekcja, ale mamy szansę na przykład przenieść się do mieszkania pewnej rodziny i przeżyć z nimi kilka z tamtych dni., dzięki takim książkom, jak ta. To wyjątkowo skuteczny sposób na zapamiętanie wielu wiadomości.
Uczestnicząc w codziennych porankach i wieczorach, zajęciach domowników, ich pracy oraz angażując w działania społeczne, nagle doznamy pewnego rodzaju olśnienia. Przecież oni chcieli po prostu żyć w wolnej Polsce, ale musieli o nią walczyć. My nie musimy i tym bardziej łączy nas wspólnota, bo my po prostu musimy być im wdzięczni.
(...)
W opowiadaniu o rodzinie Grześkowiaków, prym wiedzie senior rodu - dziadek - który postanawia opisać wspomnienia swojego ojca i wydać książkę.Czyta więc swój próbny tekst wnukom i prosi o wstępną recenzję. Przeskakujemy zatem raz do kamienicy Grześkowiaków z 1918 roku, a raz do mieszkania obecnie żyjącej rodziny, która komentuje na bieżąco opowiadanie dziadka.
Jakże wiele jest takich dziadków i babć w naszym otoczeniu, którzy mają o czym opowiadać, znają historię z zupełnie innej strony, wiedzą o rzeczach, których nie znajdziemy w żadnym szkolnym podręczniku. Bo przecież każdy dziadek Kazimierz był kiedyś małym Kaziem, miał kochającą mamę, która troszczyła się o całą rodzinę, poświęcając wiele nieprzespanych nocy. W każdej kamienicy byli jacyś sąsiedzi, czasem lepsi, czasem mniej mili. Tutaj dowiemy się, że niemiecka narodowość nie oznaczała od razu niechęci do Polaków. Poznamy miłe niemieckie małżeństwo, które wobec naszych rodaków zachowywało się wyjątkowo przyjaźnie. Takie opowieści skłaniają do wspólnego naszkicowania drzewa genealogicznego, do obejrzenia starych zdjęć oraz do wspomnień o tych, którzy już odeszli.
(...)
Szacunek dla narodowej flagi, polskiego orzełka, skąd wziąć te uczucia? Tylko poznając ich przeszłość oraz historie ludzi, którzy o nie walczyli. Stary Poznań, nazwy ulic miasta i ich geneza, gwarowe wyrażenia, poznańska kuchnia i potrawy z Wielkopolski. To wszystko w tym opowiadaniu.
Polecam książkę Magdaleny Podbylskiej i czekam na więcej takich historycznych przywołań oraz wspaniałych sposobów na poznanie przeszłości przez młodsze pokolenia.
Pełna recenzja na: MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
(...)
Powstanie Wielkopolskie w 1918 roku jest wydarzeniem, o którym prawdopodobnie wiedzą głównie mieszkańcy tamtego regionu. Nie wierzę, że przeciętny Polak, zapytany na ulicy o ten historyczny fakt, będzie potrafił powiedzieć coś sensownego. Dlaczego tak jest? Bo najlepiej poznawać historię w sposób czynny, a nie biernie...
Im więcej "Ani", tym lepiej. W tej części pojawia się prawdziwe romantyczne uczucie, jest trochę zazdrości. Jest ciekawie,a jednocześnie po staremu, bo nasza Ania zawsze jest sobą. Polecam, jak pozostałe części.
Im więcej "Ani", tym lepiej. W tej części pojawia się prawdziwe romantyczne uczucie, jest trochę zazdrości. Jest ciekawie,a jednocześnie po staremu, bo nasza Ania zawsze jest sobą. Polecam, jak pozostałe części.
Pokaż mimo to2017-12-11
Cała recenzja na: https://godzinazksiazka.blogspot.com/2017/12/anielska-zima.html
(...)
Autorka przenosi nas w kolejnych rozdziałach do wioski, gdzie czas mija znacznie wolniej niż w wielkim mieście. Nasi bohaterowie znają wielkomiejskie klimaty i wygląda na to, że wcale nie śpieszą się, by tam powrócić. Kaja właśnie kupiła las, który ma przynosić ogromne zyski, a Paweł wrócił z Niemiec i zamierza wraz ze znajomymi otworzyć ośrodek wypoczynkowy. Biznes, praca, kariera. Czemu nie na wsi? Tam też jest potencjał, ale...No właśnie. Niektóre sprawy zaczynają się komplikować. Kaja niestety była zbyt pewna swoich możliwości wykorzystywania życiowych szans i sama została wykorzystana przez oszusta. Las stał się bardziej kulą u nogi niż finansowym strzałem w dziesiątkę.
Los sprawia, że dziewczyna poznaje Pawła w najtrudniejszym okresie swojego życia. Równocześnie jest to ten świąteczny, ciepły, rodzinny czas, a ona mimo wielu znajomości spędzi go prawdopodobnie samotnie. On tymczasem ma kochających rodziców, narzeczona właśnie próbuje go odzyskać. Interesy zapowiadają się dobrze. Co ich połączy? Święta? A może coś innego?
Nie zdradzę, bo książka jest zbyt interesująca, by ją ominąć i przeczytać tylko streszczenie. Znajdziecie tam bowiem wszystko, co we współczesnym życiu warto zaobserwować. Miłość, przyjaźń, zdrady i oszustwa. Lojalność i uczciwość kontra bezczelność i kłamstwa. Poznacie smak niespełnionych marzeń i trudnych rodzicielskich uczuć. Wprowadzicie się na jakiś czas do domów, gdzie wzajemny szacunek, wychowanie w duchu tradycji i miłości jest czymś najcenniejszym, co może otrzymać dziecko od rodziców i bliskich. A główny bohater powie: "..moi cholernie poukładani rodzice wychowali mnie w cholernej miłości i nauczyli cholernego szacunku dla innych. I kiedy pomyślę sobie, że ktoś inny dorastał w poczuciu straty i odrzucenia, to nie będę go opluwał tylko za to, że powiela cudze błędy, bo nikt nie nauczył go, że można inaczej"...
(...)
W Polance mieszka również dziewięcioletni Karol, chłopiec czekający na spotkanie ze swoim biologicznym ojcem. Jego wiara w cuda i w anioły stała się chyba największym przyczynkiem do tytułu książki. Wyobraźnia i dziecięca wrażliwość sprawiły, że Kaja, główna bohaterka zmieniła zdanie co do aniołów i ich działań na ziemi, a co do reszty jej przekonań, sami zobaczycie.
Te historie mogłyby się zdarzyć, ci ludzi mogliby żyć wśród nas. Polecam te ponad czterysta stron wspaniałej lektury, bo jest to prawdziwie obyczajowa powieść. Taka, której zarówno tło, bohaterowie jak i wydarzenia możemy przymierzać do życia toczącego się aktualnie wokół nas.
Przeczytajcie całą opinię na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
Cała recenzja na: https://godzinazksiazka.blogspot.com/2017/12/anielska-zima.html
(...)
Autorka przenosi nas w kolejnych rozdziałach do wioski, gdzie czas mija znacznie wolniej niż w wielkim mieście. Nasi bohaterowie znają wielkomiejskie klimaty i wygląda na to, że wcale nie śpieszą się, by tam powrócić. Kaja właśnie kupiła las, który ma przynosić ogromne zyski, a Paweł...
2018-06-29
GodzinaZksiazka.blogspot.com
I znów gościmy na zamku u Kostków! Akcja "Zamek totalny" trwa. Zapowiedziane przez menadżerkę Miladę plan zostaje uruchomiony. Turyści zachęcani przez reklamę przyjeżdżają tłumnie, by uczestniczyć w niezwykłym spotkaniu z rodem czesko-amerykańskich arystokratów. Co ich czeka? Na pewno niecodzienne doznania i mnóstwo improwizacji.
Spadająca z komina kukła czarownicy-pokojówki, zwiedzanie katakumb, a w tle tajemnicze, straszne odgłosy...Jeden z wpisów do dziennika, prowadzonego przez Marię brzmi:
"Przed chwilą otworzyły się drzwi grobowca i ktoś z niego wyszedł. Mam nadzieję, że to nie był żaden z naszych martwych przodków"...
Znani z poprzedniej części bohaterowie są znów z nami. Kucharka i sprzątaczka pani Cicha, ma niejeden problem z nową mieszkanką zamku na Kostce - Deniską. To córka prawnika, który prowadzi sprawy większości arystokracji w Czechach. Rozpieszczona jedynaczka ma pewne problemy z osobowością, a dokładnie w jej odnalezieniu, które objawiają się również zewnętrznie. Piercing w ilości kilogramowej, anoreksja, sinoniebieski makijaż, epizody z narkotykami i dwa dominujące słowa w wypowiedziach "psycho" i "super". To tylko namiastka kłopotów, jakie nadchodzą. Deniska zostaje bowiem na zamku na długi czas. Oszczędny i zapobiegliwy hrabia Kostka dobrowolnie, ale i za sporą opłatą zobowiązał się do opieki nad nieznośną córką swojego adwokata. Maria, jako jej rówieśniczka staje przed nowym wyzwaniem.
Turystyka kwitnie, nieprzewidziane wydarzenia zaskakują. Kasztelan Józef nadal nie przepada za muflonami (jak nazywa turystów) i okazuje im to na każdym kroku. Choćby tłumacząc, że dotknięcie trumny oznacza bogactwo, a tymczasem legenda głosi, że dotykający umrze w ciągu roku...Te i inne "zasadzki" czekają gości na zamku w Kostce. Maria dwoi się i troi, by dobrze wypaść jako przewodniczka. Deniska o dziwo chętnie pomaga w pracy, chociaż efekty tego są różne.
Dodajmy jeszcze niezwykłą przygodę na zjeździe arystokratów z całej Europy, na który to Kostkowie dostają specjalne zaproszenie. Przygotowania do wyjazdu najbardziej pochłaniają hrabinę Vivien, matkę Marii. Hrabina wielbi księżnę Dianę, a ta ma być obecna wraz z małoletnimi jeszcze synami. A może by również pomyśleć o dobrym wydaniu za mąż córki?
W tle oczywiście znów pojawiają się znane z pierwszej części postacie piosenkarki Heleny Vondraczkowej, ściśle związanej z historią zamku Kostków oraz księcia Schwarzenberga, któremu niezmiennie zazdrości wszystkiego ojciec Marii.
Codzienność na zamku Kostków jest naprawdę niezwykła. Potrafi skutecznie poprawić humor i dodać nam ochoty do przeżywania swoich, zwyczajnych dni w oryginalny sposób. Jeśli oni mogą, to czemu nie my? Arystokratyczne zachowania w ich wykonaniu są na tyle przystępne, że i my możemy spróbować równie dobrze cieszyć się życiem!
Humor niezmiennie czeski...Forma dziennika/pamiętnika skutecznie wciągająca. Wrażenie i osobiste opinie narratorki, dodatkowo podkreślane w listach do Maksa- rówieśnika Marii- również z podupadającej arystokracji, rodu Launów.
Polecam.
Jedno tylko nie dawało mi spokoju przez całą opowieść...Dlaczego jeden z zamkowych dogów otrzymał w treści imię Władek, skoro do tej pory miał na imię Leoś i nawet na początku tej części tak go przedstawiono? Hmm...może ktoś zna odpowiedź, czy ja coś przeoczyłam?
GodzinaZksiazka.blogspot.com
I znów gościmy na zamku u Kostków! Akcja "Zamek totalny" trwa. Zapowiedziane przez menadżerkę Miladę plan zostaje uruchomiony. Turyści zachęcani przez reklamę przyjeżdżają tłumnie, by uczestniczyć w niezwykłym spotkaniu z rodem czesko-amerykańskich arystokratów. Co ich czeka? Na pewno niecodzienne doznania i mnóstwo improwizacji.
Spadająca z...
2017-02-08
Dużo gwiazdek dla tej książki, bo dużo jest w niej dobrych uczuć. Nie dzieje się tak bez powodu, bo kiedy syn pisze o swojej mamie, to jak ma być inaczej?
Bardzo się cieszę, że trafiłam na taką biografię, bo odczarowała inne, które kiedykolwiek czytałam. Często napuszone, z suchymi faktami, datami, po prostu nuda i zmęczenie przy czytaniu gwarantowane.
A tutaj jest zgrabnie, szybko i treściwie. To, co najważniejsze. To, co powinno się o człowieku pamiętać.
Resztę tę prawdziwą można znaleźć w encyklopedii, a dopowiedzianą w czasopismach ;)
Do tego prywatne zdjęcia, cytaty, prawdziwe przepisy z karteczek.
Co do przepisów właśnie, od razu się przyznam, że niewiele do mnie przemawia. Prawdopodobnie ze względu na różnice w preferowanej kuchni, ale wiem, że niejeden czytelnik znajdzie coś dla siebie właśnie i w tych kulinarnych wstawkach. A dla samej książki to prawdziwy rarytas, wprowadzający czytelnika w świat smaków, zapachów z dzieciństwa zapamiętanego przez Lucę - syna Audrey.
A wspomnienia ma nie tylko miłe, bo i te gorsze chwile, jak choćby skojarzenie olimpiady z rozstaniem rodziców, bo akurat, podczas jej oglądania w telewizji, dowiedział się o rozwodzie. I dotąd charakterystyczne pięć kółek, źle mu się kojarzy.
Przepiękne wydanie. Piękna książka. Piękne życie, choć nie zawsze łatwe, bo piekło wojny często przewija się w treści.
I jeszcze coś - jedno zdjęcie, które wzruszy każdą mamę, a aktorka wygląda na nim chyba najpiękniej, jak to tylko możliwe - czarno białe zdjęcie, na którym trzyma na rękach i przytula malutkiego synka.
Ponieważ sama Audrey powiedziała, że jej marzeniem był dom z ogródkiem, a raj wyobraża sobie z mężem i synami w domowym zaciszu, to z pewnością takiej właśnie biografii by oczekiwała. Nie tej o gwiazdorskim życiu, lecz o życiu pracującej mamy i żony, dla której dom i rodzina były najważniejsze.
Polecam.
Dużo gwiazdek dla tej książki, bo dużo jest w niej dobrych uczuć. Nie dzieje się tak bez powodu, bo kiedy syn pisze o swojej mamie, to jak ma być inaczej?
Bardzo się cieszę, że trafiłam na taką biografię, bo odczarowała inne, które kiedykolwiek czytałam. Często napuszone, z suchymi faktami, datami, po prostu nuda i zmęczenie przy czytaniu gwarantowane.
A tutaj jest...
2021-03-12
Proszę Państwa oto bajka! A właściwie pięć bajek i jeśli sądziliście, że znacie je już bardzo dobrze, to czeka Was ogrooomne, ale i przemiłe zaskoczenie! To nowoczesne bajki dla dzieci i pełne humoru opowiadania, które rozbawią również każdego dorosłego. Dzięki temu czytane wieczorem bajki na dobranoc wprawią wszystkich w dobry nastrój.
Co wspólnego ma smok wawelski z kiełbasa podwawelską? Hmmm...okazuje się, że coś ich łączy. Smok właśnie przebudził się po wielu latach i to, co zobaczył lekko go przeraża. Szuka więc miejsca dla siebie, bo jego dotychczasowe lokum, czyli smocza jama niestety nie jest bezpiecznym schronieniem.Równie ciekawy bajkowy duet tworzy Zielony Kapturek, czyli kilkuletnia Justynka i pewien wilk w podeszłym już wieku, który próbuje dorównać legendzie swojego sławnego dziadka.
Chociaż wszystkie bajki przeszły sporą metamorfozę (od siebie dodam, że bardzo korzystną), to zdradzę jedno, co je łączy z tamtymi z przeszłości; dobrze się kończą. Niech ten "spojler" nie przeszkodzi Wam w ich poznaniu. Bawcie się dobrze i śmiejcie do woli, bo warto! Śmiech to zdrowie, a takich bajek nam trzeba więcej. Z radością przywitamy więc kolejne transformacje bajek z przeszłości.
Pełna recenzja na: MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
Proszę Państwa oto bajka! A właściwie pięć bajek i jeśli sądziliście, że znacie je już bardzo dobrze, to czeka Was ogrooomne, ale i przemiłe zaskoczenie! To nowoczesne bajki dla dzieci i pełne humoru opowiadania, które rozbawią również każdego dorosłego. Dzięki temu czytane wieczorem bajki na dobranoc wprawią wszystkich w dobry nastrój.
Co wspólnego ma smok wawelski z...
2017-02-10
malewielkieksiazki.blogspot.com
Teraźniejszość. Pieniądze. Przebijają się wszędzie. Trafiły do książki dla dzieci. I dobrze.
Basia, jako krnąbrny przedszkolak, ze swoimi dziecięcymi problemami. Poprzez tekst i ilustracje, aż czujemy zmęczenie mamy Basi, która wraz z trójką dzieci robi zakupy w supermarkecie. Jakże to bliski temat dla wielu mam...I ta portmonetka pozostawiona w samochodzie, na parkingu, po którą trzeba wrócić z niemowlakiem na ręku. A koszyk już przy kasie, załadowany do pełna. I niemowlak, który dosięga misternie ułożonej piramidy z batoników, która ląduje na podłodze. Ech życie...:)
A wracając do Basi, to świetnie, że jest taka "problemowa", jako bohaterka książki, bo mali czytelnicy dowiedzą się, że kolejna laleczka to nie jest konieczność, a pieniądze nie rosną ani na drzewach, ani w ziemi, a już na pewno nie rozmnażają się same w bankomatach.
No i najważniejsze przesłanie, nie oceniamy i nie lubimy ludzi, dlatego, że mają nowe laleczki, samochodziki, czy w ogóle mają coś drogiego albo czegoś dużo. Lubimy ich, bo są fajnymi Anielami czy innymi kumplami/kumpelkami :)
Problemy codzienne, w literaturze dla dzieci. Powtórzę się: I bardzo dobrze. Temat i sposób przedstawienia go w tej książeczce jest bardzo trafiony.
malewielkieksiazki.blogspot.com
Teraźniejszość. Pieniądze. Przebijają się wszędzie. Trafiły do książki dla dzieci. I dobrze.
Basia, jako krnąbrny przedszkolak, ze swoimi dziecięcymi problemami. Poprzez tekst i ilustracje, aż czujemy zmęczenie mamy Basi, która wraz z trójką dzieci robi zakupy w supermarkecie. Jakże to bliski temat dla wielu mam...I ta portmonetka...
2017-12-14
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Lekcje życia, jeśli w ogóle takie "brać", to tylko od mistrza życia. A okazuje się, że jest ich wielu. Są różni, wśród nich wielcy bohaterowie, ludzie ogłoszeni świętymi, są przywódcy i ludzie nauki, kultury, sztuki.
Regina Brett jest kimś, bardziej zwyczajnym niż znanym i powszechnie uznawanym za mistrza, ale bez cienia wątpliwości wierzę w słuszność tego, co mówi. I chcę jej słuchać. Dlaczego? Bo napisała wszystkie porady na podstawie własnego życia. (...)
Biorąc ten poradnik pełen lekcji możecie się spodziewać całego wachlarza przeżyć. Dowiecie się, jak nie wikłać się w związki z nieodpowiednimi mężczyznami, jak dobrze przeżywać dzień, jak oczyścić się z niepotrzebnie pielęgnowanych złych emocji, głównie pochodzących z dzieciństwa. Jak to jest, kiedy ciężka choroba staje się faktem, a cała istota życia nagle sprowadza się do tych kilku słów wypowiedzianych przez lekarza. Będzie też o tym, że dzieciństwo jest tylko raz.i nie warto odkładać chwil spędzonych z dziećmi na później. I o tym, że bycie ekscentrykiem to wcale nie jest taki głupi pomysł, bo:
"Starzy ludzie i dzieci wiedzą, jak żyć. Ci, którzy stoją na początku i na końcu drogi, bawią się najlepiej. Mają w nosie, co myślą inni. Są albo za młodzi, żeby wiedzieć, że powinni się przejmować, albo za starzy, żeby ich to obchodziło"
Zwięźle i na temat!
A kiedy odchodzi ktoś, kogo znaliśmy całe swoje życie, żal jest nieunikniony. Jednak, gdy usłyszymy od niego : - Miałem wspaniałe życie. Nikt nie miał lepszego niż ja., to pożegnanie nie tylko staje się łatwiejsze, ale zmienia nasze myślenie na zawsze. Wtedy czujemy, że najważniejsze jest "Potrafić spojrzeć wstecz na swoje życie i być za nie wdzięcznym. Niczego nie żałować. Niczego sobie nie wyrzucać. Nie zastanawiać się, co by było gdyby"
W tej książce znajdziecie wszystkie barwy i odcienie życia; smutne dzieciństwo, choroby, samotne macierzyństwo, przemijanie, ale i szczęście, powodzenie i spełnione marzenia. Jest o pracy i rodzinie, o wszystkim, co dotyczy nas, przeciętnych szaraków. Regina Brett zdradziła nam również kulisy pracy dziennikarskiej, a dokładniej atmosferę, jaka tam panuje - i powiem szczerze - smutne! (...)
Większość cytatów, tytułów rozdziałów i ważnych myśli zasługuje na utrwalanie ich i przekazywanie dalej, a przede wszystkim stosowanie się do nich. Dziękuję pani Reginie Brett, za to, że napisała o swoim życiu w tak szczery sposób, choć na pewno nie było łatwo przyznać się do porażek czy błędów, wspominać to, co było smutne, czy nieprzyjemne, ale jak widać po bestsellerowych nakładach jej książek - warto było! Bo inspirują miliony szaraków na świecie :)
GodzinaZksiazka.blogspot.com
Lekcje życia, jeśli w ogóle takie "brać", to tylko od mistrza życia. A okazuje się, że jest ich wielu. Są różni, wśród nich wielcy bohaterowie, ludzie ogłoszeni świętymi, są przywódcy i ludzie nauki, kultury, sztuki.
Regina Brett jest kimś, bardziej zwyczajnym niż znanym i powszechnie uznawanym za mistrza, ale bez cienia wątpliwości wierzę w...
Pani Lucy nie zawiodła i w tej powieści. Przekazała w sprytny sposób, prawdę ważną i cały czas aktualną. Trzeba być odważnym w zyciu, nie poddawać się, a przede wszystkim żyć, a nie wegetować i użalać się nad sobą. Dzięki pomyłce jednego człowieka, kilka innych osób trafło na swoje szczęście. Oby pomyłki zawsze tak działały. Dla miłośniczek cyklu "Ani", to lektura obowiazkowa. Ja przeczytałam dawno, dawno temu, a do tej pory pamiętam, że warto. :)
Pani Lucy nie zawiodła i w tej powieści. Przekazała w sprytny sposób, prawdę ważną i cały czas aktualną. Trzeba być odważnym w zyciu, nie poddawać się, a przede wszystkim żyć, a nie wegetować i użalać się nad sobą. Dzięki pomyłce jednego człowieka, kilka innych osób trafło na swoje szczęście. Oby pomyłki zawsze tak działały. Dla miłośniczek cyklu "Ani", to lektura...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-31
Cała opinia na:MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
(...)
Opowieść o Chciejokorporacji fantastycznie przybliża nam działalność wielkich firm. Jakże to wszystko pochodzi z życia. Jeśli ktoś, kiedykolwiek pracował w korporacji będzie wiedział dokładnie o co chodzi, począwszy od nadanego pracownikowi kolejnego numeru. Kiedy to osoba, człowiek, istota myśląca zostaje zamieniona w kolejny trybik w wielkiej korpomaszynie. Odtąd posługujemy się już jedynie swoim identyfikatorem.
A nasz ChG 913 (czytaj Chciejognom) jest jednym z takich korporacyjnych pracowników. Pewnego dnia nie wytrzymał i postanowił uciec, ale to nie było takie proste. Jest ścigany i jest na czarnej liście, bo dużo wie. No, a kiedy okazało się, że swoją wiedzą na temat marketingowych sztuczek dzieli się z ludźmi, staje się wrogiem numer jeden!
Poznajcie tę historię razem z swoimi dziećmi. Napisana w formie opowieści o małej Mani i jej przyjacielu ChG913, prowadzi nas przez wiele meandrów życia supermarketu.
(...)
W jednym z rozdziałów, stworzony został nawet swego rodzaju poradnik z konkretnymi instrukcjami. W tym to zestawieniu, chyba najbardziej urzekł mnie piękny przykład tworzenia kolekcji. Po co nam reklamowane karty, naklejki, zabawki. Mamy tyle możliwości znalezienia wspaniałych przedmiotów wokół siebie; kamyki, muszelki, a przede wszystkie niezapomniane chwile i wspomnienia. Zachęta do bycia oryginalnym i tworzenia rzeczy unikatowych, a nie poddawanie się sterowaniu przez firmy, szukające w nas wyłącznie ...naszych portfeli. Bo w całej masie ludzkiej, dla nich liczy się tylko pieniądz! O czym pamiętajmy i uczmy nasze dzieci.(...)
Cała opinia na:MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
(...)
Opowieść o Chciejokorporacji fantastycznie przybliża nam działalność wielkich firm. Jakże to wszystko pochodzi z życia. Jeśli ktoś, kiedykolwiek pracował w korporacji będzie wiedział dokładnie o co chodzi, począwszy od nadanego pracownikowi kolejnego numeru. Kiedy to osoba, człowiek, istota myśląca zostaje zamieniona w...
2017-11-22
Pelny opis na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Akcja rozpoczyna się prawie 150 lat temu i przyznaję, że historyczne tło, lekko mnie niepokoiło. Nie przepadam za książkami, które są z aż tak odległych lat, ale...W pewnym momencie złapałam się na tym, że zarówno fabuła książki, jak i jej bohaterowie tworzą klimat, wcale nie tak odmienny od współczesności. Właściwie, oprócz tego, że nie mieli nowoczesnych środków transportu i komunikacji, a do kontaktu brakowało im telefonów, czy internetu, to czymże się różnili??
Byli przecież takimi samymi ludźmi, jakich można spotkać obecnie na ulicach, w sąsiedztwie, w pracy.(...)
Mamy zatem młodą, kreatywną, przedsiębiorczą kobietę - Mollie, która odziedziczyła zakład zegarmistrzowski po zmarłym ojcu. Dziewczyna radzi sobie świetnie, zaniedbując wprawdzie swoje prywatne życie, ale czy to Wam czegoś nie przypomina? Czy dzisiaj nie jest powszechne?
Mamy również wspomniany wątek polskości - Zack Kazmarek - młody mężczyzna, który robi w Chicago karierę od zera do...prawnika, w tym przypadku, bo dla milionera tylko pracuje.
(...)
Historia, jaką poznajemy wciąga od pierwszych stron. I jak już wspomniałam na wstępie, wcale nie czujemy różnic w czasie. Te sto pięćdziesiąt lat nie przeszkadza w niczym. Są bowiem uczucia, które nigdy się nie zmieniają, są sytuacje, które wciąż się przytrafiają.
Mamy wielką, choć trudną do spełnienia miłość. Mamy dylematy w wyborze pomiędzy mężczyzną spokojnym, miłym, zaradnym a tym porywczym, wybuchowym i tajemniczym. Jest wielka przyjaźń pomiędzy ludźmi, których łączy tragedia, ale i wspólna praca. Mamy w końcu i ten element polskości, poznajemy rodaków, którzy kultywują nasze tradycje poza granicami kraju. Pojawiają się nasze tańce, zwyczaje, potrawy, a wśród nich ...flaki!
(...)
Powieść czyta się z wielką przyjemnością, a każdy rozdział przynosi coś, co przyciąga naszą uwagę aż do samego końca. Miłość, pieniądze, tragedie, nowe znajomości, wzajemna pomoc w potrzebie, ale i długi, upadek firmy, odbudowa od zera, kariera i rozwój, a przy okazji naprawdę dużo dowiemy się o wytwarzaniu zegarów...
Na zakończenie zainteresował mnie zestaw "pytań do dyskusji". Po przeczytaniu książki, rzeczywiście kilka z nich może dać do myślenia. Polecam!
Pelny opis na: GodzinaZksiazka.blogspot.com
(...)
Akcja rozpoczyna się prawie 150 lat temu i przyznaję, że historyczne tło, lekko mnie niepokoiło. Nie przepadam za książkami, które są z aż tak odległych lat, ale...W pewnym momencie złapałam się na tym, że zarówno fabuła książki, jak i jej bohaterowie tworzą klimat, wcale nie tak odmienny od współczesności. Właściwie, oprócz...
2016-12-02
Czytanie przygód cioci Jadzi to wspaniały pomysł na spędzenie zimowych wieczorów i dla dzieci i dla rodziców.
Nawet, jeśli za oknem będzie śnieżnie i mroźnie, to wam zrobi się ciepło i radośnie, bo ciocia Jadzia jest lekiem na całe zło :)
Potrafi znaleźć rozwiązanie z trudnej sytuacji, ba! Potrafi nawet być dziadkiem! :) kiedy prawdziwego dziadka już nie ma, a w przedszkolu jest spotkanie z okazji Dnia Dziadka.
Ciocia Jadzia poradzi sobie z kieszonkowcem, oczywiście z małą pomocą swojej bratanicy. Razem stanowią świetną drużynę.
W tej części poznajemy też historię znajomości cioci Jadzi z wujkiem Zenkiem. Gdy ciocia popada w tarapaty i ląduje w szpitalu, to i tak wychodzi z tego zwycięsko, bo wygrywa miłość.
Poza tym, ciocia Jadzia naprawdę jest zawsze uśmiechnięta i zadowolona. I chyba dlatego, autorka podkreśla to na każdym kroku. Teraz zaczynam rozumieć. No i oczywiście przystępujemy do czytania kolejnych części "Cioci Jadzi" :)
Polecam, nie tylko na zimowe rozchmurzenie :)
malewielkieksiazki.blogspot.com
Czytanie przygód cioci Jadzi to wspaniały pomysł na spędzenie zimowych wieczorów i dla dzieci i dla rodziców.
Nawet, jeśli za oknem będzie śnieżnie i mroźnie, to wam zrobi się ciepło i radośnie, bo ciocia Jadzia jest lekiem na całe zło :)
Potrafi znaleźć rozwiązanie z trudnej sytuacji, ba! Potrafi nawet być dziadkiem! :) kiedy prawdziwego dziadka już nie ma, a w...
2016-10-20
No i cóż tu napisać :) Ciocia Jadzia jest rzeczywiście super ciocią!
Radosna, pomysłowa, zadowolona z życia i jakaś taka na luzie. Jeśli ma zmartwienie, to chwilę pomyśli, ale nie poddaje się i gna do przodu - wzór do naśladowania w dzisiejszych czasach.
Każdy chciałby mieć i taką ciocię i rodzinkę, jak bohaterka/narratorka tej opowieści (nie doszukałyśmy się jej imienia niestety).
Trochę zbędne jest przedstawianie cioci i jej zalet, na początku każdego rozdziału, ale można omijać i skupić się na treści, która wciąga po kilku przeczytanych kartkach.
Ciocia Jadzia jest tytułowa, ale nie gra cały czas pierwszych skrzypiec. Po Rio chodzimy z tatą, mamą, ciocią Pelagią, towarzyszy nam też nowo poznany Brazylijczyk Paiol. Wujek Zenek, niestety głównie w pracy, przy olimpiadzie, którą oczywiście również zaliczamy, jako atrakcję.
Wiemy już, co jada się w Brazylii, co się tańczy, co zwiedza i w ogóle, czego się spodziewać po wakacjach w Rio.
Przy tych wszystkich wiadomościach, znajdziemy szczególnie mile widzianą w książkach, dużą dawkę dobrego humoru, super-pomysłowe imiona, zarówno dla ludzi, jak i zwierząt, mnóstwo zabawnych dialogów i chwilami wręcz rozbrajające rysunki. No mówcie, co chcecie, ale kulfon i postura cioci Jadzi, czy kobiece kształty cioci Pelagii na każdym zrobią wrażenie :)
Zresztą, każdy tutaj ma swoje pięć minut. Wspomniana ciocia Pelagia, w Polsce niedoceniana, tutaj staje się gwiazdą parkietu, a jej figura i styl, pięknie pasują do brazylijskich okoliczności.
Polecam tę książeczkę, szczerze!
A my poszukamy poprzednich przygód cioci Jadzi, bo ta najnowsza była naszym pierwszym z nią spotkaniem. Wierzę, że inne wprawią nas w równie dobry humor i taki nietypowy może, ale naprawdę ciepły, rodzinny klimat oraz świetny nastrój.
No i cóż tu napisać :) Ciocia Jadzia jest rzeczywiście super ciocią!
Radosna, pomysłowa, zadowolona z życia i jakaś taka na luzie. Jeśli ma zmartwienie, to chwilę pomyśli, ale nie poddaje się i gna do przodu - wzór do naśladowania w dzisiejszych czasach.
Każdy chciałby mieć i taką ciocię i rodzinkę, jak bohaterka/narratorka tej opowieści (nie doszukałyśmy się jej imienia...
2016-12-27
Dajemy wysoką ocenę, bo ciocia Jadzia jest nam coraz bliższa. Czytamy kolejną już część tej świetnej serii i przy zakończeniu, marzymy o kolejnym spotkaniu z przesympatyczną bohaterką.
W tej części ciocia Jadzia zabiera swoją bratanicę i jej koleżankę Wiktorię do Rzymu. Dziewczynki piszą w międzyczasie pamiętnik z podróży, każda własny i ze swojego punktu widzenia. Już przy tym można dostrzec, jak ciekawie się różnią małe bohaterki. Nie wspominając o pisowni, która w przypadku pamiętnika Wiktorii, niejedno wrażliwsze oko zakłuje ortograficznymi "katastrofami". Zresztą ma się wrażenie, że Wiktoria chciałaby przejąć rolę głównej bohaterki ;)
Jeśli chodzi o CIocię Jadzię, jak zwykle ma niesamowite przygody. No bo sami powiedzcie, czy znacie kogoś, kto podczas urlopowej podróży otrzymuje medal od ambasadora za uratowanie dzieła sztuki?
Mamy oczywiście w tle stolicę Włoch. Nie spodziewajcie się, że będzie to zwyczajna wycieczka po Rzymie, ale macie zapewnione główne atrakcje i najważniejsze rzymskie budowle na pewno zapamiętacie.
Polecam! A my już szukamy następnych części serii:)
malewielkieksiazki.blogspot.com/
Dajemy wysoką ocenę, bo ciocia Jadzia jest nam coraz bliższa. Czytamy kolejną już część tej świetnej serii i przy zakończeniu, marzymy o kolejnym spotkaniu z przesympatyczną bohaterką.
W tej części ciocia Jadzia zabiera swoją bratanicę i jej koleżankę Wiktorię do Rzymu. Dziewczynki piszą w międzyczasie pamiętnik z podróży, każda własny i ze swojego punktu widzenia. Już...
2016-12-08
Im więcej cioci Jadzi, tym lepiej się czujemy :) Jest wesoło, jest ciekawie i zawsze optymistycznie.
Kiedy idzie się do pierwszej klasy, to nie zawsze jest miło, ale, jeśli okaże się, że w tej samej szkole rozpoczyna pracę ciocia Jadzia, to już zmienia wszystko!
Ciocia Jadzia, zastąpi kierowcę autokaru wycieczkowego, ona nawet naprawi ten autokar, jeśli zajdzie taka potrzeba podczas wycieczki. Powiem więcej, ciocia oswoi groźnie wyglądającego...Fryderyka Chopina.
Ciocia pracuje, jako woźna i będąc często w kotłowni, odkrywa pewne tajemnice. To pomaga zmienić nawet życie dwóch osób, oczywiście na lepsze :) Bo Ciocia Jadzia zawsze sprawia, że życie staje się ciekawsze i lepsze, a ludzie bardziej uśmiechnięci. Również ci, czytający jej przygody.:)Polecam!
malewielkieksiazki.blogspot.com/
Im więcej cioci Jadzi, tym lepiej się czujemy :) Jest wesoło, jest ciekawie i zawsze optymistycznie.
Kiedy idzie się do pierwszej klasy, to nie zawsze jest miło, ale, jeśli okaże się, że w tej samej szkole rozpoczyna pracę ciocia Jadzia, to już zmienia wszystko!
Ciocia Jadzia, zastąpi kierowcę autokaru wycieczkowego, ona nawet naprawi ten autokar, jeśli zajdzie taka...
MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
Taki mały, a taki mocny. Można by tym określeniem opisać naszego Cudaczka Wyśmiewaczka i to z dwóch powodów.
Pierwszy: to siła, z jaką potrafi "przyczepić" się do dzieci(i pewnie również dorosłych ;)), a drugi powód to jego wielka, wciąż i zawsze aktualna moc trwania w społeczeństwie.
Cudaczek Wyśmiewaczek jest stworkiem, lichem- małym, jak igła, wymyślonym i nazwanym tak przez autorkę w pierwszej połowie XX wieku. Praktycznie czasy prehistoryczne, bo ani wtedy nas nie było, ani nawet naszych rodziców być może...Natomiast autorka pani Julia już pisała i wymyśliła postać, która jest nieśmiertelna. Nie tylko w literaturze, ale i w życiu codziennym.
Mały skrzacik potrafi wybrać sobie kogoś wśród tłumu i przyczepia się, a to do spódnicy, a to do kołnierzyka i zaczyna swoją "pracę". Podpowiada, namawia, kusi i podpuszcza. Niestety, mały lokator nie jest miłym, sympatycznym przyjacielem, lecz kimś, kto wyśmiewa się ze swojego "właściciela" i dzięki temu żyje. Skrzat żywi się bowiem wyłącznie śmiechem.
W historyjkach opowiedzianych przez Julię Duszyńską, nasz Cudaczek wyśmiewa skutki najbardziej pospolitych wad ludzkich. Mamy zatem pana Złośnickiego z jego krzykami i gwałtownymi reakcjami, jest też panna Obrażalska z naburmuszoną miną i strojeniem fochów. Mamy Beksę, u którego Cudaczek Wyśmiewaczek spędza całą zimę, bo płaczliwy chłopiec jest dla skrzata wspaniałym tematem do śmiechu.
Stworek trafia też na pannę Krzywinosek, która to grymasi i krzywi się ciągle i prawie na wszystko. Przedstawia nam również małą Kasię, co to uciekała przed grzebieniem i krzyczała przy każdym czesaniu włosów oraz pana (nomen-omen) Byle Jak.
No cóż, zestaw postaci, z których każda na swój sposób jest nam znana. Pewnie są osoby, znające kogoś, kto posiada więcej niż jedną z tych cech. Taka kumulacja dla Cudaczka Wyśmiewaczka byłaby chyba ucztą ponad siły ;).
W kolejnych rozdziałach poznajemy naszych bohaterów i poznajemy małego skrzata. Na koniec sprawia on nam wielką niespodziankę, ale jaką, to proszę- przeczytajcie, bo naprawdę warto!
Co do szaty graficznej, wielka szkoda, że ilustracje są tak nieliczne (choć skądinąd urocze).
Zdaję sobie sprawę z tego, że wydanie jest powielane od lat i takie są zasady. Jednak gdyby udało się zdobyć zgodę i nadać tej książeczce nową formę oraz delikatnie unowocześnić mało przystępny miejscami język opowieści...
Byłoby to cudowne rozwiązanie, bowiem biorąc pod uwagę temat wciąż tak bardzo aktualny, warto dotrzeć do wielu odbiorców, również tych młodych, których odstraszyć może lekko archaiczny tekst.
Sytuację ratuje obowiązek przerabiania lektur szkolnych, bo książeczka jest na liście, ale czemu nie wyjść w stronę większej i bardziej dobrowolnie czytającej grupy?
MaleWielkieKsiazki.blogspot.com
więcej Pokaż mimo toTaki mały, a taki mocny. Można by tym określeniem opisać naszego Cudaczka Wyśmiewaczka i to z dwóch powodów.
Pierwszy: to siła, z jaką potrafi "przyczepić" się do dzieci(i pewnie również dorosłych ;)), a drugi powód to jego wielka, wciąż i zawsze aktualna moc trwania w społeczeństwie.
Cudaczek Wyśmiewaczek jest stworkiem, lichem- małym, jak...