Syn Audrey Hupbern z drugiego małżeństwa z włoskim psychiatrą, profesorem Adreą Dottim. Z wykształcenia grafik, projektant, obecnie prowadzi pomagającą dzieciom na całym świecie Fundację im. Audrey Hepburn, stworzoną przez rodzinę aktorki już po jej śmierci, w 1994 roku. Mieszka w Rzymie z żoną i trojgiem dzieci.
Większość z nas kocha Audrey za styl, za filmy, po prostu za to, że jest ikoną wszystkiego. Każdy zna film Śniadanie u Tiffaniego i każda kobieta chciałaby założyć małą czarną i móc oglądać wystawę sklepu jak Holly z rogalikiem w ręce.
Ale Audrey to nie tylko aktorka, to przede wszystkim matka, która dla dzieci zostawiła film i została panią domu. Taką ją zobaczymy w tej książce, jako matkę, nie jako ikonę, ale jako kobietę oddaną rodzinie.
Książka zawiera mnóstwo zdjęć rodzinnych, których nikt nigdy nie pokazywał, jest w niej dosyć dużo przepisów z notatkami samej Audrey. Jak i również komentarzami jej syna, który napisał biografię. Są to jego wspomnienia z czasów dzieciństwa i to jest piękne, bo czytamy o niej jaka była naprawdę, jaka była w domu, a nie tylko jaka była na planie i jaką była aktorką.
Bardzo długo tą książkę czytałam. Był moment, że zginęła gdzieś w stosie aktualnie czytanych i zaczęłam od nowa i znów odłożyłam. Bo tak naprawdę tej książki nie da się przeczytać na raz, od deski do deski. Dla mnie to było coś więcej niż książka kucharska. Tak naprawdę dzięki tym przepisom, komentarzom autora i wzmiankom o Audrey mogłam ją poznać z innej strony i zweryfikować swoje wyobrażanie o niej. Do tej pory jawiła się jako gwiazda filmowa z niezapomnianymi rolami. A tak naprawdę była matką, żoną i kobietą uwielbiającą gotować. Jak każda z nas miała swoje guilty pleasures - czekoladę i penne z ketchupem.
Czytałam kilka rozdziałów i odkładałam na bok. Analizowałam, które przepisy chciałabym spróbować, które nie wpisują się w moje gusta, a które są dla mnie zbyt wyszukane. Magdalenki skradły moje serce! Ale mam jeszcze paręnaście pozycji do przetestowania...
Dla mnie to książka inna od typowej biografii czy książki kucharskiej. Ale mam świadomość, że nie każdemu przypadnie do gustu.